Szloch nad rozlanym mlekiem
Posted by Marucha w dniu 2018-09-17 (Poniedziałek)
Kiedy weekendowy „Fakt” zamieścił artykuł „Ojciec wybrał politykę, a syn sznur”, dotyczący samobójczej śmierci syna Leszka Millera, zrobił się skandal. Okładka i tytuł publikacji okazały się być ponad społeczną wrażliwość, jak i dziennikarskie standardy. Naczelny „Faktu” zrezygnował ze swojej funkcji, co jednak w żaden sposób nie umniejszyło świętego oburzenia, jakim pałały tuzy dziennikarstwa oraz polityki.
Być może będę w swojej opinii odosobniony, ale oburzenie to przypominało mi festiwal obłudy, który miał przypudrować ekskrement, w którym od dawna się taplamy.
Przyznam, że nie czytam niemieckiej gazety für Polen, czyli „Faktu”, więc nie wiem, co było w rzeczonym tekście. Mogę się jedynie domyślać. Znając urok tabloidów, skandalem tym jednak nie nie jestem zaskoczony, a nawet dziwię się, że w ogóle „wybuchł”.
Skandale bowiem, to sens istnienia prasy bulwarowej, nimi się ona karmi, a w przypadku ich braku, bezczelnie je kreuje. Taki też jest „Fakt”. Czysty produkt. Od początku do końca. Dokładnie skrojony na miarę, z jasno wybraną grupą docelową. W jego przypadku, to 255 tysięcy czytelników, którzy każdego dnia, mając potrzebę wytaplania się w dziennikarskim szlamie, ochoczo to robią.
[Na pewno im każe to robić polski rząd oraz Rzydy – admin]
Problem jednak jest szerszy i nie dotyczy tylko „Faktu” (który notabene świętego nie udaje), ale także innych polskich mediów, które poza wyjątkami, trudno traktować poważnie. A to dlatego, że większość z nich, to dziennikarski fast food, skierowany do odbiorcy intelektualnie rubasznego, oczekującego konkretnej strawy przyprawionej na ostro, najlepiej krwią i seksem, a w wersji lajtowej – łzawego harlekinu.
Dlatego, co bardziej wyrobieni czytelnicy puszczają ten prasowy chłam mimo oczu, zaglądając jedynie tam, gdzie wiedzą co znajdą, podane na dodatek w sposób taki, jaki lubią.
Odkąd dziennikarstwo stało się zakładnikiem klikalności, trudno mówić o jego tradycyjnej misji. Żyjemy w czasach, w których tytuły artykułów nie odzwierciedlają ich treści, a leady dezinformują czytelnika od pierwszego wyrazu. Wszystko to wybełtane infantylną treścią i językiem wprost ze „szkolnych zeszytów”.
Do tego wszechobecny przesadyzm, wrzaskliwość i jeden wielki jazgot, w którym nie ma czasu na refleksję i namysł, bo już podsuwane są kolejne treści. Elegancko powinno się to wszystko nazwać rozstrojem, choć – skoro już zahaczamy o ten poziom – bardziej adekwatne, byłoby tutaj określenie – sraczka.
Klasyczne dziennikarstwo w zderzeniu z obowiązującymi gustami ma dla siebie coraz mniej miejsca. Tradycja dziennikarska dogorywa, o czym wiedzą sami dziennikarze. Już dzisiaj topowe redakcje wykorzystują algorytmy piszące newsy. Za chwilę coraz mniej będzie potrzebny dziennikarz-człowiek. Materiał z terenu zbierze dron, tekst wypichci bot, a przed nasze oczy dostarczy go tablet. To nie fantasmagoria. To już się dzieje. A kiedy stanie się to do końca, to na co komu będą jeszcze potrzebni dziennikarze?
Tymczasem „Fakt”, kiedy już otrzepie z siebie kurz potępienia, radośnie pogna za kolejnym skandalem, po raz kolejny wymiesza pomyje z winem, bo to tylko zwykły biznes jest, który nie wiedzieć czemu, szumnie nazywa się dziennikarstwem. Na skandale czekają przecież stęsknieni czytelnicy. Jak w biznesie, jest klient, jest towar. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. W końcu de gustibus non est disputandum.
Maciej Eckardt
Myśl Polska, nr 39-40 (23-30.09.2018)
http://mysl-polska.pl
Komentarzy 5 do “Szloch nad rozlanym mlekiem”
Sorry, the comment form is closed at this time.
witek said
Proszę pana, w Polsce żadnego programu publicystycznego nie da się obejrzeć
Wrzeszczą jedni na drugich przekrzykując się wzajemnie, oskarżając o zdradę na rzecz Putina
Niby p-osły, odziane w drogie garniaki z poszetką smętnie zwisającą
A chlew z ust 😦
lopek said
Dziennikarstwo już dawno stało się frontem jednostronnej wojny dzieci Szatana z ludzkością a potem dopiero biznes – bo na wojnie też należy zarobić i tyle.
Dictum said
Sarmata said
„Prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, a nie jak zaczyna”
Ciekawe czy tow. Miller tak samo pochylał się nad majestatem śmierci polskich żołnierzy „wyklętych” gdy ich zakopywano w dołach pod śmietniskiem na Powązkach, pod kloaką w Białymstoku czy na Służewie oraz w tysiącach innych nieznanych miejsc? Ciekawe czy płakał jak przez tydzień łamano wszystkie możliwe kości bł. Jerzemu Popiełuszce i wyrwano mu język?
Pomyślałeś o tym majestacie śmierci w gównie unurzanym przez kolegów tow. Millera z bandyckiej i kryminalnej PZPR Robercie Mazurek?
P.S. A Robert Mazurek to mnie tak rozczulił, że … przebił go dopiero Papierz który będzie się modlił.
Ciekawe czy ten papież się modlił z tym kardynałem za 250 000 tych naszych dzielnych żołnierzyków obdartych ze skóry w latach 1944 – 56 a nawet do roku 1963 kiedy to starsi koledzy tow. Millera zamordowali „Laka” i odrąbali trupowi głowę.
Aż się kurwa popłakałem.
uops said
re4 może mamy za mało żydów, powinniśmy więcej ściągnąć z israehella, z ukrainhella, krewniaków żydowskich kolorowych tasiemców, zniszczyć całkowicie laska mowę, na export całą naszą, w centrum europy powstanie oficjalnie Parszywy Israhell Polin ojczyzna krzyworyjcow z zakrętkami do dupy typu filipino, vietnamo itp. jako poddani srulow.
Finit.