Dekolonizacja Polski
Posted by Marucha w dniu 2015-08-30 (Niedziela)
Bez wszechstronnej dekolonizacji będziemy mogli tylko pomarzyć o jakimkolwiek realnym rozwoju.
I. Gospodarcza kolonia
Podstawowym wyzwaniem stojącym zarówno przed prezydentem Andrzejem Dudą, jak i przed spodziewanym nowym rządem tworzonym, bądź współtworzonym przez PiS, będzie dekolonizacja Polski – i to nie tylko na płaszczyźnie politycznej, ale również w sferze gospodarczej.
O skali kolonialnego drenażu może świadczyć chociażby raport amerykańskiego watchdoga „Global Financial Integrity” pokazujący skalę nieopodatkowanych transferów finansowych ze 145 krajów za lata 2003-2012 („Illicit Financial Flows from Developing Countries: 2003-2012”). Wedle tych danych Polska znajduje się na 17 pozycji ze skumulowanym wypływem kapitału na poziomie 82,393 mld USD. Jest to absolutny rekord jeśli chodzi o kraje UE. Następna jest zajmująca 33 miejsce Bułgaria z łącznym „cumulative illicit outflows” w wysokości 25,354 mld USD.
Można do powyższego dodać jeszcze np. raport Fundacji Republikańskiej z 2013 roku dotyczący płacenia podatku CIT przez sieci supermarketów w 2011 roku: Kaufland (6,4 mld zł przychodu) – zero CIT; Carrefour (przychód 7,9 mld) – 14 mln zł zwrotu; Tesco (11,9 mld przychodu) – brak danych nt. CIT; Lidl (7,6 mld przychodu) – 57,4 mln zł CIT; Biedronka (25,3 mld przychodu) – 241 mln zł CIT.
Kolejną patologią są tzw. „specjalne strefy ekonomiczne”. Działające w nich podmioty są traktowane preferencyjnie – podatki, opłaty lokalne itd., czego efektem jest zwiększenie ucisku fiskalnego wobec przedsiębiorstw, które nie miały szczęścia zakotwiczyć się w którejś ze „stref” oraz napędzanie zadłużania się państwa i samorządów – bo pieniądze na wydatki publiczne tak czy inaczej jakoś trzeba pozyskać.
Dobrze obrazuje to prospekt „Investing in Poland 2014” – województwo warmińsko-mazurskie chwaliło się w nim: „Mamy największą stopę bezrobocia w Polsce i najniższe zarobki. Dzięki temu zapewniamy inwestorom bogate zasoby taniej siły roboczej”; dodając następnie: „dla województwa warmińsko-mazurskiego maksymalną wysokość pomocy przepisy ustalają na poziomie 50% kwalifikowanych kosztów nowej inwestycji lub 50% dwuletnich kosztów pracy nowo zatrudnionych pracowników”. Czyli nie tylko ulgi i zwolnienia, lecz również gotowy grosz przerzucający koszta „prywatnej” inwestycji na sferę publiczną. Później zresztą taki zadomowiony już „inwestor” może szantażować władze lokalne groźbą zamknięcia zakładu, żądając dalszych ulg – casus Michelina w Olsztynie.
II. Biali Murzyni
Idźmy dalej. Mamy oto osławiony „elastyczny rynek pracy”, skutkujący lawinowym wzrostem osób pracujących na śmieciówkach oraz zjawiska „working poor” – czyli „pracującej biedoty” – ludzi, których mimo pracy w pełnym wymiarze nie stać na zaspokojenie elementarnych potrzeb życiowych.
Wg. raportu OECD „Employment Outlook 2014” Polska znajduje się na 26 pozycji jeśli chodzi o wysokość zarobków (na 32 ujęte w zestawieniu kraje), za to odsetek osób zatrudnionych na umowy czasowe plasuje nas na 2 miejscu (pierwsze jest Chile). Na temat „working poor” dostępne są jedynie dwa zestawienia, oba sprzed lat, zupełnie jakby nie chciano tykać tematu: badanie CBOS z 2008 roku mówi o 6,6% dorosłej populacji, zaś raport Komisji Europejskiej z 2010 – o 11%. Z tymi danymi harmonizują informacje Polskiego Forum HR, wedle których funkcjonuje w Polsce 5210 agencji zatrudnienia, zaś w 2015 wartość rynku pracy tymczasowej powinna wzrosnąć o 15%. Innymi słowy, agencje zatrudnienia – współczesne „wypożyczalnie niewolników” na użytek gospodarczych kolonizatorów Polski – przeżywają prawdziwy rozkwit.
