Rugi, czyli o grabieży spółdzielni mieszkaniowych
Posted by Marucha w dniu 2015-05-09 (Sobota)
Centrum Warszawy jest osaczane przez nieuczciwych handlarzy długami spółdzielni mieszkaniowych. Nie tylko wyprowadzają pieniądze i majątek, ale także przerzucają konsekwencje na mieszkańców.
Rugi (znane z historii: pruskie, chłopskie, irlandzkie) nie odeszły w przeszłość. „Czyszczenie kamienic” już znamy. Dziś nastaje czas rugów ze spółdzielni mieszkaniowych. A prawnicy przez swoją opieszałość i krótkowzroczność ułatwiają jego legitymizację.
Oto mechanizm.
Wyprowadzanie majątku umożliwiały blankietowe uchwały rady nadzorczej, dające zarządowi wolną rękę w nabywaniu i wyzbywaniu się majątku, oraz ustanawianie obciążeń (hipoteki). Kreowano zatem sztuczne zobowiązania – umowy „o współpracę” czy „doradztwo”, z wielomilionowymi karami umownymi, które zapadały na rzecz spółek-kontrahentów, honoraria za usługi prawne sięgające setek tysięcy złotych.
Zainteresowany rugami skupuje długi spółdzielni. Czasem są i „normalne” długi, ale ten wypadek, który znam, dotyczy długów sztucznie wykreowanych przy nielegalnej współpracy z zarządem. Zarząd następnie te długi uznawał (bez jakiegokolwiek sporu), poddawał się egzekucji poprzez akt notarialny (bez sądu) i jednocześnie zgadzał się na zabezpieczenie tych długów hipotekami. Windykator zainteresowany rugami tworzył sobie w ten sposób portfel, skupując roszczenia wobec spółdzielni. I czekał. Od czasu do czasu wpisywał hipotekę lub egzekucję w księdze wieczystej dowolnie wybranej nieruchomości spółdzielni, na jej udziale w użytkowaniu wieczystym, oczywiście bez zgody mieszkańców (choć prawo tego wymaga). Wybierał te nieruchomości, gdzie było sporo lokali nieprzekształconych.
I teraz dochodzimy do mechanizmu umożliwiającego przerzucenie długów spółdzielni na spółdzielców. Jest to operacja sprzeczna z podstawową zasadą prawa spółdzielczego – że spółdzielca za długi spółdzielni nie odpowiada. Co gorsza, poprzez wpis zagrożone są prawa spółdzielców mających nieprzekształcone we własność prawo do lokalu, aż do utraty mieszkania włącznie.
Znów zatem mechanizm: gdy na udziale spółdzielni ciąży hipoteka, wówczas w momencie przekształcenia we własność spółdzielca także zostanie tym wpisem obciążony. Jego spółdzielcze prawo do lokalu, którego zlicytować za długi spółdzielni nie można, staje się prawem otwartym na taką licytację. Powstająca tu hipoteka łączna działa jak odpowiedzialność solidarna. Właściciel mieszkania odpowiada nim zatem za cały wpisany dług spółdzielni. I od wyboru wierzyciela zależy, od którego z wierzycieli objętych łączną hipoteką będzie żądał zapłaty. (Niech się potem sądzą między sobą o zwrot swych części).
I podkreślam: tu nie chodzi o długi zabezpieczone hipoteką, które powstały z kredytu na dane mieszkanie, albo choćby z jakichś remontów czy ulepszeń nieruchomości, gdzie wpisano hipotekę. To dług powstały z wyprowadzenia pieniędzy i majątku spółdzielni w wyniku naruszającej prawo działalności zarządu!
Jeszcze gorzej, w 2014 r. ukształtowała się w orzecznictwie Sądu Najwyższego interpretacja, że także przy przekształceniu własności z mocy prawa (np. na skutek zakończenia upadłości spółdzielni), także świeżo upieczony właściciel mieszkania ląduje z hipoteką łączną z tytułu długu spółdzielni.
To oznacza, że opisany proceder przerzucania skutków przestępstwa na spółdzielców przyniósł skutki: takiego wpisu z mocy prawa nie można zaskarżyć ani oprotestować. Brak jest bowiem jakichkolwiek instrumentów odwrócenia zaistniałej sytuacji.
Tak więc, zainwestowawszy w portfel długów spółdzielni wraz ze zgodą na ich zabezpieczenie, rugujący osacza poszczególne osiedla spółdzielni i czeka na moment, gdy będzie mógł wszcząć egzekucje już nie z mało atrakcyjnego udziału spółdzielni w użytkowaniu wieczystym, ale z łatwo poddających się egzekucji poszczególnych mieszkań przekształconych we własność.
