Gen. Hermaszewski: Jak przebiegała akcja UPA w Polsce
Posted by Marucha w dniu 2015-04-08 (Środa)
Gdy wypadałem z rąk postrzelonej mamy, nie zauważyli mnie. Albo przykryła mnie własnym ciałem, albo wpadłem w zaśnieżone zarośla – opowiada naTemat gen. Mirosław Hermaszewski, który – jako 1,5-roczne dziecko – cudem ocalał z rzezi wołyńskiej.
Ukraińscy nacjonaliści zabili na miejscu m.in. jego dziadka, ojciec zmarł w szpitalu w wyniku odniesionych ran.
Niedawno minęła kolejna rocznica ataku UPA na Pańską rodzinną miejscowość – Lipniki. Ukraińscy nacjonaliści zabili wtedy 182 osób; Pan, jako półtoraroczne dziecko, cudem ocalał…
– Wszystko dzięki mamie.
Czy to ona właśnie opowiedziała Panu o tragicznych wydarzeniach, do których doszło z 26 na 27 marca 1943 roku?
– Kiedyś się o tym nie mówiło, nawet w domu. Chyba że szeptem. Nigdy przy kimś. Z czasem, głównie przy okazji świąt, mama wracała myślami do tej tragicznej historii. Mówiła, że mieszkaliśmy wśród Ukraińców, ale w zgodzie. Szczególnie mój dziadek miał wielu ukraińskich przyjaciół, nazywał ich „braćmi”.
Aż do czasu, gdy do rodzinnej miejscowości zaczęły dochodzić informacje, że w sąsiednich wsiach kogoś zabito czy podpalono. Narastała trwoga. Ojciec był w oddziale samoobrony, nocą pełnił dyżury.
Mama każdemu dziecku – a miałem sześcioro rodzeństwa – przygotowała już zawczasu tobołek z najpotrzebniejszymi rzeczami na wypadek konieczności ucieczki. Dzieci otrzymały instruktaż, aby w razie ucieczki kierować się do lasu. Dwa tygodnie spaliśmy w gotowości w ubraniach, ale kiedy pojawiła się piękna księżycowa noc, mama powiedziała, że nie powinno się nic złego zdarzyć. Mama nas rozebrała, umyła, przebrała w koszule. Ledwie usnęliśmy i zaczęła się potworna strzelanina.
Jak przebiegała akcja UPA?
– Napastnicy okrążyli wieś, otworzyli ogień z karabinów maszynowych; używano też zapalających kul. Domy był kryte strzechą lub gontem. Szybko stawały w ogniu. Wtedy banderowcy przystąpili do szturmu i rozpoczęli systematyczną rzeź.
W pierwszej fali szli uzbrojeni w broń palną, tuż za nimi pospolite ruszenie – z kosami, widłami i siekierami, potem okoliczni mieszkańcy, którzy grabili majątek. Mama pozrywała dzieci z łóżek, posadziła przy piecu i przykryła pierzynami. Wierzono wtedy, że kule nie przelecą przez pierze.
Nagle wpadł tata z karabinem, kazał mamie uciekać. Sam wyskoczył bronić wsi. Wszyscy zaczęli uciekać, w różnych kierunkach. Mama ze mną na plecach, aż na drodze stanęło trzech banderowców. Nie zareagowała na rozkaz zatrzymania się, kule świstały. Jeden z oprawców dogonił mamę i z bliska strzelił w głowę. Kula przeleciała koło skroni, rozerwała ucho. Mama upadła nieprzytomna. Pojawiło się dużo krwi, banderowcy uwierzyli, że zabili.
Często zdarzało się, że oprawcy zabijali wszystkich, nawet małe dzieci. Panu się udało.
Gdy wypadałem z rąk postrzelonej mamy, nie zauważyli mnie. Albo przykryła mnie własnym ciałem, albo wpadłem w zaśnieżone zarośla.
Co dalej stało się z Pana mamą?
Kiedy odzyskała przytomność, będąc jeszcze w ogromnym szoku, zerwała się i zaczęła uciekać. W sąsiedniej wiosce zajęły się nią znajome Ukrainki. Przemyły ranę, dały okrycie, kubek mleka. Wtedy spostrzegła, że nie ma przy sobie dziecka. W szoku chciała wracać, ale siłą ją zatrzymano.
