Dziennik gajowego Maruchy

"Blogi internetowe zagrażają demokracji" – Barack Obama

  • The rainbow symbolizes the Covenant with God, not sodomy Tęcza to symbol Przymierza z Bogiem, a nie sodomii


    Prócz wstrętu budzi jeszcze we mnie gniew fałszywy i nikczemny stosunek Żydów do zagadnień narodowych. Naród ten, narzekający na szowinizm innych ludów, jest sam najbardziej szowinistycznym narodem świata. Żydzi, którzy skarżą się na brak tolerancji u innych, są najmniej tolerancyjni. Naród, który krzyczy o nienawiści, jaką budzi, sam potrafi najsilniej nienawidzić.
    Antoni Słonimski, poeta żydowski

    Dla Polaków [śmierć] to była po prostu kwestia biologiczna, naturalna... śmierć, jak śmierć... A dla Żydów to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z Najwyższym
    Prof. Barbara Engelking-Boni, kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów, TVN 24 "Kropka nad i " 09.02.2011

    Państwo Polskie jest opanowane od wewnątrz przez groźną, obcą strukturę, która toczy go, niczym rak, niczym demon który opętał duszę człowieka. I choć na zewnatrz jest to z pozoru ten sam człowiek, po jego czynach widzimy, że kieruje nim jakaś ukryta siła.
    Z każdym dniem rośnie liczba tych, których musisz całować w dupę, aby nie być skazanym za zbrodnię nienawiści.
    Pod tą żółto-błękitną flagą maszerowali żołnierze UPA. To są kolory naszej wolności i niezależności.
    Petro Poroszenko, wpis na Twiterze z okazji Dnia Zwycięstwa, 22 sierpnia 2014
  • Kategorie

  • Archiwum artykułów

  • Kanały RSS na FeedBucket

    Artykuły
    Komentarze
    Po wejściu na żądaną stronę dobrze jest ją odświeżyć

  • Wyszukiwarka artykułów

  • Najnowsze komentarze

    Kar o Zwyzywały dyrektorkę szkoły od…
    bryś o Zwyzywały dyrektorkę szkoły od…
    Boydar o Gangsterzy znad Dniepru
    Maverick o Gangsterzy znad Dniepru
    Voodoosch o Dlaczego Europa nie słucha już…
    Swarozyc o Jozef Tiso – początki kariery…
    Boydar o Wolne tematy (24 – …
    Boydar o Wolne tematy (24 – …
    Swarozyc o UE to projekt amerykański
    Yagiel o Wolne tematy (24 – …
    pepi. o Dlaczego Europa nie słucha już…
    szary4aequitas o Gangsterzy znad Dniepru
    Boydar o Wolne tematy (24 – …
    Harakiri Sepuku o Wolne tematy (24 – …
    Marucha o Wolne tematy (24 – …
  • Najnowsze artykuły

  • Najpopularniejsze wpisy

  • Wprowadź swój adres email

    Dołącz do 707 subskrybenta

Zmagania z potworami: Janis Warufakis o niemożliwej walce o Grecję (wywiad)

Posted by Marucha w dniu 2015-07-18 (Sobota)

Ciemne kadry polityczne, nieprzyjmujące do wiadomości systemowej natury tego kryzysu, uprawiają politykę przypominającą nalot dywanowy na gospodarkę dumnych krajów europejskich w celu uratowania ich.

Rozmowa ta odbyła się przed zawarciem układu [z Eurogrupą]

Harry Lambert: Jak się czujesz?

Janis Warufakis: Jak na szczycie świata – nie muszę już żyć według tego gorączkowego harmonogramu, który był zupełnie nieludzki, po prostu niewiarygodny. Przez 5 miesięcy spałem po 2 godziny na dobę… Czuję też ulgę, bo nie muszę już dłużej podtrzymywać tej niesamowitej presji związanej z negocjowaniem na rzecz stanowiska, które uważam za trudne do obrony – nawet gdyby udało mi się zmusić drugą stronę do ustępstw, jeśli wiesz, co mam na myśli.

HL: Jak to było? Podobał ci się jakiś aspekt?

JW: No cóż, wiele. Jednak te informacje, otrzymywane z wewnątrz… potwierdzanie się najgorszych obaw… Bezpośrednie rozmowy z „rzeczywistą władzą”, która okazuje się być taka, jak w twoich najgorszych koszmarach – sytuacja była gorsza, niż można sobie wyobrazić! Zajmowanie miejsca w pierwszym rzędzie było więc niezłą zabawą.

HL: Co masz na myśli?

JW: Kompletny brak jakichkolwiek demokratycznych skrupułów ze strony rzekomych obrońców europejskiej demokracji. Pełna świadomość drugiej strony, że zgadzamy się co do analizy sytuacji – choć oczywiście nigdy nie zostanie to otwarcie potwierdzone. [I mimo to] te potężne osobistości patrzą ci prosto w oczy i mówią: „Masz rację w tym, co mówisz, ale i tak was zmiażdżymy”.

HL: Powiedziałeś, że kredytodawcy mieli wobec ciebie zastrzeżenia, bo „starasz się mówić w Eurogrupie o ekonomii, czego nikt nie robi”. Co się działo, kiedy o tym mówiłeś?