W tej chwili centrum Warszawy jest (w różnych spółdzielniach) obiektem takiego osaczania. Za kilka lat będzie widać tego skutki. Przekształcający się nie sprawdzają, czy spółdzielnia nie ma hipotecznie zabezpieczanych długów. Prawnikom do głowy nie przychodzi, że przepisy o hipotece łącznej mogą być wykorzystane do zabezpieczenia dętych zobowiązań i obejścia zasady ochrony mieszkania i spółdzielczego prawa do lokalu.
A mnie nie przyszło do głowy, jak łatwo jest legalizować skutki przestępczej grabieży spółdzielni mieszkaniowych. Więc ostrzegam. Póki czas.
Ewa Łętowska
Pierwsza polska Rzeczniczka Praw Obywatelskich (1988–1992), sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego (1999–2002) i Trybunału Konstytucyjnego (2002–2011).
Komentarzy 12 to “Rugi, czyli o grabieży spółdzielni mieszkaniowych”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Guła said
Bez uj prawników nie da rady przekręcić własność – jak słusznie pani profesor zauważyła.
Moher49 said
„Brak jest bowiem jakichkolwiek instrumentów odwrócenia zaistniałej sytuacji” – to mówi Ewa Łętowska – Sędzia NSA …
Państwa nie ma, prawo jest dobre dla złoczyńców, upomnisz się to cię w lesie znajdą spalonego, zabiorą ci ciągnik – siedź cicho bo chodzą i straszą.
Jest na to jedna rada – musisz działać jak Janosik. Kiedy nie masz już nic do stracenia – kiedy ci mieszkanie zabiorą, lądujesz na ulicy a złoczyńca rechocze z radości nie popełniaj samobójstwa, nie podpalaj się na stadionie – Zabijaj każdego, który ci krzywdę wyrządził – nienażarte chamidło, komornik, prawnik, policjant, prokurator wolny dzieciaty, to nie ma znaczenia – musi zginąć. Nieważne, że dostaniesz dożywocie, ważne że spełniłeś swój obowiązek i masz czyste sumienie.
Budziwoj said
Re 2:
Pan Moher49
Dobrze Pan prawisz, ale jedna poprawka!
Trzeba tak działać, by nie dać się przy pierwszej okazji zamknąć, bo to nie odniesie skutku!
rum-zna said
Wnoszę, przekazać p. Profesor, że: od 20 lat, poprzez skalę, ( wysokość) i praawo mieszkaniowe (lokalowe) – dokonuje się ludobójstwa polaków. Wie Pani o tym. Miała Pani władzę. Czemu, zatem, estabiszment
( spolszczam) sędziowski nie sprzeciwił się temu?? Czyżby, sędziowie, jak policjanci, byli ukraincami, rosjanami, niemcami, itd. ?
Bo, te praawo, jest antypolskie. I jego wykonywanie !!
Bo, że !! Dziś chce się przejąć spółdzielnie, to tdla mnie, oczywiste. Mieszkanie to życie, a pozbawienie mieszkania, to pozbawienie życia. Tak jednostkowego jak i zbiorowego, czyli LUDOBÓJSTWA. Poprzez wykonywanie ustawymieszkaniowej. JWP profesor, i inni sędziowie, także.
vortex said
Przeczytałem w zasadzie tylko tytuł, bo wiem o co chodzi od bardzo dawna ( w latach 90tych trochę działałem społecznie w mojej spółdzielni mieszkaniowej). Już wtedy kolejne regulacje prawne dotyczące spółdzielni mieszkaniowych (podobno w obronie spółdzielców) wprost zmierzały do ich likwidacji i przejęcia ich majątku przez tzw, cudownych inwestorów czyli zwykła gangi kryminalistów w białych kołnierzykach ( którzy w państwach normalnych szybko kończą na szubienicach).
Przecież o to chodziło w tzw. ruchu Wspólnot Mieszkaniowych. To jest tzw. bardzo ułomna osoba prawna, czyli nikt nie wie kto za co odpowiada ( nikt nie wie kto tam rządzi) i czy to istnieje naprawdę jako podmiot prawy czy to tylko żart dla naiwnej gawiedzi (ktoś świadomie stworzył podmioty prawne typu nic – każdy prawnik to wie, ale – najlepiej łowi się ryby w mętnej wodzie). Oni mieli nadzieję wtedy że spółdzielcy ( poszczególne bloki) masowo przekształcą się w takie wspólnoty typu nic. I że powstały totalny burdel spowoduje masowe upadłości, absolutnie bez winnych owych upadłości ( bo w tym systemie z definicji winnych być nie może). Zawiedli się koszmarnie, spółdzielcy nie myśleli wchodzić w to bagno – OLALI.
