„Syntetyczny bóg”. Fragment wstępu ks. Skrzypczaka do kontrowersyjnej książki Huxleya.
Posted by Marucha w dniu 2016-01-23 (Sobota)
W 1932 r. Aldous Huxley opublikował Nowy wspaniały świat, który wdarł się szturmem na listy bestsellerów. Opowieść o totalitarnym państwie przyszłości, które kontroluje wszystko.
Czytelnikom książki, świeżo pamiętającym zbrodnie bolszewickie, dyktatura ukazana przez Huxleya mogła wydawać się kusząco łagodna. Dzięki narkotykowi o nazwie „soma“ rozprowadzanemu przez władze, obywatele Nowego świata potrafili żyć ze sobą w idealnej harmonii.
Krytycy podkreślali, że huxleyowska wizja jest mrocznym ostrzeżeniem dla świata. Późniejsze życie i twórczość Aldousa Huxleya zdaje się jednak sugerować, że świat ukazany w jego najsłynniejszej powieści był dla autora obiektem tęsknot i marzeń.
Zaczął pisywać eseje poświęcone stanom upojenia narkotykowego, jeździł z wykładami opowiadając o swoich mistycznych doznaniach towarzyszących zażywaniu LSD i meskaliny.
Zwrócił się ku filozofiom Wschodu, ale z czasem wybrał drogę na skróty; długotrwałym ćwiczeniom duchowym przeciwstawił ekstazę wywołaną środkami chemicznymi. Odrzuconego osobowego Boga zastąpił bóg zrodzony w laboratorium, syntetyczny bóg.
Niniejsza książka zawiera nigdy wcześniej niepublikowane teksty Huxleya o jego mistycznych poszukiwaniach, a także inne nieznane polskiemu czytelnikowi eseje traktujące m.in. o twórczości Goi i El Greco.
Tylko u nas fragment znakomitego wstępu do książki autorstwa ks. dr hab. Roberta Skrzypczaka.
(…)
Huxley stał się jednym z głównych zapalników słynnej rewolucji kulturowej pokolenia 1968 roku w Europie Zachodniej i Ameryce. Rewolucyjność ruchu ’68 roku polegała na dążeniu do „uwolnienia” człowieka od tego wszystkiego, co było uznawane za „opresyjne” w społeczeństwie, zwłaszcza zaś od cywilizacji chrześcijańskiej.
W antropologii chrześcijańskiej, opartej o wyraźne rozróżnienie pomiędzy Stwórcą i stworzeniem, dostrzegano ewidentną przeszkodę w urzeczywistnieniu wyśnionego „totalnego wyzwolenia człowieka” od wszelkiego autorytetu i zależności moralnej.
Prymat absolutnej wolności nie pozostawiał złudzeń: „Obywatel 1789 roku miał głowę – pisał francuski socjolog Alain Touraine – socjaliści dołożyli mu muskuły, my zaś w XX wieku wyposażyliśmy go w seks i wyobraźnię”.
Swymi korzeniami ruch 1968 roku sięgał bezpośrednio tzw. kontrkultury, czyli zjawiska przeciwstawienia się kulturze dominującej w zachodnim społeczeństwie, zwłaszcza jej charakterystycznym instytucjom: rodzinie, władzy, regułom rządzącym życiem seksualnym, systemowi państwowemu, przedsiębiorczemu i szkolnemu. Służyć temu miały otwarte związki partnerskie, komuny, nomadyzm i narkotyki.
W zamiarach głównych protagonistów kontestacji ’68 chodziło o próbę przeniesienia efektu rewolucji z poziomu społeczno-politycznego na poziom ludzkiego wnętrza. Dlatego była to nie tyle rewolucja polityczna, co kulturalna, obejmująca swym zasięgiem samego człowieka i jego poglądy. Poligonem działania miała być ludzka osobowość. Chodziło o przewrót w sposobie odczuwania, działania i myślenia, o rewolucję w sposobie życia, jednym słowem: o rewolucję cywilizacyjną.
