Z demokracją nie ma żartów
Posted by Marucha w dniu 2015-02-21 (Sobota)
Iluż poszlak, a nawet dowodów potwierdzających prawdziwość mojej ulubionej teorii spiskowej dostarczyły dni ostatnie! Nawiasem mówiąc, może nie będą to jeszcze owe sławne „dni ostatnie”, o których mówi Pismo Święte, bo Nasza Złota Pani i francuski prezydent Franciszek Hollande najwyraźniej zrozumieli, że wysadzenie w powietrze przez zirytowanego prezydenta Obamę politycznego porządku lizbońskiego, może w konsekwencji doprowadzić do wysadzenia w powietrze całej Europy.
Najwyraźniej nie tylko Niemcy pamiętają, że na skutek dwukrotnego wtrącenia się Ameryki do polityki europejskiej przegrały dwie wojny, które mogły wygrać, ale i w Ameryce nie zapomnieli o pogróżkach Jakuba Delorsa, że celem Unii Europejskiej jest wytoczenie Stanom Zjednoczonym wojny ekonomicznej.
Jak wy tak, to my tak – więc wysadzenie w powietrze Europy, a przynajmniej cofniecie jej o 50 lat do tyłu, przestało być nierealne. Czyż w przeciwnym razie Nasza Złota Pani i francuski prezydent Franciszek Hollande rzuciliby na szalę cały swój autorytet dla jakiegoś Donbasu, Ługańska, czy nawet Krymu?
Przy okazji wyszło na jaw, że ta cała Unia Europejska, z tymi wszystkimi dygnitarzami w rodzaju Donalda Tuska, co to zaczął mówić językami, czy włoskiej komunistki Fryderyki Mogherini, to tylko taka wydmuszka, rodzaj parawanu, za zasłoną którego poważne państwa europejskie po staremu rozstawiają po kątach państwa pozostałe. Nasz nieszczęśliwy kraj został wypchnięty już nawet nie do sieni, tylko na zewnątrz.
Ale jakże ma być inaczej, kiedy podziały między bezpieczniackimi watahy, skupionymi w trzech stronnictwach: Pruskim, Ruskim [Gajówka! – admin] i Amerykańsko-Żydowskim, przebiegają już nawet w poprzek resortów? Oto wystrugany z banana na ministra spraw zagranicznych pan Grzegorz Schetyna „nie wyklucza” zaangażowania Polski w amerykańską operację dostarczanie broni na Ukrainę, podczas gdy jego własny wiceminister, pan Rafał Trzaskowski uważa, że to „nie najlepszy” pomysł. Pan Trzaskowski jest absolwentem szaraszki w Natolinie, będącej pepinierą nowej szlachty, więc od razu widać, że ministrowi Schetynie podlega „tylko formalnie”, to znaczy, w taki sam sposób, w jaki istnieje państwo polskie.
Wróćmy jednak do świętej sprawy ukraińskiej, która została ponownie zaklajstrowana w Mińsku. Z tym Mińskiem, to można już wysnuć prawidłowość; jak tylko niezwyciężona ukraińska armia dostaje w tyłek, prezydent Poroszenko wali do Mińska i się układa.
Ułoży się – ale po powrocie do Kijowa zostaje natychmiast poddany molestowaniu ze strony premiera Arszenika Jaceniuka, który jest w tym jeszcze gorszy od pani Bogumiły Berdychowskiej. Ten ukazuje mu widmo szubienicy, jaką mogą postawić mu pod oknem banderowcy za zgodę na rozbiór Ukrainy, a wtedy prezydent Poroszenko nabiera bojowego ducha i gotów jest „dawać w zęby”, bo jużci – kontynuowanie wojny pozwala nie tylko na wykruszenie najaktywniejszych banderowców, ale i na zachowanie głowy na karku, bo to nie moment na rozliczanie.
Więc niezwyciężona armia przypuszcza ofensywę, która następnie zostaje zamknięta w kotle, jak nie pod Iłowajskiem, to pod Debalcewem, gdzie wprawdzie żadnego kotła „nie ma”, niemniej jednak prezydent Poroszenko zgodził się w Mińsku, by wspólnie ze złym Putinem wysłać tam wojskowych ekspertów, którzy zorientowaliby się, co tam jest naprawdę.
Wykorzystując tedy obecność prezydenta Poroszenki w Mińsku, Nasza Złota Pani zapewniła go o respektowaniu „suwerenności i integralności Ukrainy”, na dowód czego Ukraina, podobnie jak i „terroryści”, będzie musiała nie tylko wycofać ze swego, de nomine terytorium ciężką artylerię, ale utworzyć strefę buforową, której nieukrywanym i oczywistym celem jest ochrona zbuntowanych obwodów przed atakiem z zaskoczenia, a nawet – zmienić konstytucję.
Krótko mówiąc – została zmłotowana do uznania Noworosji de facto, co stanowi przestrogę również dla naszego nieszczęśliwego kraju, kiedy już przyjdzie godzina prawdy i na nas. Precedens kosowski odbija się czkawką całej Europie, co zresztą zimny ruski czekista Putin otwartym tekstem zapowiadał. Żeby było śmieszniej, z tego całego Kosowa uciekają tłumy Kosowerów, których podobno wymyślił nieboszczyk Mazower do spółki z Dawidem Warszawskim, bo nie mogą już wytrzymać tej demokracji.
Bo z demokracją nie ma żartów – o czym mogliśmy przekonać się choćby na przykładzie strajku w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. Całe państwo, łącznie z niezawisłymi sądami, murem stanęło za prezesem Zagórowskim, który zgodził się odspawać od fotela pod surowymi warunkami.
Widać, że interesy gwarantowane przez prezesa Zagórowskiego budzą respekt nie tylko wśród Umiłowanych Przywódców drobniejszego płazu, ale nawet – u pana prezydenta Komorowskiego – bo żaden z nich nie ośmieli się nawet zająknąć o najważniejszej przyczynie braku rentowności spółek Skarbu Państwa – haraczu, jakim obciążone są one na rzecz bezpieczniackich watah, dla których stanowią żerowisko. Tedy „partia strzela do robotników”, zmobilizowane niezawisłe sądy nakazują przerwanie strajku, a przesłuchiwany przez resortową „Stokrotkę” człowiek o zszarpanych nerwach, czyli pan poseł Stefan Niesiołowski, nie ma dla warchołów słów potępienia.
Kiedyś, za komuny, kiedy były dwa światopoglądy, bo były dwie kasy, z innego klucza śpiewał, ale dzisiaj jest demokracja, kas się namnożyło, więc obowiązują inne mądrości etapu. Ponieważ niezawisły sąd prawomocnie orzekł, że poseł Niesiołowski nie ma ubeckich protektorów, więc nie wypada zaprzeczać, ale to znaczy, że mówi tak nie na rozkaz, tylko jeszcze gorzej.
Warto tedy przypomnieć, że za komuny PZPR miała znacznie większe poparcie w wyborach, niż dzisiaj Platforma Obywatelska – bo któż dzisiaj może marzyć o wyniku 99,99 procenta? A tu jeszcze rolnicy blokują drogi z powodu dzików, co buchtują im pola, a „państwo” ociąga się z interwencją na rynku mleka i wieprzowiny, czekając na decyzje Brukseli.
Najwyraźniej ziściła się przepowiednia pana doktora Andrzeja Olechowskiego, który podczas konferencji „Forum Dialogu” w Pałacu Kultury i Nauki im. Józefa Stalina w Warszawie zapowiadał, że po Anschlussie do Unii będziemy „współdecydować o naszych sprawach”. Straszni mieszczanie, zwłaszcza w pierwszym pokoleniu, ogromnie gorsza się tymi rolniczymi protestami, a sławny na całym świecie, a w każdym razie – w powiecie warszawskim pan reżyser Saramonowicz, nakazał im się od Warszawy „odpierdolić”. Najwyraźniej musiał gdzieś się spóźnić i jakaś okazja do bliskiego spotkania III stopnia została stracona raz na zawsze.
Warto tedy przypomnieć, że ustawa o rozwiązywaniu sporów zbiorowych z roku 1991 stanowi w art. 25 ust. 2, że rolnicy mają prawo do akcji protestacyjnej w sposób ustalony przez związek zawodowy rolników – więc gdyby nawet postanowili pana Saramonowicza wybatożyć, to jako praworządny obywatel powinien się temu podporządkować. Tym bardziej, że jego wypowiedzi można przypisać cechy ksenofobiczne, a jak na podstawie przypadku prof. Pazia – który został zawieszony i pewnie wyleci z Uniwersytetu Wrocławskiego za nieżyczliwe słowa o banderowcach – zadekretował pan prof. Hołówka, ksenofobia jest postawą „niedopuszczalną”. Znaczy dopuszczalne są tylko postawy odwrotne, w związku z czym i pan Saramonowicz po ewentualnym wybatożeniu, powinien karzącą rękę ludowej sprawiedliwości z szacunkiem pocałować w podzięce za trud wychowania.
Stanisław Michalkiewicz
http://www.michalkiewicz.pl
Komentarze 3 to “Z demokracją nie ma żartów”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Anteas said
Pan Michalkiewicz dużo mówi, mam tedy nadzieję że Pan Michalkiewicz z powodu swojego mówienia nie zostanie popełniony samobójczo.
jeszcze chciałem tylko zauważyć że skoro bezpieczniackie prorosyjskie watahy tak zaciekle atakują Pana P. w swoich mediach, łatwiej mi zrozumieć dla czego Separatyści ostrzeliwują sami siebie. Aczkolwiek tak sobie myślę, że jak bym miał ostrzeliwać samego siebie, to bym po prostu wziął kawałek liny, zrobił pętlę i znalazł solidny hak albo gałąź. tak jest szybciej, taniej i skuteczniej.
marta15 said
co pan pieprzy ?
Boydar said
Pani Marto, nie ma Pani wyczucia za grosz. Pan Anteas jedynie ironizuje; może niezbyt klarownie ale i zarzucić trudno cokolwiek. Wychodzi na wierzch całkowita separacja dwóch różnych całkowicie mentalności – Paninej i naszej. Nie pamiętam aby Pan Gajowy zwracał Pani uwagę na ten fakt, Pani wyczucie klimatu jest lodowce Antarktydy.