Mniejszości przeciw Polsce. Rebelia 1939.
Posted by Marucha w dniu 2019-09-18 (Środa)
To jeden z najbardziej drażliwych epizodów II wojny światowej na terenie Polski. Mowa o 17 września 1939 r. na ziemiach wschodnich.
A konkretnie o reakcji części tamtejszej cywilnej ludności na wkroczenie Armii Czerwonej. Ludność ta witała okupanta kwiatami, całowała pancerze sowieckich czołgów, demonstracyjnie okazywała radość z powodu upadku Polski. Chociaż wśród wiwatujących tłumów byli polscy komuniści, to zdecydowaną ich o większość stanowili przedstawiciele innych narodów Rzeczypospolitej: Żydzi, Ukraińcy i Białorusini.
Symbolem tej rebelii stał się żydowski wyrostek w skórzanej kurtce i z czerwoną przepaską na ramieniu. Wyrostek, który z okna domu strzela w plecy polskiemu żołnierzowi. Albo ze śmiechem zdziera z budynku rządowego i rzuca na uliczny bruk tabliczkę z orłem białym.
Te dramatyczne wydarzenia, które zostały tak boleśnie zapamiętane przez Polaków ze wschodu, stały się otwartą raną w relacjach polsko – żydowskich. Trudno bowiem wybaczyć sąsiadom zdradę. Współczesna dyskusja na ten temat jest jednak niezwykle trudna. Historycy żydowscy często reagują bardzo nerwowo i badacze wchodzący z nimi w polemikę narażeni są na przyklejenie im łatki “antysemitów, którzy przywołują mit żydokomuny“.
Takie podejście do niczego nie prowadzi. Od wydarzeń tych minęło 76 lat i – w kolejną rocznicę września warto spokojnie o nich porozmawiać.
Żydzi rozbrajali małe grupki żołnierzy polskich, zdzierając im orzełki i inne oznaki i rzucając na ziemię i depcząc
Porozmawiać o tym, co rzeczywiście wydarzyło się 17 września na ziemiach wschodnich. I o przyczynach tego zjawiska. O nie zawsze fortunnej polityce II RP wobec “mniejszości”, ale również o fascynacji części Żydów, Ukraińców i Białorusinów komunizmem. A wreszcie o wielkim rozczarowaniu, jakie bolszewizm przyniósł wszystkim tym ludziom.
Inwazja sowiecka uruchomiła masowy bunt na ziemiach wschodnich. Żydzi, Białorusini, Ukraińcy i polscy komuniści witali bolszewików kwiatami. Upadek Rzeczypospolitej na ziemiach wschodnich miał przebieg wstrząsający. Wśród szyderstw i wiwatów z budynków publicznych zrywano godła, znieważano biało-czerwone flagi. Niszczono urzędy i grabiono budynki administracji publicznej. Wyłapywano pojedynczych żołnierzy, zrywano im z czapek orzełki, pluto na nich, bito. Dochodziło do drastycznych samosądów.
Szargano wszystko to, co dla Polaków było i jest święte. Nasi rodacy z ziem wschodnich zapamiętali to jako olbrzymie upokorzenie, wielki ból. Wszystko to nie było bowiem dziełem żołnierzy Armii Czerwonej, ale obywateli II Rzeczpospolitej. Sąsiadów, znajomych, kolegów ze szkoły czy pracy. Wielką tragedię Polaków, jaką było załamanie się ich państwa, przyjęli oni eksplozją radości.
W miastach, miasteczkach i wsiach wschodniej Polski tłumy rozentuzjazmowanych Żydów, Białorusinów, Ukraińców i polskich komunistów witały wkraczających bolszewików. Ludzie ci wznosili bramy triumfalne, wywieszali na domach czerwone flagi, pod gąsienice czołgów sypali naręcza kwiatów. Nagle pojawiły się portrety Stalina i Woroszyłowa oraz czerwone transparenty: “Witamy Armię Czerwoną!”, “Niech żyją czerwoni wyzwoliciele!”.
“We wrześniu 1939 r. byłem na osadzie w zaścianku Zubielewiczach – relacjonował Jan Domaszewicz. – Okoliczne wsie były zamieszkane przez chłopów wyznania prawosławnego, którzy wkraczającą czerwoną armię witali bardzo radośnie, mówiąc, że nareszcie przyszło dla nich zbawienie i wyzwolenie spod władzy pańskiej Polski. Stawiali bramy tryumfalne, rzucając bukiety kwiatów na czołgi sowieckie i całując gwiazdy namalowane na czołgach”.
