„Germanofil. Władysław Studnicki” – Piotr Zychowicz
Posted by Marucha w dniu 2020-10-20 (Wtorek)
Można się z nimi zgadzać lub nie, ale tak zwani polityczni realiści od kilku lat mają swoje pięć minut. Publikacja Piotra Zychowicza na temat Władysława Studnickiego i jego koncepcji jest kolejnym elementem debaty, która dotyczy błędów polskiej polityki zagranicznej.
Pojawia się jednak pytanie, na ile najbardziej znany „germanofil” rzeczywiście był realistą, a na ile proniemieckim doktrynerem.
Z pewnością Zychowicz stał się główną twarzą polskiego realizmu politycznego. Kwestii ewentualnego sojuszu II Rzeczpospolitej z III Rzeszą poświęcił już trzecią swoją publikację. Pierwszą był wydany przed ośmioma laty „Pakt Ribbentrop-Beck”. Dwa lata później na rynku ukazała się zaś „Opcja niemiecka. Czyli jak polscy antykomuniści próbowali porozumieć się z Trzecią Rzeszą”. Spoiwem obu tych publikacji był właśnie Studnicki.
Nie powinno to szczególnie dziwić. Po pierwsze, Zychowicz napisał swoją pracę magisterską właśnie na temat tego konserwatywnego myśliciela. Po drugie, Studnicki był najbardziej znanym zwolennikiem koncepcji polsko-niemieckiego sojuszu. „Germanofil. Władysław Studnicki. Polak, który chciał sojuszu z III Rzeszą” jest więc kompleksowym omówieniem nie tyle życiorysu publicysty, co jego stanowiska wobec Niemiec na przestrzeni kolejnych lat.
To oczywiście oznacza, że zapoznajemy się z poglądami Studnickiego na rolę Niemiec od początku XX wieku do jego śmierci w 1953 roku. Można pokusić się o stwierdzenie, iż jego postulat polsko-niemieckiego sojuszu był rzeczywiście głosem wołającego na puszczy. Studnicki praktycznie całe życie był politycznym outsiderem, głosząc tezy nie przynoszące mu popularności. Z tego powodu jego ideowość, bezinteresowność i inteligencję doceniali nawet najbardziej zagorzali przeciwnicy polityczni.
Śledząc historię Studnickiego można dojść jednak do wniosku, że tak naprawdę nie był on realistą, ale doktrynerem. Trudno bowiem inaczej określić człowieka, który głosi cały czas te same poglądy w tak dynamicznie zmieniającym się wycinku rzeczywistości, jakim z pewnością są stosunki międzynarodowe. Publicysta wileńskiego „Słowa” miał więc taki sam pogląd na rolę państwa niemieckiego w czasie I wojny światowej, jak i po zakończeniu II wojny światowej.
Co najciekawsze, Studnicki dostrzegał zmiany zachodzące w Niemczech. Wiedział doskonale, że naziści różnią się znacząco od konserwatystów tworzących Republikę Weimarską, a wcześniej Cesarstwo Niemieckie. Mimo to był cały czas przekonany, że Polska i Niemcy są na siebie skazane. Uważał wręcz, że polityka niemiecka nie jest kwestią samej nienawiści Niemców do Polaków, ale nienależytego poinformowania Niemców (ale i Polaków) w zakresie łączących ich wspólnych interesów.
Oczywiście każdy może sam rozstrzygnąć, czy koncepcje Studnickiego rzeczywiście były wartościowe i przede wszystkim możliwe do zrealizowania.
Włos się jednak jeży na głowie, kiedy czyta się zakończenie tej publikacji. Zychowicz pisze bowiem, że ostatecznie program publicysty został zrealizowany za pośrednictwem Unii Europejskiej. To oczywiście prawda, bo Niemcy mają w niej pozycję dominującą. Problem w tym, że autor „Germanofila” uznaje to za… korzystne dla Polski.
