Moda na zapożyczenia we współczesnej polszczyźnie – anglicyzmy
Posted by Marucha w dniu 2020-09-08 (Wtorek)

Pałer of inglisz
Język polski ulega ciągłym transformacjom. Sprawcami tego są posługujący się nim ludzie. To dzięki nim jest wciąż żywy, ale też oni go zmieniają. Dostosowują do potrzeb otaczającej ich rzeczywistości, ulegają chwilowym modom.
Podatna takiemu zjawisku jest szczególnie mowa potoczna. Jeśli chodzi o zapożyczenia, będące tematem moich rozważań, wprowadzają je do niej przede wszystkim ludzie młodzi.
Choć we współczesnej polszczyźnie znajdują się „pożyczki” łacińskie, włoskie, niemieckie, węgierskie, francuskie, rosyjskie, to obecnie język chłonie szczególnie tzw. anglicyzmy. Nie zawsze ich stosowanie jest procesem świadomym. Jednakże już celowo obecne są one poza mową potoczną, w innych aktach komunikacyjnych. Coraz częściej wykorzystywane są bowiem jako narzędzie marketingowe, które z premedytacją stosuje się w różnego rodzaju reklamach. W sytuacji tej językoznawcy często zastanawiają się, czy owe zapożyczenia są rzeczywiście potrzebne, czy też stanowią jedynie zaśmiecanie języka ojczystego.
Według słownika języka polskiego zapożyczenie to wyraz, znaczenie wyrazu, związek wyrazowy, struktura składniowa przejęte z języka obcego lub wzorowane na nim. Jest to bardzo prosta definicja w porównaniu do tych, jakie można znaleźć w literaturze przedmiotu, jednak w pełni dotyka istoty omawianego zjawiska.
Jednym z rodzajów zapożyczeń są tzw. anglicyzmy. Są one wyjątkowo modne i często stosowane w języku, którym na co dzień i nie tylko, posługują się Polacy. Anglicyzm to wyraz, zwrot, konstrukcja składniowa, przejęty z języka angielskiego albo wzorowany na nim. Są to też wyrazy pochodzące z łaciny lub greki, które do polszczyzny przedostały się za pośrednictwem języka angielskiego.
Zapożyczenia klasyfikuje się na podstawie kilku podstawowych kryteriów:
– podmiotu zapożyczenia,
– stopnia przyswojenia,
– przyczyny wprowadzenia,
– pochodzenia,
– drogi przedostania się do języka.
Wyróżnia się także pożyczki ustne i graficzne.
Jeśli chodzi o anglicyzmy, to ich pochodzenie jest znane. Droga ich przedostania się ma charakter zdecydowanie bezpośredni, czyli jest to samoistne przedostawanie się wyrazów z jednego języka do drugiego. W przypadku anglicyzmów skala zjawiska dyktowana jest popularnością tego języka na świecie, a także uczenia się go przez Polaków w skali masowej.
Przyczyny zapożyczeń można uznać zarówno za wewnątrz, jak i zewnątrzjęzykowe. W pierwszym przypadku szczególne znaczenia ma utrata ekspresywności przez niektóre rodzime leksemy, co przyczynia się do zapożyczania nowych wyrazów ekspresywnie nacechowanych. Natomiast główną przyczyną zewnątrzjęzykową jest konieczność nazywania nowych desygnatów, co wydaje się rozwiązaniem bardziej ekonomicznym niż stwarzanie rodzimych określeń. Jest to bezsprzeczne w przypadku rozwoju teleinformatyki. Należy jednak pamiętać, że od zawsze stosowanie wyrazów obcych, cieszyło się prestiżem. Kiedyś był to np. język francuski, dziś – angielski.
