The Saker: Jak będzie wyglądała wojna pomiędzy Rosją i USA – 28.08.2016.
Posted by Marucha w dniu 2016-08-28 (Niedziela)
Często słyszę to pytanie. Bardzo często słyszę całkowicie cudaczne odpowiedzi, zwykle wynikające z głębokiej ignorancji. Zajmowałem się tym zagadnieniem i osoby zainteresowane mogą zaglądnąć do poniższych artykułów:
— Remembering the important lessons of the Cold War
— Making sense of Obama’s billion dollar hammer
— Why the US-Russian nuclear balance is as solid as ever
— Short reminder about US and Russian nuclear weapons
— Thinking the unthinkable
— The Russia-U.S. Conventional Military Balance
Powtarzanie tego wszystkiego nie ma wielkiego sensu, więc poniżej przedstawiam problem z nieco odmiennego punktu widzenia, ale osobom zainteresowanym rekomenduję lekturę powyższych artykułów napisanych w 2014-15 roku, które ciągle zachowują aktualność.
Poniżej chciałem obalić popularne mity o nowoczesnej wojnie jako takiej. Mam nadzieję, że w ten sposób pomogę wam zdobyć narzędzia do przebicia się przez propagandę, którą massmedia przedstawiają nam jako profesjonalne raporty czy analizy.
Mit pierwszy: Stany Zjednoczone posiadają olbrzymią przewagę w broni konwencjonalnej nad Rosją
Wszystko zależy od tego, jak rozumieć „przewagę”. Armia amerykańska jest dużo większa od rosyjskiej, to prawda. W przeciwieństwie do rosyjskiej, jest ona rozproszona na całym globie. W wojnie liczy się nie całkowity rozmiar sił zbrojnych, tylko ile zdolnego do walki wojska można umieścić w teatrze działań militarnych (strefie konfliktu). Przykładowo, jeśli w strefie konfliktu znajdują się dwa lotniska, każde zdolne do obsługi 100 samolotów, to 1000 samolotów nie będzie specjalnie przydatne.
Można usłyszeć zdanie: „Cywile koncentrują się na sile ognia, a wojskowi na logistyce”. – To prawda. Współczesne wojsko wymaga olbrzymiego wsparcia logistycznego, co wyraża się w ilości wyposażenia i personelu koniecznego dla zapewnienia działania każdego czołgu, samolotu czy jednostki artylerii. Mówiąc prosto – jeśli czołg nie ma paliwa czy części zamiennych, to przestaje pracować. Nie ma więc sensu porównanie 13.000 amerykańskich samolotów do 3.000 rosyjskich. To może być prawdą, ale jest bez znaczenia.
Znaczenie ma tylko, ile samolotów USA czy NATO mogą zaangażować w chwili rozpoczęcia walki i jaka będzie ich misja. Izraelczycy mają długą historię niszczenia arabskiego lotnictwa na ziemi, zanim samoloty zdążyły wzbić się w powietrze, ataków z zaskoczenia, które są najlepszym sposobem podważenia liczebnej przewagi przeciwnika. W rzeczywistości Stany Zjednoczone potrzebują wielu miesięcy, aby zebrać w zachodniej Europie siły równoważne rosyjskim. Oczywiście Rosjanie nie będą się temu przyglądać bezczynnie (to był największy błąd Saddama Husajna).
Mit drugi: atakujący potrzebuje przewagi sił 3:1 albo nawet 4:1 nad obrońcą
To jest dogmat szczególnie na poziomie taktycznym. Generalna reguła mówi, że będąc w obronie tylko z tego tytułu masz przewagę 3:1, co oznacza, że atakując jeden batalion musisz mieć co najmniej trzy bataliony, aby mieć nadzieję na zwycięstwo. Jednakże na poziomie operacyjnym, a szczególnie strategicznym jest to zupełny fałsz. Dlaczego? – Bo będąc w obronie ponosisz tego negatywne konsekwencje, to atakujący decyduje o tym, gdzie, kiedy i jak zaatakować.
Dla zainteresowanych tematem rekomenduję książkę: “Surprise Attack: Lessons for Defense Planning” Richarda Bettsa, która choć wydana dość dawno (1982), skoncentrowana na zimnej wojnie, przedstawia bardzo dogłębne rozważania na temat ryzyk i korzyści związanych z atakiem z zaskoczenia. To fascynujący temat, ale nie czas na jego rozważanie, tylko wspomnę, że udany atak z zaskoczenia niemalże likwiduje przewagę sił strony atakowanej.
Tylko przykład: wyobraźmy sobie linię frontu 50 km, w której każde 5 km jest bronione przez jedną dywizję. Każda strona ma więc 10 dywizji, każda dywizja odpowiedzialna za obronę 5 km. Zgodnie z żelazną zasadą, przedstawioną wyżej, strona A musi mieć 30 dywizji, aby przełamać obronę 10 dywizji, prawda? – Nie! Strona A może skoncentrować 5 dywizji na odcinku 10 km, a pozostałe 5 w obronie. Na tym odcinku 10 km, gdzie nastąpi atak, strona A ma przewagę 5 dywizji nad 2 dywizjami strony B, podczas gdy na reszcie frontu to strona B ma przewagę 8 dywizji nad 5 dywizjami strony atakującej A. Strona B nie ma przewagi 3:1 dla przełamania obrony A (faktycznie jest to 8:5). Strona B przesunie więcej dywizji do obrony wąskiego odcinka 10 km frontu, ale oznacza to mniej sił dla obrony pozostałej linii frontu. Stąd można stawiać założenia: kontratak B zamiast obrony, A może przeprowadzić pozorowany atak w jednym miejscu i faktycznie zaatakować w innym, A może wysłać jeden batalion dla wykreowania chaosu w głębokiej obronie B, itp. Chodzi o to że reguła stosunku sił 3:1 ma tylko znaczenie taktyczne i w rzeczywistej wojnie takie reguły się nie sprawdzają, potrzebne są o wiele bardziej zaawansowane obliczenia, uwzględniające przewagę osiągniętą z ataku z zaskoczenia.