W tym zasadza się zresztą największy problem koncepcji Studnickiego. Nie zauważał on, albo celowo pomijał (choć tak naprawdę analizując jego biografię trudno posądzać go o złe intencje), praktyczne efekty jego postulatu całkowitego podporządkowania polskiej polityki zagranicznej „opcji niemieckiej”. Znacznie silniejsze państwo mogło bowiem dzięki temu uczynić z Polski państwo satelickie. Czyli doprowadzić do tego, co obserwujemy obecnie – uczynienia z Polski niemieckiej montowni.
Komentarzy 12 do “„Germanofil. Władysław Studnicki” – Piotr Zychowicz”
Sorry, the comment form is closed at this time.
jok said
1. Studnicki przede wszystkim zauważał, że Niemcy nas rozjadą, w czym się akurat nie mylił, stąd chyba jego, być może wymuszona, „germanofila”. Zacząłem czytać /zamierzam przeczytać jego książkę, zobaczymy. Stud, przewidział zmiażdżenie przez Niemcy, ale nikt mu pomników nie stawia, nazywają go prawie „hitlerowcem”.
2. „Realizm” tego Piotra Zych. jest, moim zdaniem, dość żałosny. Przede wszystkim – jak osądzam, z tego co czytałem i co pamiętam z tego co czytałem – to gorszej jakości popłuczyny po Jerzym Łojku czy St. Cacie Mackiewiczu, oczywiście przedstawiane bez powoływania się na inspiratorów/pionierów/poprzedników. Przeglądałem jakąś książkę PZ, chyba o Becku, i nagle ujrzałem wtręt o „antysemizmie sanacji”, nawet nie „endecji”, taki mniej więcej w stylu prawie gazpolowo-gazwybowym (według mnie). To mi wystarczyło do oceny twórczości :), wystarczająco dużo już w życiu przeczytałem
3. Realizm ma swój czas i swój zakres.
Czas: jak zauważył Łojek, o ile pamiętam, wszystkie kraje szeroko rozumianej Europy Wschodniej w okresie wojny współpracowały jakoś z Niemcami, od Finlandii, po Bałkany i Grecję (może Bałkanów nie wspomniał), za wyjątkiem Polski i Czech (nie wiem dlaczego Łojek wymienił Czechy, może dlatego, iż nie mieli wojska na froncie wschodnim, ale i Bułgaria – przez sympatię do Rosji – też się nie zgodziła wysłać tam wojska
Zakres. Chyba podległość/proniemieckość Danii, Holandii, nawet Włoch, nawet Grecji a może i Węgier w porywach, ma chyba inny wymiar niż podległość 38 milionowej (może już mniej, a stanowczo mniej od czasów: „jest nas 40 milionów”) Polski….
,
Yah said
Pewne światło na to wszystko rzucają koncepcje Dugina i ……. informacje o kulisach dyplomacji w pierwszej połowie XX wieku. Niemcy Polska ( ale Polska POLAKÓW), Rosja to cywilizacje lądu. Anglosyjon to cywilizacja morza. Ca ła polityka Anglii okresu międzywojennego ( wcześniej sie nie cofam) to zabobieżenie jakimkolwiek sojuszom cywilizacji lądu. Nawet, myślę, że inspirowany przez Anglosyjon pakt Ribbentrop – Mołotow był wykorzystany po to by Niemcy sie dozbroi ły, a późniejsza pomoc Ameryki dla ZSRR była nie po to by ZSRR zwyciężyło tylko po to by te dwie cywilizacje lądu sie wzajemnie wykrwawiły przy okazji zostawiając polskie zgliszcza.
Plan sie nie udał, bo nie przewidziano determinacji i szybkości Rosjan.
Cały plan wziął w łeb do połowy lat 80tych – pierestrojka, Jaruzelski-Rockefeler itd. By the way – przypatrzcie się fotografiom młodego Wojciecha. Nie wygląda na młodszego brata Luny B. ? Dlatego siostra prawdziwego W.J. uważała, że ten W.J. to nie jest jej brat.
