Jeśli ktoś ma wątpliwości, czy politycy w swojej działalności inspirują się literaturą i filmem, to właśnie może sobie obejrzeć dowód i to na żywo. Zanim jednak przejdę do opisu, muszę uderzyć się w piersi i przyznać, że nie doceniłem Jarosława Kaczyńskiego, jako wirtuoza intrygi.
Owszem – zawsze uważałem go za wirtuoza, ale takiego, który z reguły na końcu potyka się o własne nogi. Jak będzie tym razem – zobaczymy, a tymczasem – incipiam.