Lista Czarnka
Posted by Marucha w dniu 2021-02-27 (Sobota)
Adam Wielomski: Nowa i uaktualniona lista czasopism naukowych, upubliczniona za rządów prof. Przemysława Czarnka, wywołała wiele kontrowersji, a jeśli wierzyć liberalnym mediom najbardziej protestują przeciwko niej ci, którzy winni być ze zmian zadowoleni, między innymi prawnicy.
Gdy bowiem dr Jarosław Gowin publikował swoją listę, to prawnicy przeciwko niej mocno oponowali, czego jestem pewny, ponieważ sam na radzie naukowej mojego wydziału za takim protestem głosowałem. Warto więc problem przybliżyć Czytelnikom, bowiem Ci z nich, którzy nie są pracownikami naukowymi zapewne nic z tego sporu nie rozumieją.
Niestety, Jarosław Kaczyński pozwolił Jarosławowi Gowinowi dokonać destrukcji polskich uniwersytetów za pomocą tzw. Konstytucji dla Nauki. W jej efekcie powstał system w którym polskim naukowcom najbardziej opłaca się publikować teksty po angielsku i w anglojęzycznych czasopismach naukowych. W ten sposób nauka anglosaska, nie inwestując ani złotówki w naukę polską, miała za darmo dostawać najciekawsze teksty polskich badaczy.
Gowin stworzył system, który nie zawaham się określić mianem neokolonialnego. Równocześnie nie wprowadził tego systemu własnymi rękami, lecz ukrył się za rozmaitymi gremiami eksperckimi, które arbitralnie uznały, które czasopisma są naukowe i ile mają mieć punktów. Mówię, że „ukrył się”, ponieważ to Ministerstwo Nauki samo powołało ich skład wedle tylko sobie znanego klucza. A kto powołuje skład, ten faktycznie z góry wie jaki będzie wynik obrad i głosowań tychże ciał.
Na podstawie tak ustalonej punktacji miano przeprowadzić ocenę pracowników naukowych i poszczególnych instytucji badawczych w 2022 roku, za lata 2017-2021. Miało to dać sukces badaczom i jednostkom o wysokim poziomie – jak to się mówiło w Ministerstwie Nauki – „umiędzynarodowienia”, czyli, mówiąc po polsku, tym, którzy żyjąc z pieniędzy polskich podatników mieli publikować po angielsku w anglosaskich czasopismach naukowych. Te jednostki i ci badacze mieli dzięki temu dostać dodatkowe pieniądze na badania naukowe, oczywiście od polskich podatników.
Interwencja ministra Czarnka nastąpiła w ostatniej chwili, ponieważ wpisał on na listę ponad 70 pominiętych wcześniej czasopism naukowych, głównie o katolickim profilu, a także podwyższył punktację prawie 250 kolejnym. Dzięki temu rażąca dysproporcja skierowana przeciwko określonym tematom i środowiskom naukowym została nieco zmniejszona. Zmniejszona na tyle, na ile było to możliwe za pomocą rozporządzeń wykonawczych do fatalnej samej w sobie ustawy Gowina.
Pojawiły się głosy, że rozporządzenie działa wstecz, obejmując punkty za publikacje za lata 2017-2020. Tak, tak być nie powinno, lecz lista czasopism naukowych Gowina także działała wstecz. To Gowin stworzył niebezpieczny precedens, ale wtenczas środowiska liberalno-kosmopolityczne tej kwestii „nie dostrzegły”. Reasumując, spór Czarnek-Gowin dotyczy kwestii podstawowej: czy naukowcy polscy piszą dla czytelnika polskiego czy dla anglosaskiego? To spór między modelem nauki narodowej a kosmopolitycznej.
Magdalena Ziętek-Wielomska: Ś.P. docent J. Kossecki współczesny system szkolnictwa wyższego nazywał Biurokratyczną Imitacją Nauki, w skrócie BIN. Termin ten ukuł na wiele lat przed „deformą” Gowina. I moim zdaniem określenie to najlepiej oddaje istotę tego „przedsięwzięcia”…
O tym, czy dana publikacja jest naukowa decyduje miejsce jej publikacji, a konkretnie, czy dane czasopismo lub wydawnictwo znajduje się na liście ministerialnej. Same listy tworzone są na „oko”, tzn. według kryteriów znanych li tylko tym, którzy decydują o składzie tych list. Naukowcy w ten sposób stali się klientami biurokratów, którzy jednym pociągnięciem pióra czy też kliknięciem decydują o tym, czy ktoś posiada dorobek „naukowy” czy nie.
