Dziennik gajowego Maruchy

"Blogi internetowe zagrażają demokracji" – Barack Obama

Genetycy: jedynym narodem ludzi wolnych w Europie są Polacy

Posted by Marucha w dniu 2016-08-27 (Sobota)

„Z badań włoskich ekonomistów wynika, że przez ostatnie 600 lat te same rodziny zaliczają się do najbogatszych we Florencji – informuje pb.pl. Ekonomiści porównali dane podatkowe we Florencji z 1427 r. i 2011 r. Wynika z nich, że rodziny, które były bogate w czasach renesansu należą do bogatych także obecnie.

Ekonomiści przekonują, że zawód i poziom dochodu przodków pozwala przewidzieć zawód i poziom dochodu współczesnych członków najstarszych florenckich rodów. Ich zdaniem, wnioski wynikające z ich badania można w całości zastosować do innych gospodarek rozwiniętych zachodniej Europy.”..(źródło)

Monika Florek-Moskal „Skąd pochodzą Polacy”…”Badania DNA Polaków nie ujawniły żadnych różnic genetycznych między ludnością chłopską i szlachecką „…”Grecy są bardziej spokrewnieni z Etiopczykami i innymi mieszkańcami Sahary niż z Włochami, Słowianami czy nawet Turkami. Węgrzy mają najwyższy wśród ludności niesemickiej udział haplotypów, czyli charakterystycznych dla danej populacji wariantów genów, typowych dla Żydów „…”Polacy różnią się między sobą mniej niż inne społeczności, wszyscy mamy podobny koktajl genów – sugerują próbki DNA, które pobrano do tej pory w różnych rejonach Polski. „…” we Włoszech, Francji i w Wielkiej Brytanii w jednym społeczeństwie żyją obok siebie grupy wręcz odmienne genetycznie – mówi dr Rafał Płoski, kierownik pracowni genetycznej Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej Akademii Medycznej w Warszawie.

Chorwaci mają znaczny udział haplotypów charakterystycznych dla Polaków i Rosjan, ale u mieszkańców Dalmacji wykryto geny Awarów, koczowniczego ludu pochodzenia ałtajskiego, zamieszkującego teraz Dagestan. Włochy można podzielić na „genetyczne regiony”, których dzisiejsi mieszkańcy są spokrewnieni z żyjącymi w starożytności na tych terenach Etruskami, Ligurami z okolic z Genui oraz Grekami z południa Włoch. Grecy różnią się od mieszkających na północy ich kraju Macedończyków, bo prawdopodobnie pochodzą od niewolników sprowadzanych z Afryki w starożytności. Potomkami niewolników z Afryki Północnej są też niektórzy mieszkańcy Półwyspu Iberyjskiego, szczególnie Portugalii, gdzie sprowadzono ich najwięcej. Z kolei w północnej Portugalii większe są wpływy Berberów, rdzennej ludności północnej Afryki i Sahary.” (źródło)

Ideolog Palikota, profesor Hartman: „Musimy się przygotować na takie społeczeństwo, w którym wolność prokreacji będzie ograniczona(…)Będzie uważane za coś niemoralnego i niewłaściwego zdawać się na przypadek. W prokreacji ustali się taki etyczny standard, że powinna ona przebiegać pod kontrolą genetyczną. nie ma żadnej oczywistości na rzecz przewagi moralnej którejkolwiek strony alternatywy: z jednej strony prokreacja całkowicie dowolna i zdana na przypadek i prokreacja ograniczona i kierowana.(…) Taka eugenika prewencyjna stanie się za jakiś czas standardem. (…)To przestanie być uważane za niewłaściwe i niestosowne i będzie przybywać ludzi udoskonalonych genetycznie. Nadal jeszcze ludzi.. może w przyszłości już także istot które będą bardziej zmanipulowane genetycznie i nie będą podpadały pod gatunek człowieka.”
http://naszeblogi.pl/48653-korwin-mikke-belkocze-o-vitro-sojusz-z-lewactwem)

Bogusław Chrabota: „Wyniki porównawczych badań genetycznych, jakie przeprowadzono na pewnej populacji Niemców i Polaków. Otóż wbrew obiegowym poglądom okazało się, że mieszkańców obu brzegów Odry w sensie genetycznym prawie nic nie różni. Przeciętny genotyp mamy niemal identyczny.”….”Skąd zatem oczywiste różnice? Ano przyczyn należy szukać w procesie socjalizacyjnym, innym otoczeniu kulturowym, innej ścieżce edukacyjnej i innym języku. To te czynniki, a nie geny budują zarówno Niemców, jak i Polaków. „….ponad tysiąc lat temu na terenach późniejszej NRD silniejsi kulturowo i politycznie Germanie zaczęli wchłaniać setki tysięcy połabskich Słowian, Wieletów i Serbów Łużyckich. Tych ludów wcale nie wyrżnięto, tylko zniemczono.” ….

”Po przeciwnej stronie dzisiejszej granicy toczyły się procesy odwrotne. Słowiańscy władcy lubowali się w przenoszeniu na tereny wyludnione a to przez najazd Mongołów, a to przez dramatyczne epidemie całych niemieckich wiosek i miasteczek. Osadnictwu niemieckiemu służyło już od Henryka Brodatego prawo magdeburskie. Wołoskiemu – wołoskie, bo i Wołochów ściągano gromadnie z terenów dzisiejszej Rumunii.”…”Szkoci (a osadzono ich w Polsce w XVI i XVII wieku ponoć do stu tysięcy) poprzez zwykle udane mariaże polskich panien z wojskiem zaciężnym Zamoyskich i Radziwiłłów. Holendrów sprowadzano na Żuławy. Żydzi znaleźli się jakoś sami i mimo swojej rzekomej izolacji etnicznej często lubili mieszać krew ze swoimi słowiańskimi służącymi. Nie można też pominąć licznych przypadków przechodzenia rodzin żydowskich na katolicyzm (w samym XVIII wieku to wiele tysięcy) [Bua ha ha – admin] bądź asymilacji zeświecczonych rodzin żydowskich w polskich miastach (to już XIX i XX wiek).”…

”Intensywny przepływ genów z terenów dzisiejszych Czech zaczął się jeszcze za czasów państwa wielkomorawskiego, a nasilił w okresie, gdy Śląsk był częścią Korony świętego Wacława. Z Rusinami integrowaliśmy się niemal nieprzerwanie przez całe tysiąclecie, a szczytem było przyjęcie do polskich herbów (wraz z katolickim chrztem) licznych rodów bojarskich w XVI wieku (to stamtąd wszyscy nasi Filipowicze, Jedynowicze, Ławrynowicze etc.) Litwini zaczęli przenikać do nadwiślańskiego genotypu (pokojowo) od czasów Jagiełły.”….

Po co cały ten wywód? Ano po to, by dowieść, że polskość jest zjawiskiem czysto kulturowym, a jej klejem jest świadomy i gorący patriotyzm. Poczucie wspólnoty między mieszkańcami tej samej ziemi. Umiłowanie tradycji. Wspólnego języka. Wspólnych wartości. Religii. To skleja naród. Polaków.

Ale i Niemców. Rosjan. Anglików. Amerykanów, których naród wciąż, na naszych oczach się rodzi. Paradoksalnie świadomość tych różnych korzeni równie mocno zakorzenia nas w dorobku Europy i świata. (więcej)

Niemcy, Słowianie, Żydzi

„Prawdziwy” Niemiec nie istnieje. Różnice genetyczne między Bawarczykami a mieszkańcami Wschodniej Fryzji są większe niż między Niemcami a Francuzami.

Naukowcy szwajcarskiego Uniwersytetu Igenea w Zurychu zbadali 19457 próbek genetycznych, pochodzących od mieszkańców RFN płci obojga. Wnioski okazały się zaskakujące – tylko 6% niemieckich mężczyzn pochodzi od strony ojca od Germanów, za to aż 30% – od ludów Europy Wschodniej, przede wszystkim Słowian. Kobiety są bardziej germańskie – co druga Niemka miała Germanina za protoplastę. Ta różnica wynika z faktu, że mężczyźni w ciągu wieków ginęli na wojnach, a więc żyli krócej.

Analizy wykazały także, że co dziesiąty Niemiec jest żydowskiego pochodzenia. Wiceprzewodniczący Rady Żydów w Niemczech, Salomon Korn, nie był zaskoczony wynikami badań. Wyjaśniał: „Historia Żydów w Niemczech ma 1700 lat, jest więc starsza niż dzieje wielu szczepów, które przybyły podczas wędrówki ludów. Przed pierwszą wyprawą krzyżową w 1096 r. oraz w XIX i XX w. dochodziło też do małżeństw mieszanych między chrześcijanami a Żydami”.

Badania Uniwersytetu Igenea to kolejny dowód, że wszelkie rasistowskie teorie są absolutnie bezpodstawne. „W każdym człowieku tkwią najprzeróżniejsze korzenie”, wyjaśnia uczestnicząca w tym projekcie dr Imma Pazos.

Czystka etniczna

Badacze brytyjscy z University College w Londynie (UCL) udowodnili, że germańscy Anglowie i Sasowie, którzy najechali Brytanię po wycofaniu się z tej krainy Rzymian w V w., dokonali gigantycznej czystki etnicznej, unicestwiając co najmniej połowę miejscowej, przeważnie zromanizowanej ludności celtyckiej. W niektórych regionach zniknęło 100% poprzedniej populacji.

Po II wojnie światowej brytyjscy historycy wystąpili z tezą, że nie było wielkiej inwazji Anglów i Sasów, lecz najwyżej kontakty handlowe lub penetracja nielicznej grupy wojowników, którzy stworzyli nową elitę polityczną. Dr Mark Thomas z Centrum Antropologii Genetycznej UCL wraz z zespołem przeprowadził jednak analizy materiału genetycznego, pobranego od 313 ochotników z siedmiu brytyjskich miast targowych, wspomnianych w Księdze Sądu Ostatecznego z 1086 r. Porównał je z DNA mieszkańców Fryzji (północna Holandia), skąd wyruszyli do Brytanii Anglowie i Sasowie. W analizach uwzględniono również geny ochotników z Norwegii.

Badania wykazały, że anglosaski chromosom Y, który przedostał się przez Morze Północne, zalał całą Anglię, zatrzymał się jednak na granicach Walii, konkretnie na linii, którą tworzy pas wczesnośredniowiecznych fortyfikacji Offa’s Dyke. Genetycznie Anglicy i Walijczycy to zatem dwie różne rasy, przy czym ci ostatni są bardziej „prawdziwymi” Brytyjczykami. „Nasze ustalenia sprawiły, że współczesny pogląd na temat początków Anglii musi zostać odłożony do lamusa”, powiedział Mark Thomas.

