Ziemia obiecana?
Posted by Marucha w dniu 2015-06-02 (Wtorek)
Czy uda się uniknąć napięć etnicznych między polskimi i ukraińskimi studentami? Polska po 70 latach monoetnicznego spokoju znów potrzebuje dziś polityki narodowej i klarownej strategii wobec imigracji i mniejszości etnicznych.
Zderzają się dwie wersje zdarzeń.
Oficjalna: Lublin jest miastem wielokulturowym, przyjaznym ośrodkiem akademickim dla 4,5 tysiąca zagranicznych studentów, w tym blisko 2 tys. Ukraińców, a współżycie wszystkich grup etnicznych nacechowane jest zrozumieniem i sympatią.
I ta czarna: zwłaszcza po zajęciach, gdy wszyscy spotykają się w knajpkach na miasteczku akademickim – ci miejscowi, i ci ze Wschodu trzymają się oddzielnie, nie brak awantur, w których od pieniędzy i rywalizacji o dziewczyny szybko przechodzi się do haseł politycznych i zwykłych rękoczynów.
Prawda leży pewnie pośrodku, jednak napięć, na razie raczej chyba towarzyskich niż etnicznych – nie da się już raczej uniknąć.
Plotki rodzą spięcia
Wzajemną nieufność potęgują mity i plotki, które nieprostowane (bo przecież oficjalnie żadnych problemów nie ma…) urastają do horrendalnych rozmiarów. „Ukraińcy dostają tysiące z naszych podatków, nie muszą się uczyć, kupują sobie stopnie, zaczepiają Polki, a potem zajmą miejsca pracy, których brakuje dla naszych absolwentów” – takie stereotypy słyszy się najczęściej od osób, które od życia akademickiego są raczej daleko.
Plotki o kokosach dla studentów są nieco przesadzone – np. uczestnicy programu „Erasmus dla Ukrainy” mogą liczyć na pomoc w wysokości 900 zł miesięcznie (to jednak i tak więcej od kwot, o których mogą choćby myśleć Polacy…) [A jednak! – admin].
O stypendia naukowe (do tysiąca złotych) i socjalne mogą ubiegać się na takich samych zasadach jak studenci z Polski. Punktem spornym bywają natomiast stypendia socjalne.
– Na zaświadczeniach wszyscy są z ubogich rodzin, spełniają kryteria, a przecież tu ci naprawdę biedni nie przyjeżdżają, widać jakimi brykami są odwożeni, jak szastają kasą, jak mieszkają w komercyjnych akademikach – denerwują się ci, co Ukraińców nie lubią. Sęk w tym, że mniejszość negatywnie rzutuje na obraz ogółu. W dodatku czarę przelewa poczucie bezkarności, jakie cechuje niektórych rozrabiaków, na zasadzie „jestem gościem waszego rządu, a poza tym u nas jest wojna, więc nam się należy!”.
To już nie jest ta cicha i grzeczna młodzież, jaka przyjeżdżała tu kilka lat temu. Teraz w kupie czują się pewnie, a na ulicach Chełma, gdzie stanowią większość [sic! – admin] na miejscowych uczelniach (prywatnych i państwowej) – zachowują się już niewiele lepiej, niż muzułmanie w zdominowanych przez siebie brytyjskich miasteczkach.
Rozrabia niewielu – opinię psują wszystkim
– Jestem Polską, pochodzę spod Żytomierza, mam Kartę Polaka, nie dostaję żadnego dodatkowego wsparcia, staram się o stypendium naukowe – opowiada Karolina, studentka politologii spotkana na Miasteczku Akademickim. W ciepłe dni okolica zmienia się w „Mały Kijów”, jak mówią sąsiedzi z pobliskiej dzielnicy Wieniawa. Z okien akademików słychać ukraińskie piosenki, na trawnikach gwar jest też w najlepszym razie dwujęzyczny.
Nie wszyscy chcą stąd wyjechać po skończeniu studiów. Dymitr, kolega Karoliny, student ekonomii – myśli o założeniu własnego biznesu, ale takiego, dzięki któremu mogliby zarabiać i swoi tam, i on zostając już w Lublinie. – Tu jest lepiej – przyznaje. Sam też nie ma stypendium, więc jak najszybciej chce się usamodzielnić. To też nie wszystkim się podoba.
