Pustosłowie głowy państwa
Posted by Marucha w dniu 2021-01-27 (Środa)

Zaciskanie warg może świadczyć o dezaprobacie do treści wyrażanego przez rozmówcę komunikatu, ale bez zamiaru poinformowania go o tej negatywnej opinii
[… i pustogłowie. – admin]
Fatalny początek drugiej kadencji Andrzeja Dudy.
Do oglądania niedawnego wywiadu Krzysztofa Skórzyńskiego z Andrzejem Dudą w TVN24 zasiadłem jak zwykle w podobnych przypadkach z notesem, aby zapisać sobie co ważniejsze stwierdzenia, spostrzeżenia, istotne momenty.
Równie dobrze mogłem jednak notatnik sobie darować, bo ciekawszych momentów w ciągu niemal 50 minut rozmowy było jak na lekarstwo. I nie była to wina prowadzącego rozmowę. Z próżnego i Salomon nie naleje.
Pierwszą kadencję Andrzeja Dudy najbardziej lakonicznie można opisać historią prezydenckich wet do ustaw uchwalonych już po wyborach z października 2015 r., których było pięć. Regionalne izby obrachunkowe w 2016 – ważna sprawa; dwa weta sądowe w 2017 r. – ważne; ustawa degradacyjna w 2018 r. – mało istotna, o znaczeniu raczej symbolicznym; zmiana ordynacji do PE również w 2018 r. – ważna. Od 2018 r. do wyborów w roku 2020 prezydent nie sprzeciwił się niczemu, choć okazji było aż nadto.
Styczniowe weto do ustawy o działach administracji, pierwsze w drugiej kadencji, ma znaczenie w ramach wojny w obozie władzy, ale nie ma niemal żadnego dla obywateli. Sprawia to trochę wrażenie, jakby prezydent na siłę szukał względnie bezpiecznej regulacji do zawetowania, żeby przy okazji przypomnieć, że ruchy wewnątrz Zjednoczonej Prawicy należy z nim uzgadniać, ale zarazem nie narazić żadnego istotniejszego pomysłu swojej macierzystej formacji.
Gdy przed wyborami prezydenckimi w ubiegłym roku trwała dyskusja nad możliwym kształtem drugiej kadencji Andrzeja Dudy, wskazywałem na drugą połowę pierwszej jako probierz generalnej zdolności tego polityka do wypracowania sobie samodzielnej pozycji. Słabo to wyglądało. Bilans nie wypadał najlepiej również dlatego, że prezydent nie wykreował w ciągu pierwszych pięciu lat żadnego opiniotwórczego środowiska, żadnej bazy, na której mógłby zbudować poparcie dla pomysłów niezależnych od rządu. W sferze medialnej był na łasce i niełasce TVP i Polskiego Radia.
Wciąż jednak pojawiała się nadzieja, że druga kadencja to będzie co innego. Że nie musząc już dbać o poparcie w kolejnych wyborach, Andrzej Duda zmieni swój sposób działania, również z myślą o własnej przyszłości, czyli o czasie, gdy PiS władzę będzie musiał oddać, na jego czele być może nie będzie już Jarosława Kaczyńskiego, druga pięcioletnia kadencja będzie się zaś kończyć.
Rzeczywistość te rachuby zweryfikowała o wiele szybciej niż w przypadku pierwszej kadencji, bo już po kilku miesiącach. Testem okazała się ciężka epidemiczna jesień – czas, wydawałoby się, idealny dla budowy koncepcji i strategii urzędu prezydenckiego do 2025 r.
Gdy rząd zajęty był chaotycznymi próbami uporania się ze statystykami zakażeń, wprowadzając coraz bardziej absurdalne ograniczenia, w tle zaś mając wyroki zapadające w sądach, a dotyczące kar nakładanych wiosną, masowo przez te sądy uchylanych – głowa państwa mogła naprawdę zrobić wiele.
Rząd – przypomnijmy – mimo regularnie powtarzanych apeli nie powołał interdyscyplinarnej rady, która doradzałaby w kwestii podejmowanych działań. Istnieje jedynie rada medyczna przy premierze, która siłą rzeczy widzi tylko medyczny aspekt sytuacji, obejmującej przecież wszystkie dziedziny życia.
