Ukraina: pieniądze z Zachodu kraść można bezkarnie
Posted by Marucha w dniu 2021-09-25 (Sobota)
W przededniu wyborów prezydenckich w 2019 roku na Ukrainie wybuchł skandal, który uniemożliwił reelekcję Petro Poroszenki. Dziennikarze zdobyli dowody na kradzież środków z budżetu obronnego przez najbliższych współpracowników prezydenta Olega Gładkowskiego i Siergieja Paszyńskiego. Stało się to powodem porażki Poroszenki i jednym ze źródeł wygranej Wołodymyra Zełeńskiego.
Oleg Gładkowski, jeden z najbliższych ludzi Poroszenki, przez wiele lat stał na czele koncernu samochodowego byłego prezydenta, a następnie przejął kontrolę nad przetargami armii. Paszyński z kolei był w przeszłości szefem administracji prezydenckiej, odpowiedzialnym za przemysł obronny.
Złom z Czech na przemieniony w złoto na Ukrainie
Magazyn „Nowoje Wremia” opisywał jeden ze schematów defraudacji środków publicznych używany przez tego ostatniego: w Czechach kupowano po cenie złomu w firmie Excalibur Army stare, radzieckie bojowe wozy piechoty BWP-1. Następnie przewożono je do Polski, gdzie tamtejsza firma Wtórplast rozmontowywała wieżę i podwozie.
Po tym wszystko w postaci „części zamiennych”, już po całkiem innej cenie, przewożono do Żytomierskich Zakładów Zbrojeniowych pod Kijowem. Złom przeobrażał się w elementy do ponownego wykorzystania: za wieżę płacono 66 tys. dolarów, a za podwozie – 99 tys. Następnie w fabryce na Ukrainie elementy te montowano ponownie razem, a ostateczna cena tak wyprodukowanego BWP osiągała 200 tys. dolarów, czyli kwotę dziesięciokrotnie większą od początkowej wartości „sprzętu”. Cały schemat realizował Paszyński, a nadzorował Gładkowski.
Rodzinny biznes ludzi Poroszenki
Jednak te zawyżone ceny „części zamiennych” to nie jedyna metoda złodziejstwa uprawianego przez menedżerów Poroszenki. Istotnym elementem realizowanej równolegle operacji korupcyjnej był syn Olega Gładkowskiego, Igor.
W ubiegłym tygodniu sołomeński sąd rejonowy w Kijowie ogłosił wyrok w tej największej aferze korupcyjnej w ukraińskim przemyśle zbrojnym epoki Poroszenki. Dwóch oskarżonych opracowało schemat dostaw części do zakładów zbrojeniowych Ukrainy. Dowody były jednoznaczne.
Części te, jak czytamy w uzasadnieniu wyroku, dostarczano z rynków poza Ukrainą. Jedynymi krajami, w których można było je dostać były państwa członkowskie byłego Układu Warszawskiego, w których do tej pory zalega sprzęt produkcji radzieckiej używany nadal w armii ukraińskiej. Znów zastosowano schemat podobny do tego, który uskuteczniał Paszyński, i znów kluczowym zakładem okazała się fabryka w Żytomierzu i kilka innych firm.
Firmy-widma i spółki-słupy
Spółka pośrednicząca kupowała części u podstawionych firm, a następnie sprzedawała je zakładom państwowym. 30 fikcyjnych spółek i spółka-pośrednik kontrolowane były przez Igora Gładkowskiego, a za jego pośrednictwem przez jego ojca Olega, menedżera Poroszenki, który wykorzystywał do tego tzw. słupy.
W ten sposób tylko dwóch oskarżonych przejęło ze środków publicznych przeznaczonych na obronę ponad 46 milionów hrywien, czyli ponad półtora miliona euro, i to tylko na manipulacjach podatkowych, nie licząc dziesięciokrotnej marży na „częściach”. Wszystkie pochodzące z tego rodzaju działań środki wypłacono w gotówce.
