Rewolucja uniwersytecka
Posted by Marucha w dniu 2020-04-22 (Środa)
Adam Wielomski: Po dymisji dra Jarosława Gowina z funkcji Ministra Nauki po FB krążyła petycja, aby jego następcą zrobić Mariana Kowalskiego.
Naukowcy dobrze się bawili, wysyłając sobie tę dowcipną petycję, gdyż uważali za oczywiste, że teraz przyjdzie na tę funkcję jakiś samodzielny pracownik naukowy (dr hab. lub profesor tytularny), który wie na czym polega szkolnictwo wyższe i odbuduje to, co dr Gowin zrujnował swoją „konstytucją” dla nauki.
I gdy okazało się, że jego następcą ma być mgr Wojciech Murdzek – samorządowiec i biurokrata, odznaczony Brązową Odznaką „Zasłużony dla Ochrony Przeciwpożarowej”, który nie ma chyba żadnego doświadczenia akademickiego – to wszyscy złapaliśmy się za głowę.
Wydawało się, że po rewolucji dra Gowina może już być tylko lepiej. Do przejęcia władzy przez PiS uznawano za rzecz oczywistą, że Ministrem Nauki i Szkolnictwa Wyższego musi być samodzielny pracownik naukowy, gdyż tylko taki naukowiec zna nie tylko dydaktykę, ale może także wypowiedzieć się o zasadach promocji doktorów, doktorów habilitowanych i profesorów. Młodsi pracownicy naukowi – doktorzy i magistrzy – nie mogą w tych procedurach nie tylko uczestniczyć, ale nawet się im biernie przyglądać, a więc nie mogą też reformować sposobów promocji, skoro nic o nich nie wiedzą, poza plotkami.
Konstytucja dla Nauki dra Gowina to charakterystyczna dla mentalności pisowskiej rewolucja skierowana przeciwko elitom, tym razem naukowym, znosząca sens habilitowania się i uprzywilejowująca młodszych pracowników naukowych w rozliczaniu się z dorobku naukowego.
W mojej ocenie, jest to rewolucyjna „konstytucja” napisana przed doktora i dla doktorów, aby mogli wyprzeć profesorów z dorobkiem naukowym z procesów kierowniczych. Profesorowie chyba zostali uznani za część „układu” i mają zostać zmarginalizowani. Stąd nadzieja środowiska akademickiego, że po drze Gowinie przyjdzie jakikolwiek samodzielny pracownik naukowy i zmodyfikuje rewolucyjny sens tej egalitarnej „konstytucji”, ad hoc choćby za pomocą rozporządzeń wykonawczych do ustawy. Mianowanie w miejsce dra Gowina mgra Murdzka oznacza, że profesorskiej kontrrewolucji za rządów PiS nie będzie.
Magdalena Ziętek-Wielomska: Ja akurat mam negatywny stosunek do instytucji habilitacji, wymyślonej w Prusach, a w Polsce zaprowadzonej w czasach minionego reżimu. Celem habilitacji było wprowadzenie „feudalizmu” w stosunkach między naukowcami, tak charakterystycznego dla cywilizacji bizantyjskiej.
Reformę Gowina uznałabym za słuszne odejście od tamtego modelu, gdyby nie … wprowadzenie przez nią rozbudowanej punktacji. Reforma ta podniosła poziom bizantynizmu polskiej nauki na skalę chyba dotychczas nieznaną w historii tejże orientalnej cywilizacji…przy jednoczesnym dyskryminowaniu polskich wydawnictw i czasopism. Pisaliśmy o tym, że za publikację w „prestiżowych” anglojęzycznych czasopismach i wydawnictwach przypada kilkukrotnie więcej punktów, niż za publikację w czasopismach czy wydawnictwach polskich.
Zarzucaliśmy Gowinowi, że w wyniku jego reformy polski podatnik będzie utrzymywał głównie amerykańską naukę. Wybór takiej a nie innej osoby na następcę Gowina jest jasnym sygnałem, że żaden element tej reformy nie zostanie cofnięty. Nie ma bowiem chyba żadnej osoby ze świata nauki, która oceniałaby pozytywnie gowinowską „konstytucję dla nauki”. Tylko więc osoba niemająca żadnego kontaktu z nauką może być gwarantem „nietykalności” wprowadzonych zmian.
W kontekście postępującej degradacji Polski do jakiejś nowej Generalnej Guberni jest to zupełnie zrozumiałe. Tylko naród pozbawiony elit naukowych i intelektualnych jest w stanie zaakceptować status „podludzi” i zadowalać się różnymi „plusowymi programami”.
Wybór nowego ministra jest więc jasnym sygnałem, że polscy naukowcy póki co są najwyżej tolerowani – a hojne granty coraz częściej przydzielane są przez polskie instytucje naukowcom z zagranicy.
Tekst w rubryce: „Rozmowy małżeńskie Wielomskich”
Myśl Polska, nr 17-18 (26.04-3.05.2020)
http://mysl-polska.pl
Komentarzy 6 do “Rewolucja uniwersytecka”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Krzysztof M said
Mołczać sobaki! Naczelnik wie lepiej!