Co przeszkodziło Andrzejowi w stworzeniu znacznie szerszego ciała doradczego? Jedyna możliwa odpowiedź to niechęć, aby wchodzić rządowi w drogę poprzez prezentowanie alternatywnych lub nawet tylko uzupełniających rozwiązań czy opinii. Tyle że na tym właśnie rola prezydenta zwłaszcza w takiej sytuacji powinna polegać. Na to mieliśmy prawo liczyć jako obywatele.
Tymczasem w najtrudniejszych momentach prezydent po prostu zniknął, a w najbardziej kontrowersyjnych sprawach dotyczących lockdownowej strategii postanowił milczeć.
Czasem zresztą można żałować, gdy to milczenie postanawia przerwać. Oto bowiem w wywiadzie dla TVN24 postanowił być szczery, aczkolwiek była to szczerość nieco szokująca. Pytany o swój wpływ na początkową decyzję, by pozostawić stoki narciarskie otwarte, przyznał, że interweniował u wicepremiera Gowina w tej sprawie, bo przez cały dzień dzwonili do niego znajomi z południa Polski.
W tym momencie każdy przedsiębiorca z każdej poszkodowanej branży ma prawo uznać, że aby uzyskać wsparcie w swojej sprawie z Pałacu Prezydenckiego, trzeba znać prezydenta i mieć do niego numer. Inna sprawa, że nawet to wsparcie okazało się ostatecznie nieskuteczne, a ze słów prezydenta mogło wynikać, że udzielając go, nie miał sprawy należycie przemyślanej, skoro później tak łatwo – jego słowa – dał się przekonać rządowi, że stoki trzeba jednak zamknąć.
Pan prezydent pochwalił się jeszcze spotkaniem z branżą transportu turystycznego, która faktycznie z powodu jego interwencji została dołączona do tzw. tarczy branżowej.
Coś tu jednak zasadniczo nie gra. Na lockdownie, którego zasadność i zgodność z prawem są coraz silniej kwestionowane, cierpi całe mnóstwo branż, również tych, które formalnie działać mogą, bo – jak to w gospodarce rynkowej – wszystko ze wszystkim jest powiązane. Dlaczego Andrzej Duda ujmuje się tylko za tymi, których zna, albo tymi, którzy skutecznie dobijają się o spotkanie z nim? Czy pozostałym ma naprawdę do powiedzenia tylko tyle, że (to już wywiad dla „Sieci”) „przede wszystkim więc apelujemy do wszystkich o wytrzymałość i rozsądek”? Słabo.
Lecz dramat ogromnej części przedsiębiorców spowodowany chaotycznymi rządowymi decyzjami to niejedyny problem, którego pan prezydent postanowił nie zauważać. Pytany przez Skórzyńskiego o wątpliwe działania policji podczas demonstracji Strajku Kobiet (należało jeszcze zapytać o 11 listopada) oznajmił, że polska policja działa dobrze, bo nikogo nie zabito podczas interwencji. Czy głowy państwa nikt nie przygotowuje do wywiadów? Czy zastrzeżenia wobec policji, wysuwane i z lewej, i z prawej strony, prezydent polskiego państwa naprawdę powinien w ten sposób kwitować?
Zadziwiający był unik Andrzeja Dudy przy pytaniu o delegacje prokuratorów krytykujących zarządzanie prokuraturą przez Zbigniewa Ziobrę, co do których to delegacji można podejrzewać, że są rodzajem karnej sankcji. Jedyna odpowiedź brzmiała, że jak się w prokuraturze nie podoba, to można zmienić zawód. Tyle że pytanie nie dotyczyło przecież zadowolenia z pracy, ale potencjalnego sposobu wywierania na prokuratorów nacisku i ich niezależności.
Głowa państwa nie miała właściwie żadnej odpowiedzi również na konkretne statystyki, dotyczące dostępu obywateli do sądów, z których – to nie żadna nowość – wynika niezbicie, że jedynym wymiernym skutkiem „reformy” sądownictwa, prowadzonej od 2015 r., jest wydłużenie czasu postępowań. W tym – co dla przedsiębiorców ogromnie ważne – w wydziałach gospodarczych. Jedynym konkretem, jaki w czasie całej rozmowy się pojawił, była zapowiedź opracowania projektu wprowadzającego sędziów pokoju.
