Dziennik gajowego Maruchy

"Blogi internetowe zagrażają demokracji" – Barack Obama

  • The rainbow symbolizes the Covenant with God, not sodomy Tęcza to symbol Przymierza z Bogiem, a nie sodomii


    Prócz wstrętu budzi jeszcze we mnie gniew fałszywy i nikczemny stosunek Żydów do zagadnień narodowych. Naród ten, narzekający na szowinizm innych ludów, jest sam najbardziej szowinistycznym narodem świata. Żydzi, którzy skarżą się na brak tolerancji u innych, są najmniej tolerancyjni. Naród, który krzyczy o nienawiści, jaką budzi, sam potrafi najsilniej nienawidzić.
    Antoni Słonimski, poeta żydowski

    Dla Polaków [śmierć] to była po prostu kwestia biologiczna, naturalna... śmierć, jak śmierć... A dla Żydów to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z Najwyższym
    Prof. Barbara Engelking-Boni, kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów, TVN 24 "Kropka nad i " 09.02.2011

    Państwo Polskie jest opanowane od wewnątrz przez groźną, obcą strukturę, która toczy go, niczym rak, niczym demon który opętał duszę człowieka. I choć na zewnatrz jest to z pozoru ten sam człowiek, po jego czynach widzimy, że kieruje nim jakaś ukryta siła.
    Z każdym dniem rośnie liczba tych, których musisz całować w dupę, aby nie być skazanym za zbrodnię nienawiści.
    Pod tą żółto-błękitną flagą maszerowali żołnierze UPA. To są kolory naszej wolności i niezależności.
    Petro Poroszenko, wpis na Twiterze z okazji Dnia Zwycięstwa, 22 sierpnia 2014
  • Kategorie

  • Archiwum artykułów

  • Kanały RSS na FeedBucket

    Artykuły
    Komentarze
    Po wejściu na żądaną stronę dobrze jest ją odświeżyć

  • Wyszukiwarka artykułów

  • Najnowsze komentarze

    Boydar o Czy Putin naprawdę chce podbić…
    Bogdan Goczyński o Państwo wyłudzi pieniądze za p…
    Józef Bizoń o Czy Putin naprawdę chce podbić…
    Harakiri Sepuku o Wolne tematy (25 – …
    Ale dlaczego? o Mentalna agentura
    matirani o Wolne tematy (25 – …
    matirani o Wolne tematy (25 – …
    Marek o Wolne tematy (25 – …
    Józef Bizoń o Mentalna agentura
    Boydar o Wolne tematy (25 – …
    matirani o Mentalna agentura
    Zerohero o Wolne tematy (25 – …
    Adolf Wojtyła o Wolne tematy (25 – …
    Boydar o Mentalna agentura
    Carlos o Mentalna agentura
  • Najnowsze artykuły

  • Najpopularniejsze wpisy

  • Wprowadź swój adres email

    Dołącz do 707 subskrybenta

Wyjść z peryferyjności

Posted by Marucha w dniu 2021-11-04 (Czwartek)

Dla zrozumienia skali współczesnej eksploatacji pracowników najemnych, wystarczy wskazać szacunki rocznego czasu pracy na przestrzeni ostatnich wieków. Wynika z nich, że XIII-wieczny chłop angielski pracował ok. 1620 godz., w XV wieku ok. 1980, ale robotnik w połowie XIX wieku (zwyżkowy etap kapitalizmu) harował już 3150-3650 godzin rocznie!

Nawet dziś, po gwałtownych walkach klasowych XIX i XX wieku, pomimo wywalczonych zdobyczy świata pracy, jak 8-godzinny dzień pracy, roczna liczba przepracowanych godzin oscyluje wokół 1830 w Polsce.

Głównym wkładem własnym kapitalizmu w funkcjonowanie społeczeństw peryferyjnych, jest przekształcanie ich rzeczywistości w większą całość globalną. Objawia się to wzmożonym drenażem kadr ludzkich, kapitału i wartości dodanej do centrów systemu (Zachodu), a w krajach peryferyjnych promowaniem ugWyjść z peryferyjności

Dla zrozumienia skali współczesnej eksploatacji pracowników najemnych, wystarczy wskazać szacunki rocznego czasu pracy na przestrzeni ostatnich wieków. Wynika z nich, że XIII-wieczny chłop angielski pracował ok. 1620 godz., w XV wieku ok. 1980, ale robotnik w połowie XIX wieku (zwyżkowy etap kapitalizmu) harował już 3150-3650 godzin rocznie! Nawet dziś, po gwałtownych walkach klasowych XIX i XX wieku, pomimo wywalczonych zdobyczy świata pracy, jak 8-godzinny dzień pracy, roczna liczba przepracowanych godzin oscyluje wokół 1830 w Polsce.