– Oni się zachowują jak bydło, po prostu jak bydło! Wchodzą do naszych lokali, po chamsku zaczepiają dziewczyny, myślą, że za kasę wszystko im wolno, demonstrują antypolskie poglądy! – denerwuje się Artur, absolwent Politechniki Świętokorzyskiej, który wrócił po studiach do Lublina.
Podobnie polityczne wątki eksponuje jego kolega Kuba, student III roku politologii UMCS, jak mówi – sympatyk Ruchu Narodowego. – Nie mogą u nas chodzić z banderowskimi flagami, to obraza Polaków – przekonuje. Również Kresowianie boją się Ukraińców – we wrześniu podczas jednej z pikiet na placu Litewskim dyskusja między polskimi narodowcami i ukraińskimi studentami zakończyła się szarpaniną.
– Kiedy odsłanialiśmy Krzyż Ofiar Wołynia Ukraińcy puszczali z okien budynków Uniwersytetu Przyrodniczego, obok którego przechodziliśmy, pieśni UPA – wspomina z oburzeniem Zdzisław Koguciuk, lider lubelskich kresowiaków.
Najczęściej nie chodzi jednak o politykę, a po prostu o buzujące hormony.
– Imprezują częściej niż inni, ciężko przywołać ich do porządku, nie dbają o porządek, zwłaszcza we wspólnej części budynku – przyznaje konsierżka z „Feminy”. – Pan się pyta rzecznika… – zaczynają policjanci z patrolu z Miasteczka. Nieoficjalnie jednak przyznają: interweniują coraz częściej wzywani do bójek między Polakami i Ukraińcami. Sprawy kończą się przeważnie bez zgłaszania poszkodowania. Sińce i pobite szyby jednak zostają.
Oficjalnie jest dobrze!
Władze miasta i uczelni wolą jednak skupiać na pozytywach całego zjawiska, zwłaszcza komercyjnych. – Roczna opłata za studia na UMCS to kwota 1,2-2 tys. euro – przypomina rektor UMCS prof. Stanisław Michałowski (niegdyś polityk Unii Pracy). Dla Uniwersytetu to „czysty zysk” (zadający jednak kłam hasłu o „tych biednych Ukraińcach…”). Z kolei opanowany przez PO-PSL Urząd Miasta Lublin szacuje, że zagraniczni studenci generują nawet do 15 proc. lubelskiego PKB, napędzając rynek nieruchomości, czy gastronomii (nie podaje jednak źródła tych rewelacji). Kosztów – także tych społecznych, nie oblicza jeszcze nikt.
Co do możliwych zagrożeń – zwłaszcza UMCS uważa, że jest dobrze do nich przygotowany.
– Władze Uczelni na różnych płaszczyznach monitorują relacje dotyczące wszystkich studentów UMCS, w tym również studentów polskich i ukraińskich. Monitorowanie tych relacji odbywa się między innymi poprzez organizowanie cyklicznych spotkań z cudzoziemcami kształcącymi się w naszym Uniwersytecie czy przez aktywnie funkcjonującą w UMCS instytucjonalną formę Pełnomocnika Rektora ds. Studenckich, do którego to studenci cudzoziemcy (i nie tylko) bezpośrednio mogą zgłaszać się z różnymi sprawami. Chcemy, aby obcokrajowcy podejmujący kształcenie w naszej Alma Mater czuli się w pełni związani ze społecznością akademicką UMCS, dlatego dużą wagę przykładamy do ich integracji z polskimi studentami. Cykliczne spotkania, czy wspólna działalność kulturalna i sportowa to tylko niektóre przykłady inicjatyw, mających na celu zaangażowanie studentów – cudzoziemców w życie akademickie UMCS. Cudzoziemcy studiujący na UMCS otrzymują także m.in. dodatkową pomoc w podnoszeniu znajomości języka polskiego – dla wszystkich zainteresowanych organizowane są bezpłatne kursy nauki języka. Generalnie, nie wpływają do nas niepokojące sygnały dotyczące wzajemnych stosunków studentów polskich i ukraińskich, nie mamy także problemów z utrzymaniem porządku w domach studenckich UMCS. Jeżeli pojawiają się jakiekolwiek kwestie sporne, należy podkreślić, że są one charakterystyczne dla wszystkich studentów naszego Uniwersytetu – bez względu na narodowość czy pochodzenie etniczne – zapewnia Aneta Adamska z biura prasowego UMCS.