Co do stopnia przyswojenia anglicyzmów, to wyróżnia się przede wszystkim:
– cytaty (np. szekspirowskie „To be or not to be”),
– zapożyczenia częściowo przyswojone, co znaczy, że posiadają uproszczoną wymowę lub pisownię w j. polskim, ale pozostają nieodmienne ze względu na swoją nietypową budowę fleksyjną (np. hobby czy wideo – video),
– zapożyczenia całkowite, które zostają w pełni dostosowane do systemu języka polskiego pod względem pisowni, wymowy i odmiany (np.: bilbord – billboard, gadżet – gadget czy kokpit – cockpit).
Klasyfikując anglicyzmy ze względu na podmiot zapożyczenia, dzieli się je głównie na:
– właściwe,
– strukturalne (kalki),
– semantyczne (znaczeniowe),
– sztuczne.
Pierwsze z nich to wyrazy przejęte razem ze znaczeniem, czasami upraszczana jest ich wymowa i pisownia (np. komputer – computer, dżentelmen – gentleman).
Zapożyczenia strukturalne to formy utworzone przez dokładne odwzorowanie obcej konstrukcji za pomocą rodzimych elementów językowych. Wyróżnia się angielskie kalki: słowotwórcze polegające na odwzorowaniu obcej konstrukcji polskimi wyrazami (np. drapacz chmur – skyscraper), frazeologiczne polegające na odwzorowaniu stałych połączeń wyrazowych (np. lekarz rodzinny – family doctor), znaczeniowe polegające na nabraniu przez wyraz zapożyczony innego znaczenia w języku polskim (np. mysz jako część komputera – mouse).
Anglicyzmy w języku polskim to także zapożyczenia semantyczne, czyli polegają na przejęciu tylko znaczenia wyrazu, które uzupełnia znaczenia już znane (np. projekt jako przedsięwzięcie czy zamierzenie – project, dieta w sensie odżywiania się – diet).
Zapożyczenia sztuczne to natomiast anglicyzmy utworzone z obcych morfemów leksykalnych i słowotwórczych (np. kserokopia, dyktafon, telewizja), w tym też tzw. hybrydy, których część jest pochodzenia angielskiego (np. ekożywność, radiosłuchacz, mikrospołeczność).
Blog to stosunkowo nowy gatunek tekstu, który pojawił się w Polsce prawdopodobnie w 2000 roku. Była to odpowiedź na podobne strony w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Kanadzie i Japonii. Może go założyć i prowadzić każdy.
Próba zdefiniowania, czym jest blog, nie jest łatwym zadaniem, ponieważ jest to gatunek, który ciągle się kształtuje i przybiera coraz to nowsze formy. Są to jakby prywatne pamiętniki obejmujące zarówno krótkie notatki, jak i długie eseje. Wiele z nich dotyczy ogólnych zainteresowań, takich jak hobby czy sprawy polityczne. Coraz częściej służą do autokreacji i zarabiania pieniędzy. W związku z tym muszą być modne, a na gruncie mowy pisanej owa moda przejawia się właśnie m.in. poprzez używanie anglicyzmów.
Przykładem może być blog Mediafun Macieja Budzicha. Dotyczy on marketingu, reklamy i mediów społecznościowych. Autor posługuje się przede wszystkim zapożyczeniami właściwymi, które dotyczą działań związanych z internetem: fejsować – publikować na portalu społecznościowym, instagramować – publikować na portalu, wygooglować – wyszukiwać przez przeglądarkę internetową.
Bardzo ciekawym pod względem zapożyczeń, choć kontrowersyjnym dziełem, jest piosenka Nataszy Urbańskiej pt. Rolowanie. Użyto w niej wplecione w język polski m.in. następujące zapożyczenia: wielki mi big deal – wielka mi rzecz, podniósł mi się flow, face demolation – podniosło mi się płynięcie, rozwalenie twarzy (makijażu), weź mnie na dancefloor – weź mnie na parkiet, w realu gubię się – w świecie rzeczywistym gubię się, Grandmatka truje mnie – babcia poucza mnie (prawi mi morały), O co kaman no, nie rób tragetion – o co chodzi no, nie rób tragedii.
