Wielomski: „Populistyczna prawica”
Posted by Marucha w dniu 2017-05-01 (Poniedziałek)
Jednym z najczęściej używanych i nadużywanych pojęć w demoliberalnych salonach polityczno-dziennikarskich jest „populizm”. Uważam, że nad słowem tym powinniśmy się chwilkę pochylić, ponieważ w medialnym dyskursie nabrało ono kuriozalnego znaczenia, a samo używanie go stało się nieuczciwym chwytem w dyskusji politycznej.
Kim jest populista? Na stronie internetowej jednej z lewicowych organizacji pozarządowych przeczytałem jakiś czas temu, że populistą jest ten, kto uważa, że zwykli obywatele lepiej wiedzą jak powinno wyglądać ich życie i jakie powinny im przyświecać wartości, niźli demokratyczne i liberalne elity polityczne. Z populizmem mamy do czynienia, gdy większość obywateli czuje się uprawniona do negowania władzy elit.
Cóż, zawsze myślałem, że idea, iż ogół ma prawo skutecznie nie zgodzić się z elitami, zażądać rewizji polityki państwa, przyświecającej mu idei i wymienić grupę rządzącą nazywa się „demokracją”. Jednakże w demokracji typu zachodniego niezgoda z demokratycznymi elitami władzy została obdarzona nazwą „populizm”.
Konsekwentnie, demokracją nazywamy władzę demokratycznych elit i ich prawo do narzucenia swoich wartości ogółowi, nawet gdy poparcie dla tego projektu wyraża mniejszość obywateli, czyli cała konstrukcja ma charakter niedemokratyczny.
Jeszcze kilkadziesiąt czy kilkanaście lat temu taką „demokrację” nazywano „arystokracją” (gdy miała charakter dziedziczny), „oligarchią” (gdy była to grupa osób przypadkowych) lub „plutokracją” (gdy grupę tworzyli najbogatsi). Teraz konstrukcja ta została uznana za „demokrację”.
Nowoczesną demokrację możemy więc zdefiniować jako prawo establiszmentu do narzucania swojej woli większości, o ile wola ta wyraża „wartości demokratyczne”, definiowane przez tę elitę.
Możemy to przedstawić na przykładach. Dla demoliberalnych polityków i mediów (także w Polsce), królem światowego populizmu jest dziś Donald Trump. Nie jest traktowany jako przywódca demokratyczny, lecz jako „populistyczny”, bo jakkolwiek zebrał wymaganą liczbę głosów w kolegium elektorów, to występuje przeciwko rządzącemu w Stanach Zjednoczonych establiszmentowi reprezentującemu „demokrację” i uzurpującego sobie prawo do definiowania kto jest demokratą, a kto nim nie jest, na podstawie pewnych „wartości”, które tenże establiszment uznał za demokratyczne.
W Unii Europejskiej królową tak pojętego „populizmu” miałaby być Marine Le Pen, ponieważ kierowany przez nią Front National jest partią antysystemową, czyli występującą przeciwko establiszmentowym elitom władzy. Nawet jeśli – daj Boże! – Marine Le Pen wygrałaby wybory prezydenckie we Francji, to i tak zaraz dowiedzielibyśmy się, że reprezentuje „populizm”, gdy pokonany przez nią kontrkandydat reprezentuje „demokrację”.
Innymi słowy, demokracja nie już dziś definiowana jako wola 50 procent wyborców plus jeden, lecz jako opinia establiszmentowych polityków i dziennikarzy, którzy nie mają wprawdzie za sobą głosów społeczeństwa, ale reprezentują „demokrację”.
Co więcej, owa „demokratyczna” mniejszość ma prawo narzucić swoją wolę większości ulegającej „populizmowi” i dopiero wtedy nastanie „demokracja”. Włodzimierz Lenin myślał w sumie bardzo podobnie i głosił, że prawdziwa demokracja jest tożsama z dyktaturą partii rewolucyjnej. Gdyby znał współczesne pojęcie „populizmu”, to mógłby nim zastąpić takie terminy jak „burżuazja” i „reakcja”.
Nieuczciwość posługiwania się terminem „populizm” polega na tym, że przez ostatnie 2500 lat, w tradycji europejskiej słowo to oznaczało głoszenie poglądów i haseł mających na celu zdobycie władzy, bez zamiaru realizacji tych postulatów, za pomocą haseł, które były niemożliwe do wykonania.