Dla Ukraińca stypendium – dla Polaka emigracja
Na razie więc Polska, w tym zwłaszcza Lubelszczyzna i Lublin (trzeci pod względem ilości studiujących cudzoziemców ośrodek akademicki w Polsce) jawi się dla przybyszy ze Wschodu (w tym wielu naszych rodaków, od pokoleń zamieszkujących na obecnej Ukrainie) prawdziwą Ziemią Obiecaną.
Tym silniejsza jednak pozostaje obawa, by problemy, jakie dziś są udziałem naszych wschodnich sąsiadów – nie dotarły wraz z nimi i na tę stronę Bugu. Monoetniczna od dekad Polska nie jest przygotowana do stawienia czoła napięciom etnicznym, w dodatku spotęgowanymi kwestiami socjalnymi i kulturowymi.
Na marginesie zaczętej – słusznie, acz nieco przesadnie – dyskusji na temat przyjmowania przez nasz kraj imigrantów arabskich czy afrykańskich, kompletnie pomija się zagadnienie znacznie bliższe i aktualniejsze, czyli rosnącą także w Lublinie i w Chełmie mniejszość ukraińską. To już nie są tylko ciche sprzątaczki i milczący robotnicy do wykonywania zadań, dla których polska kadra wyjechała do Norwegii, Szkocji i Irlandii. Coraz liczniej obecne są w Polsce zorganizowane grupy zainteresowane konkurowaniem na miejscowym rynku pracy z absolwentami tutejszych wyższych uczelni. W dodatku zaś to osoby korzystające tak ze wsparcia swojego państwa – jak i przesadnej niekiedy „gościnności” władz RP (by wspomnieć tylko leczenie na koszt polskiego podatnika bojowników banderowskich batalionów biorących udział w ukraińskiej wojnie domowej).
Tymczasem polska młodzież wie, że wszystko, na co może liczyć przywódców swojego kraju – to pokazanie drogi na najbliższe lotnisko i rada, żeby „zmienia pracę i wzięła kredyt”. Ta różnica podejścia może, a nawet musi rodzić słuszne oburzenie i frustrację, kiedy zaś te emocje się wyleją – będzie już za późno, by dostrzec i zapobiec wszystkim negatywnym następstwom bezkrytycznego zamieniania Lublina, Chełma i Lubelszczyzny w „ziemię obiecaną” dla Ukraińców.
I winni nagle staną się wszyscy: pozbawieni pracy, perspektyw i równego startu młodzi Polacy, narodowcy, Kresowianie – tylko nie władze państwowe, samorządowe i akademickie bawiące się dziś zapałkami przy cysternach z napisami „waśnie narodowościowe” i „polityka wobec mniejszości”. Tymczasem właśnie wyzwania budowanego nam na siłę kraju „multikulturowego” i „wieloetnicznego” po prostu wymuszają powrót do (dopasowanych do nowych warunków) kanonów polityki narodowej, w tym także metod i celów postępowania z gośćmi – także tymi, którzy nadużywają naszej gościnności.
Konrad Rękas
https://www.1tv.ru/news/world/282636
Komentarzy 19 do “Ziemia obiecana?”
Sorry, the comment form is closed at this time.
AV said
szmata ze zdjęcia zdobyta! Bynajmniej jedna ze szmat!
http://wirtualnapolonia.com/2015/05/29/banderowska-flaga-skrojona-ukraincom-przez-kibica-legii-warszawa/
Zenek said
Studentka politologii?
A na czym polegaja te studia z politologii?
Czy przypadkiem nie przygotowywanie do dyplomu Ukra- politruka?
Jednym z glownych powodow dla ktorego Unia nie chce dawac wiz Ukraincom jest obawa, ze nazjezdza sie do Europy ukrainskich kryminalistow.
Juz mieli klopoty z Albancami, ktorych trzeba bylo masowo deportowac.
My sie Ukraincow nie boimy. Sami swoi.