Badania genetyczne świadczą także, że Celtowie z Anglii i z Irlandii są spokrewnieni z Baskami, tajemniczym ludem pochodzenia nieindoeuropejskiego, zamieszkującym pogranicze Hiszpanii i Francji nad Zatoką Biskajską. Wiadomo, że w starożytności Celtowie z Galii wtargnęli do Hiszpanii i zmieszali się z miejscową ludnością, tworząc lud Celtyberów. Analizy DNA potwierdziły także świadectwa źródeł pisanych, że wikingowie osiedlali się w Kumbrii w północno-zachodniej Anglii, a także na Szetlandach, Orkadach i na północnych krańcach Szkocji. Mieszkańcy tych regionów są nosicielami typowych skandynawskich genów.”..(źródło)

Krasnodębski: „Skąd więc tak naprawdę bierze się niechęć do uznania polskiej mniejszości w Niemczech? Najważniejszą przyczyną są niemieckie mity narodowe. Są to, po pierwsze, mit jedności etnicznej, mit krwi ciągle fundamentalny dla niemieckiej tożsamości, mimo powojennych przemian, mimo napływu emigrantów i globalizacji, a także pomimo że połowa obecnego terytorium Niemiec to dawne tereny słowiańskie, a współcześni Niemcy nie są tylko potomkami Germanów, lecz również zasymilowanych Słowian.”…

” Wciąż wielu Niemców ma taki stosunek do „Wschodu” jak kiedyś Francuzi mieli do Algierii – przed Frantzem Fanonem i „dyskursem postkolonialnym”. I tylko szkoda, że Polacy nie bardzo nadają się na Beduinów – choć mogliby się od nich uczyć dumy i poczucia godności, zwłaszcza urzędnicy MSZ.” (http://naszeblogi.pl/37874-w-biografii-merkel-tusk-stal-sie-posmiewiskiem-europy )

Sebastian Stodolak: „Awans społeczny zależy od genów”…”kariera od zera do milionera? Mrzonka. – Ludzie awansują w hierarchii społecznej znacznie rzadziej, a elity są w stanie znacznie dłużej utrzymać swój zamknięty status, niż sądzili dotąd ekonomiści i socjolodzy. Nie mamy na to wpływu, bo mobilność społeczną w dużej mierze dyktuje biologia – twierdzi prof. Gregory Clark, ekonomista z Uniwersytetu Kalifornijskiego.
Prof. Gregory Clark: Z pewnością nie. To, co osiągamy w życiu, nasza pozycja w społecznej hierarchii, jest w dużym stopniu dziedziczone po przodkach. Dlatego na podstawie tego, kim są rodzice, dziadkowie, pradziadkowie, czy kuzyni nowonarodzonego dziecka statystyka pozwala ocenić z dużą dozą prawdopodobieństwa, jaką pozycję społeczną będzie ono zajmować w przyszłości – czy będzie należeć do tzw. nizin społecznych, klasy średniej, czy elity.

W moich badaniach skoncentrowałem się na statystykach dotyczących częstotliwości występowania nazwisk. Otóż, historycznie rzecz biorąc, nazwiska odpowiadają klasom społecznym. Arystokracja, rzemieślnicy, chłopi, kupcy – gdy nazwiska się kształtują, to właśnie wewnątrz tych grup społecznych i są przez to dla nich charakterystyczne. Z czasem jednak nazwiska się upowszechniają, niejako „odłączają” się od swojej pierwotnej klasy. Doszedłem do wniosku, że to bardzo dobry sposób na badanie mobilności społecznej, tego, jak szybko ludzie awansują w hierarchii i jak szybko spadają z jej szczytu. Poprzez mieszanie się w różnych grup społecznych, wykonywanie różnych zawodów itp.

Dotąd sądzono, że nazwiska elitarne „powszednieją” już po okresie od 3 do 6 pokoleń. Z moich badań, w których wziąłem pod uwagę m.in. kompleksowe kroniki angielskie sięgające nawet do 30 pokoleń wstecz, wynika, że elita przestaje być elitą po wymianie od 10 do 15 pokoleń.
Oznacza to, że mobilność społeczna jest znacznie mniejsza niż dotąd się wydawało, że struktura społeczna ewoluuje bardzo powoli. To właśnie umożliwia przewidywanie, gdzie na tej mapie społeczeństwa wyląduje ten hipotetyczny noworodek.

Z czego wynika ta siła elit i niska mobilność społeczna?

Są trzy prawdopodobne wyjaśnienia. Pierwsze odwołuje się do pojęcia zasobów i majątku. Bogate rodziny są w stanie zapewnić dzieciom więcej troski, lepszą edukację, zdrowszy tryb życia niż rodziny mniej zamożne.

Drugie wyjaśnienie podkreśla znaczenie wychowania i wzorców, które przekazują dzieciom ich rodzice.

Trzecie wskazuje na dziedziczenie genetyczne – niektóre cechy, takie, jak wytrwałość, zaradność, pomysłowość są dziedziczone po prostu w genach. Badania wskazują, że to właśnie biologia w ponad 50 proc. determinuje to, kim jesteśmy i „reguluje” mobilność społeczną….

Jeśli chodzi o hipotezę, że to kumulacja bogactwa zapewnia elitom trwanie, to jest kilka przeczących jej i dobrze udokumentowanych historycznych dowodów. Weźmy na przykład amerykańskich osadników. Brali oni udział w loteriach, w których do wygrania były ziemie odebrane Indianom. Poszczególne działki miały wartość, licząc w dzisiejszych pieniądzach, średnio, ok. 100 tys. euro. Oczywiście, nie wszyscy uczestniczący w loteriach wylosowali ziemię, ale naukowcy dostali do ręki dokładne dane wszystkich ich uczestników. Mogli sprawdzić, czy potomkom szczęśliwców, którzy ziemię wylosowali wiodło się lepiej niż potomkom pechowców, którzy jej nie wylosowali. I wie pan, co się okazało?

Że nie ma różnicy?

Tak. Kolejne pokolenia „szczęśliwców” nie były wcale bogatsze od „pechowców”. To mocny dowód wskazujący, że rodzinne zasoby nie są najważniejsze. Innego ważnego dowodu dostarcza nam przykład Szwecji. To kraj bardzo socjalny, gdzie dba się o wyrównywanie szans, ci mniej uprzywilejowani mogą liczyć na wiele darmowych świadczeń, ułatwień i zapomóg od państwa. Z punktu widzenia mobilności społecznej efekt jest jednak żaden.

Jeśli mierzyć ją moją metodą „nazwiskową”, to we współczesnej Szwecji nie różni się ona wiele od mobilności w czasach średniowiecznej Anglii. Natomiast, co do argumentu, że kluczowa w dyskusji o mobilności społecznej jest kwestia wzorców kulturowych, czy wychowania, to świetnym dowodem przeciw niemu są badania przeprowadzone w USA wśród dzieci z Korei Południowej adoptowanych przez Amerykanów.

Po pierwsze okazało się, że rodzice mają zauważalny wpływ na cechy oraz iloraz inteligencji dziecka tylko we wczesnym etapie wychowania. Po drugie z jednej strony nie było mocnej korelacji pomiędzy zamożnością rodziny a przyszłym statusem społecznym adoptowanych dzieci, ale z drugiej część rodziców miała także dzieci naturalne i w ich wypadku ta korelacja była trzykrotnie silniejsza i istotna statystycznie.

To chyba najciekawsze badania, bo pokazują, że głównym czynnikiem determinującym pozycje społeczną jest genetyka, jakiś wpływ mają przekazywane wzorce, a zamożność rodziny niczego nie determinuje, sama jest już rezultatem.

Z Pańskich badań wynika, że jeśli ktoś w XV w. przynależał do elity, to istnieje duża szansa, że jego potomkowie w XXI w. wciąż do niej przynależą, są bankierami, lekarzami, politykami. Dobrze rozumiem?

Tak, takie prawdopodobieństwo jest bardzo duże. Nie wiem, jak jest w Polsce, ale w Anglii, czy Szwecji bywa tak bardzo często.

To bardzo ciekawe, bo z perspektywy współczesnego człowieka arystokraci i arystokracja jako ustrój, to sztuczny twór, budujący dobrobyt jednych kosztem innych. Tymczasem to, co Pan mówi wskazuje, że społeczeństwo jest naturalnie „ustrukturyzowane” i ustrój arystokratyczny tylko sankcjonuje ten stan rzeczy.

Cóż, na pewno nie chciałbym postulować powrotu do takiego ustroju.

Ale skłania Pan do nowego spojrzenia na arystokratów, czy szlachtę. Elita, jak się okazuje z historycznej perspektywy, to nie zepsuta i sflaczała klasa nierobów i snobów, ale ludzi zaradnych i inteligentnych.

Tak, elity mają zdolność do długiego utrzymywania swojej pozycji, ponieważ są zaradne, odporne na stres, pomysłowe… Co więcej, w każdym systemie społecznym są ludzie ambitni, z werwą i umiejący się dostosować. Jeśli żyją w komunizmie, osiągną sukces w komunizmie – tak, jak w tym systemie definiuje się sukces. Jeśli w kapitalizmie, to poradzą sobie w kapitalizmie.

Myślę więc, że nie można powiedzieć, że elity niezasłużenie stały się elitami. Wręcz przeciwnie. Bycie wysoko w hierarchii społecznej to nagroda za posiadanie pewnych unikalnych cech. Natomiast nie znaczy to, że należy na przykład wspierać arystokrację jako ustrój. Pamiętajmy, że opierał się on na przywilejach dla arystokratów, które dodatkowo utrwalały ich pozycję. W momencie, gdy aktualna elita zaczęła zapewniać sobie „sztucznie” bycie elitą, robiło się niebezpiecznie, społeczeństwo stawało się skostniałe, pozbawione wizji lepszej przyszłości, wpadało w biedę.

Wtedy rzeczywiście mieliśmy do czynienia z wyzyskiem. Weźmy kastowe społeczeństwo Indii, które wciąż nie skruszało pod wpływem liberalnych nurtów i wciąż charakteryzuje się bardzo niską zerową mobilnością społeczną.

Czy można jakoś ułatwiać ludziom awans w hierarchii społecznej?

Niestety, jeśli popatrzymy na historię, odpowiedź brzmi nie. Mobilność społeczna była mniej więcej taka sama w średniowieczu, jak obecnie i to bez względu na lokalizację geograficzną.

Ciekawego przykładu dostarczają nam tu Chiny. Gdy władzę po republikanach przejęli tam komuniści, zaczęto sekować elity, zwłaszcza te wywodzące się jeszcze z czasów imperialnych. W latach 60. w czasie tzw. „rewolucji kulturalnej” prześladowania nasilono, a niedobitki pouciekały na Tajwan, czy do Hong-Kongu.

Mogłoby się wydawać, że dzięki fizycznej eksterminacji elit mobilność społeczna siłą rzeczy wzrośnie i stare arystokratyczne rody u władzy zastąpią proletariusze i to na dziesiątki lat. Gdzież tam! Teraz okazuje się, że w XXI w. znów najważniejsze osoby w Chinach to dużej mierze – co jest niewytłumaczalne inaczej niż za pomocą genetyki – potomkowie imperialnej elity.

Jest jednak jeden sposób na realne zwiększenie mobilności. Mieszane małżeństwa pomiędzy ludźmi z różnych warstw społecznych.
Kiedyś takie zjawisko nazywano mezaliansem.

A to właśnie to może przyśpieszyć mobilność. Rzecz w tym, że kobiety wcale nie chcą wychodzić za mąż za mężczyzn z „niższych sfer”. Są zbyt dobrze wykształcone, niezależne i „zbyt” ambitne. Pani menedżer z Citibanku nie wyjdzie za hydraulika. Takie mentalne zamknięcie na mieszanie się społecznych klas to wielka bariera dla mobilności. Weźmy np. Egipt, w którym przed najazdami muzułmanów żyło wielu chrześcijan, zwłaszcza Koptów.

Gdy Egipt został podbity przez muzułmanów, nie zostali oni zmuszeni do konwersji na Islam, ale nowe islamskie władze na „niewiernych” nałożyły specjalny podatek. Efekt? 95 proc. chrześcijan przeszło na Islam ze względów finansowych – byli za biedni na płacenie podatku. Pozostałe 5 proc. najbogatszych chrześcijan mogło sobie pozwolić na dodatkowa daninę i po dziś dzień stanowią elitę Egiptu, a przypomnijmy, że od czasu, gdy przestali być większością w swoim kraju minęło ponad 1200 lat. Pomiędzy Koptami a muzułmanami nie dochodzi do „mezaliansów” zbyt często.

Z wszystkiego, co Pan mówi wyłania się jednak pewien smutny determinizm. To zresztą najczęściej stawiany Panu zarzut.

Nie jestem deterministą. Nie uważam, że biologia w 100 proc. decyduje o tym, kim jesteśmy, co osiągniemy, czy na co nas stać w życiu. Decyduje o tym cały zespół czynników, w tym nasza wolna wola.

