Instynkt samozachowawczy i demokracja
Posted by Marucha w dniu 2020-04-04 (Sobota)
Jak mawiała Anna Bojarska, która na Studium Dziennikarskim na UW była na drugim roku, podczas gdy ja – na pierwszym – od polityki uciec niepodobna. Nawiasem mówiąc, to właśnie ona napisała, jak to jej mąż podróżował samochodem przez Bawarię i zabrał autostopowicza, Niemca.
Jadą, jadą, aż tu nagle ukazuje się drogowskaz z napisem „Dachau” – na co mąż pani Bojarskiej powiada: a, to ten obóz koncentracyjny, chwilowo nieczynny? Niemiec popatrzył na niego uważnie i zapytał: dlaczego powiedział pan: chwilowo?
Jak się okazuje, od polityki uciec niepodobna, nawet podczas niewinnej przejażdżki po Bawarii, a cóż dopiero w sytuacji, gdy epidemia zbrodniczego koronawirusa wkłada w ręce rządów władzę dyktatorską?
Okazuje się, że w demokrację, którą przecież też ktoś musi kierować, to możemy się bawić, jak jest piękna pogoda, a i to ostrożnie – podczas gdy przychodzi co do czego, to okazuje się, że jednak dyktatura jest dobra na wszystko. Mam nadzieję, że jak tylko wrócimy do normalności, cokolwiek by to miało znaczyć, to uczeni politologowie zajmą się tym fenomenem i przestaną tak zachwalać demokrację, która – jak się okazuje – nie jest warta nawet funta kłaków.
Może jednak być odwrotnie – że właśnie zaczną zachwalać demokrację, bo – jak zauważył Franciszek ks. de La Rochefoucauld – tylko dlatego Pan Bóg nie zesłał na ziemię drugiego potopu, bo przekonał się o bezskuteczności pierwszego.
Na razie jednak umiłowanie demokracji przegrywa na całej linii z instynktem samozachowawczym, zgodnie ze spostrzeżeniem starożytnych Rzymian, którzy i na tę okoliczność sprokurowali pełną mądrości sentencję: primum vivere deinde philosophari, co się wykłada, że najpierw żyjmy, a dopiero potem będziemy sobie filozofowali.
Sytuację tę wykorzystuje nie tyle może nawet rząd, co rządowa telewizja, która nieprzejednaną opozycję nieubłaganym palcem dźga w chore z nienawiści oczy, wytykając im, że nic nie robi dla ratowania zdrowia Polaków. To akurat prawda – ale cóż niby miałaby robić, skoro wszystkie możliwości i zasoby państwa spoczywają w rękach rządu?
Wprawdzie rządowa telewizja specjalnie tego nie eksponuje, ale intencja przekazu jest jak najbardziej czytelna: opozycja powinna podporządkować się rządowi, bo w przeciwnym razie zostanie oskarżona w najlepszym razie o znieczulicę, a w najgorszym – o zbrodnicze intencje.
Mogliśmy się o tym przekonać choćby na podstawie relacji z ostatniego posiedzenia Sejmu, na którym posłowie mieli uchwalić tak zwaną „tarczę antykryzysową”, której obszerny projekt rząd przedstawił im podobno w ostatniej chwili. Wprawdzie zgłosili tam sporo poprawek, co ze zgrozą odnotowała rządowa telewizja, ale nie miało to przecież znaczenia, bo większość rządowa przegłosowała, co było trzeba – łącznie z tak zwaną „wrzutką”, czyli dodanymi w ostatniej chwili przepisami dopuszczającymi głosowanie na odległość, albo przez pełnomocnika.
W ten oto sposób pan prezes Jarosław Kaczyński, którego nie bez powodu nazywam wirtuozem intrygi, postawił całą opozycję pod ścianą – bo tego tylko by brakowało, gdyby w sytuacji, gdy naród ginie, wykłócała się o sposób, czy nawet termin wyborów prezydenckich. Bo ta zmiana miała na celu doprowadzenie do wyborów prezydenckich w terminie zaplanowanym uprzednio, kiedy jeszcze naszego i tak już przecież wystarczająco nieszczęśliwego kraju, nie nawiedził zbrodniczy koronawirus.
Wprawdzie powiadają, że pośpiech jest potrzebny tylko w dwóch przypadkach: przy biegunce i przy łapaniu pcheł, ale okazuje się, że i przy wyborach prezydenckich także, że bez względu na okoliczności odłożyć ich nie można. Tak właśnie uważali starożytni Rzymianie, czego dowodem jest kolejna, pełna mądrości sentencja: pereat mundus, fiat iustitia – co się wykłada, że niech zginie świat, byle tylko sprawiedliwości stało się zadość.
W tym przypadku może nie tyle sprawiedliwości, bo niektórzy nieubłaganym palcem wytykają, że ta nowelizacja kodeksu wyborczego jest sprzeczna z orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego, według którego nie powinno się nowelizować tego kodeksu później, niż na 6 miesięcy przed planowanym terminem wyborów, co demokracji, której liturgii nie można odkładać nawet pod pretekstem epidemii zbrodniczego koronawirusa.