Mit trzeci: zaawansowana technologia zawsze wygrywa
To niezwykle fałszywe założenie, a jest to święty mit i dogmat wśród cywilów, zwłaszcza w Ameryce. W rzeczywistym świecie zaawansowana technologicznie broń, choć cenna, ma też wady, z których pierwszą jest wysoki koszt. [Na marginesie: kiedy studiowałem strategie wojskowe w późnych latach 90-tych, jeden z moich nauczycieli (z amerykańskiego lotnictwa) przedstawił nam wykres rosnącego kosztu jednego amerykańskiego myśliwca od lat 50-tych do 90-tych. Następnie dokonał projekcji tego trendu na przyszłość i zażartował, że około 2020 roku Stany Zjednoczone będą miały pieniądze na nabycie tylko jednego, bardzo, bardzo drogiego myśliwca. To oczywiście był żart, ale miał głęboką treść: galopujące koszty skutkują nieziemsko drogimi systemami uzbrojenia, które mogą być produkowane w krótkich seriach, a zaangażowanie ich w walce jest ryzykowne].
Zaawansowane technologie są bardzo wrażliwe na niekorzystne warunki, wymagają kompleksowej obsługi, logistyki serwisowej itp. Nie ma sensu posiadanie najlepszego czołgu na ziemi, jeśli większość czasu spędza on w warsztacie naprawczym. Ponadto jednym z problemów zaawansowanej technologicznie broni jest fakt, iż jej złożoność pozwala na atak z wielu różnych stron. Na przykład uzbrojony dron może być unieszkodliwiony w jeden z następujących sposobów:
1. zestrzelenie na niebie (aktywna obrona)
2. oślepienie lub zdezaktywowanie kamer /czujników w inny sposób (aktywna obrona)
3. zagłuszanie komunikacji z operatorem (aktywna obrona)
4. zagłuszanie czy unieszkodliwianie systemu nawigacyjnego (aktywna obrona)
5. kamuflaż /oszustwo (pasywna obrona)
6. kreacja fałszywych celów (pasywna obrona)
7. ochrona celów na przykład poprzez zakopanie ich w gruncie (pasywna obrona)
8. pozostawanie mobilnym lub zdecentralizowanym czy rozproszonym (pasywna obrona).
Istnieje wiele dostępnych sposobów, wszystko zależy od aktualnego zagrożenia. Kluczowe znaczenie ma ponownie koszt i praktycznie ograniczenia: jaki jest koszt opracowania, budowy i wdrożenia zaawansowanych broni w relacji do potencjalnych kontr-posunięć.
Poza tym historia ciągle dowodzi, że siła woli, zaangażowanie żołnierzy jest o wiele ważniejsza od technologii. Spójrzcie na poniżającą klęskę zadaną przez Hezbollah wartemu miliardy dolarów wojsku Izraela w 2006 roku. Izraelczycy użyli całego swojego lotnictwa, sporej części marynarki wojennej, dużą część potężnej artylerii, najnowsze czołgi i ponieśli straszną klęskę z rąk prawdopodobnie mniej niż 2000 bojowników Partii Boga, a nie były to najlepsze oddziały w dyspozycji Hezbollah (najlepsze Hezbollah trzymał na północ od rzeki Litanii).
Podobnie atak NATO na Serbów w Kosowie przejdzie do historii jako jedna z najbardziej spektakularnych porażek potężnego sojuszu wojskowego, wyposażonego w zaawansowane systemy broni, z rąk małego kraju wyposażonego w przestarzałe uzbrojenie. [Na marginesie: w obydwu wojnach anglo-syjonistom uratowała twarz machina propagandowa, która ukryła rozmiary ich porażki. Informacje ciągle są dostępne, wystarczy poszukać].
Mit czwarty: wojny wygrywają duże budżety wojenne
To także mit – jest on podtrzymywany zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Jak często słyszeliście coś w rodzaju ‚bombowiec B-2 za miliard dolarów’
lub ‚lotniskowiec kasy Nimitz za 6 miliardów dolarów’:
Założenie stojące za takimi przekazami mówi, że samolot B-2 czy statek Nimitz, które kosztują tyle pieniędzy, muszą być naprawdę groźne. Naprawdę? – Spójrzmy na 300-milionowy F-22A “Raptor”
I spójrzcie na sekcję ‚zastosowanie’ w Wikipedii:
https://en.wikipedia.org/wiki/Lockheed_Martin_F-22_Raptor#Deployments
Co my tu mamy? – Unieszkodliwienie kilku rosyjskich czołgów T-95 (data wprowadzenia do służby: 1956) i irańskiego F-4 Phantom (data wprowadzenia: 1960). Cała kariera to kilka nalotów bombowych w Syrii i przeróżne zadania w dziedzinie pijaru. To wszystko!