Rozpacz matki była nie do opisania. Rano tata z moim starszym bratem Władysławem poszli szukać poległych. Naliczyli 18 zabitych z całej rodziny – Hermaszewskich i Bielawskich. Szczęśliwie wszyscy z rodzeństwa przeżyli. Zginął dziadek, który ufny w przyjaźń z Ukraińcami nawet nie chciał uciekał, bo nie wierzył, że mu zrobią coś złego. Przypłacił to siedmioma uderzeniami bagnetu w pierś. [Tego samego życzymy polskojęzycznym skurwysynom, przyjaźniących się z banderowskimi bandziorami – admin]
Jak Pana odnaleziono?
Tata zobaczył leżący na śniegu koc, w który byłem zawinięty. Wyglądałem na nieżywego, byłem blady. Nie wiem skąd u 44-letniego mężczyzny było tyle determinacji. Widział, że byłem zmarznięty, bo leżałem całą noc na mrozie. Następnie pojmał błąkającą się krowę, nadoił mleka, wykąpał mnie w nim w jednej z chałup, natarł szmatami w celu rozgrzania ciała. Przywrócił mi życie. Ale ojca w końcu dopadli.
Kiedy?
Banderowcy spalili wszystko, całą wieś. Przenieśliśmy się do miejscowości Berezne nad Słuczą. Zbliżał się okres żniw, tata pojechał z braćmi na pole. Był koniec sierpnia 1943 roku. Gdy wracali wozem został postrzelony w klatkę piersiową. Nieprzytomny spadł na drogę. My wiemy kto to zrobił, nawet znamy nazwisko. To był Ukrainiec, mieszkaniec Lipnik…
Razem z mamą chodziliśmy do szpitala, gdzie leżał tata. Płakałem, że nie mógł brać mnie na ręce, był przepasany bandażami. Pamiętam te wizyty. Tata zmarł po kilku dniach. Kula naruszyła osierdzie i wyszła łopatką. Dziś byłaby to prosta operacja, wtedy okazała się śmiertelna.
A antypolskie akcje ciągle trwały…
Mama została bez środków do życia, całkowicie nam się jednak poświęciła. Wynajęła jakieś pomieszczenie po rzeźni, bez okien. Spaliśmy na betonowej podłodze przykrytej słomą, jak króliki. Mama była praczką, kucharką, sprzątaczką. Robiła wszystko, byśmy mieli co włożyć do ust. Jak trzeba było to oddała za dwa bochenki chleba obrączkę ślubną.
W tej krytycznej sytuacji pomagała nam pewna Ukrainka, która z litości nade mną ofiarowała jedną z dwóch kóz. To był przecież wtedy majątek! Dzięki temu przeżyłem. W tych tragicznych momentach byli także dobrzy Ukraińcy. Potem, już w 1944 roku, mieszkaliśmy na plebani u księdza Rossowskiego w Bereznem.
Na ojcowiznę pojechałem dopiero w latach 80. Nie było już kościoła, ale poznałem miejsce, gdzie mieszkałem. Wtedy mieściło się tam muzeum etnograficzne. Tymczasem po Lipnikach nie zostało nic.
Kiedy się Pan dowiedział o swym ocaleniu?
O tym się w ogóle nie mówiło. Po raz pierwszy napisano o tej tragedii w rosyjskim periodyku, po moim powrocie z kosmosu. Mama całe zdarzenie przedstawiła dziennikarzom.
Wspominał Pan o dziadku, który miał wielu ukraińskich przyjaciół. Mieszkali w Pana rodzinnej wsi?
To była mieszana, polsko-ukraińska wieś, podobnie jak wiele innych miejscowości. Żyliśmy w sąsiedzkiej zgodzie, pomagaliśmy sobie, razem obchodziliśmy święta, polskie i ukraińskie dzieci chodziły do tych samych szkół. Częste były też mieszane małżeństwa.
Zbrodnia wołyńska pochłonęła ok. 100 tys. polskich ofiar. Dla Pana to jednoznacznie ludobójstwo?