“Wojska sowieckie weszły do miasteczka Siniawka nazajutrz po przekroczeniu granicy Polski – relacjonował z kolei gajowy spod Nieświeża. – Społeczeństwo żydowsko-białoruskie oczekiwało na przybycie armii sowieckiej i bez straty czasu zajęło się przygotowaniami do powitania. Została zbudowana brama triumfalna, nastąpiło wręczenie chleba, soli, kwiatów i wygłoszono mowy powitalne”.
Sowieci z miejsca przystąpili do eksterminacji polskich elit. Mordowano oficerów, księży, ziemian, urzędników państwowych, policjantów. Zbrodni dopuszczali się żołnierze Armii Czerwonej, funkcjonariusze NKWD, ale również ubrani w czarne skórzane kurtki członkowie lokalnych milicji. Często wskazywali oni oprawcom domy zamieszkane przez polskich patriotów, pomagali ich wyłapywać, pisali donosy.
Wielu Polaków z ziem wschodnich, którzy zapamiętali te wydarzenia, przyznawało później, że było to dla nich najbardziej upokarzające i przerażające doświadczenie w życiu. Zachowanie ich sąsiadów po 17 września wspominali ze szczególnym bólem. “Żydzi rozbrajali małe grupki żołnierzy polskich, zdzierając im orzełki i inne oznaki i rzucając na ziemię i depcząc” – pisał gorzko Henryk Potopowicz.
Ukraińcy
Pierwsi zaczęli Ukraińcy. Nastąpiło to, jeszcze zanim Armia Czerwona przekroczyła granicę II Rzeczypospolitej, bo około 12 września. Niemieckie jednostki w ślad za wycofującym się Wojskiem Polskim wkroczyły wówczas na terytorium Galicji Wschodniej. Dla Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów był to sygnał do rozpoczęcia rebelii. Ukraińscy bojówkarze opanowywali drogi, mosty, niszczyli linie komunikacyjne, zajmowali urzędy pocztowe i posterunki, a nawet całe miasteczka.
Pod kontrolą OUN znalazł się między innymi Stryj. Ukraińcy rozbrajali i mordowali oddzielających się od jednostek żołnierzy, a nawet ostrzeliwali pomniejsze oddziały. Dochodziło też do pierwszych, wyjątkowo brutalnych, ataków na polską ludność cywilną. Do pacyfikacji doszło w Koniuchach, Potutorowie, Sławentynie i kolonii Jakubowce. W miejscowościach tych wymordowano po kilkadziesiąt osób.
Z dymem puszczano także polskie dwory, ścigano osadników wojskowych i ich rodziny. Według historyka Grzegorza Motyki wydarzenia te były zapowiedzią masowej eksterminacji ludności cywilnej, której ukraińscy nacjonaliści dokonali wlatach 1943-1945 na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. “Po wybuchu wojny zaczęliśmy rozbrajać Polaków, gdzie się tylko dało” – wspominał działacz OUN Semen Łewyćkyj “Kliszcz”.
Dlaczego jednak Ukraińcy zdecydowali się na tę akcję, mimo że ich terytoria, zgodnie z sowiecko-niemieckim porozumieniem, miały przypaść Stalinowi? Czy chodziło tylko o akt zemsty na znienawidzonych Polakach? Otóż nacjonaliści do końca mieli nadzieję, że Niemcy na gruzach państwa polskiego utworzą ukraińskie państewko złożone z Galicji Wschodniej i Wołynia. Miało się stać ukraińskim Piemontem.
Ich marzenia nie były pozbawione podstaw. Aż do 17 września Niemcy nie byli bowiem pewni, czy Stalin wywiąże się ze swoich sojuszniczych zobowiązań. 12 września na konferencji w Jełowej feldmarszałek Wilhelm Keitel zaprezentował trzy możliwe scenariusze. Pierwszy: Niemcy dokonują rozbioru Polski z Sowietami. Drugi: zagarniają województwa zachodnie i podpisują pokój z Polską. Trzeci: tworzą państwo ukraińskie.