Głównym wkładem własnym kapitalizmu w funkcjonowanie społeczeństw peryferyjnych, jest przekształcanie ich rzeczywistości w większą całość globalną. Objawia się to wzmożonym drenażem kadr ludzkich, kapitału i wartości dodanej do centrów systemu (Zachodu), a w krajach peryferyjnych promowaniem ugodowych ruchów politycznych, które ułatwiają mu realizację jego interesów. Międzynarodowy kapitał oraz klasa polityczna Zachodu są w tej ostatniej kwestii bardzo elastyczni i potrafią wspierać zarówno odpowiedniki własnych ugrupowań, jak i ruchy teoretycznie kontestacyjne, które w tematyce ekologii, światopoglądu i praw obywatelskich, prowadzą wzmożoną walkę o zaimplementowanie na peryferiach standardów panujących w centrum układu neoliberalnego.

Zawsze interesy ekonomiczne wytwarzają korzystne dla siebie ideologie polityczne, które stają się dla nich uzasadnieniem w odbiorze opinii publicznej. Wielu odbiorców generalnie wzbrania się przed przyznaniem racji, że większość spraw społeczno-politycznych, ale także światopoglądowych, wynika wprost ze sfery materialnej. Jest to jednak dla nich coś zbyt przyziemnego i starają się obudowywać swoje cele i aspiracje w światopoglądowym, „wyższym” moralnie opakowaniu. Takim masowym odbiorcom trzeba po prostu tworzyć przekaz o interesach w złagodzonej otoczce „postępu”, obiektywizmu lub apolitycznej troski o „ludzkość”. W zakresie prowadzenia takiego marketingu politycznego, siły prozachodnie mają bez wątpienia ogromną przewagę nad rodzimymi ugrupowaniami anty-peryferyjnymi.

Tak jak zachodnie ośrodki decyzyjne potrzebowały paru dekad, aby narzucić nam naszą obecną peryferyjność, tak odwrócenie tego trendu również zajmie zapewne nam wiele lat i wymaga wytworzenia ideologii, która będzie reprezentować interesy większościowe i właśnie anty-peryferyjne. Nie możemy sobie pozwolić na niemerytoryczne prorokowanie przyjścia nagłej rewolucji, która gwałtownie odmieni rzeczywistość. Historia jest pasmem wojen i przewrotów, ale bez wypracowania nowych koncepcji, budowy wszechstronnego ruchu społeczno-politycznego, niemożliwym jest łudzić się, że nawet kiedy to się wydarzy, to akurat nasze założenia staną się sztandarowymi postulatami wzburzonego społeczeństwa. Gdy pojawia się koniunktura polityczna, to wielu stara się wykorzystać jej trwanie, nawet nie mając poglądów zbieżnych z poruszanymi oczekiwaniami społeczeństwa.

Z tegoż względu musimy intensywnie tworzyć, nakreślać i dyskutować o rozwiązaniach ekonomicznych, które można przeforsować już w bieżącym życiu gospodarczym. Trwanie w utopiach jest bez wątpienia wygodne i przyjemne, ale bynajmniej nie przybliża nas do decyzyjności w sprawach ważnych dla naszego narodu.

Tak samo musimy podchodzić do samej teorii ekonomicznej. Jest ona pewnym narzędziem, materią do obróbki, z której należy złożyć odpowiednie, dostosowane do naszych potrzeb koncepcje. Nie jest ona celem samym w sobie. Szczególnie jeśli chodzi o szkoły ekonomii, które uległy z biegiem czasu głębokiej matematyzacji, stając się praktycznie całkiem bezużyteczne z punktu widzenia realnej gospodarki. Mając obraz sytuacji i bazując na naszych założeniach, możemy podjąć się zasadniczego wyzwania: na czym oprzemy naszą wizję ekonomiczną dla Polski?

Współczesna ekonomia głównego nurtu w Polsce aprobuje jej peryferyjność i przedmiotowość w obrębie gospodarki światowej, a w szczególności naszą zależność od jej zachodnich ośrodków giełdowo-kapitałowych. To determinuje także bezalternatywne czerpanie z zachodniej myśli ekonomicznej, przy zupełnym lekceważeniu rodzimego i pozaeuropejskiego dorobku w tym zakresie. Większość głównonurtowych analiz gospodarki opiera się na porównywaniu nas do krajów Grupy Wyszehradzkiej, gospodarek zachodnich i aby uwypuklić niewyrobionemu odbiorcy korzystne strony przemian 1989 roku, do gospodarki np. Ukrainy, która po kolorowej rewolucji na Majdanie praktycznie dogorywa.