Absolutnie tak. Na wojnie ludzie giną, ale jeżeli dochodzi do eksterminacji ludności tak, jak stoją – od niemowlęcia do starca – i to w sposób, aby zadać jak najwięcej cierpień, to jak to inaczej nazwać? Tym bardziej, nie robiono tego pod wpływem emocji, ale kierownictwo UPA wydawało precyzyjne rozkazy, jak eliminować polską ludność. Tę treść można zawrzeć w trzech punktach: wyrżnąć Polaków, domy spalić, dobytek zabrać.
Nie mogę zrozumieć, dlaczego nasz Sejm przyjął uchwałę, jakoby w imię jakich racji uznano, że rzeź wołyńska była tylko czystką o znamionach ludobójstwa. Napastnicy pastwili się nad kobietami, cięli piłami, odrąbywali ręce, wbijali gwoździe w głowy. To się nie mieści w jakichkolwiek kanonach współżycia między ludźmi.
Zachowały się zdjęcia pomordowanych w Lipnikach. Leżały tam także dzieci, takie jak ja.
Ma Pan dziś żal do Ukraińców?
Jako dziecko bardzo cierpiałem z tego, co nam banderowcy zrobili. Ale do Ukraińców jako narodu żalu nie mam. Mam wśród nich wielu znajomych, którzy publicznie już dawno potępili te zbrodnie. Ale ktoś tam, na zachodnie Ukrainie, ciągle podpala petardę nacjonalizmu.
Obchodziliśmy dwa lata temu 70-lecie zbrodni wołyńskiej. Czego Panu wtedy zabrakło?
To były obchody ciche, które przeszły bez większego echa. W Warszawie, gdzieś na peryferiach, na Żoliborzu – u zbiegu ul. Gdańskiej i Trasy Armii Krajowej, odsłonięto pomnik ku czci pomordowanych. Mam żal, że nie zaproszono mnie na uroczystości, które się tam odbywały [!!! – admin]. Wziąłem w nich udział, ale byłem tam „nielegalnie”.

Pojednanie Polski z Ukrainą? Już istnieje, na zasadzie przedstawionej graficznie powyżej.
Czy widzi Pan szansę na pojednanie polsko-ukraińskie? Co powinno się stać, aby takowe osiągnąć?
Nadzieję trzeba mieć zawsze, ale obawiam się, że w tym układzie politycznym nie ma co liczyć na zdecydowanie postępowanie w tej sprawie. Nasi politycy co prawda na Ukrainę jeżdżą, wygłaszają tam płomienne przemówienia, ale za ich plecami powiewają banderowskie flagi. Czy oni ich nie widzą?
Nawiązuje Pan do wydarzeń z Majdanu Niepodległości w Kijowie?
Oczywiście. Ruchy nacjonalistyczne na zachodniej Ukrainie są bardzo niepokojące. W imię zbliżenia Ukrainy do Europy, prawda musi zwyciężyć.
Ale jak do tej prawdy dojść?
Wiele zależy od chęci pojednania, ale trzeba przyznać się do rzeczy strasznych. Musi to mieć odzwierciedlenie w wychowaniu i nauczaniu młodzieży. Historycy muszą podać fakty – w imię przyszłości. Tak, jak było w przypadku naszych stosunków z Niemcami. [Przyznali się, ale teraz się wycofują. Nie pieprzmy o jakichkolwiek „stosunkach” z Niemcami. Nie ma żadnych. – admin]
W interesie Polaków leży niepodległa Ukraina, czyż nie?
Oczywiście. Ale nie można budować relacji z tym krajem kosztem stosunków z Rosją, które mocno się pogorszyły. To wina polityków.
A nie dostrzega Pan niebezpieczeństwa w związku z rozwojem nacjonalizmu rosyjskiego?
Nacjonalizm jest zjawiskiem bardzo niebezpiecznym, bez względu na to, w jakim kraju się pojawia. Tym gorzej dla nas, jeśli się pojawia w państwie sąsiednim. Znam bardzo wielu Rosjan z różnych środowisk społecznych – oni nie podzielają obecnej polityki Kremla. [Szczególnie różne Chodorkowskie, Niemcowy, Nawalne itp. – admin]
Na zachodniej Ukrainie kaci Polaków tacy jak Stepan Bandera czy Roman Szuchewycz mają swoje pomniki, widzi się w nich bohaterów. Ostatnio SLD przedłożył Marszałkowi Sejmu projekt ustawy, która przestrzega przed rosnącym w siłę ukraińskim nacjonalizmem. Podpisuje się Pan pod tym?