Im dłużej Stalin zwlekał z atakiem, tym bardziej prawdopodobny stawał się wariant numer trzy. 15 września szef Abwehry Wilhelm Canaris spotkał się z Andrijem Melnykiem i dał mu zielone światło do kompletowania rządu. Dwa dni później rozpoczęła się jednak sowiecka inwazja na Polskę i stało się jasne, że Niemcy zrealizują pierwszy, najbardziej przez siebie pożądany, scenariusz. Ukraińcy poszli w odstawkę.
V kolumna
Inwazja Armii Czerwonej była sygnałem do rozpoczęcia rebelii dla komunistów. Na przestrzeni całych ziem wschodnich do akcji przystąpiły specjalne grupy dywersyjno-sabotażowe przeszkolone oraz uzbrojone w karabiny maszynowe i granaty przez GRU. Złożone głównie ze skomunizowanych Żydów, Białorusinów i Ukraińców, miały umożliwić sowieckim jednostkom błyskawiczne opanowanie polskiego terytorium.
Opanowywały więc mosty, węzłowe stacje kolejowe i strategiczne drogi. Wskazywały drogę Armii Czerwonej i dokonywały ataków na polskie posterunki. Z komunistycznej inspiracji doszło do lokalnych powstań i buntów. Najsłynniejsze z nich wybuchło w Skidlu na Grodzieńszczyźnie – dywersanci opanowali miasteczko 18 września. V kolumna wyjątkowo mocno dała się Polakom we znaki również w Grodnie.
Do grup sabotażystów spontanicznie dołączały tłumy radykalnie nastawionych Białorusinów i Żydów. Szczególnie widoczna była obecność tych ostatnich. To właśnie Żydów Polacy zapamiętali jako prowodyrów antypolskich wystąpień. Oni mieli najbardziej entuzjastycznie witać czerwonego okupanta i najbardziej gorliwie wysługiwali się NKWD.
“Ujawniło się, że ogół żydowski – raportował do Londynu gen. Stefan Grot-Rowecki – we wszystkich miejscowościach, a już szczególnie na Wołyniu. Polesiu i Podia siu, zanim jeszcze ustąpiły polskie oddziały, wywiesił flagi czerwone i ustawił bramy triumfalne na powitanie wojsk bolszewickich, że zorganizował samorzutnie rewkomy i czerwoną milicję, że po wkroczeniu bolszewików rzucił się z całą furią na urzędy polskie, urządzał masowe samosądy nad funkcjonariuszami państwa polskiego, działaczami polskimi, masowo wyłapując ich jako antysemitów i oddając na łup przybranych w czerwone kokardy mętów społecznych”.
Przyszły generał Nikodem Sulik dodawał: “Żydzi są dla NKWD nieocenionym wprost biczem przeciw ludności polskiej”.
We wsiach zrewoltowane przez bolszewików białoruskie, a także ukraińskie chłopstwo zabrało się tymczasem do tępienia “obszarników“. We dworach i na folwarkach rozegrały się sceny identyczne jak te, które miały miejsce na dworach Ukrainy po rewolucji bolszewickiej i zostały we wstrząsający sposób opisane przez Zofię Kossak-Szczucką w słynnej powieści “Pożoga”.
“Polskich panów” mordowano całymi rodzinami, majątek i inwentarz grabiono, a dwory – w których często znajdowały się bogate zbiory dzieł sztuki i znakomite biblioteki – burzono bądź puszczano z dymem. Jedynie maszyny rolnicze zatrzymywali dla siebie bolszewicy, aby wywieźć je do Związku Sowieckiego.
Oto wymowne przykłady: 19 września grupa Ukraińców zamordowała Kazimierza Harsdorfa, właściciela wielu dóbr w województwach stanisławowskim i tarnopolskim. Straszliwie skatowany za pomocą nożów i kijów skonał ukryty pod łóżkiem w chłopskiej chacie w majątku Leszczańce.
Podobny los spotkał Stanisława Falkowskiego, właściciela majątku Ostrzyca w województwie poleskim. Początkowo ukrył się u znajomych Żydów z Janowa Podlaskiego (nie wszyscy Żydzi byli nastawieni prosowiecko). Niestety został wkrótce wytropiony przez komunistyczną milicję. Jej członkowie 22 września bestialsko zamordowali i ograbili Falkowskiego podczas konwoju do Brodnicy.
