Joe Biden a globalizm
Posted by Marucha w dniu 2021-05-08 (Sobota)
Tak jak należało się spodziewać, wybór Joe Bidena na prezydenta Stanów Zjednoczonych ma coraz większe reperkusje na arenie międzynarodowej.
Najbardziej widoczną z nich jest (kolejny) kryzys w stosunkach ukraińsko-rosyjskich, który zaczął się zaraz po tym, gdy nowy prezydent amerykański nazwał Władimira Putina „mordercą”, wpisując się w dobrze nam znaną retorykę neokonserwatystów.
Odnoszę wrażenie, że większość komentatorów politycznych w Polsce nie rozumie na czym polega zasadnicza różnica pomiędzy Donaldem Trumpem a Joe Bidenem. Jest ona spłycana do opozycji rynek vs socjalizm (interpretacja „korwinistyczna”), projekt Międzymorza vs jego przeciwnicy (pisowcy) lub jest negowana w ogóle, gdyż Ameryka zawsze była, jest i będzie taka sama (radykalni amerykanofobi).
Oczywiście, Stany Zjednoczone są dzisiaj nieformalną stolicą wielkiego i ponadnarodowego kapitału, zwanego przez przeciwników mianem „kosmopolitycznego” lub „nomadycznego”. Jednakże z tej siły ekonomicznej można wywieźć dwie różne konsekwencje.
Donald Trump był amerykańskim nacjonalistą, stąd jego hasło „Najpierw Ameryka!”. Oznacza to, że amerykańska potęga ekonomiczna winna być obracana na korzyść pozycji politycznej i wpływów Stanów Zjednoczonych w świecie, co winno się przekładać na dobrobyt przeciętnych Amerykanów. Dlatego amerykański potencjał militarny angażowany był tylko tam, gdzie chodziło o żywotne interesy narodowe. Pod tym ostatnim pojęciem należy także rozumieć interesy żydowskie i Państwa Izraela, gdyż doszło już do powstania konglomeratu „żydo-amerykańskiego” i administracja Trumpa traktowała to państwo niczym położony za dalekimi morzami dodatkowy stan amerykański.
Tymczasem Joe Biden jest kosmopolitą i globalistą. Dlatego na czoło wysunięte zostają teraz interesy ponadnarodowych, czyli „kosmopolitycznych” i „nomadycznych”, korporacji. Amerykańska dyplomacja i siły zbrojne służyć będą nie interesom amerykańskim, narodowym, lecz międzynarodowej finansjerze, mniej czy bardziej formalnie zakotwiczonej w Stanach Zjednoczonych, szczególnie poprzez giełdy.
Paradoksalnie, jakkolwiek wielu w Polsce postrzega Bidena jako „socjalistę”, to w rzeczywistości wyraża on program neoliberalny, pod którym to terminem rozumiem kosmopolityczne panowanie wielkiego kapitału. Jego „socjalizm” polega na rzuceniu masom nieco socjalu, czego koszty pokrywane będą z podatków nałożonych na słabnącą klasę średnią, którą globaliści, tacy jak Klaus Schwab ze Światowego Forum Ekonomicznego, skazali już jakiś czas temu na pauperyzację.
Spór Donalda Trumpa z Joe Bidenem naprawdę wyraża konflikt dwóch Ameryk: tej „Ameryki amerykańskiej” (oryginalnej) i kosmopolitycznej, stanowiącej wyłącznie bazę i narzędzie polityczno-militarne dla kosmopolitycznego kapitału.
Różnicę tę obserwatorzy zewnętrzni zobaczą przede wszystkim na arenie międzynarodowej. Właściwie już ją widzą, a przynajmniej zobaczyć powinni, o ile są uważni. Chodzi o stosunek do Rosji, Chin, Niemiec i Ukrainy.
Donald Trump, jako nacjonalista amerykański, dążył do zachowania przez Stany Zjednoczone supremacji w świecie, rozumiejąc jednakże, że inne narody i imperia mają autonomiczne interesy. Stąd jego nieformalny podział wpływów w Europie wschodniej z Władmirem Putinem, polegający na utrzymaniu istniejącego status quo, włącznie z podziałem Ukrainy. Wszystkie państwa na zachód od tej linii mają być w sferze wpływów Waszyngtonu i napędzać amerykańską gospodarkę kupując w Stanach Zjednoczonych broń i surowce. Oznaczało to uznanie imperialnego statusu Rosji i poskromienie Niemiec, które miały wrócić do szeregu, a także popieranie Polski jako centrum Międzymorza. Polityka Trumpa oznaczała także konflikt z Chinami, które przerosły amerykańskie PKB i zaczynają zagrażać pozycji dotychczasowego hegemona.