Na papierze F-22A jest wspaniałym samolotem i pewnie jest świetny pod pewnymi względami, ale w realnym świecie F-22A był użyty w zastosowaniach, w których F-16, F-15 czy F-18 byłyby tańsze, a nawet lepsze (F-22A to kiepski bombowiec, pewnie dlatego że nie był zaprojektowany do tego celu).
Od razu słyszę kontrargument: F-22A został zaprojektowany do wojny ze Związkiem Radzieckim i gdyby ta wojna wybuchła, to świetnie by się spisał. Możliwe, tylko że zbudowano poniżej 200 egzemplarzy. Tylko że dla zachowania niskiej wykrywalności przez radary samolot dźwiga mało uzbrojenia. Tylko że Sowieci zainstalowali systemy wykrywania, działające w podczerwieni na swoich niespecjalnie zaawansowanych MiGach-29 i SU-27. Tylko że Sowieci zbudowali już nowe radary i obecnie F-22A są bezużyteczne, wykrywane przez nowe rosyjskie radary.
To wszystko nie neguje twierdzenia, że F-22A jest nadzwyczajnym osiągnięciem technologicznym i bardzo drogim myśliwcem. Tylko że nie zrobiłoby to wielkiej różnicy w rzeczywistej wojnie pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Radzieckim.
Mit piąty: wielkie sojusze militarne wygrywają wojny
To jeszcze jeden mit propagowany na Zachodzie: sojusze wygrywają wojny. Typowym przykładem jest oczywiście II wojna światowa: w teorii Niemcy, Włochy i Japonia tworzyły ‚Oś’, a 24 państwa (w tym Mongolia i Meksyk) to ‚Sprzymierzeni’. Jak wiemy, ci ostatni pokonali Oś. To oczywiście nonsens. W rzeczywistości siły Hitlera obejmowały 2 miliony Europejczyków z 15 państw, było to 59 dywizji, 23 brygady, pewna liczba oddzielnych regimentów i batalionów (…).
Ponadto Armia Czerwona jest odpowiedzialna za co najmniej 80% niemieckich strat w ludziach i sprzęcie podczas wojny. Wszyscy pozostali, włączając w to Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię są odpowiedzialni za pozostałe 20% lub mniej niemieckich strat i dołączyli do wojny, kiedy Hitler był już pokonany.
Niektórzy mogą chcieć wspomnieć o partyzantach walczących z nazistami, niekiedy heroicznie. Nie ujmując ich wkładowi zaznaczam, że nigdzie w Europie partyzanci nie pokonali jednej dywizji wermachtu czy SS (10-15 tys żołnierzy). Dla porównania w Stalingradzie Niemcy stracili 400 tys. żołnierzy, Rumuni 200 tys, Włosi 130 tys, a Węgrzy 120 tys z całkowitych strat 850 tys. W Bitwie na Łuku Kurskim Armia Czerwona pokonała 50 niemieckich dywizji liczących 900 tys żołnierzy.
[Na marginesie: ruchy oporu zwykle były zaangażowane w sabotaż, dywersję i ataki na szczególnie ważne cele, nigdy nie miały atakować regularnych wojsk, nawet jednej kompanii (~120 żołnierzy). Niemieckie siły w Związku Radzieckim były zorganizowane w grupy armii (Heeresgruppe), każda z nich składała się z 4-5 armii (każda ~150 tysięcy żołnierzy). Za pomocą tych liczb chce pokazać rozmiary walk na froncie wschodnim, który był inny od jakiegokolwiek zamieszania, spowodowanego przez ruchy oporu, ale również inny od jakiegokolwiek teatru militarnego II wojny światowej, przynajmniej na lądzie, bo wojna morska na Pacyfiku również była rozgrywana w olbrzymiej skali].
Historia dowodzi, że zjednoczona siła militarna pod jednym dowództwem zwykle sprawuje się lepiej niż wielkie sojusze. Ujmując to inaczej: kiedy formują się wielkie sojusze, zwykle znajduje się jeden wódz, który ma władzę i się liczy, a pozostali są na uboczu (oczywiście pojedynczy żołnierz zaatakowany, okaleczony czy zabity tak tego nie widzi, ale taki jest większy obraz).
Jeśli mowa o NATO, to realistycznie mówiąc, nie ma NATO poza Stanami Zjednoczonymi. USA to jedyny kraj NATO, który się liczy. Nie tylko jeśli chodzi o liczbę żołnierzy czy siłę ognia, ale również w kwestii wywiadu, mobilności, logistyki etc. Każdy amerykański dowódca świetnie to rozumie, choć będzie bardzo grzeczny i uprzejmy w Mons czy podczas przyjęć w Brukseli. Jeśli nadadzą sygnał do boju z Rosjanami Amerykanie będą polegać tylko na sobie i będą szczęśliwi, jeśli cała reszta NATO po prostu niezwłocznie się wycofa ze strefy walki.
Mit szósty: szyk ofensywny daje wielką przewagę
Każdego dnia słyszymy o rosyjskich skargach na NATO, przemieszczające siły w kierunku rosyjskiej granicy, na tysiące żołnierzy rozmieszczanych w krajach bałtyckich i w Polsce, na rakiety anty-balistyczne w Rumunii i na amerykańskie okręty wojenne, opływające rosyjskie granice na Bałtyku i Morzu Czarnym. To wszystko godna ubolewania prawda. Fałszywe jest tylko przedstawianie tego przez Rosjan jako rzeczywistego zagrożenia militarnego.
