Znów zaiskrzyło w relacjach polsko-izraelskich: tym razem w polskie ustawodawstwo wtrąciło się izraelskie MSZ ustami swego szefa, Jaira Lapida, b.celebryty, wywodzącego się z zastałego, utrwalonego izraelskiego establishmentu politycznego (ojciec też był politykiem).
Reakcja polskiego rządu była słaba (może trochę lepsza niż podczas ostatniego zaiskrzenia przy okazji nowelizacji ustawy o IPN): wezwano do naszego MSZ izraelską charge d’affaires (pełniąca obowiązki nie mianowanego dotąd ambasadora Izraela w Polsce) i tłumaczono jej, że nowelizacja kpa nie godzi w interesy żydowskie… Ona z kolei podtrzymała stanowisko izraelskiego rządu…
[Tłumaczono, zamiast opierdolić i wypierdolić… – admin]