Jak wygląda narracja ekonomiczna polskich neoliberałów, możemy wykazać na przykładzie analizy sygnowanej przez Forum Obywatelskiego Rozwoju, projektu Leszka Balcerowicza. W analizie dot. walut globalnych i peryferyjnych stawia się tezę, że globalny kryzys w latach 2007- 09 był wyzwaniem dla gospodarek wschodzących, ponieważ… skutkował odpływem kapitału i presją inflacyjną. Jak to się ma do polskiej sytuacji w tamtym czasie? Polska miała w latach 2007-10 bardzo niską inflację (średnio 3,2%), a kapitał zagraniczny zwiększył się o prawie 27,5 mld złotych.

Inne ośrodki zajmujące się ekonomią neoliberalną m.in. promują likwidację podatku PIT (Centrum im. Adama Smitha) oraz nawołują do zwiększenia masowej imigracji (Związek Przedsiębiorców i Pracodawców). Podnoszone postulaty i ich argumentacja pokazują, że rodzime think tanki i ośrodki powołujące się na ekonomią kapitalistyczną, odwołują się w bardzo wielu wypadkach do jej neoliberalnej, radykalnej interpretacji zbliżonej do austriackiej szkoły ekonomii (Ludwig von Mises, Friedrich von Hayek).

Ma to równolegle miejsce w tzw. ruchach antysystemowych, które na polu gospodarczym są w stanie najczęściej wydusić z siebie postulowanie zakazu deficytu budżetowego, radykalnej obniżki podatków, likwidacji systemu emerytalnego czy uderzenia w prawa pracownicze, na rzecz forsowania interesów sektora MŚP (małe i średnie przedsiębiorstwa).

Jest to o tyle rażące, że polska pozycja względem światowej gospodarki, jest w wielu obszarach bliższa afrykańskich i azjatyckich niż zachodnioeuropejskich. Choćby stopień zależności i penetracji naszej produkcji przez podmioty zachodnie, a także opisywana już na łamach książki pyrrusowa przewaga wobec krajów zachodnioeuropejskich w nieinnowacyjnych branżach wydobywczych (węgiel, miedź, srebro), a zarazem zupełna zapaść w obszarze wysokiej techniki, stawia nas w jednym rzędzie z gospodarkami dawnego Trzeciego Świata, a nie wśród tych wysokorozwiniętych. My tego dogmatycznego błędu, zawężającego katalog dostępnych narzędzi ekonomicznych, nie popełnimy i przyjmiemy rzeczywistą perspektywę polską, bez zakładania importowanych, zachodnich okularów.

Pierwszorzędną sprawą jest przyjęcie optyki kontynentalnej dla rodzimej gospodarki w przyszłości. Uwzględniając nasze doświadczenia z ostatnich kilkudziesięciu lat, oraz śledząc trendy rozwojowe państw azjatyckich, na czele z Chińską Republiką Ludową, należy przyjąć paradygmat eurazjatycki w kontekście ekonomii.

Polska geograficznie leży w Europie i nie może zerwać wszelkich związków gospodarczych z Zachodem. Jednakże nasza dotychczasowa analiza pokazała, że jesteśmy ugruntowanym społeczeństwem pracowniczym. Choć pod wpływem ośrodków medialnych związanych z zachodnim kapitałem, a także przez ciążący na naszym narodzie tradycyjny indywidualizm, funkcjonuje w Polsce dość powszechna fałszywa świadomość pod względem położenia materialnego, to jest to nasze faktyczne usytuowanie w układzie centrum-peryferium.

Perspektywa społeczeństwa pracowniczego, naturalnie przybliża nas do współpracy z państwami o podobnym położeniu, a szczególnie odnoszących w nim sukcesy jak Chiny. Zresztą jest to proces nieunikniony, ponieważ nasza wymiana handlowa z ChRL dynamicznie rośnie z każdym rokiem. W 2016 odbywała się w proporcji polskiego eksportu o wartości 7,5 mld (zł) do importu w wysokości 94,2 mld. W 2020 było to już 13,2 mld do 145,5 mld. Chińskie doświadczenia to przede wszystkim empiryczny dowód, że jak najbardziej można wyjść z niekorzystnej peryferyjności, a nawet stać się pierwszą potęgą gospodarczą świata. To fakt, że skala ich gospodarki znacząco pomogła im w ciągu zaledwie 20 lat członkostwa zdominować Światową Organizację Handlu (WTO). Nie stałoby się to jednak bez planowej, konsekwentnej polityki gospodarczej, która opierała się o regulacje państwowe i stabilną władzę monopartii KPCh.

