Badania pokazują, że czasem mąż jest gorszy niż dziecko
Posted by Marucha w dniu 2021-01-07 (Czwartek)
Mężczyźni nie lubią zestresowanych kobiet. Pech w tym, że sami działają im na nerwy. Jak donoszą najnowsze badania, to mężowie stresują panie bardziej niż dzieci. Nawet dwa razy bardziej! A kobiety z tego powodu tracą swoją kobiecość.
Jak to mówią: musi trafić swój na swego. Ale potem okazuje się, że nie wszystko złoto, co się świeci. Życie w małżeństwie bywa nieszczęśliwe. Narzekają zwłaszcza panie, które są pozostawione same sobie. Mówią — niby żartobliwie — że w domu mają dwoje dzieci — męża.
Narzekają na brak realnego wsparcia, czego skutkiem jest spadek sił i mnóstwo stresów na co dzień.
— Mój mąż pracuje od rana do nocy. A ja z dwójką dzieci cały czas siedzę w domu — mówi Renata z Olsztyna. — Jest mi ciężko, bo wszystko jest na mojej głowie. Gdy on wraca, ma ugotowane i posprzątane. Niby pobawi się trochę z małymi, ale potem idzie spać, bo jest zmęczony. Ma ochotę pooglądać telewizję i zasypia na fotelu. Bardzo mnie to denerwuje. Wiem, że ciężko pracuje, wiem, że zarabia, ale coraz bardziej wściekam się, że woli pracować, niż cieszyć się domem.
[A gdyby „cieszył się domem”, zamiast zarabiać, to pani Renata byłaby wściekła, że jest nieudacznikiem i za mało zarabia. – admin]
Wychowywanie dzieci wysysa z kobiet energię. W internecie jest mnóstwo żartów na ten temat. Ale życie pokazuje, że rzeczywistość niewiele różni się od tego, co panie mają na co dzień. Są przecież kucharkami, sprzątaczkami, pielęgniarkami. Można tak wyliczać bez końca.
Na podstawie przeprowadzonych badań na uniwersytecie w Padwie okazało się, że przeciętna mama określa swój poziom stresu na 8,5 w 10 stopniowej skali.
Aż 46 proc. kobiet twierdzi jednak, że to zachowania męża są przyczyną większych stresów niż dzieci.
— Ostatnio szlag mnie trafił. Mąż ciągle dyktował warunki wspólnego życia. Ile mamy wydawać na życie i przyjemności. Wylicza mi, ile mogę przeznaczyć na kosmetyki. Mówi też, jak mamy wychowywać dzieci, a nawet czym je karmić. To typ, dla którego schabowe są esencją życia. Ja natomiast wolę kuchnię lekka, pełną warzyw — opowiada Marlena z Olsztyna. — Kiedyś było inaczej, potrafiliśmy dogadać się w każdej kwestii. Dziś czuję się jak w więzieniu. Ciągle proszę go też, żeby przestał palić, bo nie znoszę odoru z jego ust. Zagroziłam nawet, że odejdę. I co usłyszałam? Że palenie go uspokaja…
Panie też nie są bez winy. Często za dużo wymagają od mężów. Albo po prostu wymarzyły sobie księcia z bajki. A takich nie ma. Planowały mieć partnerów, którzy będą ich wizytówką. „Żeby był przystojny, zabawny, opiekuńczy, z dobrej rodziny i miał dobrą pracę”. Bo przecież gdy znajomi zapytają, trzeba dobrze wypaść.
Niestety czasem trudno przyznać się, że jest inaczej. Bo ten wymarzony facet zarabia na budowie albo pracuje jako ochroniarz. Marzenia o księciu z bajki runęły i po części rujnują też życie. Bo miało być tak pięknie, a jest tak normalnie.
Inne mają dyrektorów, prawników, szefów dobrze prosperujących firm. W dodatku w telewizji można oglądać „Żony Hollywood”. Bohaterek albo się nienawidzi, albo… zazdrości. Bo w większości te kobiety są żonami bogatych mężczyzn, zajmują się zakupami, robieniem selfie i noszeniem torebek z małymi pieskami. Jednak czy to jest najważniejsze?