Słuszna inicjatywa. Szkoda jednak, że Miller nie zgłosił jej parę lat temu. Choćby wtedy, gdy w Sejmie rozpatrywano potępienie akcji „Wisła”. Bo my, nie wiem dlaczego, przyznaliśmy się do tego, czego nie popełniliśmy. Mimo że, strona ukraińska nie potępiła swoich potwornych zbrodni.
Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz przyznał właśnie, że Polska nie potępi razem z Rosją ukraińskiego nacjonalizmu, bo kraj ten – jak tłumaczył – okupuje część Ukrainy. Słowem: oba kraje nie potępią wspólnie UPA. Co Pan na to?
Pozostawiam bez komentarza.
Ma Pan nadzieję, że ukraińskie pomniki UPA kiedyś znikną?
Niech one znikną najpierw z Polski.
Waldemar Kowalski
http://dziennik-polityczny.com/
Komentarze 32 do “Gen. Hermaszewski: Jak przebiegała akcja UPA w Polsce”
Sorry, the comment form is closed at this time.
ireneusz50 said
kumple naszego prezydenta i elit politycznych tak mordowali, wyrzućmy ich z naszego życia publicznego.
Boydar said
„… Kiedyś się o tym nie mówiło, nawet w domu. Chyba że szeptem. Nigdy przy kimś …”.
I tak mu już zostało, idzie się pochlastać …
Gość. said
Panie Gajowy.
Ten obrazek o „współpracy” wq….ł mnie już drugi raz.Stanowczo protestuję przeciwko tej formie graficznej (chociaż wymowa słuszna).
Obrazek jest prawdziwy i słuszny.Jego celem jest zgnoić i upokorzyć polactfo. Moźe jeden promil się wk…wi i obudzi.
Admin
ALI BABA said
..”[Tego samego życzymy polskojęzycznym skurwysynom, przyjaźniących się z banderowskimi bandziorami – admin] ..OBY TO SŁOWO CIAŁEM SIĘ STAŁO..!!!
Boydar said
Czy nam naprawdę trzeba nasrać do garnków, żebyśmy dopiero poczuli smród ?
Jest jednak nadzieja, ludzie widzą …
Cracovia Pany! said
Gość,
Miałbyś rację gdyby kibel symbolizował Polskę a nie twór polskopodobny zwany Trzecią Rzeczą.
Jacek said
„Bo my, nie wiem dlaczego, przyznaliśmy się do tego, czego nie popełniliśmy. Mimo że, strona ukraińska nie potępiła swoich potwornych zbrodni.”
jacy „my” i jak mozna jeszcze nie wiedziec dlaczego?
„Ma Pan nadzieję, że ukraińskie pomniki UPA kiedyś znikną?
Niech one znikną najpierw z Polski.”
no wlasnie.
Biedny ten Hermaszewski.
placebo said
Wyrwać flaki tym skurwysy……..m banderowcom!!!! Precz z ukraińcami . Wynocha z naszego kraju. Nie ma tu miejsca dla Was chyba że wpierw też pozabijam kilka rodzin ukraińskich. Zrobię dzięcięcy „wianuszek” z dzieci, zgwałcę kilka żon i utnę na klocku łby kilku uraińskim mężczyznom. Siekiera leży naostrzona w domu. Chodzcie skurwilele. Oko za oko!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Maksymilian said
Ma ktoś linki do wypowiedzi służących wtedy w UPA? Ciekawe co twierdzą obecnie oni stojący wtedy po tamtej stronie? Naszych znam bardzo dużo a ich prawdę mówiąc wcale. Chodzi o tych obiektywnie oceniających to po latach a nie politycznych służalczych agitatorów gloryfikujących UPA. Jeśli ktoś zechciałby się podzielić linkiem…
Dziękuję
Krytyczny Komentator said
Bardzo przyzwoity (jak na obecne standardy) wywiad gen. Hermaszewskiego, szkoda tylko, że spier…. rutynowo obowiązkowym powołaniem się naszego kosmonauty na antyputinowskich „dysydentów”.
