Czy Franciszek zrehabilituje potępionego przez papieży jezuitę o. Teilharda de Chardin?
Posted by Marucha w dniu 2017-11-30 (Czwartek)
18 listopada br. znaczna większość zgromadzenia Papieskiej Rady ds. Kultury zagłosowała za rekomendacją dla papieża Franciszka, aby odwołał monitum, ogłoszone w 1962 r. przez Kongregację Świętego Oficjum, prekursora dzisiejszej Kongregacji Nauki Wiary w związku z szerzeniem nauki niezgodnej z doktryną przez francuskiego jezuitę o. Teilharda de Chardin.
Jego marksistowska i panteistyczna myśl ewolucji chrześcijaństwa wywarła ogromny wpływ na Vaticanum II i ukształtowała wielu „ekumenistów”.
To oficjalne potępienie i ostrzeżenie przed ideami propagowanymi przez zwolennika ewolucji i komunizmu zostało potwierdzone przez Watykan w 1981 roku, w setną rocznicę urodzin zakonnika.
„Wierzymy, że taki akt (odwołania upomnienia – red.) nie tylko pozwoliłby przywrócić autentyczne próby pogodzenia przez pobożnego jezuitę naukowej wizji wszechświata z chrześcijańską eschatologią, ale stanowiłby również potężny bodziec dla wszystkich teologów i naukowców dobrej woli do współpracy przy tworzeniu chrześcijańskiego modelu antropologicznego, który zgodnie ze wskazówkami encykliki Laudato si, w sposób naturalny wpisuje się w cudowną opowieść o wszechświecie” – stwierdzili członkowie Rady.
Teilhard, który urodził się w 1881 roku, a zmarł w roku 1955, był m.in. paleontologiem i geologiem. Fascynował się darwinizmem. Brał udział w pracach wykopaliskowych w jaskiniach w pobliżu Pekinu, gdzie „odkryto szczątki człowieka pekińskiego”. Miał też udział w „odkryciu” w 1912 roku „człowieka z Piltdown” w Anglii, co miało być koronnym dowodem potwierdzającym ewolucję. „Człowiek z Piltdown” okazał się być wielką mistyfikacją (sztucznie barwiona żuchwa, spiłowane zęby itp.).
Pochodzący z rodziny arystokratycznej, Teilhard de Chardin po wstępnej edukacji odebranej w domu rodzinnym trafił do kolegium jezuickiego, a później do zakonu jezuitów.
Już od dzieciństwa fascynował się materią. Próbował połączyć myśl katolicką z teorią ewolucji Darwina. W jego koncepcjach przewija się pelagianizm i panteizm. W eseju pt. „Jaka jest moja wiara” pisał:
„Początkowo katolicyzm rozczarował mnie zbyt ciasnymi wyobrażeniami o świecie i niezrozumieniem roli materii. Teraz widzę, że idąc śladem Boga wcielonego, którego mi on objawia, mogę być zbawiony tylko pod warunkiem zjednoczenia się ze wszechświatem. W ten sposób znajdują zarazem spełnienie, kierunek i umocnienie moje najgłębsze skłonności panteistyczne. Otaczający mnie świat staje się boski”.
Zakonnik uznawał wszystkie wytwory człowieka za dobre. Bóg Teilharda nie jest osobowy. Jest mocą kosmiczną, działająca we wnętrzu materii, a działanie boskie polega na stopniowym jednoczeniu materii, które trwa miliardy lat, i wyłanianiu z niej coraz wyższych form: galaktyk, planet, ziemi, bakterii, pierwotniaków, roślin, zwierząt, a na końcu – ludzi.
Ludzie podlegają ewolucji, tworząc społeczeństwa, które w końcu zjednoczą się w jednym punkcie Omega. Będzie wtedy „wspólna kultura, nauka i religia całej ludzkości”. Jezuita mieszał działania Boga i aktywność człowieka, pomijał istnienie zła w dziejach.
Przełożeni zabraniali mu publikacji pism, dostrzegając w nich głoszenie herezji. On jednak propagował je pośród innych zakonników. Teilhard – panteista – postulował tworzenie nowego chrześcijaństwa („ultrachrystianizmu”) i twierdził, że „nie będzie to już chrześcijaństwo ani wschodnie, ani zachodnie, ani rzymskie, lecz uniwersalne – wszechświatowe”.