JW: Nie chodzi o to, że nie zostało to dobrze przyjęte – chodzi o to, że kategorycznie odmawiano podjęcia debaty o ekonomii. Kategorycznie… Przedstawiasz argument, nad którym naprawdę się napracowałeś, żeby mieć pewność, że jest logicznie spójny – a w odpowiedzi widzisz po prostu pustkę w oczach. To tak, jakbyś w ogóle nic nie powiedział. To, co mówisz, nie ma związku z tym, co mówią oni. Równie dobrze można odśpiewać hymn narodowy Szwecji – odpowiedź byłaby identyczna. I to jest zadziwiające, zwłaszcza dla kogoś, kto przywykł do debaty akademickiej… Druga strona zawsze się angażuje. Tu w ogóle nie było zaangażowania. Tu nie było nawet rozdrażnienia. To było tak, jakby nic nie zostało powiedziane.

HL: Kiedy przyjechałeś po raz pierwszy, na początku lutego, nie mogło być jednolitego stanowiska?

JW: Byli przychylni ludzie na płaszczyźnie osobistej – no wiesz, za zamkniętymi drzwiami, w sposób nieformalny, szczególnie z MFW. [HL: „Z najwyższych szczebli?” JW: „Z najwyższych szczebli, z najwyższych szczebli”.] Ale w obrębie Eurogrupy – kilka miłych słów i to wszystko, powrót do okopów i do oficjalnej wersji.

[Ale] Schäuble był przez cały czas konsekwentny. Jego pogląd sprowadzał się do: „Nie będę dyskutował o programie. Został on przyjęty przez poprzedni rząd i w żadnym razie nie możemy pozwolić, żeby wybory cokolwiek zmieniły. Ponieważ mamy wybory cały czas, jest nas 19, gdyby przy okazji każdych wyborów coś zmieniać, to umowy między nami nie miałyby żadnego znaczenia”.

Więc w tym momencie musiałem wstać i powiedzieć: „Cóż, to może po prostu nie powinniśmy już więcej przeprowadzać wyborów w zadłużonych państwach”, co pozostawiono bez odpowiedzi. Jedyna interpretacja [ich zdania], jaką mogę podać to: „Tak, to dobry pomysł, ale trudno byłoby go przeprowadzić. Więc albo składasz podpis pod dokumentem, albo wypad”.

Komentarz SOTT: Czy potrzeba jeszcze czegoś więcej, żeby zobaczyć, że demokracja w oczach „rzeczywistej władzy” jest kompletną fikcją?

HL: A Merkel?

JW: Musisz zrozumieć, że nigdy nie miałem do czynienia z Merkel, ministrowie finansów rozmawiają z ministrami finansów, premierzy rozmawiają z kanclerzami. W moim przekonaniu ona była inna. Próbowała ugłaskać premiera [Ciprasa], mówiąc: „Nie martw się, znajdziemy rozwiązanie, nie pozwolę, by stało się coś strasznego, tylko odrób pracę domową i współpracuj z instytucjami, współpracuj z Trojką; nie ma możliwości, byśmy znaleźli się w ślepej uliczce”.

Od mojego odpowiednika usłyszałem coś innego – zarówno od szefa Eurogrupy, jak i od Schäuble, stawiali sprawę bardzo jasno. W pewnym momencie przedstawiono mi to wyjątkowo jednoznacznie: „To jest koń i albo na niego wsiądziesz, albo zginiesz”.

HL: Rozumiem, kiedy to było?

JW: Od początku, od samego początku. [Po raz pierwszy spotkali się na początku lutego.]

HL: Po co więc spotykaliście się aż do lata?

JW: Nie było innego wyjścia. Nasz rząd został wybrany z mandatem do podjęcia negocjacji. Naszym pierwszym pełnomocnictwem było stworzenie przestrzeni i czasu do negocjacji i osiągnięcie nowego porozumienia. Do tego zostaliśmy upoważnieni – do negocjowania, a nie do zawalenia rozmów z naszymi wierzycielami…

Negocjacje przeciągały się w nieskończoność, ponieważ druga strona nie chciała negocjować. Nalegali na „kompleksową umowę”, co oznacza, że chcieli rozmawiać o wszystkim. Moje interpretacja tego jest taka, że jeśli ktoś chce rozmawiać o wszystkim, to nie chce rozmawiać o niczym. Ale poszliśmy na to.

I popatrz, nie przedstawiali absolutnie żadnego stanowiska w jakiejkolwiek sprawie. Więc oni… podam przykład. Mówili: musimy dostać wszystkie dane na temat ścieżki fiskalnej, na której znalazła się Grecja, musimy mieć wszystkie dane o przedsiębiorstwach państwowych. Więc spędziliśmy mnóstwo czasu, starając się dostarczyć im te wszystkie dane, wypełniając kwestionariusze i odbywając niezliczoną ilość spotkań, na których prezentowaliśmy im te dane.

To był pierwszy etap. Na drugim etapie zapytano nas, co zamierzamy zrobić w sprawie podatku VAT. Odrzucili naszą propozycję, ale nie wystąpili z własną. A potem, zanim mieliśmy szansę uzgodnienia z nimi kwestii VAT, przeszli do następnej sprawy, prywatyzacji. Pytają, co chcemy zrobić w temacie prywatyzacji, przedkładamy coś, oni to odrzucają. Wtedy przeskakują na inny temat, jak emerytury, stamtąd na rynki produktów, następnie do stosunków pracy, ze stosunków pracy na wszelkiego rodzaju inne rzeczy, rozumiesz? To wyglądało jak kot goniący za własnym ogonem.

