Demokracja w naszym nieszczęśliwym kraju otrzymała cios nożem w plecy – i to od kogo? Od szczerego demokraty, co najmniej tak samo szczerego, jak Wasilij Wasiliewicz Dokuczajew, którego „Mały Słownik Filozoficzny Akademii Nauk ZSRR” z roku 1953 charakteryzował, jako „filozofa gleboznawcę, społecznika i demokratę”.
Mówię oczywiście o panu profesorze Wojciechu Sadurskim, który jako płomienny szermierz demokracji zasłynął jeszcze za głębokiej komuny, to znaczy – w latach 70-tych, kiedy to odbywał rozmaite podyplomowe studia w krajach członkowskich NATO, no i potem też – ale potem to już nie była taka wielka sztuka, bo płomiennym szermierzem demokracji został nawet Aleksander Kwaśniewski („zgoda, ja mogę być leberał, tylko wy o tem mnie powiedzcie” – deklarował towarzysz Szmaciak).