Wartość jednego ptasiego gniazda
Posted by Marucha w dniu 2020-03-04 (Środa)
Nasi przodkowie 100 lat temu, walcząc o suwerenność i niepodległość własnej Ojczyzny, skupiali się nie tylko na wiadomościach przychodzących z frontów, lecz również zdawali sobie sprawę, że wywalczona Ojczyzna musi być silna gospodarczo, aby przelana krew bohaterów nie poszła na marne poprzez podporządkowanie wywalczonej Polski gospodarczo pod silniejsze gospodarki.
Jednym z frontów prac, podejmowanych przez polskich działaczy była troska o rozwój rodzimego rolnictwa. Dostrzegając potrzebę rozwoju tej strategicznej gałęzi gospodarczej, dostrzeżono rolę, jaką w rozwoju rolnictwa odgrywają ptaki.
Pomimo, że Polska ratyfikowała dopiero w 1932 roku konwencję o ochronie pożytecznych dla rolnictwa ptaków, zainteresowanie tą tematyką żywe było w kraju, który dopiero wykuwał swoją niepodległość.
Ostatniego maja 1919 roku na łamach gazety „Postęp”, wydawanej w Poznaniu, ukazał się artykuł o tytule: „Wartość jednego ptasiego gniazda”. Autor tekstu, podkreślając pożytek, jaki dla rolnictwa stanowi jedna rodzina ptasia, złożona z dwóch starszych ptaków i pięciorga młodych, wyliczył:
(…) Jedno pisklę potrzebuje dziennie mniej więcej 50 gąsienic lub much do pożywienia. Na dzień więc wypada dla jednego gniazda 250 owadów. Karmienie trwa około 30 dni. Zatem na wyżywienie jednego gniazda w ciągu miesiąca potrzeba 7 tysięcy 500 owadów. Z drugiej strony każda gąsienica zjada codziennie liści tyle ile sama zaważy. Niech zje dziennie tylko jeden kwiat, z którego byłby owoc, to w przeciągu miesiąca zniszczy 30 zawiązków owocowych. A 7200 gąsienic zniszczy 225 sztuk kwiatu jabłoni, gruszy, ślwiy, wiśni, malin, truskawek lub innych owoców i warzyw. (…)
Stąd wynika że wartość jednego gniazda jaskółek i innych ptaków owadożernych stanowi dla ogrodnika 225 tysięcy owoców. To też praktyczni ogrodnicy w Anglj, w Francji i gdzie indziej starają się mieć w swem gospodarstwie jak najwięcej ptaków pożytecznych, i w tym celu w sadach swych i ogrodach zawieszają sztuczne gniazda, aby w nich lęgło się ptactwo owadożerne [1].
Jak widać na powyższym przykładzie, nasi przodkowie nie tylko gotowi byli walczyć z bronią w ręku o wolną i suwerenną Polskę, lecz dostrzegali i wprowadzali w życie zabiegi dla dobra swoich gospodarstw rolniczych, przy jednoczesnej trosce o ekologię, nie potrzebując do tego unijnych ekspertów.
Krzysztof Żabierek
[1] Wartość jednego ptasiego gniazda, „Postęp”, 1919, nr 124, s. 3.
Komentarze 4 do “Wartość jednego ptasiego gniazda”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Ale dlaczego? said
Oglądałem jakiś czas temu film o patakch śpiewających, m.in. w Europie.
Populacja w niektórych krajach tych ptaków zmniejszyła się nawet o 60% i wciąż spada.
Główny powód – chemia stosowana na szkodniki w rolnictwie.
Z jednej strony coraz mniej jedzenia dla ptaków (giną owady „złe”, ale i te „obojętne” i „pożyteczne”). Ale też środki ochrony roślin trują ptaszyny…
A… nas już nie???
Szarak said
Środki chemiczne stosowane w uprawach są od pewnego czasu głównym zabójcą, to niewątpliwe.
Mniej pożywienia? – to też, m.in. dzięki lądowaniu w zbiornikach na śmieci….Ze smartfonem w ręku zawężają się myśli i czyny – najważniejsza treść w tym „okienku”.
Co dzisiaj obchodzi nowoczesny świat jakieś dobrodziejstwo ptasich rodzin, czy też zwierząt domowych?! Nawet już o istnieniu zwykłej przydomowej kury nie mają pojęcia, bo przecież jajka są” w marketach”. A jogurty to najlepsze na świecie te w kolorowych kubeczkach na półkach…
Jest jeszcze wiele innych przyczyn, zapewne mniej znacząćych, ale żal mi tych bardzo pozytywnych nauk rodzinnych o samowystarczalnych działaniach we własnych ogrodach, gdzie wszystkie owoce miały prawdziwy smak, podobnie jak warzywa. To wszystko mieliśmy od pokoleń na obrzeżu miasta. I nawet „własne” ptaki czy krety itd.
Przede wszystkim „wykopano” z terenu ptactwo…pod duże przedsięwzięcie inwestycyjne. Nawet pokazna sumka poszła na „czasową ochronę lęgów…i pozory.
Na następny już rok to niecodzienne ptactwo (m.in.dzikie kaczki,dzikie gęsi, łabędzie) tułało się z wielkim piskiem – w poszukiwaniu swoich miejsc…zagubione i zbuntowane po przelocie tysięcy kilometrów…na swoje ukochane miejsca.
A to tak szczególnie pod priorytet dla potrzeb nowych „mieszczuchów”, zaopatrujących się u mamy na wsi.
JARNO said
jak czytam cokolwiek z magnapolonia>>czy Braun, czy Gryguć>>z hasłami ‚wszyscy won’
czy patronowaniu ‚wolnorynkowcom’ jak Braun ostatnio w sejmie ‚broniąc’ ‚ustawy’ zjednoczonych prawiczków ws ‚prawa geologicznego’ (na rzecz-korzyść i za kasę Deep Jewish State)zbiera mnie na wymioty..
i sorki, muszę biegiem do klopa iść się wyrzygać.
Szarak said
E, tam, ci drudzy nie są tacy znowu wymiotni. Oni węszą, gdzie by tu wyczuć zapach kasy, wewnętrznej też, ale unijna… To już cymes.
Tylko do lusterka spoglądają lub nie.
W zależności od przynależności.