Dlaczego twój kot cię wybrał? Jest powód.
Posted by Marucha w dniu 2020-02-11 (Wtorek)
Wielu kociarzy zaczyna swoją przygodę z tymi zwierzętami od przybłędy. Mruczącego stworzenia, które pojawia się w ich ogrodzie czy na progu mieszkania i bez pardonu próbuje wmaszerować do środka.
I jest to jasny sygnał: ten kot cię wybrał! Tylko… dlaczego?
- Koty lubią samodzielnie wybierać sobie właścicieli
- Zwierzęta te wiedzą, co robią
- Wybierają sobie człowieka, który będzie tego „wart”
Odwieczna wojna między kociarzami i psiarzami jest faktem. Wielu posiadaczy psów nie lubi kotów i na odwrót. W dodatku uważa się, że osoby mające psy różnią się od tych posiadających koty. Mają inny charakter, ale i, podobno, predyspozycje.
Psy zwykle nie są szczególnie wybredne jeśli chodzi o właściciela. Każdy, kto będzie dla nich miły zwykle momentalnie zaskarbia sobie sympatię czworonoga (o ile tylko generalnie lubi ludzi).
W przypadku kotów jest zupełnie inaczej. Zwykle są one samotnikami, w dodatku można stwierdzić, że jeśli chodzi o towarzystwo charakteryzuje je pewna… wybredność. Nie każdy ma prawo do nich podejść lub dotknąć. Czasem jednak koty same przybiegają do człowieka, którego widzą pierwszy raz w życiu. I tyczy się to również tych zwierzaków, które na co dzień wcale nie są przylepami. Nawet wyjątkowo nieufne i aspołeczne koty lgną do niektórych ludzi. Istnieje teoria, która głosi, że chodzi o osoby rozwinięte duchowo.
Często mówi się o paranormalnych zdolnościach kotów. Mają one wyczuwać choroby, śmierć, kataklizmy. Potrafią podobno leczyć pewne schorzenia i uśmierzać ból. Wielu twierdzi, że mają również wyjątkowo silną intuicję. Koty potrafią też podobno wyczuwać duchy i złą energię.
W związku z tym przyjmuje się, że osoba, której od razu ufają lub z którą chcą zamieszkać jest dobra, a także posiada pewne magiczne zdolności. Te mruczące zwierzęta szukają sobie osób o podobnej wibracji – nic więc dziwnego, że były typowym atrybutem zielarki, szeptuchy czy czarownicy.
Posiadanie w domu kota przynosi właścicielom zaskakujące korzyści. Przede wszystkim ze względu na swoją intuicję i empatię (tak, koty są silnie wyczulone na twoje emocje!) mogą działać jak nadworny terapeuta, dbający o twoje samopoczucie.
Ponadto zwierzęta te za wszelką cenę starają się unikać życiowego pecha. Jeśli kot cię wybrał, to znak, że aktualnie fortuna ci sprzyja i jest szansa, że tak pozostanie na długie lata. Gorzej, gdy mruczek postanowi cię opuścić i zmienić właściciela. Wtedy niestety musisz się liczyć z pogorszeniem jakości życia. Problemów spodziewać się możesz przede wszystkim w sektorze finansowym.

Auguste Renoir – Kobieta z kotem
Koty są fantastyczne nawet bez przypisywanych im magicznych własności.
Admin
Komentarzy 14 do “Dlaczego twój kot cię wybrał? Jest powód.”
Sorry, the comment form is closed at this time.
JW said
Nie no, to to jest pieprzenie w bambus. Sam jestem kociarzem i lubię czytać pojawiające się tu artykuły o kotach, ale ten składa się z jakichś bzdur, zwłaszcza jego ostatni akapit. Dla wyluzowania zamieszczam wczorajszy klip pewnego Rosjanina z Żeleznogorska dokarmiającego koty uliczne.
bryś said
Naszą kotkę potrąciło auto albo ktoś. Tak z 2 tygodnie temu. Wylizała się, łazi bokiem, jakiś niedowład tylnych łapek, myszy już nie połapie. Nie dawała się dotknąć przez trzy dni ale wróciła. Na szczęście.
——
A co mówi weterynarz?
Admin
NICK said
Weterynarz mówi, że P. Bryś chce się przypodobać.
Gajówkowym kociarzom.
Żartuję.
Nawiasem zatem.
Kociarzem to jestem JA.
Co dowiodłem wielekroć.
Nie mając nic wspólnego ze Satelitarną Detekcją Złota.
Bo, ponieważ, tylko milczenie jest złotem liczonym we miliardach TON.
bryś said
Na razie żyje. 🙂 Raczej nie będziemy lekarza fatygować. Kiedyś mieliśmy kota, straszny zabijaka, siedział, mieszkał, i raz w czas myk na parę dni. Raz wrócił z odgryzioną połową głowy. Tak to wyglądało. Wylizał się, pomieszkał, a za jakiś czas znikł na dobre. Koty są u nas jak goście. Podwórkowce. Zawsze jakiś jest. Ale tylko jeden. Gonią się. Chyba że się jakaś okoci. Wtedy jakiś czas jest więcej. Co do poszkodowanej. Nie sądzę żeby dała się obandażować, środki przeciwbólowe – raczej nie ma takich, a zresztą jak się ją nafaszeruje, to ją zaraz całkiem coś zeżre. Dopóki zostanie ma wikt i dach nad głową, jak pójdzie to raczej nikt jej nie znajdzie. Życie.
bryś said
Nick – jestem typowym psiarzem, do kotów mam szacunek, a i one też mnie szanują.
NICK said
Nie podważam szacunków wobec psów i kotów.
Każdy ma prawo coś tam coś tam.
Co do psów i kotów.
Hej.
Kura domowa said
Ad. 1 po obejrzeniu filmiku,
ciekawe jest, że w Rosji woła się koty tak samo jak w Turcji, czyli „kss kss”.
Kura domowa said
Moja koleżanka, zatwardziała psiara dostała małego kotka sierote(matkę przejechalo auto).
Mówiła, że nigdy ten kotek nie wejdzie do domu, ma spać w stodole.
Po paru miesiącach okazało się, że kotek śpi na kanapie, a jej pies na podłodze.
Jacek said
Kiedyś tak mi się zdarzyło że musiałem odchować małe kotki które w wieku mniej więcej miesiąca straciły matkę.. Chore na koci katar, straszna choroba, dużo wysiłku włożyłem żeby uratować je przed ślepotą, ten koci katar to tylko z nazwy, zwierzakom dosłownie gniły oczy. Jaką niezwykłą sympatią i przywiązaniem te kocie maluchy mnie obdarzyły to tylko ja jeden wiem.
Kar said
..dlaczego tak rozpaczliwie krzycza/becza nocami pod oknami..to jest krzyk ktory porywa umarlego natychmiast na bacznosc. Robia czeste zmiany, zmieniaja sie i kwicza na rozne przerazliwe tony w procederze zaklocania ciszy nocnej..tocza tez miedzy soba zaciekle walki-gryza sie psiekrwie o terytoria..
Obiecuje sobie zawsze przygotowac cos ciezkiego, zeby cisnac w nocy w ten kwiczaco-ryczacy kudlaty leb..A z rana jeszcze na dotatek sidzi ich conajmniej trzy (3) na parapecie w kolejce za zarciem..eh..
———
Koty są z natury ciche.
Admin
osoba prywatna said
Kot dla każdego znaku zodiaku. Który do ciebie pasuje?
https://magia.onet.pl/artykuly/horoskopy/kot-dla-kazdego-znaku-zodiaku-ktory-do-ciebie-pasuje/7s20e00
Franz Maurer said
koty są super nawet bez tych dodatków z artykułu, mam trzy , za każdym razem jak wracam do domu to siedzą w przedpokoju i na powitanie podsuwają łebki do pogłaskania, każdy ma inny charakter i lubi co innego, śpią z nami w łóżku, na szczęście nie cały czas, bo jak mój Franek na mnie usadowi ( 7 kg ) to trochę ciężko, rano stoją przy łóżku i czekają aż wstaniemy, czasem jak za długo się śpi to mają swoje metody na pobudkę, po wstaniu od razu domagają sie pieszczot i pilnują , żeby tylko z drogi do kuchni gdzie dostają jeść nie zboczyć, itd.
ps: kot Franek reaguje też na imię Franz Maurer i Panie Poruczniku , wygląda to dosyć komicznie jak wołam go PP a on przybiega
Kar said
Koty są z natury ciche.
Admin
____________
Moze te sa wychowane w domowych pieleszach (?)..te ktore zyja dookola mnie to sa poldzikie i charakterne. W dzien nie slychac tych nienaturalnych bojowych wrzaskow jakie wydaja z siebie w nocy…Np. nigdy przedtem nie widzialem zeby koty sie gryzly-walczyly o zarcie..Jest miedzy nimi niepisane prawo „starszenstwa”. Te mlode bojazliwie schodza im z drogi kiedy jedzenie rzucone jest przed nosem
(nie jestem zadnym autorytetem w kocich sprawach, ot tak tylko z moich obserwacji podaje to i owo)
Marta said
Coś w tym jest… Teraz uświadomiłam sobie, że 2 razy kot mnie wybrał, a ja go nie wzięłam … Za pierwszym razem wracałam z pracy wieczorem i biegł za mną cały czas mały kotek. Prawie już go wzięłam, ale po drodze spotkałam jakiegoś chłopaka, który powiedział, że go przygarnie. W międzyczasie dzwoniłam do córki, że niosę kotka. Dodam, że był pies u nas w domu i nie wiedziałam jak zareaguje na kota. W końcu wróciłam bez niego. Za kilka dni mąż przyniósł kotka innego, w ramach rekompensaty, który miał być uśpiony przez właścicieli. Kot nas nie bardzo akceptował, myślałam że to taka kocia natura. Nie dawał się pogłaskać, nie kładł się na kolanach, czasami jak spałam, kładł mi się na klatkę piersiową. Po jakichś 2 latach niestety wpadł pod samochód…Następnym razem jesienią 2019 roku byłam znowu w pracy i przybłąkał się mały kotek, który mnie nie odstępował, spędził ze mną z 10 godzin. Był wyjątkowy, bardzo rozgarnięty, poukładany, załatwiał się wychodząc na dwór. Miałam go wziąć, znowu dzwoniłam do córki, że przyjdę z kotem, do końca nie byłam pewna tej decyzji. Moja zmienniczka powiedziała, że z chęcią go przygarnie do siebie. Znowu córka była zawiedziona, więc jej znajomi znaleźli kotki wyrzucone na śmietnik i jednego wzięliśmy do siebie. Był cudowny, kochany. Zachorował na „koci tyfus” Pomimo leczenia, zastrzyków, kroplówek, nie przeżył… Obydwa wzięte „na zamianę” nie przeżyły. Teraz myślę, że gdybym wcześniej wiedziała o wyborach kotów, postąpiłabym zupełnie inaczej!