Mieliśmy wrażenie, nasz rząd odnosił wrażenie, że nie możemy przerwać tego procesu. Popatrz, moja propozycja od początku była taka: to jest kraj, który osiadł na mieliźnie, osiadł na mieliźnie już dawno temu… Oczywiście, musimy ten kraj zreformować – zgadzamy się z tym. Ponieważ czas jest najważniejszy i ponieważ podczas negocjacji bank centralny wstrzymywał płynność [greckich banków], żeby wywrzeć na nas presję, żebyśmy się poddali, moja niezmienna propozycja składana Trojce była bardzo prosta: zgódźmy się na trzy lub cztery ważne reformy, co do których możemy się porozumieć, takie jak system podatkowy, jak VAT i bezzwłocznie je wprowadźmy. A wtedy będziecie mogli rozluźnić ograniczenia ze strony EBC, dotyczące płynności. Chcecie kompleksowej umowy – prowadźmy więc dalej negocjacje, ale w międzyczasie, dzięki porozumieniu między nami, pozwólcie nam przedstawić te reformy w parlamencie.

A oni na to: „Nie, nie, nie, to musi być kompleksowy przegląd. Nic nie zostanie wdrożone, jeśli ośmielicie się przeprowadzić jakikolwiek proces legislacyjny. Będzie to uznane za działanie jednostronne, mające na celu storpedowanie możliwości porozumienia”. A potem oczywiście, kilka miesięcy później, doprowadzają do przecieków do mediów o tym, że nie zreformowaliśmy kraju, że marnowaliśmy czas! I tak to… [stłumiony śmiech] zostaliśmy wrobieni, w pewnym sensie, w pewnym znaczącym sensie.

Tak więc w momencie, kiedy już niemal całkowicie zabrakło płynności, a my zalegaliśmy, czy też quasi zalegaliśmy z płatnościami do MFW, przedstawili swoje propozycje, które były absolutnie niemożliwe… totalnie nie do przyjęcia i toksyczne. Czyli zwlekali, a potem wyskoczyli z taka propozycją, jaką przedstawia się drugiej stronie wtedy, kiedy nie chce się osiągnąć porozumienia.

HL: Próbowaliście współpracować z rządami innych zadłużonych państw?

JW: Odpowiedź brzmi nie. Przyczyna jest bardzo prosta: od samego początku te państwa dawały jasno do zrozumienia, że są najbardziej zawziętymi wrogami naszego rządu, od samego początku. Oczywistym powodem było to, że nasz sukces mógł stać się ich największym koszmarem – gdyby udało się nam wynegocjować dla Grecji lepsze porozumienie, zniszczyłoby ich to politycznie, musieliby tłumaczyć się przed własnymi narodami, dlaczego nie negocjowali tak jak my.

HL: A co z partnerstwem z przychylnymi partiami, jak np. Podemos?

JW: Niekoniecznie. Chodzi mi o to, że zawsze mieliśmy z nimi dobre stosunki, ale oni nic nie mogli zrobić – ich głos nie mógł przeniknąć do Eurogrupy. I rzeczywiście, im bardziej opowiadali się za nami – a tak właśnie robili – tym bardziej wrogi nam stawał się minister finansów reprezentujący ten kraj [Hiszpanię].

HL: A George Osborne? Jak układały się wasze stosunki?

JW: Och, były bardzo dobre, bardzo przyjazne, znakomite. Ale on jest spoza układu, nie należy do Eurogrupy. Rozmawiałem z nim przy wielu okazjach i było widać, że jest bardzo przychylny. I w rzeczy samej, jeśli popatrzeć na The Telegraph, to największymi sprzymierzeńcami naszej sprawy byli Torysi! Z powodu ich eurosceptycyzmu, ech… nie tylko eurosceptycyzmu; to burke’owski pogląd [od: Edmund Burke] na niezależność parlamentu – w naszym przypadku było jasne, że nasz parlament jest traktowany jak śmieć.

HL: Co jest największym problemem w ogólnym sposobie funkcjonowania Eurogrupy?

JW: [Dla przykładu…] Był moment, kiedy przewodniczący Eurogrupy postanowił zwrócić się przeciwko nam i skutecznie pozbawić nas głosu oraz praktycznie zadeklarować, że Grecja jest na wylocie ze strefy euro… Istnieje pewna konwencja, że komunikaty muszą być jednomyślne, a przewodniczący nie może po prostu zwołać posiedzenia strefy euro i wykluczyć z niej jakiegoś państwa członkowskiego. A on powiedział: „Och, jestem pewien, że mogę to zrobić„. Więc poprosiłem o opinię prawną. Wywołało to nieco zamieszania. Tok spotkania został wstrzymany na około 5-10 minut, urzędnicy, funkcjonariusze rozmawiali między sobą i przez telefony, aż w końcu jeden z urzędników, jakiś ekspert prawny, zwrócił się do mnie następującymi słowami: „Cóż, Eurogrupa prawnie nie istnieje, żaden traktat nie powołał tej grupy”.