Prawda jest taka, że z czysto wojskowego punktu widzenia rozmieszczanie amerykańskich sił w krajach bałtyckich czy wysyłanie okrętów wojennych na Morze Czarne to fatalne pomysły, dlatego że trzech państw bałtyckich nie można obronić, a Morze Czarne z praktycznego punktu widzenia jest rosyjskim jeziorem, gdzie można wykryć i zniszczyć każdy okręt w czasie krótszym niż pół godziny.
Amerykanie to doskonale wiedzą i jeśliby chcieli zaatakować Rosję to zrobiliby to nie z takiego statku, ale za pomocą rakiet długiego zasięgu. [Na marginesie: pomysł, że Rosja chciałaby zaatakować któreś z państw bałtyckich czy zatopić amerykański okręt wojenny jest absurdalny i wcale tego nie sugeruję. Kiedy analizuje się zagadnienie z czysto wojskowego punktu widzenia rozważa się zdolności techniczne, a nie intencje.]
Zasięg współczesnych broni jest taki, że w przypadku wojny w Europie nie będzie “frontu” i “zaplecza”, ale krótsza odległość od wroga ułatwia wykrycie i naraża na atak większego asortymentu broni. Mówiąc prosto, im bliżej jesteś do rosyjskich wyrzutni rakietowych, instalacji walki elektronicznej, personelu zwiadowczego, tym bardziej powinieneś się martwić.
Nie będę szedł tak daleko, aby twierdzić, że ofensywny szyk nie daje żadnych korzyści. Daje: twoje rakiety dolecą dalej, czas lotu do celu jest krótszy, samoloty potrzebują mniej paliwa do dotarcia do celu, itp. Za te korzyści trzeba zapłacić. Na dzisiaj amerykańskie siły rozmieszczone przy rosyjskich granicach są namierzone, ich cel jest polityczny, chodzi o zademonstrowanie zaangażowania. Nie stanowią one dla Rosji rzeczywistego niebezpieczeństwa.
Mit siódmy. Stany Zjednoczone i NATO ochraniają kraje wschodniej Europy
Na papierze i w oficjalnej propagandzie NATO, cała Europa i Stany Zjednoczone są gotowe, jeśli zajdzie taka potrzeba, rozpocząć III wojnę światową dla obrony Estonii przed rewanżystowskimi ruskimi hordami. W świetle tego jak malutkie kraje bałtyckie i Polska permanentnie ‚szczekają’ na Rosję i angażują się w niekończące aroganckie prowokacje, ludzie we wschodniej Europie pewnie w to wierzą. Wierzą, że są częścią NATO, częścią Unii Europejskiej, cywilizowanego Zachodu a ich anglo-syjonistyczni partnerzy ochronią ich przed tymi strasznymi Ruskimi. Jeśli w to wierzą, to dowodzą tym samym, jakimi są głupcami.
Pisałem już, że poza Stanami Zjednoczonymi nie ma żadnych realnych sił NATO i wszyscy amerykańscy liderzy to wiedzą. I mają rację. Pozaamerykańskie siły NATO to żart. Czym, jak myślicie, są belgijskie czy polskie wojska? – Dokładnie tak! Są tylko kpiną i wygodnym celem ataku. A co ze wspaniałymi i niezwyciężonymi Portugalczykami czy Słoweńcami? – To samo.
Pozaamerykańskie siły NATO to jedynie listek figowy, mający przykryć smutną prawdę, że Europa jest tylko amerykańską kolonią, niektóre listki figowe są większe a inne mniejsze, ale to wszystko. Największe listki figowe (Niemcy i Francja) to ciągle to samo, jednorazowe przybory na usługach prawdziwych panów Imperium. Jeśli w Europie wybuchnie prawdziwa wojna, to wszystkie te nadmuchane państewka dostaną rozkaz: wypier**lać i zrobić miejsce dla prawdziwych mężczyzn. Zarówno Amerykanie, jak i Rosjanie to doskonale wiedzą, ale nie przyznają tego publiczne ze względu na politykę.
Muszę przyznać, że nie potrafię tego udowodnić. Wszystko, co mogę, to zaoferować osobiste świadectwo. Kiedy siedziałem nad pracą magisterską w dziedzinie studiów strategicznych w Waszyngtonie, miałem okazję spędzić dużo czasu z amerykańskimi oficerami z Kawalerii Powietrznej, rozmieszczonej w Fulda Gap [pomiędzy Hesją a Turyngią, Frankfurt – Erfurt], podporządkowanymi Szefowi Operacji Powietrznych. Sądzę, że byli patriotami i wspaniałymi oficerami. Byli zdolni do rozróżnienia pomiędzy politycznymi bzdurami (jak pomysł wysłania lotniskowców do uderzenia na Półwysep Kola) od rzeczywistych kroków o znaczeniu militarnym.
Jeden oficer z Pentagonu powiedział to bardzo jasno w klasie: „Żaden amerykański prezydent nigdy nie poświęci Chicago, aby chronić Monachium”. Innymi słowy, Ameryka będzie walczyć z Sowietami w obronie Europy, ale Ameryka nigdy nie doprowadzi do takiej eskalacji tej walki, aby sowieckie rakiety mogły zagrozić amerykańskiemu terytorium.
Oczywistym mankamentem tego rozumowania jest założenie, że eskalacja wojny może być planowana i kontrolowana. Eskalacja jest faktycznie planowana w wielu rządowych biurach, agencjach i departamentach, ale wszystkie opracowane modele wskazują, że bardzo trudno ją kontrolować.
