Nord Stream2, czyli zdrada sojuszników
Posted by Marucha w dniu 2021-08-13 (Piątek)
Wieloletnia bitwa o Nord Stream 2 zakończyła się zwycięstwem Niemiec. 15 lipca ogłoszono Deklarację Waszyngtońską, podniośle brzmiący dokument, na którym podpisy złożyły dwie ważne osoby: Joe Biden, prezydent globalnego hegemona, i kończąca swą długą karierę polityczną kanclerz Angela Merkel, reprezentująca europejskiego lidera gospodarczego.
Porozumienie sankcjonuje powstanie tego najbardziej zwalczanego rurociągu na kuli ziemskiej.
Dla zaangażowanych w tę konfrontację uczestników to był potężny zawód. W Polsce i na Ukrainie widać jak na dłoni syndrom szoku po kolejnej „zdradzie sojuszników”. Polskie rany po rzuceniu nas na łup sąsiadów tak w 1939 r. jak i w Jałcie, są dość słabo zabliźnione. Dlatego w sferze medialno-politycznej starano się przeciwdziałać rozgoryczeniu narodu, który po raz kolejny mógłby się porzuć zrobionym w konia przez sojuszników.
Przede wszystkim influencerzy polityczni, od lat ustawiający opinię publiczną w oporze przeciw temu nowemu „paktowi Ribbentrop – Mołotow” (copyright Radek Sikorski), rozładowywali emocje powstałe na skutek wbijania wszystkim do głów, dlaczego ta rura nie może powstać, i dlaczego z pewnością nie powstanie.
Przecież aby wzmóc naszą determinację w sprzeciwie przeciwko rurociągowi, powtarzano nam codziennie, że to my – Polska – jesteśmy tym Dawidem walczącym z Goliatem, główną siłą sprzeciwu, a nasz sojusznik zza oceanu wpiera nas jedynie w naszej heroicznej walce.
Co zadziwia, utrzymywana jest ta wersja dalej. Nawet po globalnym porozumieniu, ostatecznie kończącym konflikt, nasze najwyższe czynniki państwowe powtarzają, że „sukcesem polskiej dyplomacji było zaangażowanie USA” i „dzięki dobrym kontaktom z prezydentem Trumpem nałożono sankcję, które opóźniły ten projekt”.
Przypomina to przysłowie „konia kują, a żaba nogę podstawia”, to przecież Ameryka prowadziła ciężki ostrzał artyleryjski rosyjsko-niemieckiego projektu, motywowana swoimi globalnymi interesami, a Polska odgrywała w tej rozgrywce rolę pomocniczą i z punktu widzenia naszych interesów gospodarczych i politycznych – bardzo kosztowną. Skazującą nas na walkę na dwa fronty, którą ostatecznie boleśnie przegraliśmy.
Ale rzeczywiście pozostajemy wierni na szańcach przedmurza Zachodu. Natychmiast nasz gazowy monopolista ruszył blokować dostęp Gazpromu do niemieckiego rynku, oprotestowując przyznanie mu tamtejszej koncesji. Ta „wierność do końca” wydaje się być już utrwaloną cechą naszej polityki. Ale straty też. Od października Gazprom rezygnuje z przesyłu gazu przez Polskę. Nie wykupił mocy na rurociągu Jamalskim na przyszły rok gazowy i czeka na uruchomienie Nord Stream 2. Straty z tego powodu będą poważne, ale to materiał na kolejną analizę.
Wracając do naszych medialnych pasterzy, słyszymy w ramach rozładowania frustracji, że to „nie jest porażka polskiej dyplomacji”. A czyja w takim razie? I dowiedzieliśmy się – „to jest porażka Niemiec”! To ciekawe – dokończenie budowy rurociągu, któremu agresywnie sprzeciwia się globalne mocarstwo, nakładając sankcje, publicznie grożąc tak politykom, państwom, jak i firmom, zaangażowanym w ten projekt… jest porażką? To co jest w takim razie sukcesem?
Można odnieść wrażenie, że nasze elity władzy żyją w jakimś świecie równoległym, wirtualnym, gdzie zachodzą zupełnie inne wydarzenia, a słowa znaczą co innego, niż znaczą dla nas. Jednak to nieprawda, złudzenie. Doskonale zdają sobie sprawę z podrzędnej roli Polski, także w sprawie rurociągu Nord Stream 2, a wcześniej przy budowie pierwszych jego nitek.
Demokracja ma krótką pamięć, ale to przecież Polska wdepnęła w to samo g… po raz drugi. Przecież tak samo zakończył się bój o pierwsze nitki Nord Stream. Z tamtej porażki nie wyciągnięto żadnych wniosków, choć przecież oferta współpracy ze strony Rosji padła. Została natychmiast, z wielkim hukiem odrzucona, a osoby mające cokolwiek z tym wspólnego – wyrzucone ze stanowisk. Odpowiedź więc była oczywista, powiedzieć „nie” dobitniej chyba nie można było.