Według niego, prawda katolicka była tylko jedną z wielu przejściowych „prawd”. Przewidywał, że „Kościół zapewne przekształci się w opiekuna świata, będzie zagrzewać do inicjatyw robotniczych i badawczych, będzie wychowywać na obywateli wszechświata”.
Widoczna w jego koncepcjach myśl materialistyczna i zarazem marksistowska zakładała głęboką przemianę religii katolickiej. Podważał dogmaty Kościoła i mówił, że w miejsce osobowego Boga miałby pojawić się „Duch Świata”.
Według Teilharda grzech nie jest aktem indywidualnej winy moralnej. Grzech pierworodny to „stan kosmosu, polegający na rozproszeniu materii, z której dopiero formuje się świat, rozproszeniu nieprzezwyciężonym jeszcze przez postępujące wciąż naprzód procesy unifikacyjne (…) grzech pierworodny (…) staje się (…) czymś (…) ko-ekstensywnym do procesów ewolucji zbieżnej”. Łaska to „nad-stworzenie fizyczne”, które sprawia, że „wznosimy się na wyższy szczebel kosmicznej drabiny ewolucyjnej. Innymi słowy, jest ona czynnikiem ściśle biologicznym”.
Francuski jezuita wypaczał dogmaty zgodnie z panteistyczną koncepcją. Przekonywał, że Kościół, by przetrwać – zgodnie z darwinowską walką o byt – stale musi się dostosowywać do nowej rzeczywistości, do świata współczesnego. W filozofii Teilharda wszystko jest zmienne i stale podlega ewolucji poza jego własną wizją. Nie ma niezmienności wiary. Każdy pogląd godny jest uznania z wyjątkiem ortodoksyjnego katolicyzmu.
Wbrew katolickiej duchowości uważał on, że „najdoskonalszą postacią działania jest praca”. W 1937 r. papież Pius XI potępił komunizm w encyklice Divini Redemptoris i nazwał go „bezecną zarazą”. O. Teilhard zaś uznał komunizm za „jedną z głównych nadziei XX w”. Pisał, że „komunizm, w obecnej godzinie, coraz bardziej reprezentuje i monopolizuje prawdziwy wzrost ludzki. (…) Marzyłbym o chrystianizacji Ziemi przez chrzest, jaki przynosi komunizm”.
Za „wybitne osiągniecia naukowe” jezuita otrzymał od władz francuskich krzyż Legii Honorowej. Mimo zdecydowanego zakazu przełożonych, rozpowszechniał swe pisma (głównie Fenomen człowieka i Środowisko Boże) potajemnie.
Duchowny głosił ekumenizm, który miał doprowadzić do powszechnej jedności ludzi. Pisał: „Powszechna zbieżność religii w Chrystusie Wszechświata, który w gruncie rzeczy czyni zadość istocie każdej z nich, to, jak mi się wydaje, jedyna możliwość nawrócenia się świata i jedyna postać religii przyszłości, jaką można sobie wyobrazić”.
Podobnie jak inni zwolennicy „nowej teologii” otwarcie występował przeciwko Kościołowi i powiadał: „Niektórzy ludzie czują się szczęśliwi w widzialnym Kościele; jeżeli chodzi o mnie, to myślę, że będę szczęśliwy, gdy umrę, aby się od niego uwolnić – i odnaleźć naszego Pana poza nim”.
Pytany przez przyjaciół, dlaczego nie wystąpił z Kościoła, który tak krytykował, odparł: „moja działalność jest sto razy bardziej skuteczna od wewnątrz niż z zewnątrz (Kościoła – red.)”.
W sierpniu 1950 r. papież Pius XII wydał encyklikę Humani generis, w której surowo ocenił nową teologię zakonnika próbującego połączyć koncepcje ewolucji darwinowskiej z religią. Papież pisał:
„Ktokolwiek przypatrzy się uważnie ludziom żyjącym poza owczarnią Chrystusową, łatwo zda sobie sprawę z głównych rozdroży myśli, na które weszło niemało uczonych. Są mianowicie najpierw tacy, którzy system tzw. ewolucji, nawet w dziedzinie przyrodniczych dotąd niezbicie nie udowodniony, nieroztropnie i bez zastrzeżeń stosują do wytłumaczenia początku wszechrzeczy, przyjmując monistyczne i panteistyczne wymysły o świecie całym, nieustannej ewolucji podległym”.
W 1962 Święte Oficjum wystosowało urzędowe napomnienie, ostrzegając przed niebezpiecznymi ideologiami o. Teilharda.:
„Upowszechniane są pewne prace (…) ojca Piotra Teilharda de Chardin, które są otaczane niemałą życzliwością (…) w sprawach tak filozoficznych, jak też i teologicznych dostatecznie jasno we wspomnianych pracach roi się od takich niejasności, jak też ciężkich błędów, które sprzeciwiają się doktrynie katolickiej. Z tego powodu Ojcowie Świętej Kongregacji Św. Oficjum zachęcają wszystkich Biskupów, jak też i Przełożonych Instytutów religijnych, Rektorów Seminariów, a także Władze Uniwersytetów, aby dusze, przede wszystkim młodzieży, skutecznie strzegli przed niebezpieczeństwami prac ojca Piotra Teilharda de Chardin i jego zwolenników”.
11 października 1962 r. papież Jan XXIII wygłosił przemówienie na otwarcie Soboru Watykańskiego II, które było przesiąknięte myślą Teilharda. Wpływ zakonnika aż nadto widać w soborowej konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes, wydanej w 1965 r., zgodnie z którą Kościół ma się stać teilhardowskim ośrodkiem jedności międzyludzkiej.
Teologia ewolucyjna Teilharda ma wielu zwolenników. Papież Franciszek nawiązał do niej w encyklice Laudato si. W 2007 roku na przykład arcybiskup Włoch Celestino Migliore, który był wtedy Stałym Obserwatorem Stolicy Apostolskiej przy ONZ, a teraz jest papieskim wysłannikiem do Rosji, mówił, że ilekroć miał okazję udać się do Nowego Jorku, zawsze odwiedzał grób Teilharda w Poughkeepsie i modlił się o urzeczywistnienie jego wizji.
Źródło: cruxnow, onepeterfive.com, bibula.com
Agnieszka Stelmach
http://www.bibula.com
Komentarzy 16 do “Czy Franciszek zrehabilituje potępionego przez papieży jezuitę o. Teilharda de Chardin?”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Yah said
Ola boga co tam Tailhard ,,,,, to jest znacznie „lepsze”
.http://www.corriere.it/cultura/17_novembre_22/papa-francesco-quando-pregate-dite-padre-nostro-rizzoli-lev-9179bfc8-cf9f-11e7-a1da-9278adb4d756.shtml?refresh_ce-cp
Oczywiście wiadomo dlaczego tak się dzieje, ale „mądrzy” i „uczeni” tełologowie upierają się, przy niby swoich swoich, podpieranych wyrwanymi z kontekstu fragmentami Nowego Testamentu podpowiedziach szatana.
Upierajcie się , upierajcie ……
Yah said
Czy przed ogłoszeniem dogmatu o nieomylności papieża, papież mógł wygadywać i wypisywać wszystko co mu diabeł podpowiedział ?
Nie mógł.
A teraz ? Teraz może bo przecież …. nie ogłasza tego ex cathedra.
GŁUPCY, biedni głupcy wiedzeni na manowce przez diabła !!!
——
No nie bardzo. Jeśli papież wygaduje brednie, następuje reakcja biskupów i wiernych. A przynajmniej powinna nastąpić…
Admin
ja said
re2
Wszystko co ogłasza Papież jest ex cathedra „z urzędu” bo jest urzędującym Papieżem.
Nieomylność to inaczej bezbłędność.
Ogłoszenie Dogmatu jest nieomylne i niezmienne.
——
Czego innego uczy nas Magisterium.
Admin
Yah said
Ad 2
„Jeśli papież wygaduje brednie, następuje reakcja biskupów i wiernych. A przynajmniej powinna nastąpić…”
I co da ta reakcja ? Da, dużo a tym, którzy zareagowali, dając świadectwo temu, że nie dali się zwieść.
Tym czasem obserwujemy zupełnie co innego – pokrętne usprawiedliwienie odstępstwa, byle tylko nie nazwać rzeczy po imieniu.
Tymczasem zwykli wierni są niczego nieświadomi. Powoli, niezauważalnie dla nich przyjmują rzeczy godne potępienia jako oznaki miłości i miłosierdzia.
Analizowałem wiele tekstów i zachodnich i wschodnich XX wieku. Odstępstwo pojawia się, gdy słowa Bóg, Chrystus, szatan, grzech są wypierane przez słowa miłość, miłosierdzie, godność, szczęście.
To oznaki budowania jakiegoś królestwa tu … na Ziemi, a tu na Ziemi jest Kościół Walczący, a nie triumfujący, jak by niektórzy chcieli.
Cały czas, dzień za dniem, godzina za godzina trwa walka o nasze dusze. Odetchnąć będzie można po śmierci, do momentu śmierci nikt nie jest bezpieczny i MUSI być czujny.
Zły uśpił czujności ludzi, jak to on wykorzystując naiwna ludzka pychę, że sam człowiek da sobie radę, że śluby i przyrzeczenia człowieka maja jakąś moc – a nie maja , bo to tylko zabobon. Chrystus mówi wyraźnie:
A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie, ani na niebo, bo jest tronem Bożym; ani na ziemię, bo jest podnóżkiem stóp Jego; ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego Króla. Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nie możesz nawet jednego włosa uczynić białym albo czarnym. Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi.
Dla mnie to wszystko jest łapaniem Pana Boga za jakieś słowa i ich pokrętna interpretacja dla udowodnienia swojej racji, która z uwagi na owoce jakie przynosi jest zła.
Niedawno gdzieś przeczytałem jakiegoś księdza, który pisał, że Boga można o coś prosić, gdy się coś ślubowało i tych ślubów dotrzymało.
Czy to jarmark ? Czy to handel z Bogiem ?
Przecież jak ktoś ślubował i ślubów dotrzymał to tylko dlatego, że Bóg tak chciał.
Nie trzeba ślubować tylko prosić Boga by nie wiódł nas na pokuszenie, któremu nie podołamy. A prosić o nic nie trzeba bo to nie my tylko Bóg wie co dla nas najlepsze czyli „bądź wola twoja”.
Ślubować i śluby łamać , prosić i nie dostawać ( bo to dla naszego zbawienia nie dobre) czy to nie podszepty szatana by ludziom namieszać w głowach i zasiac ziarno bluźnierstwa, że Bóg jest dla nas zły, bo nie daje nam czego chcemy …..
Dosyć na dziś …. z Bogiem ….
bryś said
Pośrednio juz dawno go postawili na cokołach.
NICK said
Była TU i jeszcze żywie dyskusja.
O „Papieżu”.
Adminie.
Skoro nie ma odważnego purpurata to powiem po laicku, chłopsku, prosto z mostu:
TO JEST CHUJ, NIE PAPIEŻ.
Należy to dokładnie zrozumieć i przyjąć do stosowania.
Nie należy biadolić nad bergolniętym dzieńdoberkiem.
Należy tworzyć – OBOWIĄZEK -Wspólnoty oddolne.
O czym już nie raz mówiłem.
Amen.
stanisławp said
„Wierzymy, że taki akt (odwołania upomnienia – red.) nie tylko pozwoliłby przywrócić autentyczne próby pogodzenia przez pobożnego jezuitę naukowej wizji wszechświata
================
re
!. Nie ma nic naukowewgo w teorii Darwina
2. Nie ma nic naukowego w teorii wszechświata i Wielkiego Wybuchu
3. Nie ma nic naukowego w teorii M Kopermika, teoria całkowicie fałszywa, całkowicie!
4. Nie ma nic naukowego w lotach na Księżyc, na Mars.. całkowicie wymyślone, zmyślone i nakręcane na Ziemi w studio i na wyspie Devon Island w Kanadzie
5 a komunizm to odrzucenie istnienia Boga!
Niech będzie przeklęty każdy bez wyjątku kto głosi fałszywe teorie i zaprzecza istnieniu Boga w Trójcy Jedynego..
ps
Szerzy się ostatnio zaraza, herezja Trójcy świętej w której przedstawia sie osoby boskie jako Trzech Muszkieterów
szkaradnego, wyłysiałego ojca i Syna i pięknego jak Apollo młodzieńca jako Ducha św
Kto w tym przoduje?
Nasz dobrze zapowiadający się kapłan z Grzechyni, który kiedyś zwalczał masonów w KK ale zawarł teraz z nimi umowy pokojowe
Pinxit said
Od zarania dziejow koncept stworzenia swiata i tego co powstalo najpierw: idea czy materia – meczy zarowno pogan jak i wierzacych a nawet ateistow.
Meczy ten temat tez wielu zakonnikow a takze ojcow Kosciola.
Nasze pojmowanie swiata nawet przez pryzmat religii – jest zawsze skomplikowane.
Osobiscie mysle, ze nie ma nic zlego w poszukiwaniu zwiazku koncepcji tworzenia z naszymi wyobrazeniami i zawsze znajda sie ludzie, ktorych bedzie problem zajmowal latami.
Nie widze w tym nic zdroznego. (No, ale kim ja jestem?)
Chodzi chyba o to, ze nagle ktos moze sie przyczepic do naszej interpretacji , czy naszych glosnych rozmyslan i stworzyc z tego stanowisko autorytetow koscielnych.
Ja nie przepadam za Jezuitami, niemniej jednak wierze, ze wspolny dialog a nawet burzliwe dyskusje i przedstawianie argumentow przynosi wieksza korzysc obu stronom niz wzajemne potepienie.
I co z tego, ze JPII nie byl Jezuita?
Kosciol w swojej istocie juz sie bardzo rozwinal poprzez stulecia , zreformowal i pozmienial na przestrzeni wiekow. I nawet nie tylko przez nowe reformy czy nowe zasady ale i przez indywidualna interpretacje zasad religii przez administracje koscielna, ktora czesto narzuca swoj sposob pojmowania Ducha Swietego.
We wspolczesnym swiecie nie jest latwo: ani wierzacym ani kaplanstwu.
Nigdy wczesniej nie uwierzylbym, ze tak bardzo moze kogos podlamac administracja koscielna.
Mnie brak liturgii kompletnie podlamal. Czy to znaczy, ze to co przez pokolenia bylo swiete- teraz jest..wywalone do lamusa?
Nie moge czytac tekstow piesni ze sciany, (na rzutniku) bo tych nowych spiewow na modle ewangelikow nie znam, nie potrafie sie jakos zmiescic w „narodowym’ jezyku – obojenie czy polskim czy angielskim.
Nie moge kiwac glowa na koniec mszy, bo msza jest miedzy mna a Bogiem a nie osoba siedzaca kolo mnie.
A i kazania sa takie nijakie. Oprocz zapowiedzi parafialnych – to wlasciwie nie ma czego sluchac. I mimo, ze nasi ksieza w mojej parafii sa bardzo wyrozumiali i pelni poswiecenia dla sluzby bozej – to ja sie czuje jak na przymusowej emigracji religijnej.
Nie jest latwo. Nie wszystkim udalo sie przystosowac do nowego systemu.
Natomiast pozwole sobie na wlasna interpretacje pewnych interpretacji. (Moga inni – to moge i ja)
Prownywanie jakiejkolwiek dyskusji katolika nad religia do marksizmu jest bez sensu.
Nie mozna, nie wolno sprowadzac dysput religijnych do koncepcji marksiszmu czy leninizmu, bo katolik dyskutujacy objawienia jest osoba wierzaca – a wiec nie jest marksista, mimo zapedow materialistycznych.
Demokryt nie mogl byc marksista. I stworzenie ducha i materii zawsze bedzie fascynowac nawet bardzo wierzacych czlonkow Kosciola.
Ostatnie dyskusje na temat religii w mediach, prasie, w kuluarach i publicznie sa sprowadzane do zwyklych pyskowek i indianskich okrzykow.
Nawet i mnie dopadlo.
Ostanio probowali mi wmowic jacys swietsi od wszystkich swietych, ze bardzo trudno jest wiernym wyuczyc sie liturgii lacinskiej i ze „nie wszyscy sa tak wyksztalceni jak ja” co sie w szkole uczyli laciny…
No to wyszedlem ze zloconych ram dobrego wychowania i zachowalem sie jak w maglu:
„Moja babcia nie miala matury i nie miala…sklerozy. Do konca zycia pamietala wszystkie teksty piesni, porzadek mszy swietej i pamietala wszystkie swieta religijne. W ogole wszystko pamietala! Codziennie rano spiewala godzinki”.
Po przyjsciu do domu po calej awanturze doszedlem do wniosku, ze chyba mnie Bog natchnal”.
Przeciez to prawda! Cwiczenie pamieci jest obowiazkiem kazdego wiernego, bo pamiec to tez dar bozy.
Bardzo materialistyczne podejscie?
VA said
Tu jest ciekawe video gdzie jest dowód ze Franciszek to Mason. Poza tym jest omawiana konieczność bycia wdzięcznym, jak niewdzięczność może prowadzić do apostazji, różnica między Nowym Kościołem Vaticanum II i wkrótce nadchodzącym Kościołem apostolskim. Najnowsze wieści o religii światowej, kardynał Burke wskazujący na to, że mogą to być ostatnie czasy najnowsze przemiany ziemskie, pisma arcybiskupa Lefebvre’a przeciwko soborowej rewolucji i masonerii i wiele więcej
.https://www.youtube.com/watch?v=mGr8ShLwypM
VA said
Mel Gibson: Hollywood jest „legowiskiem pasożytów”, którzy „karmia się krwia dzieci”
Hollywoodzkie elity są „wrogiem ludzkości nieustannie działające wbrew naszym najlepszym interesom” i „łamiące każde dane nam przez Boga tabu znane człowiekowi, w tym świętości dzieci”, powiedział Mel Gibson w Londynie, gdzie promuje swoją rolę w „Domu Taty 2” , jego najważniejsza rola na ekranie od lat.
http://yournewswire.com/mel-gibson-parasites-blood-kids/
Voodoosch said
Panie Pinxit jesli nie chce pan uczystniczyc we mszy swietej to co z pana za katolik? To obowiazek. Ze nudne? to co? Zycie potrafi byc nudne i wredne,a trzeba je przezyc nie popelniajac samobojstwa. Problem z dzisiejszymi wiernymi Kosciola Katolickiego (w wiekszosci) jest taki, ze kazdy (prawie) chce miec ten katolicyzm po swojemu: „to mi sie podoba, wiec to bede prayktykowal, a tamtego nie. Z tego sie wyspowiadam ale juz z tego nie.” NIE! To tak nie dziala! Od poczatku do konca tak jak Bozia przykazala. Wtedy mozna sie nazwac katolikiem.
Joannus said
Ad 6
Tak pisać nie przystoi.
Barbara Chojnacka said
Ad.6
Żono Nicka, zrób z nim coś !!!
podpis said
11
Pan Pinxit nie chce uczestniczyc w nieświętej mszy posoborowej protestanckiej a nie w Mszy Św. „trydenckiej” św papieża Piusa X
Listwa said
@ 2 Yah
Jest pan człowiekiem błądzącym i chcacym błądzić.
Wysmażył pan niedorzeczność.
Nigdy i zaden papież , tak samo jak wszyscy ludzie, tak samo jak pan, nikt nie ma prawa „wypisywać wszystko co mu diabeł podpowiedział ”
Ogłoszony dogmat nt. nauczania Ex catedra nie nadaje prawa ani pozwolenia „wypisywać wszystko co mu diabeł podpowiedział ”
To pan jest głupcem, bo sam ze swego wyboru stawia sie poza Kosciołem i kwestionuje jego naukę, a jeśli pan bedzie w tym konsekwentny, (także w przewrotnej interpretacji tekstów), to skończy pan w diabelskich łapach.
A co pan chce od tego orzeczenia:
W sierpniu 1950 r. papież Pius XII wydał encyklikę Humani generis, w której surowo ocenił nową teologię zakonnika próbującego połączyć koncepcje ewolucji darwinowskiej z religią. Papież pisał:
„Ktokolwiek przypatrzy się uważnie ludziom żyjącym poza owczarnią Chrystusową, łatwo zda sobie sprawę z głównych rozdroży myśli, na które weszło niemało uczonych. Są mianowicie najpierw tacy, którzy system tzw. ewolucji, nawet w dziedzinie przyrodniczych dotąd niezbicie nie udowodniony, nieroztropnie i bez zastrzeżeń stosują do wytłumaczenia początku wszechrzeczy, przyjmując monistyczne i panteistyczne wymysły o świecie całym, nieustannej ewolucji podległym”.
Przecież to już po ogłoszeniu dogmatu. . A te zdanie to pan powinien wziąć sobie do serca i umysłu „Ktokolwiek przypatrzy się uważnie ludziom żyjącym poza owczarnią Chrystusową, łatwo zda sobie sprawę z głównych rozdroży myśli, na które weszło niemało uczonych. „
Listwa said
jezuitę o. Teilharda de Chardin potępiono także za Jana Pawła II. Nawiedzony by sie wydawało. Jednak wizje które opowiadał są jakoś realizowane. Sufizm – jest to nurt myślenia i postepowania prowadzcy do zbudowania „jednej” wiary ponad katolicką, ale tez innymi, taka światowa nadreligia. Są próby wciągnięcia w tą aktywność także Kościoła , robią to ośrodki poza Koscielne. Wygląda tylko jakby to robił Koscioł. Chardin to raczej ne twórca a jeden z „proroków”. Budowanie nie jednego kościóoła a jednej wiary przy róznych kościołach, wolno i ewolucyjnie. Nie nalezy tego mylić i temu się poddać. Tylko katolicka , autentyczna, czysta, zdrowa, od jednego Twórcy.