Użyte przez Janusza Józefowicza, który pod pseudonimem poczynił ten dość oryginalny tekst, z pozoru zdają się być nic nieznaczącym potokiem słów. Dopiero przetłumaczenie zapożyczeń na język polski, czyni z niego możliwy do zrozumienia. Wykorzystano w nim różnorodne zapożyczenia. Ich nagromadzenie jest tak duże, że wielu krytyków podejrzewa, iż tekst miał mieć charakter ironiczny. Wskazywać na przesadę w stosowaniu zapożyczeń w życiu codziennym, szczególnie wśród ludzi młodych. Miał być może pokazać, poprzez trudność w zrozumieniu go, że zapożyczenia mogą mieć negatywny wpływ na akt komunikacji i zaśmiecają język polski.
Warto odwołać się jeszcze chociażby do spotu reklamowego Nivea aqua effect, który pokazuje, że z zapożyczeń korzysta się celowo np. w reklamach. Anglicyzmy stają się narzędziem marketingowym. Dlaczego zamiast Nivea (nazwa produktu) efekt nawilżający, mamy dwa zapożyczenia? Efekt, czyli zapożyczenia właściwe i aqua – woda, czyli wyraz łaciński, który przedostał się do j. polskiego za pośrednictwem j. angielskiego [? – admin]. Otóż chodzi o tzw. magię słowa, o modę. Jeśli użyte zostaną anglicyzmy, które są popularne, to szanse na sprzedaż produktu są większe. Poza tym obca nazwa wydaje się bardziej intrygująca, ciekawa, a działanie zagranicznych produktów (bo tak można pomyśleć o jego pochodzeniu) Polacy zawsze wyżej cenili niż tych rodzimych.
Zapożyczenia są mocno obecne w języku polskim. Przede wszystkim są to anglicyzmy, na które jest moda. Determinanty zapożyczeń są różnorodne – począwszy właśnie od mody po manipulacje i perswazję w reklamie poprzez wykorzystanie obcych słów.
Widać zatem, że chłonność zapożyczeń przez język polski jest duża – szczególnie w mowie potocznej. Proces ten prowadzi do zmian w zasobie leksyki polskiej, jednakże niekoniecznie korzystnych. Owszem określanie nowych technologii i zjawisk od słów angielskich może być zrozumiałe, jednak stosowanie ich tylko dla mody, nie stanowi żadnej wartości, wręcz odwrotnie – świadczy o niskiej kulturze języka osoby, która się nim posługuje. Należy mieć zatem nadzieję, że anglicyzmy z czasem przeminą – tak jak każda moda.
Autor: A. Kuchnia-Wołosiewicz
https://www.magnapolonia.org
Komentarzy 20 do “Moda na zapożyczenia we współczesnej polszczyźnie – anglicyzmy”
Sorry, the comment form is closed at this time.
wanderer said
Nie zawsze, podkreslam, nie zawsze ale wydaje mi sie, ze przyklejanie anglicyzmow np do reklam czy mowy potocznej jest wyrazem kompleksow tychze ktorzy ich uzywaja. Bo chca byc bardziej „europejscy”, „swiatowi”, bardziej „ekstra”. Takie zakompleksione indywidua.
Znam j. angielski bardzo dobrze z racji pomieszkiwania od kilkunastu lat za granica, ale nigdy nie przyszloby mi do glowy uzywac anglicyzmow jak jestem w kraju. To z szacunku do Polski, Polakow, moich przodkow i samego siebie. Moje dzieci tutaj studiuja, ale mowia, wyrazaja sie i pisza plynnie po polsku. Nie wyobrazam sobie, by bylo inaczej.
Piskorz said
re1 A Francuzi walczą ze zmiennym szczęściem z tzw. anglicyzmami, nawet kary ponoć za to walą.! Rozumiem ich dobrze, ich język…piękny jest. Nie ma porównania z bełkotem angielskim..Nie da się uniknąć takich zapożyczeń w obecnym świecie. ps Mało kto wie. że pojęcia z księgowości, bankowości itp
zapożyczone /trzymają się dobrze/ są…z pięknego /2/ jęz. włoskiego.
francobollo said
Urodzona w Ameryce Polska młodzież nazywa ,,nowo-modny” język Polaków w Polsce i tych, którzy odwiedzają Amerykę, że posługują się językiem – engolish – co w tłumaczeniu znaczy … no English no Polish ….
