Kiedy gubernator Will Stark zlecał swemu pracownikowi Jackowi Burdenowi znalezienie jakichś kompromatów na sędziego Irvina, ten wyraził wątpliwość, czy na sędziego można coś znaleźć.
Na to gubernator odpowiedział sentencjonalnie: człowiek poczęty jest w grzechu, zrodzon w nieprawości, a życie jego upływa od odoru pieluch do smrodu całunu. Zawsze coś jest. Tak przynajmniej przedstawia tę rozmowę Robert Penn Warren, autor powieści „Gubernator”, którą polecałem studentom nauk politycznych, kiedy jeszcze miałem zajęcia na uczelniach.