Gospodarska wizyta Naszej Złotej Pani
Posted by Marucha w dniu 2018-11-05 (Poniedziałek)
„Wielkie święto dziś u Gucia. Gucio gumę ma do żucia” – głosił popularny za pierwszej komuny wierszyk, ilustrując w ten dyskretny sposób niedostatki na odcinku zaopatrzenia rynku w gumę do żucia. Dzisiaj czasy są inne, więc i na rynku sytuacja też jest inna – również, a może nawet specjalnie na odcinku zaopatrzenia w gumę do żucia.
Oto do stolicy naszego nieszczęśliwego kraju zjeżdża z gospodarską wizytą Nasza Złota Pani – podobnie jak za pierwszej komuny czynił to Leonid Breżniew. Dzisiaj bowiem Związek Radziecki – a nawet nie tylko on – zmienił położenie, bo o ile w XVIII wieku Katarzyna rezydowała w Sankt Petersburgu, a Fryderyk II – w Poczdamie koło Berlina, to teraz odwrotnie; Fryderyk urzęduje w Moskwie, a w Berlinie – Katarzyna – w ramach reinkarnacji wcielona w Naszą Złotą Panią.
Ostatni raz Nasza Złota Pani odwiedziła stolicę naszego nieszczęśliwego kraju 7 lutego ubiegłego roku – po nieudanym puczu zwanym potocznie „ciamajdanem”. Jak pamiętamy, 16 grudnia 2016 roku grupa opozycyjnych parlamentarzystów podjęła próbę zablokowania ustawy budżetowej – bo nie uchwalenie jej w przepisanym terminie rodzi skutki prawne w postaci możliwości rozwiązania Sejmu i rozpisania nowych wyborów.
Warto w związku z tym przypomnieć, że już w styczniu 2016 roku, kiedy rząd pani Beaty Szydło jeszcze nic nie zdążył zrobić, kierowana przez dwóch owczarków niemieckich: Jana Klaudiusza Junckera i Franciszka Timmermansa Komisja Europejska wszczęła wobec Polski bezprecedensową procedurę sprawdzania stanu demokracji i praworządności.
Ta procedura w lipcu 2016 roku doznała eskalacji w postaci „zaleceń” dla rządu polskiego, który miał wykonać je do 27 października. Rząd nawet na nie nie odpowiedział, a tylko pani Szydło oświadczyła, że te całe „zalecenia” mają charakter ideologiczny i polityczny, a nie merytoryczny. Ale 27 października minął i nic się nie działo, co stwarzało wrażenie, że Polska może zlekceważyć niemieckie ultimatum i nie odebrać kary.
Nooo, aż tak dobrze, to jeszcze nie jest i 16 grudnia 2016 roku wspomniana grupa parlamentarzystów podjęła próbę zablokowania ustawy budżetowej. Chodziło o to, by w sytuacji, gdy prezydent Duda nie ośmieli się skorzystać z tego pretekstu by rozwiązać Sejm, oskarżyć go o łamanie konstytucji. Idąc za ciosem, wspomniani posłowie obwołaliby się alternatywnym, a właściwie nie „alternatywnym”, a jedynym demokratycznym ośrodkiem władzy.
Żeby stworzyć lepsze wrażenie, wokół Sejmu zaczęły gromadzić się zwożone z całego kraju grupy folksdojczów, którzy na widok Najstarszego Kiejkuta III Rzeczypospolitej, czyli pana generała Marka Dukaczewskiego w cywilnym przebraniu, już nie wiedzieli jak zademonstrować gorliwość. Rzucali się pod samochody i tak dalej. Miało to przedstawiać obraz „zagniewanego ludu”, który pan generał Dukaczewski musiał zapamiętać ze szkoleń w rozmaitych sowieckich politgramotach.
Dodatkowo, tego samego dnia zjechał do Wrocławia Donald Tusk, by – jeśli operacja rozwinie się pomyślnie – z terytorium Polski ogłosić się tymczasowym demokratycznym prezydentem. W takiej sytuacji bardzo wiele zależy od międzynarodowego uznania – i o tym też pomyślano, wyznaczając na 21 grudnia specjalne posiedzenie Komisji Europejskiej poświęcone Polsce.