Na marginesie – ostatnio zrobił się szum o fabrykę Jaguara, która ostatecznie powstanie na Słowacji. Słowacki rząd, prócz licznych przywilejów, dofinansuje inwestycję kwotą 360 mln euro, co zatwierdzić ma Komisja Europejska. Charakterystyczne – pomoc publiczną dla stoczni KE każe zwracać, a na pomoc publiczną dla fabryki Jaguara entuzjastycznie wyraża zgodę.
Według Janusza Piechocińskiego firma Jaguar Land Rover prócz działki, infrastruktury itd. (wszystko na koszt państwa), żądała m.in. rynku pracy pozwalającego wybrać co 20 ofertę spośród ubiegających się chętnych. Czyli – tanich pracowników w obszarze dużego bezrobocia, co pozwalałoby na szantażowanie ich groźbą zwolnienia.
Zwróćmy uwagę na paranoidalność sytuacji – dwa kraje prześcigają się w dogodzeniu międzynarodowemu koncernowi, co stawia tenże koncern w pozycji pana sytuacji, a rządy w roli rywalizujących o jego względy petentów. W zamian koncern proponuje śmieciową pracę w montowni dla iluś tam białych Murzynów na półniewolniczych warunkach – i w zasadzie nic poza tym, bo do budowy fabryki dołoży się państwo, zyski zostaną wytransferowane za granicę, zaś podatki – o ile Jaguar nie wydębił sobie zwolnień (a zapewne wydębił) – groszowe. Śmieciowe pensje lokalni „prole” i tak wydadzą w dyskontach należących do innego z kolei międzynarodowego giganta, może nawet jak Lidl i Kaufland kredytowanego dodatkowo przez Bank Światowy (to osobny kryminał – BŚ oraz EBOiR wsparły Grupę Schwarz w latach 2004-2013 kredytami na łączną kwotę ponad 1 mld USD na ekspansję w Europie Środkowo-Wschodniej, w tym w Polsce), który to gigant również wytransferuje zyski za granicę.
Gdzie tu interes? Co ma z tego kraj – gospodarz takich „inwestycji”? Okrągłe zero – i to w najlepszym wypadku, bo sądzę, że gdyby wszystko rzetelnie podliczyć, to wyjdzie na nielichym minusie. To jest właśnie kolonializm o którym tu piszę. Zatem, nie płaczmy po Jaguarze.
III. W kieszeni banksterów
Skolonizowane państwo boi się wyciągać do „wielkich” rękę po należne mu podatki. Wg. raportu MFW sporządzonego na zlecenie Ministerstwa Finansów (też ciekawe, że polskie ministerstwo nie było w stanie samodzielnie ogarnąć tematu), wydajność w zakresie poboru podatków spadła w latach 2008 – 2013 z 16 do 13,1 pkt. PKB. W zamian za to mamy najniższą kwotę wolną od podatku w Europie – poniżej minimum socjalnego, co sprawia, że część Polaków płaci państwu haracz od nędzy.
Innym przejawem kolonialnego uzależnienia, jest galopujące zadłużanie państwa, sprawiające, iż Polska siedzi w kieszeni międzynarodowych spekulantów. Tu ciekawostka – koszt obsługi zadłużenia Skarbu Państwa niemal pokrywa się z wpływami z PIT. Dane za 2013 – wpływy z PIT to 42,9 mld zł, koszty obsługi zadłużenia – 42,7 mld zł.
Ostatnio rząd Ewy Kopacz pożyczył od Banku Światowego 912,7 mln euro na kiełbasę wyborczą, zaś obecne tempo zadłużania Polski jest tak imponujące, że konstytucyjny próg 60% PKB możemy osiągnąć już pod koniec 2019 roku. Ale z czegoś pieniądze trzeba brać, jeśli kolonialny nie-rząd pozwala się ordynarnie rżnąć międzynarodowemu biznesowi chociażby na tzw. „cenach transferowych”, wedle których rozliczane są zakupy od zagranicznych podmiotów w ramach tej samej grupy kapitałowej, co pozwala nabijać koszty i unikać opodatkowania.
W naszej skarbówce pracuje zaledwie ok. 100 specjalistów od problematyki cen transferowych. Nie dziwi więc, iż wg raportu „Paying Taxes 2013” Banku Światowego nasz system podatkowy zajmuje 114 pozycję spośród 183 państw, zaś wg OECD mamy najmniej efektywny system podatkowy spośród wszystkich członków organizacji. To jest klasyczna „mętna woda” w której mogą łowić ryby (czyli unikać opodatkowania) nasi kolonizatorzy.