Nawet tak zwana literatura nie wyprowadza z błędu. Na przykład popularny w Stanach Zjednoczonych pastor Mark Gungor, autor książki „Jak poznać księcia z bajki w stawie pełnym ropuchów”, radzi tak: „Na świecie jest wiele ropuchów. Tracąc na nich czas, możesz, zraniona, popaść w stan przygnębienia i zniechęcenia. Bardzo ryzykowne jest umawianie się z kimś lub wzięcie z nim ślubu z nadzieją na to, że uda ci się zmienić go w księcia czy też w mężczyznę, którego pragniesz. Wiele dobrych, naiwnych kobiet poświęca życie na ratowanie złych chłopców. (…) Może się zdarzyć, że zmarnujesz młodość, tkwiąc w związku z kimś takim, bo nie możesz wiedzieć, czy zmiany, które w nim dostrzegasz, są autentyczne.”
Tylko czy da się zmienić męża, który nie pomaga w domowych obowiązkach? Ale często kobiety nie potrafią zaufać swoim partnerom, bo uważają, że gorzej wykonują powierzone im obowiązki. Panie mają też tendencję do robienia wszystkiego samodzielnie.
Psycholodzy podkreślają, że najlepsza jest rozmowa z partnerem. I podzielenie się obowiązkami.
— Nie zapominajmy o tym, jak ważną kwestią w procesie budowania i tworzenia relacji jest rozmowa. To właśnie dzięki niej możemy zaznaczyć swoje potrzeby i troski — podkreśla Monika Kotlarek, psycholożka i autorka bloga psycholog-pisze.pl — W sytuacji, w której zachowanie drugiej osoby jest dla nas trudne, ważne jest, aby ją o tym w umiejętny i konstruktywny sposób poinformować. Wówczas istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że przy chęci obu stron, konflikt czy nieporozumienie zostanie rozwiązane, tym samym budując dalsze relacje. Poprzez poprawną i szczerą rozmowę możliwym jest zbudowanie autentycznej i opartej na zaufaniu relacji, w której potrzeby i granice każdej ze stron są szanowane i przestrzegane.
— W końcu zdecydowałam się na poważną rozmowę z mężem. Przygotowywałam się do niej przez tydzień. Dzieci pojechały do babci, a my przegadaliśmy cały wieczór — potwierdza Marlena.
— Mąż zauważył, że duszę się w tym związku. Ustaliliśmy na piśmie, kto jest za co odpowiedzialny. I że nie musimy się rygorystycznie trzymać wydatków. Teraz jest nam lżej. Niestety mąż cały czas pali…
Stresująca praca, szybkie tempo życia, problemy rodzinne — to wszystko odbija się na wyglądzie. Silny stres prowadzi do nadprodukcji kortyzolu i zaburza gospodarkę tłuszczową organizmu. Powoduje to przyrost wagi i słabnięcie włókien podporowych skóry, co przyczynia się z kolei do jej zwiotczenia i powstawania rozstępów.
Zbyt wysoki poziom androgenów u kobiet prowadzi natomiast do nadmiernego owłosienia i nasilonej produkcji sebum. Cera staje się przetłuszczona, podatna na trądzik, a wysoki poziom adrenaliny prowadzi z kolei do przesuszania się włosów.
I to wszystko przez facetów?
Ada Romanowska
Komentarz użytkownika Kronos:
Jasne, za wszystkie kłopoty w domu odpowiedzialny jest mężczyzna i chcecie drogie Panie, że Wam uwierzę?? Same twierdzicie, ze to Wy wybieracie męża i tylko dajecie się podrywać. Potem lament, że to synuś mamusi, laluś i goguś. Może to i prawda, ale lecicie na wygląd, błyskotkę, no i KASĘ. Normalny chłopak nie ma u WAS szans. Dopiero jak dostaniecie lanie od życia, wtedy otwierają się oczy, lecz niestety jest już za późno.
Komentarze 22 do “Badania pokazują, że czasem mąż jest gorszy niż dziecko”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Kar said
..ten nowy (Joe Biden) dopnie radykalnie ostatni guzik w zyciu rodzinnym przecietnego człowieki (patrzcie i czujcie miete). ..układy rodzinne beda kontynuowane/kontrolowane przez lupe-gudełsocialdistancing-2m odleglosc-sex od partnera!..juz oficjalnie klapnie na 20.01.2021
– George Orwell, szklanka piwa-Piwowara dla ciebie!