Wstrząsające były również okoliczności śmierci znanego ziemianina z Mołodowa Henryka Skirmuntta. Razem z żoną Marią został on wyprowadzony do lasu i tam zgładzony przy użyciu prymitywnych narzędzi. Według części relacji agonię poprzedziły brutalne tortury. Oprawcy mieli im zedrzeć skórę z rąk, uderzać ich kamieniami, zakopać żywcem…
Propaganda bolszewicka triumfowała: “Na zachodniej Białorusi i Ukrainie rozwija się ruch rewolucyjny. Rozpoczęły się wystąpienia i powstania białoruskiego i ukraińskiego chłopstwa w Polsce. Klasa robotnicza i chłopska łączy swe siły, aby skręcić kark swoim krwawym ciemiężcom”.
Odwet
Nienawiść okazywana Polakom przez część Ukraińców, Białorusinów i Żydów wywoływała bardzo stanowczą reakcję. Ze wspomnień żołnierzy biorących udział w tych wydarzeniach jasno wynika, że Wojsko Polskie traktowało niektóre fragmenty ziem wschodnich jako zrewoltowane terytorium.
Porucznik Marian Kowalewski: “Wioskę Podzamcze puściliśmy z dymem, żołnierz rozdrażniony nikomu pardonu nie dawał, drażniły strzały puszczane zza węgła i widok triumfalnej bramy z czerwienią. Z gorejącego domu kto wypadał, kładł się pod kulą karabinową”.
Porucznik Stanisław Kroczek: “Ludność poleska ustosunkowuje się do nas wrogo. Strzelanina trwa każdej nocy. Żołnierze boją się iść w straży tylnej, gdyż Poleszucy strzelają do ostatnich oddziałów. Specjalna kompania złożona z marynarzy wykonuje egzekucje na wsiach. Częste pożary znaczą, którędy przechodzi wojsko”.
Komandor Witold Zajączkowski: “Każda wieś, z której strzelano do naszych wojsk, z reguły została spalona”. Porucznik Karol Witold Naszkiewicz: “W dniu 15 IX otrzymałem rozkaz udania się z 50 najlepszymi żołnierzami do wsi Nadiatycze. Gdy nadjeżdżałem, wieś już była zdobyta przy stratach policji 7 zabitych i 20 ciężko rannych. Wieś została spalona. Złapani pop i nauczyciel rozstrzelani”.
Relacja dwóch cywili z kolonii Piaseczno w powiecie kowelskim: “Uzbrojona banda otworzyła ogień z broni maszynowej, kładąc trupem niemal wszystkich żołnierzy z patrolu. W odpowiedzi na to dowództwo owych jednostek [chodzi o zgrupowanie gen. Franciszka Kleeberga – przyp. red.] wydało rozkaz otoczenia wsi, rozstrzelania części mieszkańców – mężczyzn i spalenia zabudowań. Zamieszkałym w kolonii Piaseczno Polakom poradzono, by uciekali do centralnej Polski, gdyż tu dla nich życia nie będzie”.
Palenie wiosek, z których padały strzały, i branie zakładników były standardową procedurą. Na przykład późniejszy bohater polskiej partyzantki mjr Henryk Dobrzański “Hubal” puścił z dymem miejscowości Ostryna i Jeziory, w których uaktywniła się miejscowa V kolumna.
A oto charakterystyczna relacja z miejscowości Trzcianne: “Ułani wpadli w tłum, zniszczyli bramę triumfalną [postawioną dla Sowietów – przyp. red.], płazowali, rozbili parę sklepów żydowskich, chcieli spalić miasteczko, ale do tego już nie doszło. Córka rabina zmarła na atak serca. Ułani pojechali dalej. Żydzi w Trzciannem mieli broń”.
W zdecydowany sposób Wojsko Polskie rozprawiło się z dywersantami w Grodnie oraz we wspomnianym Skidlu. Powołując się na surowe prawo stanu wojennego, rozstrzeliwano wszystkich mężczyzn schwytanych z bronią w ręku. Dochodziło nawet do tego, że podejrzanych rozbierano. Jeżeli mieli na obojczykach zaczerwienienia świadczące o tym, że strzelali z karabinów, również byli skazywani na śmierć.
Rozczarowanie
Sowieccy “wyzwoliciele” oczywiście nie spełnili pokładanych w nich nadziei. Zamiast rządów powszechnej równości wprowadzili straszliwy totalitarny ucisk. Wszyscy mieszkańcy ziem wschodnich – Polacy, Żydzi, Ukraińcy i Białorusini znaleźli się w takiej samej dramatycznej sytuacji.