Jeśli chodzi o deeskalację, to nie znam żadnych modeli ją opisujących (moje doświadczenie jest dość stare, pochodzi z lat 90-tych, może coś się od tego czasu zmieniło?). Pamiętajcie, że Stany Zjednoczone i Rosja w swoich doktrynach militarnych przewidują użycie broni nuklearnej, aby zapobiec porażce w wojnie konwencjonalnej. Więc jeśli przyjmiemy, że Stany Zjednoczone nie wywołają wojny nuklearnej w celu obrony, na przykład Polski, to oznacza to również, że Stany Zjednoczone nie będą ryzykowały obrony Polski w wojnie konwencjonalnej, a przynajmniej nie będą chciały bronić jej przesadnie gorliwie.
Ponownie – pomysł, że Rosja zechce zaatakować kogokolwiek w Europie jest głupi – żaden rosyjski przywódca nigdy nie rozważałby tak kretyńskiego, bezużytecznego i samobójczego planu, chociażby dlatego że Rosja nie potrzebuje więcej terytorium. Jeśli Putin powiedział Poroszenko, że nie chce Donbasu:
https://themoscowtimes.com/articles/putin-refused-poroshenkos-offer-to-take-donbass-forbes-45478
to jak prawdopodobne są rosyjskie sny o okupacji Litwy czy Rumunii?
Proszę o przedstawienie jednego racjonalnego powodu, dla którego Rosja miałaby zaatakować jakiś kraj na Zachodzie (czy gdziekolwiek), nawet jeśli ten kraj nie miałby wojska i nie był częścią żadnego sojuszu wojskowego. W rzeczy samej Rosja mogła łatwo zająć Gruzję w wojnie 08/08/08, ale tego nie zrobiła. A kiedy ostatnio słyszeliście o Mongolii czy Kazachstanie, obawiających się rosyjskiej czy chińskiej inwazji?
Prawda jest taka, że ta cała gestykulacja i krzykliwe deklaracje o obronie Europy przed ‚rosyjskim zagrożeniem’ to wymysł. Nie ma żadnego rosyjskiego zagrożenia, a Stany Zjednoczone nigdy nie zaangażują się w wojnę nuklearną w obronie Kiszyniowa czy nawet Sztokholmu.
Podsumowanie
Jeśli wszystko powyżej to tylko mity bez związku z rzeczywistością, to dlaczego zachodnie media są pełne tych bzdur?
– Przede wszystkim widzę dwa powody: dziennikarze się na tym nie znają, wolą przekazywać dalej do publiczności zgrabnie opakowaną propagandę zamiast podjęcia wysiłku zrozumienia zagadnienia. Jeśli chodzi o gadające głowy z telewizora to przeróżni generałowie wypowiadający się w CNN jako ‚eksperci’, to zwyczajni propagandyści. Prawdziwi profesjonaliści pracują w różnych agencjach rządowych i nie mają czasu na występy na żywo w telewizji w sprawie ‚rosyjskiego zagrożenia’.
Ale prawdziwym powodem tej nonsensownej propagandy jest to, że anglo-syjonistyczni propagandyści w ten sposób ukrywają prawdziwy powód realnego konfliktu pomiędzy Rosją i Stanami Zjednoczonymi w sprawie Europy: polityczną walkę o przyszłość Europy. Rosja nie ma zamiaru atakować nikogo, ale ma swój interes w zmianie statusu Europy z obecnego protektoratu czy kolonii Stanów Zjednoczonych.
Rosjanie rozumieją, że choć współczesne europejskie elity są maniakalnie rusofobiczne, to większość Europejczyków (z możliwymi wyjątkami w państwach bałtyckich i w Polsce) już nie. W tym sensie ostatnie wyniki Eurowizji, gdzie głosy publiczności zostały zastąpione tak zwanymi ekspertami, są bardzo symboliczne.
Pierwszy sekretarz generalny NATO bardzo otwarcie przedstawił cel sojuszu: „Trzymać Rosjan na zewnątrz, Amerykanów w środku, a Niemców na klęczkach”. Rosjanie chcą całkiem odwrotnie: Rosjan w środku (ekonomicznie, nie militarnie), Amerykanów na zewnątrz, a Niemców postawić na nogi (gospodarczo). To prawdziwy powód napięć w Europie, Stany Zjednoczone potrzebują nowej zimnej wojny, a Rosja jak może, próbuje temu zapobiec.
Więc jak będzie wyglądała wojna pomiędzy Rosją a Stanami Zjednoczonymi? – Uczciwie mówiąc – nie wiem. Wszystko zależy od bardzo wielu czynników, których nie sposób przewidzieć. To nie znaczy jednak, że wojna nie może się zdarzyć. Wiele wskazuje, że Imperium Anglo-syjonistyczne działa w sposób całkowicie nieodpowiedzialny. Jednym z najgorszych jest zawieszenie funkcjonowania Rady NATO-Rosja (NATO-Russia Council, NRC). Głównym powodem powołania NRC było zabezpieczenie linii komunikacyjnych, zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych. NATO prawie kompletnie zamknęło NRC, protestując przeciwko działalności Rosji na Ukrainie, mimo że NRC została założona właśnie do takich celów.
Ponadto ofensywne rozmieszczenie sił NATO, mimo że jest bezużyteczne z wojskowego punktu widzenia, jest niebezpieczne ze względu na potencjalne niebezpieczeństwo incydentów, które mogą doprowadzić do poważnych konfliktów. To jest groźne zwłaszcza w przypadku przecięcia linii komunikacyjnych pomiędzy stronami.