Nasza najnowsza książka „Państwo narodowe i jego wrogowie”, którą wydaliśmy sami nakładem naszej fundacji Instytut Badawczy Pro vita bona (provitabona.pl) „naukowa” nie jest, gdyż fundacja nie figuruje na liście ministerialnej.
Myśl Polska, nr 9-10 (28.02-7.03.2021)
https://myslpolska.info/
Komentarzy 45 do “Lista Czarnka”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Lily said
„POLSKA JEST Ojczyzna DWOCH NARODOW,
polskiego i zydowskiego.
NIKT, ani NIC,nie jest w STANIE TEGO ZMIENICA”.Tak oswiadczyl niejaki Jaroslaw G.
Zbigniew Kozioł said
O ile bardzo lubię, cenię wypowiedzi państwa Wielomskich – w tym akurat przypadku widzę problem. Problem zaś jest ogromny.
Prawdą jest to, że z osób obok raczej nikt nie rozumie, o co w tym wszystkim chodzi. Niestety, nawet wielu ludzi żyjących z nauki ma mętne o tym pojęcie.
Państwo Wielomscy tworzą w tak zwanych dziedzinach humanistycznych. Obecny system dotyka ich szczególnie, dyskryminuje, gdy chodzi o język publikacji. Pełna z tym zgoda z mej strony.
Trzeba jednak zauważyć, że w naukach technicznych czy ścisłych publikowanie obecnie w języku innym niż angielski jest w zasadzie bez sensu. Zresztą, nie istnieją już raczej jakieś znane, znaczące czasopisma publikujące w językach narodowych w tematach technicznych czy nauk ścisłych. Nie dotyczy to samej tylko Polski. Do niedawna były takie w Rosji (teraz, te powążniejsze w Rosji są tłumaczone na angielski). Może istnieją jeszcze, lokalnie ważne w krajach takich jak Iran.
Trzeba więc problem podzielić na dwa: ten dotyczący nauk ścisłych i technicznych oraz ten dotyczący nauk humanistycznych.
Gdy chodzi o fizykę, zmian nie zauważyłem (ale i nie sprawdzałem systematycznie).
Nie wchodzę tutaj w samą tematykę punktacji jako takiej, kto ustala te listy, ile za tym jest polityki, ile kierowania rozwojem nauki w Polsce. I wreszcie: ile w tym sensu To ogromny temat.
Minister zrobił jednak coś, czego robić był nie powinien – to mnie nie podoba się. Arbitralnie, wbrew zaleceniom i wiedzy Komisji zmienił punktację tych kilkudziesięciu czasopism. To nie tak powinien wyglądać proces sprawowania władzy w państwie normalnym. Tak prowadzi się władzę w państwach rewolucyjnych i dyktatorskich.
Co gorsze, wygląda na to, że niektóre czasopisma promował na zasadzie osobistych powiązań z ich redakcjami. Niektóre też decyzje mają charakter kuriozalny, jak przydzielenie 100 punktów jakiemuś lokalnemu wydawnictwu (tyle dostają nieliczne najlepsze pisma o światowym poziomie i wieloletniej tradycji).
Z tej tematyki proponuję (niestety, te dwa pierwsze linki są do mediów, których bynajmniej nie lubię):
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/kontrowersje-wokol-wykazu-czasopism-naukowych-ken-73-pozycje-byly-niekonsultowane/318whsd
https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/przemyslaw-czarnek-zmienil-punktacje-czasopism-naukowych-ostra-riposta-komitetu-nauk/pqgzenp,79cfc278
Nieco szerzej bliska tematyka opisana jest w książeczce, na którą niedawano trafiłem i opisałem tutaj:
http://nanophysics.pl/TOOLS/sloty.html
Zaś dosłownie wczoraj trafiłem na rozmowę na YT o zbliżonej tematyce:
To wszystko są ogromnie ważne tematy, a niestety mało poruszane.
Boydar said
„Wydawnictwo” to tylko banner, zasłaniający proces decyzyjny. O ile na rzeczoną punktację minister poprzez komisję wpływ ma, o tyle, co rednacz „wydawnictwa” puści na szpalty, już nie. Może się okazać, że wypromowane przez Czarnka wydawnictwa przyspawane są (będą) do nieco innych struktur niż te dotychczasowe.