Białoruscy i ukraińscy chłopi, którzy wznosili bramy triumfalne na cześć wkraczających oddziałów Armii Czerwonej, szybko tego pożałowali. I zaczęli ze wzruszeniem wspominać “stare dobre polskie czasy“. Bolszewicy przystąpili bowiem do kolektywizacji. Odebrali włościanom ziemię, stworzyli kołchozy i wtrącili chłopów w otchłań straszliwej nędzy. NKWD z wyjątkową zaciekłością przystąpiło również do zwalczania ukraińskich i białoruskich organizacji. W jadących na Syberię wagonach bydlęcych znaleźli się razem ze znienawidzonymi Polakami.
Mimo że Żydzi początkowo zajęli wiele stanowisk, z których usunięto polskich pracowników, sytuacja innych przedstawicieli społeczności żydowskiej szybko stała się tragiczna. NKWD znalazło “wrogów klasowych” także wśród Żydów. Zamykano synagogi, nacjonalizowano sklepy i punkty usługowe. Tysiące rabinów, działaczy politycznych i przedsiębiorców trafiło do więzień oraz łagrów. Żydzi stanowili spory odsetek deportowanych na Syberię w 1940 r.
Życie w Sowietach stało się dla Żydów tak bardzo nie do zniesienia, że marzyli, aby się znaleźć… pod okupacją niemiecką. Wielu z nich starało się przedostać, legalnie lub nie, do Generalnego Gubernatorstwa.
“Jeżeli Żyd ucieka z raju, gdzie jest wolność, równość i szczęście, pod nóż gestapowców, to chyba nie muszę dodawać, że w tym raju było mu stokroć gorzej niż u otwartego wroga Niemca – pisał Józef Blumenstrauch z Chełma Lubelskiego. – Kiedy do Lwowa, Włodzimierza i Brześcia przybyły komisje niemieckie [chodziło o wymianę uchodźców między strefami okupacyjnymi – przyp. P.Z.], masy Żydów wiwatowały setkami i tysiącami na cześć Niemiec i Hitlera. Proszę sobie wyobrazić tłumy Żydów krzyczących: »Niech żyje Hitler!«. Sens był jasny: lepszy jest miecz śmierci od miecza głodu i niewolnictwa”.
Do dziś nie wiadomo, ilu Polaków we wrześniu 1939 r. mogło ponieść śmierć z rąk komunistycznej V kolumny. Historycy mówią na ogół o kilku tysiącach, ale sąto tylko dane orientacyjne. Mordów tych dokonywano bowiem na ogół skrytobójczo, a ofiary grzebano w przypadkowych, nieoznakowanych miejscach. Nie bardzo wiadomo również, kto dokładnie został zabity.
W wyniku wojennego chaosu na ziemiach wschodnich znalazło się bowiem bardzo wielu uchodźców oraz zagubionych żołnierzy z centralnej Polski. Jeżeli zabili ich gdzieś w lasach komunistyczni dywersanci, to do wojennych statystyk zostali wpisani jedynie jako “zaginieni“. Zbrodnie te bowiem nigdy nie zostały udokumentowane, nikt nie przeprowadzał ekshumacji. Ofiary pozostały zapomniane.
Piotr Zychowicz, HISTORIA, nr. 9 (31) wrzesień ‘15
http://www.bibula.com
Komentarzy 8 do “Mniejszości przeciw Polsce. Rebelia 1939.”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Sarmata said
Józef Szczepański „Czerwona zaraza”
Czekamy ciebie, czerwona zarazo,
byś wybawiła nas od czarnej śmierci,
byś nam Kraj przedtem rozdarłwszy na ćwierci,
była zbawieniem witanym z odrazą.
Czekamy ciebie, ty potęgo tłumu
zbydlęciałego pod twych rządów knutem
czekamy ciebie, byś nas zgniotła butem
swego zalewu i haseł poszumu.
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu,
morderco krwawy tłumu naszych braci,
czekamy ciebie, nie żeby zapłacić,
lecz chlebem witać na rodzinnym progu.
Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco,
jakiej ci śmierci życzymy w podzięce
i jak bezsilnie zaciskamy ręce
pomocy prosząc, podstępny oprawco.
Żebyś ty wiedział dziadów naszych kacie,
sybirskich więzień ponura legendo,
jak twoją dobroć wszyscy kląć tu będą,
wszyscy Słowianie, wszyscy twoi bracia
Żebyś ty wiedział, jak to strasznie boli
nas, dzieci Wielkiej, Niepodległej, Świętej
skuwać w kajdany łaski twej przeklętej,
cuchnącej jarzmem wiekowej niewoli.