Dobrą wiadomością jest fakt, że Stany Zjednoczone i Rosja ciągle mają linie komunikacyjne pomiędzy Kremlem a Białym Domem, a rosyjskie i amerykańskie siły zbrojne również dysponują bezpośrednimi liniami komunikacyjnymi. Chodzi jednak nie o problem technologiczny, a psychologiczny. Amerykanie sprawiają wrażenie niezdolnych do jakichkolwiek negocjacji.
Neokonserwatystom udało się narzucić swój światopogląd Departamentowi Stanu, a dogmatem w tym światopoglądzie jest przekonanie, iż dynamika pomiędzy Rosją a Stanami Zjednoczonymi to gra o sumie zerowej, nie ma o czym negocjować i zmuszenie Rosji do posłuszeństwa i podporządkowania Imperium w drodze izolacji i powstrzymania to jedyne wyobrażalne rozwiązanie.
To oczywiście nie zadziała. Pozostaje pytanie, czy neokonserwatyści mają na tyle intelektualnych zdolności, aby to zrozumieć lub, alternatywnie, czy ‚starzy’ (paleo-konserwatywni) amerykańscy patrioci potrafią wykopać ‚świrów z piwnicy’ (crazies in the basement – tak określił neokonserwatystów prezydent Bush senior,
http://www.informationclearinghouse.info/article11811.htm
z Białego Domu.
Jeśli Hillary uda się dostać do Białego Domu w listopadzie, to rzeczywiście należy się bać. Pamiętacie, jak powiedziałem, że żaden amerykański prezydent nie poświęci amerykańskiego miasta w obronie miasta z Europy? Mowa o prezydencie patriocie, który kocha swój kraj. Nie wierzę, aby neokonserwatyści za grosz przejmowali się Ameryką i Amerykanami. Te świry mogą myśleć, że poświęcenie jednego lub więcej amerykańskich miast jest wartą zapłacenia ceną za zbombardowanie Moskwy.
Każda teoria odstraszania zakłada istnienie ‚czynnika racjonalnego’, a nie psychopatycznej, nakręconej nienawiścią kliki ‚świrów z piwnicy’. Podczas ostatnich lat zimnej wojny bałem się bardziej gerontokratów z Kremla niż anglosaskich oficerów z Białego Domu czy Pentagonu.
Teraz boję się relatywnie nowej generacji oficerów typu dupowłaz generał Petraeus czy maniak generał Breedlove, którzy zastąpili zimnych wojowników dawnego stylu (jak admirałowie Elmo Zumwalt, William Crowe czy Mike Mullen), którzy przynajmniej wiedzieli, że za każdą cenę należy uniknąć wojny z Rosją. To straszne, że Imperium jest aktualnie prowadzone przez nieprofesjonalnych, niekompetentnych, niepatriotycznych i niehonorowych ludzi, motywowanych szaleńczą ideologią lub takich, dla których jedynym celem życia jest zadowolić swoich politycznych szefów.
Przykłady Ehuda Olmerta, Amira Peretza and Dana Halutza, idących na wojnę z Hezbollah w 2006 roku czy próba Saakaszwilego przeprowadzenia czystki etnicznej w Południowej Osetii w 2008 roku pokazały, że przywódcy motywowani ideologią mogą wprowadzić kraj w wojny, których nie da się wygrać, zwłaszcza gdy uwierzyli w swoją własną propagandę o swej niezwyciężoności.
Miejmy nadzieję i módlmy się, aby tego rodzaju szaleństwo nie porwało przywódców Stanów Zjednoczonych. Najlepsze, co może się zdarzyć, to przejęcie władzy w Stanach Zjednoczonych przez prawdziwych patriotów. Wtedy ludzkość będzie mogła wziąć głęboki oddech ulgi.
Debunking popular cliches about modern warfare:
http://thesaker.is/debunking-popular-cliches-about-modern-warfare/
Napisał: The Saker
Przetłumaczył: Metro
Komentarze 23 do “The Saker: Jak będzie wyglądała wojna pomiędzy Rosją i USA – 28.08.2016.”
Sorry, the comment form is closed at this time.
WI42 said
„Ponadto Armia Czerwona jest odpowiedzialna za co najmniej 80% niemieckich strat w ludziach i sprzęcie podczas wojny. Wszyscy pozostali, włączając w to Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię są odpowiedzialni za pozostałe 20% lub mniej niemieckich strat i dołączyli do wojny, kiedy Hitler był już pokonany.”
Jak wiele uwzględnia to mówiąc o II WS?
Jazzik said
oo a szef ani jednego swojego nawiasika nie wcisnął nigdzie, Ładny artykuł.
revers said
„Ponownie – pomysł, że Rosja zechce zaatakować kogokolwiek w Europie …”, ale chwyt propagandowy jest, bron zachodnia sprzedaje sie dobrze, koncerny zbrojeniowe maja zamowienia, aktywuja sie FEMA, przy okazji mozna rozbroic swoich
prawdziwych mezczyzn.
Soros deukje sie w zlocie tzn. przewiduje w najblizszym czasie jak nie krach na gieldzie to wiekszy konflikt zbrojny.
JerzyS said
„zaawansowana technologia zawsze wygrywa”
dlatego
-Rosjanie stare wyremontowane czołgi nawet z II w sw. garażują w tunelach kaukaskich gór!
NyndrO said
Szefie, dzięki za artykuł. Można na Pana liczyć. Czy ja to już Panu mówiłem?