Gdyby tedy doszło do zaplanowanego politycznego przesilenia, to Komisja Europejska powitałaby je z radością, że to niby w Warszawie znowu zatriumfowała demokracja. Tymczasem tak naprawdę chodziło o to, by na pozycji lidera politycznej sceny naszego bantustanu ponownie osadzić polityczną ekspozyturę Stronnictwa Pruskiego z panem Grzegorzem Schetino na czele. Niemcy bowiem nie pogodziły się z osadzeniem na pozycji lidera ekspozytury Stronnictwa Amerykańsko-Żydowskiego i stąd te podchody.
Data puczu nie została wybrana przypadkowo; tego roku z USA odbyły się wybory prezydenckie, które wygrał Donald Trump – ale polityczna wojna wcale tam nie ustała, przeciwnie – rozwijała się w najlepsze. Najwyraźniej tedy w Berlinie musiano dojść do wniosku, że trzeba stworzyć w Polsce fakty dokonane, z którymi Donald Trump obejmujący urząd prezydenta będzie musiał się pogodzić.
Ale 15 grudnia 2016 roku do Warszawy przyleciał na kilka godzin Rudolf Giuliani, prawa ręka Donalda Trumpa i odbył rozmowę z Naczelnikiem Państwa Jarosławem Kaczyńskim. Po tej rozmowie prezes Kaczyński wyprowadził grupę posłów z zablokowanej sali plenarnej do Sali Kolumnowej Sejmu, gdzie ustawa budżetowa została uchwalona. Główny punkt programu spalił w ten sposób na panewce, toteż już po dwóch dniach niemiecki dziennik „Die Welt” zatrąbił do odwrotu: cóż, nie udało się, więc na jakiś czas trzeba będzie pogodzić się z istnieniem reżymu kaczyńskiego w Warszawie.
I tylko blokującym salę plenarną przedstawicielom nieprzejednanej opozycji nikt nie powiedział, że już po wszystkim, toteż siedzieli oni tam, wyśpiewując jakieś kantyczki, aż ktoś się nad nimi zlitował i kazał pójść do domu.
Skoro tedy na jakiś czas trzeba było pogodzić się z istnieniem kaczyńskiego reżymu w Warszawie, to Nasza Złota Pani zapowiedziała gospodarską wizytę właśnie na 7 lutego 2017 roku. Nie była to podróż do Canossy, bo na dwa dni przed pzyjazdem Nasza Złota Pani pokazała tęgi kij w postaci deklaracji, że bardzo się jej podoba koncepcja Europy dwóch prędkości. W przełożeniu na język ludzki oznacza ona, że decyzje byłyby podejmowane w dobranym gronie „Festung Europa”, a następnie przekazywane do wykonania peryferiom.
Deklaracja ta była dla naszych Umiłowanych Przywódców sporym zaskoczeniem i pani Beata Szydło po pierwszej rozmowie z Naszą Złotą Panią oświadczyła, że jest to koncepcja „interesująca”, ale już w dwie godziny później ktoś ją naprostował i po drugiej rozmowie oświadczyła, że koncepcja ta jest „nie do przyjęcia”.
Po tej gospodarskiej wizycie Nasza Złota Pani nakazała inne rozłożenie akcentów w rozgrywce z Naszymi Umiłowanymi Przywódcami („Rozgrywka z nimi to nie żadna polityka. To raczej wychowanie dzieci, biorąc rzecz en masse” – śpiewał Jacek Kaczmarski o raporcie Ottona Magnusa von Stackelberga do Katarzyny) i już w początkach marca wszystkie organizacje broniące praw człowieka na świecie wystosowały do Komisji Europejskiej apel, by ta zrobiła z Polską porządek, bo poziom ochrony praw człowieka urąga tu podstawowym standardom.
Oznaczało to, że na pierwszą linie frontu w walce o odzyskanie przez Niemcy wpływów politycznych w Polsce, w miejsce dotychczasowych liderów walki o demokrację w postaci pana Mateusza Kijowskiego, wysunięci zostali niezawiśli sędziowie z panią Małgorzatą Gersdorf na czele. Ta taktyka doprowadziła do przełamania frontu odmowy i w lipcu 2017 roku prezydent Andrzej Duda, po 45-minutowej rozmowie z Naszą Złotą Panią, zawetował ustawy sądowe, wyłamując się w ten sposób z obozu PiS-owskiego.
Osłabiło to niezmiernie Naczelnika Państwa, który zaczął cofać się na całej linii, czego wyrazem była „głęboka rekonstrukcja rządu”, w następstwie której premierem został pan Mateusz Morawiecki, w poprzednim wcieleniu sympatyk obozu zdrady i zaprzaństwa, a ministrem spraw zagranicznych – pan Jacek Czaputowicz, zainstalowany w MSZ jeszcze przez „Drogiego Bronisława”, czyli prof. Geremka. Otrzymali oni od Naczelnika Państwa zadanie „ocieplenia stosunków z UE”, a jak wiadomo, dokonać tego można tylko w jeden sposób: słuchając się Naszej Złotej Pani. Toteż Polska się słucha, czego ilustracją jest podpisanie 2 maja deklaracji z Marrakeszu, którą Węgry, odmawiając podpisania, określiły jako „skrajnie proimigrancką”.
Nie osłabiło to bynajmniej niemieckiej presji na nasz nieszczęśliwy kraj, a jej wyrazem jest polecenie przywrócenia do pracy przesuniętych w stan spoczynku sędziów Sądu Najwyższego, wydane przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu. Ci sędziowie wrócili do SN, a o ich moralnym poziomie świadczy odmowa zwrócenia sutych odpraw, jakie dostali od państwa w związku z przeniesieniem w stan spoczynku.
Wprawdzie pozycja Naszej Złotej Pani w Niemczech została ostatnio zachwiana, ale właśnie dlatego będzie ona próbowała poprawić swoje notowania jako kanclerza, narzucając naszym Umiłowanym Przywódcom rozmaite polecenia Polskę dyscyplinujące, zgadzając się przy tym na osłanianie tego posłuszeństwa tromtadracką retoryką, z czego pan premier Morawiecki i medialni klakierzy rządu skwapliwie korzystają.
Toteż niezależnie od tego, co nam Nasza Złota Pani surowo przykaże, jej wizyta w Warszawie zostanie otrąbiona jako jeszcze jeden wielki sukces.
Stanisław Michalkiewicz
http://michalkiewicz.pl/
Komentarzy 11 do “Gospodarska wizyta Naszej Złotej Pani”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Joannus said
”..bo o ile w XVIII wieku Katarzyna rezydowała w Sankt Petersburgu, a Fryderyk II – w Poczdamie koło Berlina, to teraz odwrotnie; Fryderyk urzęduje w Moskwie, a w Berlinie – Katarzyna – w ramach reinkarnacji wcielona w Naszą Złotą Panią.”
Tym oto sposobem wierni wyznawcy mentora, dostają przekonywujący dowód na knucie zguby dla Polski przez Fryderyka z Moskwy.
Autor niech nie udaje, że nie wie kto był inicjatorem rozbiorów.
jasiek z toronto said
Re: 1 Joannus..
Autor NIE chce wiedziec, kto byl inicjatorem rozbiorow… (nie jest nawet zainteresowany)
=========================
jasiek z Toronto
http://polskawalczaca.com
revers said
Po podpisanym w Makareszu umowwie migracyjnej, zostanie sie tylko potop migrantow, 274 mln na RP, mimo ze pan premier zapiera sie ze to sa lub beda tylko pracownicy sezonowi.
Szwecji przybedzie tylko 400 mln. nowych Szwedow z makkerszaianskiego przydzialu.
Boydar said
Jedną z porządniejszych amerykanskich rzeczy w Peweksie była donaldówa. Łza się w oku kręci …
lopek said
„Dzisiaj bowiem Związek Radziecki – a nawet nie tylko on – zmienił położenie”
========
Nie tylko to – co powyżej – bo w tzw. międzyczasie i Rosjan i Niemców i oczywiście – nas – przerobiono na szatańskie odchody.
Wniosek?
Obecnie Szatan bawi się w ten sposób, że miesza sobie w/w, swoje odchody ze smołą i siarką a w mieszaniu tym nie ma nic do powiedzenia żadne szatańskie g*wno – co znaczy, że Angela też głosu sama od siebie – nie ma – natomiast głos taki miała kiedyś Kaśka ze Szczecina.
Moher49 said
100-lecie niepodległości to pic na wodę, fałsz i obłuda.
Plausi said
Proceder demokracji
„procedurę sprawdzania stanu demokracji i praworządności ”
Można tylko przyklasnąć idei, aby w Polsce przeprowadzić „procedurę sprawdzania stanu demokracji i praworządności ”,
– https://pppolsku.wordpress.com/2016/08/07/slowni/#Demokracja
bo zarówno z demokracją a cóż dopiero z praworządnością nie jest najlepiej
– https://pppolsku.wordpress.com/2016/08/07/slowni/#PPZ
wszakże jest rzeczą dość niepokojącą, że przestępcy w rodzaju Juncker czy Timmermansa, wystawieni przez międzynarodową sieć przestępczą MWF (patrz link powyżej) mają się tym zająć. Przypomnijmy niewzruszone zasady demokracji Junckera.