Symbolika masonerii jest ironiczna i bezczelna, a jednocześnie obnażająca jej największą słabość. Mówi nam mianowicie jasno – nie warto walczyć z podstawą piramidy, za ryj trzeba złapać sam czubek. I wtedy wszystkie lewy są nasze.
Boydar said
Pisałem wielokrotnie, trzeba jak za Stalina – dziesięciu z brzegu górnej półki. Nie poprawiło się ? Następnych dwudziestu ! I nie ma się co pier’dolić z szukaniem winnych, une same znajdą.
Zbigniew Kozioł said
Szczelaj, Boydar. Dziesięciu, dwudziestu. Może masz wzrok lepszy od mojego. Mnie Księżyc rozdwaja się, przesunięcie o jakieś 1/6 jego rozmiaru. Horyzontalnie, w każdym oku.
A masz procę?
Boydar said
Pan Zbigniew jako naukowiec z zawodu, błyskawicznie przeskoczył z historycznej tezy do linii produkcyjnej. Prawie jak w MIT.
Uważam, że tak należy uczynić, eksperyment sprawdzał się osiemdziesiąt lat temu więc powinien udać się i dzisiaj. Powinien – teoria. Trzeba sprawdzić, zobaczymy.
Warunkiem powodzenia jest prawdziwość podstaw. Są częściowo weryfikowalne, częściowo wynikają z logiki.
Gdybym miał pewność, że sytuacja nie wynika z Bożego Planu, uczyniłbym tak już dawno, i bardzo skutecznie.
Zbigniew Kozioł said
Idź pan Boydar leczyć się psychicznie. Tyle mogę dobrodusznie doradzić. Sprowadzasz tu pan nieszczęście. Coś się pomerdało pod łepetyną?
———–
Panie Zbydzku… po co to?
Admin
Boydar said
Czy mam zrozumieć, że lepiej dla mnie żebym trafił do psychuszki niż poślizgnął się na mydle ? Oglądałem Lot nad kukułczym gniazdem i pewności mieć nie mogę. Poza tym, ja też mam przyjaciół, i tu i tam, pomogą jakby co.
Nie zna Pan ludowych powiedzonek, jest takie
„jednemu szczęście – drugiemu nieszczęście”
Zbigniew Kozioł said
Quźwa blada. Marucha.
A czy temat nie zeszedł na manowce?
O to chodzi może, aby tematy schodziły na manowce?
Trzymajcie się, Q…va, jakichś logicznych zasad myślenia.
I*** said
(8) Ani chybi, te „przysłowia” to sami fabrykujecie na własny użytek, obywatelu B. – nikt o nich nie słyszał, ale co to szkodzi… :))) Psujecie piekną polszczyznę różnymi wygibasami słownymi i ortografią wlasnego chowu… ja rozumiem, że macie słabości do hagad (w końcu krew nie woda), ale nie takim kosztem!
Zbigniew Kozioł said
Tak, z odrobiną złości. Panie Marucha, proszę. Nie rób mi Pan wpisów administracyjnych pod moimi tekstami. Może mi Pan odpowiedzieć inaczej.
Proszę o uszanowanie mojej godności. Pana też.
Może kiedyś jeszcze spotkamy się. Bardzo bym tego chciał.
Marucha said
Re 11:
Nie wiem, dlaczego dokonanie wpisu administracyjnego pod Pana komentarzami ma uwłaczać Pańskiej godności.
Marucha said
Re 10:
Otóż to nie jest „sfabrykowane” przysłowie.
Ciekawostka: podobne jest i w Szwecji, choć jeszcze brutalniejsze: „Śmierć jednego to chleb dla drugiego”.
Boydar said
Obywatelu trójgwiazdkowy, trzeba było nie wagarować to by się obywatel zorientował lepiej w „polska trudna język”.
Ponieważ humor misię zdecydowanie poprawił, wytłumaczę paralelnie – jeśli ja tysiąc złotych zgubię a obywatel je znajdzie, to będzie właśnie tak jak w tym przysłowiu.
Problem tylko, że ja nie mam tysiąca złotych do zgubienia, ale to przecież nic nie zmienia.
Boydar said
Temat bynajmniej nie zszedł na manowce; dalej twardo patrzymy kto nas robi w ch. i jakim patentem.