Zerohero said
Przesadził odrobinkę z optymizmem. Nawet jeśli armie europejskie uzna się za plączącą się Amerykanom pod nogami „drobnicę”, to jednak lotnictwo NATO jest całkowicie interoperacyjne i od końca lat 90 dokonuje skoordynowanych agresji. Oznacza to dla USA ok. 500 dodatkowych samolotów. To jednak całkiem sporo.
wandaluzja.com said
Ojciec spotkał znajomego, który powiedział mu, że SOWIECI MAJĄ BOMBĘ ATOMOWĄ, na co odpowiedział: TO TERAZ ZAMINUJĄ PORTY AMERYKAŃSKIE.
Generał Lebiedź robiąc remanent posowieckiej broni atomowej stwierdził BRAK ponad 70 Walizkowych Bomb Atomowych.
NyndrO said
Szanowany Panie Zerohero.Prze ze mnie mnie bardzo. Ale chyba kontekst jest taki, ze sytuacja atakujacego jest inna, niz broniacego sie. Pan ma racje, ale czy ja sie myle?
NICK said
Konwencjonalnie.
Rosja jest do tyłu.
Zatem?
Jakby co?
Jest do przodu nuklearnie.
Sens jest taki: jeżeli usrael pierdolnie, ze wszech swych baz, naokoło Rosji?
Hm. Rosja, której wówczas ‚nie będzie’. Poukrywanymi. Nuklidami. Rozpierdoli świat. Cały.
Zatem. Nuklidów raczej nie będzie. Każdy się ich boi.
Normalka.
Wojna konwencjonalna???
Owszem.
Jutro?
MatkaPolka said
Głupi Artykuł – promuje wojnę I podsyca propagandę wojenną
„Przyszła wojna będzie wojną niewidzialną. Dopiero, gdy dany kraj zauważy, że plony uległy zniszczeniu, jego przemysł jest sparaliżowany, a jego siły zbrojne niezdolne do działania, zrozumie nagle, że brał udział w wojnie i że tę wojnę przegrywa” – przepowiadał Fryderyk Joliot Curie w 1947.
Taka wojna już w Polsce jest
Gdyby US NATO zaatakowały Rosje to już nie wrócą – Jak zwykle zwycięży „Dziadek mróz” i „Bezkresy”- ile trzeba wojska, żeby kontrolować kraj
Zresztą z czym do gości 1 batalion w Polsce 1 w Estonii – humor i satyra
Wojna konwencjonalna jak opisane powyżej – na bomby miny, karabiny, samoloty i czołgi – nie ma sensu i tak nie nastąpi. Gdyby jednak ten „White House Fool” czyli prezydent USA zdecydował, na tak nierozważny krok – to pewnie za 5 minut i Pentagon i White House odparuje, a Izrael zniknie z powierzchni ziemi.
Rosja ma przewagę militarną w każdej dziedzinie uzbrojenia – przyznają to eksperci NATO. – LOTNICTWIE, w łodziach podwodnych, w wojskach rakietowych, najróżniejszego rodzaju. Jest mniej liczna – i nie wystarcza do agresji – ale w zupełności wystarcza do obrony.
Na pewno groźniejszą bronią jest Państwo Islamskie – wyszkolone przez CIA i Mossad maszyny do zabijania – ale jak pokazuje rozwój sytuacji w Syrii i z tym Rosja daje sobie radę
Wojska USA w Polsce służą do „pilnowania zdobyczy” – czyli Polski i mąceniu w głowach Polaków, żeby przypadkiem nie przyszła im do głowy myśl współpracy z Rosją – Polska ma pozostać Kolonią – używać dolara i amerykański gaz
Dziś bronie są inne – „wyszły Tanki, przyszły Banki”
Rosja odchodzi od dolara, i buduje wielką rurę wypiera petrodolara – stwarza alternatywne bloki gospodarcze BRICS, SCO – ZAKŁADA sojusze z Chinami i Indiami , buduje „Jedwabny Szlak”
Husajn i Kadafi – emitowali własny złoty dinar i budowali wielką rurę – dlatego musieli zginąć.
W przypadku Rosji jest inaczej
Dziadzius said
@4-JerzyS— zawansowana Rosyjaka technologia i przewazajaca sila ludzi nic nie wskurala we wojnie z MALA Finlandia. Wygrywa tylko ten co sie umyslowo nie poddaje mimo kosztow oporu [ta prawda pasuje wszedzie ale nie ( umyslowo) w Polsce]
pawel said
ad 11. Dziadziuś
Jak nie wskórała? Przecież wygrali.
Dziadzius said
@12 Pawel — Co prawda ze Finlandia [ bez quasi alliantow- jak Polska] zostala liczebnie pokonana i osamotniona i zmuszona do podpisania traktatu pokojowego z Rosja – ale jak policzymy straty Rosyjskie [ w liczbie i zatrzymaniu atakow] i fakt ze Rosja znow zaatakowal Finlandie 25 czerwca 1941 i ze Mala [oops} Wielka Brytania tez przylaczyla sie do pobicia Finlandii wypowiadajac jej wojne 31 lipca 1941 i bombardujac Kirkenese i Petsamo- to Finlandia wygrala wojne i stoi [ slowo”STOI” a nie na kolanach jak zwycieska Polska] lepiej wzgledem siebie i swiata.