Z tego też powodu, całkowicie zasadnie, populizm kojarzył się przez 25 stuleci pejoratywnie. Populista obiecuje przysłowiowe gruszki na wierzbie – na przykład „3 miliony mieszkań” lub program 3 x 15, gdy dobrze wie, że ani mieszkań nie wybuduje, ani podatków wcale nie ma zamiaru obniżyć. Tymczasem tego typu oszustwa wyborcze nie uchodzą dziś za populistyczne.
Jeśli sięgniemy do podręczników do politologii, także tych wydawanych w Polsce, to dowiemy się, że współczesnego „prawicowego populistę” (jaka zbitka!) charakteryzuje obrona państwa narodowego przed globalizacją unijną, obrona rodziny złożonej z mężczyzny i kobiety lub najnormalniejsza w świecie obrona tradycji. W tym obrzydliwym zabiegu chodzi lewicy o jedną jedyną rzecz: o skojarzenie pseudo-naukowego pojęcia na określenie współczesnej prawicy i jej świata ideowego z ugruntowanym przez tradycję skojarzeniem, że populizm to coś złego i nieuczciwego.
W rzeczywistości w tej lewicowej nowomowie populizm, jeśli rozważymy rzecz logicznie i racjonalnie (czego oczywiście większość ludzi nie robi, dając się manipulować lewicy), zaczyna nabierać charakteru myślenia racjonalnego.
Dajmy przykład takiego „populizmu”. Otóż, dla lewicowych mediów populizmem jest dostrzeganie związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy wpuszczeniem do kraju miliona uchodźców islamskich z Bliskiego Wschodu, a faktem, że pół roku później w stolicy tegoż kraju wybuchają bomby podłożone przez islamskich terrorystów, którzy przybyli pół roku wcześniej pośród tegoż miliona imigrantów.
Dla lewicy jest populizmem dostrzeżenie faktu, że wypłata socjału dla islamskich imigrantów odbywa się z kieszeni europejskiego podatnika.
Przykłady podobne można mnożyć. Te powyższe, jak i wiele innych, pokazuje, że populizmem nazywana jest dziś demokracja (rządy woli większości nad wolą mniejszości) i racjonalna umiejętność łączenia faktów w związki przyczynowo-skutkowe. Skoro słowo to ma tak silny posmak pejoratywny, to znaczy, że jesteśmy świadkami gigantycznej medialnej manipulacji, mającej na celu obronę tyranii politycznej establiszmentu, który czuje, że utracił demokratyczne poparcie. Gdy demokracie brakuje wyborów, nie cofnie się przed żadnym kłamstwem.
Adam Wielomski
Tekst ukazał się w tygodniku Najwyższy Czas!
http://konserwatyzm.pl
Komentarzy 16 do “Wielomski: „Populistyczna prawica””
Sorry, the comment form is closed at this time.
Zerohero said
Adam Wielomski nie należy do moich ulubionych publicystów, bo przeważnie „przynudza”, ale ten tekst jest świetny. Zwięzły, klarowny, wyjaśniający dokładnie na czym polega pomieszanie pojęć.
jaja said
A ja bardzo ceniȩ sobie artkuły autorstwa A.Wielomskiego bo są oparte na wnikliwej obserwacji „pomieszania z poplątaniem,” ktorym teraz ṡwirują pseudointelektualisci.
Maćko said
Demokratura, ot co mamy jako system.
***
Dobre przypomnienie autora: Nieuczciwość posługiwania się terminem „populizm” polega na tym, że przez ostatnie 2500 lat, w tradycji europejskiej słowo to oznaczało głoszenie poglądów i haseł mających na celu zdobycie władzy, bez zamiaru realizacji tych postulatów, za pomocą haseł, które były niemożliwe do wykonania.
***
RomanK said
Pieprzy i maci pan profesor..zeby jego bylo na wierzchu….nawet spodf nazwie wierzchem.. byle bylo jego.
POpulizm to doktryna polityczna, ktora utrzymuje ze oroman wiekszosc tzw, zwyklych ludzi- jest wykorzystywana i wyzyskiwana przez male grupy elitarne -, zorganizowane…..j skrzetnie to kryjace kasty polityczne -finansowe , gospodarcze i silowe..