A tak naprawdę jest to bardzo poważny problem wynaradawiania z kultury języka polskiego na własne życzenie. Złośliwi podpowiadają, że to Żyd tak nakazuje, a ja uważam, że gdyby Żyd tak chciał to byłoby na odwrót.
Polecam przy okazji super kanał amerykański na YT w języku polskim ,,obudź się Polsko obudź się Polonio”
Pozdrawiam Pana Gajowego i myślących odwiedzających ten wspaniały portal.
jok said
Słowo z nowomowy, moim zdaniem: potworek, które weszło na dobre do języka oficjalnego i podejrzewam, przez wielu młodszych oraz pewnie też, przez słabo zorientowanych w mowie, uważane za „eleganckie”
„Dedykowany”.
Nie jako dedykowana laurka :). Nawet już chyba nie jako „przeznaczony” w ścisłym tego słowa znaczeniu (choć oczywiście pochodzi jako kalka z „dedicated”).
Dziś to raczej trzeba tłumaczyć konglomeratem opisów: „przeznaczony dla”,”ukierunkowany na” – trzeba podać kilka określeń, by je wyjaśnić.
Są słowa, które – sądzę – w jakimś stopniu „zaśmiecają”, ale przebiły się do oficjalnego lub prawie oficjalnego języka i utraciły status „śmieci”: „mail”, „offline”
Są rzeczy gorsze, które zaśmiecają język – rzekłbym – i wciąż są uważane za „zaśmiecanie”, tj. do oficjalnego języka (za mocno) nie weszły. To są takie już „straszliwe” anglicyzmy. Termin mi „ekspiruje”, kiedy „dedlajn”
Niemniej są używane
jok said
A cośmy „wzięli” językowo od „braci starszej”? 🙂
Ma „kiepełko” – ale to nie jest zbyt powszechne.
Czasem ktoś mówi „geszeft”, ale to zawsze jest świadomość, że słowo z niemieckiego czy jidysz.
Zauważyłem używanie „koszerny” w sensie lekko ironicznym, ale nie do końca ironicznym i oczywiście nie w języku w telewizji.
Np. robi się coś, co może z jakichś powodów oceniać, zatwierdzać,obserwować władza zwierzchnia, np. kochana Unia. To coś musi być zaprezentowane „koszernie”, czyli strawnie i wyglądające po myśli owej władzy zwierzchniej.
Np. ma być opisane, że coś tam wpłynie na rozwój konkurencji, co – z rożnych względów (np. by promować niemieckie, zamiast z danego kraju, albo tylko dla samego „ładnego” brzmienia – hiperatystyczna i biorkratyczna Unia, wręcz uwielbia słuchać….
Zig said
Otwórz gejta, karem wjade.
Sarmata said
Na przykład wielu absolwentów akademii pierwszomajowych, świetnie zna język angielski, w którym co dzień np. wsłuchuje się, w polecenia swego szefa z obsługi hotelu. Cały jej kunszt zawodowy to ten „angielski”.
Dla przykładu pokażę różnicą między pięknym językiem polskim a takim (gównianym, bo prymitywnym) językiem angielskim.
I tak w języku angielskim mamy:
1. two
2. twice
3. twin
4. twins
5. twiny
6. twofold
a w przepięknym języku polskim, wraz z całym jego bogactwem, mamy:
1. dwa
2. dwaj
3. dwie
4. dwiema
5. dwoje
6. dwojga
7. dwojgiem
8. dwojgu
9. dwoju
10. dwom
11. dwoma
12. dwóch
13. dwói
14. dwója
15. dwójara
16. dwójareczka
17. dwójarka
18. dwójary
19. dwójarz
20. dwójarze
21. dwójarzom
22. dwójarzyna
23. dwójarzynie
24. dwójarzynom
25. dwóją
26. dwójce
27. dwójczyn
28. dwójczyna
29. dwójczynie
30. dwójczynom
31. dwójeczce
32. dwójeczka
33. dwójeczką
34. dwójeczki
35. dwójeczkom
+ dwójeńka
36. dwójka
37. dwójkach
38. dwójkarz
39. dwójką
40. dwójkę
41. dwójki
42. dwójko
43. dwójkom
44. dwójkowa
45. dwójkowicz
46. dwójkowy
47. dwójkowych
48. dwójkowym
49. dwójnasub
50. dwójniak
51. dwójom
+ dwójujuńka
+ dwojusia
+ dwójesiunieczka
+ dwójesiuńka
52. dwóm
53. dwu
54. dwumian
55. dwużydzian
56. dwużydzianka
57. dwużydzianóweczka
58. dwużydzianóweczek
Tak nawiasem to nie spotkałem jeszcze obcokrajowca, co by nawet 15% tego piękna opanował.
A Polacy mają kompleksy, że nie znają języków obcych.
Zupełnie niepotrzebnie.
P.S. Ktoś mi jednak szpetnie przygadał i dopisał, cyt.:
Słabo uważałeś na angielskim, na polskim zresztą też. Parę pierwszych z brzegu, a jest tego znacznie więcej:
secondly,
secondarily,
secondary,
twin,
two,
dyad,
couple,
pair,
geminate,
double,
twofold,
binary,
duplex,
dual,
even,
twiny,
twins,
redouble,
bipartite,
bilateral,
bifid,
mitral,
doubled,
twice.
Marucha said
Re 7:
Tendencyjnie dobrany przykład (w dodatku niezupełnie uczciwy, ale nie będę tym na razie mówił) nie zmienia faktu, iż język angielski, niestety, ma o wiele bogatsze słownictwo, niż nasz język ojczysty.
Nie ma się co obrażać na fakty.
My mamy wiele zdrobnień.
Za to anglofony mają np. 12 czasów gramatycznych
Emigrant said
Na marginesie o pomste do nieba wola sposob nauki angielskiego w polskich szkolach, ktory kompletnie po macoszemu traktuje kwestie wymowy. Adept polskiego systemu edukacji zna czas future perfect continuous ktorego zaden zdrowy na umysle anglosas nie uzyje, ale za to wymawia beach jak bitch, sheet jak shit, no you can’t jak no you cunt, bad jak bed itd itp. O slowach takich jak sixth, width, rural czy myths nie wspomne bo tego nawet absolwenci filologii nie ogarniaja. I to bezsensowne kurczowe trzymanie sie sztywnych zasad gramatycznych typu he said he was tired gdy 99% angoli powie he was like i’m tired..
Boydar said
Widać do rabowania świata dwanaście czasów jest potrzebne niezbędnie.
——
Spróbujmy rozdzielić kwestie lingwistyczne od politycznych.
Admin
Boydar said
Obawiam się, że to mission impossible, im wszystko służy do rabunku w sposób niebywale powiązany; ponad tysiąc lat lokalnego doświadczenia, nie ma się co dziwić.
Mam też wątpliwości względem „języka angielskiego”. Rozmawiałem kiedyś z jedna babką, która biegle operowała chyba kilkunastoma językami. I ona mi powiedziała, że obecny angielski to jeden wielki burdel (serdel ?) etymologiczno frazeologiczny. Poprzekręcana mieszanina niemieckiego, francuskiego, łaciny i ch’uj wie jeszcze czego. Znaczy się o chu’ju nie wspominała, bo to była dość kulturalna osoba i w ogóle na poziomie. Powiedziała też, że co najmniej kilka istotnych procent dzisiejszej angielszczyzny stworzył „ręcznie” Szekspir, bo to czym dysponował (za swoich czasów) było za cienkie żeby sprostać jego wymaganiom.