Mamy zatem do czynienia z nieistniejącą grupą, dysponującą olbrzymią władzą nad życiem Europejczyków. Nie odpowiada przed nikim, zważywszy na to, że pod względem prawnym nie istnieje; jej posiedzenia nie są protokołowane i są poufne. I żaden obywatel nie ma pojęcia o czym rozprawiają… Są to decyzje dotyczące niemalże życia i śmierci, a żaden członek tej grupy nie odpowiada przed nikim.

HL: A czy ta grupa kontrolowana jest przez stanowisko Niemiec?

JW: Och, całkowicie i zupełnie. Nie przez ich stanowisko – a przez ministra finansów Niemiec. To wszystko wygląda na świetnie zgraną orkiestrę, której on jest dyrygentem. Wszystko dzieje się w harmonii. Zdarzyć się może, że orkiestra nieco się rozstroi, ale on to zbiera i przywołuje do porządku.

Komentarz Pracowni: A ten dalej swoje i w swojej typowej dwumowie. Niemiecki minister finansów właśnie ponownie ogłosił, że Grecja powinna wylecieć ze strefy euro… tymczasowo… ale on nic nie może z tym zrobić:

‚Grexit’ better option for Athens’ debt relief- German finance minister

Według ministra nikt nie będzie, ani nie może, zmuszać Grecji do opuszczenia strefy euro wbrew jej woli, ale „tymczasowe” wyjście w celu zrestrukturyzowania jej długów wchodziło w grę i powinno być wzięte pod uwagę.

„Nie powiedzieliśmy, że narzucimy to [Grexit], bo nie możemy tego zrobić, nie chcemy, i nikt tego nie sugerował, ale być może byłoby to lepsze wyjście dla Grecji” – Schäuble na antenie radia Deutschlandfunk.

HL: Czy w obrębie grupy nie ma żadnej siły alternatywnej? Czy Francuzi mogą sprzeciwiać się tej władzy?

JW: Tylko francuski minister finansów wydawał pomruki, które różniły się od linii niemieckiej, ale te odgłosy były bardzo subtelne. Można było wyczuć, że musi używać języka bardzo rozważnie, by nie być posądzonym o sprzeciw. I ostatecznie, gdy doktorek Schäuble odpowiadał i skutecznie określał oficjalną linię, francuski minister finansów w końcu zawsze pasował i aprobował [te wytyczne].

HL: Porozmawiajmy o twoim przygotowaniu teoretycznym i tym kawałku o Marksie z 2013 r., kiedy powiedziałeś:

„Opuszczenie strefy euro przez Grecję, Portugalię lub Włochy doprowadziłoby wkrótce do fragmentacji europejskiego kapitalizmu, której skutkiem byłaby poważna recesja regionu na wschód od Renu i na północ od Alp, podczas gdy reszta Europy tkwiłaby w brutalnym uścisku stagflacji. Jak myślicie, kto skorzysta na takim rozwoju sytuacji? Progresywna lewica, która odrodzi się niczym Feniks z popiołów instytucji publicznych w Europie? Czy też Złoty Świt nazistów, rozmaitych neofaszystów, ksenofobów i nierobów? Nie mam absolutnie żadnych wątpliwości co do tego, która z tych dwóch grup wyjdzie lepiej na rozpadzie strefy euro”.

…a zatem Grexit działa na korzyść Złotego Świtu, nadal tak uważasz?

JW: Słuchaj, nie wierzę w deterministyczną wersję historii. Syriza jest teraz dominującą siłą. Jeśli uda nam się wyjść z tego bałaganu zjednoczonymi i poradzić sobie prawidłowo z Grexitem… można by sobie pozwolić na jakąś alternatywę. Ale nie jestem pewien, czy damy radę, ponieważ zarządzanie upadkiem unii walutowej wymaga ogromnej wiedzy, a mam wątpliwości czy takową mamy tutaj w Grecji, bez pomocy z zewnątrz.

HL: Musiałeś myśleć o Grexicie od pierwszego dnia…

JW: Tak, absolutnie.

HL: … poczyniliście przygotowania?

JW: Odpowiedź brzmi: tak i nie. Mieliśmy małą grupę, taki „gabinet wojenny” w ministerstwie, około pięciu osób, które nad tym pracowały. Rozpracowaliśmy to w teorii, na papierze – wszystko, co należałoby zrobić [żeby przygotować się do, albo na wypadek, Grexitu]. Jednakże czym innym jest praca nad tym na poziomie 4-5 osób, a zupełnie czym innym przygotowanie na to kraju. Aby przygotować kraj, musiałaby zostać podjęta decyzja wykonawcza, a taka decyzja nigdy nie została podjęta.

HL: A w zeszłym tygodniu, czy decyzja, do której się skłaniałeś, prowadziła w kierunku [przygotowania do Grexitu]?

JW: Mój pogląd był taki, że powinniśmy być bardzo ostrożni, by tego nie zainicjować. Nie chciałem, żeby stało się to samospełniającą się przepowiednią. Nie chciałem, żeby zaczęło to przypominać sytuację jak w tej słynnej maksymie Nietzschego, że kiedy będziesz patrzeć w otchłań wystarczająco długo, otchłań zacznie gapić się na ciebie. Jednak byłem przekonany, że w chwili gdy Eurogrupa zamknie nam banki, należy pobudzić ten proces.