Nieprzejednana opozycja, to znaczy – KO i Konfederacja, gotowa była nawet przystać na zdalne głosowanie pod warunkiem, że nie można będzie w ten sposób zmienić konstytucji, ani kodeksu wyborczego – ale posłowie Zjednoczonej Prawicy i Zjednoczonej Lewicy, którzy na tę okoliczność stanęli ramię w ramię w egzotycznej koalicji, tę propozycję odrzucili. Dzięki temu demokracja, przynajmniej chwilowo, odniosła zwycięstwo nad instynktem samozachowawczym.
Ale umiłowanie samej demokracji jeszcze nie wyjaśniałoby takiej determinacji. Gdzie mądry człowiek ukryje liść? – pyta Chesterton w opowiadaniu „Złamana szabla” i odpowiada: w lesie. A kiedy nie ma lasu? To mądry człowiek zasadzi las, by ukryć w nim liść.
W tej sytuacji niektórzy twierdzą, że ta cała „tarcza antykryzysowa”, to tylko taki las, w którym o drugiej w nocy ukryty został liść w postaci zmiany kodeksu wyborczego, która ma ułatwić wybór pana Andrzeja Dudy na drugą kadencję prezydencką.
Najwyraźniej wybór pana prezydenta na drugą kadencję jest ważniejszy od wszystkiego, przynajmniej dla prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który – jak wspomniałem – nie bez powodu uchodzi za wirtuoza intrygi. Dlaczego tak jest – tajemnica to wielka, tym bardziej, że pan prezydent mógłby wygrać z posągową panią Małgorzatą Kidawą-Błońską i bez tego – ale – jak powiada poeta – „na tym świecie pełnym złości nigdy nie dość jest przezorności”.
Ale chociaż pan prezes Jarosław Kaczyński jest wirtuozem intrygi, to jednak takim, który bardzo często, a być może nawet zawsze, potyka się na końcu o własne nogi. Tak może być i w tym przypadku, bo – jak zauważył pan Wojciech Hermeliński, były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej – tak późna zmiana kodeksu wyborczego może stać się podstawą podważenia ważności wyborów prezydenckich.
Ważność wyboru stwierdza Sąd Najwyższy, który jest – ma się rozumieć – niezawisły, jak żaden inny – ale skądinąd wiemy, że jego stosunek do aktualnego rządu nie jest – delikatnie mówiąc – entuzjastyczny, więc orzeczenia stwierdzającego nieważność wyborów prezydenckich wykluczyć w tej sytuacji nie można. A co wtedy? „Wygraj w polu, a wygrasz i w sądzie” – twierdził Klucznik Gerwazy – ale jak tu „wygrać w polu”, kiedy ze względu na epidemię zbrodniczego koronawirusa być może i wtedy nie będzie można wychodzić z domów?
Co tu ukrywać – konfrontacja instynktu samozachowawczego z umiłowaniem demokracji może przynieść nam jeszcze wiele niespodzianek, zgodnie ze spostrzeżeniem, że od polityki uciec niepodobna.
Stanisław Michalkiewicz
http://michalkiewicz.pl
Komentarzy 12 do “Instynkt samozachowawczy i demokracja”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Antymon said
„Ważność wyboru stwierdza Sąd Najwyższy, który jest – ma się rozumieć – niezawisły, jak żaden inny – ale skądinąd wiemy, że jego stosunek do aktualnego rządu nie jest – delikatnie mówiąc – entuzjastyczny, więc orzeczenia stwierdzającego nieważność wyborów prezydenckich wykluczyć w tej sytuacji nie można”
O ile mi wiadomo, z końcem kwietnia kończy się kadencja Gersdorf i Sąd Najwyższy przechodzi pod bezpośredni zarząd Kaczyńskiego.
Krzysztof M said
1. Sąd na w nosie sprawiedliwość. Sąd ustala zgodność czynu z prawem – i tylko tyle. Jeśli prawo jest tak napisane, że zgodność czynu z prawem i sprawiedliwość tego czynu są tożsame, to znaczy, że to jest dobre prawo.
2. Tendencja do regulowania każdego przejawu życia przepisami prawa nie jest z cywilizacji łacińskiej.
prostopopolsku said
Wrażenie, że Polska jest jeszcze państwem
stara się pan Michalkiewicz nie pierwszy raz rozpowszechniać:
– https://marucha.wordpress.com/2020/04/04/tsue-wydal-wyrok-ws-odmowy-przyjecia-uchodzcow-przez-polske-wegry-i-czechy/#comment-891762
Czy nie jest to przypadkiem podstawowy błąd. Skoro ustawy i zarządzenia w Polsce są redagowane lub korygowane przez ambasadę USA, to pozostaje pytanie, kto readaguje wyroki Sądu Najwyższego ?
romario said
Czy naprawdę istotne jest,który szabes-goj będzie „pod żyrandolem” odprawiał chanukowe harce?