Krzysztof M said
Tylko naród pozbawiony elit naukowych i intelektualnych jest w stanie zaakceptować status „podludzi” i zadowalać się różnymi „plusowymi programami”.
Podkreślam.
Peryskop said
Wielomscy mają niestety rację – magistra powołano celowo, bo do rozwałkowania resztek nałki, aby kwitł system feudalny, i to usłużny transatlantycko.
Kilkanaście lat temu, widząc uwiąd twórczy w naszym Instytucie PAN, opracowałem scenariusz CKI – Cyklicznego Konkursu Innowacyjnego, i w kilku egzemplarzach puściłem projekt do konsultacji.
Dyrektor poczuł się urażony, i obrażony, że we wstępnym opisie umieściłem rycinę Dyla Sowizdrzała – legendarnej postaci, uosobiającej naukowatego szalbierza.
Lecz ponieważ opisane zasady CKI były całkiem wyważone, racjonalne, atrakcyjne – aż po realną opcję wykreowania z tej inicjatywy popularnego programu w telavizjach – Rada Naukowa naszego Instytutu powołała nie komisję, ale „zespół” dla dalszego zbadania sprawy Konkursu. Oczywiście ten „zepsuł” zrobił swoje, czyli NIC.
Ale najtrafniejszą ocenę przekazał mi uprzedzająco kolega A. Ch. świeżo po habilitacji :
– Inicjatywa twoja jest słuszna i błyskotliwa, ale skazana na fiasko. Ponieważ udziałem w takim konkursie zainteresowani byliby tylko młodsi, czyli magistrowie i doktorzy przed habilitacją, którym jeszcze coś się chce. A przecież decydować będzie grono samodzielnych pracowników nauki, czyli osoby, których wysiłki koncentrują się już na własnych karierach i na utrzymaniu przywilejów profesorskich, dyrektorskich czy prezesowskich. Więc nie będą brać udziału w konkursie „z braku czasu”, a faktycznie z obawy przed kompromitacją.
Tak to działa.
Zresztą nie tylko w Polsce, choć u nas rażąco. I porażająco.
Aha, zamiast CKI dyrekcja opracowała i wprowadziła wtedy system anty-CKI – nowy algorytm punktowania osiągnięć, zgodnie z którym przydzielano tym więcej punktów na głowę, im więcej osób było współautorami danego „osiągnięcia” !
To nie żart, ale pod pozorem promowania pracy zespołowej, sprytny manewr ochronny wobec miernoty zatrudnionej nepotycznie, bo punkty miały i wciąż mają przełożenie na premie, oraz na awanse.
Tego chyba nie wymyśliłby i sam Dyl Sowizdrzał !
Więc nie są prawdziwe twierdzenia, jakoby elity naukowe nic nie potrafiły.
Peryskop said
Re feudalizacja i destrukcja nauki poprzez publikacje
Kompromitujący dla oceny jakości badań jest system indexów cytowań publikacji w czasopismach naukowych z tzw „listy filadelfijskiej” – prywatnego zbioru firmy Thomson Inc. Ponieważ przy zliczaniu cytowań danej publikacji CAŁKOWICIE pomijana jest zadadnicza kwestia – czy cytowanie było pozytywne, czy negatywne.
To powoduje, że opłaca się publikować materiały skandalizujące, byle by wywołać rezonans – czyli głośny rejwach, oraz lawinę cytowań. Bo taka taktyka daje sławę, punkty, premie, granty, stypendia i awanse !
Przykładem jest już nie doktor Jan Schön (niem „piękny”)
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Jan_Hendrik_Sch%C3%B6n
Redakcje nawet tak renomowanych tytułów, jak Science czy Nature, a także zatrudnieni recenzenci, idą na te przewałki, bo dają one większe ilości cytowań, co wzmacnia pozycję takich periodyków w parametrycznych rankingach ich zasięgu i impaktu. A to jest magnes, i w konsekwencji kolejne publikacje …
Na to nakłada się zjawisko cytowań wzajmnych – jak ty mnie, to i ja ciebie; bądźmy skuteczni, bo najważniejsza jest dziś ilość, a nie jakość publikacji i ich cytowań.
Na tej obłędnej karuzeli nikt już nie przejmuje się rzetelnością, bo trzeba dbać o karierę osobistą, a także o interes jednostki macierzystej. Gdyż słaby dorobek grozi spadkiem w rankingach do niższej kategorii, co oznacza niższe dotacje z ministerstw, fundacji i innych agencji. Dlatego dyrekcje i rady naukowe przymykają oczy na dokonywane szalbierstwa publikacyjne, w trosce o „dobro” instytucji.
Tak więc fałszowanie rzeczywistości zachodzi już na poziomie „warsztatu naukowego”, a dalsze przekłamania mediów nt. prac badawczych są tylko solą na tę ranę.
Laik nie znający tych mechanizmów, daje się łatwo nabierać, naiwnie myśląc, że „uczeni” wyciągną nas z kłopotów.
A czy nie ma już uczciwych badaczy ?
Oczywiście są. Ale ich pozycja jest bardzo trudna, bo są wygryzani przez skorumpowane środowisko. Ponadto jeśli nawet chcą zachować uczciwość, to są zalewani coraz częściej fejkowatymi publikacjami, na których przecież trudno się opierać.
I koło się zamyka, a wraz z nim współczesna nałka :(((
Niestety, opisane tendencje i zjawiska dotyczą wszelkich dziedzin badawczych, bo stanowią one system naczyń połączonych. Zarówno w sferze badań podstawowych, jak i w edukacji.
Nie jest trudno zgadnąć, że i tu przyczyną problemu jest hedonistyczna nadpazerność na pieniądz, i na przywileje.
Antymarxista said
https://wiedzaspoleczna.pl/historia-marksizmu-krzysztof-karon/
Co do tematu – kolega, profesor zwyczajny, nie narzeka na reforme. Widzi w niej tak dobre jak i nie takie dobre strony. No ale on ze scislych nauk a nie polityk…
JARNO said
lubię tych ludzi, tzn. Państwa Wielomskich
ALE
oni oboje, jak również 99,99% populacji między Bugiem a Odrą>inne określenie>oczyszczalnia ścieków=Polin
nie chcą przyjąć do wiadomości, że post1989>kiedy to ‚obaliliśmy komunizm-odzyskaliśmy wolność/niepodległość’ dzięki Deep Jewish State (US-Izrael-UN-NATO-WB-IMF-BIS-OECD-WTO-WHO-WIPO) mamy neoliberalizm-globalizm-washington conses
i konsekwentnie każdy aspekt życia politycznego-społecznego-etc jest modelem zaimplementowanym we wszystkich krajach ‚wolności-kapitalizamu’ pozostających pod kontrolą Deep Jewish State.
Nie na darmo w USA się mówi, że rządzą:MIMA>MILITARY-INDUSTRY (tego się akurat pozbyli jak my)-MEDIA-ACADEMY!>czyli EDUKACJA.
Już dawno temu prof. Henry Giroux powiedział prorocze slowa w odniesieniu do edukacji w USA w czasach neoliberalizmu>
NEOLIBERALIZM IS NOT MERELY EN ECONOMIC SYSTEM BUT ALSO a CULTURAL APPARATUS and PEDAGOGY (!!!!!) THAT ARE INSTRUMENTAL IN FORMING A NEW MASS SENSABILITY i luźno tłumacząc>
NEOLIBERALIZM jest nie tylko systemem ekonomicznym ale takża APARATURĄ kulturową i pedagogiką, które są INSTRUMENTEM w kształtowaniu rozsądku nowej masy (populacji)
i to było dawno TAM (czyli w USA) a dzisiaj mamy we wszystkich krajach ‚wolności i demokracji’
i konkretnie za wprowadzeniu modelu edukacji (nie tylko zresztą) jest ‚odpowiedzialne’ OECD (‚koncept’)+IMF (kasa jako ‚zachęta’)
.
I mamy dylemat>
bo Hegel upadek cywilizacji cechuje jako upadek PRAWA-RELIGII-ETYKI (to co mamy) a Edward Gibbon>w Upadku Rzymu (1776-1788/9) twierdzi, że upadek cywilizacji jest spowodowany NIERÓWNOŚCIAMI i DEGENERACJĄ ELIT (!!!)
ale ten sam Hegel mówi>
W CO MOTŁOCH BEZ DOWODÓW UWIERZYŁ, JAKBYŚMY MOGLI DOWODAMI OBALIĆ
a dowodem tego ODMÓŻDŻENIA>.see #5 ‚ANTYMARKSISTA’ i nauki Karonia, który nie przyjmuje do wiadomości NICZEGO poza tym co on ‚odkrył” zapominając że już np,. prof. Michael Jones napisał ‚książeczkę’ 3-tomową pt JAŁOWY PIENIĄDZ obejmujący cezurę czasową od początku cywilizacji (tzn. od kiedy pojawił się ‚pieniądz’) i dla którego marksizm ma pozytywne konotacje (w niektórych aspektach>>NIERÓWNOŚCI-NIEWOLNICTWO jako NORMA w kapitaliźmie, etc) i Żydzi ‚behind’>stąd moje ‚Deep Jewish State’.
.
to jak wszystko poskładać do kupy, jakiekolwiek pomysły ma Pan Wielomski czy Pani Wielomska (akurat oboje o ich dobrej woli jestem przekonany) to będąc pod butem Deep Jewish State mamy ministra szkolnictwa wyższego odznaczonego ‚Brązową Odznaką „Zasłużony dla Ochrony Przeciwpożarowej’ w miejsce absolwenta ‚filozofii’ UJ-tu DR GOWINA (a absolwentem UJ-tu są także dudabus i jego first lady-Ziobro-Szczerski-Hartman-Zoll-…..etc)