Legła twa armia zwycięska, czerwona
u stóp łun jasnych płonącej Warszawy
i scierwią duszę syci bólem krwawym
garstki szaleńców, co na gruzach kona.
Miesiąc już mija od Powstania chwili,
łudzisz nas dział swoich łomotem,
wiedząc, jak znowu będzie strasznie potem
powiedzieć sobie, że z nas znów zakpili.
Czekamy ciebie, nie dla nas, żołnierzy,
dla naszych rannych – mamy ich tysiące,
i dzieci są tu i matki karmiące,
i po piwnicach zaraza się szerzy.
Czekamy ciebie – ty zwlekasz i zwlekasz,
ty się nas boisz, i my wiemy o tym.
Chcesz, byśmy legli tu wszyscy pokotem,
naszej zagłady pod Warszawą czekasz.
Nic nam nie robisz – masz prawo wybierać,
możesz nam pomóc, możesz nas wybawić
lub czekać dalej i śmierci zostawić…
śmierć nie jest straszna, umiemy umierać.
Ale wiedz o tym, że z naszej mogiły
Nowa się Polska – zwycięska narodzi.
I po tej ziemi ty nie będziesz chodzić
czerwony władco rozbestwionej siły.
Przyznam szczerze, iż „Ziutek” to jeden z moich ulubionych poetów powstańczej Warszawy. Jego utwory zawsze są dla mnie źródłem optymizmu, pasji i radości życia. Szczepański, nawet pomimo tragicznej sytuacji walczącej Warszawy, z wielką energią mówił o zwycięstwie i walce. Jak przystało na poetę-żołnierza z ochotą poszedł do boju o stolicę, bijąc się z ofiarnością i zaangażowaniem. W wolnych chwilach znajdował czas na twórczość, która dla potomnych stała się niezwykle ważnym testamentem „Ziutka”. „Czerwona zaraza” jawi mi się jako wiersz nietypowy, jak na Szczepańskiego. Pełno tu zadumy, wyrzutów i mrocznych zapowiedzi. De facto był to jego ostatni utwór spisany przed śmiercią, powstał bowiem 29 sierpnia 1944 roku. Łatwo odgadnąć, iż kierowany był do żołnierzy Armii Czerwonej, którzy spokojnie oczekiwali na prawym brzegu Wisły, nie angażując się w walki po stronie sojusznika polskiego. W momencie, gdy Szczepański pisał dramatyczne słowa, dogorywał opór Starego Miasta. „Ziutek” brał udział w pospiesznej ewakuacji dzielnicy i 1 września otrzymał śmiertelny w skutkach postrzał. 10 września zmarł w wyniku odniesionych obrażeń, zostawiając po sobie wspaniały dorobek artystyczny i wspomnienia o walczącym poecie.
Antares said
Żyd to parszywe stworzenie. Woli zdechnąć pod niemieckim lub sowieckim (żydowskim) panowaniem niż normalnie żyć w II RP. Zaraza ta zawsze była, jest i będzie naszym wrogiem. Najgorsze jednak było to że jeszcze tylu Polaków poświęciło swoje życie dla nich.
kresowiak said
żydzi w Warszawie już w 1939 pisali donosy do gestapo, że Polacy nie płacą im czynszu
Archer said
Któryś kolejny raz piszę, że te zdrady i niegodziwości jakich dopuścili się ukraińcy, litwini i żydzi przeciwko państwu polskiemu i Polakom wzięły się stąd, że s(r)anacja za bardzo cackała się z różnymi mniejszościami etnicznymi i religijnymi w 20-leciu międzywojennym. Zafajdane polaczki jak do nich strzelali ukraińcy i żydzi, zamiast tylko palić wsie (do było głupotą i wzmacniało nienawiść do Polaków), powinni eksterminować to ścierwo różnymi sposobami bez pardonu. Zabity wściekły pies nie gryzie.
——
Nie liczmy na to, że kiedykolwiek Polacy staną się tacy.
Admin
AlexSailor said
@ Archer
Dokładnie tak, jak Pan pisze.
Przykładem ułaskawienie spod kary śmierci bandery, który zamordował ministra spraw wewnętrznych.