Przemko said
dwie uwagi mam do artykułu:
a/ co z armią Turcji? liczy się? ma potencjał? daje radę? a żabojady i albiończycy? mają atom czy nie mają?? mogą spalić pół ziemi czy nie?
b/ to nie POLACY są antyrosyjscy tylko chazarski „establiszment”, oraz wcale nie taka znów liczna hołota łykająca papkę z merdiów głównego ścieku.
ja jestem Polakiem i Rosjan (Białorusinów i Serbów) mam za swoich Braci
pawel said
ad 13 Dziadziuś
A czy przypadkiem 22 czerwca nie wymaszerowały z terytorium Finlandii Niemieckie oddziały w celu zajęcia Murmańska? Co prawda od września 1944 po rozejmie z Moskwą zaczęli Niemców usuwać ze swojego terytorium. Tzw. wojna Lapońska. No i musieli zapłacić Rosji kontrybucję.
Ale faktycznie – ich pragmatyzm i zdolność podejmowani niezależnych i racjonalnych decyzji jest godna podziwu. Prawdziwa POLITYKA.
revers said
Juz sa na granicy Krymu, Nowejrosji , a the saker nie wie i media.
http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/czego-nie-mowi-polska-propaganda-ukraincy-planuja-odbic-donbas-i-krym?utm_source=twitterfeed&utm_medium=facebook
RomanK said
Jesli dojdzie do konbfrontacji to poznacie latwo-
Zgasnie swiatlo!… i sie nie zapali.
I nie zapali nic..co zrobiono po 65 roku…..wygasna ekrany i znikna trilionowe fortuny….Stana pompy, i generatory…i scieki zamienia wielkie miasta w cuchnace gnijace i i wymierajce gnojowiska….w ciagu 8 dni. Chlodnie , lodowki i zamrazarki ….i zacznie sie glod…
NO rzady beda sie probowaly jakos wyzywic…ale ich tez zezra bardziej glodni niz odwzni.
L2P said
Ta historia, jak i inne, wielowarstwowe ` zalegalizowane` i metrycznie wpisane, do `gojowych umyslow`,
w 95% pisane jest `wiadoma` platna reka !
Ma to niewiele wspolnego z tym co bylo jest czy bedzie..[ pies na smyczy ]
Mniej czy wiecej tj propaganda i zyd i jego polityka sa zsyntetyzowane glebiej..
Po paruset latach ich bezpardonowej wladzy i walki na wszystkie fronty, nie ma juz sily,. [ oprocz Boga ] zeby ja kiedykolwiek oddali,.. [ wrosli w gojow jak gnoj w ziemie ]
Czy to tak trudno zrozumiec..?
Tluka sie o wplywy jak ma wygladac N.W.J.S.O. a ze im sie spieszy szczegoly ustalaja w biegu.
Jest sie zunifikowanym czlonkiem i `wyznawca` zydo-satanistycznego chlewu i basta.
[ nie wierzysz, odetnij calkowicie m.media, nie zaplac oficjalnie podatku, zastrajkuj, nie idz na zydowska wojne.. ]
watazka said
Cz w tym roku bedziemy przypominac o kampanii wrzesniowej i napasci Niemiec na Polske – czy nam teraz nie wypada zaprosic nikogo oprocz Poroszenko-Sawczenko? I czy bedzie przemawiac Duda-jew?
AlexSailor said
Artykuł to typowo amerykańska megalomania.
Pół milionowa armia turecka, silna armia brytyjska wyposażona w broń atomową, silna armia francuska wyposażona również w broń atomową.
I jakby nie patrzeć, te pół miliona żołnierzy z różnym uzbrojeniem w pozostałych państwach Europy należących do NATO.
Reszta to też bajki.
W razie konfrontacji liczy się potencjał, zasoby, a te Rosja ma 10x mniejsze niż NATO i sojusznicy.
Potencjał militarny zaś jest w stosunku 1 do 5.
Jedynie bronią strategiczną i morale armii Rosja może konkurować.
Dlatego np. Polska dla usa jest tam jakimś dodatkiem jako sojusznik, a dla Rosji bardzo poważnym wzmocnieniem potencjału i na dodatek odsunięciem zagrożenia od granic, przez co broń odwetu utrzymująca pokój byłaby o wiele bardziej bezpieczna.
No i są jeszcze Chiny.
Dla stanów wojna Rosji z Chinami byłaby doskonałym rozwiązaniem.
Również jakikolwiek opis stosunków bez uwzględnienia Chin o kant można potłuc.
Siggi said
https://cyklista.wordpress.com/2014/06/07/agresywne-otaczanie-rosji-przez-usa-i-nato-musi-sie-zakonczyc-wojna-dla-rosji-jest-to-sprawa-zycia-i-smierci-a-dla-usa-to-kwestia-zaledwie-wyboru/
ojojoj said
Wiecie dlaczego kalach jest najlepiej sprzedajacym sie karabinkiem? – bo jest tani i sie nie zacina. A nie zacina sie, bo jest „rozklekotany”. Amerykanie stworzyli swoje karabinki dosc precycyjnie, ktore ciagle sie zacinaly. Dlatego w Wietnamie taki US boy musial walic sobie magazynkiem po kasku zanim zaladowal bron.
RSA said
Jedna uwaga: co do partyzantów. Nie na tym polega znaczenie partyzantki, że nie pobili kompanii czy dywizji wroga. Ważne jest, ilu żołnierzy przeciwnika ze względu na partyzantkę NIE WALCZYŁO NA FRONCIE, a zabezpieczało zaplecze. A to są już liczby znaczące.
Celne!
Admin