Polityka globalisty Joe Bidena jest i będzie inna. Najbardziej spektakularne jest odgrzanie konfliktu w Rosją, która musi zostać pokonana, poniżona, czego uwieńczeniem ma być „pomarańczowa rewolucja” w Moskwie i obalenie Władimira Putina. Na jego miejsce władzę ma objąć jakiś Jelcyn-bis, który potulnie odda Ukrainie Donbas i Ługańsk, może nawet i Krym. Przede wszystkim jednak ma pozwolić na „prywatyzację” rosyjskiej gospodarki, czyli na przejęcie gigantycznych zasobów kopalin przez zagranicznych „inwestorów”, za ułamek ich rzeczywistej wartości („prywatyzacja”). Oznaczać to będzie kolonizację Rosji i sprowadzenie jej do takiej roli, jaką mają dziś w świecie Polska czy Rumunia.
Po osłabieniu władzy centralnej Rosja będzie rozrywana przez własną nomenklaturę, w rodzaju rozmaitych Chodorkowskich, i zagranicznych „inwestorów” z kosmopolitycznych ponadnarodowych korporacji.
Dlatego nie jest dla mnie żadnym zdziwieniem, że pierwsze posunięcia Bidena polegają na zaostrzeniu retoryki antyputinowskiej i, z pewnością inspirowanych przez ambasadę amerykańską, antyrosyjskich posunięć Kijowa, zmierzających do eskalacji konfliktu w Donbasie.
To, czego jeszcze nie znamy, to polityka Joe Bidena wobec Chin. Chińska finansjera nie jest częścią międzynarodowych korporacji. Jest ściśle powiązana z Pekinem i wydaje się lojalna w stosunku do własnej ojczyzny. Zresztą model chiński odznacza się dużą dozą własności państwowej, co czyni przedsiębiorców naturalnie powiązanymi z władzami.
Jako wzrastające mocarstwo nacjonalistyczne Chiny stanowią dla globalistów nie lada problem. Najprościej byłoby je „zdemokratyzować”, co oznaczałoby silne ciągoty regionalistyczne, skierowane przeciwko władzy centralnej, a także eksplozję roszczeń socjalnych, co doprowadziłoby chińską gospodarkę do stagnacji. Póki co jednak, Biden musi wybrać pomiędzy próbą współpracy z Chinami w celu wspólnych nacisków na Rosję, albo konfrontacją z Pekinem, co oznacza umacnianie się sojuszu Pekin-Moskwa, w porównaniu z którym potęga amerykańska jest tą mniejszą i słabszą.
Na dziś jedno jest pewne: wybór Joe Bidena oznacza powrót do świata pełnego wojen, aby plutokracja mogła cieszyć się zyskami.
Adam Wielomski
https://konserwatyzm.pl/
Komentarze 3 do “Joe Biden a globalizm”
Sorry, the comment form is closed at this time.
NC said
Oczywiście.
Zapleczem Bidena są tzw. neokonserwatyści, czyli ludzie, którzy najpierw skłonili starszego Busha do interwencji w Iraku, a za rządów Busha młodszego rozpoczęli katastrofalne wojny w Iraku i Afganistanie. Następnie przegrupowali się do partii Demokratycznej i w 2016 stanęli za Hillary Clinton. Ale wygrał Trump. Teraz, po usunięciu Trumpa chcą za wszelką cenę zrealizować neokonserwatywny projekt dominacji światowej poprzez permanentną wojnę.
Przypomnę zwięzłe wyjaśnienie Ś.P. Iwo C. Pogonowskiego, kim są neokonserwatyści – to potomkowie zbiegłych z ZSRR żydów,-trockistów, którzy po przybyciu do USA nawrócili się z idei permanentnej rewolucji na syjonistyczna ideę panowania nad światem poprzez permanentną wojnę
gnago said
O ile tow. Putin ograniczał się do utrzymania stanu posiadania to „onkel” JOE z zacięciem wydawał dyrektywy kończące się śmiercią milionów. NA każdym etapie swojej kariery.
————
A konkretnie to jakie?
I ile w końcu tych milionów zabito?
Admin
gnago said
Starczy zajrzeć na spis funkcji pełnionych przez tego gostka to on stał za inwazją na Irak i prowokację kuwejcką. Zamieszany nawet za demokratyzację Grenady gdzie USrael, wkładał zbrodnicze łapki ten facet tam był. A same sankcje na Irak to miliny zmarłych bez leków, a potem w wojnie domowej i inwazji zjednoczonych wojsk