Uważam jednak, że istnieją dobre dowody wskazujące, że w tym zespole czynników biologia jest najsilniejsza. Ja nie umiem przewidzieć z całkowitą pewnością, kto osiągnie w życiu sukces, a kto nie, umiem tylko stwierdzić, kto ma do tego predyspozycje. Zaprzeczanie wpływowi biologii na nasze życie jest nierozsądne. Poza tym chcę podkreślić, że mobilność społeczna istnieje – tyle, że jest długotrwałym procesem, w którym niziny wolno awansują, a elity nieprędką tracą status elit. Dynamika tego zjawiska jest wszędzie mniej więcej stała.

Skoro mobilność społeczna jest mniej więcej stała, to jaki jest sens w redystrybucji dochodu i „wyrównywaniu szans”?

Uważam, że moja teoria wręcz daje kolejny argument za dystrybucją – jest ona konieczna, żeby zredukować dyskomfort wiążący się z byciem „pechowcem”, czyli tym, który nie wygrał właściwej puli genów. Pod tym względem Szwecja jest lepsza niż USA.

Z drugiej strony Pańska teoria wytrąca z ręki argumenty członkom ruchów takich jak Occupy Wall Street, którzy protestują przeciwko „1 procentowi” najbogatszych.

Nie do końca – jeśli protestujemy przeciwko kapitalizmowi kolesiów, czyli przeciwko elitom, które sztucznie i nieuczciwie utrwalają swój status, to działamy na rzecz większej mobilności społecznej.
Niemniej jednak, muszę się Panu przyznać, że nie biorę udziału zbyt często w publicznych dyskusjach, nie czytam też komentarzy pod swoimi artykułami, czy na temat moich książek. Zbyt wiele tam emocji, za mało zrozumienia i merytoryki. Ludzie chcą wierzyć, że elity biorą się z przywilejów, a nie z zasług i zalet, ludzie odrzucają wpływ genetyki. Zresztą, nawet gdyby genetyczne wyjaśnienie długowieczności elit było nietrafne, to i tak teoria badania mobilności za pomocą nazwisk działa.

Czy istnieje jednak wobec niej jakiś poważny zarzut i czy może okazać się ona niesłuszna?

Jedyny poważny zarzut opiera się na dostrzeżeniu pewnego zjawiska. Polega ono na tym, że gdy ludzie z niższych klas awansują do wyższych dobrowolnie przybierają nowe nazwiska. Szwed Andersen, gdy awansuje, chce być nagle Von Hausswolffem, czy Von Essenem, bo to prestiżowe nazwiska i dobrze mu się kojarzą. W zależności od nasilenia takiego zwyczaju w danym społeczeństwie, możemy mieć utrudnione badanie mobilności metodą „nazwiskową”. Jednak rozczaruję pana – moje modele statystyczne brały to pod uwagę.

Które nazwiska w USA są prestiżowe?

W środowisku akademickim są to nazwiska żydowskie, np. Cohen, kojarzą się z osobami o wybitnych osiągnięciach naukowych. Prestiżowe są także nazwiska indyjskie. Nasza polityka imigracyjna jest tak skonstruowana, że do USA wpuszcza się tylko wybitnych Hindusów. To jest jej rezultat. Z kolei nazwiska latynoskie, jak Mendez, czy Lopez kojarzą się z niskimi klasami społecznymi.

A polskie?

Mają taki sam prestiż, jak szwedzkie, czy irlandzkie.

Skoro rozmawiamy o USA, to czy słynny „amerykański sen” nie zadaje kłamu pańskim teoriom? Vanderbilt, być może najbogatszych człowiek w historii, pochodził z bardzo biednej rodziny, zaczynał od zera. Spektakularny awans jest możliwy.

Ależ oczywiście, że jest. Ja mówię o trendach statystycznych, o tym, jak kształtują się ludzkie życiowe kariery po uśrednieniu. Każda jednostka ma szansę na sukces, ale nie każda ma taką samą szansę. Natomiast na to, że pojęcie amerykańskiego snu oznacza większą mobilność społeczną w USA niż gdzie indziej, dowodów nie ma. (źródło

Dr Eran Elhaik jest światowej klasy genetykiem w Johns Hopkins Medical Center. Całkowicie zgadza się z Koestlerem, że większość współczesnych Żydów nie może rościć sobie pochodzenia od Abrahama. Są oni głównie potomkami Chazarów. Żaden naukowiec od Koestlera w roku 1976 nie zakwestionował tak skutecznie uznanych „faktów” o początkach współczesnego wschodnio-europejskiego („aszkenazyjskiego”) żydostwa.

W wywiadzie udzielonym Ha’aretz w grudniu ub. roku [In an interview with Ha’aretz last December] Elhaik mówi, że jego badanie genetyczne zdecydowanie wykazuje, iż „Żydzi środkowo-europejscy (głównie polscy) są w 38% Chazarami, zaś żydzi wschodnio-europejscy (głównie rosyjscy) są Chazarami w 30%”. Ale mówi, że inne składniki genetyczne obejmują te pochodzące z Bliskiego Wschodu, których źródłem prawdopodobnie jest Mezopotamia, chociaż możliwe jest, że część tego składnika można przypisać izraelskim Żydom. (To może obejmować prawdziwych Żydów, przetransportowanych do Babilonu w VI wieku pne przez Nabuchodonozora i prosperujących tam przez 1.600 lat [1].

Ale taki wpływ genetyczny nie wystarcza, mówi Elhaik, by sugerować bliskowschodnie czy izraelickie pochodzenie aszkenazyjskich Żydów. Ale mówi, że jest bardzo silny dowód genetyczny łączący Żydów z Iranu, Kaukazu, Azerbejdżanu i Gruzji z Żydami europejskimi, tzn. tymi ludami, których przodkowie byli Chazarami.

Elhaik odrzuca hipotezę o „Nadrenii”, że Żydzi z Niemiec i zachodu migrowali do Polski i Europy wschodniej około XV wieku, tworząc tylko w pięciu krajach populację aszkenazyjskich Żydów w liczbie około 11 milionów. Mówi, że chazarscy aszkenazyjczycy ze wschodu nie wykazują żadnego podobieństwa genetycznego do Sefardyjczyków z zachodu, którzy mieli w dużym stopniu pomóc ich spłodzić.

Wśród różnych grup europejskich i nie-europejskich Żydów nie ma żadnych powiązań rasowych ani rodzimych. Różne grupy Żydów we współczesnym świecie nie mają wspólnego pochodzenia genetycznego. Mówimy tu o grupach które są bardzo różnogatunkowe, połączone jedynie przez religię.

Mówi: „Genom europejskich Żydów jest mozaiką starożytnego ludu i jego pochodzenie jest w większości chazarskie”. Elhaik podtrzymuje sztywne oddzielenie między stosunkowo prawdziwymi sefardyjskimi Żydami z zachodu i chazarskimi aszkenazyjczykami ze wschodu [2]. Takie samo rozróżnienie po raz pierwszy podkreśla Koestler i potwierdzam to w mojej poczytnej książce Izrael: nasz obowiązek, nasz dylemat [Israel: Our Duty, Our Dilemma] i filmie Inny Izrael [The Other Israel] z lat 1980.”..(źródło)

Dr Henryk Oster, genetyk i profesor na Akademii Medycznej Alberta Einsteina w Nowym Jorku, twierdzi, że odmienność Żydów jest zapisana w ich genach. W swej książce „Legacy: A Genetic History of the Jewish People” dr Oster kompleksowo zajmuje się pochodzeniem Żydów. Podejmuje w niej m.in. temat nieproporcjonalnie wysokiej w stosunku do innych populacji zapadalności Żydów na takie przypadłości, jak choroby Tay-Sachsa, Gauchera, Niemanna-Picka, Mucolipidosis IV, a także raka piersi i jajnika. Przyczyną ma być chów wsobny, do jakiego dawniej dochodziło z powodu izolacji, w jakiej przebywali Żydzi.

Inną genetyczną cechą charakterystyczną Izraelitów ma być wysoka inteligencja, co poświadczają przeprowadzone testy IQ porównywane z innymi narodami. 0,1% ludzkiego genomu ma w sobie 3 mln par nukleotydów, które zawierają „mapę drzewa genealogicznego” aż do pierwszych ludzi. Zarówno jego badanie, jak i zapadalność na choroby zakłada znalezienie różnic między ludźmi bądź całymi populacjami. W tym przypadku rasa oznacza „region pochodzenia przodków”.
Wyniki badań dr Ostera pozwalają twierdzić mu, że żydowskich korzeni nie mają za to hinduscy Żydzi z Bnej Israel oraz etiopscy Żydzi.”…(źródło)

Turcja służyła dawniej jako pomost między Azją a Europą dla wędrówek wielu ludów. Główną historyczną ludność zamieszkującą jej terytorium stanowili posługujący się językiem indo-europejskim Hetyci, którzy opanowali ten region około 1900 r. p.n.e. Podbili oni wcześniejszych mieszkańców mówiących nie-indoeuropejskim aglutynacyjnym językiem.

Nieco później antyczni Grecy osiedlili się wzdłuż egejskich wybrzeży Anatolii. Półwysep następnie przypadł w udziale indoeuropejskim Persom i Rzymianom. Dzisiejsza Turcja ukształtowała się jako niegdysiejszy rdzeń tysiącletniego Bizancjum albo wschodniego Imperium Rzymskiego (395-1453).

Bitwa pod Manzikertem (sierpień 1071 r.) była punktem zwrotnym w historii wschodniego Imperium Rzymskiego. Najazd Turków Seldżuckich jaki nastąpił w wyniku porażki armii bizantyjskiej spowodował w szybkim czasie ich rozlanie się na dużych połaciach Azji Mniejszej. Nowopowstałe Imperium Seldżuków podzieliło się na niepodległe państewka około 1100 roku. W następnym wieku zostały one najechane przez mongolskie hordy Czyngis-Chana.

Po tym jak mongolska fala oddaliła się, Turcy Osmańscy zakończyli polityczną egzystencję Bizancjum w 1453 roku, ustanawiając w jego miejsce Imperium Osmańskie, które ostatecznie rozpadło się wraz z końcem pierwszej wojny światowej. U szczytu swojej potęgi imperium to rozciągało się od terenów Bliskiego Wschodu po północną Afrykę i Południowo-Wschodnią Europę.

Turcy, którzy podbili Anatolię byli koczowniczymi pasterzami. Pomimo, że ich przybycie pozostawiło po sobie trwały i do dziś ugruntowany wpływ językowy, religijny i kulturowy na region, ich liczby były niewystarczające aby całkowicie zmienić genetyczny wizerunek podbitej anatolijskiej ludności.

Warto w tym miejscu nadmienić, że interesujący cykl transferów ludnościowych nastąpił w pierwszych dekadach XX wieku, podnosząc w regionie anatolijskim udział ludności mówiącej językiem tureckim z 55% do 80%. Migracje populacyjne objęły przymusowe wysiedlenia dużych grup greckiej i ormiańskiej mniejszości narodowej oraz sprowadzenie i osiedlanie tureckich i nie-tureckich skupisk ludności muzułmańskiej z terenów dawnego Imperium Osmańskiego. Jeszcze w dekadzie 1989-2000 osiedlono dodatkowo około 300 tys. muzułmanów. Ludobójstwo 1,5 miliona Ormian dokonane przez Turków w latach 1915-1917 również wpłynęło znacząco na kompleksową strukturę ludności w regionie.

W wydanym w 1985 roku „Słowniku antropologicznym” Roger Pearson napisał, że Turcy są „dzisiaj wchłonięci przez kaukazoidalną ludność Anatolii”. Przez słowo „kaukazoidalna” miał na myśli geograficzną rasę Europidów „zwyczajowo dzielącą się na podgrupy: nordycką lub północno-europejską, wschodnio-bałtycką lub północno-wschodnią-europejską, śródziemnomorską, atlanto-śródziemnomorską, alpejską, dynarską, armenoidalną, indo-irańską itd. Kaukazoidzi charakteryzują się ogólnie jasną skórą, wąską lub średnio-szeroką twarzą, wysokim mostkiem nosa i nieobecnością prognatyzmu”.