HL: Dobrze. Tak więc, w moim rozumieniu, były dwie opcje – natychmiastowy Grexit lub drukowanie IOU [rodzaj papierów dłużnych] i przejęcie kontroli nad Bankiem Grecji [potencjalnie, ale niekoniecznie prowadzące do Grexitu]?

JW: Jasne, jasne. Nigdy nie wierzyłem, że powinniśmy zmierzać prosto w kierunku nowej waluty. Mój pogląd był taki – i przedstawiłem go rządowi – że gdyby odważyli się zamknąć nasze banki, co uważałem za agresywne posunięcie o niesamowitej mocy, powinniśmy reagować agresywnie, ale bez palenia za sobą mostów.

Powinniśmy emitować własne IOU albo przynajmniej ogłosić, że mamy zamiar uruchomić własną płynność denominowaną w euro; powinniśmy przystrzyc greckie obligacje z 2012 r., będące w posiadaniu EBC, lub ogłosić, że to zrobimy; i powinniśmy przejąć kontrolę nad Bankiem Grecji. To był tryptyk, trzy rzeczy, którymi – jak myślałem – powinniśmy odpowiedzieć, gdyby EBC zamknął nasze banki.

… Przez miesiąc ostrzegałem gabinet, że to się wydarzy [EBC zamknie nasze banki], aby wciągnąć nas w upokarzającą umowę. Kiedy to się stało – a wielu moich kolegów nie mogło uwierzyć, że to się stało – moja rekomendacja, żeby odpowiedzieć „energicznie”, że tak to ujmę, została odrzucona w głosowaniu.

HL: Jak blisko było do tego?

JW: Muszę powiedzieć, że z sześciu osób była nas dwójka, byliśmy w mniejszości… Gdy tak się nie stało, dostałem polecenie zamknięcia banków w porozumieniu z EBC i Bankiem Grecji, czemu byłem przeciwny, ale wykonałem je, ponieważ jestem graczem zespołowym, wierzę we wspólną odpowiedzialność.

A potem mieliśmy referendum i to referendum dało nam niesamowity impuls, taki, który uzasadniałby tego typu energiczną odpowiedź [jak w jego planie] wobec EBC, ale tej samej nocy rząd zdecydował, że wola narodu, to głośne „Nie”, nie powinno być tym czynnikiem, który pobudzi dynamiczne podejście [jego plan].

Powinno raczej prowadzić do poważnych ustępstw po drugiej stronie – do posiedzenia rady przywódców politycznych, z naszym premierem przyjmującym założenie, że cokolwiek się wydarzy, cokolwiek zrobi druga strona, nigdy nie będziemy reagować w sposób, który rzuca im wyzwanie. A to w istocie oznacza zwijanie się… Przestajesz negocjować.

HL: Zatem nie masz szczególnie dużo nadziei, że ten układ będzie znacznie lepszy od tego z ubiegłego tygodnia, uważasz, że jeśli już, to będzie gorszy?

JW: Jeśli już, to będzie gorszy. Ufam i mam nadzieję, że nasz rząd będzie nalegał na restrukturyzację długu, ale nie wyobrażam sobie, jak niemiecki minister finansów miałby się pod tym podpisać na zbliżającym się spotkaniu Eurogrupy. Gdyby to zrobił, byłby to cud.

HL: Dokładnie – ponieważ, jak to wyjaśniłeś, w tym momencie nie masz już możliwości wywierania nacisku?

JW: Tak myślę, tak myślę. Chyba, że [Schäuble] otrzyma od Kanclerz nagłe rozkazy. To się dopiero okaże, czy podejmie ona kroki w tym kierunku.

HL: Cofnijmy się nieco. Czy mógłbyś wyjaśnić naszym czytelnikom, w prostych słowach, twoje zastrzeżenia wobec „Kapitału” pióra Piketty’ego?

JW: Po pierwsze, muszę powiedzieć, że czuję się zakłopotany, ponieważ Piketty niezwykle mocno wspierał mnie i rząd, ja zaś okropnie zrecenzowałem jego książkę! Naprawdę doceniam jego stanowisko, jakie prezentował w ciągu ostatnich kilku miesięcy, i zamierzam mu to powiedzieć, kiedy spotkam się z nim we wrześniu.

Ale podtrzymuję swoją krytykę jego książki. Jego odczucie jest prawidłowe. Jego wstręt do nierówności… [niesłyszalne]. Natomiast jego analiza podważa ten argument, w moim przekonaniu. Ponieważ w jego książce neoklasyczny model kapitalizmu zostawia bardzo niewiele miejsca na budowę kazusu, który on chce zbudować, z wyjątkiem oparcia modelu na bardzo specyficznym zestawie parametrów, co osłabia jego własny przypadek. Innymi słowy, gdybym był przeciwnikiem jego tezy, że nierówność jest wbudowana w kapitalizm, byłbym w stanie obalić ten kazus, atakując jego analizę.

HL: Nie chcę za bardzo wchodzić w szczegóły, bo nie rozstrzygniemy tego ostatecznie…

JW: Tak…

HL: … ale czy chodzi tu o jego miarę bogactwa?