Jak by ktoś nie rozumiał o co chodzi, w tej klasycznej regulacji spółdzielni jeszcze z początku lat 90tych wszytko było jasne. Była rada nadzorcza (10 czy 20, a nawet 30 osób) i był zarząd (zazwyczaj 3 osoby). Zarząd ponosił pełną odpowiedzialność. Członkowie rady nadzorczej w mojej (bardzo dużej) spółdzielni byli wybierani na osiedlach ( był klucz, nawet małe jak moje osiedle musi mieć jednego w radzie nadzorczej, duże miały po kilku), co jasne z osób doskonale znanych na osiedlu, więc kantów być nie mogło. Ale chodziło o to aby wybierać z NIEZNANYCH, wszedł system wielkiego zgromadzenie wszystkich spółdzielców ( bo to podobno prawdziwa demokracja). Zbiera się kilka tysięcy (może tysiąc) ludzi z całej wielkiej spółdzielni i mamy klasyczny sejmik szlachecki (demagodzy, krzykacze rozkwitają). Zdaje się że moja spółdzielnia jednak znalazła jakąś furtkę prawną i wciąż ludzie na osiedlach mogą wybrać swoich przedstawicieli, z uczciwych ludzi których doskonale znają. Ale chyba wiele innych spółdzielni nie znalazło. Więc męty kryminalne przejęły te spółdzielnie i oczywiście doprowadziły je do bankructwa – o co od początku chodziło.
Jeszcze w latach 90tych znałem doskonale pewnego zawodowego (inną robotą się nigdy nie splamił) działacza PC, później PiS. On mi mówił wciąż że te spółdzielnie mieszkaniowe to jakieś postkomunistyczne potwory, które muszą być zniszczone. Jak mu wyjaśniałem że to żadna postkomuna i że to całkiem dobrze działa ( jak mało co w Polsce), to nie przyjmował tego do wiadomości. I tak po 10 razie dotarło do mnie – on ma twarde instrukcje z góry, SM muszą być zniszczone. A on się bał ( bo to był pozytywny człowiek jakby), że ma w domu podsłuch i musiał gadać zgodnie z linią partii PC/PiS.
Stare SM mają mnóstwo terenów w doskonałych lokalizacjach (nieraz w centrach miast) których wartość radykalnie przekracza wartość stojących tam bloków. Zresztą te bloki to jest też GIGANTYCZNY majątek. To gra o olbrzymie pieniądze. I oczywiście wchodzą kolejne i kolejne regulacje których jedynym celem jest zniszczenie ( zbankrutowanie) polskiej spółdzielczości mieszkaniowej i wysłanie Polaków do rezerwatów.
vortex said
A ja oczywiście już od lat nie śledzę tematu, bo doskonale wiem o co chodzi. Ja mam tylko na tych „reformatorów” spółdzielni mieszkaniowych jeden pomysł – sznureczek, pętelka, gałązka i już po waszych „reformach”.
abcde said
Zabarykadowałbym mieszkanie, w razie przełamania blokady rzuciłbym się z dostępnymi narzędziami na atakujących.
Pekok Antylichwiarz said
Reblogged this on Pekok Antylichwiarz.
Siggi said
Chciwy syndyk zabrał moje pieniądze! Dramat pani Anny z Łodzi
To miała być polisa na przyszłość. Anna Bojanowska (63 l.) na swoim koncie czynszowym w spółdzielni mieszkaniowej Łódź-Śródmieście przez lata gromadziła nadpłatę – na wypadek choroby lub dłuższej nieobecności. Gdy spółdzielnia została postawiona w stan upadłości, sąd wyznaczył syndyka, który miał nią zarządzać. A ten zabrał całą nadpłatę z konta pani Anny – 2800 złotych!