NICK said
Wypowiedzi Hermaszewskiego co do „ukrainy”, nowotworu przecież, są co najmniej dziwne. Chyba, że, podobnie jak jego dziadek, przesiąkł był propagandą o jego istnieniu. Sam powiedział jak dziadzio skończył.
Inne, ważne wątpliwości, skomentował Admin.
Pitagoras said
@9 Maksymilian – to może nie są bezpośrednie wypowiedzi, ale daje do myślenia w tym jakże trudnym temacie.
http://ioh.pl/artykuly/pokaz/mier-pod-czerwonoczarn-flag-upa,1041/
Krzysztof M said
Ad. komentarz Admina
„Nie pieprzmy o jakichkolwiek „stosunkach” z Niemcami. Nie ma żadnych. – admin]”
– Owszem, są stosunki z Niemcami. Oni nas pieprzą. A potem jest zmiana i jesteśmy przez nich pieprzeni.
revers said
gadu, gadu co bylo przed 70 latami gdy Poroszenko wprowadza zarzaadzenie Nr 2541 „О правовом статусе режима военного положения”, o prawnym statucie wojenego polozenia Praktycznie stan wojenny ze wszystkimi konsenkwencjami cenzury, zakaz zgromadzen publiczych, 24 godzinny sluzby bez wynagrodzen , tylko nie suchy jak w Polsce bo nikt w Donbasisie, na Krymie dobrowolniwe broni nie zlozy.
http://112.ua/politika/poroshenko-vnes-v-radu-zakonoproekt-o-pravovom-statuse-rezhima-voennogo-polozheniya-215088.html
Dozwolone beda obozy koncentracyjno-filtracyjne dla Rosjan.
http://www.octpib.info/News.aspx?idNews=18976
Parch said
PRZESTAŃCIE POPIERAĆ UKRAINĘ!
Sława Ukrainie! Herojam sława!
To był ostatni okrzyk, który słyszało 200 tysięcy zamordowanych na Podolu i Wołyniu Polaków, nim siekiery rozłupały im głowy.
Sojusz z pogrobowcami Bandery, którzy zdominowali Majdan, to najgorszy alians dla Polski jaki sobie można wyobrazić
http://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2014/09/przestancie-popierac-ukraine/
Maksymilian said
@12 Dziękuję. Chyba to nadaje się do działu Polski Holokaust w Gajówce. Pan Gajowy zdecyduje.
Ja zaś szukam wypowiedzi osób z UPA, mogą być po ukraińsku, bo po kilku przesłuchaniach można zrozumieć język podobny do rosyjskiego.
kresowiak said
wróciłem przed świętami z ukrainy w tarnopolu ukraińskie skurwysyny wchodząc do lokalu to hajlowali ale nie są już tak butni jak w zeszłym roku doskwierają im podwyżki i boją się iść do wojska mają problem z tymi co wyszli z wojska nie ma dla nich pracy to chleją i ćpają zamykane są zakłady pracy zaczynają mówić o nowym majdanie tylko wóda i papierosy nie podrożały nie żałuję skurwysynów
Pitagoras said
@15 Jest coś sprzed dekady, język taki jaki chcesz:
http://www.goldenline.pl/ramka/aHR0cDovL3N0cmVsYXVhLmNvbS96aGl6bi0vLWt1bHR1cmEvc3RyYXNobmF5YS1pc3BvdmVkLW5rdmRpc3RhLWtvdG9yeXktdWJpdmFsLXVrcmFpbnRzZXYtcGVyZW9kZXZzaGlzLXYtYmFuZGVyb3Z0c2EuaHRtbA==
marta15 said
Kolejne koorestwo polsko-jezycznego rzadu. a parchata Fronda, udajaca katolicka ,cieszy sie ogromnie z tego.
http://www.fronda.pl/a/ukraincy-ratuja-nasze-uczelnie,49743.html
—
„…”Ukraińcy ratują nasze uczelnie” naszymi pieniędzmi. Już w ub. roku MNiSW przyznawało więcej pieniędzy ukraińskim niż polskim studentom.
„Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego chce ufundować 550 stypendiów dla studentów i doktorantów z Ukrainy, którzy chcieliby studiować w Polsce – poinformowała podczas sejmowego expose stojąca na czele resortu Lena Kolarska-Bobińska. Studenci z Ukrainy zostaną lepiej dofinansowani przez państwo polskie niż polscy studenci. Wstępny koszt programu to – bagatela – 10,7 mln złotych, co daje prawie 20 tys. złotych na stypendystę.”
http://prawy.pl/z-kraju/6808-mnisw-wiecej-pieniedzy-daje-ukrainskim-niz-polskim-studentom
marta15 said
„…Wsparcie polskiego rządu dla kolejnych 400 ukraińskich studentów i 50 doktorantów było tematem rozmów minister nauki prof. Leny Kolarskiej-Bobińskiej oraz Serhija Kwita, ministra edukacji i nauki Ukrainy w styczniu 2015 r.
Obecnie studenci z Ukrainy stanowią najliczniejszą grupę obcokrajowców studiujących w Polsce – 42 proc. W roku akademickim 2013/2014 w naszym kraju studiowało 15 tys. obywateli Ukrainy, 4 tys. z nich już teraz otrzymuje różnego rodzaju dofinansowanie (zwolnienia z opłat za studia, stypendia)…”
http://www.nauka.gov.pl/aktualnosci-ministerstwo/minister-lena-kolarska-bobinska-z-wizyta-na-ukrainie.html
akej said
Wypowiedzi Hermaszewskiego – czlowieka, ktory cudem przezyl ludobojstwo w rau miejscach absolutnie mi sie nie podobaja.
Boydar said
Czym w takim razie Pan Placebo chciałby się różnić od tych heroi ?
piwowar said
Boydar mnie uprzedzil. A moje pytanie brzmieć miało: Czy Placebo rzeczywiście zdolny byłby do takich czynów z siekierą i piłą, gdyby przyszło mu sie spotkać oko w oko z degeneratami? Albo z ukraińskimi rodzinami?
Pies co dużo szczeka…………
Pisanie Placeba pachnie mi prowokacją i to prymitywnego sorta.
piwowar said
Piwowar ma dużo sympatii do Ukraińców. Oni do niedawna pielęgnowali obydwie tradycje, rosyjska I swoją lokalną, a program telewizyjne, całkiem zresztą nienajgorsze, były prowadzone w dwóch językach. Co zreszta można zobaczyc na archiwalnych nagraniach jutuby (vide Kubanskij Kazaczij Chor). Ale sie powiada o jednym zgnitym banderowskim jabłku w beczce zdrowych, albo o łyżce dziegciu w beczce miodu.
Boydar said
Nie chodziło mi wprawdzie o odwagę czy „mobilność” Pana Placebo, bo to jest kwestia dość okolicznościowa, ale raczej nastawienie moralne do mordowania. Nie ważne kogo. Zabić wroga, zwyczajna rzecz, ale nie katować.
piwowar said
Prowokuje. Żeby na Gajówce była burza emocji, a mniej rozmowy. Tak to odbieram.
Bo jest tak. W świat idzie hasło: Gdzie jest dwóch Polaków, tam jest o jednego Polaka za dużo. Gdziekolwiek dwóch, albo nie daj Boże kilku Polaków zaczyna rozmawiac ludzkim głosem, zawsze znajdą się tacy, co będa wprowadzać nie tylko ferment, ale wręcz zamęt. Bo Wielki świat reaguje białą gorączką na kilka czzerwonych flag: Pierwsza to jest jakakolwiek wzmianka o chrześcijaństwie, a zwąlszcza katolickim. Druga to o charakterze Słowian I znaczenia Słowiańszczyzny. A trzecia to jest właśnie to.
Przepraszam, że ja nie na temat, ale nie jażem zaczął, tylko Placebo.
piwowar said
Jeszcze sobie pozwolę zilustrować tezę pana Boydara (25) cytatem fragmentu z tekstu, jaki sie skądś pojawił w komentarzach na Kulinarnych Fantazjach:
Sarmacki kondotier powiada:
„Udało nam się uprosić Pilatusa, bo tak brzmiało imię owego namiestnika, by nie było nam dane uczestniczyć w egzekucjach, które niesmakiem napełniają sumienia nasze, wyrosłe wszak w zgodzie z Naturą. Co innego bowiem jest ubić wielu wrogów w bitwie na otwartym polu, zwłaszcza gdy przeciwników jest przytłaczająca większość, co zresztą najczęściej bywało udziałem naszym, a co innego partycypowac w rzezi bezbronnego skazańca, nader często zresztą osądzonego niesłusznie”.
