Damnatio memoriae
Posted by Marucha w dniu 2020-08-30 (Niedziela)
Damnatio memoriae (dosłownie: potępienie pamięci) była to kara polegająca na wykreśleniu jakiejś osoby z pamięci potomnych, to znaczy – na usunięciu nazwiska skazanego z wszelkich zapisków, pomników i nagrobków.
Przyszła do Rzymu przez Grecję z Egiptu, gdzie była zastosowana m.in. wobec faranona Echnatona, który przeprowadził reformę religijną.
Odżyła ona w czasach współczesnych za komuny, kiedy to usuwano z dokumentacji wszelkie ślady osób skazanych na zapomnienie.
Tak było np. z Jeżowem, którego wyretuszowano nawet ze wspólnej fotografii ze Stalinem. Opisana została przez Jerzego Orwella „Roku 1984”, gdzie opisuje on działalność Ministerstwa Prawdy, które zajmowało się właśnie korygowaniem historii wstecz.
Okazuje się, że damnatio memoriae nadal funkcjonuje za sprawą Unii Europejskiej. Jak wiadomo, jej instytucje w następstwie „długiego marszu” zostały opanowane przez żydokomunę, która z właściwym sobie niechlujstwem przeforsowała przepisy o tak zwanej ochronie danych osobowych.
Te przepisy, niezależnie od totalniackiego charakteru, stanowią przejaw wyjątkowej i obrzydliwej hipokryzji, bo wprowadzono je akurat w epoce totalnej inwigilacji, w której wykorzystuje się m. in. skonstruowany w Izraelu system „Pegasus”, w który zaopatrzyła się nawet tubylcza Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Polska, jako bantustan podległy władzom Eurokołchozu, oczywiście te regulacje w podskokach przyjęła za podstawę ustawy o ochronie danych osobowych, którą zajmuje się specjalnie w tym celu stworzony urząd. I właśnie ten urząd – jak już informowałem – nakazał mi usunięcie z publikacji zamieszczonych na mojej stronie internetowej, imienia i nazwiska Hermenegildy Kociubińskiej, na rzecz której niezawisły sąd w osobie pani Urszuli Jabłońskiej – Maciaszczyk, ze znanego na całym świecie z niezawisłości sądowej Poznaniu, skazał mnie na zapłacenie 150 tys. złotych wraz z kosztami, czyli prawie 190 tys. złotych.
Imię i nazwisko tej osoby jest oczywiście fałszywe, bo niezawisły sąd w znanym na całym świecie… i tak dalej – Poznaniu w osobie jeszcze innej pani, zabronił mi wymawiania nazwiska prawdziwego – ale mam nadzieję, że Czytelnicy dobrze pamiętają, o kogo naprawdę chodzi. Toteż w ramach damnatio memoriae wykreślam ze wspomnianych publikacji tamto prawdziwe nazwisko, wstawiając w jego miejsce imię i nazwisko fałszywe w postaci Hermenegildy Kociubińskiej w nadziei, że przynajmniej w tej formie nie zostanie zapomniane, zgodnie ze starożytną, rzymską sentencją: „non omnis moriar”. Tak właśnie postąpił cesarz Klaudiusz, dokonując zatarcia tzw. nagany cenzorskiej – żeby przynajmniej pozostał ślad po zatarciu.
Stanisław Michalkiewicz
http://michalkiewicz.pl/
Komentarzy 9 do “Damnatio memoriae”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Sarmata said
Pan Stanisława pisze taki oto felieton pt. „Safandulstwo ABW” tu łącze:
http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=4761
A potem się dziwi w felietonie „Widzi, że sąd – i idzie!” że go jeb… ubecki dzieci – tu łacze:
http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=4759
Wanderer said
Tu gdzie mieszkam, w Szkocji media maja prawo pisac z imienia i nazwiska o kimkolwiek i czymkolwiek co dotknelo sali sadu.
Jako ciekawostke podam historie z zycia wzieta. Mam znajomego Slowaka, ktoremu krotko po slubie zachcialo sie lonacyc, tylko problem w tym ze nie wlasna zone. Wiec udal sie do dxielnicy portowej, gdzie zamiast przyjemnosci doznal pobicia i okradzenia przez alfonsa. Znalezli go przechodnie, ulitowali i trafil do szpitala na jeden dzien. W miedzyczasie wezwana policja robila swoje, czego skutkiem byl raport w tutejszej gazecie o tym Slowaku, ma sie rozumiec z imienia, nazwiska i narodowosci jak to szukajac panienki zostal pobity, oszukany i okradziony. Pomimo ze wydarzylo sie to ladnych pare lat temu, nadal ta informacje mozna znalezc w wersji internetowej gazety.
ps. dla tych ktorzy chcieliby wiedziec jak to sie skonczylo nadmienie, ze Slowak ma juz druga zone.
Boydar said
zabrakło ewaporacji i Herostratesa
Krzysztof M said
Ad. 2
Protestantyzm, to w gruncie rzeczy pogaństwo. A pogaństwo bez niewolnictwa nie istnieje. Niewolnik praw żadnych nie ma. Stąd można w mediach pisać o ofierze z imienia i nazwiska.
Taka gmina.
Boydar said
To nie jest pogaństwo. To squrwysyństwo. Pan nie odróżnia pogaństwa od wypreparowanej herezji. Precyzyjnie skonstruowanej pod najniższe instynkty i skłonności tłuszczy. Najpierw sprowokowano spektakularne postawy i postępki, najczęściej przez podstawioną agenturę lub bezczelne kłamstwo, A potem się od tych hucp „odcięto”. I tak powstali protestanci, oczywiście pasowało im. To jak Pan może porównywać uczciwego poganina, który wiedział co wiedział i vice versa, czyli nie wiedział czego nie wiedział.
Ponieważ „protestanctwo” zaplanowali i wdrożyły żydy, wszystko co pod tym pojęciem się kryje jest talmudyczne, także relacja do gojów, którzy z urzędu (rabinackiego) służyć mają żydowi. Kółko się zamyka.
Krzysztof M said
Ad. 5
To nie jest pogaństwo. To squrwysyństwo.
Skurwysyństwo to incydent. Pogaństwo, to system, to fundament, to zasady. Więc to nie to samo. „Palimpsest”, ks. Michał Poradowski – polecam.
Boydar said
Piękny mi qurwa incydent, od Kaina do dzisiaj
Marucha said
Re 6:
Panie Krzysztofie, wszelkie herezje „chrześcijańskie” to celowa, żydowska robota, mająca na celu rozwalić jedyną prawdziwą religię – co w zasadzie już się udało.
Pogaństwo to zupełnie co innego.
Pojawiło się często wcześniej niż chrześcijaństwo, a na pewno nie w celowej doń opozycji.
Miało swoje zasady.
Heretycy zasad nie mają. Dowolnie je zmieniają.
Krzysztof M said
Ad. 8
wszelkie herezje „chrześcijańskie” to celowa, żydowska robota, mająca na celu rozwalić jedyną prawdziwą religię – co w zasadzie już się udało.
Trudno się z tym nie zgodzić. Z resztą zresztą także.