Pani Anna w spółdzielczym wieżowcu mieszka prawie 40 lat. Nigdy nie zalegała z opłatami. Osiem lat temu przeszła na emeryturę. Wtedy postanowiła, że na swoje konto w spółdzielni będzie wpłacała nieco więcej pieniędzy niż wymagana stawka. – Chciałam zabezpieczyć się na wypadek choroby albo dłuższego wyjazdu. Wtedy czynsz mógłby być pokrywany z tej nadpłaty – tłumaczy. Przez osiem lat uzbierało się 2800 zł. Niestety, w październiku ub.r. pieniądze te przejął rządzący spółdzielnią syndyk Dariusz Jędrzejewski. – Stwierdził, że wchodzą w skład masy upadłościowej – mówi pani Anna. – Dla mnie to ogromna kwota. Gdy opłacę czynsz, media, kupię leki, na życie zostaje mi 200 złotych miesięcznie. Walczę z nim, żeby mi je oddał, ale odpisał, że zabierając mi pieniądze, ustanowił mnie wierzycielem spółdzielni! Pomoc pani Annie zaoferował radca prawny z Łodzi Waldemar Buda. Wysłał do ministra sprawiedliwości prośbę o interwencję. – Nie może być tak, że wyznaczony przez sąd syndyk zabiera czyjeś pieniądze! – powiedział.
Żródło:………………
http://www.se.pl/wiadomosci/polska/dramat-pani-anny-z-lodzi-chciwy-syndyk-zabra-moje-pieniadze_599700.html
xxx
Jak znam się na syndykach,bom robił u takiego kilka lat,to ta sprawa się chyba …rypnie.
Z tym zabezpieczeniem się na wypadek choroby lub dłuższej nieobecności,to marny był pomysł.
W chwili ,jak sąd gospodarczy wydaje orzeczenie o upadłości i wyznacza syndyka,który z dokumentem sądowym natychmiast wchodzi do firmy to…dooopa zimna.Widziałem wielu wyrolowanych wierzycieli,którzy znaleźli się na ósmym miejscu w kolejce o zwrot środków.Zwykle bez szans.
itd.itd.itd.
Halszka said
@5
Bardzo ciekawe.
Podobnych „demokratycznych” metod używa się, by zlikwidować Polski Związek Działkowców i przejąć ich działki. To dla deweloperów i powiązanych z nimi urzędników we władzach miejskich łakome tereny, które marnują się na jakieś kwiatki i drzewka owocowe, ukochane przez (często) starych ludzi i ich rodziny. A przecież można by tam zbudować kilka biurowców, z których właściciel, często mieszkający za granicą, czerpałby zyski.
Metody są podobne: ktoś szuka okazji, aby wkupić się w działki. Potem taki świeżo upieczony, nikomu nieznany, ubrany jak z żurnala działkowiec pojawia się z asystą na dorocznym walnym zebraniu i gromko wzywa do zburzenia ogródkowej Bastylii. Argumenty prosto z Wyborczej: postkomunistyczny, anachroniczny PZD żyje z krwawicy działkowców. W ich najlepszym interesie jest likwidacja PZD i wykup tych 300 metrów kw. Wtedy każdy będzie panem na swoim! Szlachcicem na zagrodzie! (Tyle, że np. bez wody i bez gwarancji, że go za rok nie wykopią).
Po takim popisie oratorskim „działkowiec” z asystą rusza prosto na parking, nawet nie zaglądając na swoją zdobytą działkę. Rusza ostro Mercedesem czy Lexusem, zmuszając tych uprzykrzonych działkowców-emerytów do uskakiwania spod kół.
Oczywiście, kolejne nowelizacje ustaw mają na celu „ochronę” działkowców. Przed rzekomo pasożytującym na nich PZD z jego prezesem, wciąż tym samym od wielu lat (no, skandal!). Obie główne partie rywalizują, która bardziej kocha działkowców (przed wyborami). A sądy różnych szczebli wręcz stają na głowie, aby podlizać się władzy i z działkowców zrobić kryminalistów. Np. słynne orzeczenie, że „altana” (czyli domek na działce, gdzie działkowiec trzyma parę niezbędnych mebli i narzędzia) musi być jak w słowniku „zwykle ażurowa” – bo jak nie, to rozbiórka…
uniosceptyk said
Czyli mamy „rugi polskie” (podobne do tych „pruskich” z XIX wieku).
Dlaczego tak jest? Po prostu prawie cały majątek PRL-u został już rozgrabiony, zostały już tylko mieszkania zwykłych Polaków. Nic więc dziwnego, że to właśnie te mieszkania stają się celem ataku rozmaitych spekulantów. Czy taki spekulant odważyłby się przejąć jakiś majątek takiego, dajmy na to Lidla w Polsce? Z pewnością nie, bo by dostał w mordę. Dlatego oni zabierają się za zwykle mieszkania.
Franek said
ad. 2
do tego kurrara i ok.