JW: Tak, wykorzystuje on definicję kapitału, która sprawia, że kapitału nie sposób zrozumieć – więc jest to sprzeczność pojęć. [Kliknij tutaj, żeby zapoznać się z krytyczną recenzją Warufakisa „Kapitału” Piketty’ego.]

HL: Wróćmy do kryzysu. Naprawdę bardzo mało rozumiem z twojej relacji z Ciprasem…

JW: Znam go od końca 2010 roku, ponieważ byłem znaczącym krytykiem ówczesnego rządu, mimo że kiedyś byłem z nim blisko związany. Byłem blisko rodziny Papandreu – i nadal jestem, w pewnym sensie – ale stałem się prominentnym… Wtedy była to wielka sprawa, kiedy były doradca mówił: „Udajemy, że nie doszło do bankructwa, staramy się to ukryć, zaciągając nowe, niezrównoważone pożyczki”, tego typu rzeczy.

Narobiłem wtedy trochę szumu, a Cipras był bardzo młodym liderem, próbującym zrozumieć, co się dzieje, o co chodzi w kryzysie i jakie powinien zająć stanowisko.

HL: Zapamiętałeś pierwsze spotkanie?

JW: O, tak. To było pod koniec 2010 roku, poszliśmy do kawiarni, było nas trzech. Pamiętam, że nie miał wtedy sprecyzowanych poglądów, na drachmę wobec euro, na przyczyny kryzysu, a ja miałem – że tak powiem – „ustalone poglądy” na temat tego, co się dzieje. I tak rozpoczął się dialog, który na przestrzeni lat rozwinął się i… Wierzę, że pomogłem mu ukształtować wizję, co należałoby zrobić.

HL: Jakie to uczucie, po czterech i pół roku, nie pracować już po jego stronie?

JW: Nie, nie odbieram tego w ten sposób, mam wrażenie, że jesteśmy bardzo blisko. Nasze rozstanie było bardzo przyjacielskie. Nigdy nie było między nami istotnych problemów, nigdy dotąd. I jestem bardzo blisko z Euklidem Cakalotosem [nowym ministrem finansów].

HL: I przypuszczalnie rozmawiasz z nimi w tym tygodniu?

JW: W tym tygodniu, w ostatnich dniach, nie rozmawiałem z premierem, ale tak, rozmawiam z Euklidem i uważam Euklida za bardzo mi bliskiego i vice-versa, ale zdecydowanie mu nie zazdroszczę. [Tłumiąc śmiech.]

HL: Czy rezygnacja Ciprasa byłaby dla ciebie szokiem?

JW: Nic mnie już teraz nie szokuje – nasza strefa euro jest bardzo niegościnnym miejscem dla porządnych ludzi. Nie zaskoczyłoby mnie też, gdyby został i przyjął to bardzo złe porozumienie. Bo rozumiem, że ma poczucie obowiązku wobec ludzi, którzy go wspierają, wspierają nas, żeby nie dopuścić do tego, że ten kraj stanie się upadłym państwem.

Jednak nie zamierzam zdradzić moich własnych poglądów, które szlifowałem wtedy, w 2010 roku, że ten kraj musi przestać to przeciągać i udawać; musimy skończyć z przyjmowaniem nowych kredytów i udawaniem, że rozwiązaliśmy problem, kiedy go nie rozwiązaliśmy; gdy doprowadziliśmy do tego, że nasz dług stał się jeszcze mniej stabilny, bo uwarunkowany dalszym zaciskaniem pasa, co jeszcze bardziej skurczy gospodarkę i jeszcze bardziej przeniesie ciężar na biednych, powodując kryzys humanitarny. Nie zamierzam tego zaakceptować. Nie mam zamiaru w tym uczestniczyć.

HL: Ostatnie pytanie – utrzymasz bliskie stosunki z kimś, z kim musiałeś negocjować?

JW: Hmm, nie jestem pewien. Na wszelki wypadek nie podam teraz żadnych nazwisk, bo mógłbym zniszczyć ich kariery! [Śmiech]

Przeczytaj artykuł Harry’ego Lamberta, przedstawiający sytuację w Grecji i anonsujący ten wywiad: Exclusive: Yanis Varoufakis opens up about his five month battle to save Greece

Komentarz SOTT: Wygląda na to, że Warufakis i inni dostrzegli psychopatyczną naturę bestii. Jego opisy naprawdę nie są żadnym zaskoczeniem: te osobniki, kierujące rządami i innymi instytucjami, nie mają sumienia, pozbawione są człowieczeństwa i będą się raczej przyglądać śmierci całej populacji, niż mieliby kiwnąć choćby jednym palcem, żeby im pomóc. Innymi słowy, są oni doskonałymi manifestacjami archetypu drapieżnego kapitalisty: bezwzględnego, działającego z zimną krwią psychopaty.

