Najpierw wypadki. Coraz więcej wypadków i „zdarzeń drogowych”. Teraz zaczęły się bójki i wprost napady. Można powiedzieć, że amerykańscy żołnierze w Polsce zaczynają się aklimatyzować.
Całkiem u siebie poczują się pewnie, gdy w końcu kogoś zastrzelą. I raczej nie będzie to żaden zewnętrzny agresor, tylko jakiś Bogu ducha winny nasz rodak przekonany, że przecież ta banda przyjechała tu go bronić…