– https://pppolsku.wordpress.com/2016/08/07/na-ra/#RezymUE
Istotnie stała się Polska krajem bandyckim, dodajmy, że znaczna część Polaków nabrała głębokiego przekonania, że ograbiając innego rodaka najlepiej osiągnie stan demokratycznej nirwany. Jest to ciekawe przy tym rozumienie patriotyzmu polskiego, inna forma patriotyzmu to, aby się tylko wynieść z tej ukochanej ojczyzny na Zachód, nawet jeśli ma się przy tym mieszkać na ulicy, jak to raz obserwowaliśmy przy moście Warszawskim w Berlinie, Odurzenie narkotykami czy alkoholem opromienia ten rodzaj patriotyzmu, wyrażającego się w nagminnym nadużyciu języka polskiego złożonego z jednego ledwie słowa „k…wa”, za to użytego w różnych formach deklinacji.
„Rudolf Giuliani” zarządzał Nowym Jorkiem w czasie, kiedy dokonano tam operacji na trzech wysokościowcach WTC, przy czym nr 7 zawalił się nawet tak sobie, jak utrzymywano „bez udziału osób trzecich” a nawet drugich, o „osobach pierwszych” jak dotąd nic nie wiadomo.
„pozycja Naszej Złotej Pani w Niemczech została ostatnio zachwiana”
Rezygnacja pani Merkel z kandydowania na przewodniczącą CDU, bez rezygnacji z funkcji kanclerki, oznacza, że jej oficer prowadzący dał jej dyspozycję wycofania się z funkcji (chcieliśmy napisać fuck-cji, co może byłoby słuszniejsze) i zwolnienia miejsca dla kolejnych agentów, tak jak to już przed nią dokonał tego jej poprzednik G. Schroeder, który w podskokach zrobił miejsce dla pani M. . Ta uwaga ma uświadomić czytelnikowi rzeczywistość, że pani M. nie decyduje o niczym, a jedynie przekazuje publiczności decyzje środowisk, które powołały ją do pełnienia roli, inaczej niż to barwnie i ze swadą prezentuje pan Michalkiewicz.
Jak widać chodzi tu raczej o proceder „demokracji“, jaki uprawiać musi pani M., mniej o procedurę. Po niemiecku nazywa się uprawiających taki proceder „politische Huren“.
Listwa said
@ 1 Joannus
Może zabiega o to, żeby go z radyjczyny toruńskiej nie wywalili. Czymś musi się zasłużyć.
NICK said
Lubelak promuje zaś puł-Tuska i trampka.
Niegodziwiec. 🙂 .
Szanowny S(clerosis)M(ultiplex) zatem niech pożuje Orbit.
Swych.
[obiecuję, że porzucę obecny ‚styl’ pisania]
Lipski said
Najpierw fakty znane Pani Merkel i jej doradcom z Izraela w Niemczech.Na temat sytuacji w Polsce.
1.
3-4,6 miliony mieszkańców Polski,wyborców. obywateli od 1 roku życia do 70 roku życia nie mają w Polsce ubezpieczenia medycznego.Nie są ubezpieczeni w ZUS.Nie mają ubezpieczenia prywatnego.
Mieszkają w Polsce,żyją w Polsce,pracują w Polsce,prowadzą firmy w Polsce.Co ich ratuje w Polsce 2018 , zwłaszcza gdy mają dzieci?
2.ZUS nie ma szans w Polsce gdyż właśnie państowe Kasy Chorych w Niemczech(AOK,BKK itd) ubezpieczają,w podobnej kwocie jak polski ZUS,Polaków,obywateli,mieszkańców Polski w Polsce.
Cała Polska zachodnia zdominowana przez PO i opozycję w Polsce,ubezpiecza się w Berlinie,we Frankfurcie nad Odrą,
w …Szczecinie, w..Forst(03149),w Zgorzelcu.
Od północy do południa Polski, ZUS ma straty tak jak Skarb Państwa Polska.
Fakty są znane Pani Merkel tak jak Kindergeld wysyłane do Polski lub dzieci w Polsce zachodniej w szkołach niemieckich.
Fakty są znane PiS i opozycji Dlaczego polski rząd nie reaguje,traci forsę,podatki i tylko „wysyła” Polaków pod „opiekę” Niemiec?
Burian said
Pisz pan NICK, szczególnie o Kaflu..
To dobra proza wierszowana.