I*** said
(2) Panie Zbigniewie, bardzo ciekawy i merytoryczny wpis… rzeczywiście temat ważny, o którym mało się mówi. Wiele osób nie ma bladego pojęcia o tym, jak współcześnie funkcjonuje rynek związany z wydawaniem czasopism naukowych, jak wygląda sam (długi) proces ogłaszania w nich różnych naukowych publikacji – i że dostęp do tej (naukowej) wiedzy jest generalnie płatny! Okazuje się, że to wielki biznes…
Zbigniew Kozioł said
Dzięki, Generale. (@16, ***) Przynajmniej Pan na temat. Mnie to męczy od lat. A męczy we wgle nierozumienia. Ostatnio jakby (poprzez internet) jakby udało mi się … jakby… nawiązać kontakty z ludźmi.
Człowiek z pod http://nanophysics.pl/TOOLS/sloty.html wręcz serdecznie odpisał mnie (prof dr hab, przeczytał ten wpis tutaj). Zaś pod audycją z YT chyba też będę miał kontakt.
Dzięki, Generale 🙂
I*** said
(17) Powodzenia, Panie Zbigniewie! 🙂
I*** said
(14) Obywatelu B. – nie trzeba do szkół chodzić, aby stwierdzić to, co gołym okiem widać! Przysłowia czegoś uczą (w oparciu o doświadczenie życiowe), np. „komu szczęście sprzyja, tego bieda mija”…
Czego uczy wasze „przysłowie”? :))) Nic bowiem z niego nie wypływa, żaden wniosek… :)))
Znacie to powiedzenie – „słyszy, że dzwonią, ale nie wie, w którym kościele”’! Douczcie się, obywatelu, to nie wstyd! :)))
(13) Panie Marucha, owszem, to jest przysłowie, bo czegoś tam uczy – i wcale nie jest podobne do powiedzonka obywatela B. :)))
Boydar said
Niby trzy gwiazdki, a durny jakby miał co najmniej zez pięć. I chyba nawet nie z naszego osiedla. To też polskie powiedzonko, obywatelu.
I*** said
(20) Nerwy wam puszczają, obywatelu B.? :)))
Żadnej merytorycznej odpowiedzi…
Podajcie przynajmniej stosowne źródło, z ktorego czerpiecie te wasze „odkrywcze porzekadełka” – to będzie bardziej przekonujące, niż te wasze żałosne „epiteciki” znalezione za śmietnikiem… :)))
Marucha said
Re 21, 19
Można sobie wyguglować każde przysłowie.
Przysłowie nie musi niczego nauczać.
I*** said
(22) Za SJP PWN – mówiąc krótko, przysłowie wyraża jakąś myśl ogólną: wskazówkę, przestrogę. A zatem poucza! Co zaś do wyguglowania przysłowia obywatela B. – proszę próbować, może Panu się uda… :)))
Boydar said
Cóś Wam powiem, obywatelu, Kiedy ja „zaczynałem” to wujek Google jeszcze srał w pieluszki, podobnie jak różne internetowe „słowniki”. A książki które udało misię przeczytać (i nie ograniczyłem się do „Ojca Chrzestnego”) dały mi wgląd w prawie wszystko co w życiu przydatne, także we wszystkie możliwe przysłowia czy powiedzonka w języku polskim wraz z ważniejszymi dialektami. Znam i pamiętam praktycznie wszystkie polskie kawały i dowcipy, również sporo żydowskich.
Musielibyście mieć ze sześć gwiazdek, żeby mię czymś zaskoczyć.
A tak w ogóle, to te trzy obywatel na Kercelaku chyba nabył. I one też jakieś lewe.
bar mleczny said
Przysłowia są mądrością narodu.Np:
Gdy na świętego Prota słońce albo słota to na Hieronima jest deszcz albo go nima.
(Julian Tuwim)
Miet said
Re.2.
Dzięki Panie Zbigniewie za bardzo interesujący wpis.
Tak właśnie jest jak Pan pisze.
Temat oczywiście duży.
Dodam tylko, że od bardzo, bardzo dawna drażniła mnie i nie tylko mnie, jedna rzecz – w naszym polskim zwyczaju nauki były dzielone na humanistyczne i techniczne(albo jak kto woli – ścisłe).
Przecież każda nauka służąca człowiekowi, to humanistyczna – czyż nie? A więc po co taki podział?
Tutaj w Ameryce podział jest mniej , więcej na „Liberal Arts” i „Science”.
Uważam, że jest bardziej naturalny i właściwy.