Voodoosch said
Podoba mi się ta wyliczanka, że kobieta jest sprzątaczką, opiekunką, pielęgniarką… No to w takim razie mężczyzna jest: kierowcą (dojeżdża do pracy, nikt go nie wozi), pracownikiem, elektronikiem i elektrykiem, hydraulikiem, w pełni doświadczonym „składaczem” mebli z Ikei, budowlańcem (bo płytka odpadła, mechanikiem, księgowym, informatykiem, tragarzem, też opiekunem (bawi się z dziećmi), nauczycielem (uczy dzieci różnych manualnych umiejętności), kochankiem, mężem, przyjacielem i często też kucharzem, bo czasem lubi coś upichcić.
AlexSailor said
„[A gdyby „cieszył się domem”, zamiast zarabiać, to pani Renata byłaby wściekła, że jest nieudacznikiem i za mało zarabia. – admin]”
Cóż dodać, babie nie dogodzi.
A tak w ogóle, to babom się w czerepach pomieszało i uprawiają w zasadzie kult mitycznej pierwszej żony Adama, Lilith, która stała się demonem wyspecjalizowanym z zabijaniu dzieci nienarodzonych i małych.
(Patrz grudzień w Polsce)
To tylko żydowska mitologia, ale jakże trafnie odpowiada na obecną sytuację.
Baby po prostu zwariowały.
Artykuł trafnie opisuje sytuację.
W zasadzie można powiedzieć, że spora część (większość?) kobiet, jako swój główny cel obrała zniszczenie swojego mężczyzny, lub mężczyzny w ogóle.
Zwłaszcza, jak jest biały i wierzący.
No i idzie im dobrze, bardzo dobrze.
Ilość rozwodów w Polsce (jedna trzecia zawieranych małżeństw się rozpada) pokazuje to wyśmienicie.
AlexSailor said
@Voodoosch
Niech Pan nie idzie tą drogą, proszę.
To jest wejście w narrację, jaką nam się wciska.
Kobieta ma być POMOCĄ mężczyźnie, ma być mu POSŁUSZNA (przysięga małżeńska do 1924r.), ma być mu poddana.
Inaczej zaczną się jaja, jakie widzimy.
Żadne partnerstwo, żadne pomaganie, żadne „spędzanie czasu z dziećmi”, itp.
To są wierutne bzdury.
Były czasy, że mąż wypływał na 5-8 lat, szedł na wojnę na 5 lat, albo wyjeżdżał do roboty, czy wsadzali go do więzienia, i kobiety
potrafiły jakoś dom utrzymać oraz wychować dzieci.
A dla dzieci ojciec był carem i władcą, którego kochały, słuchały, szanowały, czciły.
A teraz mamy jak mamy.
Boydar said
Bardzo stare bajki wskazywały receptę na życie z ropuchem(chą). Należało takie źwierzę po prostu pocałować. Natychmiast (w bajkach) przemieniało się w księżniczkę lub księcia. Nie może, zwłaszcza dzisiaj, być wymówką, że tak żab jest oślizgły czy paskudny. Zasada bowiem „bułkę przez bibułkę” obejmuje coraz więcej elementów wyposażenia i na dodatek działa w obie strony – nie ma takiego paskudztwa żeby się go do buzi wziąć nie dało.
Te bajki, piękne i pouczające skądinąd, taktownie pomijają pewien żenujący aspekt – w ropucha(chę) częstokroć po złożeniu pocałunku zmieniała się strona całująco składająca. Mamy tego (i znów – zwłaszcza dzisiaj) liczne przykłady.
Nie wymagajmy jednak od bajek zbyt wiele, i tak nieznacznie tylko nas zwodziły w porównaniu z np. panem premierem czy innymi członkami w izbie.
Boydar said
https://porady.sympatia.onet.pl/sympatia-radzi/szesc-zon-i-brak-konsumpcji-malzenstwa-nawet-przez-rok-milosc-i-malzenstwa-indian/ng1jjdy
Voodoosch said
@AlexSailor
Mam inną wizję ojca. Takiego co spędza czas z dziećmi. Uczy moralności i co jest dobre, a co złe. Idzie z nimi w góry i uczy niezbędnych, podstawowych czynności. Zabiera na camping i tak samo. Uczy jak naprawić podstawowe rzeczy w domu. Uczy jak się bronić, jak sam nie potrafi to wysyła do klubu i tam uczą. Podstawowe, naturalne umiejętności i wiedza, co mało która kobieta ogarnie.
