17 stycznia 1945 – wkroczenie czy wyzwolenie?
Posted by Marucha w dniu 2022-01-20 (Czwartek)
Ta data w III RP jest przedmiotem sporu, rozstrzygniętego w wyniku werdyktu twórców tzw. polityki historycznej na rzecz terminu „wkroczenie” a w wersji bardziej radykalnej „początek nowej okupacji”.
Termin „wyzwolenie” jeszcze gdzieniegdzie się ostał, ale władze Warszawy, które przez wiele lat po 1989 roku uznawały te rocznice – obecnie jej praktycznie nie obchodzą.
Oficjalna wykładnie historyczna jest obecnie taka: „17 stycznia 1945 r., do lewobrzeżnych ruin Warszawy wkroczyły oddziały 1 Armii WP oraz sowieckie. Mimo że walki z wycofującymi się niewielkimi siłami niemieckimi trwały tylko kilka godzin, stały się ważnym elementem komunistycznej propagandy historycznej”.
Taka narracja wpisuje się oczywiście w szerszy kontekst ocen dotyczących lat 1944-1945, gdzie dominuje rzecz jasna teoria o „nowej okupacji”, czym zrównuje się mechanicznie okres okupacji niemieckiej z okresem dominacji sowieckiej po 1945 roku. Jest to oczywiście zafałszowanie historii, sprzeczne przede wszystkim z odczuciami milionów Polaków żyjących wtedy w Polsce, dla których rok 1945 oznaczał „wyzwolenie”, nawet kiedy było ono niepełne.
Ale przypadek Warszawy jest bardziej skomplikowany. Bo 17 stycznia 1945 roku miasto praktycznie nie istniało, było morzem ruin nie zamieszkałych przez nikogo. Mieszkańcy, którzy ocaleli po klęsce powstania warszawskiego – byli z miasta wygnani, a ono samo zburzone, w dużej części już po kapitulacji. W tej sytuacji termin „wyzwolenie” brzmi nieco dwuznacznie. Bo czy można wyzwolić ruiny? Z tego względu rzecznicy teorii o „nowej okupacji” mają nieco ułatwione zadanie w dziele dyskredytowania znaczenia tej rocznicy.
I tu musimy cofnąć się do września 1944 roku. Powstanie już dogorywało, było przegrane a ludność cywilna i spora część walczących akowców – uznawała, że odpowiedzialność za niewyobrażalną klęskę ponoszą – dowództwo AK i Londyn. Wszystkie meldunki z tego okresu mówią jasno o prawie całkowitym upadku zaufania do kierownictwa AK i Polskiego Państwa Podziemnego, a co za tym idzie do rządu londyńskiego.
Łatwo dostrzegli to przebywający w Warszawie członkowie PPR mający przecież dane z pierwszej ręki od walczących oddziałów AL. Informacja o nastrojach ludności została przekazana do Lublina. Tam część kierownictwa PPR, głównie działacze krajowi uznali, że jest to bardzo dobry moment do zmiany nastawiania ZSRR i samego Stalina do powstania. Zaproponowali, by Armia Czerwona i Wojsko Polskie właśnie we wrześniu 1944 zdobyły Warszawę a wtedy, jak ktoś powiedział, będą witane na klęczkach przez ocalałych Warszawiaków.
Z punktu widzenia politycznego byłby to ostateczny cios zadany Londynowi i ogromne wsparcie propagandowe dla PPR. Była to analiza słuszna, reakcje ludności Warszawy po stronie praskiej, wyzwolonej właśnie we wrześniu 1944 były jednoznaczne – polskie i radzieckie oddziały były witane entuzjastycznie a żołnierzy uznawano za zbawców.
Jednak nieufność Stalina do powstania, podsycana przez tendencyjne meldunki członka Rady Wojennej 1. Frontu Białoruskiego gen. Konstantego Tielegina – sprawiła, że ta propozycja PPR-u nie była w ogóle rozpatrywana. U niektórych bardziej dogmatycznych komunistów (zwłaszcza tych z Centralnego Biura Komunistów Polskich) mogło się nawet pojawić podejrzenie, że krajowa cześć PPR-u prowadzi jakąś niebezpieczną grę. Wszak w Warszawie walczyły oddziały AL, które podporządkowały się Komendzie Głównej AK, która w oficjalnej propagandzie był określana mianem „faszystowskiej”. Nie było więc żadnych szans na zaproponowany przez „krajowców” manewr, który mógł zmienić bieg wypadków.