Oczywiście wywiad dla TVN24 jest tylko epizodem, ale epizodem symbolicznym i miarodajnym również dlatego, że niewiele jest okazji, przy których głowa państwa ma naprzeciwko siebie dziennikarza nie usłużnego, nie wrogiego, ale po prostu dociekliwego.
Obraz Andrzeja Dudy po roku wyborczym, po pięciu latach rządów Zjednoczonej Prawicy, grzęznących coraz bardziej w arogancji, bucie, stetryczałym etatyzmie – oraz po niemal już roku epidemii jest niestety smutny. Najprawdopodobniej nie będzie już w czasie urzędowania tego prezydenta innego czasu, niosącego z sobą wyzwanie równie dużego jak to.
Dla ambitnego polityka byłaby to okazja wprost wymarzona – zwłaszcza gdy nic już nie musi i, wydawałoby się, ma niemal pełną swobodę działania. Mamy tymczasem przed sobą prezydenta, który wypełnia 47 minut rozmowy w większości miałkim pustosłowiem i nie jest nawet w stanie wyraźnie powiedzieć, że oczekuje, iż politycy łamiący narzucane obywatelom restrykcje (w tym kontekście pojawiły się nazwiska Jadwigi Emilewicz i Artura Sobonia) zostaną po prostu ukarani.
Niektórzy publicyści próbują Andrzeja Dudę usprawiedliwiać, tłumacząc, że sposób, w jaki wypełnia swoją funkcję, jest rezultatem mało klarownej ustrojowej pozycji prezydenta w Rzeczypospolitej. To jednak słabe wytłumaczenie. Pozycja ustrojowa głowy państwa nie uniemożliwia jej ani tworzenia ciał doradczych, ani zdecydowanego wypowiadania się w ważnych dla obywateli kwestiach, ani tym bardziej częstszego stosowania weta.
Jedno dzisiaj wydaje się pewne: jeżeli dla Andrzeja Dudy czas taki jak druga połowa roku 2020, po wyborze na kolejną kadencję, nie był okresem emancypacji wobec swojego środowiska partyjnego, to nic już nie będzie do niej impulsem.
Łukasz Warzecha
Autor jest publicystą „Do Rzeczy”
https://dziennik-polityczny.com
Komentarzy 28 do “Pustosłowie głowy państwa”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Józef Bizoń said
Przecież to co się teraz dzieje jest wprost wymarzone pod budowę POLIN.
Z tego punktu widzenia zachowania A. Dudy są w pełni racjonalne.
Kowalski3 said
Panie Józefie . . . minęło znowu 20 lat!- a Pan dalej to samo.
Albo, szabla, albo . . . już tylko, może aż! – modlitwa o pomstę do Pana Boga!
Jak pokonać hydrę, już nie dwu, siedmio, ale cyś głową???!
Józef Bizoń said
Re. 3
Zupełnie nie rozumiem o co Panu chodzi.
Pod ad. 1 skomentowałem zachowania A. Dudy opisane przez Łukasza Warzechę.
Czyżby się Pan z tym nie zgadzał?
Anucha said
Duda każe wykopać dół dla ofiary.
I tylko żeby kazał klęknąć nad jamą.
Ale on przed egzekucją jeszcze torturuje i wmawia nam bydlak ,że to dla naszego dobra
brys said
Grają na czas.
Marcin said
„Niektórzy publicyści próbują Andrzeja Dudę usprawiedliwiać, tłumacząc, że sposób, w jaki wypełnia swoją funkcję, jest rezultatem mało klarownej ustrojowej pozycji prezydenta w Rzeczypospolitej.”
To po jakiego grzyba ten urząd jeszcze istnieje?
Zlikwidować.
assasello said
pamiętam proroctwa internetowe dotyczące Dudy
druga kadencja już nie na pasku PiSu, teraz im wszystkim pokaże!
tymczasem, siedzi w kanciapie i nawet nie wiadomo czy żyje
tak jakby Duda miał wolną wolę i mógł podejmować własne decyzje 😀
Hulajdusznik said
Popatrzyłem na zdjęcie z artykułu i co widzę?
Mina zaprezentowana przez zdjętego osobnika wyraża dokładnie to, co zasugerował Gajowy. Zaciśnięte wargi przy jednoczesnym nadęciu, ułożone w specyficzny kształt, obrazujący zazwyczaj puszczanie pierdziela oraz tępy wzrok utknięty w próżni, świadczyć mogą o przegrzaniu procesora, spowodowanym zbyt szybkim uruchomieniem podczaszkowych Googli. Wygląda to tak, jakby osobnik ów chciał komuś dopiersolić i szukał ku temu odpowiednich wyrażeń w podręcznym słowniku, którego pojemność jest jednak ograniczona zaledwie do kilkuset słów, ze względu na małą pojemność RAMu. Wskutek tego oczy owego delikwenta przesłania najpierw taki obraz:
Po czym uruchamia się układ chłodniczy i krople potu w wyniku tego powstałe ściekają zgodnie z prawem grawitacji do rynny podplecowej, co z kolei doprowadza do małego spięcia w uzwojeniu i ukazuje się taki o to ekran, widziany od wewnątrz:
Potem następuje automatyczny restart systemu, poprzedzony dźwiękiem uwolnionego w gaciach bąka i osobnik dalej może już swobodnie odtwarzać nagraną wcześniej z wielkim mozołem płytę.
OutsiderR said
To nie jest prezydent. Nawet nie pełni obowiązków prezydenta.
Po prostu „gra rolę”.
Żadnej własnej koncepcji w zakresie kierowania (w zakresie swoich uprawnień) państwem.
Po prostu jest. Czasem pojedzie na narty. Za granicę, bo górale go już nie wpuszczą
Gdyby jeszcze otoczył się mądrymi doradcami. Trochę mądrych ludzi w Polsce jest.
No ale nie. Przecież wszystko wie…
PS przepraszam, trochę się radził własnej córki 🙂
On nie dorósł do takiego stanowiska. Czasem sobie postoi gdzieś z boku z głupim uśmiechem.
I tyle. Kasa leci. Na kupno mieszkania starczy.A potem to już emerytura.
Jest dobrze. Z jego punktu widzenia.
Wyciągnięty z politycznego niebytu, jak nie przymierzając Obama. Kto o nim wcześniej słyszał?
mazurekjanek said
#8, p. Hulajdusznik gratuluje ! Dostrzegam wysoki poziom odpornosciowy na „Covid”, tak trzymac :-))) Dodam ze bedac użytkownikiem juz w 1983 r pierwszego wlasnego PC-ta (w DOS jeszcze bez nakladki Windows) doceniam finezje Pana wpisu !!!
revers said
http://eu.eot.su/2021/01/26/ukrainian-regional-authorities-honor-the-memory-of-volhynia-massacre-butcher/?fbclid=IwAR29PQHMB7MEk13aMNDsx1dhSE1Q0kC7CNFAJb37olPfkuTGA2y0R7OljcU
za to jego panujace pelno glowie i heroje z ktorymi sie Duda Brata jak z Miroslawem Onyszkiewiczem 1911-1950, swietuja w najlepsze maskare wolynska w dniu rzezimieszkow z upa 26 Stycznia w Lwowie.
Tylko w Rosji banuja organizacje UPA za caloksztalt, a w rp moga razac po nowemu, nawet z presidentem, co slownie wyrazil sie przeciwko polskim przedsiebiorcom, na maire kwawego wolynia „koniecznoscia” maskakry-zazynania polskiego malego biznesu hotelarskiego, gastronomicznego, turystycznego.
plausi said
Pustogłowie
„Pustosłowie głowy państwa”
Nie jest to przypadek, psychopatyczny system wymaga psychopatycznych wykonawców
– https://marucha.wordpress.com/2021/01/27/roman-kluska-o-wielkim-resecie-nadchodzi-system-straszniejszy-od-dawnego-socjalizmu/#comment-939596
a ten jest bezspornie kwalifikowany psychopata i łotr.
Przepraszamy czytelników, ale kto z Państwa naprawdę uważa, że paplanina pan prezydenta ma jakieś znaczenie a jeszcze bardziej wartość? Wszystkim, którzy są zdania, że ma, wyrażmy im z góry nasze ubolewanie.