No i wreszcie banki – teoretycznie krwiobieg gospodarki, faktycznie zaś – rak wysysający z niej siły witalne. Rekordowe zyski sektora, będącego głównie w zagranicznych rękach, pozostające w ostatnich latach na poziomie 15-16 mld zł., to nic innego jak kolonialna dywidenda pochodząca z toksycznych produktów spekulacyjnych, takich jak łże-kredyty frankowe, polisolokaty, czy jedne z najwyższych w Europie kosztów usług bankowych.
Znamienna jest tu reakcja rozbezczelnionych banksterów na projekt ustawy regulującej sytuację frankowiczów. KNF, która miast być organem nadzoru, jest w istocie figurantem bankowego lobby, szybciutko „wyliczyła”, że banki „stracą” 22 mld zł. No więc – nie „stracą”, tylko nie zarobią tyle, ile sobie założyły, na drenowaniu kieszeni klientów. Uwolnione w ten sposób 22 mld tak czy inaczej trafią na rynek – ludzie wydadzą je na towary i usługi zamiast przynieść w zębach bankowi. Od tych 22 mld państwo zbierze chociażby VAT.
Tymczasem Związek Banków Polskich już szantażuje nas „zamrożeniem” gospodarki poprzez „wstrzymanie akcji kredytowej” oraz wzywa na dywanik szefów klubów parlamentarnych i prezydenta Dudę. Czyli relacja kolonizator – niewolnik jak się masz. Trzeba przyznać, że dotychczasowe rządy, ze szczególnym uwzględnieniem tandemu PO-PSL, sprawiającego wręcz wrażenie banksterskiej ekspozytury, dołożyły wszelkich starań, by banki poczuły się właścicielami parceli między Odrą a Bugiem.
„Dla zagranicznych firm na Węgrzech era kolonizacji się skończyła” – oznajmił w 2013 roku Viktor Orban. Chciałoby się usłyszeć coś podobnego z ust naszych polityków – a potem zobaczyć konkretne czyny. Bez wszechstronnej dekolonizacji będziemy mogli bowiem tylko pomarzyć o jakimkolwiek realnym rozwoju.
Gadający Grzyb
Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/
Komentarzy 6 do “Dekolonizacja Polski”
Sorry, the comment form is closed at this time.
zzzzzz said
pobozne mzonki-Duda i Pisuar ma w d Polske i Polakow. Koryto i zarcie ot co ich obchodzi i psioczenie przeciw Rosji… Durna publika niech sie orgazmuje „zlotym Pociagiem” piwskim na alkoholu metylowym. A jak juz sie znudzi to jazda na durszlak do angoli. Juz ukry przebieraja girami na granicy aby robic za piataka u szfaba-Polak myslal ze otrzyma dyche
Joannus said
”Podstawowym wyzwaniem stojącym zarówno przed prezydentem Andrzejem Dudą, jak i przed spodziewanym nowym rządem tworzonym, bądź współtworzonym przez PiS, będzie dekolonizacja Polski ”’
Jakim zadaniem i przez kogo niby wytyczonym, ponadto dla kogo.
Dla PIS tak, ale tylko w wyobrazni płytkiego myślenia patriodytów od Sakiewicza, Rydzyka i im podobnych.
Lovshak said
Dekolonzacja – Tak 🙂 ale tylko połączona ze zmasowaną kolonizacją obcych plemion. Bezcenny artykuł żydobolszewika z FAS, przekalkowany przez niemiecki Żydonet, czyli starszy i madrzejszy BRAT POUCZA BIEDNYCH UNTERMENSCHEN. zAPRASZAM DO LEKTURY;:
„FAS”: solidarność z Polską za pomoc w rozwiązaniu problemu uchodźców
Onet Wiadomości | 2015-08-30 09:58:15+0200
„Andrzej Duda, nowy prezydent Polski, chętnie widziałby w swoim kraju zwiększoną »obecność NATO«. Powiedział o tym kilku niemieckim gazetom, a w piątek (osobiście) niemieckiej kanclerz (Angeli Merkel)” – czytamy w komentarzu „Europa Wschodnia nie może chować głowy w piasek”, opublikowanym na łamach „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung” – niedzielnego wydania „FAZ”.
Dwa kraje zdecydują o losach planu Dudy. „Bez ich poparcia Polsce będzie ciężko”
Zobacz więcej
Autor komentarza, Thomas Gutschker, wyjaśnia, że Polacy – i nie tylko oni – czują się niepewnie ze względu na postawę Rosji podsycającej wojnę domową we wschodniej Ukrainie. W Kaliningradzie znajdują się rakiety krótkiego zasięgu, których głowice nuklearne w ciągu kilku minut mogą trafić w Warszawę – pisze niemiecki dziennikarz.
Jego zdaniem nikogo nie może dziwić, że Polacy, Bałtowie, Rumuni i Bułgarzy domagają się od swoich partnerów solidarności. „Zagrożenie jest realne” – ocenia „Frankfurter Allgemeinen Sonntagszeitung”.
Komentator podkreśla, że Sojusz zareagował na te wyzwania, wzmacniając obronę przestrzeni powietrznej i morskiej oraz organizując ćwiczenia na niespotykaną od dziesięcioleci skalę. Tworzone są ponadto siły szybkiego reagowania. Są to dowody na „praktykowaną solidarność”, w której uczestniczą też kraje z południa Europy, chociaż Rosja jest dla nich „ostatnim problemem, jakim chcieliby się zajmować”.
Zdaniem „FAS” dalszy udział południa Europy w tych działaniach zależy od tego, czy kraje Europy Wschodniej przyjmą odpowiedzialność za problemy na granicach Europy Południowej – „tam, gdzie w dzień i w nocy tysiące imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu przybywają w poszukiwaniu bezpieczeństwa i lepszego życia”.
Gutschker przyznaje, że problem azylantów jest dla Polaków i Bałtów „tak daleki, jak dla Greków i Włochów walki o Mariupol”. „Jeżeli (Polacy czy Bałtowie) widzą uchodźców, to tylko w telewizji” – zauważa komentator.
Cały ciężar spoczywa na kilku krajach na południu i w środku Europy – Włoszech, Grecji, Niemczech, Szwecji, Austrii, Węgrach i Francji. Sama Austria przyjęła tylu azylantów, co 18 innych krajów UE. Co drugi uchodźca ląduje w Niemczech – podkreśla „FAS”.
Fala imigrantów wzbiera, a nawet niewielki kontyngent, który miał być rozdzielony na bazie dobrowolności na poszczególne państwa, nie został zrealizowany. „Tak dalej być nie może” – zaznacza autor komentarza.
Jak podkreśla, Europie potrzebny jest „nowy »deal«, nowa świadomość wspólnego losu”. Jak tłumaczy, w przełożeniu na konkrety oznacza to, że „Polacy, Rumuni i Bałtowie, a także Czesi, Słowacy i Finowie będą mogli korzystać na stałe z solidarności (EU) wobec rosyjskiego zagrożenia tylko wtedy, gdy wezmą na swoje barki ciężary wynikające z kryzysu imigracyjnego”.
„FAS” zwraca uwagę, że jest to trudne dla „młodych państw narodowych”, w których nie mieszkają ludzie z innych kręgów kulturowych, szczególnie muzułmanie, i gdzie meczety należą do rzadkości. W krajach tych silna jest „wynikająca ze świadomości narodowej potrzeba odgrodzenia się od innych” i poczucie utraconych szans – tłumaczy komentator.
Gutschker ostrzega swoich rodaków, by „nie patrzyli z góry” na te kraje. Jak zauważa, ksenofobia we wschodnich Niemczech ma podobne przyczyny. „Jako społeczeństwo nie godzimy się jednak na to. Tolerancji można się nauczyć. Współczucie nie zależy od położenia geograficznego. Stawką są wartości europejskie” – czytamy w „FAS”.
Komentator przypomina, że Komisja Europejska przedstawi w najbliższych tygodniach propozycję kwot przy podziale uchodźców, którzy jednoznacznie zasługują na ochronę. „Kraje środkowo- i wschodnioeuropejskie powinny się dobrze zastanowić, zanim ponownie storpedują ten plan” – pisze Gutschker, dodając, że plan może okazać się korzystny także dla Polski, gdyby doszło do powszechnej migracji Ukraińców.
(PG)
© 2015 Grupa Onet.pl S.A. – Developed by DreamLab
Wit said
„„Dla zagranicznych firm w Polin era kolonizacji się skończyła oswiaczy prezio Duda juz niebawem”.
RomanK said
Dudus jest typowym neokolonialnym kacykiem wypychanym przez Uklad Kompradorski do udawania prezydenta i firmowania szopki odgrywajacej niezalezna wladze….
dwie rzeczy swiadcza o statusie tzw panstwa Polskiego…. najwyzsze bezrobocie, najwyzsze podatki i transfery zydkow…..i najnizsze zarobki….przy wydokim uposarzeniu aparatu panstwowego czyli aparatu kolonialnej kontroli Polakow,.
Szanasa na zmiene to Tak- NIE- Tak!
Zalezy to tylko od ciebie!
Yah said
Nie po to od 25 lat kolonizuję, żeby pozwolić zdekolonizować. Że tez ludzie są tak naiwni ….