W ten sytuacji los Warszawy był przesądzony. Mimo to, dzień 17 stycznia 1945 miał ogromne znaczenie – bowiem oznaczał koniec niemieckiej okupacji i możliwość powrotu miasta do życia. Już w końcu stycznia do Warszawy wróciło 12.000 mieszkańców. W ich przekonaniu wrócili do wolnej już Warszawy. Przyszłość miasta rysowała się jednak w czarnych barwach – wielu ludzi władzy nie wierzyło w sens jego odbudowy. Przeważyło jednak zdanie Stalina, który kategorycznie odrzucił pomysły przeniesienia stolicy do Łodzi i uznał za konieczność odbudowę Warszawy jako stolicy Polski. W dziejach Warszawy zaczynał się zupełnie nowy rozdział – z heroicznym okresem jej odbudowy.
Jan Engelgard
https://konserwatyzm.pl/
Komentarzy 6 to “17 stycznia 1945 – wkroczenie czy wyzwolenie?”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Rejan said
W Pamiętnikach żołnierzy baonu Zośka SZARE SZEREGI, o polskich żołnierzach, którzy zdołali przeprawić się przez Wisłę i dołączyli do powstańców, jeden z nich napisał: « Niemcy wystrzelali ich jak kaczki ». Można wnioskować z tej wypowiedzi, że żołnierzy nieprzygotowanych do walk ulicznych, pozostawiono wtedy samych sobie i że morale powstańców musiało być grobowe.
z prowincji said
w dzisiejszej narracji ;że wojska radzieckie celowo zatrzymały ofesywę ,stały i patrzyły jak Niemcy dobijają powstanie i powstańców. Bo wiadomo dzisiaj niektórym ze to Stalin Warszawe ukatrupił .
Dalej tych biednych chłopców z Rosji a i tych z LWP traktujemy jako okupantów ,gwałcicieli itp.
Szkoda słow ,Rosje PO-PISowcy wybrali sobie za wroga a taki Katyn za załozycielski mit IIIRP .
dzisiaj gospodarczo mamy tego skutki .
Wybrałem z wielu meldunków z frontu nad Wisła niewielki fragment co Ci biedni i wymeczeni chłopcy z nad Wołgi i Oki w tym czasie robili ;ale na pewno nie patrzyli i opalali sie letni wtedy słońcem .Warto przeczytać i przemysłec aby moiec argumenty wobec gnojków którzy pisza nam nową historię ;;;;;; !!!!!!!!!!! .
http://vilca.pl/forsowanie-wisly-przez-wojska-radzieckie-i-polskie-w-1944-r/
Piskorz said
re art wielu ludzi władzy nie wierzyło w sens jego odbudowy. „….Tak było ze Starówką;
1 Odbudować…/stan obecny/
2. Pozostawić ruiny Starówki, tam gdzie ona była
3. Zbudować nową na Zachód od tej starej; tzn w kierunku pl Krasińskich
Sebastian said
Ad. 2 Dziękuję za link, a propos narracji ona nie jest polska, przejęły ją bandy potomków mniejszości narodowych w powojennej Polsce m.in. żydzi , ukraińcy i volksdojcze.
W dniu 19 stycznia 1945 roku do Łodzi wkroczyły wojska radzieckie, kładąc kres okupacji niemieckiej w tym mieście. Wbrew obowiązującej narracji, upowszechnianej przez IPN i dyżurnych „antykomunistów”, żołnierze radzieccy zostali radośnie powitani przez mieszkańców, o czym można się przekonać oglądając dostępne w sieci kroniki filmowe, czy też słuchając relacji bezpośrednich świadków tych wydarzeń.