Studnicki trafnie przwidział konsekwencje dla Polski wojny z Niemcami ale …. nie przewidział konsekwencji dla Niemiec i świata wojny z ZSRR.
JMP said
Zychowicz, trzeba mu przyznać, pisze ciekawie (tej książki akurat jeszcze nie czytałem), korzysta z dużej ilości materiałów źródłowych, z jego prac wynika jednak, że z jakiegoś powodu nie jest bezstronny, jest zdecydowanym germanofilem i rusofobem co bardzo obniża wartość jego literatury z punktu widzenia powiedziałbym, choć może to niezbyt szczęśliwe określenie, obiektywizmu historycznego
JMP said
Ad #1 (Yah) Może i można dopatrzeć się pewnego podobieństwa między Brystygierową i Jaruzelskim czy może nawet bardziej jego córką Moniką, jednak Luna ma w twarzy oczywiste cechy żydowskie, których zupełnie nie mają Jaruzelscy. To tylko taka uwaga na marginesie nie mająca nic wspólnego z treścią właściwego artykułu.
JerzyS said
Pewnie przypadek
, bo jak nie , to co?
https://historia.trojmiasto.pl/Pruski-orzel-wrocil-na-gmach-gdanskiej-delegatury-ABW-n149594.html
Yah said
Ad 3
Być może ale zbrodnia wobec Polski był nie rok 1981 tylko właśnie 1985. Wtedy się zaczęło
NICK said
Przypomnę.
Jaruzel (matrioszka) odebrał.
Dwa Ordery Lenina.
Także od Putina.
Co nie musi źle świadczyć.
O nie, nie.
Piskorz said
re 6…i był najmłodszym generałem w KDL…i jeden order dostał z jakimiś diamentami /najwyższe wtedy w ZSRR.. odznaczenie/…i w czasie pogrzebu jego prez. BUL powiedział „Niech ci ziemia polska lekką będzie”. Normalnie mówi się bez tego przymiotnika.!!
Piskorz said
re 2 jest zdecydowanym germanofilem i rusofobem ” BARDZO TO WĄTPLIWE, czytałem jego prawie wszystko! Może raczej rusofobem tylko../?/
Piskorz said
re1 A. ? Dlatego siostra prawdziwego W.J. uważała, że ten W.J. to nie jest jej brat.” B. dobre pytanie..bo prawdziwy chodził do szkoły na Bielanach i uczył się tam łaciny, a ten wojak od 5 boleści..łaciny ani w ząb! B. Churchill wyraźnie x powiedział…jak będzie wygrywał Hitler – to jemu pomożemy, a jak wujek Stalin..to wtedy pomożemy wujkowi Stalinowi.
I*** said
(10) Piskorz
Jeśli już, to nie „od pięciu”, ale „od siedmiu boleści”… :-)))
B. Churchill (cóż znaczy to „B.”, może Brytyjczyk?) – ten wyjątkowy łajdak, po matce żyd, jak wiadomo nazywał się Winston Churchill…
karlik said
ad. 10 „jak będzie wygrywał Hitler – to jemu pomożemy, a jak wujek Stalin..to wtedy pomożemy wujkowi Stalinowi” czy można prosić, o źródło cytatu, bo nie umiem znaleźć.
Może to było lepsze tłumaczenie tego :
„Mam tylko jeden cel – zniszczenie Hitlera – i to znacznie upraszcza mi życie. Gdyby Hitler napadł na piekło, Izba Gmin usłyszałaby ode mnie pochwałę szatana.
I have only one purpose, the destruction of Hitler, and my life is much simplified thereby. If Hitler invaded Hell, I should make at least a favourable reference to the Devil in the House of Commons. (ang.)”
Z pozdrowieniem