Perspektywa kontynentalna, która naturalnie ogniskuje naszą percepcję gospodarczą wokół wytwórczości i kooperacji z gospodarkami Eurazji, oddaje nasze realne położenie i bez wątpienia stanie się w przyszłości motywem przewodnim. Trudno zaprzeczyć, że wraz ze wzrostem siły gospodarczej Azji (na czele z Chinami), nastąpi proporcjonalny odpływ siły politycznej w ich ręce. W obszarze handlu globalnego doprowadzi to do wyeliminowania pośrednictwa wysokorozwiniętych podmiotów zachodnioeuropejskich z handlu de facto azjatyckimi wyrobami.

Im szybciej Polacy wyleczą się z irracjonalnego i niczym nieuzasadnionego poczucia wyższości wobec Chińczyków, Koreańczyków, Wietnamczyków, ale również patrząc szerzej narodów żyjących na wschód od Bugu, tym lepszą wypracujemy pozycję negocjacyjną w relacjach bilateralnych ze wschodzącymi siłami kontynentalnymi w ramach nadchodzących nowych porządków.

Nawet jeśli uwzględnimy zjawisko wielkiego podwojenia (great doubling), nadpodaży siły roboczej wobec dostępnego kapitału, powstałej po włączeniu w globalną gospodarkę rynkową nowych, liczebnych państw eurazjatyckich, to wzrost znaczenia azjatyckich potęg na czele z ChRL jest nieunikniony. Grzechem byłoby nie skorzystać z chińskich doświadczeń w stopniowym wydobyciu się z roli montowni, w której tkwimy od lat 90. Jednak przede wszystkim musimy upatrywać szansy w tym procesie na odrzucenie zachodniego neoliberalizmu. Właśnie w tworzącym się obszarze manewru geopolitycznego pomiędzy Chinami a Stanami Zjednoczonymi, istnieje okazja na uzyskanie niezależności dla Polski Pracy oraz podobnych państw narodowo-społecznych.

Czy możemy być naiwnymi i liczyć, że kapitalizm zostanie u nas zniesiony bez globalnych perturbacji, wywołanych np. w ramach rywalizacji chińsko-amerykańskiej? Czy można liczyć na powodzenie bez oparcia się o szeroki antykapitalistyczny, antyzachodni blok państw peryferyjnych? Praktycznie żaden czynnik na to nie wskazuje. Musimy więc stąpać twardo po ziemi i wykorzystywać okno historii, które przynosi nam bieg dziejów.

Krystian Jachacy

Prezentujemy fragment przygotowywanej do druku książki Krystiana Jachacego „Rewolucja peryferii”. Tytuł pochodzi od Redakcji. Jednocześnie zachęcamy do udziału w zbiórce prowadzonej przez Autora na wydanie tej publikacji. Krystian Jachacy jest inicjatorem organizacji Praca Polska.

https://myslpolska.info

Komentarzy 17 to “Wyjść z peryferyjności”

  1. walerianda said

    Cóż za rozwlekła tyrada na temat pasożytnictwa z cudzej pracy i ani słowa o postępie technicznym,
    technologicznym jak i o ergonomii dających niewyobrażalne krociowe zyski a raczej WYZYSK i to
    niemiłosierny.

  2. Światowid said

    /Nawet jeśli uwzględnimy zjawisko wielkiego podwojenia (great doubling), nadpodaży siły roboczej wobec dostępnego kapitału, powstałej po włączeniu w globalną gospodarkę rynkową nowych, liczebnych państw eurazjatyckich, to wzrost znaczenia azjatyckich potęg na czele z ChRL jest nieunikniony. Grzechem byłoby nie skorzystać z chińskich doświadczeń w stopniowym wydobyciu się z roli montowni, w której tkwimy od lat 90. Jednak przede wszystkim musimy upatrywać szansy w tym procesie na odrzucenie zachodniego neoliberalizmu. Właśnie w tworzącym się obszarze manewru geopolitycznego pomiędzy Chinami a Stanami Zjednoczonymi, istnieje okazja na uzyskanie niezależności dla Polski Pracy oraz podobnych państw narodowo-społecznych.//

    III RP nigdy z roli montowni się nie wydobędzie z prostego powodu – nie posiada rozmiarów pozwalających zostać graczem na światowych rynkach. Sukces ChRL jest efektem przeniesienia tam całych łańcuchów produkcji z powodu kosztów transportu i korzyści skali. Chiny są nazywane „fabryką świata” nie bez powodu, po prostu koncentracja produkcji w jednym miejscu w ramach kapitalizmu jest logiczna, rozkłada koszty stałe na większą liczbę jednostek wyprodukowanych dóbr, redukuje koszty transportu półproduktów i komponentów.