Andrzej Szczęśniak
Myśl Polska, nr 33-34 (15-22.08.2021)
https://myslpolska.info
Komentarzy 7 do “Nord Stream2, czyli zdrada sojuszników”
Sorry, the comment form is closed at this time.
pokrzywa said
Jednym z twardogłowych rusofobów rządzący całą infrastrukturą energetyczną w kraju entuzjasta zakupu gazu za KAŻDĄ cenę pod warunkiem, że nie jest to gaz rosyjski jest niejaki Piotr Naimski – ważna figura w mafii Kaczora
Dziadzius said
Iwrejska elita juz od dawnw zrozumiala ze spoleczenstwo jest bezmyslne i bezwladne i bezrozumne i juz sie nie boja zadnych protestow bo ci co protestuja znikna w ciurmach
Kojak said
od 1 ! Naimski to typowy zydowski gnoj, bedacy od lat na utrzymąniu CIA ! On nie jest zaden twardoglowy , to jakas paranoja i urojenie ! On reprezentuje tylko wrecz w klasyczny sposob zydowskie mendy i gnidy ktore rzadza Polska !
Mędrzec Łukasz said
Jak mamy takich sojuszników jak USA to wrogów już nam nie potrzeba!
AlexSailor said
Biorąc pod uwagę utratę korzyści z rurociągu jamalskiego 3-4 miliardów dolarów rocznie, oraz korzyści z NIE WYBUDOWANEGO przez Polskę rurociągu zastąpionego przez North Stream 1 w kwocie 3-5 miliardów dolarów, mamy 6 do 9 miliardów dolarów rocznie w plecy (20 do 40 miliardów złotych, to jest tyle ile zrywany podatek dochodowy z Polaków).
Do tego dochodzą korzyści polityczne, ok. 20 miliardów za budowę i modernizację dotychczasowych rurociągów, pozycja w negocjacjach o cenę, itp.
No i jakieś 10 miliardów euro za sam odpis z ceł od ceł unijnych.
Zatem można wycenić straty powodowane przez polską politykę na 25-50 miliardów złotych rocznie.
Do tego kwestia bezpieczeństwa – Rosja i Niemcy dbaliby o stabilność polityczną w Polsce, bo im by się gaz zamknął w przypadku jakiejś wojny, czy większej rozróby.
Największym zwycięzcą są to oczywiście Niemcy, i nie chce mi się nawet wymieniać ich sukcesów politycznych i gospodarczych.
Przegrany są oczywiście Stany Zjednoczone, no i w sumie Rosja, która teraz na Niemcy musi chuchać i dmuchać, jako na dystrybutora ich gazu.
Po prostu brawo, brawisimo.
Niestety na Kremlu też muszą siedzieć tłuki, że tego nie widzą, a mając w Polsce silną agenturę, nie wykorzystują jej dla swoich celów oddając pole Niemcom.
Kolejnym krokiem Niemiec będzie próba odzyskania zwierzchnictwa nad ziemiami wchodzącymi w skład Polski, w szczególności należącymi w 1939r. do III Rzeszy,
no i Gdańskiem oczywiście.
Co by nie mówić o Niemcach, to są skuteczni i cierpliwi.
Jest jeszcze wiele aspektów, w szczególności utrwalanie podziału Ziem Polskich na kilka państwa, jak Białoruś, Litwa, Ukraina, itp.
——
Słyszałem o agenturze żydowskiej, ukraińskiej czy niemieckiej w Polsce.
Ale o rosyjskiej słyszę po raz pierwszy.
W czym przejawia się jej działalność? Kto w niej jest?
Admin
WI42 said
@5 AS
…”no i w sumie Rosja, która teraz na Niemcy musi chuchać i dmuchać, jako na dystrybutora ich gazu…..”
Rosja na nic nie dmucha ….. Rosja czeka m. in. aż ceny gazy wzrosną nawet do $ 600 za m3 – narazie robi przeglady planowe stacji i remonty po „niespodziewanym” wybuchu na stacji w Urengoj.
Polsko-norweski/duński gazociąg Opal działa dobrze w kierunku utrzymania wysokich cen (napewno ich nie obniży). W istocie jest to gazociąg z Danii, który zabiera część gazu płynacego z Norwegii do Niemiec – zatem nie zwiększa on ilość gazu u jego odbiorców.
I wtedy gdy ceny będą odpowiednie a co ważniejsze deficyt dużo większy niż dopuszczalny, nikt nie będzie pytał skąd gaz. Proste jak … rura gazowa – obserwujmy wiadomości.
Ale dlaczego? said
Bo to jest zdaje się tak Panie Marucha, że agentura amerykańska, żydowska, ukraińska czy niemiecka to taka, która bardziej zabiega o interesy obcego kraju niż ichni politycy. I nie przeszkadza jej, że w „nagrodę” owa agentura (jak i Polska) jest kopana po ryju i opluwana.
A agenturą rosyjską to nazywa się każdego, kto chce NORMALIZACJI stosuknów z Rosją i skończenia z kursem konfrontacyjnym, a prowadzenia sąsiedzkiej współpracy.
…