Tylko tyle….
I populizm i oligarhizm sa wynikiem zwyrodnienia i wypacznia doktryny demokracji…. ktora zwolennicy kazdej przedstwaiaja kazdy na swoj soposob….strzegac przy tym , zeby nikt nie znal wlasciwego pojecia…..gdzyz to skonczy i populizm i oligarhizm.
Dlatego ..ze wlasciwa demokracja jest systemem ,ktory chroni interesy ludu, poprzez tego ludu wlasne instytucje.
Roznica:
Populizm – jest zwyrodnieniem demokracji , jakie polega n tym, ze dwoch przeglosuje trzeciego , zeby go okrasc.
Oligarhizm to
kiedy dwoch glosuje przeciw trzeciemu, w sytuacji kiedy obaj nie maja nic do powiedzenia, stracenia i pozostaja na jego lasce:-)))) i tylko dlatego pozwalaja mu ……liczyc glosy:-))))
Zerohero said
Panie Romku. oligarchia wcale nie wynika z demokracji, klika może rządzić bez pozorów demokracji. Populizm jest METODĄ zdobywania władzy a nie ustrojem. Autor definicje podał bardzo rozsądnie, nawet oddzielił pojęcie plutokracji od oligarchii, a mnie zdarza się je mieszać. No więc ktoś tu na pewno pie… ale raczej nie Autor….
Zerohero said
Oligarchia może być osadzona nawet na komunizmie.
Andrzej BR said
Pan Roman naprawdę wierzy w to co pisze?
„Dlatego ..ze wlasciwa demokracja jest systemem ,ktory
chroni interesy ludu,
poprzez tego ludu wlasne instytucje.” – nikomu nie udało się
nawet zbliżyć do demokratycznych snów o sprawiedliwości,
a te instytucje to niby gdzie i jakie,
nawet NIK pada na pysk od zawsze!
Gdzie i kiedy ta demkracja zadziałała?!
Polecam wykłady prof.Henryka Kieresia ,
aby choć nie powielać bzdur
definiując opacznie podstawy znaczeń.
Wieś Rządzi Światem said
Trzeba wydostać się z tego błędnego koła „lewicy i prawicy”. Pułapek intelektualnych, tych wszystkich ~izmów. To wszystko już historia. Na scenie dziejowej zostaną TYLKO zorganizowane narody zdolne wyłaniać swoje prawdziwe elity.
Trzeba przestać myśleć kryteriami kolorowych plam na mapach, które wszystkie bez wyjątku są już historyczne. Naród. 60 milionów Polaków w potężną skarbnica informacji zapisaną w ich DNA.
Wieś Rządzi Światem said
А. Дугин: консервативная революция во Франции? https://youtu.be/aC_5k1zTtQs
NC said
Wielomski ma rację, ale mógł powiedzieć to prościej:
1) Demokracja to system w którym sprawujaca władzę oligarchia odnawia swój mandat do dalszego sprawowanie tej władzy poprzez okresowy rytuał znany jako „wybory”, w którym rządzeni mogą oddać głosy na przygotowanych przez oligarchie kandydatów.
2) Jednym ze środków używanych do osiągnięcie w/w celu jest duraczenie i dezorientowanie wyborców, poprzez zmianę znaczenia powszechnie używanych pojęć. Jest to znane jako „polityczna poprawność”, czyli kulturowy marksizm.
Zerohero said
@NC
Demokracja to rządy ludu. Nie mieszajmy abstrakcyjnego pojęcia (nierealizowanej) demokracji z tym jak oligarchia próbuje się przedstawiać naiwnym.
NC said
Ja niczego nie mieszam – stwierdzam jak jest 😦
RomanK said
Nie ma pan racji panie Zerohero….
A Demokracja ten bardzo stary system….rozni sie od tego c o usiluje sie nazywac demokracjami … praktycznie jedna cecha….
Otoz Demokracja zasadza sie…posiada fundament..altruizmu…jest dobrem wspolnym….i ma na celuy Dobro Wspolen.
Niech pan zobaczy ze wszystkie inne tzw „demokrqacje” wlasnei tego nie maja wcale…..
Jak opan nie nazwie elitarne grupy zerujace na populacji, obojetnei jakie maja usprawiedliwienia…wspolnym ich fundamentem jest egoizm i chciwosc….