Marucha said
Re 4:
Nie do końca racja.
„Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj” (autor: Bogwał (koniec XIII wieku), właściciel Brukalic na Śląsku.)
Galanteria wobec kobiet i opiekuńczość nie ma nic wspólnego z pantoflarstwem.
Okadwa said
Nuty to jest nic…
Wszystko wychodzi we graniu na żywo.
Czemu tobie nie wychodzi?… bo z tym „co wychodzi” trzeba się urodzić.
Sama różnica we płci nie wystarczy… to tylko nuty.
Niby że można to odnaleźć… ale odnaleźć można tylko to co się ma.
Nie czytał żem tego tekstu… zerknąłem ino półokiem.
… I po co to tak pisać i pisać.
„Nie zapominajmy o tym, jak ważną kwestią w procesie budowania i tworzenia relacji jest rozmowa.
To właśnie dzięki niej możemy zaznaczyć swoje potrzeby i troski— podkreśla Monika Kotlarek, psycholożka i autorka bloga psycholog-pisze.pl…
W sytuacji, w której zachowanie drugiej osoby jest dla nas trudne, ważne jest, aby ją o tym w umiejętny i konstruktywny sposób poinformować.
Wówczas istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że przy chęci obu stron, konflikt czy nieporozumienie zostanie rozwiązane, tym samym budując dalsze relacje.
Poprzez poprawną i szczerą rozmowę możliwym jest zbudowanie autentycznej i opartej na zaufaniu relacji, w której potrzeby i granice każdej ze stron są szanowane i przestrzegane.”
Toż taki sposób formułowania zdań ma tyle z terapią co… że nie dopowiem.
A przecie wystarczy przyjść do Jędrusia ze flaszeczką… a niechby i tycia.
… i rano jak ręką odjął.
Marucha said
Re 5:
Odnośnie historii o żabie, która zmieniała się w księżniczkę po pocałunku…
Było sobie dwu braci. Jeden przystojny, choć drań i bezecnik, a i niespecjalnie inteligentny. Drugi – dobry człowiek, całkiem mądry, ale – powiedzmy – raczej niezbyt atrakcyjny.
Pewnego dnia na łące ten drugi brat znalazł żabkę. Oczywiście żabka poprosiła go o pocałunek, oczywiście chłopak ją pocałował. I, jak to zawsze bywa w takich okolicznościach. zmieniła się w cud-dziewczynę, o wymiarach 91-72,5 -96,5 / 162,5, blondynę o dużych oczach.
Chłopak nie posiadał się ze szczęścia. Zaprowadził ją do domu, gdzie mieszkał z rodzicami i bratem. Jak to w rodzinach wielopokoleniowych.
No i cud-dziewczyna ujrzała tego pierwszego przystojniaka. Łatwo przewidzieć, że puściła w trąbę tego brzydkiego i jeszcze tego samego wieczora wylądowała z przystojniakiem na sianku.
Od tej pory ten brzydki brat zaczął dręczyć zwierzęta.
JanuszT said
Ad 10.
Świetne drogi Gajowy😚Życie…
Wielka Kopa Tatry said
Akurat w tym że ktoś patrzy na wygląd, to nie ma nic złego.Chyba nawet w Biblii jest taki fragment o łączeniu się w pary, wygląd też musi być dopasowany, musi być harmonia.
Wielka Kopa Tatry said
Akurat w tym że ktoś patrzy na wygląd, to nie ma nic złego.Chyba nawet w Biblii jest taki fragment o łączeniu się w pary, wygląd też musi być dopasowany, musi być harmonia.
UZA said
ad.10) „Odnośnie historii o żabie, która zmieniała się w księżniczkę po pocałunku…”
Pan Gajowy opowiedział bajkę od środka, pomijając początek i finał. A było to tak:
Dawno, dawno temu żył sobie pewien kowal, który miał pięć córek. Cztery z nich były urodziwe, a jedna nie. Ta nieurodziwa (miała na imię Gryzelda) przewyższała jednak siostry pod innymi względami. Podczas gdy tamte były głupie, leniwe i samolubne, Gryzelda odznaczała się mądrością , pracowitością i daleko posuniętym altruizmem. Zawsze chętnie wszystkim pomagała, nigdy nie narzekała, była cierpliwa i uprzejma. Nikt tego jednak nie docenił i o ile pozostałe siostry szybko znalazły dobrych, kochających małżonków, Gryzelda więdła w samotności.