Obserwacja pana prezydenta ma dla nas, ale obawiam się także czytelników, daleko mniejszą wartość, niż obserwacja własnej kupki w ubikacji, bo ta ostatnia może dostarczań wskazań odnośnie stanu zdrowia.
osoba prywatna said
W polityce zagranicznej: ze zmianami – czy bez zmian?…
…..Maleńką jaskółką możliwych dzisiaj zmian była – słaba, bo słaba, ale jednak… – reakcja polskiego MSZ na niedawną prowokację dwojga młodych pracowników Instytutu Polskiego w Izraelu (instytut ten podlega polskiemu MSZ), którzy podczas zadym – urządzanych Polsce przez hołotę lemparcic – wyszli na żydowską ulicę w Tel-Awivie z transparentem „Jebać PiS”. Ambasador Polski w Izraelu Marek Magierowski rozwiązał z nimi natychmiast umowę o pracę , ale „za porozumieniem stron” – chociaż powinien po prostu zwolnić ich z pracy dyscyplinarnie. Po prostu – wyrzucić na zbity pysk jako prowokatorów lub agentów. Dobra psu i mucha…
http://marianmiszalski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=633&Itemid=1
Przemysław Jakub said
Re 8:
Hahaha! Fenomenalne! Informatyczno-elektroniczny opis Maliniaka.
Lily said
PIERWSZY PREZYDENT,po WSPOLNYCH
OBRADACH RZADZACYCH w III.R.P, i
Izraelskiego KNESSETU,w Krakowie(2014r)
Boydar said
„… żadnej własnej koncepcji …”
Już Lepper miał własne koncepcje/
Kochane Chłopaki jesteście. Ale oceniacie tylko to co widać. Ja nie twierdzę, że coś tam jest jeszcze, ale sytuacja Polski i Polaków jest na tyle beznadziejna że zdziwiłbym się gdyby nie było. I póki co, przynajmniej na razie, w życiu Mariana się o tym nie dowiemy.
Chciałbym zaznaczyć, że w Polsce istnieje tylko jeden problem. Mniejszy kiedyś (mniejszy, bo dający się rozwiązać ludzkimi metodami) a dużo większy obecnie. Ten problem wedle mojej nomenklatury nazywa się dziesięć milionów a według Pana NICKA osiem.
Nieco przed rokiem ’39 problem powyższy miał wymiar milionów czterech, tak circa about. Jedyną osobą, która do tego poważnie podeszła był Józef Stalin, podobno zacięty wróg Polski i Polaków. Bazując na doświadczeniach historycznych uznał, że niestety, tą dżumę można wybić tylko cholerą. Na zasiedziałe w Polsce od tysiąca lat żydostwo, scementowane ponad wszelkie wyobrażenie zasadami judaizmu, napuścił wściekłą żydowską dzicz z Rosji. Z początku dając im kryszę Moskwy bo inaczej by się nie ostali, zwłaszcza gdy Armia Czerwona była w planie do wyprowadzenia znad Wisły za czas jakiś. Kiedy okazało się, że Polak na wroga się nie kwalifikuje zupełnie, z powodów różnych, zaczęły się żydy wycinać wzajemnie. Co trwa do dzisiaj. I nie ma takiej możliwości, aby najwyżsi przedstawiciele władz nie brali w tym wycinaniu udziału. Krysza została w międzyczasie zdjęta, do kahałów i gmin nie powrócą, nie wchodzi się do tej samej wody. Zgodnie z teorią, coś musi puścić.
Ponieważ nikt nie wie, co naprawdę dzieje się za kulisami, spontaniczne i euforyczne opinie na temat działań prezydenta, uważam za dziecinne pokrzykiwania. Zwłaszcza, że Stronnictwo Ruskie dopiero powie przedostatnie słowo. Niekoniecznie zresztą swoje, bo jest to stronnictwo przymusowe i mówi już tylko to, co każą oficerowie prowadzący. Dobrym przykładem może być tu np. JKM.
Birton said
Wasz Duda eto nastojaszczij durak- powiedziała moja białoruska przyjaciółka
Bezpartyjna said
„Na zasiedziałe w Polsce od tysiąca lat żydostwo, scementowane …’
Niech Boydar nie powiela błędnych lecz rozmyśnych wypowiedzi Judy i nie pisze o tysiącletniej wspólnej historii obu narodów.
Boydar said
Że co ???
Owszem, był swego czasu taki obleśny tekst, aczkolwiek nie pozbawiony sensu –
jak ja ci włożę palec w dupę to ja mam palec w du’pie i ty masz palec w du’pie czy też mniej obleśny – czy ukradłeś czy zostałeś okradziony, tak czy siak w kradzież jesteś zamieszany
Z Polakami i żydami jest bardzo podobnie. Pamiętać należy bowiem, że historia to obraz faktycznej sytuacji, a nie komentarze do niej czy interpretacje. I ona (ta historia) tak właśnie wyglądała i w tym rozumieniu była wspólna. A już np. z Gabończykami nie, bo Gabończycy w tym procederze nie uczestniczyli. Trudno nawet powiedzieć dlaczego.
Yagiel said
Korci mnie, żeby poprzeć wywód Boydara@15+18
(że Państwo Mieszka powstało dzięki umowie kalifa Kordoby z cesarzem germańskim, który to kalif zatroskał się, że mu dopływ niewolników słowiańskich z zachod. brzegu Odry kończy się; wysłał więc Żyda IiJ w celu wyszpiegowania, jakie są możliwości podażowe/niewolnicze na północ od Odry górnej i na wschód od Odry dolnej – były wielkie, więc już po roku Gniezno i Praha nie mieli stracha… w temacie niewolników: Wojciech Sławnikowic upierał się przy nieporywaniu i niesprzedawaniu tylko ochrzczonych Słowian; prof. Samsonowicz powtarza, że chrzest był tylko Mieszka I oraz bliższych dalszych ludzi jego, nie poddanych; i uznał za ciekawą uwagę, że grody Piastów budowano a’ jajko na twardo: wewnątrz potężnie obwałowanego grodu – to skorupka i białko – był jeszcze potężniej obwałowany nad-gród książęcy – to żółtko – co wymownie świadczyło o okupacyjnym charakterze władzy Piastów… przez tysiąc lat zmieniła się tylko forma wyciągania z Polski niewolników, nie istota rzeczy, tj. wyciąganie z powodu i w wykonaniu potomków IiJ, kt. teraz obwarowują się w Sejmie i Senacie; a Cytadela/żółtko w Wa-wie/białko stoi niewykorzystana jakby co…)
ale że Boydar akurat wymowny poparcia nie potrzebuje
nie napiszę w sprawie tej nic
ale! PADł: na klęczkach szuka czegoś… a może ukrywa? Vieto Góral+ska, nie ja
I*** said
(19) Boydar
Nie odpowiadajcie, obywatelu, bajek o wspólnej historii Narodu Polskiego i żydów – taką fałszywą narrację sprzedają tylko żydzi, w wiadomym celu. Szerzą tę podstępną propagandę – m.in. w tym żydowskim muzeum w Warszawie – jakoby od tysiąca lat zamieszkiwali na naszych polskich ziemiach… takie ichniejsze „hagady”, mające (w zamyśle żydów) dawać im jakieś „prawa” do zamieszkiwania i ponoszenia się w Polsce.
Yagiel said
Coś trudno I…karom Dedala zrozumieć:
chcieć latać – mało, trzeba jeszcze umieć!
Żyd upił Dedala: skrzydła mu odpina…
Była RzeczPospolita – będzie żydzia gmina?
Lepszy na wolności kąsek w Drzewa cieniu
niż Niedzielskie przysmaki – zaraz po szczepieniu…
Kain struga I…karów – Polin-bajka taka.
Nie rozumiesz skrzydeł – obetną ci ptaka
strzy-kaw-ką
Boydar said
Ciekaw jestem za jakie piniądze kupił Pan takie ładne pagony.
I*** said
(23) Boydar
Z taką nawijką to do przedszkola, obywatelu… :)))
I*** said
(24) cd.
Taką oto mamy „wspólną” historię – warto wysłuchać do końca (także gwoli przypomnienia)… nawet w KPP było odrębne koło dla żydów (większości partyjnej) i odrębne koło dla garstki Polaków.
A na samym końcu Żebrowski przytoczył skandaliczne słowa Leona Kieresa (pierwszego prezesa IPN, u którego, jak widać, przynależność „plemienna” wzięła górę):
„ja wiem, co stało się w Jedwabnem, ale tajemnicę zabiorę do grobu”.
NICK said
Głowa.
Państwa.
(…)
Rechot historii.
Przeb-żydłej.
osoba prywatna said
https://www.facebook.com/photo?fbid=261309195378648&set=a.208700697306165
Hulajdusznik said