André Breton, ojciec uwielbianego przez bojowników 1968 roku surrealizmu, doradzał: „należy przeprowadzić w imponującym stylu ofensywę przeciwko cywilizacji chrześcijańskiej, by rozprawić się ostatecznie z takimi pojęciami, jak grzech, pierwotny upadek czy odkupieńcza miłość i bezwzględnie zastąpić je boską zażyłością mężczyzny z kobietą. Moralność oparta na prymacie przyjemności wnet pozbędzie się całej tej nikczemnej moralności cierpienia i uległości, będącej na rękę imperializmom i Kościołowi”.
Odpowiednikiem takich przekonań były wypisywane na murach przez buntowników paryskiego maja hasła typu: „W każdym z nas drzemie policjant, więc zabij go!”, „Zakazane zakazywać!” albo „Władzę nad życiem masz tylko dla siebie”.
W słynnej baśni o Królewnie Śnieżce zła królowa zapałała nienawiścią do lustra, bowiem pokazało jej gorzką prawdę o niej samej. Zamiast zaakceptować jego werdykt, wściekła monarchini wolała rozbić je na drobne kawałki. Kiedy okazało się, że nowoczesny, oświeceniowy projekt uczynienia z człowieka boga i miary wszechrzeczy nie ziścił się, człowiek ów, zamiast uznać pokornie klęskę własnych wyobrażeń o sobie, wolał uderzyć w to, co reprezentowało obiektywny, przerastający go porządek rzeczy i naturalną hierarchię wartości.
Jeśli bowiem człowiek nie jest w stanie osiągnąć swej własnej absolutnej niezależności, to tylko dlatego, że kłóci się to z jego statusem stworzenia – postaci kruchej i ograniczonej, zmuszonej uznać swą zależność od Boga i od innych ludzi. Zwrócenie całego gniewu przeciwko autorytetom wiązało się z pyszną i obsesyjną niezgodą na konieczność znoszenia ograniczeń.
Rewolucja 1968 roku stanowiła próbę oswobodzenia człowieka od prawdy o nim samym. Operacja ta przebiegła jednocześnie przy użyciu trzech „narzędzi”: ludzkiej seksualności (rewolucja seksualna), narkotyków (rewolucja psychodeliczna) oraz określonego typu muzyki (rewolucja muzyczna). Potrójny charakter rebelii ’68 odpowiada słynnemu ówczesnemu ideałowi szczęścia: sex, drugs and rock’n’roll.
Sny, wyobrażenia i marzenia – oto częsty temat wystąpień rewolucjonistów 1968 roku. Dowodzili oni często konieczności poszerzenia pola swej świadomości poza to, co człowiek normalnie widzi i odczuwa. Efektu tego jednakże nie dało się osiągnąć bez uciekania do narkotyków i substancji halucynogennych. Pewien dokument włoskich Czerwonych Brygad, po wyjaśnieniach, na czym polega rola proletariatu w walce zbrojnej oraz jak należy sporządzać bomby samozapalne, poświęcał całe passusy wychwalaniu zalet zażywania narkotyków. LSD – według instruktorów młodzieżówki terrorystycznej – nie tylko może dostarczyć przyjemnych wrażeń, ale i zwiększyć zakres świadomości, nie mówiąc już o zaletach w podnoszeniu jakości komunikacji męsko-damskich.
Autorzy nie omieszkali przy tym dołączyć swym adeptom kilku przepisów na sporządzanie pysznych potraw z dodatkiem marihuany. Wskazywanie na substancje halucynogenne jako sposób osiągnięcia „nowego człowieczeństwa”, zdolnego rozciągnąć perspektywy własnego „ja” poza ramy obiektywnej rzeczywistości, stanowiło kościec tzw. chemicznej filozofii. Jej prekursorami byli francuscy dziewiętnastowieczni „poeci przeklęci”: Charles Baudlaire i Paul Verlaine oraz w latach czterdziestych i pięćdziesiątych XX wieku Aldous Huxley.
Ruch ’68 podjął pierwsze inicjatywy w masowym dostarczaniu ludziom używek. I tak, w Nowym Jorku, w dniu św. Walentego 1969 roku, rozesłano ponad trzy tysiące papierosów z marihuaną pod adresy ludzi wybranych losowo z książki telefonicznej, zachęcając ich do spróbowania choćby jeden raz tego specyfiku.
Porozumienie nazywane Yipanther Pact, zawarte pomiędzy hipisami Jerry’ego Rubina oraz Czarnymi Panterami Eldridge’a Cleavera (walczącymi przeciwko dyskryminacji czarnych w USA), brało pod uwagę pomysł wpuszczania LSD do instalacji wody pitnej w niektórych amerykańskich miastach.
