Stany Zjednoczone płoną. Główne miasta wyglądają jak po przejściu frontu albo huraganu. Większość sklepów jest obrabowana. Nawet te, które zostały szczelnie obite deskami, aby uchronić towar przed rozzuchwalonymi protestującymi padają łupem zawziętego tłumu. Rabunki odbywają się w biały dzień, często na oczach policji, która nie bardzo wie jak reagować, miotając się pomiędzy biernością a brutalnością.
Funkcjonariusze wiedzą, że zdecydowane działania narażają ich na zwolnienie ze służby i lincz w mediach społecznościowych. To, czego nie uda się zabrać jest niszczone i podpalane. Większość dużych miast wygląda jak Chicago na tym nagraniu. Co najmniej 23 osoby zostały zabite.