Boydar said
Ha … znaczy się, ktoś tak uważał przede mną … to może nie jestem aż tak pogięty, jak sądziłem …
RomanK said
Panie Piwowar…a ten cytat z czegos??? czego nie znam????….
piwowar said
Jakiś niedouk wlazł z buciorami na Kulinarnefantazje.wordpress i usiłuje poprawiać św. Jana Ewangelistę. Ani to na temat, ani to do rzeczy.
ot to ot said
tego ze jestem Polakiem
tego sie nie wstydze
ale rzydem pogardzam
scierwem rzyda szydze
odplata dla niego
zawsze jest jednaka
daje dwa kopniaki
za kazdego Polaka
Klaudia said
Ad. 19 i 20
Przepraszam jeśli miejsce nieodpowiednie na tego typu komentarze ale skoro pani poruszyła ten temat…
Odnośnie do sprawy, którą pani poruszyła – przykład.
Jeżeli chodzi o tę sprawę to już jest jawna dyskryminacja polskich studentów. Studiuję na uczelni gdzie studentów z Ukrainy jest dużo i co roku napływa ich coraz więcej. Każdy student z Ukrainy (nie ważne jakie dochody przypadają na członka rodziny), co miesiąc, przez cały okres studiowania i tylko dlatego, że pochodzi z Ukrainy, otrzymuje 1200 zł stypendium (gdzie najwyższe stypendium socjalne dla polskiego studenta to 900 zł przy udowodnieniu praktycznie zerowych dochodów). Tak wysokie stypendium dotyczy zapewne wszystkich cudzoziemców jednak studenci z Ukrainy stanowią ok 98% z całej ich grupy. W przypadku stypendiów dla Polaków, jeśli dochód na osobę przekroczy próg stypendialny nawet o 5 zł (znam z autopsji) stypendium nie jest przyznawane. Ukraińców nikt się nie pyta o dochody…. W tym roku, władze uczelni w jakiś magiczny sposób przekalkulowały ilość przyznanych stypendiów dla polskich studentów i oświadczyły, iż w puli przeznaczonej na stypendia dla nich nie ma wystarczającej ilości pieniędzy (chociaż wszystkie stypendia wypłaca się z jednej puli). Rektorat postanowił zwołać zebranie z udziałem samorządu studenckiego i oświadczył, iż jest zmuszony obniżyć stypendia polskim studentom, w związku z w.w. przyczyny. Ustalono, iż część studentów dostanie obniżone stypendia a Ci, którzy złożyli wnioski w późniejszym terminie tj, w listopadzie nie wiadomo czy w ogóle dostaną stypendia a jeśli je dostaną to najwcześniej dopiero w roku przyszłym (tj. 2015) i bez wyrównań. Samorząd nie mając za wiele do dyskusji oświadczenie przyjął. W żadnym wypadku nie było jakiejkolwiek mowy o obniżaniu stypendiów dla studentów z Ukrainy. Ba! W czasie gdy nie wypłacano naszym studentom stypendiów, studenci z Ukrainy dostawali je w całości, bez żadnych opóźnień w związku z wypłacaniem. W związku z tym studenci, którzy w wyznaczonym terminie złożyli wymagane dokumenty dostali z dużym opóźnieniem stypendia w dodatku stypendium było obniżone od 10-15 %. Ci, którzy składali w nieco późniejszym terminie wnioski, dostali je dopiero w lutym (niektórzy nawet w marcu, a wypłaca się stypendia od listopada) gdzie dla większości jest to główne źródło ich utrzymania.
Traktuje się gorzej własnych obywateli niż cudzoziemców. We własnej ojczyźnie Polak ma się najgorzej. Jeszcze łozy się na nich z naszych podatków. Każdy student z Ukrainy za 40 zł miesięcznie korzysta ze wszystkich usług NFZ w taki sam sposób jak Polak pompujący w NFZ co miesiąc ok. 400 zł (może i więcej, zależnie jeszcze od osiąganych dochodów).
A większość z nich i tak wynosi z tej uczelni tylko papierek.