Antropolog fizyczny Carleton Coon, publikując w latach 60-tych XX wieku swoje badania naukowe, używał ludności Turcji jako zasadniczą ilustrację „rozmijania się cech rasowych z miejscową kulturą”. Zgodnie z Coonem, Turcy byli praktycznie nie do odróżnienia fizycznie od Greków, oprócz posiadania mniejszej ilości tkanki tłuszczowej i nieco większych, dłuższych twarzy. Różnice fizjonomiczne lokalnej ludności przesuwały się ewidentnie z zachodu w kierunku wschodnim: najjaśniejsze odcienie skóry można było zobaczyć u egejskich wybrzeży Turcji, a występowalność błękitnych oczu wśród zachodnich Turków sięgała 85 procent.

W czasie ich przybycia do Azji Mniejszej w XIII wieku, otomańscy Turcy byli „nieliczną grupa jeźdźców w liczbie wahającej się pomiędzy 400 i 2,000 tys. przybyszów – resztki koczowniczego plemienia wypchniętego z Azji Środkowej przez Mongołów”. Przybyli bez kobiet, i zaczęli zawierać małżeństwa w obrębie swoich rodzin ze stosunkowo licznymi kaukazoidalnymi Grekami, Ormianami, Kurdami i niewielką grupą Turków Seldżuckich i Turkmenów, którzy również zasiedlili Anatolię.

Coon konkludował: „Turcy dziś są głównie Kaukazoidami. W wymiarach ciała, wyglądzie zewnętrznym, posiadanych grupach krwi, Turcy zamieszkujący dziś skrawek południowej Europy i Anatolię, są zaledwie cieniem swojego mongolskiego pochodzenia”.

Post-Hetyci stają się Euro-Turanami

Wykorzystując genetykę populacyjną, L. L. Cavalli-Sforza i inni autorzy doszli do takich samych wniosków w pracy „Historia i geografia ludzkich genów” (1994): „Na podstawie obecnej wiedzy, Turcy wydają się być stosunkowo mało skuteczni w zaznaczeniu swojej genetycznej obecności, nawet gdy okupowali całą dzisiejszą Turcję, przychodząc ze wschodu”.

Powodem tego jest to, że niedawne historyczne migracje ludów – przynajmniej przed nadejściem współczesnych nam oficjalnych form polityki niszczenia i zastępowania ludności białej na jej rodzimych terenach – mogły mieć niewykrywalny genetycznie wpływ, gdy gęstość ludności miejscowej (wcześniejszych mieszkańców) była wysoka, a armie najeźdźców były niewielkie.

„Kiedy mobilność (pasterskich, nomadycznych ludów) staje się bardzo wysoka, szansa znaczącego wpłynięcia na lokalną pulę genów zajmowanych krajów maleje drastycznie. Małe i dobrze zorganizowane armie mogą szybko podbić duże państwa, ale najeźdźcy nie mają dość czasu by rozmnożyć się na tyle by wpłynąć na miejscową bazę genetyczną w sposób dostrzegalny, zwłaszcza jeśli dotyczy to krain wysoko rozwiniętych rolniczo i mających wysoką gęstość ogólnego zaludnienia. Szansa wpłynięcia na zmianę lokalnej kultury i języka jest w takich wypadkach znacznie większa niż w przypadku genów. Potężna elita zdobywców może – nawet jeśli stanowi absolutną mniejszość – narzucić swoją władzę, a wraz z nią język i obyczaje, innymi słowy hegemonię kulturową, ale jest zdecydowanie ograniczona w ekspansji genetycznej”.

Pewną analogię stanowi też przykład Węgier: „Nawet w przypadku inwazji Madziarów (koczowniczy lud pół-turecki, posługujący się językiem ugrofińskim) na terytorium Węgier, która była na pewno większej wagi demograficznej niż turecka ekspansja, a szło z nią w parze osadnictwo, jest niezwykle trudno znaleźć określone genetyczne ślady, które okazują się istnieć na granicy wykrywalności”.

Podsumowując, język turecki i religia muzułmańska nałożone zostały na ludność w przeważającej mierze pochodzenia indoeuropejskiego, posługującą się z reguły greką – oficjalnym językiem Imperium Bizantyjskiego. Pod względem rasowym i genetycznym Turcy anatolijscy są spokrewnieni z innymi białymi ludami. Różnice są w większości natury kulturowej, lingwistycznej i religijnej. Wskazać przy tym należy, że omawiany tutaj region ma złożoną ogólną strukturę populacji, sięgającą kilka tysięcy lat wstecz i wymaga dalszego badania. Dziś wszakże obraz biologiczny staję się w sposób nieunikniony najbardziej wyrazistym dowodem. (źródło)

Rozmowa z prof. TOMASZEM GRZYBOWSKIM, kierownikiem zakładu genetyki molekularnej i sądowej w Collegium Medicum UMK.

Co pana zainspirowało do badań nad Słowianami? Prowadzony od lat spór o „polskość” Biskupina?

– Bynajmniej! Spór o kulturę łużycką, choć ciekawy, wydawał mi się zawsze nierozwiązywalny na gruncie badań genetycznych. Przyczyna była bardziej prozaiczna. Jako genetycy sądowi potrzebowaliśmy wyników badań częstości genów u Słowian dla potrzeb naszych ekspertyz wykonywanych na zlecenie wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania. W przypadku niektórych rodzajów DNA, zwłaszcza tzw. mitochondrialnego (dziedziczonego w linii żeńskiej – red.) większość danych z naszej części Europy pochodzi właśnie z naszego laboratorium. Okazało się, że dane te można wykorzystać również do zrekonstruowania genetycznej historii ludów słowiańskich.

– Skupił się pan na linii matczynej? Dlaczego?

– Cały mitochondrialny DNA jest od strony technicznej nieco łatwiejszy do zbadania niż pełny chromosom Y. Prowadziliśmy jednak w różnym zakresie również badania chromosomów Y dochodząc do podobnych wniosków, np. wyodrębniając pewne typy chromosomów Y charakterystyczne dla Słowian zachodnich, które powstały również dość dawno, bo przynajmniej 2 tysiące lat temu.

– Przypuszczał pan, że badania genetyczne mogą wprowadzić w takie zakłopotanie archeologów? Przecież niemal całkowita wymiana ludności na naszych terenach około V wieku była dotąd archeologicznym dogmatem.

– „Dogmatem” była jedynie dla tzw. archeologii kulturowo-historycznej. Przyjmuje ona za pewnik, że zmiany w kulturze materialnej muszą być wynikiem dyfuzji lub migracji ludności przybyłej „z zewnątrz”. Ale ten sposób myślenia w archeologii nie jest jednak dzisiaj jedynym ani tym bardziej dominującym. Bo zmianom kulturowym niekoniecznie muszą towarzyszyć poważne zmiany ludnościowe.

– Co dokładnie pan zbadał?

– Muszę najpierw podkreślić, że w opracowaniach takich jak nasze pojęcie „Słowianie” odnosi się do puli genowej współczesnych populacji Europy środkowej i wschodniej mówiących językami słowiańskimi. Nie jest to zatem pojęcie kulturowe czy językowe, lecz ściśle biologiczne (genetyczne).

Przebadaliście…

– Ponad 2,5 tysiąca. Na przestrzeni ostatnich kilku lat nasz polsko-rosyjski zespół poddał badaniom osoby reprezentujące wszystkie trzy grupy językowe współczesnych Słowian – zachodnią (Polacy, Słowacy, Czesi), wschodnią (Rosjanie, Ukraińcy, Białorusini) i południową (Serbowie, Chorwaci, Słoweńcy). Skupiliśmy się głównie na wspomnianym mitochondrialnym DNA (mtDNA), tworzącym matczyną genealogię, ale zbadaliśmy też większość tych osób również pod kątem chromosomów Y, dziedziczonych wyłącznie w linii męskiej, tj. z ojca na syna.

– Co dalej z tymi danymi?

– Zbadane przez nas cząsteczki mtDNA i chromosomy Y podzieliliśmy na tzw. haplogrupy, czyli zbiory cząsteczek pochodzących od wspólnego przodka w linii żeńskiej i męskiej. Weźmy dla przykładu mtDNA – dziedziczy się on tylko w linii żeńskiej. Każda haplogrupa ma swoją założycielkę, która pojawiła się w określonym miejscu i czasie. Za pomocą tzw. zegara molekularnego (czyli pewnych założeń co do tempa pojawiania się zmian w mtDNA) można określić, jak długo haplogrupa powstawała.

– Jak powstawali nasi Słowianie?

– W zbadanych przez nas europejskich haplogrupach odnaleźliśmy wiele mniejszych pod-zbiorów, które najprawdopodobniej powstały tu, w Europie środkowo-wschodniej. Zaczęły się one kształtować bardzo dawno, w niektórych przypadkach aż 6-7 tys. lat temu. Co do niektórych linii żeńskich charakterystycznych dla współczesnych Słowian możemy więc mówić o ciągłości w Europie środkowo-wschodniej od epoki brązu i żelaza. Wygląda na to, że zrobiliśmy pierwsze kroki na drodze do wykazania ciągłości linii żeńskich w naszej części Europy.

Co ciekawe, podobną ciągłość wykazali antropolodzy fizyczni. Przeanalizowali oni cechy morfologiczne szkieletów odkrytych w dorzeczu Odry i Wisły z okresu rzymskiego i wczesnego średniowiecza i nie znaleźli w nich żadnych istotnych różnic.

– Ile nas łączy z innymi Słowianami? Można w wyniku tych badań powiedzieć cokolwiek o odrębności Polaków?

– Słowianie tworzą pod względem genetycznym grupę bardzo jednorodną. Pewne różnice dotyczą jedynie populacji zamieszkujących na południu i północy kontynentu. Trudno tu mówić o jakiejkolwiek odrębności Polaków.

– No wie pan… „Polski my naród, polski lud, królewski szczep piastowy”.

– Długo zastanawialiśmy się, czy w ogóle istnieją jakiekolwiek cechy, które odróżniałyby Słowian od innych Europejczyków. W latach 2000-2005, kiedy prowadziliśmy badania na niższym poziomie rozdzielczości wydawało się nam, że takie cechy nie istnieją. Przekonanie to zmieniło się z chwilą, kiedy jako pierwsi w Polsce przeprowadziliśmy populacyjne badania pełnych genomów mitochondrialnych, czyli całych cząsteczek mtDNA. Okazało się, że takie subtelne odmienności da się wyróżnić, a dotyczą one pewnych rodzajów cząsteczek obserwowanych w populacjach środkowej i wschodniej Europy, choć bez wskazania określonych grup etnicznych w rodzinie słowiańskiej.

Gdy jednak patrzymy na linie męskie, widzimy nieco więcej odrębności. Ciekawostką jest na przykład, że Czesi i Słowacy sytuują się nieco bliżej populacji germańsko-języcznych niż Polacy. Może to wynikać z pewnego przepływu genów pomiędzy przodkami naszych południowych sąsiadów a plemionami germańskimi we wczesnych okresach formowania się Słowiańszczyzny, co zostało szczególnie uwydatnione ze względu na niewielką liczebność ówczesnych populacji.

– Jak często pojawiali się w naszej populacji ludzie bez słowiańskich korzeni?

– Tego rodzaju domieszki pochodzą przede wszystkim z populacji azjatyckich i wynoszą ok. 1,5 proc. ogólnej puli DNA współczesnych Słowian. Wykazaliśmy to w badaniach różnych rodzajów DNA. Bardziej problematyczne jest wskazanie okresu, z którego domieszki te pochodzą – niektóre mają swe źródło w prahistorii, inne w czasach historycznych, np. we wczesnośredniowiecznych kontaktach populacji środkowej Europy z plemionami ałtajskimi. Zawartość domieszek aszkenazyjskich wynosi u Polaków ok. 1 proc., a o połowę mniej jest u nas DNA o rodowodzie afrykańskim.