W Italii współzałożyciel ruchu Lotta Continua (Walka Nieustanna) zachęcał gorąco do narkotyków czterdzieści tysięcy ludzi zgromadzonych na koncercie.
Filozofia ćpania, jak utrzymywał Richard Neville, australijski przywódca hipisów, opiera się na przekonaniu, że narkotyki uzdalniają człowieka do „wyskoczenia ze skorupy arystotelesowskiej logiki”, czyli logiki realizmu, rządzącej się zasadą niesprzeczności, w zgodzie z którą niemożliwe jest twierdzenie czegoś przy jednoczesnym zaprzeczaniu temu samemu. Arystoteles zasadę tę uznawał za prawdziwą do takiego stopnia, iż jeśli ktoś zamierzałby ją zanegować, tym samym by ją poparł. Gdyby bowiem ktoś miał zamiar stwierdzić, że zasada niesprzeczności nie istnieje, oznaczałoby to, iż nie chce pomieszać tego, co istnieje, z tym, co nie istnieje. A skoro nie dąży do pomieszania tych porządków, wynika stąd, że nie przyjmuje sprzeczności.
Realizm Arystotelesa, któremu odpowiada chrześcijański sposób myślenia, zakłada istnienie obiektywnego systemu wartości, niezależnego od indywidualnej woli. Co miało oznaczać „wyskoczenie ze skorupy arystotelesowskiej logiki” w przypadku eksperymentatorów 1968 roku? Wyjaśnić wiele mogą modne wówczas slogany: „Niech eksplodują mechaniczne umysły pod wpływem świętego kwasu!”, „LSD, witaminą dla waszego mózgu”, „Alkohol zabija, zażyj LSD”. I wszystko jasne.
(…)
Książka do kupienia tutaj:
http://www.wsklepiku.pl/ksiazka/syntetyczny-bog-e-book/
Komentarzy 9 to “„Syntetyczny bóg”. Fragment wstępu ks. Skrzypczaka do kontrowersyjnej książki Huxleya.”
Sorry, the comment form is closed at this time.
ojojoj said
Nie czytalem artykulu – i powiem jedno, jest tylko jeden hymn Polski (nie poprawiac gramatyki !), przy ktorym drzy mi serce, uginaja sie nogi, i drgaja nogawki od spodni. Dlatego walne drugi, podziemny hymn – i tak wogole, nie wkurfiac mienja.
Dictum said
Antidotum na to diabelne rozsiewanie upadku człowieka:
Ciebie Boga wysławiamy,
Tobie Panu wieczna chwała,
Ciebie Ojca, niebios bramy,
Ciebie wielbi ziemia cała.
Tobie wszyscy Aniołowie,
Tobie Moce i Niebiosy,
Cheruby, Serafinowie,
ślą wieczystej pieśni głosy.
Święty, Święty, nad Świętymi,
Bóg Zastępów, Król łaskawy,
Pełne niebo z kręgiem ziemi,
Majestatu Twojej sławy.
Apostołów Tobie rzesza,
chór Proroków pełen chwały,
Tobie hołdy nieść pośpiesza
Męczenników orszak biały.
Ciebie poprzez okrąg ziemi,
z głębi serca ile zdoła,
Głosy ludów zgodzonymi,
wielbi święta pieśń Kościoła.
Niezmierzonej Ojca chwały,
Syna Słowo wiekuiste,
Z Duchem wszechświat wielbi cały,
Królem chwały Tyś, o Chryste.
Tyś Rodzica Syn z wiek wieka,
by świat zbawić swoim zgonem,
Przyoblókłszy się w człowieka,
nie wzgardziłeś Panny łonem.
Tyś pokruszył śmierci wrota;
starł jej oścień w męki dobie
I rajskiego kraj żywota,
otworzyłeś wiernym sobie.
Po prawicy siedzisz Boga,
w chwale Ojca, Syn Jedyny,
Lecz gdy zagrzmi trąba sroga,
przyjdziesz sądzić ludzkie czyny.
Prosim, słudzy łask niegodni,
wspomóż, obmyj grzech co plami,
Gdyś odkupił nas od zbrodni
Drogiej swojej Krwi strugami.
Ze Świętymi w blaskach mocy,
wiecznej chwały zlej nam zdroje:
Zbaw o Panie, lud sierocy,
Błogosław dziedzictwo swoje.
Rządź je, broń po wszystkie lata,
prowadź w niebios błogie bramy,
My w dzień każdy, Władco świata,
Imię Twoje wysławiamy.
Po wiek wieków nie ustanie,
Pieśń, co sławi Twoje czyny,
O w dniu onym racz nas Panie
od wszelakiej ustrzec winy.
Zjaw swą litość w życiu całym
tym, co żebrzą Twej opieki:
w Tobie Panie zaufałem,
Nie zawstydzę się na wieki
wiezien obozu said
1968 tysiac lat po wprowadzeniu, przez Synagoge diabla, islamu. widac ze lucek lubi symbolike.
nasi eurpejscy i amerykanscy rodzice sie nacpali i nie starczylo im czasu na wychowanie dzieci
teraz te dzieci maja problem z mieciem,maciem dzieci
dlatego sprowadza sie inne dzieci
jednakze malo prawdopodobne ze inne dzieci zrobia cos dobrego dla nie swoich rodzicow.
i synagoga szatana osiagnie swoj cel: tylko oni zostana biali reszta bedzie mieszanka. moze to i dobrze, nine przepadam za niebieskimi oczami, takie ludzie sa dla mnie za zimne. jest to dla mnie rasa ktora mnie wykancza.
Taki marsz czasow.
ale dzieki ci za ten artykol
testowalem marichuanine wiele wile lat. na koncu wygladalo to tak: mysli przebiegaly przez glowe tak szybko ze nie moglem ich zatrzymac. czytajac ksiazke lub gazete i przewracajac kartke nie pamietalem co bylo na poprzedniej stronie. wracalem wiec na poprzednia strone i znowu przewracalem i znowu nie pamietalem co bylo na poprzedniej stronie i tak godzine lub wiecej. w takim stanie bedac sam nie masz szans na przezycie. widac tu jaki jest cel zabiegow dozacych do przekonania ze syntetyczna substancja chemiczna pod atrakcyjna, tajemnicza nazwa , rodzacego sie demona, da nam akurat to czego chcemy za pieniadze i od razu. wychodzi sie z tego tak dlugo jak dlugo chemia siedziala w naszej krwi, ale juz bez atrakcyjnosi ktora sie wymienilo na podniete. jak ktos chce sie podniecac to nie polecam. lepiej znajdz bezdomnego i poprzebywaj z nim 2, 3 godziny to oczysci glowe. pomagajac innym pomagasz sobie. palikot jest tak slaby ze odslonil ten mechanizm. z jednej strony palikot sprzedaje czysta z drugiej pochyla sie nad cierpiacym leczac z uzaleznienia. znajdujac sie w takim otoczeniu kleszczach otoczony nalezysz do niego mozesz sie albo mu poddac i wtedy bedzie w koncu mial to czego chcial od poczatku, pieniadze, maszynke do robienia pieniedzy. otoczyc brac do niewoli robic z ofiara zrobic co sie chce , chyba ze dostaniesz posilki, szosta armia nie dostala. otaczajac z kazdej strony przeciwnika wystarczy chuchnac i jest twoj! zapamietajcie to. dalem wam recepte na zwyciestwo
wiezien obozu said
tam nie napisale mozesz sie zgodzic na niewole albo zrobic sobie Kiddusch ha Schem jak ci odwazni w Massadzie dajac duchowa podstawe do zemsty ktora jest dobra i sam jezus sie zemscil na zydach za co go nienawidza i tempia bo odebral im latwy chleb ale chronil swoje wiec co mu sie dziwic tylko poraza mnie ta jego ekonomicznosc.
wiezien obozu said
i co mu tak zalerzy na wlasnej woli moze probuje udowodnic jaki jest dobry?
wiezien obozu said
ogolnie te ich pomysly nie sa jakos specjalnie madre wystarczy o tym mowic i juz
ale mam wrazenie ze
wiezien obozu said
po prostu powtarzajmy do zludzenia kilka prostych zasad
palilem marihuane stracilem pamiec said
palilem marichuane stracilem pamiec
To widać…
Admin
palilem marihuane stracilem pamiec said
to czytac