Cracovia Pany! said
Niedługo bendom nas miljony… a na razie bataliony:
Szef SG WP gen. Mieczysław Gocuł: wkrótce zaczynamy szkolenie batalionu OUN
http://dziennik-polityczny.com/index.php/bezpieczenstwo/2281-szef-sg-wp-gen-mieczyslaw-gocul-wkrotce-zaczynamy-szkolenie-batalionu-oun
kiriki said
Ad Cracovia – czytam i nie wierzę… mamy na stanowiskach tak sprzedajne dziwki… general wojska polskiego ugina się pod rozkazem banderowca…
Zerohero said
Ukraińcy w Polsce są traktowani przez reżim jak rozpieszczana mniejszość. W wyniku tego części z nich odp….la.
Wimar said
Stosunek ukraińskiej młodzieży do Polski i Polaków najlepiej widać po sposobie potraktowania Prezydenta RP :
Przez wiele stuleci byliśmy przedmurzem dla tej dziczy wychowanej w duchu cywilizacji turańskiej. Dzisiaj mimo widocznych sygnałów i braku rozliczeń z przeszłością (Wołyń) otwieramy przed nimi granice państwa i drzwi wyższych uczelni. Jak to nazwać ???
AV said
@ 6 Wimar: jaki (p)rezydent, taki szacunek…
Wimar said
@7 tak …ale należy odróżniać osobę od piastowanego stanowiska. Ludzie się zmieniają- urząd pozostaje,.
pawlo said
Przecież Komorowskiego zaatakował gość z prorosyjskiej antybanderowskiej organizacji.
„Sprawca ataku na prezydenta członkiem organizacji prorosyjskiej.Ukrainiec należy do „Słowiańskiej Gwardii”, która m.in. zwalczała pomarańczową rewolucję i nacjonalistów popierających UPA. Władze Gwardii potwierdzają informację, że Iwan Szemet jest jej członkiem.”
Boydar said
Diabeł tkwi jak zawsze w szczegółach. KIM SĄ Z POCHODZENIA owi ukraińscy studenci. To jest pierwsza i zasadnicza sprawa. Zachowanie to rzecz wtórna. Nasi też potrafią dać czadu.
Lesio said
Większość tego robactwa to nie są żadni Ukraińcy tylko żydostwo pochodzące z Ukrainy. Tak się składa, że to właśnie tereny Ukrainy są głównym dostarczycielem do Polski żydostwa i jest to poważny problem znany nie od dziś…
Zdravko said
Problem ze studentami z Ukrainy nie wynika, tylko i wyłącznie z przymykania oka na ich postępowanie, ale także (jak słusznie zauważono w artykule) niskiego poziomu uczelni. Znaczna część studentów z Ukrainy to miernoty intelektualne. Dla przykładu na Akademii Morskiej w Szczecinie gdzie liczba Ukraińców również jest dość spora (ok 10%) na kierunku Nawigacji studia zaczynało 320 osób w tym ok 50-60 Ukraińców, po pierwszej sesji zostało 240 osób, w tym Ukraińców 10-15.
Co do zachowania się studentów, dodam tylko, że ktoś, kto kiedyś mieszkał w Akademiku doskonale wie, że duża część mieszkańców Domów Studenckich zachowuje się jak bydło. Sam miałem po dziurki w nosie małpie odgłosy dobiegające za ściany i to nie Ukraińców tylko Polaków.
Co do bałaganu, które robią w Akademikach to wystarczy, że sanepid przyciśnie administrację i ta zaraz powinni zrobić porządek z bałaganiarzami. W Szczecinie ostatnio jednemu z Akademików groziło zamknięcie. Administracja dosłownie zaczęła terroryzować mieszkańców, 1/4 wypowiedzieli umowę w zawieszeniu, a 5 niesfornych Ukrów wyrzucili na zieloną trawkę.
KOR said
@12 Zdravko said…ktoś, kto kiedyś mieszkał w Akademiku doskonale wie, że duża część mieszkańców Domów Studenckich zachowuje się jak bydło…
–
No i jak tu mieć pretensje do świętej pamięci profesora W. Bartoszewskiego, który w podobny, talmudzki sposób, nazywał Polaków. Brawo Panie Zdrawko! Polecam Wielki słownik języka polskiego na dobranie dosadniejszego określenia. Bydło na ogół zachowuje się naturalnie, kiedy głodne pobekuje, ryczy, kiedy śpiące drzemie lub śpi. Polecam pracę w gospodarstwie rolnym.