– Czyli mamy w sobie 1 procent z Żyda i pół procenta Afrykańczyka?

– W całej naszej populacji jest mniej więcej tyle osób, których DNA nosi cechy właściwe dla Aszkenazyjczyków i mieszkańców północnej Afryki.

– Terytoria słowiańskie były przez wieki miejscem niezliczonych wojen – pozostały ślady w naszych genach?

– Raczej nie, jeśli pominiemy wspomnianą śladową zawartość linii azjatyckich. Epizodom wojennym towarzyszyły migracje, jednak jest mało prawdopodobne, aby tego rodzaju ruchy na małą skalę i dokonujące się w stosunkowo krótkiej perspektywie czasowej zostawiły jakiś ślad w puli genowej współczesnych populacji naszej części Europy. Muszę tu jednak wspomnieć o wynikach badań międzynarodowego zespołu, w których uczestniczyli również badacze z naszej jednostki, a które dotyczyły chromosomów Y w populacjach Polski i Niemiec.

W badaniach tych wykazano istnienie swoistej genetycznej granicy pomiędzy Polską a Niemcami, która, o dziwo, pokrywała się z obecną granicą polityczną. Było to zadziwiające, gdyż różnice w częstościach genów pomiędzy obszarami geograficznymi mają zwykle postać klina, tzn. częstości zmieniają się stopniowo. Sugerowano, że taka niezwykła genetyczna granica wytworzyła się bardzo niedawno, na skutek masowych przesiedleń ludności ze wschodu na zachód po II wojnie światowej. Na razie jednak, przynajmniej moim zdaniem, nie przedstawiono na to przekonujących dowodów.”…(źródło)

Ważne

„Z badań włoskich ekonomistów wynika, że przez ostatnie 600 lat te same rodziny zaliczają się do najbogatszych we Florencji – informuje pb.pl. Ekonomiści porównali dane podatkowe we Florencji z 1427 r. i 2011 r. Wynika z nich, że rodziny, które były bogate w czasach renesansu należą do bogatych także obecnie. Ekonomiści przekonują, że zawód i poziom dochodu przodków pozwala przewidzieć zawód i poziom dochodu współczesnych członków najstarszych florenckich rodów. Ich zdaniem, wnioski wynikające z ich badania można w całości zastosować do innych gospodarek rozwiniętych zachodniej Europy. (źródło)

Monika Florek-Moskal „Skąd pochodzą Polacy”…”Badania DNA Polaków nie ujawniły żadnych różnic genetycznych między ludnością chłopską i szlachecką. ”Polacy różnią się między sobą mniej niż inne społeczności, wszyscy mamy podobny koktajl genów – sugerują próbki DNA, które pobrano do tej pory w różnych rejonach Polski”…”we Włoszech, Francji i w Wielkiej Brytanii w jednym społeczeństwie żyją obok siebie grupy wręcz odmienne genetycznie” – mówi dr Rafał Płoski, kierownik pracowni genetycznej Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej Akademii Medycznej w Warszawie.

Mój komentarz

Praktycznie jedynym narodem w Europie, narodem wyjątkowym, w którym elity i warstwy niższe są jednym narodem, genetycznym narodem, są Polacy. W świetle badan genetycznych. To czyni kulturę polska, jej aksjologię, jej cywilizację – wyjątkową. Dosłownie. Jedne populacja genetyczna, jeden naród, jedna kultura .

Większość państw europejskich, ich społeczeństw składa się z dwóch, genetycznie różnych narodów. Genetycznych panów i genetycznych parobków. Dosłownie. I tak jest od wielu wieków, czasem dłużej, czasem krócej. Normanowie w Anglii i Rosji i na Rusi, Frankowie we Francji, Holandii, Niemczech, Wizygoci w Hiszpanii, Longobardowie, Ostrogoci, Włochy, tureccy Bułgarzy w Bułgarii itd.  W wypadku superelity, czyli Rothschildów i rodzin z nimi spokrewnionych – to trochę ponad dwieście lat.

Istnienia genetycznych ras panów w Europie Zachodniej jest faktem. Wieczni niewolnicy i wieczny panowie .Jedynym wolnym ludem, wolnym narodem w Europie, który nie ma nad sobą genetycznych panów, jest naród polski. Tymi wolnymi ludźmi, którzy nie są rządzeni od wieków przez obcych są Polacy. Cała reszta to ludy podbite służące karnie z pokolenia na pokolenie pokoleniom obcym zdobywców.  [Już są od paru wieków rządzeni przez Żydów – admin]

video – Genetyk, prof. Tomasz Grzybowski o etnogenezie Słowian
video – Relacja ze spotkania z prof dr hab. Krzysztofem Witczakiem pod tytułem: „Wspólnota indoeuropejska w świetle językoznawstwa”.
Marek Mojsiewicz

Osoby podzielające moje poglądy, lub po prostu chcące otrzymywać informację o nowych tekstach proszę o kliknięcie „lubię to „ na mojej stronie facebooka 
Marek Mojsiewicz i  na  Twitterze  
Zapraszam do przeczytania pierwszego rozdziału nowej powieści „ Pas Kuipera”
Rozdział drugi Rozdział trzeci 
Zapraszam do przeczytania mojej powieści „Klechda Krakowska”
rozdziały 1
„ Dobre złego początki „ Na końcu którego będzie o boginiKali„ Nienależynerwosolu pić na oko „ rzeźbie NiosącegoŚwiatło Impreza Starskiego „ Tych filmów już się oglądać nie da „ 7. „ Mutant „ „ Anne Vanderbilt „ „ Fenotyp rozszerzony.lamborghini„ 10. „ Spisek w służbach specjalnych „11. Marzenia ministra ołapówkach „ 12. „ Niemierz i kontakt z cybernetyką „  13„ Piękna kobieta zawsze należy do silniejszego „ 14 ” Z ogoloną głowa, przykuty do Jej rydwanu „
Powiadomienia o publikacji kolejnych części mojej powieści . Facebook „ Klechda Krakowska
Ci z Państwa , którzy chcieliby wesprzeć finansowo moją działalność blogerską mogą to zrobić wpłacając dowolną kwotę w formie darowizny na moje konto bankowe
Nazwa banku Kasa Stefczyka , Marek Mojsiewicz , numer konta 39 7999 9995 0651 6233 3003 000
1
Jestem zainteresowany współpracą z portalem informacyjnym w zakresie dokonania przeglądu prasy, w tym anglojęzycznej, ewentualnie tłumaczeń z tego języka, tworzenia serwisu informacyjnego Analiz programów i tym podobnych Zainteresowanych proszę o kontakt.

http://naszeblogi.pl/

Artykuł, skądinąd b. wartościowy, był napisany przy użyciu dość „kreatywnej” interpunkcji. Co mogłem, co zauważyłem – to poprawiłem…
Admin

Komentarzy 26 do “Genetycy: jedynym narodem ludzi wolnych w Europie są Polacy”

  1. slawek said

    Spotkanie z G. A. Sidorowem NAPISY PL

    O zmianach w DNA na początku.

    Napisy włączane jak zwykle klawiszem u dołu ekranu

  2. Kasztelan said

    Węgrzy mają najwyższy wśród ludności niesemickiej udział haplotypów, czyli charakterystycznych dla danej populacji wariantów genów, typowych dla Żydów

    to ciekawe bo Żydzi to ludność niesemicka

  3. L2P said

    A le breja…

    [Już są od paru wieków rządzeni przez Żydów – admin]

    to cos jeszcze dopisze..

    gudlajowy miszmasz niewiele prawdy pomieszane z porabanym, typowa do `rozpracowania` propagandowka..

    a tu podam `wycinek` z zycia raczej nie talavizyjnego tylko dla odpornych, nie upubliczniac, ale pojecie trzeba miec, w czym egzystujemy bo to idzie w pelnym swingu..

    [ byly satanista neopoganin niemiecki wie co tam slychac..]

  4. Zerohero said

    Bardzo interesujący artykuł. Jako wieczny malkontent czepię się kilku rzeczy

    „Ludzie chcą wierzyć, że elity biorą się z przywilejów, a nie z zasług i zalet, ludzie odrzucają wpływ genetyki.” — zgadzam się, że istnieje pewna statystyczna korelacja, ale autor momentami brnie odrobinkę za mocno w pozytywne wyjaśnienie. W przypadku elit władzy/pieniądza (a nie nauki i sztuki) równie istotne mogą być geny odpowiedzialne za brak skrupułów, psychopatię itp.

    Inną genetyczną cechą charakterystyczną Izraelitów ma być wysoka inteligencja, co poświadczają przeprowadzone testy IQ porównywane z innymi narodami.

    Nie znam takich badań, choć znam teksty ludzi powołujących się na rzekome badania. Natomiast zaskakujący jest fakt, że w tak „genetycznym” tekście nie zwrócono ANI RAZU uwagi na coś co udowodniono bezspornie – mianowicie, że średnie średnie IQ murzyna wynosi 75 (przy średnim dla Europejczyka równym 100). Wychodzi tu typowa dla Żydów polityka poprawności politycznej: można mówić, że goje są mniej inteligentni od Żydów, ale nie wolno mówić, że murzyni są mniej inteligentni od białych albo żółtych. 🙂

    Można mimo, że w przypadku IQ murzynów za wynikam testów IQ stoi również historia odkryć, wynalazków oraz dokonania ludności murzyńskiej w krajach takich jak USA. Taka uzpełniająca testy inteligencji argumentacja w przypadku Żydów jest bardzo wątpliwa, gdyż oni zaczęli być „wybitnie inteligentni” zaledwie od 150 lat temu, tzn. od czasu gdy kilka żydowskich rodzin opanowało finanse. Wcześniej takie „bzdury” jak pismo, proch, kalendarz, geometrię , maszynę parową itd. wymyślali goje. Nawet symboliczny Einstein mocno bazował na b.zaawansowanej matematyce goja Riemanna oraz badaniu teorii względnosci Henri Poincarego – na którego Einstein jakoś nie miał ochoty powoływać się sugerując tym samym, że to on sam doszedł do wszystkiego. Podsumowując….Dopiero niedawno przyszły czasy gdy:

    Które nazwiska w USA są prestiżowe? W środowisku akademickim są to nazwiska żydowskie, np. Cohen, kojarzą się z osobami o wybitnych osiągnięciach naukowych.

    Goldstein napisze dobrą recenzję Cohenowi, a Cohen Goldsteinowi. I jakoś się kręci.

  5. Hasso C. said

    Niestety, ten artykul to przyklad jak nie nalezy robic popularyzacji nauki. Groch z kapusta i stek bredni. Takie np. stwierdzenie, ze
    ” tylko 6% niemieckich mężczyzn pochodzi od strony ojca od Germanów, … Kobiety są bardziej germańskie – co druga Niemka miała Germanina za protoplastę. Ta różnica wynika z faktu, że mężczyźni w ciągu wieków ginęli na wojnach, a więc żyli krócej.”

    Autorowi zapewne chodzi o to, ze 6% genomu w chromosomie Y jest pochodzenia germanskiego, w porownaniu z 30% w chromosomie X.

    Tytul tego gniota mozna zmienic na „Polacy jedynym narodem bez elity” i to by sie zgadzalo. Co ta nasza elita z Bozej laski wyrabiala w 17. i 18 wieku? Z w miare silnego panstwa zrobila dzikie pola po ktorych przechadzaly sie obce armie, az w koncu wszyscy sasiedzi zgodzili sie podzielic to pole i zaprowadzic porzadek i rzady prawa. Komu moglo przyjsc do glowy i wprowadzic w zycie takie kuriozum, jak monarchia wybieralna? Albo liberum veto? Tylko chora pseudoelita mogla do tego dopuscic, jeszcze szczycac sie swoimi sarmackimi korzeniami. A gdzie brakuje elity, ona sie pojawi, jak slusznie Admin zauwazyl.

