Google: algorytmy czy polityka?
Posted by Marucha w dniu 2021-12-07 (Wtorek)
Kwestia szczepień przeciwko COVID-19 budzi ogromne emocje nie tylko w Polsce.
Niektórzy rosyjscy komentatorzy zwracają uwagę, że koncern Alphabet, amerykańska korporacja będąca właścicielem wyszukiwarki Google, zajmującej czołowe miejsce wśród użytkowników Internetu także w świecie rosyjskojęzycznym, prowadzi dość specyficzną politykę pozycjonowania i wyświetlania odpowiedzi na zapytania zawierające określone słowa.
Kontrowersje wzbudził fakt, że – jak się okazuje – w przypadku wyszukiwania stron na temat szczepień w języku rosyjskim dominują hasła i źródła w sposób wyraźnie negatywny prezentujące konsekwencje szczepienia się. Zbitka skojarzeń generowanych przez Google na czołowych miejscach zawiera m.in. takie słowa, jak „zakażenie”, „eksperyment” czy „wprowadzenie do organizmu”.
Tymczasem w przypadku wyszukiwania tego samego słowa w języku angielskim dominują zdecydowanie określenia pozytywne. Anglojęzyczny internauta natknie się zatem przede wszystkim na materiały prezentujące szczepienia jako sposób „wzmocnienia odporności”, „najskuteczniejszego zapobiegania” itd.
Analizując z kolei słowa wyszukiwane w Google w języku polskim, mamy mieszankę konotacji pozytywnych i negatywnych na temat szczepień. Największa dysproporcja treści i zawartości prezentowanych stron dotyczy zatem języka angielskiego i rosyjskiego. W przypadku pozostałych wersji językowych różnice okazują się nieznaczne.
Oczywiście, trudno stwierdzić, że wyniki pokazywane przez wyszukiwarkę należącą do firmy Siergieja Brina i Larry’ego Page’a są efektem czegoś więcej niż działających w określony sposób algorytmów, zwracających uwagę przede wszystkim na częstotliwość wyszukiwań różnych haseł. Zauważalne i odnotowane różnice stały się jednak przyczynkiem do debaty na temat monopolistycznej niemal na rynku wyszukiwarek internetowych pozycji firmy.
[Jak naiwnym trzeba być, aby przypuszczać, iż wyraźna stronniczość wyszukiwarki Google, wynika jedynie ze stosowanych algorytmów… Np.:
>https://marucha.wordpress.com/2021/10/21/google-zmienia-algorytmy-w-imie-roznorodnosci/
Admin]
Wróciły m.in. teorie bazujące na kompendium wiedzy na temat amerykańskiego sektora IT, wydanej w 2018 roku książce rosyjsko-amerykańskiego dziennikarza śledczego Yashy Levine’a (Surveillance Valley: The Secret Military History of the Internet, New York 2018). Levine dowodzi, że Brin i Page od początku swej działalności biznesowej ściśle współpracowali z amerykańskimi służbami specjalnymi, w tym m.in. CIA. Wniosek z tych powiązań może narzucać się sam i stąd wywody niektórych komentatorów rosyjskich.
Komentarzy 11 do “Google: algorytmy czy polityka?”
Sorry, the comment form is closed at this time.
NC said
„Levine dowodzi, że Brin i Page od początku swej działalności biznesowej ściśle współpracowali z amerykańskimi służbami specjalnymi, w tym m.in. CIA.”
Kiedy 20+ letni Brin i Page majstrowali przy poczatkach Googla w garażu Wojcickiej w Palo Alto, to byli finansowani przez CIA. To jest powszechnie wiadome w Bay Area.
Zbyszek z Warszawy said
To nie są żadni Amerykanie ani Rosjanie, to są obłąkani Żydzi Aszkenazyjscy – Chazarowie….
UZA said
„Jak naiwnym trzeba być, aby przypuszczać, iż wyraźna stronniczość wyszukiwarki Google, wynika jedynie ze stosowanych algorytmów…”
Trzeba zacząć od tego, że algorytmy to nie są jakieś byty nadprzyrodzone, które spadają z nieba i tak same z siebie ingerują w naszą rzeczywistość . To są wytwory ludzkie – ktoś je zamawia, ktoś wymyśla i ktoś stosuje w określonym celu.
Krzysiek1956 said
Gęby na fotkach idealnie zdradzają pochodzenie plemienne tych „guglarzy” 🙂
Krzysztof M said
Ostatni (?) wynalazek facebooka: pewnych rzeczy nie da się udostępnić w relacji. Oraz zero komentarzy jako „Najlepszych” – „Wszystkie” jeszcze nie są filtrowane. 🙂
DonMac said
Pozycjonowanie jest potężnym narzędziem wpływu w dzisiejszym wszechobecnym internecie. Nieraz wydawało mi sie ze nie przychylne teksty nt USraela też są często tłumione
https://polskawliczbach.blogspot.com/2021/12/nie-mina-jeszcze-rok-juz-mamy-rekord.html
prostopopolsku said
Piękny świat służb specjalnych
„Brin i Page od początku swej działalności biznesowej ściśle współpracowali z amerykańskimi służbami specjalnym”
Jest rzeczą wysoce prawdopodobną, wszystkie wielkie konceryn IT pracują na rzecz służb specjalnych, co jest wiadomo przynajmniej od czasu Snwodena. Piękny nowoczesny świat, jaki widzimy oczami naszych I-/smartphonów, jest z reguły kreacją tych służb.
Nie irytujmy się na MS, Google, Facebook, Twitter i inne specjale służby internetu pracujących dla służb specjalnych, w końcu nasza fajna inscenizacja parlamentu UE
– https://pppolsku.wordpress.com/2016/08/07/slowni/#PEU
zatwierdziła, że wszystkie dane, jakie przez system przelewów międzynarodowych SWIFT, osiadły w Belgii, przechodzą, mają być meldowane tymże specjalnym służbom USA.
Chyba nie potrzeba nikogo przekonywać, że niezliczone doniesienia, nazywane informacjami, jakie otrzymujemy, są jedynie produktami albo półproduktami służb specjalnych, redakcje mediów są ręką służb sepcjalnych, tak n.p. Erich Schmidt-Eenboom opublikował pod koniec ubiegłego wieku listę ponad 200 dziennikarzy w RFN, w tym redaktorów naczelnych, którzy współpracowali z BND (służba szpiegowska RFN). Niektórzy z tej listy uzasadniali swą pracę z BND tym, że tylko tak mogą otrzymać dane, które mogą wykorzystać dziennikarsko. Pomoc służb idzie istotnie tak daleko, że służby przygotowują czasem całe artykuły dla kooperujących dziennikarzy czy redakcji.
Jacek said
Przypomniała mi się dziecinada z systemem podpowiedzi, po wpisaniu liter „ż”, „y” i dowolnej kolejnej działa on bez zarzutu ale z jednym wyjątkiem: gdy trzecią literą jest „d” to system w magiczny sposób zapomina języka w gębie.
Marucha said
Re 3:
Pani Uzo, oczywiście algorytmy są tworzone przez ludzi.
Np. nauczono je, by pojawienie się słowa „żyd” było traktowane w specjalny sposób.
JerzyS said
Skoro algorytm wykrywa , że żyt, żytni są traktowane w specjalny sposób, to zamiast żytni piszmy – pszenny.
2stein said
przeglądałem sobie ostatnio książki IT w Rosji. Uderzająca była różnica do naszych księgarń – u nas polski autor to rodzynek, u nich rzadko kiedy tłumaczenie sie trafia. Jesteśmy kolonią, przedrukowującą nawet gnioty