Tak sobie zrobili to tak mają, nic mi do tego. Jednak zachwycanie się chwastem bezlitośnie duszącym szlachetne rośliny nie leży ani w naszym interesie ani w mojej przyzwoitości. Nawet gdyby czasów miał bez Kozery pińcset.
Listwa said
Dziwię się że sierżanta I*** tu nie ma z żadną myślą.
Dejpanspokój said
Nie wszystko bierzemy toćka w toćkę. Wiele lat temu próbowałem telefonicznie podyktować adres mailowy. Niestety „manki:” nie zadziałało 🙂
Kuba rozgrzebywacz said
Siedemnaście czasów, nie dwanaście (proszę mi nie nakazywać, żebym je wszytkie wymieniał, bo mi je wtłaczali w głowę lat temu tyle, że wstyd się przyznawać. Ale za to nasza mowa krajska jest o wiele precyzyjniejsza i jednym słowem potrafimy wyrazić, na co Anglosas potrzebuje kilku słów, albo nawet całego zdania. Na przykład zwrot: Zajechałbym. Amerykanin użyje kilku słów: I would have get there. Ponadto, choćby się Angol nie wiem jak wytężał, to nie sprecyzuje, czy „I” to jest chłopczyk czy dziewczynka. Ot, taki pierwsze z brzegu egzemplum…
————–
Jednak 12 czasów (albo konstrukcji czasowych).
Równie często to język angielski jest bardziej zwięzły, niż polski. Zależy jakie wyrażenie się tendencyjnie dobierze.
Admin
Boydar said
Alfa Alfa, Bravo Bravo, Charlie Charlie … musi zadziałać. No chyba że matoł po drugiej stronie, taki do kolorowania drwala.
Boydar said
To ja też mogę być dziewczynek ? Coś mito KUL’em wali.
I*** said
(7) Sarmata
Jak tak, to dopiszmy do naszego „dwa”:
podwójny
podwójna
podwójne
podwójnie
bliźniaczy
bliźniacza
bliźniacze
bliźniaczo
bliźnięta
bliźniaczki
bliźniacy
dwuczęściowy
dwuczęściowa
dwuczęściowe
dwuczęściowo
dwuręczny
dwuręczna
dwuręczne
dwuręczni
dwuręcznie
dwuręcznej
dwuroczny
dwuroczna
dwuroczne
dwurocznie
dwuroczni
dwurożna
dwurożny
dwurożne
dwurożni
dwurożnie
dwudrożni
dwudrożne
dwudrożny
dwudrożna
dwuoczny
dwuoczna
dwuoczne
dwukrotnie
dwukrotny
dwukrotna
dwukrotne
dwukrotnej
dwakroć
dwuboczny
dwuboczna
dwuboczne
dwuboczni
dwubocznie
dubeltowy
dubeltowa
dubeltowe
dubeltować
dublet
dubel
duble
dubeltówka
dubletowa
dubletowy
dubletowe
dubletowo
dwustopniowy
dwustopniowa
dwustopniowe
dwustopniowo
para (rękawiczek, kochanków etc.)
dwuletni
dwuletnia
dwuletnie
dwuletnio
dwufazowy
dwufazowa
dwufazowe
dwufazowi
dwufazowo
dwuosobowy
dwuosobowa
dwuosobowe
dwuosobowo
dwuosobowi
etc.
I to nie jest jeszcze koniec.
I*** said
(12) Listwa
Stęskniliście się za mną, obywatelu Listwa. :-)))
I*** said
(12) Listwa
Niedawno był tutaj zamieszczony wspomnieniowy artykuł o ks. prof. Czesławie Bartniku (z KUL-u) – a wy obywatelu nic, ani dudu… :-)))
I*** said
(17) Dodam, póki pamiętam:
dwojaki
dwupokojowy
dwupokojowe
dwupokojowa
dwupokojowo
dwurazowy
dwurazowa
dwurazowe
dwurazowi
etc.
To jeszcze nie wszystko.