Zakończyły się wybory prezydenckie, przynajmniej na razie, bo stojący murem za Rafałem Trzaskowskim obóz zdrady i zaprzaństwa, zbombardował niezawisły Sąd Najwyższy tysiącami protestów wyborczych, z których dopiero trzy zostały wprawdzie uznane za zasadne, ale zarazem – że nie miały wpływu na wynik wyborów.
Najwyraźniej stare kiejkuty musiały surowo przykazać niezawisłym sędziom Sądu Najwyższego, żeby nie podważali wyniku wyborów prezydenckich.