Artykuł na SOTT: Dealing with monsters: Yanis Varoufakis on the impossible battle for Greece (interview)
Autor: Harry Lambert – The New Stateman (http://www.newstatesman.com)

Tłumaczenie: PRACowniA

Komentarz Warufakisa po podpisaniu umowy przez Ciprasa: Europe will be haunted by „new Versailles Treaty” agreed to by Greece

https://pracownia4.wordpress.com

Komentarzy 13 to “Zmagania z potworami: Janis Warufakis o niemożliwej walce o Grecję (wywiad)”

  1. semperparatus said

    Prawdziwy grecki patriota powinien radykalnie odciąć się kryminalnej rzeczywistości zwanej „Unia Europejska”…Zaprzestać jakichkolwiek negocjacji,ogłosić wyjście z Unii i NATO…odmówić spłaty „stworzonych z powietrza”długów,wystąpić do Niemiec z roszczeniami o odszkodowania wojenne,powrócić do drachmy.A także-w celu wzmocnienia swojej pozycji-zawrzeć ścisły sojusz i współpracę z BRICS…szczególnie ze swoim historycznym sojusznikiem-Rosją…Niestety,tacy ludzie jak Warufakis są-jak widać-niezdolni do takich radykalnych ruchów…próbują negocjować z terrorystami…a taka taktyka jest skazana na klęskę…jak zresztą już pokazały wypadki…

  2. Jakub said

    Przecież Warufakis powiedział: „(…)Kiedy to się stało – a wielu moich kolegów nie mogło uwierzyć, że to się stało – moja rekomendacja, żeby odpowiedzieć „energicznie”, że tak to ujmę, została odrzucona w głosowaniu”.
    Gdybać można sobie siedząc wygodnie przy piwku. Jeśli w grę wchodzi los narodu, na harcerskie zagrywki nie ma miejsca. Mosty za sobą można spalić raz (i tylko raz). Robi pan wiele założeń wziętych z powietrza. Skąd pewność, że BRICS, a tym bardziej Rosja, miały zamiar i ochotę wchodzić w tak ostry konflikt z tą bandycką Eurogrupą?

  3. semperparatus said

    Każdy wyłom w NATO i UE jest Rosji na rękę…tym bardziej,jeśli chodzi o kraj z którym łączą Rosję więzy religijne(prawosławie)i historyczne…Taki sojusz dałby zyski obu stronom…Grecji-bo by się wyzwoliła z duszącego uścisku zawsze niesytej zachodniej finansjery…i nie musiała spłacać długów…BRICS i Rosji-bo silnie osłabiły by swojego strategicznego przeciwnika i być może-spowodowały też „efekt domina”czyli pójście śladem Grecji innych zadłużonych krajów Zachodu…w pierwszym rzędzie Hiszpanii,Portugalii i Włoch…A to z kolei skutkowało by nieuchronnym rozpadem UE i rozpoczęciem dezintegracji całej lichwiarskiej zachodniej ekonomii opartej na „pustym”bezwartościowym dolarze…

  4. AlexSailor said

    E tam.
    Nawet słowa nie ma o istocie problemu, a oczywiste jest, że każdy, kto może stara się wyciągnąć maksimum korzyści oraz minimum strat ponieść z sytuacji w jakiej znalazła się, to jest do jakiej doprowadziły kolejne rządy Grecję.
    Nikomu nie zależy na ratowaniu Grecji, tylko na jej złupieniu bez możliwie większych strat własnych.

    Jeśli minfin Grecji tego nie rozumie, to co on chciał zrobić w polityce?

    Jaki jest problem.
    Ano taki, że po przycięciu dalszych zbójeckich kredytów dla Grecji, obwarowanych morderczymi warunkami, rząd nie będzie miał
    kasy na wypłacenie pensji sobie i aparatowi administracyjno-budżetowemu.
    W związku z tym, przyszłość Grecji, jej całkowite bankructwo, utrata niepodległości, głód, czy rozebranie terytorium, to przysłowiowy PIKUŚ.

    Rząd mógłby oczywiście natychmiast wprowadzić do obiegu drachmę, ale co to za waluta, której nie można zamienić na inną po korzystnym kursie, i co z odbudowy Grecji będzie miał aparat państwowy, kiedy zarobi znacznie mniej już dziś.
    No i kasa polityków, urzędników, samorządowców na kontach w Greckich bankach mogłaby zniknąć przez skasowanie przez „system bankowy”.

    I to jest sednem problemu greckiego.
    Narzucone warunki „pomocy” w dalszym zadłużaniu się spowodują ruinę gospodarki, to jest tych działów, które jako tako jeszcze ciągną.

    Premie Grecji i inni politycy, którzy chcieliby ją odbudować, z powyższych względów zostaną zdmuchnięci przez własne zaplecze polityczne, a niezależnie od tego sami osobiście dostaliby po kieszeni.

    Żeby postawić na nogi państwo greckie (polskie również), należy radykalnie obciąć koszty jego funkcjonowania, to jest wywalić na zbity pysk miliony darmozjadów żyjących z urzędów, dotacji, zamówień publicznych oraz idiotycznych praw tworzących niepotrzebne, a nawet szkodliwe, stanowiska pracy.

    Samo w sobie jednak da to tylko część sukcesu, która musi być wsparta racjonalnymi działaniami władz w polityce międzynarodowej.
    Do tego zaś potrzebny jest na stanowisku premiera arystokrata, to jest człowiek tak zabezpieczony finansowo, że nie muszący się martwić o przyszłość swoją i swojej rodziny.
    Na dodatek wspierany przez podobnych mu ludzi, jako zaplecza politycznego.
    Takich zaś ludzi eliminuje się zamieniając na wiszących u klamki państwowej/unijnej żebraków.

  5. Boydar said

    „To jest koń i albo na niego wsiądziesz, albo zginiesz”

    Aleksandrowi też tak tłumaczono, albo bardzo podobnie 🙂

  6. Boydar said

    upsss …

  7. Przypomne jeszcze raz ksiazke Warufakisa „Modern Political Economics”, gdzie jednoznacznie sugeruje NACJONALIZACJE KRAJOWYCH BANKOW CENTRALNYCH (pod scisla kontrola Parlamentu) . Spekuluje, ale cos mi sie widzi ze Putin proponowal to Sirizie jako warunek udzielenia pomocy.. Ale czy by spelnil ja ? Lepiej mi sie nie madrzyc.Wojna z banksterami to jak walka z „rakiem z przerzutami”.

  8. Jacek said

    Tak się kończy udawanie Greka. Albo się jest Grekiem albo nie. Jak się jest Grekiem to trzeba stawiać na Grecje a nie na kredyt, czyli pachciarska wyprzedaż Gracji. Lewacka mentalność prowadzi do niewolnictwa.

  9. Metro said

    Czytałem gdzieś że Cipras nie mógł powiedzieć NIE z jeszcze jednego powodu. Nawiązuje do tego trochę AlexSailor (@4).

    AlexSailor pisze że „Rząd mógłby oczywiście natychmiast wprowadzić do obiegu drachmę …..”. To było możliwe przy wsparciu Chin i Rosji. Chiny produkują WSZYSTKO a Grecja ma statki, więc po paru miesiącach chaosu Grecja mogłaby stanąć na nogi. W sumie taki szok jak sankcje wobec Rosji. Trochę strachu i chaosu, ale współpraca i wsparcie Chin uratowało Rosję (niech Bóg Ruskim błogosławi).

    Tylko zapominamy o bardzo ważnej sprawie. Grecja od ponad dwustu lat jest narzędziem Imperium Zła w walce z Imperium Osmańskim czy potem ze Związkiem Sowieckim.

    Sam Warufakis jest typowym członkiem greckich elit, oni praacowali, studiowali i mają rachunki bankowe na Zachodzie. Życiorys Warufakisa jest przykładem ich silnego uwikłania w kryminalne otoczenie Londynu, Nowego Jorku, Sydney, etc.

    Gdyby Grecja odrzuciła „ofertę” Imperium Zła i sprzymierzyła się z Rosją i Chinami (co nie jest ciągle wykluczone), to Imperium Zła mogłoby użyć innej broni do walki z Grekami, na przykład „kolorowych rewolucji”. Stopień uwikłania greckich elit powoduje, że Londyn, Nowy Jork czy Tel-Aviv bardzo łatwo mogą tam wywołać krwawą wojnę domową. Oni kontrolują całą administrację, w podobny sposób jak w 3RP czy nawet bardziej.

    Zmiana sojuszy nie byłaby bezkrwawa. to zupełnie inna sytuacja niż np. na Krymie. Na Krymie w kwestii przynależności do Rosji osiągnięto niemalże całkowitą jedność moralno-polityczną Narodu, dokładnie jak w Rzeszy Niemieckiej Adolfa Hitlera. W Rzeszy i na Krymie nie ma opozycji! Inaczej byłoby w Grecji.

    Dodatkowo mamy innego wasala Nowego Jorku – Turcję. Wiadomo co się zdarzyło na Cyprze w 1974 roku. Bezpośredni impuls pochodził z Waszyngtonu. W efekcie Nikozja kontroluje tylko część skądinąd pięknej wyspy.

  10. Jacek said

    ad Metro

    Imperium Osmańskie (samo w sobie – imperium zła, mające za zadanie wyplenienie katolicyzmu) załamało się po przegranej wojnie z Rosja. A następnie zostało ztalmudyzowane i etnicznie „wyczyszczone” – głownie z Ormian, przez „młodoturków”. „Socjaliści” czyli lewacy greccy (praktycznie cala kasta edukacyjno- urzędnicza i „elity” polityczne w Grecji) są ideologicznym odpowiednikiem młodoturków w Turcji, czyli elementem talmudycznym. Dlatego ich „negocjacje” z „eu” to tylko przekomarzanie się dla zabezpieczenia własnego tyłka.

  11. Racjonalista said

    A tak w ogóle to po co były ten negocjacje? Równie dobrze mogli debatować z okolicznymi skałami, ścianami albo znakami drogowymi. Skutek byłby ten sam.

  12. revers said

    „To jest koń i albo na niego wsiądziesz, albo zginiesz”.- i slowa Warufakisa o unijnym terroyzmie, a nie niw udawaj Greka, jak to niktorzy przed komenataorzy kwituja. Z terroryzmem trudno sie walczy bo moze zakoczyc sie akcja Gladio lub Brutus, nawet kon Aleksandra Macedonskiego nie pomorze, nie te czasy, nie te odniesienie..

  13. […] Za; https://marucha.wordpress.com/2015/07/18/zmagania-z-potworami-janis-warufakis-o-niemozliwej-walce-o-… […]

Sorry, the comment form is closed at this time.