    Niestety to rozmiary III RP i położenie geograficzne – blisko niemieckich kompleksów przemysłowych przesądzają o tym, że prędzej niemiecki przemysł wyssie z III RP kadry do swoich ośrodków, albo stworzy w III RP zakłady służebne względem swoich głównych ośrodków.

    W kraju rozmiarów III RP przemysł podobny do tego w ChRL, koncentrujący całe łańcuchy produkcji może istnieć tylko w warunkach autarkii wzorowanej na KRLD (doktryna dżucze). Nawet wychodząc z UE i dołączając do euroazjatyckiego projektu gospodarczego pod protekcją Rosji staniemy się co najwyżej dostawcą kilku typów dóbr finalnych i podwykonawcą komponentów dla ośrodków przemysłowych poza granicami III RP. Nawet w czasach PRL, gdzie gospodarka była w znacznym stopniu autarkiczna rozumiano, że kraj musi się wąsko wyspecjalizować i stać się globalnym graczem w bardzo wąskich dziedzinach. I osiągnięto to – np. w przemyśle obrabiarek sterowanych cyfrowo byliśmy potęgą z renomą nawet w Japonii. PRLowski przemysł obrabiarek poszedł po 1989r. do kasacji jako jeden z pierwszych … Ale nie on jeden, PZL Mielec i jego SkyTruck to kolejny przykład, że przedsiębiorstwo pozbawione pomocy i ochrony (także kontrwywiadowczej) państwa nie przetrwa starcia ze światowymi mafiami i kartelami. Przemysłów zlikwidowanych od fundamentów po dach już nie odtworzymy, struktura światowego popytu i handlu się zmieniły i nawet nie wiadomo czy warto wchodzić w te przemysły, które fachowcy doby PRL uznali a polską szansę. Dodatkowo pojawia się pytanie, jak zareaguje „hegemon” na nasze próby emancypacji. Otóż dokładnie tak, jak pisałem w tekście „Jak wyjść z NATO tak, żeby do nas samo nie wróciło?” ( https://swiatowid.video.blog/2019/07/28/jak-wyjsc-z-nato-tak-zeby-do-nas-samo-nie-wrocilo/ ).

    Że to czarnowidztwo i pesymizm? Pokażcie mi że się mylę, będę szczęśliwy.

  3. antyozjasz said

    Już w latach 70 postęp technologiczny na świecie był taki, że wystarczyło aby pracownik pracował na jedną zmianę po 7 godzin. I niczego niezabrakłoby, ani nic by nie splajtowało. Tylko une tak ustawiły system, żeby było odwrotnie.

  4. Voodoosch said

    Do 2030 automatyzacja zalatwi sprawe. Do tego dochod uniwersalny i miliony i tak juz odmozdzonych obywateli, pojdzie siedziec do chaty, gdzie na fotelu podlacza sie do metaswiata i beda mieli „raj”.

  5. Światowid said

    Jedyną drogą naprzód ze zniewolenia neoliberalno-globalistycznego jest narodowy komunizm – narodowa własność środków produkcji, centralne planowanie produkcji i narodowy podział produktu pracy Polaków sterowany przez narodowe władze (a nie indywidualnych kacyków-kapitalistów czy tam poganiaczy niewolników wysługujących się na rzecz zagranicznego „międzynarodowego” kapitału, który jest właścicielem majątku produkcyjnego, systemu finansowego i sieci redystrybucji oraz infrastruktury usługowej). Tylko w ramach narodowego komunizmu da się zredukować obciążenie pracownika pracą, w ramach kapitalistycznego paradygmatu maksymalizacji zysku nigdy nic się nie zmieni z powodu konieczności rozkładania kosztów stałych na maksymalną liczbę jednostek produkcji i minimalizację „kosztów pracy”.

  6. Lily said

    Nowy Porzadek Swiata. NWO.
    Jedna Armia NATO.
    Nowy Lad Polski.
    Czescia Skladowa „Nowego Porzadku Swiata”.
    WOJSKO z USA,na DOBRE ZAINSTALOWANE,
    za rzadow Pis, kiedy premierzyca
    byla sZYDLO „matka ” Polka, po stypendiom
    u Najlepszego Sojusznika.

