Powielanie tego samego portretu wroga staje się nudne. A skutki bestialskie. To samo, co o prezydencie Białorusi, wygadywano niegdyś o Kadafim, Miloszewiczu, Assadzie, Putinie – tak jakby to byli bracia syjamscy. Wrogiem do tej pory jest gen. Jaruzelski, a bohaterami Piłsudski i Wałęsa.
A tak naprawdę to architektów wojny w ogóle nie interesuje naród, ludność zamieszkała dany kraj przeznaczony do ‚odstrzału’. Nikt się nie martwi, jaki los czeka dzieci, które będą bombardowane przez ‚sprawiedliwe ramię tzw. international community’. Najlepszym przykładem idiotyzmu wszechczasów może być porównanie prezydentów Federacji Rosyjskiej i Stanów Zjednoczonych.