  6. Jacek said

    Efekt jednorodności genetycznej Polaków przypisałbym raczej temu, że kilkakrotnie nasze elity zostały wymordowane. Po kolejnych powstaniach, w Katyniu i przez 50 lat po wojnie planowo eksterminowano wszystkich choć odrobinę wyrastających ponad przeciętność. Rasę panów zlikwidowano. Została rasa parobków. Stara się ona dorosnąć do nowej roli, ale od dawna dostrzegamy, ze naszym problemem jest brak wodzów. Nawet jak się jaki pojawi to prędzej czy później wychodzi na to, że przysłany przez obcych. Przykre, ale prawdziwe.

  7. Hasso C. said

    Ad 6. Dobry argument, panie Jacku. To, jak Pan mysli, z kim kogo porownywali? Bo artykul tego nie mowi. Jesli synow wloscian, ktorym sie nie powiodlo z synami wloscian, ktorzy poszli do partii i zrobili kariere, to rzeczywiscie, wynik nie moze zaskakiwac. Z moich obserwacji, fenotyp szlachcica rozni sie od fenotypu tzw. chama. Beata Tyszkiewicz (choc to moze ekstremalny przyklad) nie z wloscian, nie ta uroda.

  8. MatkaPolka said

    Niemców nie ma i nigdy nie było

    Nie ma takiego genu jak gen Krzyżacki albo gen Pruski. Podobnie nie ma genu Amerykańskiego i Kanadyjskiego. Nie ma takiej grupy jak grupa żydowska – Grupa semicka J1 występuje w Polsce w śladowych ilościach –
    Tereny uważane za dzisiejsze Niemcy – to tereny etniczne słowiańskie – Słowiańszczyzna Zachodnia.

    Jest wiele przesłanek żeby tak twierdzić – geograficznych, historycznych, etnograficznych, językowych, genetycznych. Niemcy fałszują historię, aby uzasadnić swoje istnienie.
    Haplogrupa Y-DNA R1b jest grupą Celtycką a nie germańska
    R1a1 to grupa słowiańska –

    Najlepiej naukowo uzasadnia Czesław Białczyński – genetyk – ale jest wiele innych stron poświeconych

    O PANGERMAŃSKIM SZOWINIŹMIE I NACJONALIŹMIE, O NIEUSTANNYCH PRÓBACH NACIĄGANIA FAKTÓW i anglo-niemieckich manipulacjach przy Y-DNA

    http://bialczynski.pl

    Wysoce Oświecone Kręgi w Polsce nieustannie wmawiają Polakom jak w Żyda chorobę, chorobliwy nacjonalizm, pansłowianizm, ksenofobię, szowinizm a nawet rasizm, a czasami także faszyzm. Ciekaw jestem co powiedzą owi Światli Europejczycy, Europofile, Salonowi Berlino-Paryżanie i jak nam wyjaśnią uporczywe germanofilskie i pangermańskie “zagrywki” stosowane na internetowych anglo-niemieckich stronach poświęconych projektowi Genetycznemu gdzie prowadzona jest klasyfikacja ras w oparciu o badania genetyczne haplogrup męskich Y-DNA?! Mam tu na myśli stronę Eupedii – czyli European Y-DNA haplogroups : ht..tp:/../w..w..w.eupedia.com/europe/european_y-dna_haplogroups.s..h..t..ml

    Strona ta zawiera oczywiste fałszerstwo i jest żywym dowodem takiego naciągania faktów ku chwale Rasy Panów Germanów, że gdybyśmy coś podobnego zrobili w Polsce ciż sami Światli Europejczycy Polscy, kazali by nas zamknąć w psychiatryku, albo w kiciu, a przynajmniej zażądaliby ocenzurowania internetu i zamknięcia naszych faszystowskich stron WWW, gdzie uprawiamy jawny nazizm.
    (…)
    Owa szowinistyczna, rasistowska , pangermańska sztuczka została zastosowana przy opisie ras – czyli poszczególnych haplogrup w nagłówku nad samą tabelą. Oto haplogrupa Y-DNA (męski chromosom DNA wyznaczający rasę) nazywana I1 oraz haplogrupa I2 – nazwane zostały tutaj następująco:

    I1 – Pre-Germanic (Nordic)
    I2b – Pre-Celto-Germanik
    I2a1 -Sardinian, Iberian
    I2a2 – Dinaric, Danubian

    Jest to oczywisty przekręt ponieważ powszechnie wiadomo że haplogrupy I1 i I2 należą do ludności niearyjskiej – jakże zatem ta niearyjska ludność może być pre-aryjska (no bo Germanie uważają się chyba za Indoeuropejczyków – tak było przynajmniej do 2010 roku, kiedy to badania genetyczne obaliły ich mitologię na temat ich WYŻSZEJ Rasowości i ich NAJWYŻSZEGO pochodzenia, a także pre-proto-starożytności i co za tym idzie NAJWIĘKSZEGO we wszechświecie wkładu w rozwój cywilizacji (wynalazek koła i makaronu) oraz wszelakich zasług dla świata cywilizowanego.

    To pierwszy przekręt który ma spowodować, że gdzie byście nie sięgnęli – do jakiegokolwiek kraju Europy tam będziecie mieli Pre-Germanic albo Pre-Celto-Germanic. Jednakże genetyka to nie stare dobre skorupki i wykopki archeologiczne, którymi da się manipulować dowolnie i obracać na swoją korzyść. Co się więc stało że od 2010 roku zaczęli się oni umieszczać w tym pogardzanym przez nich do niedawna kotle rasowym – ludności staroeuropejskiej? Ano stało się coś takiego, że nie ma dla nich miejsca wśród Indoaryjskich ras – nie są czystą rasą! Są mieszańcami trzech ras, z których żadnej nie można nazwać germańską.

    Ale żeby było jeszcze śmieszniej wpakowali się z kopytami w kociołek Rasy Sługów i Niewolników – Slavic, czyli w haplogrupę R1a – gdzie umieszczają (chyba z wielkim bólem germańskiego serca) Bałto-Słowian, Indo-Irańczyków i … Germanów. Oczywiście Germanie są także w haplogrupie R1b. Dziwię się doprawdy że nie umieścili się jeszcze w typowo Żydowskiej haplogrupie J1, albo w Północnoafrykańskiej – E1?! Przecież w Niemczech pełno dzisiaj “czarnych” Niemców.

    Jak widać z Germanami, czyli Niemcami, Skandynawami i Anglikami jest poważny problem. Są wszędzie, i od zawsze ale tak naprawdę okazuje się, że nie ma ich nigdzie. To jest trochę podobny problem jaki nauka niemiecka imputowała Słowianom – byli współcześnie wszędzie w 2/3 Europy i 1/3 Azji, we wszystkich niemal krajach świata mieli spore diaspory i nie dało się tego wyjaśnić. Według niemieckiej spreparowanej na faszystowskie potrzeby nauki XX wieku o kulturach archeologicznych, nie było dla nich miejsca nigdzie w przeszłości. Pojawiali się jak diabeł z pudełka, wyskakując z ziemianek i bagien w V wieku n.e. (a nawet w IX – tak to obowiązywało jeszcze w latach wczesnych 70-tych XX wieku) i zalewali nagle świat mnożąc się cudownie, jak chleb w rękach Chrystusa.

    Może gdyby to ewidentne fałszerstwo zostało popełnione w jakimś innym miejscu to trzeba by było przez kolejnych 100 lat toczyć z nimi na te tematy polemiki! Bo przecież oni – otwarci, bez kompleksów, światli bardziej niż Nasi Światli, nie mają w zwyczaju krytykować samych siebie za swój nacjonalizm i swoje fobie narodowe. Na szczęście wystarczy zajrzeć w szczegółowe rubryki na tej samej stronie, pod spodem, żeby zobaczyć jak się sprawy mają naprawdę.

    Weźmy taką Francję i Rumunię na początek, żeby się przyjrzeć jakie rasy tworzą ethnos tych krajów. Są to dwa kraje językowej grupy romańskiej, położone daleko od siebie :

    Francja – to bardzo dziwny, wielorasowy kraj, w którym jednak zdecydowaną przewagę ma Y-Dna R1b – które wszyscy poza Germanami uznają za Celtyckie. Wiadomo, Celtów podobno nie ma już prawie jako nacji (tylko Irlandczycy i Walijczycy mówią jeszcze śladowo po celtycku), więc nie mogą się bronić, ale ja na miejscu Francuzów bym zaprotestował – ich język to nawet nie germańska grupa językowa.

    R1b jest tutaj 61%. Dopełnia Francję konglomerat w którym najliczniejsi są Staroeuropejczycy z grup I1 oraz I2 razem – 15,5% (w tym I1 – 9,5%), do tego znacząca liczba Y-DNA J2 – greko-mezopotamskiego – 7%, i E1 – północno-afrykańsko-bałkańskiego.

    A jak jest z Rumunią? – W Rumunii, którą tworzy w ponad 80% miks czterech ras decydujący okazuje się czynnik Staroeuropejski (Wenedowie, zwani też dawniej Trakami, albo Ilirami) I2 – 26% , Słowianie R1a – 18% , Celtowie R1b – 16% i oraz Greko-Anatolianie (Semici, rasa Żydowska, czy też Kaukaska, jak pokrewna im J1), których też zwą Greko-Mezopotamczykami albo Kaukazami J2 – 13%.

    Ani w jednym ani w drugim kraju, nie ma śladów języka niemieckiego, czy języków skandynawskich, albo angielskiego . W Rumunii, przy udziale Słowian w populacji na poziomie 1/5, czyli lekko poniżej 20% , są za to znaczne wpływy języków słowiańskich. Język rumuński jest oczywiście językiem romańskim, ale mocno zeslawizowanym – chociaż kentum.

    Ten przykład pokazuje jasno, że ludności o haplogrupie I nie można w żaden sposób potraktować jako Pre-Germanic, ani jako Pre-Celto-Germanic. Nigdzie nie zachowała ona swojego języka, chociaż poza krajami z dominacją Słowian miała wpływ na ukształtowanie nowego języka – na jego kentumizację. Może się też okazać, że zachowała język w jednym jedynym kraju, jeśli to ich wpływ dominuje na Węgrzech.

    Gdzie zatem jest Pre-Celto-Germanic? Może to R1b? Tylu ich jest w Niemczech, masa. Okazuje się jednak, że nie! R1b musi być czysto celtycki, bo na jego podkładzie powstały jeszcze inne państwa romańskie z językami romańskimi i czysto celtyckie z językiem celtyckim – przede wszystkim Włochy i Hiszpania, gdzie język niemiecki i angielski trudno będzie przykleić do łaciny, włoskiego czy hiszpańskiego. Jest i Portugalia. Jest ich też dużo w północnej Afryce – przecież nie germańskiej.

    R1b występuje w Italii w 49% a oprócz niego J2 i E1 po kilkanaście procent. Haplogrupa I prawie że w Italii nie występuje – Italia to rasowa mieszanina głównie rasy celtyckiej, z domieszką greko-mezopotamskiej i północno-afrykańskiej.

    Hiszpania jako kultura i ethnos językowy Pre-Germanic prezentuje się jeszcze gorzej: tutaj 69% rasy celtyckiej R1b – i po 7 procent E1 oraz J2, reszta w nieznacznych domieszkach.
    Cóż, może języki romańskie powinny tworzyć grupę germano-romańską, żeby ocalić honor rasy niemieckiej? Tylko czy ktoś zechce uwierzyć, że łacina, włoski i hiszpański – mówiąc w uproszczeniu i skrótem myślowym – pochodzi od niemieckiego i szwedzkiego? Prędzej znajdziemy pewnie coś z łaciny w niemieckim niż na odwrót?

    Gwóźdź do trumny i dowód na to że R1b – to Celtowie, a nie żadni Germanie, dają dwa kraje będące współczesną celtycką ostoją rasową i językową – Walia i Irlandia: TUTAJ ODPOWIEDNIO -Walia R1b: 83,5%, a Irlandia: 79%.