W końcu sprawą zajęła się dobra wróżka – jak to w bajkach bywa. Znała ona pewnego szpetnego poczciwca i uznała, że byłby odpowiednią parą dla Gryzeldy. Postanowiła zatem przedstawić sobie młodych. Niestety, nic z tego nie wyszło. Młodzieniec na widok panny (brunetki z trądzikiem i dużą nadwagą ) przypomniał sobie, że ma coś pilnego do zrobienia i szybko się pożegnał. Wtedy wróżka westchnęła i zamieniła Gryzeldę w żabkę, która – po pocałunku – przekształciła się w „cud-dziewczynę, o wymiarach 91-72,5 -96,5 / 162,5, blondynę o dużych oczach”. Widząc ją chłopak do tego stopnia zgłupiał, że stracił szacunek potencjalnej narzeczonej (która, jako się rzekło, była mądrą dziewczyną) . Żeby dać nauczkę niefortunnemu wielbicielowi, zaczęła robić słodkie oczy do jego przystojnego brata. Krótko mówiąc, udawała, że – tak jak on – ocenia wartość człowieka wyłącznie na podstawie wyglądu. Potem jej się znudziło i wróciła do domu.
Kiedy Gryzelda dowiedziała się, że odrzucony adorator zaczął dręczyć zwierzęta (które bardzo lubiła), poprosiła wróżkę o cofnięcie czasu. I znów wszystko było po staremu – nasza bohaterka mieszkała sobie u rodziców, sposobiąc się do staropanieństwa ( które już nie wydawało jej się tak straszne jak dawniej, bo zachowała wspomnienia z anulowanego epizodu). A nieurodziwy kawaler przesiadywał na łące, przeklinając brata przystojniaka i rozpamiętując niesprawiedliwość losu oraz głupotę kobiet. Żaby natomiast rechotały i żadna o nic nie prosiła. Bo to były tylko zwykłe żaby. Wróżka przeszła na emeryturę i dała sobie spokój z czarami.
AlexSailor said
ad 7 @Voodoosch
A kto będzie bronił kraju, zabezpieczał się przed złodziejami, zdobywał wiedzę prawdziwą, żeby nie dać się oszukać?
Dzieci to druga sprawa. Zawsze były błogosławieństwem, pomocą i majątkiem rodziców.
Zabezpieczenie na starość to tylko niewielki fragment.
Czym, kim są dzieci dzisiaj??
Dzieci uczyły się od ojca pracując dla niego i wykonując jego polecenia. Nawet jak w skórę dostawały, to się uczyły.
Starsze dzieci, w szczególności dziewczyny, opiekowały się młodszym rodzeństwem i pomagały matce w utrzymaniu domu.
W ten sposób uczyły się, a panna 16 lat potrafiła zrobić wszystko i poprowadzić dom oraz obsłużyć ojca i braci równie dobrze, jak matka.
Dziś jaj nie potrafi jedna z drugą ugotować, bo przecież musi się tapetować i tapirować.
Żeby tylko.
I jakie będzie starcie tych naszych dzieci z np. tymi z Pakistanu, Maroka, czy choćby Turcji?
Nie mają szans. Zostaną wdeptane w ziemie.
No, ale tam ojciec nie spędza małymi dziećmi czasu, a z dużymi w ten sposób, że zadaje im robotę.
Ewentualnie rozlicza.
Szkoda gadać, zrobili z nas idiotów nie rozumiejących podstawowych praw natury.
A później mamy dzietność 1,26, bo się chłopom zachciało „pomagać żonie”, albo „dzielić się z nią obowiązkami”.
RUINA.
Kobieta w Pakistanie, Syrii, Jemenie, czy Turcji rodzi 6-10 dzieci, bez żadnej pomocy.
A jak zawali … – nie nie zawali, bo nie może.
Durna propaganda siana konsekwentnie od końca IWŚ załatwiła Europę, załatwi zaraz i Stany.
Jeszcze jakoś w Rosji jej się opierają, ale tylko dlatego, że po II WŚ znalezienie chłopa było trudne
i pewne nawyki kobiet jeszcze zostały.
Japonia się zapada demograficznie, a przecież inny krąg kulturowy, tylko właśnie kobiety tam też się emancypowały.
Szkoda gadać. Ja w zasadzie tylko sygnalizuję.
Wielka Kopa Tatry said
No więc facet ma być gejem, ulegać uzależnieniom, lub być pantoflarzem, kobieta na być roszczeniowa pijawka, wiecznie pokrzywdzona. Jak to mówią tam gdzie Żyd, tam zawsze zgrzyt😊
karlik said
Wydaje mi się, że ten kabaret odpowie na wiele pytań..
.https://www.youtube.com/watch?v=slTu_AG0m00&t
bardzo said
Moja Ślubna (dwanaście lat narzeczeństwa i 39 lat stażu – będzie w marcu), zarządziła wiele dekad temu podział obowiązków i znów nic z tego nie wyszło, bo tak jak u Prasłowian, wszystkie czynności rodzinne wykonuje ta strona, która jest najbliżej roboty do zrobienia. Jak wiadomo, lubię się kręcić po kuchni, ale Ta Lepsza Połowa (!) wymyśliła sobie, ze sama ugotuje zupę kalafiorową. Proszę Bardzo, ja się w tym czasie zajmę czymś innym. Kurkom się woda skończyła i niektóre trzeba odkurzyć (chodzi o usunięcie kurzu z kur, a nie usunięcie kur). Zaraz wracam, a ponieważ w polskiej kuchni wszystko musi być z koperkiem, to moje wieloletnie Szczęście powiada mi, zechciej proszę posiekać koperek do tej zupy. Nie ma sprawy. Zupa już prawie gotowa, dodaję koperek do zupy, a Żona w tym czasie opłukuje utensylia. Więc podaję jej stolniczkę do opłukania, a ona powiada z przekąsem – „O, podał kucharce deskę do umycia”. Niby żart, ale czasem może być dotkliwy.
To się zdarzyło około trzech minut przed rozpoczęciem pisania tej relacji.
Wiecie co? W stadle najważniejsza jest przyjaźń. Wzajemne liczenie na siebie w każdych warunkach. Bo jest bezwarunkowa i się nie kończy. A emocjonalne zaangażowanie zwane górnowzlotnie przez romantyków i innych humanistów miłością, to dziś jest, jutro nie ma, pojutrze znowu przychodzi, potem odchodzi, a potem znów jest. I tak do grobowej deski.
bryś said
Słusznie Pan Bardzo napisał. Nad związkiem czy w związku, ciągle praca, praca, praca. Tylko kto z młodych chce dziś pracować?
Co jeszcze – patriarchat. (może i nawet pozorny, bo kobieta też potrafi dopiąć swego, jak mądra to oczywiście nie wprost). Kobieta dominująca nad facetem, wychowująca np. synów, tragedia… Jest też podobno matriarchat, ale nie wiem jak to działa w praktyce.
P.S. Gratuluję stażu.
bryś said
A i co z tym żartem o desce do mycia – czasami lepiej nic nie mówić. 🙂 I tyczy się to obu stron.
bardzo said
Żem się zrewanżował po kilku minutach ciętym słowem a ironicznym, ale nie wywlekajmy nadmiernie na światło publiczne spraw osobistych. Bo jestem trochę Litwin i cholera. Sami siedzimy i patrzymy sobie w oczka nic innego nie mając właściwie do roboty (zupa się sama gotuje), więc lecą takie dialogi na cztery nogi.
Tera będzie o młodszej generacji. Moje Dziecko (31) rozglądało się przez jakiś czas, choć niezbyt desperacko, za kandydatką do prowadzenia wspólnego życia. Z tą mała Koreanką, którą znał od pieluch, jakoś nie wyszło (strasznie fajna rodzina). Nie miał wielkich wymagań. Niech tylko będzie niegłupia i dobra. Po jakimś czasie obracania się wśród wypindrzonych laluń dłubiących w smart fonach, zrezygnował i z tego wszystkiego sprawił sobie dom, żeby czymś się pożytecznym zająć, sportowy samochód, motor Honda CB600, łódkę na ryby, psa ze schroniska i szykuje się coraz na poważniej do stanu starokawalerskiego. (sportowy samochód już sprzedał i motor też). Teraz z ojcem emerytem gotuje piwo i na drobne handeli pali różne rodzaje specjalistycznej kawy, a dziewczyny mu w głowie niezbyt serio.
System niszczy normalność.
psychologpiszepl said
Czy ja dawałam komentarz do tego tekstu?