Marucha said
Re 13, 14:
Nie czepiajmy się utartych zwrotów. Wszyscy wiemy, że bydlątka są w porządku w porównaniu z niektórymi kreaturami ludzkimi.
Chodzi jednak o coś innego – nie o byle jakie złe zachowanie, ale o zachowanie celowo ubliżające Polakom.
Miet said
Re.12.
Panie Zdravko, ja sobie wypraszam…:-)))
Pisze Pan:
==========
Co do zachowania się studentów, dodam tylko, że ktoś, kto kiedyś mieszkał w Akademiku doskonale wie, że duża część mieszkańców Domów Studenckich zachowuje się jak bydło.
==========
Kiedyś, bardzo dawno temu, mieszkałem w akademiku. To było w Łodzi przy ulicy Bystrzyckiej (popularnie Bystrej), potem przemianowano ją na ul. Lumumby. Było tam za moich czasów pięć akademików, żeńskich i męskich – koedukacyjnych w tamtych czasach nie było.
Mój akademik miał wydzielone pokoje dla obcokrajowców – głównie byli to Kubańczycy i Arabowie.
Nie przypominam sobie aby kiedykolwiek studenci zachowywali się jak bydło.
W każdą sobotę w akademikach u dziewczyn odbywały się zabawy taneczne z żywą muzyką.
Na jednej takiej zabawie zostałem poproszony do tańca (białe tango) przez jedną taką, z którą żyję do dnia dzisiejszego (54 lata) – i nie narzekam.:-)))
Na osiedlu był prywatny sklepik z warzywami i winem „patykiem pisane”. To był wtedy dość typowy studencki trunek – ale zapewniam, że nie było notorycznego pijaństwa. Oczywiście, czasami jakieś małe rozróby się zdarzały ale wszystko było sprawnie załatwiane przez studenckie komisje dyscyplinarne – i na ogół kończyły się sprzątaniem akademika i terenu wokół niego.
Z łezką w oku wspominam tamte czasy.
Zdravko said
Re 15: Pan Miet
No, dobra pan jest starej daty, to raczej sytuacja mogła wyglądać inaczej. Z drugiej jednak strony, mimo preferowania osób z rodzin chłopskich na studia, podejrzewam, że wcale tak łatwo nie było się dostać. Trzeba było sobą coś prezentować. Dzisiaj żeby się dostać na większość uczelni (pomijając niektóre kierunki) wystarczy zdana matura w okolicach 50%, a z przedmiotem dodatkowym to nawet mniej.
Zresztą jak patrzyłem na zdjęcia tegorocznych juwenaliów, to chwilami bardziej mi przypominało paradę równości, niż bal przebierańców.
Dzisiaj studenci to już nie ludzie, których się określa jako „przyszłość narodu”, te czasy już dawno minęły
http://zapodaj.net/7150c41c45df6.jpg.html
RomanK said
Panie Mieciu wtedy mieszkancami akademikow w 80% byly dzieciaki z chlopskicjh rodzin robotniczych…co wyniesli z domu panowalo w akademikach.
Niech pan przypomni sobie kto wiodl rej , w tzw rozrywkowym nurcie akademikow.. i w niedziel spal do poludnia…. bo do kosciolow na msze nie chodzili:-)))))
Żydki. Zakładali kabareciki drwiące z Polaków, jakieś „piwnice” itp.
Kto by ich wtedy umiał odróżnić od Polaków?
Admin
x.x.x said
…je…ba..ne banderowskie pomioty
Miet said
Re.16.
No dobrze, Panie Zdravko, ale nigdzie Pan nie zaznaczył, że swoją wypowiedź kieruje Pan do ludzi młodej daty a nie starej.:-)))
Ale nieważne – życzę Panu aby i Pan dożył starej daty, tak jak ja – albo i starszej.
Prawdę pisze p.Roman, że najważniejsze, kto co wyniósł ze swojego domu.
Dlatego tym wszystkim obecnie walczącym ze wszystkimi „izmami” tak bardzo zależy na rozkładzie rodziny.