Jak moja pamięć sięga, to wszystko co ważne w polskiej matematyce było publikowane , zarówno w bardzo prestiżowych polskich naukowych żurnalach, jak i zagranicznych, w tak zwanych językach kongresowych, w których numer jeden rolę grał angielski.
Nic na to nie poradzimy – taki jest stan nauki w świecie. Jak chcesz przekazać swoje odkrycia, czy wyniki innym, musisz publikować w angielskim.
Miet said
Ad.25.
Barze Mleczny – piękne!!!😀
Boydar said
Julian Tuwim – polski poeta żydowskiego pochodzenia – info wiki; czyżby kłamali ?
„… nie mogę z tobą nic wspólnie kochać, czcić, uwielbiać, nad niczym wspólnie cierpieć i do niczego wspólnie dążyć — ale możemy wspólnie drwić ze wszystkiego. Wydrwię ci twego Boga, twą Ojczyznę, twą tradycję i twe Ideały, twe pragnienia i twe wysiłki …”
Panowie, wstyd, przestaliście nawet udawać.
Miet said
Re.28.
To ty się wstydź, Panie Boydar.
I*** said
(25) To nie jest autentyczne, polskie przysłowie!
Owszem, gudłaj Tuwim kpił sobie z tego i owego, nawet z przysłów polskich – np. „pogoda na Nikodema, cały miesiąc deszczu nie ma” – i wymodził takie niby żartobliwe pseudoprzysłowie… z oczywistą intencją.
(24) Obywatelu B. – wyłożyliście swoje CV odnośnie edukacji książkowej… to się wam chwali. :)))
Ale o waszym „przysłowiu” ani dudu – tylko „epitety” wam w głowie! Ogarnijcie się, głową muru nie przebijecie, generałowi nie podskoczycie! A wiadomo wam, że ordnung muss sein! :)))
JanuszT said
Pan Generał ***
– „ordnung muss sein!” (niem).
– „porządek musi być!”.
bar mleczny said
Wikipedia:
„Nazywano go gudłajskim Mickiewiczem. Natomiast dla wielu Żydów był zdrajcą, który wybrał polskość. Tuwim zmagał się z tą swoją podwójną tożsamością przez całe życie”
.http://wiersze.doktorzy.pl/chrystusie.htm
Marucha said
Trzygwiazdkowa osobo,
Nie tyle mnie wkurza, że ktoś czegoś nie wie, ile to, że się przy swojej ignorancji upiera.
Krótki kurs używania Google:
1. Wejść na stronę http://google.com
2. Wpisać w pole wyszukiwarki słowa: szczęście jednego nieszczęście drugiego
3. Poczekać na wynik.
Jaką „naukę” niosą w sobie przysłowia/porzekadła typu:
Aby do wiosny!
Chodź, chlebie, zjem ciebie.
Jak za króla Sasa. Jedz, pij i popuszczaj pasa.
A tu moje ulubione:
Lepiej być pięknym i bogatym, niż brzydkim i biednym.
Marucha said
Re 26:
Nie widzę nic złego w podziale nauk na humanistyczne i ścisłe. Podobnie nie widzę nic nadzwyczajnego w podziale na Liberal Arts i Science (i nie rozumiem go do końca; dla mnie science/nauka to pojęcie bardzo ogólne)
Różne kraje mają różną nomenklaturę i różnie rozumieją takie podziały, jak wyżej wymienione.
I*** said
(33) Kieruje mnie Pan na stronę z cytatami różnych (mnie lub bardziej znanych w świecie) osób, np. pisarzy, polityków, artystów etc. – rzecz w tym, że nie są to polskie przysłowia ludowe! Proszę więc nie zarzucać mi ignorancji…
A obywatel B. może wypowiadać (cytować) przemyślenia własne i cudze – tylko niech nie nazywa ich naszymi przysłowiami (porzekadłami) ludowymi. Bo to nie to samo! Uważam temat za wyczerpany, kończę i dziękuje.
Marucha said
Re 35:
Dla mnie temat się jeszcze nie wyczerpał…
Przysłowia/porzekadła biorą się NIE TYLKO ze źródeł ludowych – ale również z literatury i z języka potocznego.
I coraz to nowsze powstają na naszych oczach.
I*** said
(35) A co do pańskich przykładów – mamy różne krótkie wypowiedzi, np. w postaci aforyzmów (maksym, złotych myśli etc.), które nie są przysłowiami… a i przysłowia mogą być nie tylko ludowe, ale i szlacheckie.
Tyle w skrócie, tytułem uzupełnienia…
NICK said
Stare wraca.
Stare, wytarte, zużyte poklepywacze.
Adoratorzy wzajemni; w nauce, tzw. nauce, niespełnieni.
Kozioł! Nomen omen.
Nigdy bym wnuka do ciebie rogaczu nie przysłał na żadne nauki.
Spierdalaj.
I inni, poloidioci.
Zatem. Nowa mądrość ludowa.
Tutejsze polonusy czynią susy.
Sus tam. Skok gdzieś owiej.
Polakowi przeszkadzają.
Zwykle czynią to z przymusy.
Lecz. Historio Polski. Powiej.
Niech się już! Odpierdalają.
Nic, że biedni, niepotrzebni.
Nieporadni i, bez-radni.
Nic nie radzą.
Tylko plują.
Boydar? Szują?
Nie poradzą.
Lubelaku.
Mam nadzieję.
Zstępmy.
Język.
Nasz. Polski.
Tak nam radzą.
Zatem Sępa-Sarzyńskiego (***) czytała?
Potrafi zapodać?
Kupa durni współczesnych, którym się wydaje, że jak im się pozwoli to mogą swawolić.
Zbigniew Kozioł said
NICK (@38) – następny nawiedzony?
Nie przyjmuję nikogo do nauki. Nie mam na to czasu. Mnie mierzi sama idea dawania korepetycji. Jeśli człowiek zajmuje się pracą naukową, to nie powinien zajmować się duperelami z boku. Są tacy, którzy zajmują się. Ale z nich naprawdę dupy i cipy, a nie nie naukowcy.
W Rosji pewna babcia, znajoma żony, przysyłała mi swego wnuka. Dobrze na tym chłopak wyszedł. Najpierw babcię przekonałem, że jego wybór psychologii jako kierunku studiów jest chory. Pokończył atrakcyjne studia techniczne. Był nieśmiały niemożliwie, rodziców miał pijaków. Babcia potem mówiła, że byłem jedynym obcym człowiekiem, z którym on chciał rozmawiać…
Ponieważ robiłem to bezinteresownie, potem Pani babcia przynosiła nam w ciężkich torbach słoiki z kiszonymi ogórkami z własnej działki… w ramach wdzięczności.
Krzysztof M said
Ad. 39
Ponieważ robiłem to bezinteresownie, potem Pani babcia przynosiła nam w ciężkich torbach słoiki z kiszonymi ogórkami z własnej działki… w ramach wdzięczności.
Będzie to panu policzone…
Zbigniew Kozioł said
@40
Myśli Pan, że mnie dopadną jeszcze z Rosji, z ich urzedu skarbowego, za ogórki kiszone? Albo moją żonę? Chyba już nie. Mineło nieco lat…
Tak bez związku: Przyjazd królowej Sheby w wykonaniu Lucie Horsch z Holandii. Lucie na flecie. Owszem, bardzo to zrobione tolerancyjnie. Ale nic to. Pięknie. Zaś sama historia za tym, milotologia, jeśli poszukać, fanstastyczna, aż dziw. Jakby bardzo żydowska. Ale cóż…
Krzysztof M said
Ad. 41
Policzone w górze. Nie tu na ziemi. 🙂
Zbigniew Kozioł said
Spin up, spin down. Sam tracę orientację. Ten wątek naturalnymi prawami zbliża się do końca. Kiedyś powstanie inny.
Mnie bardziej podoba się i inspiruje to wykonanie Luci Horsch. Jakby bardziej kameralne, choć przygotowane do rozprzesztrzenienia.
I*** said
(38) Panie Nick, nie ma co wylewać pomyj!
Po co te wojenne trąbki? Przecież jest Pan inteligentny i potrafi zachować się przyzwoicie w tych schamiałych czasach (dziś nie każdego na to stać). Widzę to i doceniam…
Obywatelowi B. nie dzieje się żadna krzywda – „papugi” nie potrzebuje… :))) Teraz liże rany i obszczekuje mnie za plecami (pod innymi, rzecz jasna, publikacjami, bo z tego wątku zwiał jak niepyszny). :))) Jak mu ego „znormalnieje” to będzie z pożytkiem dla wszystkich – tymczasem nie ma konieczności wytaczania „armat”!
Zbigniew Kozioł said
Polecam jako solidne rozszerzenie tematu rozmowę z prof. Wielomskim na CEP: