Sięgajmy po Nowaczyńskiego
Posted by Marucha w dniu 2018-06-29 (Piątek)
3 lipca minie 74. rocznica śmierci Adolfa Nowaczyńskiego. Cenię go od czasów studenckich, kiedy w antykwariacie kupiłem dwa oprawione roczniki „Myśli Narodowej” z lat trzydziestych ubiegłego wieku.
Nowaczyński miał tam swoją stałą rubrykę pn. „Ofensywa”, w której niemiłosiernie chłostał wszystkich tych, którzy mu z różnych względów zaleźli za skórę.
Czynił to z wrodzoną sobie lekkością i swadą, bawiąc się słowem, nadając mu nowe konteksty, zmieniając pisownię wyrazów lub łącząc je w oryginalne ciągi myślowe. Smagał polityków, literatów i naukowców. Nie oszczędzał nikogo.
O Piłsudskim pisał nie inaczej, jak „komendiant Piłsudski”, co było przyczyną jego licznych kłopotów i napaści „nieznanych sprawców”. Był trzykrotnie dotkliwie pobity, a w jednej z utarczek stracił oko. Pomimo tego dalej robił swoje.
Na początku ubiegłego wieku był częścią krakowskiej cyganerii, której nie oszczędzał w swoich satyrach i pamfletach. Nie podzielał jej fascynacji erotycznych, które w ówczesnej modernistycznej bohemie krakowskiej zahaczały często o perwersję. Wyśmiewał natchniony poetyzm młodopolski, rugając przy okazji lansowaną filozofię szczególnego znaczenia poety, jako swoistego kapłana.
Nie interesowała go sztuka dla sztuki, widział dla niej funkcję zdecydowanie bardziej praktyczną, stanowiącą raczej program działania, który odpowiadałby na dokonujące się przemiany, a nawet je stymulował. Ze swoim środowiskiem młodopolskim rozprawił się w „Facecjach sowizdrzalskich” i „Skotopaskach sowizdrzalskich”, czyniąc przy okazji pożądany przez siebie rumor. Od 1907 roku zaczął jednoznacznie przechodzić z pozycji młodopolskich na pozytywistyczne.
Był mistrzem napaści prasowych, jakże innych, niż dzisiejsze, tabloidowe. Choć sięgał nader często po argumenty ad personam, nie przebierając przy tym w delikatności, to jednak nie sposób było mu odmówić kunsztu i przenikliwej inteligencji.
Był wybornym obserwatorem życia, dostrzegał i umiejętnie syntetyzował to, co innym umykało z pola widzenia. Jego pamflety, będące świadectwem czasów, w których żył, weszły na trwałe do kanonu tego gatunku. Toczył namiętne i ostre polemiki, często narażając się własnemu środowisku, którego również nie oszczędzał.
Jego polemiczna natura pozwoliła mu pozostać prawdziwie wolnym. Nowaczyńskiego nie dało się nigdzie zapisać czy uszeregować. Wymykał się jako osobowość.
Politycznie związał się z narodową demokracją i jej punktu widzenia bronił w niezwykle oryginalny i nietuzinkowy sposób. Ostrze krytyki kierował przeciw sanacji, która dawała mu wiele pożywki, o co zresztą nie było trudno. W właściwą sobie „powagą”, doprowadzał do szewskiej pasji pomajowych panów pułkowników i panie pułkownikowe wraz z całym wachlarzem usłużnych pochlebców.
Jako ciekawostkę, ale jakże ważną w życiu Nowaczyńskiego, warto odnotować spotkanie brata Alberta (Adama Chmielowskiego), którego poznał podczas leczenia gruźlicy w Zakopanem. Stał się dla niego jednym z duchowych wzorców, o którym wyrażał się zawsze z atencją.
Nie oszczędzał mniejszości narodowych, w tym Żydów, co do dzisiaj stanowi asumpt do tego, by nazywać Nowaczyńskiego antysemitą czy wręcz faszystą. To oczywista nieprawda, choć prawdą jest, że język miał w tej materii mocno niewyparzony. W jego publicystyce znaleźć jednak można, czego nie chcą zauważać jego krytycy, wiele głosów przychylnych Żydom. Mawiał o nich, że są „najcenniejszymi drożdżami”, ożywczo działającymi na krnąbrną polską naturę i, gdyby nagle ich zabrakło, to trzeba by ich jak najszybciej sprowadzić. [??? – admin]
Drażnił tym co bardziej narowistych endeków, ale cóż, taki już był. Nie bał się pisać i mówić tego, co myśli. „Każda nacja drwi z drugiej nacji i wszystkie nie tracą racji” – zwykł mawiać i trudno mu odmówić w tym słuszności.
Popierał np. postulowany przez cześć środowisk żydowskich, a zwłaszcza syjonistycznych i – co zrozumiałe – narodowo-radykalnych, plan emigracji Żydów do Palestyny. Ot, urok czasów. Jako Polak, kpił przede wszystkim z Polaków, obrywając za to z prawa i lewa. Miał mnóstwo wrogów i przyjaciół. Należał do gatunku ludzi dobrze przyprawionych. Gatunku rzadko spotykanego dzisiaj. Zmarł w 3 lipca 1944 roku.
Z książek Nowaczyńskiego, które posiadam: „Studia i szkice”, Lwów 1901, „Facecye sowizdrzalskie”, Kraków 1903, „Skotopaski sowizdrzalskie”, Kraków 1904, „Co czasy niosą”, Warszawa 1909, „Fryderyk Wielki”, Warszawa 1910 (grany do dzisiaj na scenach teatralnych) oraz „Małpie zwierciadło”, „Młodość Chopina”, „System doktora Caro” (powieść sciene fiction z 1927 roku, rzec można o Unii Europejskiej), „Warta nad Wartą”, „Poznaj Poznań”, “Plewy i perły”, a także inne, których na tę okazję nie wygrzebałem.
Maciej Eckardt
Myśl Polska, nr 27-28 (1-8.07.2018)
http://mysl-polska.pl
Komentarzy 14 do “Sięgajmy po Nowaczyńskiego”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Rozpuszczalnik said
Czy to nie on powiedział: „z Żydami trudno, bez Żydów nudno”?
(Niech nikomu nie przyjdzie do głowy, że lubił korzennych.)
hucpa said
„Na początku ubiegłego wieku był częścią krakowskiej cyganerii, której nie oszczędzał w swoich satyrach i pamfletach.”
Cygani są krewnymi żydów. To wspólnota. To część Chazarii. Prapoczątek ten sam – Kainowy. Zdarzają się tam wybitne jednostki czy umysły, dlatego BÓG rzekł, nie zabijać umyślnie tego, bo i z nich wyrosnąć ma, o czasie, dobro.
——-
Cyganie i Żydzi? Krewnymi??? Cygan ukradnie rower, ale nie gałąź przemysłu.
Admin
lewarek.pl said
Cyganie i Żydzi? Krewnymi??? Cygan ukradnie rower, ale nie gałąź przemysłu.
Admin
Ha, ha, ha, ha…..dobre,,,,
hucpa said
Niedorozwoje, ma pan na myśli, ze pozory, co spełniają swe rolę rozmiękczania białych narodów. Mnie kiedyś, wstyd przyznać, Cyganka powróżyła z ręki, pod warunkiem, że wyłożę jej po kolei, od najmniejszego do największego nominału, na swą rękę, którą pośrodku opowieści, `live is a big fiction`, zaczęła podtrzymywać swoją. W Łodzi to było. Młodziutki i naiwny byłem, jak kret. Ponieważ każdy ciekaw cygana, dostała co miałem, a było tego jak na tamte czasy, sporo.
Nagle podeszło paru, i w tym momencie, zawinęła ręką, którą trzymała pod moją, i tyle widziałem Cygana. Rozpłynęła się przed oczami, zaraz znalazła się ciężarna z pyskówką, nastał krzyk hordy, wrzask, tumult i w nogi, cały pieprzony tabor.. A ja stałem z dupą wszerz, nie wierząc własnym oczom. Co się stało, nagle w biały dzień, jestem goły i niezbyt wesoły. Wstyd MO. Stąd nauka płynie, by nie mieszać z cyganami, a co dopiero z Chazarami.
Ku przestrodze przed szajka złodziei i łajdaków.
Rozpuszczalnik said
Ad 2 Hucpa
Panie Hucpa, cyganeria nie ma nic wspólnego z Cyganami, jeśli nie liczyć nazwy. Cyganeria (bohema, bohème) to środowisko lub konkretna grupa artystów, pseudoartystów, snobów, alfonsów, etc., która ma w tyłku konwenanse, chleje, narkotyzuje się i używa życia aż do (na ogół) usr.anej śmierci. Cyganeria lubi odróżniać się strojem (lub jego brakiem), podobnie jak lubi na przykład „śniadanko na trawie”, koniecznie w towarzystwie gołych modelek. Uwaga – słowo śniadanko ma charakter francuski (robole są już dawno w pracy), zwłaszcza że cygan z cyganerii wcześnie rano jest nie do życia, a jego goła modelka mogłaby na chłodnej rosie załapać wilka (jakby jej zwyczajowy kiedyś syfilis nie wystarczył).
(Słów i terminów typu fałszywy przyjaciel jest sporo; pierwszy klasyczny przykład to „oportunizm”, który nie oznacza skłonności do stawiania oporu, tylko wprost przeciwnie.)
hucpa said
Re 5 Rozpuszczalnik.
Dziękuję za tłumaczenie.
Cyganeria bierze się od Cygana, cygaństwa, cyganienia, dlatego pozwoliłem sobie na dobicie tematu. O intelektualnych popierduszkach, stylizowanych bredniach, genezie jakobińskiej, jest wpis na W.T.
Rozpuszczalnik said
Re 6 Hucpa
Pojęcie cyganeria wzięła się nie tyle od „Cygana, cygaństwa, cyganienia”, ile od Cyganów jako takich, tj. od ich romantycznego wizerunku ludzi wolnych, żyjących poza nawiasem społeczeństwa i wykazujących niebywałe skłonności artystyczne, choćby miały się one przejawiać wyłącznie w drapaniu gitar w cieniu (na półleżąco), w stukaniu i potrząsaniu bębenkami (na stojąco), i w tańcu długowłosych brunetek, cienkich w kostce i talii.
Do niedawna na Zachodzie obraz Cygana nie miał nic wspólnego z rumuńską Romką, żebrzącą przy użyciu brudnawego niemowlęcia. To było raczej coś w rodzaju dumnego Hiszpana, w czerni aż po kapelusz, obecnie zeuropeizowanego, czyli niepłacącego podatków, żyjącego ch… wie z czego, za to w luksusowych karawanach, ciąganych w te i wefte przez Mercedesy, w stałych konfliktach z merami ubogich miejscowości, zmuszonych do dostaw prądu i wody, etc. etc.
Dictum said
Dworował sobie z niego Julian Tuwim.
Na jakiejś uroczystości wzniósł taki toast:
Rodacy, nie byłoby poezji polskiej bez Adama Mickiewicza, nie byłoby Adama Mickiewicza bez „Pana Tadeusza”, Nie byłoby „Pana Tadeusza” bez koncertu Jankiela, nie byłoby koncertu Jankiela bez cymbałów – niech żyje Nowaczyński!
Rozpuszczalnik said
To była odpowiedź Tuwima na wcześniejszy toast Nowaczyńskiego:
„„Nie ma literatury polskiej bez Adama Mickiewicza, nie ma Adama Mickiewicza bez „Pana Tadeusza”, nie ma „Pana Tadeusza bez Jankiela.”
Niech żyje Tuwim!”.
Dictum said
ad. 9
TAK!!! Faktycznie!
Umknęło to mojej pamięci.
Dopiero z tym jest pełnia dowcipu – u obu panów.
hucpa said
Re7 Rozpuszczalnik
Jeśli rozumiesz co piszesz, w co wątpie, bo nie rozumiesz a odpowiadasz, to wiedz, ze czeszesz diable golenie, perfumujesz i podziwiasz.
Marucha said
Re 11:
O co Panu chodzi? Co się Panu nie podoba?
Wypowiedź Rozpuszczalnika jest precyzyjna, dowcipna i napisana doskonałą polszczyzną.
jasiek z toronto said
Re: 2 Admin – komentarz…
Roznica miedzy zydem a cyganem jest taka, ze cygan ukracnie ci portfel a nawet mieszkanie, a zyd cale twoje zycie… (I dopiero na koncu dowiesz sie, ze tak sie stalo)…
=====================
jasiek z Toronto
http://polskawalczaca.
Nie słyszałem o Cyganach kradnących mieszkania, za to o wielu Żydach – i owszem.
Admin
troll polonii said
11
Hucpa
Nie wymadrzaj sie.
Cyganeria – to Bohema, znana nie tylko w Polsce.
Jeszcze nikt w Krakowie nie slyszal, ze krakowska cyganeria pochodzila od cyganow.
A te prawdziwe Cygany podobno przyszli z Indii.
Cyganie kochali konie ale baranow nie pasali. Miast nie palili i nie zdobywali.