Korupcja pod ochroną …prokuratury antykorupcyjnej
Artykuł kodeksu karnego, z którego sądzono oskarżonych, przewiduje kary w wysokości od 8 do 15 lat więzienia. Jednak po zawarciu układu z Prokuraturą Specjalną i przyznaniu się do winy, zostali oni skazani na rok więzienia …w zawieszeniu. Na takie złagodzenie kary nalegała prokuratura antykorupcyjna, która powstała m.in. ze środków podatników europejskich.
W ciągu najbliższego roku uczestnicy największej afery korupcyjnej w sektorze obronnym będą musieli raz w miesiącu meldować się na posterunku policji i informować o swoim miejscu pobytu oraz podjętej pracy. Ograniczone zostanie w tym okresie ich prawo do podróży zagranicznych. Za dwa lata znikną z rejestru skazanych i będą mogli znów pracować w instytucjach państwowych, choćby w przemyśle obronnym.
Nie muszą, zgodnie z wyrokiem sądu i żądaniem prokuratury, zwracać ani grosza z ukradzionych pieniędzy publicznych. Porozumienia z prokuraturą nie można zaskarżyć, bo byłoby to możliwe wyłącznie w sytuacji, gdyby ogłoszony przez sąd wyrok nie odpowiadał jego treści.
Europejskie pieniądze można śmiało kraść
Poza tym warto zauważyć, że skazani zostali wyłącznie menedżerowie i dyrektorzy Gładkowskiego, a on sam i Paszyński nie muszą martwić się żadnymi postępowaniami; śledztwa przeciwko nim utknęły w miejscu lub zostały umorzone.
W rzeczywistości więc sołomeński sąd rejonowy na żądanie prokuratury całkowicie zwolnił z odpowiedzialności karnej ewidentnych przestępców korupcyjnych, którzy okradali budżet obronny Ukrainy na kwoty dziesiątków milionów. Część tych milionów pochodziła z dotacji i wsparcia finansowego zachodnich partnerów.
Wasilij Murawickij
https://myslpolska.info
Komentarzy 5 do “Ukraina: pieniądze z Zachodu kraść można bezkarnie”
Sorry, the comment form is closed at this time.
revers said
No i 400 mln Dudy, ktory zawsze jak pokze sie w Kijowie, cos tam chetnie sypnie pieniedzy, na obronnosc i za medale dla polskich siepaczy spod Donbassu.
Mietek said
Kijów chce w przyszłym roku uzyskać 300 mln dolarów za majątek państwowy – o jedną trzecią mniej niż w 2021 roku. Generalnie problemem jest sprzedaż udziałów państwowych na Ukrainie. W końcu każdy inwestor chce uzyskać przewidywalność od władz lokalnych.
Jak znaleźć pieniądze to odwieczna zagadka współczesnego czasu ukraińskiego. Z jednej strony istnieją ograniczenia: planowany deficyt budżetowy w 2022 r. wynosi 3,5%. Ale jednocześnie konieczne jest zapewnienie nie tylko wzrostu PKB o 3,8%, ale także udziału wydatków na obronność – do prawie 6% PKB. To bardzo zobowiązuje obecny Gabinet Ministrów.
Jednym ze sposobów na zasilenie budżetu jest sprzedaż ukraińskiej własności państwowej. Planowane przychody z tej kampanii w 2022 roku wyniosą osiem miliardów hrywien (300 milionów dolarów). Zadeklarowany cel wygląda delikatnie mówiąc ambitnie, jeśli nie fantastycznie. Dla porównania: od początku 2020 roku prywatyzacja przyniosła skarbowi państwa zaledwie 4,5 mld hrywien (144 mln euro). W szczególności kijowski hotel „Dniepr”, który dostarczył jedną czwartą kwoty, poszedł pod młotek.
Prywatyzacja w 2021 r. też nie postępuje zbyt szybko. Idealnie spodziewali się, że zarobią 12 miliardów hrywien (450 milionów dolarów). Początkowo zakładano, że w tym roku do otwartych przetargów zostaną wystawione Zjednoczona Kompania Górniczo-Chemiczna (OGKH), I Kijowski Zakład Budowy Maszyn, Odeski Zakład Portowy i inne. Ale sprawy nie poszły zgodnie z planem. Większość przedsiębiorstw nie ma najbardziej pozytywnego tła: długi, wewnętrzne konflikty korporacyjne, spory między udziałowcami. W dużej mierze z tego powodu aukcja ich sprzedaży, zaplanowana na koniec sierpnia, nie odbyła się.
To także aktywa o różnym stopniu atrakcyjności. Na przykład cena wywoławcza producenta wyrobów tytanowych OGKH miała wynosić co najmniej 3,7 mld hrywien (około 120 mln euro). Poinformowano, że o tę firmę ubiega się 13 potencjalnych nabywców z różnych krajów. Ale „Pierwszy Kijowski Zakład Budowy Maszyn”, lepiej znany jako zakład „bolszewicki”, chcieli oszacować na 1,4 miliarda hrywien (około 44,5 miliona euro). Ale jest nieszczęście: produkcja została zniszczona, zakład istnieje tylko z dzierżawy pomieszczeń. Teraz poinformowano, że te aukcje odbędą się 27 października.
Władze zapewniają, że ustawa prywatyzacyjna zakazuje zwolnień pracowników w ciągu sześciu miesięcy po przejściu firmy na nowego właściciela, a także zabrania mu zmiany profilu firm. Ale aktywa nadal muszą być wymyślone, aby je sprzedać.
Gabinet ministrów się wyczerpuje – tylko we wrześniu trzeba oddać sześć miliardów dolarów. I za to mogą sprzedać część złota i rezerw walutowych. Ale w sumie w tym roku trzeba spłacić zobowiązania za 21 miliardów dolarów.
Jednym z największych pożyczkodawców jest Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW), który udziela pożyczek w zamian za prywatyzację przedsiębiorstw państwowych. Fundusz również trzyma pożyczkobiorcę na krótkiej smyczy, nie dając pieniędzy w kwotach, których potrzebuje Ukraina. Można więc przypuszczać, że kampania jest skazana na niepowodzenie: zewnętrzni nabywcy, jak dotychczas, kupią ukraińskie aktywa za bezcen.
I bez względu na to, co organizatorzy aukcji przepisują w dokumentach, że, jak mówią, nowy właściciel zobowiązuje się tak dużo zainwestować, zapewnić nowe miejsca pracy i podatki do budżetów wszystkich szczebli, wszystko to próżne gadanie. Sprzedanie czegoś, co nie świeci, jest bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe. Ponadto każdy inwestor uwzględni w cenie ryzyko polityczne. W przypadku Ukrainy oznacza to poważną przecenę.
Olo said
Wystarczy, ze żydobanderowski reżim dobrej zmiany okupuje i okrada Polskę, a z tego co ukradnie finansuje i szkoli banderowców na wojnę przeciwko całej Słowiańszczyźnie.
Wandaluzja.pl said
Według Prawa Napoleońskiego to Darczyńca ma prawo KONTROLI Daru.
Amerykanie podarowali jednakie sumy rządom Polski i Finlandii. Z Daru fińskiego powstał koncern światowy NOKIA a Dar polski został Rozkradziony.
Plausi said
PPZ jako podstawa sprawnie funkcjonującego państwa
– https://pppolsku.wordpress.com/2016/08/07/slowni/#PPZ
Z taką organizacją państwa ma MWF (patrz link powyżej) łatwe zadanie, aby każdym państwem zarządzać poprzez jego niezawodne filary tworzące: PPZ:
legilsatywę – egzekutywę – judykatywę
MFW, jak to w przypadku wielkich majątków ZAWSZE obowiązuje, doszła do sweg stanu posiadania głźwnie trzema sposobami:
– drogą oszustwa
– rabunku
– mordu
jak n.p. ostatnio
– https://pppolsku.wordpress.com/2020/11/14/demon-tzw-pandemii-bill-gates/#QuiBono
Jak takie pomnażanie stanu posiadania jest organizowane demonstruje dokumentacja,
– https://web.archive.org/web/20210923051802/https://clubderklarenworte.de/wp-content/uploads/2021/09/Netzwerkanalyse-Corona-Komplex.pdf
Tworzy się globalną sieć pajęczą korupcji, w której zostają zamotane organizacje, rządy i przedstawiciele tzw. nauki na całym globie.