W żadnym innym kraju tego by nie było, a kary śmierci zasądzono by nie tylko dla bezpośrednich sprawców,
ale dla wszystkich wspólników, podżegaczy i pomagierów.
Widząc dziwną łagodność polskiej władzy, nie bali się zdradzać i strzelać w plecy.
Co ciekawe, wobec Polaków takiej łagodności nie było i policja z całą bezwzględnością tłumiła strajki chłopskie.
PISKORZ said
re 4 że s(r)anacja za bardzo cackała się z różnymi mniejszościami etnicznymi i religijnymi w 20-leciu międzywojennym”…RACJA…ale nie było żadnej rozsądnej długofalowej polityki w tym względzie..A ta, która była to przypominała akcje strażackie..doraźne. Nie potrafili wziąć to wszystko za mordę.ps Tylko nasi ułani nie pamiętam gdzie…potrafili bawić się w t.zw. tulipany. Brali ukraińską dziewczynę wieszali za nogi u powały…i te wszystkie kiecki/halki opadały jej na głowę…odsłaniając tyłek…a potem walili w ten tyłek czym popadło.! I tak się bawiło towarzycho…a inni palili cerkwie. O tych tulipanach opowiadał mi dr S. /Polak/ mąż Ukrainki.
AlexSailor said
@Piskorz
Bo to banda zbójów była. Z bandytą z Bezdan na czele.
Przypomina to coś, nieprawdaż?
Na Ukrainie zdecydowana większość miała polskie pochodzenie po obu rodzicach, po jednym, a przynajmniej po jednym dziadku. Nie wiem czy było to 60% czy 90%, gdzieś po środku pewnie.
Sami często o tym nie wiedzieli, albo wiedzieli i żyli jak Rusini.
Ale w sanacyjnym rządzie nikt o tym nie myślał, nie wiedział nawet bo balował lub się łajdaczył.
I zamiast ich polonizować, to na zasadzie dzisiejszego polowania na żyda w trzynastym pokoleniu, traktował
ich jako odrębny (choć nie istniejący) naród, jako element obcy, zupełnie zaniedbując polonizacji.
Bo jak to jest, że w rodzinach mieszanych pół na pół dzieci traktowano jako „ukraińców” a nie Polaków?
Do tego dochodziła obłędna polityka fiskalna, socjalizm i sobiepaństwo kacyków z władz.
Podatki ogólnie były 3 razy wyższe niż za cara, akcyza na zapałki i monopol powodowały, że zapałkę
dzielono na czworo, a z ZSRR szmuglowano właśnie zapałki, jak dziś narkotyki.
Nawet polscy chłopi (szlachta też ale nie chciała się przyznać przed sobą) wspominali z nostalgią
rządy cara i francy josefa.
Co do cerkwi, to była piękna możliwość likwidacji odrębności hierarchicznej unitów przez podporządkowanie
całości hierarchii katolickiej rzymskiej, a tylko z liturgią wschodnią, celibatem popów-księży,
bo na zawiłościach teologicznych chłopi i tak się nie wyznawali.
Cerkiew zaś z patriarchatem moskiewskim trzeba było potraktować tak jak car katolików, tym bardziej,
że na skutek rewolucji patriarchat praktycznie utracił możliwość jakiegokolwiek działania.
Ba nawet można było próbować przejąć ich i stworzyć konkurencję dla unitów.
Nikt by nie protestował, a wręcz przeciwnie, chwalił.
W II RP nawet zrealizowano o dziwo usamodzielnienie kościoła prawosławnego w Polsce, nadane przez
Konstantynopol w 1924r. lecz nie uznawane przez Moskwę.
Był to sukces, choć dopiero władzom PRLu udało się go osiągnąć w pełni w 1948r. (przez trzy lata po wojnie nie było tak drastycznych represji i panoszenia się górali, ja w latach 1948-56), przez przyznanie samodzielności przez Moskiewski Patriarchat (kolejny sukces Polski zawdzięczany w całości Stalinowi).
Co do zabaw ułanów.
Czymże to było (poza aktem bandytyzmu i zdziczenia) w porównaniu z „zabawami” kozaków cara polegającymi na gwałceniu całych wsi i mordowaniu przeciwstawiających się mężów, ojców, braci czy synów.
A to w państwie, gdzie prawo było przestrzegane i na poziomie niedostępnym w II RP.
MatkaPolka said
Straż honorowa Wehrmachtu przed grobem marszałka Piłsudskiego – 1939 r.