Rzeź Woli
Posted by Marucha w dniu 2021-08-07 (Sobota)
Między 5 a 7 sierpnia 1944 r. na warszawskiej Woli doszło do bezprzykładnej w dziejach II wojny światowej, zorganizowanej masakry ludności cywilnej. Jak zauważył Piotr Gursztyn w wydanych przez Instytut Pileckiego „Zapisach terroru”, określenie „rzeź”, które jest stosowane dla tej potwornej zbrodni, jakiej dopuścili się wtedy Niemcy, może być mylące dla osób pragnących zrozumieć charakter tych wydarzeń.
„Słowo „rzeź” sugeruje eksplozję spontanicznej, niekontrolowanej przemocy. Nic takiego nie miało miejsca na Woli. Mieszkańcy byli wypędzani ze swych domów, ulica po ulicy. Bez szczególnego pośpiechu. Potem byli gromadzeni w miejscach zdatnych do rozstrzelania, a następnie zabijani z broni maszynowej. Oprawcy starali się dobić z broni krótkiej tych, co przeżyli. Po wymordowaniu ludzi z jednej okolicy, przesuwali się dalej i tam mordowali” — pisze Gursztyn.
Tak mówił o tym red. Gursztyn:
Rzeź Woli, choć była największą ze zbrodni dokonanych przez Niemców na Polakach w czasie II wojny światowej, wpisywała się w cały ciąg działań eksterminacyjnych, których ofiarą padali Polacy. Według Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskiej w Michniowie w trakcie II wojny światowej spacyfikowano 817 miejscowości znajdujących się w obecnych granicach Polski…
/wk/
https://www.magnapolonia.org
Największą zbrodnią II Wojny Światowej było spalenie żywcem 600 tysięcy Rzydów w stodole o powierzchni 25 m² w Jedwabnem. A kto by miał wątpliwości, ten jest faszystą, nazistą, antysemitą, rasistą i basistą.
Admin
Komentarzy 6 do “Rzeź Woli”
Sorry, the comment form is closed at this time.
kresowiak said
na woli mordowali ukraińcy
Olo said
Zaraz, zaraz, rzeź Woli i ani jednego zdania o Ukrach? No to ładnie, II wojna światowa cały czas trwa i Polacy ją przegrywają… Ale co tu się dziwić, jak ich „naczelnikiem” jest polskojęzyczny Bandera z Żoliborza, który jeszcze udaje, że nie lubi żydoszkopów.
————
No, nie ja pisałem artykuł.
Admin
osoba prywatna said
Oddzielili cię, syneczku, od snów, co jak motyl drżą,
haftowali ci, syneczku, smutne oczy rudą krwią,
malowali krajobrazy w żółte ściegi pożóg,
wyszywali wisielcami drzew płynące morze.
Wyuczyli cię, syneczku, ziemi twej na pamięć
gdyś jej ścieżki powycinał żelaznymi łzami.
Odchowali cię w ciemności, odkarmili bochnem trwóg,
przemierzyłeś po omacku najwstydliwsze z ludzkich dróg.
I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc,
i poczułeś, jak się jeży w dźwięku minut — zło.
Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką.
Czy to była kula, synku, czy to serce pękło?
Krzysztof Kamil Baczyński
1921 – 1944
Elegia o… [chłopcu polskim], 20 marzec 1944 r.
Olo said
Rzeź Woli i Ludobójstwo Wołyńskie.
Pytanie – kiedy żydobanderowski Kurdupel rzuci hasło do kolejnej rzezi?
Olo said
Przypomnijmy jak kamraci Kurdupla pacyfikowali powstanie warszawskie. Pijani mordowali i gwałcili. Jak kobietom, dzieciom i starcom urządzi prawdziwe piekło na ziemi.
Próżno jednak szukać wzmianki na ten temat w polskojęzycznych mediach, bo dziś Polską trzęsą ich kumple, bracia i wielbiciele. Kurdupel ściągnął ich do Polski miliony. Nie przyszli tu po próżnicy. Czekają na sygnał i swój moment, żeby znowu dać upust swojej dzikości i nienawiści do Polaków. Teraz nikt ich nie pogoni. Nie ma NKWD i LWP. Służby Kurdupla stoją po ich stronie. Już mordują na terenach, które mają być przyłączone do Banderlandu. Wczoraj udusiły Polaka w Lublinie. To początek…
https://kresy.pl/kresopedia/udzial-ukraincow-w-zdlawieniu-powstania-warszawskiego/
revers said
Gdy pierwsza czwórka dochodziła do miejsca, gdzie leżały trupy, strzelali Niemcy i Ukraińcy w kark od tyłu. Zabici padali, podchodziła następna czwórka, by tak samo zginąć. (…) Ja byłam w ostatniej czwórce. Błagałam otaczających nas Ukraińców, by ratowali dzieci i mnie, któryś z nich zapytał, czy mogę się wykupić. Dałam mu złote 3 pierścienie. Zabrawszy to, chciał mnie wyprowadzić, jednak kierujący egzekucją Niemiec – oficer–żandarm, który to zauważył, nie pozwolił i kazał mnie dołączyć do grupy przeznaczonej na rozstrzelanie, zaczęłam go błagać o życie dzieci i moje, mówiłam coś o honorze oficera. Odepchnął mnie jednak, tak że się przewróciłam. Uderzył też i pchnął mojego starszego synka wołając „prędzej, prędzej, ty polski bandyto”. (…) Podeszłam więc w ostatniej czwórce razem z trojgiem dzieci do miejsca egzekucji trzymając prawą ręką dwie rączki młodszych dzieci, lewą – rączkę starszego synka. Dzieci szły płacząc i modląc się. Starszy widząc zabitych wołał, że i nas zabiją. W pewnym momencie Ukrainiec stojący za nami strzelił najstarszemu synkowi w tył głowy, następne strzały ugodziły młodsze dzieci i mnie. (…) Kula trafiła w kark z lewej strony i przeszła przez dolną część czaszki wychodząc przez prawy policzek. (…) Byłam jednak przytomna i leżąc wśród trupów widziałam prawie wszystko, co się działo dookoła. Obserwowałam dalsze egzekucje. Wprowadzono nową partię mężczyzn, których trupy padały i na mnie. Przywaliły mnie około 4 trupy. Wprowadzono dalszą partię kobiet i dzieci – i tak grupa za grupą rozstrzeliwano aż do późnego wieczoru. Było już ciemno, kiedy egzekucje ustały. W przerwach oprawcy chodzili po trupach, kopali, przewracali, dobijali żyjących, rabowali kosztowności. (…) Następnego dnia egzekucje ustały. Niemcy wpadli tylko kilkakrotnie z psami, biegali po trupach, sprawdzali, czy kto nie żyje. Słyszałam pojedyncze strzały, prawdopodobnie dobijali żyjących. Leżałam tak trzy dni, tj. do poniedziałku (egzekucja odbyła się w sobotę). Trzeciego dnia poczułam, że dziecko, którego oczekiwałam, żyje. To dodało mi energii i podsunęło myśl o ratunku. Zaczęłam myśleć i badać możliwości ocalenia. Próbując wstać kilka razy dostałam torsji i zawrotu głowy. (…) Wszędzie leżały trupy, wysokości co najmniej mojego wzrostu i to na całym podwórzu. Odniosłam wrażenie, że mogło tam być ponad 6000 zabitych. (…) Po długim szukaniu i wielu próbach wydostania się odkryliśmy wyjście od ul. Skierniewickiej i tamtędy wraz z ob. Staworzyńską opuściłyśmy fabrykę. (…) Ukraińcy stali na ulicy Wolskiej i początkowo nie zorientowali się, skąd idziemy. Zatrzymali nas i pomimo próśb i błagań, by nas puścili do szpitala jako ranne, popędzili nas w kierunku Woli, zabierając po drodze coraz więcej osób. Niedaleko kościoła św. Stanisława rozdzielono grupę młodych i starych. Grupę młodych mężczyzn i kobiet wprowadzono do jakiegoś zburzonego domu, skąd po chwili doszły nas odgłosy strzałów. Przypuszczam, że odbyła się tam egzekucja. Resztę, w tej grupie i mnie, popędzono do szpitala [kościoła – M. Ż.] św. Wojciecha przy ul. Wolskiej. (…) Leżałam przez parę dni przy głównym ołtarzu. Żadnej pomocy nie udzielono. Jedynie współtowarzysze niedoli podali mnie tylko trochę wody. Po dwóch dniach zostałam przewieziona furmanką z ciężko rannymi lub chorymi do obozu przejściowego w Pruszkowie, skąd do szpitali w Komorowie i Leśnej Podkowie (…)”.
https://ipn.gov.pl/pl/aktualnosci/55879,Maciej-Zuczkowski-Rzez-Woli.html