Szanse na to, by zginąć z ręki policjanta są 55 razy większe niż terrorysty

Po wnikliwej analizie statystyki zabójstw dokonanych przez policjantów w latach 1999-2002 w regionie Centralna Floryda okazało się, że krajowe bazy danych na tym obszarze nie są wiarygodne.

Średnio 545 osób, które zginęły z ręki lokalnych lub federalnych stróżów prawa w USA, nie brano pod uwagę już od dekady – pisze Global Research.

Według najnowszych badań, zbliżonych do rzeczywistości, policjanci zabijają w ciągu roku średnio do 928 osób. Tak się dzieje już od prawie 8 lat. Oznacza to, że każdy, kto mieszka w USA ma 55 razy większe szanse zginąć z ręki policjanta niż terrorysty.

Tymczasem FBI podało do wiadomości publicznej znacznie mniejszą cyfrę, tj. 383 osoby. Oznacza to jedynie, że rząd nie jest w stanie monitorować i kontrolować pracy policji.

Ponadto Global Research cytuje słowa koordynatora ds. walki z terroryzmem w Departamencie Stanu USA w latach 2009-2012 Daniela Benjamina, który twierdzi, że w ostatnich latach na Zachodzie liczba zgonów w wyniku aktów terroru znacznie spadła, jak i samo zagrożenie terroryzmem.

http://pl.sputniknews.com

Statystyki, jak się wydaje, nie biorą pod uwagę pewnej okoliczności: z ręki policjantów giną najczęściej ludzie, którzy w jakiś sposób popadli w konflikt z prawem, stwarzają wrażenie zagrożenia dla porządku publicznego lub samego policjanta, czy wreszcie prowokują policję nieobliczalnym zachowaniem.
Oczywiście nie mam złudzeń, że pewna liczba osób ginie niepotrzebnie, bądź w wyniku niewłaściwej  oceny sytuacji przez policjanta, bądź też jego słabego doświadczenia.
Z rąk terrorystów może natomiast zginąć ktokolwiek. W żaden sposób ich nie prowokujący.
Admin