Na początek anegdotka: jak pisze w swoim „Dzienniku 1954” Leopold Tyrmand – pewnego dnia z lotniska na Okęciu wystartował samolot z pasażerami. Kiedy już wzbił się na wysokość przelotową, z kabiny pilotów wyszedł ZMP-owiec w czerwonym krawacie i powiedział: obywatele, gratuluję wam! Ten samolot inżynierowie przeznaczyli do kasacji, ale nasza brygada w czynie partyjnym wyremontowała go i oto lecimy!
Na pokładzie wybuchła panika, kobiety zaczęły mdleć, a lecący tam partyjny dygnitarz wstał i krzyknął: dość tych błazeństw! Natychmiast lądować! Socjalistyczne współzawodnictwo najwyraźniej inaczej wygląda na ziemi, a inaczej – 10 kilometrów nad ziemią.