  7. aaa said

    Ad 5. Ależ ONI chcą narodowego komunizmu, tylko w skali globalnej. Bo co za różnica, czy komunizm jest globalny, czy między górami a morzem, czy w mieście-państwie albo nawet w pojedynczym bloku. Dylemat więźnia zawsza zadziała i rozwali komunizm od środka. Może tylko ten węższy komunizm zawali się z mniejszym hukiem niż ogólnoświatowy.

  8. plausi said

    Nie bacząc na maskarę na placu Tian’anmen

    „Chińskie doświadczenia to przede wszystkim empiryczny dowód, że jak najbardziej można wyjść z niekorzystnej peryferyjności, a nawet stać się pierwszą potęgą gospodarczą świata. To fakt, że skala ich gospodarki znacząco pomogła im w ciągu zaledwie 20 lat członkostwa zdominować Światową Organizację Handlu (WTO). Nie stałoby się to jednak bez planowej, konsekwentnej polityki gospodarczej, która opierała się o regulacje państwowe i stabilną władzę monopartii KPCh. ”
    Spostrzeżenie co prawda słuszne, ale niestety jedynie w cząstce, bowiem „Nie bacząc na maskarę na placu Tian’anmen” zarówno USA jak i EU i kto tam jeszcze od lat 80-tych lokował zgodnie z ustaleniami pomiędzy Teng Siao Ping i jego poplecznikami i przedstawicielami wielkiego kapitału miliardy w ChRL.

    William Wolman, Anne Colamosca w swej książce „The Judas Economy” przytoczyli, że jedynie w latach 90-tych transfer kapitału z USA, z czego znaczna część trafiała do ChRL, wynosił 100 miliardów dolarów rocznie, jedynie w tej dekadzie wypłynął z USA 1 bilion dolarów. Obok USA także UE i inne źródła kapitałowe dokonywały podobne transfery kapitału, także do ChRL.
    Należy dodać, że ta tendencja została w następnej dekadzie spotęgowana. Obok transferu kapitału do ChRL dokonano z USA, UE masowego transferu technologii do ChRL. Technologie wypracowane przez dziesiątki lat trafiały praktycznie za darmo do ChRL, albo przez budowę filii przedsiębiorstw albo inną drogą.
    Pokazowy jest przypadek technologii tzw. Transrapidu z RFN, opracowana przez pół wieku za pieniądze podatnika, została przekazana do ChRL razem ze sprzedażą ok. 15 km trasy tego superszybkiego pociągu.
    Naturalnie ChRL zadbała o stworzenie odpowiednich struktur i infrastruktury, pozwalających na wchłonięcie tych ogromnych ilości kapitału i technologii. Znamiennym jest, że ChRL wypuszczała już przed paru laty ok. 200.000 inżynierów rocznie, największa gospodarka EU RFN jest w stanie dostarczyć jedynie 10% takich kadr, wszystkie inne kraje Europy dostarczają jedynie ułamek rfnowskich kadr inżynierskich.
    Jesteśmy przekonani, że metamorfoza ChRL jest dziełem globalnej MWF

    https://pppolsku.wordpress.com/2016/08/07/slowni/#MWF

    naturalnie w ścisłej kooperacji z elitą władzy ChRL, która najwyraźniej została w MWF zintegrowana i kooperuje z MWF na najwyższym poziomie poufności, jak potwierdza udział ChRLw przygotowaniu tzw. „pandemii” ochrzczonej mianem „Covid-19”, choć „Covid-1984” byłby daleko bardziej trafny. ChRL przeprowadziła też test metod zastosowanych w USA czy Europie w ramach plandemii: zamordyzm pod pretekstem zdrowotności, lockdown, internowanie w celu kwarantanny i.t.d.
    https://pppolsku.wordpress.com/2020/03/27/chinska-metoda-wuhan-czyli/
    „XIII-wieczny chłop angielski pracował ok. 1620 godz., w XV wieku ok. 1980, ale robotnik w połowie XIX wieku (zwyżkowy etap kapitalizmu) harował już 3150-3650 godzin rocznie! ” tzn. że ok. 42% swego życia pracował robotnik w XIX. wieku, aby zasłużyć sobie na jakiś mizerny ochłap pozwalający mu przeżyć. To była zmodyfikowana forma niewolnictwa, robotnicy byli zwykłymi niewolnikami fabryki, bez niewolniczego zatrudnienia w fabryce tracili jakiekolwiek uzasadnienie dla swej egzystencji, co tak precyzyjnie ujął Malthus przy wtórującym mu chórze eugeników.
    U narodzin ostatniej plandemii byli obecni zarówno malthuzjaniści jak i eugenicy

    https://pppolsku.wordpress.com/2020/11/14/demon-tzw-pandemii-bill-gates/#Cel

    niech nas skuteczność śmiertelna wstrzykiwanych preparatów genetycznych przynajmniej nie dziwi, to jest zgodne z planem i celem plandemii.

    Wiele wskazuje na to, że ChRL jest prototypem demokracji 2.0 jaką należy oczekiwać po Great Reset.

  9. Materializm ma zwalczać materializm? 🙂

  10. UZA said

    „Do 2030 automatyzacja zalatwi sprawe. Do tego dochod uniwersalny i miliony i tak juz odmozdzonych obywateli, pojdzie siedziec do chaty, gdzie na fotelu podlacza sie do metaswiata i beda mieli „raj”.”

    Ale jaki interes będą mieli globalni psychopaci w płaceniu milionom odmóżdżonych obywateli, siedzących w fotelach ? Czy bardziej im się im nie opłaci skompostować te zbyteczne (ich zdaniem) miliony ? Żeby nie zajmowały miejsca , nie zużywały tlenu i nie wytwarzały gazów cieplarnianych. Z punktu widzenia globalnych psychopatów , człowiek, który je i wydala, to tylko problem – obciążenie dla Planety. Dla obsłużenia kilkudziesięciu czy kilkuset rodzin – właścicieli świata wystarczy najwyżej kilka tysięcy sprzątaczek, ogrodników, kucharzy, rzemieślników. Można jeszcze kilka – kilkadziesiąt tysięcy dorzucić dla dostarczenia rozrywek. Więcej im nie potrzeba.

  11. Marucha said

    Re 2:
    To nie wielkość kraju decyduje o jego gospodarce, a w szczególności czy stanie się montownią i dostawcą siły roboczej dla innych.

  12. Piskorz said

    re art To wyjście…to każdy powinien zacząć …od siebie. Podobno Lenin tak powiedział, nawet jeśli nie; to hasło uczyć się, uczyć się i jeszcze x uczyć się powinno być aktualne zawsze. ps Na marginesie art. W latach „50 komuchy zorganizowali gdzieś na Podlasiu konferencję, dostali w teczkach materiały a na okładkach było jak wół.”Im bogatszy obywatel tym bogatsze państwo”, po kilku dniach moment refleksji i zmienili hasło na „Im bogatsze państwo tym bogatszy obywatel”.

  13. Światowid said

    @Marucha 11.

    //To nie wielkość kraju decyduje o jego gospodarce, a w szczególności czy stanie się montownią i dostawcą siły roboczej dla innych//

    Oczywiście, że wielkość nie przesądza sprawy – czego dowodzi przykład Białorusi. Z małym zastrzeżeniem. Przy pewnych rozmiarach gospodarki państwa po staniu się montownią i dostawcą siły roboczej BARDZO TRUDNO z tej pozycji wyjść. Rozmiar daje jednak pewną siłę polityczną na arenie międzynarodowej i pewną „masę krytyczną” popytu wewnętrznego, która pozwala startującym przemysłom przetrwać a może nawet uzyskać rentowność, oczywiście w warunkach protekcjonizmu państwowego czyli ceł chroniących własny przemysł, Większa populacja to lepsze kadry inżynierskie i techniczne. Czy Lichtenstein mógłby przy swojej populacji zaprojektować i wyprodukować Airbusa czy Boeinga?

    Oczywiście ważna jest polityka gospodarcza. Póki jest niezgruzowany przemysł (jak na Białorusi) sprawy nie są przesądzone. Przykładowo w 1989 PRL miał świetne podstawy, by być liczącym się graczem na wielu światowych rynkach dóbr finalnych, z rozpoznawalnymi markami. Tylko nie były to dobra masowej konsumpcji (czyli – robiliśmy niezłe obrabiarki, przyzwoite samoloty specjalistyczne, a masy Polaków chciały np. Coca-Coli, magnetowidu i „jamnika” stereo firmy „International”. Więc masy dały się oszukać, że jak już „wolny rynek” Sachsa-Balcerowicza „oczyści” polską gospodarkę ze ZBĘDNYCH IM przedsiębiorstw, to te im potrzebne powstaną magicznie z niczego i będzie tu „druga Japonia” czy tam Ameryka z RFNem. Tylko jakoś „magicznie z niczego” NIC nie powstało, czego zresztą dopilnował Balcerowicz do spółki z panią HGW, prowadząc odpowiednią politykę celną, kursową i stóp procentowych.

    Tyle pisania, a czy to tu kogo obchodzi?

    ——
    Jeśli kogoś obchodzi, to najprędzej właśnie tutaj.
    Admin

  14. Swarożyc said

    Ad 5
    Jan Stachniuk się kłania, nota bene nazwany przez Tomasiewicza „narodowym bolszewikiem” w artykule który był przedrukowany na gajówce.
    Słowa „komunizm” czy „bolszewizm” ma (dla mnie) złe konotacje, więc określenie „narodowy socjalizm” byłby (dla mnie) bardziej strawny, ale Hitler obrzydził go wielu, a szkoda…

  15. Światowid said

    @Swarożyc

    Ależ OCZYWiŚCIE, że Jan Stachniuk. Niestety teksty Stachniuka wymagają PRZEKŁADU NA JĘZYK POLSKI UPROSZCZONY, bo nawet poloniści WSPÓŁCZEŚNI mogliby mieć problemy z przebrnięciem przez jego książki. W sumie to nawet bardziej od przekładu na polski potrzebna jest jakaś „mała czerwona książeczka” jak ta Mao, z przystępnym skondensownaym wyłożeniem zrębów jego ideologii.

    Co do „bolszewizmu” to jest to termin zbyt szczegółowy, bo historycznie odnoszący się do jednej frakcji „komunistów” najpierw Cesarstwa Rosyjskiego a potem Związku Radzieckiego, nie ma sensu go odnosić do Stachniuka (jest to wręcz absurd).

    Co do komunizmu to nigdy i nigdzie go nie było, a „konotacje” to robota całych sztabów specjalistów USrAelskich od propagandy, plus dobrze opłacanych „naukowców” z różnych „instytutów” i „think tank-ów” (też rzecz jasna w większości USrAelskich). Dla mnie „narodowy komunizm” oddaje istotę tego, do czego należy zmierzać.

    Co się tyczy „narodowego socjalizmu”, to nazwa jest skompromitowana – a ustrój (ten w państwie Hitlera) to nie? Proszę zobaczyć co prosty, uczciwy człowiek zauważył ( https://kmiec.neon24.pl/post/165012,slowotok-z-parujacej-glowy )

    Ale miałem to szczęście w tym incydencie (Światowid: narodzin), że zrzuciło mnie w Polsce. Polsce Ludowej. Czyli w okresie największej szczęśliwości i możliwej do osiągniecią wśród Polaków uczciwości. Polakom bycie uczciwym się nie podoba, to z podjudzenia parchatego Polskę Ludową obalili wyzwalając Międzynarodowego Żyda i wszelkich innych wrogów polskości z okowów Narodowego Socjalizmu. Tak! Narodowego Socjalizmu! U Hitlera czegoś takiego nie było, mimo tego, że ten pachoł syjonistycznego zydostwa tak nazwał swój FASZYZM (Kancelaria Rzeszy + IG Farben + Porsche, Henkel, + usraleskie korporacje).
    Narodowy Socjalizm był, i miał się świetnie do czasów polskiego warcholstwa (KOR + Soludorność + Krk pod przewodnictwem Największego we Wszechświecie Kremófkożercy) w krajach RWPG. Za upadek Bloku Wschodniego to Polacy powinni być obwinieni przez pozostałą społeczność tego bloku. Obwinieni i ukarani. I będę. Już są.
    Polaków zakatrupią i zeżrą wszyscy. Nie tylko odwieczni żydowscy (anglosyjon) wrogowie, ale też słowiańska Rodzina.

    Pan Kmieć za bardzo zaangażował się ostatnio w temacie szczepionek i pandemii, ale ma na swoim blogu wiele ciekawych obserwacji na tematy historyczne. Proszę sobie rzucić okiem np. na to https://kmiec.neon24.pl/post/160475,proces-norymberski-antypolskie-matactwa-anglo-syjonu

    W PRL faktycznie „narodowego komunizmu” nie było. Był narodowy realny socjalizm, bez OLIGARCHII PRZEMYSŁOWO-KAPIAŁOWEJ jak w III Rzeszy. I była spora wolność gospodarcza dla inicjatywy prywatnej – co szczególnie ważne – dla rolnika.

  16. Światowid said

    A jak już bardzo chce Pan innej nazwy – to proszę bardzo – „narodowy kolektywizm” Panu odpowiada?

  17. Swarożyc said

    ad 16.
    Nic nowego nie chcę wymyślać; zrobił to za mnie, znowu Stachniuk – zadruga, czyli wspólnota gospodarcza.

Sorry, the comment form is closed at this time.