Te glowne cechy sa powodem ze grupy te nie sa tylko w konflikcie z wyzyskiwana populacja…. ale i powoduje konflikty pomiedzy samymi soba.
Nuiech pan zuwazy ze poszczegolen tzw podstawy tzw demokracji…przybieraja rozne frmy i nazwy w tym komunizm…
Komunism jest tylko konsekwencja ewolucji kapitalizmu….
Jak pan dobrze wie komunism , czy socjalizm byl fionasowany i inspirowny przez najwiekszych finansistow swiata….
Paradox????? dla naiwnych ….Zaden Paradox…konsekwencja…
Maćko said
13. Zamiast Demokracji mamy… demokraturę.
Karykaturę prawdziwej „kracji demosu” oraz dyktaturę Korporatokracji czy Banksterów, tj. mniej lub bardziej ukrytych sil posiadajacych moc sterownicza wystarczajaca do manipulowania masami aby osiagnac swoje cele sprzeczne z interesem tychze mas. Czyli slowo „demokracja” to manipulacja semantyczna.
Do 4 – Panie Romanie, definicja populizmu jaka podaje Wielomski jest zgodna z oryginalnym znaczeniem tego slowa. Ze dzisiaj inaczej sie usliluje populizm definiowac to jeszcze jedna zagrywka semantyczna szkodzaca Dobru Ludzkosci. Pan 0H w 5 ma , moim zdaniem, racje.
……
populizm:
1. książkowo: głoszenie chwytliwych, zgodnych z oczekiwaniami większości haseł politycznych lub ekonomicznych, wysuwanie w celu zdobycia poparcia społecznego prostych i zazwyczaj demagogicznych propozycji rozwiązania skomplikowanych problemów.
……
Napisalbym nieco inaczej: głoszenie chwytliwych ale praktycznie niemozliwych do zrealizowania , zgodnych z oczekiwaniami większości haseł politycznych lub ekonomicznych, wysuwanie w celu zdobycia poparcia społecznego prostych i zazwyczaj demagogicznych propozycji rozwiązania skomplikowanych problemów.
RomanK said
Nie panie Macieju…populizm to dokladnie, jak panu napisalem – doktryna polityczna…sluszna zrezta…a ze kazdy definiuje po swojemu …wychodzi tylko z tego taki kociolwikl intelektualny…
Moze pan wprowazic definicje owieczki… jako pierzastego ptaka..wolno panu ,owszem…ale co z tego wyniknie?
Populo…publico …..znaczy po naszemu lud, pospolstwo,…i co ma z tym wspolnego definicja populizmu???w znaczeniu pana Wielomskiego???
Tak samo od tego pochodza pojecia ..pro publico bono..res-publica,
Demokracja…. to w naszym rodzimym ujeciu sprawy MIR….
niech pan przesledzi historie Miru- Demokracji…i co z tego zostalo…poza nazewnictwen ..i idiotycznym rytualem glosowania …NIC!
Maćko said
Panie Romanie, od kiedy pamietam, populizmem nazywano zachowanie sie „dzialaczy spolecznych” ( polityków, zarzadców, nauczycieli, prowodyrów ) którzy obiecywali gruszki na wierzbie jesli byla na gruszki oskoma wsród czlonków danej grupy.
Zawsze byl to termin pejoratywny. Wydaje mi sie, ze z tego wlasnie powodu uzywa sie go dzisiaj w stosunku do Le Pen, Trumpa czy nawet Dudy, aby obnizyc w oczach opinii publicznej ocene ich dzialan idacych w kierunku poprawy bytu demosu, czyli rzesz NDL, Normalnych Dobrych Ludzi.
Przyznam, ze termin znam z zycia/mediów/dyskusji a nie z definicji leksykalnej, ale tez i trudno nakladac na dane slowo, pojmowane w dany sposób przez Demos, inne znaczenie niz to, które oni danemu wyrazowi przypisuja. Korekty takie sa trudne i pracochlonne, choc nie niemozliwe – popatrzmy na deprecjacje szlachetnego slowa-pojecia nacjonalizmu, który w ciagu 50 lat stal sie praktycznie wyrazeniem o konotacji negatywnej a szowinizm praktycznie zniknla ze slownika codziennego.
Wojna Informacyjna uzywa semantyki jako oreza.