Pomimo relatywnie niewielu zniszczeń wojennych jakich doświadczyła Łódź w czasie II wojny światowej, okupacja niemiecka tragicznie dotknęła jej mieszkańców. Miasto zostało włączone do Rzeszy i przemianowane na Litzmannstadt, a z rejencji łódzkiej łącznie wysiedlono około 444 000 osób narodowości polskiej. Ponadto na terenie lasów lućmierskich w okolicach Zgierza zamordowano około 30 000 osób. Oddzielną kwestią jest historia łódzkiego getta i jego likwidacji w 1944 roku, a także pomijana często martyrologia kilku tysięcy polskich dzieci osadzonych w obozie izolacyjnym przy ulicy Przemysłowej w Łodzi. W miejsce wysiedlanych i eksterminowanych mieszkańców osiedlano Niemców, pochodzących głównie z krajów nadbałtyckich.
Nic zatem dziwnego, że wkroczenie wojsk radzieckich do Łodzi traktowane było niemal powszechnie jako wyzwolenie. W jego cieniu pojawiła się jednak tragedia, którą był masowy mord dokonany przez Niemców w więzieniu położonym w łódzkiej dzielnicy Radogoszcz. To właśnie tam, na terenach pofabrycznych (teren fabryki Samuela Abbego) hitlerowcy zorganizowali w 1939 roku więzienie oraz obóz przejściowy dla Polaków przesiedlanych do Generalnego Gubernatorstwa. W przededniu wkroczenia Armii Czerwonej na teren Łodzi, niemieckie dowództwo podjęło decyzję o wymordowaniu wszystkich więźniów obozu – w liczbie około 1500 osób. W nocy z dnia 17 na 18 stycznia 1945 roku strażnicy rozstrzelali najpierw osadzonych przebywających na parterze więzienia. Gdy strażnicy wkroczyli na wyższe kondygnacje budynku, więźniowie zaczęli rzucać w ich stronę cegły, fragmenty desek i inne dostępne przedmioty. Załoga obozu wycofała się, a następnie podpaliła teren więzienia. Przeżyło jedynie około 30 osób, które albo wydostały się na dach budynku, albo schroniły w rezerwuarze z wodą na najwyższym piętrze.
Przykład bestialskiej kaźni w więzieniu na Radogoszczu jest potwierdzeniem tego co mogło czekać Polaków, gdyby okupacja niemiecka trwała dłużej. Masakra ta jest rzecz jasna jedną z wielu masowych zbrodni niemieckich, wpisanych w politykę eksterminacji narodu polskiego. Jej wyjątkowość polegała jednak na tym, że po pierwsze – dokonana została w chwili gdy losy wojny były już przesądzone, a po drugie – skierowana była wobec bezbronnych więźniów, nie stanowiących dla załogi obozu/więzienia żadnego zagrożenia. Niestety wielu historyków, nie mówiąc o pretendujących do tej roli publicystach historycznych – z przyczyn politycznych, bądź ideologicznych zrównuje okupację niemiecką z okresem po II wojnie światowej, a pokonanie hitlerowskich Niemiec nazywa nowym zniewoleniem. Symboliczny charakter ma również przemianowanie łódzkiej ulicy 19 Stycznia na aleję Karola Anstadta. Są to jaskrawe przykłady pisania historii na nowo, na użytek bieżących potrzeb politycznych. Działania takie są o tyle groźne i szkodliwe, że z „zatrutej studni” fałszywej wiedzy czerpią kolejne roczniki młodzieży, którym zamiast historii serwuje się marnej jakości politykę historyczną.
Michał Radzikowski
https://myslpolska.info/2022/01/20/wyzwolenie-w-cieniu-tragedii/
re Sebastian said
Nadaremno to tłumaczyć. Dziś dostałem powiadomienie o komentarzu na youtube. Jakiś kretyn napisał : „ale to rosyjskie bydło chciało nas zlikwidować biologicznie albo zrusyfikować i wymazać z mapy”
plausi said
Czyim językiem paplasz ?
„wkroczenie czy wyzwolenie?”
– https://pppolsku.wordpress.com/2016/08/07/slowni/