Cóż mogą robić polityczni ambicjonerzy, kiedy uprawianie prawdziwej polityki mają surowo zakazane? Ano, muszą wynajdować sobie tematy zastępcze, które w dodatku powinny ułatwiać im prezentowanie „różnic”, chociaż wiadomo, że chodzi o to, by wypić i zakąsić.
Toteż gdy emocje towarzyszące poprzednio katastrofie smoleńskiej już się wypaliły i – podobnie jak zgasłe lampy naftowe – wydzielają tylko swąd, kiedy sprawa reparacji wojennych od Niemiec nie potrafi wprawić w euforię nawet klientów pana mecenasa Andrzeja Mularczyka, który na „dążeniu” do uzyskania tych reparacji ma nadzieję uzyskać mandat poselski na następne 4 lata, kiedy wreszcie nieprzejednana opozycja skwapliwie korzysta z okazji, by „siedzieć cicho” w sprawie amerykańskiej ustawy 447 i nawet nie komentuje buńczucznych deklaracji Naczelnika Państwa, premiera Morawieckiego i ministra Brudzińskiego, którzy na wiecach wykrzykują, że nie oddadzą „ani guzika” – w tej sytuacji nie ma rady, jak wrócić do starej recepty „gryzienia proboszcza” – jak to robili francuscy lewacy na przełomie XIX i XX wieku.
Czytaj resztę wpisu »
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…