Janczarzy idą? Górski Karabach a sprawa polska.
Posted by Marucha w dniu 2020-09-29 (Wtorek)
Zanim się fejsbuk rozemocjonuje na dobre (?) – przypomnę: to nie Turcy idą na Kamieniec.
To Azerbejdżan, który stopniowo, ale konsekwentnie wychodzi z amerykańskiej strefy wpływów – po raz kolejny ściera się z Armenią, która przed dwoma laty w tejże strefie się znalazła, a w każdym razie mocno się do niej przysunęła. Naprawdę, skłania to do wstrzemięźliwości w geopolitycznych ocenach sytuacji na Zakaukaziu. Najważniejszy teraz jest pokój, a nie dziecinne zabawy kogo bardziej wolisz. To nie przedszkole.
Akcja przeciw Turcji i Rosji
Co warto przypomnieć – już dwa miesiące temu Amerykanie kazali posłusznemu sobie rządowi w Erewaniu zaatakować Azerów, chcąc skłócić Rosję i Turcję, umiędzynarodowić konflikt, a być może także doprowadzić do utraty twarzy przez Moskwę jako formalnie nadal sojusznika Armenii.
Wówczas ani Moskwa, ani Ankara, ani Baku nie dały się wrobić w tak prymitywną zagrywkę, należy jednak brać pod uwagę, że nadrzędnym celem USA wydaje się doprowadzenie do ostrego zwarcia rosyjsko-tureckiego. W tym kierunku próbowano i Moskwę, i Ankarę podsterować w Syrii, podobnie chciano rozdmuchać różnice interesów obu mocarstw w Libii. Interes amerykański wydaje się zresztą oczywisty – zajęcie Turków i Rosjan sprowokowanym między nimi konfliktem zostawiłoby Amerykanom wolną rękę na wszystkich frontach, na których ostatnio muszą ustępować dynamice rywali.
Dodatkowo zaś – siły rosyjskie uległyby dalszemu rozproszeniu, zaś Turcja chcąc nie chcąc musiałaby zwrócić się na powrót do swych zobowiązań NATO-owskich, z których jak dotąd stopniowo się przecież wyzwala.
Wydaje się więc nie być przypadkiem, że głównym beneficjentem gorącego konfliktu w Karabachu – pozostaje Waszyngton, wciąż zachowujący część wpływów w Azerbejdżanie i dysponujący nowymi powiązaniami w Armenii, a zatem zdolny bez większego wysiłku rozpalić pełnowymiarową wojnę, z nadzieję rozszerzenia ją poza sporny między dwoma krajami region.
Najważniejsze dla Polski – osłabić NATO
By zbyt łatwo nie rozdzielać sympatii w tym konflikcie, należy też pamiętać, że skuteczny lobbing ormiański na Zachodzie – to transmisja obustronna. Ormianie zawsze byli dumni ze efektywności swoich ośrodków wpływu we Francji, ostatnio także w USA – ale zadziało się tak, że są one teraz także ośrodkami wpływów amerykańskich na Zakaukaziu.
Odrębna kwestia to tradycyjnie bliski związki ormiańsko-francuskie. Jasne, Ormianie uważają się za i są grupą wywierającą wpływ na politykę francuską – ale też Francja uznaje Armenię jeśli nie wprost za część swojej strefy interesów, to na pewno za cenny instrument oddziaływania w regionie. Oddziaływania przede wszystkim na Turcję – z którą Republika Macrona jest w intensywnym sporze geopolitycznym niegdyś w Syrii, a dziś zwłaszcza w Libii, za pośrednictwem Grecji na Morzu Egejskim i przede wszystkim na forum NATO.
I znowu – to Turcja w ramach Paktu jest siłą odśrodkową i dezintegracyjną i samo to jest przecież także w interesie Polski, dla której osłabienie więzi atlantyckich jest racją narodowego bytu. Jakiekolwiek zaś orientowanie się na Francję – w historii naszego narodu kończyło się wyłącznie źle.
Sojusze i sympatie są zmienne
Właśnie polska racja stanu nakazuje wyjście wreszcie z freblówki i spojrzenie na sytuację międzynarodową całkowicie na zimno. Oto był czas, że rozsądek geopolityczny kazał patrzeć z sympatią np. na aspiracje Kurdów, których główna aktywność wymierzona była przeciw Turcji, w latach 80-tych zaangażowanej po stronie NATO-wskich jastrzębi.
Ale sytuacja światowa jest w ciągłym ruchu. Dzisiejsza Turcja stanowi ośrodek emancypacyjny i ważny element kształtującej się wielobiegunowości, zaś Kurdowie zdecydowali się być jednocześnie narzędziem imperializmu-syjonizmu, jak i współczesną maskotką liberallewicy, udając reinkarnację Republiki Hiszpańskiej.
Zdaje się, że coś podobnego zachodzi i w przypadku Armenii. Nieprzypadkowo nagle miłością zapałały do niej te same kręgi, które jeszcze do niedawna świata nie widziały spoza Rożawy (także w Polsce). I analogicznie – kiedy Azerbejdżan był amerykańską stopą postawioną na Zakaukaziu – należało ją kłuć. Dziś, gdy İlham Əliyev powoli próbuje wybić się na pozycję samodzielnego regionalnego gracza – nie ma sensu mu w tym przeszkadzać. A nawet wprost przeciwnie.
Nie mawiam bynajmniej do obalania chaczkarów, ale zalecam chwilę zastanowienia co taki zmieniony rozkład sympatii i sojuszy może dziś oznaczać.
Czy Rosja uratuje pokój?
I wreszcie pozycja Rosji w całej tej historii, bez wątpienia kluczowa – bo (niczym w I wojnie światowej), to właśnie to państwo wraz z Turcją pozostaje głównym celem geopolitycznych zachodnich macherów. Wbrew jak zwykle sprymitywizowanym, a dodatkowo zdezaktualizowanym cieniom poglądów dominujących w Polsce – Federacja Rosyjska nie jest zobowiązana do udzielania Armenii jakiegokolwiek wsparcia w konflikcie ograniczonym do Górskiego Karabachu, regionu, który jak cały świat – Moskwa uważa formalnie za część Azerbejdżanu (nawiasem mówiąc również Polska nie uznaje podmiotowości prawnej Arcach, jak i stoi na gruncie rezolucji Zgromadzenia ONZ 62/243 „O sytuacji na okupowanych terytoriach Azerbejdżanu”, wzywającej obie strony do pokojowego rozstrzygnięcia konfliktu).
Armenia jest wprawdzie stroną Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym – jednak nie może się on odnosić do kwestii karabachskiej, nadto zaś od dwóch lat, od kolorowej rewolucji 2018 r. – Erewań praktycznie rozluźnił swoje związki z postsowieckimi partnerami, coraz częściej zerkając między innymi w stronę animowanego przez amerykańskie jastrzębie Partnerstwa Wschodniego, od którego z kolei coraz silniej dystansuje się Baku.
Moskwa więc żadną miarą nie ma w tym konflikcie związanych rąk, a przeciwnie – doskonale rozumiejąc prawdziwe tło i cele ostatnich wydarzeń może zupełnie szczerze apelować o natychmiastową pacyfikację. I w tym zakresie polityka Władymira Putina również jest zupełnie zgodna z interesami Polski.
Biało-czerwona w ciekawych czasach
Walki w Górskim Karabachu wybuchają z pewną regularnością, przynosząc przeważnie dziesiątki, czasem setki trupów i kilkusetmetrowe przesunięcia linii demarkacyjnej (przede wszystkim w opanowanej przez siły ormiańskie strefie buforowej wokół Arcach).
Takie wojny zastępcze są już zresztą znakiem rozpoznawczym okresu geopolitycznej przemiany, w którym się obecnie znajdujemy, potęgując tylko wrażenie niedookreśloności nowego ładu światowego, do którego chwiejnie i zakosami, ale jednak wszyscy zmierzamy. Czujemy jego bliskość, wciąż jednak nie umiemy odgadnąć jaki będzie, w dodatku zaś rozumiejąc, że w każdej chwili każda kolejna lokalna strzelanina może nabrać charakteru regionalnego, subregionalnego, a nawet globalnego.
Żyjemy w czasach wymagających wyjątkowo zimnego spojrzenia i racjonalnych decyzji, dlatego wszystkim zbyt szybkim w wywieszaniu awatarów cudzych flag warto przypomnieć – że nasza jest tylko i wyłącznie biało-czerwona i tylko ona powinna mieć dla nas znaczenie.
Konrad Rękas
Konserwatyzm.pl
https://chart.neon24.pl
Komentarzy 16 do “Janczarzy idą? Górski Karabach a sprawa polska.”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Maverick said
Tylko zwolennicy tyranii nie akceptują woli mieszkańców pewnych rejonów do samostanowienia o swoim losie. Granice ustalali tyrani i dlatego konsekwencją tych decyzji są wojny. Ponieważ Stalin przekazał tereny Armenii Azerbajdzanowi, nie znaczy że jakaś decyzja ONZ ma ich pozwabić swojej tozsamości. Poliniacki rząd powinień kierować się wolą obywateli tego rejonu a nie decyzjami tyranów. To samo dotyczy Donbasu, czy polskiego Lwowa czy Wilna. Ormianie mają więcej ikry niż poliniactwo, których kabała użyje dla swoich celów.. Poliniacy zawsze dumni do walczenia za interesy innych, obcych nam czy nawet wrogich interesów. Ponoć coraz więcej powołań do ćwiczeń wojskowych w Polin.
osoba prywatna said
osoba prywatna said
Panie i panowie, oto najstarsza katedra świata! [zdjęcia]
https://pl.aleteia.org/2017/12/28/panie-i-panowie-oto-najstarsza-katedra-swiata/
Regulator said
Proszę sie trzymać z daleka od PEJSBUKA!
gre said
Czytam to i zastanawiam się czy pan Rękas czasem aby nie stracił kontaktu z rzeczywistością. Nie chodzi o samą analizę sytuacji w Karabachu tylko o jego wezwania o zimne przemyślenie sytuacji międzynarodowej przez……. no właśnie przez kogo? Czy jeszcze w Polsce naprawdę ktoś myśli, że nasze łże władze/politycy cokolwiek przemyślą i cokolwiek zmienią, że zmienimy sojusze w zależności od interesu Polski? Naprawdę są jeszcze ludzie, którzy mają nadzieję, że Polska będzie robiła co innego niż nadstawianie dupy USA i po cichu robienie loda Niemcom? To jak wiara w krasnoludki.
Kurt von Jungingen und Hochenschwanz! said
„Żyjemy w czasach wymagających wyjątkowo zimnego spojrzenia i racjonalnych decyzji, dlatego wszystkim zbyt szybkim w wywieszaniu awatarów cudzych flag warto przypomnieć – że nasza jest tylko i wyłącznie biało-czerwona i tylko ona powinna mieć dla nas znaczenie.”
Dlatego chrzanić Katalonię i „niepodległą” Szkocję.
UZA said
„Żyjemy w czasach wymagających wyjątkowo zimnego spojrzenia i racjonalnych decyzji, dlatego wszystkim zbyt szybkim w wywieszaniu awatarów cudzych flag warto przypomnieć – że nasza jest tylko i wyłącznie biało-czerwona i tylko ona powinna mieć dla nas znaczenie”.
Krótko mówiąc, znów mamy okazję, żeby siedzieć cicho, i pewnie znów z niej nie skorzystamy…niestety.
——
Czasami siedzieć cicho jest lepsze, niż generowanie bełkotu.
Admin
osoba prywatna said
Aximia. Express geopolityczny
2 godziny temu (edytowany)
Turcja przerzuca tysiące syryjskich najemników z Libii do Azerbejdżanu
Tysiące bojowników zwerbowanych wcześniej przez Turcję w Syrii opuszcza Libię, kierując się do wspieranego przez Ankarę Azerbejdżanu. Stwierdził to szef Departamentu Utrzymania Morale Libijskiej Armii Narodowej, Khaled Mahjub.
Najemnicy zwerbowani przez Turcję masowo opuszczają Libię. Jego zdaniem bojownicy mogą brać udział w konflikcie armeńsko-azerbejdżańskim w regionie Górskiego Karabachu po stronie Baku.
Wcześniej kanał RT TV podał, że turecki myśliwiec F-16 zestrzelił samolot Su-25 Armeńskich Sił Powietrznych w ormiańskiej przestrzeni powietrznej, pilot zginął.
na podstawie https://rueconomics.ru/468653-tysyach…
AlexSailor said
„W tym kierunku próbowano i Moskwę, i Ankarę podsterować w Syrii, podobnie chciano rozdmuchać różnice interesów obu mocarstw w Libii”
Mhmm. Turcja mocarstwo. Jak Rosja. Mhmm. Czasu szkoda na resztę tych wywodów.
Przypomnę, że Turcja rozsypałaby się w miesiąc, gdyby UE i Niemcy nie wchodzili jej w dupę (może z wyjątkiem Francji) bez mydła.
A tak w ogóle dochodzę do wniosku, że największym problemem UE są Niemcy i w mniejszym stopniu Francja. Te dwa kraje praktycznie zabijają UE.
———-
Niestety, Turcja jest b. silna militarnie.
Admin
MG-42 said
zydostwo wiecznie w akcji.
A ””””””””’GOIE ”””””””””spia nic nie robia Acha kase tylko robia Smiechu warte smiechu warte.zyda BIC nic wiecej.
revers said
re9
Turcja ma za soba Izrael i emiraty arabskie, i stanowila i stanowi do dzisiaj silny przyczolek w europie przez Instambul-Kosntanynopol, ma szereg kontrakto i wspolnych interesow nawet z Korea Pld. gdzie z powodzeniem w korporacji z Hudayim produkuje samobiezne dziala i haubice, z pejsami z Izraela drony.
A o Fracuskim dealau na bron z Grecja, niedano minister MSZ Turcji wypowiadal sie gdzie oni z dzidami do armii Tureckiej.
To samo mogl by MSZ Turcji sie wypowiedziec o polskiej armii, gdzie oni z lancami Sobieskiego i husarii do nowoczesnej armii tureckiej- wspolczesnie.
Dinozaur said
Armenia pozostaje od 1700 lat wierna chrześcijaństwu.
Niestety – czasy się zmieniły – kiedyś się liczyła gospodarka –
teraz liczy się demografia .
Sprawa jest prosta : Turcja liczyła ok. 1960 roku 24 mln. ludności ,
Polska 28 mlo.
Teraz Turcja ma ok. 70 mln. , Polska 38 mln.(?) Wprowadzenie poprawości politycznej umożliwia Turcji w każdej chwili wypuszczenie 6-7 milionów uchodźców w kierunku Europy . Tak Turcja stała się mocarstwem .
Zobaczmy sobie jeszcze raz rozanieloną minę Naszej Pani Anieli w czasie wizyty w Turcji .
nod said
ad.9
Pan Alex zwrócił uwagę na ciekawy fakt.
Kto skorzysta na wzięciu się „lokalnym” za łby przez Turcję i FR?
Nikt inny jak Niemcy i USA…
Makaroni co nie co przejrzał na oczy i popiskuje na złą Turcję coraz częściej…gdyby nie fakt że dzięki Człowiekowi z Wielkim Nosem Francja ma broń atomową było by dla nich już po herbacie.
UZA said
ad.13) „Kto skorzysta na wzięciu się „lokalnym” za łby przez Turcję i FR?
Nikt inny jak Niemcy i USA…”
Jacy Niemcy ?! Niemcy, to manifestowali w Berlinie przeciwko plandemii. I byli przeganiani przez Policję, opłacaną z Ich podatków. Mają w „swoim” Reichu tyle do powiedzenia, co my w Polin.
revers said
Jak na razie to gudlaje korzystaja najwiecej jak na niewielki kraj Izrael zaopatruja obydwie strony konfliktu w bron i amunicje.
niczym nie ryzkujac bo wszystlich maja w kieszeni lub biora na kowida.
nie ustaja transporty lotnicze samolotow transportowych arbejdzanu z Izraela do Arbejdzanu, z kolei w Armenii rowniez rzaondzi pacynek Sorosa i niby NATO ktoremu prezydentowi Armeni NATO obiecala zlote gory jak usunie u siebie rosyjskie bazy lotnicze i wojskowe.
stad tez dzialania Makrona o wsparciu uni dla Armenii jak dla Grecji w niby konflikcie z Turcja. Mozna powiedziec multi-hybrydowe servisy polityczne, gospodarcze i militarne.
nod said
ad.14 UZI
w USA jest ponad 50 milionów Germańców i ich potomków…oczywiście tak skromna diaspora nie może się równać z „golańską”
UZI może roić że USA z ich germańskim prezydentem pozostawią „dozorowanie” Europy „tradycyjnie” przyjaznej USA Francji albo nie tak wielkiej Brytanii z ich setką czołgów?
Niemcy z ich przemysłem się do tego całkowicie nie nadają…według UZIego tak więc polinianie śpijcie spokojnie
ps. gdy odrzucić wszelkie pierdoły o panturkijskim lebensraum i łodwiecznej mongolskiej kszywdzie jaką powoduje czynność oddychania u Ormian zostaną tylko pieniądze i nagle cała awantura robi się czytelna…