    Tam gdzie przewaga R1a – mamy języki słowiańskie oraz o dziwo języki bałtyckie – gdy R1a jest powiązane z mocną przewagą N (haplogrupy fińsko-syberyjskiej). Języki bałtyckie powstały zatem na podłożu mieszaniny dwóch ras – Słowian (R1a) i Sybero-Finów (N). Nie ma żadnej rasy Ugro-Fińskiej ponieważ wśród Węgrów prawie nie występuje haplogrupa N. Nie ma też starożytnej ponoć rasy Bałtów – Aesti ze starorzymskich kronik to Słowiano-Finowie.

    Slavic Słowian (R1a)
    Sybero-Finów (N).
    R1b – to Celtowie – Walia R1b: 83,5%, a Irlandia: 79%.
    I1 oraz I2 – Old European

    Oto przykłady:

    Polska: 55% – R1a, 16%-R1b, 15% – I
    Rosja: 46% – R1a, 10% – I2
    Białoruś: 49% R1a, 10% -I2
    Ukraina: 43% – R1a, 21% – I2
    Słowacja: R1a – 42%, R1b – 23%, I2 – 10%
    Czechy: 34% – R1a, 22% – R1b, 11% – I2

    W tych wszystkich krajach mówi się po słowiańsku.

    Inna sprawa to Bałkany,

    gdzie okazało się, że często mniejszość słowiańska narzuca swój język Staroeuropejczykom z grupy I2.
    Serbia: R1a 15%, I2 34,5% oraz 20,5% E1 (afrykańskiej) – I2 to tutaj zdecydowana większość populacji – co ciekawe prawie nie ma tutaj Celtów, a język narzuca mniejszość słowiańska.

    Chorwacja:42% I2 a tylko 29% R1a – ale to wystarcza by mówić językiem Słowian

    Bośnia: 50% I2 , 14% E1, 13,5% R1a – i to wystarcza aby mówić po słowiańsku

    Słowenia: 34% R1a, 23,5% R1b, 22% I 2 – język słowiański

    Macedonia: najliczniejsza tu jest grupa afrykańska E1 – 23%, poza nią po równo prawie R1a – 13,5%, R1b-13,5%, a nieco mniej I1 – 10% i I2 – 18%, a J2 – 13% – kompletny miks genetyczny- bardzo ciekawy kraj mówiący po słowiańsku

    Bułgaria: 20%I2, 20% – J2, 18% R1a, 18%R1b, 16% E1 – a jednak mowa słowiańska

  9. MatkaPolka said

    wcielo poprzedni komentarz – chyba za długi

    cd..
    Ciekawy przypadek to Węgry

    Węgry: 32,5% Słowian (R1a), 17% Celtów, (R1b) , 15% I2, 8%I1, J2 – 7%, E1-9,5%. jest tutaj tylko 1%N – fińsko-syberyjskiej. Czy to ten 1% narzucił wszystkim język? To byłby ewenement – może jest jakieś inne wyjaśnienie i rozwiązanie. Może to jednak język staroeuropejski łączący cechy I1 i I2 z J2. – co w sumie stanowiłoby 30% populacji. Wtedy można by zrozumieć że język słowiański wyjątkowo się tutaj nie przebił przez substrat staroeuropejski. No bo oczywiście bajki o pochodzeniu Węgrów ze stepów Azji trzeba włożyć między bajki. No chyba, że Hunowie byli R1a i Awarowie także R1a – czyli byli Słowianami, bo reszta Węgrów to Staroeuropejczycy i Celtowie oraz Północno-Afrykanie. Czy to na pewno jedna grupa językowa Ugro-Finowie?

    A oto jak powstały języki bałtyjskie:

    Litwa: 38% R1a i 42%N – język bałtyjski (słowiano-fiński) – domieszki I znacznie mniejsze: po 6% zarówno I1, jak i I2
    Łotwa: 40 R1a i 38% N -język bałtyjski (słowiano-fiński) – I: 6%I1 i 1%-I2
    Estonia: 15 %I1, 32% R1a, 34% N (język bałtyjski (słowiano-fiński)
    dla porównania Finlandia gdzie R1a było tylko 7,5% , kraj tworzą głównie rasy I1 – 28% oraz N – 58,5% – język fiński.

    Tam gdzie w danym kraju występuje zdecydowana przewaga R1a mamy języki słowiańskie, tam gdzie r1b – romano-celtyckie. W sensie genetycznej czystej rasy Germanie ze swoją grupą językową nie występują nigdzie. Po prostu ich nie ma. Kolebka Germanów to Skandynawia – tam mamy rasę I1 zmieszaną z R1a i R1b – a więc Wenetów Północnych – czyli Staroeuropejczyków, Słowian i Celtów – z tej oto mieszanki powstały języki nordyczne, a potem po przejściu na kontynent ze Skandynawii między rokiem 500 a 100 p.n.e. – na Kontynencie już powstały po kolejnym zmieszaniu z Celtami kontynentalnymi i Słowianami nad Łabą i Odrą języki ANGLO-GERMAŃSKIE (ANGIELSKI I NIEMIECKI) .

    Ale oczywiście Eupedia widzi wszędzie Germanów, zwłaszcza tam gdzie dominują języki romańskie i słowiańskie. Jednocześnie Eupedia zgubiła gdzieś biednych poczciwych autochtonów Europy. Nazywa ich na tysiąc sposobów, ale na szczęście tabelki pod spodem pokazują, że oni są i mają się dobrze jako należący do haplogrup I1 i I2. Nie są raz Ariami a raz Staroeuropejczykami – zawsze byli i będą Staroeuropejczykami, którzy zamieszkali ten kontynent jako pierwsi.

    Nie będziemy postulować sprostowania polegającego na dopisaniu Słowian wszędzie tam gdzie jest I1 i I2 – jako Pra-Słowian. Proponowałbym żeby pozwolić I1 i I2 być tym czym byli.

    Pre-Germanie to rzeczywiście wszyscy po trochu: trochę Słowianie, trochę Celtowie (ci mają wśród nich zdecydowaną większość, więc i język jest kentum, a co do gramatyki taka mieszanka słowiańsko-celtycka, liczba przypadków mniejsza niż u Słowian a większa niż u Celtów), trochę Staroeuropejczycy, i trochę też oczywiście Semici (J2), których jako rasę próbowali Niemcy wyeliminować w Auschwitz.

    Zamiast próbować się na siłę przyklejać do haplogrup R1a i do I, lepiej uznać, że ludzie tej rasy i ethnosu stanowią niezbywalną część ludów Skandynawo-Anglo-Germańskich i być dumnym z tego, że tak młody ethnos, który wykluł się zaledwie w 500 roku p.n.e. po wejściu Skandynawów na kontynent europejski, ethnos powstały z mieszanki ras aryjskich i staroeuropejskich, dał swój język i swoje osiągnięcia naukowe i techniczne, jako spoiwo i napęd cywilizacyjny, dla większości cywilizowanego świata XXI wieku. Tego przecież Skando-Anglo-Germanom nikt przy zdrowych zmysłach nie zaprzeczy.

  10. MatkaPolka said

    http://www.tropie.tarnow.opoka.org.pl/polacy.htm

    SKĄD POCHODZĄ POLACY, SŁOWIANIE

    Populacje haplogrupy R1a1a1 i jej podgrupy żyją dziś w Polsce w największym w całej Europie jednorodnym zagęszczeniu, bo około 57% ludności Polski.

    HAPLOGRUPA/RÓD R1a i jego główne podgrupy.
    Haplogrupy Słowian i ich najbliższych krewnych, indo-irańskich Ariów.

  11. MatkaPolka said

    ZOBACZ MAPY

    Europa AD 1000 – Gdzie sa Niemcy – Niemców nie było
    .http://www.euratlas.net/history/europe/1000/1000.jpg

    Europa AD 900 – Gdzie sa Niemcy – Niemców nie było
    .http://www.euratlas.net/history/europe/900/900.jpg

    Europa AD 800 – Gdzie sa Niemcy – NIEMCÓW NIE BYŁO

    .http://www.euratlas.net/history/europe/800/800.jpg

    Europa AD 700 – Gdzie sa Niemcy – NIEMCÓW NIE BYŁO

    .http://www.euratlas.net/history/europe/700/700.jpg

  12. MatkaPolka said

    Niemców nie ma i nigdy nie było

    Nie ma takiego genu jak gen Krzyżacki albo gen Pruski. Podobnie nie ma genu Amerykańskiego i Kanadyjskiego. Nie ma takiej grupy jak grupa żydowska – Grupa semicka J1 występuje w Polsce w śladowych ilościach –
    Tereny uważane za dzisiejsze Niemcy – to tereny etniczne słowiańskie – Słowiańszczyzna Zachodnia
    .

    Jest wiele przesłanek żeby tak twierdzić – geograficznych, historycznych, etnograficznych, językowych, genetycznych. Niemcy fałszują historię, aby uzasadnić swoje istnienie.
    Haplogrupa Y-DNA R1b jest grupą Celtycką a nie germańska
    R1a1 to grupa słowiańska –

    Najlepiej naukowo uzasadnia Czesław Białczyński – genetyk- ale jest wiele innych stron poświeconych

    O PANGERMAŃSKIM SZOWINIŹMIE I NACJONALIŹMIE, O NIEUSTANNYCH PRÓBACH NACIĄGANIA FAKTÓW i anglo-niemieckich manipulacjach przy Y-DNA

    http://bialczynski.pl

  13. MatkaPolka said

    Ziemia gromadzi prochy- do pobrania w Gajówce
    Józef Kisielewski
    https://marucha.wordpress.com/do-pobrania

    MOŻE W KOŃCU POLACY UPOMNĄ SIĘ O SWOJE

    O samej książce Czuchnowski napisał tak: Ziemia gromadzi prochy”. Trzy słowa. Jeden tytuł. Jakież potężne proroctwo zawierał ten prosty tytuł. I jak celnie trafiał w podbrzusze historii. To jest niewątpliwie wielkie osiągnięcie Józefa Kisielewskiego, że trafił w sedno gorących dziejów.

    Tą książką odcisnął trwały ślad w literaturze narodów słowiańskich. Jest to książka-proroctwo, książka pisarski biały kruk. Ocalona garstka popiołu.

    Książka ta ukazała się w przededniu II wojny światowej, w 1939 roku i była rezultatem specjalnej podróży, której zadaniem było spenetrowanie Pomorza Zachodniego, ale która z woli Autora ogarnęła całe słowiańskie przedpole aż po rogatki Hamburga.

    Jak stwierdza on we wstępie: W książce tej spisałem wrażenia z podróży po Niemczech. Już przed wyjazdem wyjazdem istniał zamiar ujęcia spostrzeżeń podróżniczych w literacką formę (…)

    Chciałem napisać książkę o współczesnych Niemczech, powstała zaś praca o sprawach Słowiańszczyzny. Powodem tej zmiany nie były bynajmniej jakieś zdarzenia zewnętrzne, polityczne. Pod tym względem między latem 1937 i wiosną 1938 roku miało miejsce tylko jedno wydarzenie – wkroczenie wojsk niemieckich do Austrii w marcu 1938. Zmiana koncepcji nastąpiła na skutek zetknięcia się rzeczywistości dnia dzisiejszego z rzeczywistością historyczną dawnych ziem słowiańskich między Hamburgiem i Gdańskiem, między ujściem Łaby a ujściem Wisły.