Mietas said
Co tu ukrywać – konfrontacja instynktu samozachowawczego z umiłowaniem demokracji może przynieść nam jeszcze wiele niespodzianek, zgodnie ze spostrzeżeniem, że od polityki uciec niepodobna.
Nic dodać, Nic ująć.
https://www.bbc.com/news/world-52161995
Joannus said
Ad 3
”stara się pan Michalkiewicz nie pierwszy raz rozpowszechniać:”
Na okrągło, maniakalnie rozpowszechnia coraz to nowsze wieści z pola walki w wojnie PIS z tzw. opozycją.
————–
Niech Pan zatem sam pisze lepsze artykuły, poruszające taka tematykę, jaką Pan lubi.
Admin
Isreal said
ad5
bo to taki maniak publicystyki …..
Yagiel said
Czy aby nie należy uściślić pytania Felietonisty: konfrontacja czyjego instynktu samozachowawczego z czyim umiłowaniem demokracji?
1. Kto w Polsce miłuje demokrację, poza „szeregowym posłem”? Żart, ok? Ponieważ ta „demokracja” to żłób partiokracji – umiłowali ją partyjniacy – bez różnicy, w której partii: cały Sejm i Senat to ta sama trupa aktorów, nieźle opłacanych za nasze…
2. Ponieważ – ulubiona teza StM – aktorzy partiokracji są na smyczy taj!służb, to te taj!służby umiłowały sobie „demokrację” jako najłatwiejszy sposób okradania, sterowania bizonami z łbami nisko… w smartfonach. Częściowo już w 5G.
3. Sam bizon-elektorat też umiłował demokrację, gdyż daje ona mu dumę bycia SUWERENEM ! W du.pie tę dumę ma połowa niegłosująca, mądrzejsza z powodu p.1. A czy bogatsza? Nie po plan-demii. Po której będzie już 1/5, nie połową.
4. Oczywiście bizon-demokrację umiłował też JK, gdyż lubi te wszystkie kury szczać prowadzać… JK zapewne uwielbia sobotni rosołek. Ale że prowadzi wojnę hybrydową, dysponuje kuro-psami, które w chwilach wolnych od „pier.lonej harówy demokratycznej” idą do psychoterapeutów z pytaniem: „Jam bardziej kura czy pies na demokrację?”
5. „demokratę” JK umiłowała sobie z kolei prezydent Polski Mosbacher, owszem do spółki z Daniels’em: mamy więc klasyczny w „demokracji bizonów” TRÓJPODZIAŁ WŁADZY: JK-Mosbacher-Daniels. Ijaktu nie lubawić „demokracji”?
6. „Demokratą TRÓJPODZIAŁU” jest też PADł, który dzielnie gra rolę ambasadora Polaków zdomieszkowanych w Polsce, tj. Pinokia, który już umie podPiSać – pod dyktando Kota, Lisa i … PrimaAprilisa.
Wszystko powyższe o kant dupy potłuc wobec pytania:
A czyj instynkt samozachowawczy?
No-ż każdego-każdej wedle gatunku jego-jej. Ale to już biologia mentalna, na skraju której stanął Felietonista…
I stoi. Trudno, od polityki uciec nam niepodobna (no ale…), ale co za debil pierwszy stał się człowiekiem?
NICK said
Polonusów przyparli do muru.
Służalców za drobną kaskę?
Yagiel said
Ktoś tu wspomniał o potopie (nieskutecznym)
Wykonawcą potopu był jednoosobowy Stwórca – pomysłodawcą też. Żeby całą tę demokratyczną ludzkość…
Wszelako zostawił Noe. Z rodziną. Mniejsza o zwierzęta, zwłaszcza te pływające… Większa o synów Noe, trzech, żonatych, jak Noe. Liczba 8. Wynikła z czego? Z instynktu samozachowawczego czy z demokracji? No nie, Felietonista napisał …i…
Czy Felietonista tak napisał …i…, jak Stwórca pomyślał ? Czy/i jak XBW Krasicki bajki swe ?
JARNO said
no nie wiedziałem, że Michalkiewicz zaliczył
Studium Dziennikarskim w czasach ‚zniewolenia komunistycznego’.
Ale powinien również dodać- dla roczników dojrzewających post1989, że aby dostać się na takiem Studium trzeba bylo mieć dyplom ukończenie (magisterka) studiów wyższych.
.
Co do opinii-wiary, że Kaczyński to ‚wirtuoz’ czegokolwiekśmieszne świadectwo zarówno autora jak ‚wirtuoza’- szczególnie ad 05.04.2020
—————
Red. Michalkiewicz ma rację. Kaczyński świetnie planuje intrygi i myśli naprzód. Ale często też potyka się o swe nogi.
W każdym bądź razie jest politycznie spełniony na 150%.
Co do wymogów na studia dziennikarskie – to już od dawna nie ma wymogu kończenia uprzednio innych studiów.
Admin
Birton said
o takich jak Kaczyński, sam Jezus rzekł: J8,44 „Waszym ojcem jest diabeł”