    Książka ta bowiem była pomyślana jako wielkie przypomnienie i obrona naszego stanu posiadania. Jak pisze Aleksander Rogalski: książka „Ziemia gromadzi prochy”, spełniając swoje przeznaczenie od woli autora już niezależne, przyczyniła się w niemałym stopniu do przygotowania świadomości patriotycznej Polaków do tego dziejowego wydarzenia, jakim się stało odzyskanie tak wielkich obszarów słowiańskich. Czytywali ją też Polacy, walczący o wolność poza granicami kraju, a to dzięki temu, że w roku 1941 ukazały się trzy jej wydania, mianowicie w Londynie, Edynburgu i Glasgow. I bardzo czytywana była w samym kraju, szczególnie w swej skróconej wersji, opublikowanej konspiracyjnie w Warszawie w roku 1943. Co więcej: stała się jednym z podstawowych źródeł edukacji w podziemiu młodego pokolenia dziennikarzy, którzy sposobili się do działania po wojnie na ziemiach, które wtedy nazywano „postulowanymi”.

    Z kolei jak wspomina Gerard Labuda: zaraz po wybuchu wojny, podczas lat hitlerowskiej okupacji, każdy, u kogo podczas rewizji znaleziono jej egzemplarz, musiał się liczyć co najmniej z wysłaniem do obozu koncentracyjnego. Natomiast wszystkich tych, których sam Autor wymienił we wstępie jako swoich współpracowników, spotkał zaszczyt dostania się na listę ściganych przez tajną policję niemiecką (Gestapo). I ja też doświadczyłem tego losu …

  14. Archer said

    W średniowieczu lichwa była zakazana chrześcijanom, natomiast żydzi mogli się lichwą zajmować, bo ich to nie dotyczyło. W ten sposób zdobyli przewagę w finansach nad gojami. Żydzi przez długi czas nie mogli nabywać ziemi na własność, więc żeby przetrwać trudnili się handlem, stręczycielstwem, paserstwem, i w mniejszym stopniu usługami (takimi jak krawiec, szewc).
    Żydzi żyjąc przez wieki między innymi narodami (nie zawsze przyjaznymi), różnili się obyczajami i religią. To powodowało, że musieli się wspierać nawzajem żeby przetrwać w nieprzychylnym środowisku w dużo większym stopniu niż inne narody. Tak jest do dzisiaj, widać do wyraźnie na uniwersytetach, administracji, rządach, w przemyśle rozrywkowym takich jak Hollywood i innych. Gdzie nawet dla niezbyt inteligentnego żyda diaspora znajdzie jakieś stanowisko w różnego rodzaju instytucjach.
    A jak goje prowadzą nad czymś obiecujące badania, podsuwają im do ekipy jakiegoś żyda. Jak już dostaje grupa prowadząca badania nagrodę Nobla w jakiejś dziedzinie. To wychodzi, że żydzi mają najwięcej nagród Nobla ze wszystkich innych grup etnicznych. No i jeszcze dochodzi sponsorowanie różnego rodzaju nagród (w tym Nobla) na świecie przez żydów. Ktoś płaci i wymaga, więc żydom oczywiście częściej się te nagrody przyznaje.

  15. Dictum said

    ad. Ten fragment z powyższego art.:

    Ideolog Palikota, profesor Hartman: „Musimy się przygotować na takie społeczeństwo, w którym wolność prokreacji będzie ograniczona(…)Będzie uważane za coś niemoralnego i niewłaściwego zdawać się na przypadek. W prokreacji ustali się taki etyczny standard, że powinna ona przebiegać pod kontrolą genetyczną. nie ma żadnej oczywistości na rzecz przewagi moralnej którejkolwiek strony alternatywy: z jednej strony prokreacja całkowicie dowolna i zdana na przypadek i prokreacja ograniczona i kierowana.(…) Taka eugenika prewencyjna stanie się za jakiś czas standardem. (…)To przestanie być uważane za niewłaściwe i niestosowne i będzie przybywać ludzi udoskonalonych genetycznie. Nadal jeszcze ludzi.. może w przyszłości już także istot które będą bardziej zmanipulowane genetycznie i nie będą podpadały pod gatunek człowieka.”

    Czy ktoś wreszcie uciszy tego zwyrodnialca, chazarskiego przygłupa noszącego miano profesora?

  16. outsiderR said

    Ad 6
    „Stara się ona dorosnąć do nowej roli, ale od dawna dostrzegamy, ze naszym problemem jest brak wodzów. Nawet jak się jaki pojawi to prędzej czy później wychodzi na to, że przysłany przez obcych. Przykre, ale prawdziwe.”

    Nie do końca. Moim zdaniem, jak ktoś wyrasta na ludowego trybuna, potencjalnego przywódcę, skutecznego polityka… po prostu jest neutralizowany. W różny sposób.

    Ekstremalne przykłady – dr. Dariusz Ratajczak, Andrzej Lepper, gen. Sławomir Petelicki, Walerian Pańko. I cała masa „pochodnych”.
    Im rzuca się kłody pod nogi, lub w podobny sposób znikają. Vide – płk Sławomir Berdychowski.
    Tu lista jest bardzo długa…

    Promowane i stawiane na piedestał są z kolei miernoty – Bartoszewski, Środa, Hartman. Inni.
    Co prawda ci promowani nie są genetycznie Polakami.
    To taka, sztucznie kreowana, „klasa przywódców” w „otwartej Rzeczypospolitej”.
    Lecz to zupełnie inna bajka…

  17. biscoter said

    Ciekaw jestem jak rewelacje z tego artykułu, zdaniem Gajówkowiczów, mają się do często wysuwanych tez, że życie publiczne w Polsce jest całkiem zawładnięte przez osoby właściwego pochodzenia, że elity rządzące są antypolskie, chazarskie i nie wyrastają z tego samego pnia, co reszta narodu. Czyżby można było na podstawie tego artykułu stwierdzić, że koncepcję żydowskiej głowy nałożonej na polskie ciało należy włożyć między bajki? Wtedy trzeba uznać, że stan tych elit wynika po prostu z jakości Polaków. Ja na tej podstawie wysuwam wniosek, że Polska jest źle rządzona przez samych Polaków i konieczne jest porzucenie mrzonek o zniewoleniu narodu przez obce elity.

  18. Boydar said

    Może Pan Zerohero, mogę i ja. Też uważam, że artykuł jest bardzo interesujący. Całego nie ma sensu recenzować, bo nie każdego wszystko interesuje. Mnie interesują moje ramki rzeczywistości – czy są prawdziwe czy nie. Tylko tego szukam. Z mojego punktu widzenia ciekawe jest kilka zdań.
    Żydzi znaleźli się jakoś sami …
    # pozostaje do ustalenia, co znaczy to „jakoś”

    Salomon Korn, nie był zaskoczony wynikami badań. Wyjaśniał: Historia Żydów w Niemczech ma 1700 lat …
    # to może się niestety zgadzać; po za tym, mówi nam, że mniej więcej w IV wieku pojawili się na terenach słowiańskich w ilości wystarczającej aby zacząć przerabiać Słowian Zachodnich na dzisiejszych żydoszkopów

    niektóre cechy, takie, jak wytrwałość, zaradność, pomysłowość są dziedziczone po prostu w genach …
    # jeśli takie cechy, to czemu nie inne ? Jezeli rację ma Pan Gajowy, że liczy się tylko wspólny przodek, to znaczy że pewne geny przypisane są wraz pewnymi cechami do narodu. I nawet jeśli zmieszamy się z żydem, to istotne jest tylko, czy jego geny decydujące o żydowskości zaczną dominować czy popadną w recesję. Wspominanie o tym ma tylko jeden sens; nie załamujmy się Polacy faktem tej poje banej domieszki. Pan Bóg dobrze to wymyślił i na pewno nie na naszą krzywdę. Tylko trzeba mieć jaja.

  19. Toidi said

    „trochę też oczywiście Semici (J2), których jako rasę próbowali Niemcy wyeliminować w Auschwitz”.

    Czy rzeczywiście Semici? Ilu semitów jest wśród współczesnego zydostwa (Jewry)?

    Ponadto – historyk izraelski Tom Segev sugeruje, aczkolwiek nie wprost, jakoby jednym z głównych celów prześladowań i eksterminacji żydów było utworzenie państwa Izrael. Nie wiadomo, jak się do tej tezy ustosunkować, ponieważ oni są mistrzami manipulacji, ale książkę The Seventh Million warto przeczytać. Autora jeszcze nie odwiedził seryjny.

    Nie jest moją intencją przyczepiać sie do szczegółu, ale to taka refleksja na marginesie.

  20. Toidi said

    Geny są ważne, ale nie są czynnikiem decydującym o charakterze jednostki, a nawet mentalności narodu.

    Człowiek ma umysł chłonny i umie myśleć. (czy ja to powiedziałem???)

    Niech Pan rozróżni dwie rzeczy:
    – należenie do jakiegoś narodu (kwestia genetyki);
    – bycie lojalnym i dobrym obywatelem kraju.
    Mogą one na siebie zachodzić, ale nie muszą.
    Admin

  21. Boydar said

    Wytłumacz to Pan Siemoniakowi.

  22. Moher49 said

    Autor pisze:
    „Praktycznie jedynym narodem w Europie, narodem wyjątkowym, w którym elity i warstwy niższe są jednym narodem, genetycznym narodem, są Polacy. W świetle badan genetycznych. To czyni kulturę polska, jej aksjologię, jej cywilizację – wyjątkową. Dosłownie. Jedne populacja genetyczna, jeden naród, jedna kultura”. Czy to taka oczywista prawda ?.

    Telegonia
    Najgłębszy zapis dokonuje się w czasie PIERWSZEGO STOSUNKU, czyli wtedy kiedy tracimy dziewictwo. Cała energetyczna informacja o partnerze zostaje wyryta dosłownie w pamięci komórkowej wody Twojego ciała i zostaje tam na zawsze….
    Niesie to ze sobą bardzo poważne skutki, widoczne w życiu. Ponieważ TA informacja zapisana podczas pierwszego aktu seksualnego będzie przekazywana CAŁEMU TWOJEMU POTOMSTWU, mimo że biologicznie i genetycznie Twój kolejny partner będzie kimś innym.

    Wytłumaczenie jest jedno – prawo pierwszej nocy. Każdy polski dziedzic spędzał pierwszą noc z każdą, świeżo poślubioną chłopką, stąd też wszyscy mamy takie same geny.

  23. Isreal said

    „Beata Tyszkiewicz (choc to moze ekstremalny przyklad) nie z wloscian, nie ta uroda.” – obfita, nieco wulgarna uroda, udawana wyniosłość z zupełną pustką na twarzy ….

  24. Toidi said

    Mogą one na siebie zachodzić, ale nie muszą.
    Admin

    Miałem na mysli tym razem raczej predyspozycje, niż patriotyzm czy przynależność narodową.

  25. Boydar said

    @ Pan Isreal (23)

    „… z zupełną pustką na twarzy …”

    Nie chodzi mi nawet o Tyszkiewicz. My przyzwyczailiśmy się, że twarze naokoło nic nie wyrażają; za wyjątkiem właśnie tej pustki. Uznajemy to z normalne i prawidłowe. Tak jak przyzwyczailiśmy się, że każda jedna twarz szklanego ekranu, sceny czy „polityki” ma parszywe rysy. My nie wiemy jak wygląda swój. Nawet nie wiemy, że to nie swój, ba, nawet chyba większość nie zdaje sobie sprawy że są „swoi” i „obcy”. Już pominę, że mało kto wie, po której stronie sam się plasuje. To tylko pozorny absurd.

  26. Isia said

    Re: Pan Isreal (23) …

    … wprawdzie … „de gusitbus non disputandum est” … ale … proszę sobie obejrzeć choćby film „Szlacheckie gniazdo” w reżyserii Andreja Konczałowskiego … zwłaszcza słynną scenę, w której uroda ( jej szczyt ) p. B. Tyszkiewicz ( z pochodzenia arystokratki ) ukazana została w blasku … dosłownie … „tysięcy” świec … może potem zmieni Pan zdanie …
    … ten film to już klasyka … adaptacja prozy I.Turgieniewa …

    … o „pustce na twarzy” nie będę się wypowiadać … zrobił to już Pan Boydar (25) …

Sorry, the comment form is closed at this time.

 
%d blogerów lubi to: