Rany ruskie!
Posted by Marucha w dniu 2022-05-09 (Poniedziałek)
Putin wygrywa. Wygrywa, bo każdy wygra z przeciwnikiem, który jest głupi. Głupi, czyli taki, który nie potrafi celować w swego wroga, tylko celuje na oślep w to, co się rusza. A ta wojna toczy się przede wszystkim na poziomie języka i toczą ją ludzie, których charakteryzują straszne braki w wykształceniu. Wojna polsko-ruska? A skąd… Rusko-rosyjska.
Ja rozumiem potrzebę wymachiwania obcą flagą w chwili braterskiego wzruszenia, nawet jeśli kogoś nie stać na to, by od czasu do czasu powiesić flagę własną, polską. Po Wrocławiu dalej krążą tramwaje z chorągiewką w barwach wrocławskich i ukraińskich, i jeździły tak od marca, mimo że po drodze było narodowe święto polskie. Tego przyjaciele Ukraińców nie zauważyli.
Zamalować Ruską
Jeszcze w marcu rzesza tępaków zgłosiła potrzebę zmiany nazwy staromiejskiej ulicy Ruskiej, przy której mieści się prawosławna katedra, na… no właśnie na co? Ulica Ukraińska już istnieje, choć w mniej poczesnym miejscu. Aktywiści tłumaczą, że zmianę nazwy należy przeprowadzić, aby zetrzeć z mapy akcent „rosyjski”. Nie, tym ludziom nic nie mówi termin Ruś, ani nie daje im do myślenia lokalizacja cerkwi, gdzie zresztą także gromadzą się Ukraińcy. Całe szczęście, że urząd miejski powiedział nein!, powołując się zresztą na to, że ulica ta nazywa się tak od wieków (wcześniej, odpowiednio, zwała się po niemiecku Rusyschin Gasse), a wszystko wywodzi się z tradycji handlowej, bo w średniowieczu do miasta przyjeżdżali kupcy z Rusi.
Proste? Proste. Ale nie dla obrońcy praw migrantów, pacyfisty, antyfaszysty i cyklisty. Na szczęście, druga grupa pożytecznych nie była już tak radykalna i platformersi zaproponowali Rondo Wolnej Ukrainy. Miasto na razie nic, choć zapewniło, że „dopóki jest ulica Ruska, nie będzie Rosyjskiej” (niedawno zlikwidowano Przyjaźni polsko-radzieckiej, zamieniając na Przyjaźni). Tylko jakiś gorliwy podmalował niebieską tabliczkę tak, by się kojarzyła jednoznacznie ze stolicą w Kijowie.
Nogi w pierogi
Ale polowanie na wszelkie „ruskie”, to z dużej i to z małej litery, się zaczęło. Dzisiaj nawiedziłam ulubioną pierogarnię celem kupienia pierogów ruskich. – Teraz już nie są ruskie, one są teraz pierogi polskie – powiedziała znacząco sprzedawczyni. Zdębiałam. Na tabliczce nazwa przekreślona na czerwono! I zastąpiona tą poprawną politycznie.
Ciekawe, jak się to ma do dowcipnego rysunku, zdobiącego tę pierogarnię, gdzie rosyjski Jurij Gagarin zachęca do pierogów „ruskich”… Nie popatrzyłam na ścianę, ale pewnie już jest zamalowany. Widocznie do mojej pierogarni nie dotarły wiarygodne wiadomości z Wikipedii.
Co teraz z pojęciami: „ruski rok” i „ruski miesiąc”? Co z potem, krwią i łzami Oskara Kolberga, którego kolekcja pieśni ludów tubylczych Rusi pyszni się na mojej półce bibliotecznej? Cholera, zakleję tytuły taśmą.
Granice języka i świata
A już najcięższą artylerię wytoczyli ruskim i Ruskim ludzie, którzy nie znają języków obcych. – Nie powinniśmy mówić po rosyjsku, szczególnie teraz – mówią różni pobożnisie polityczni. – No jak ty możesz, przecież ludzie słuchają! Ja, to bym nigdy nie chciała mówić w tym języku, brr! No to nie mówi.
Ale właśnie przyjechali Ukraińcy z Charkowa i jest wyborna okazja do bezpłatnych konwersacji. I tym pobożnisiom gęba się zamyka w momencie, gdy przychodzi wytłumaczyć Ukraińcowi ważne rzeczy, gdy Ukrainiec ani be, ani me po polsku, zaś Polak ani słowa po ukraińsku. Co wtedy zostaje? Rosyjski, zresztą piękny język literacki, tak, język wandali, morderców i okupantów, ale jako literacki jest to język piękny. Tego samego nie mogę powiedzieć, przy całej życzliwości dla rodzimych użytkowników, o ukraińskim, mimo że był to również język wielu z moich przodków.
Sowieci i upowcy
Jedna z moich babć przeżyła Sowietów we Lwowie i zawsze powtarzała, że trzeba znać język wroga. Trudno zrozumieć wroga, nie znając języka, którym on mówi. Rugowanie rosyjskiego ze szkół to był błąd, który będzie skutkował długo… I nie tylko z powodu cyrylicy, której teraz potrzebujemy w kontaktach z uchodźcami. Kto zna język, ten rozumie, a w tej chwili znają go ci, którzy negocjują z Rosjanami, którzy ubijają z nimi interesy. Oni mają prawo znać rosyjski. My mamy go nie znać i go unikać.
Moja druga babcia nie używała rosyjskiego, chociaż zetknęła się z bolszewikami 17 września. Ona bardziej „przeżyła” upowców na wsi i do końca życie bez problemu mówiła po ukraińsku, czyli po rusku, bo wtedy ruskim zwano ukraiński. Znała go w szkole na piątkę i ten język ratował jej kiedyś życie. Jedna twierdziła, że pierogi polskie i nie ma żadnych ruskich, a druga robiła na Wigilię zawsze pierogi ruskie. Ale babcie były z pokolenia tych, które nie tylko rozróżniało Ruskich i Rusinów, ale i Polaków oraz polskich zaprzańców. Rozróżniali Ukrainę oraz Kresy wschodnie, Niemcy i piastowskie Zachodnie, Czechy oraz Zaolzie. I tak dalej. Problem w tym, że cenną część tego pokolenia pomordowali Ruscy [„Ruscy”… – admin] w Katyniu. Jak widać, przemyśleli decyzję i przewiedzieli skutki tego, co robią.
Aleksandra Solarewicz
https://myslkonserwatywna.pl
Komentarzy 10 do “Rany ruskie!”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Mietek said
Takie bzdury i kłamstwa powstają w krajach UE.
Jak mówią Rosjanie, ręce opadają.
Przeniesienie wojsk z Syrii?
Niemiecka publikacja Deutsche Welle*, powołując się na anonimowe źródło The Moscow Times , donosi , że Rosja rzekomo rozpoczęła przerzut wojsk z Syrii na Ukrainę. Według publikacji prezydent Władimir Putin wydał odpowiedni rozkaz wysłania 60 tys. osób.
W rzeczywistości nie ma rozkazu przerzucania sił zbrojnych z kraju Bliskiego Wschodu do Donbasu.
Liczba wskazana w publikacji najwyraźniej odnosi się do całkowitej liczby uczestników operacji wojskowej w SAR.
Od września 2015 w Syrii doświadczenie bojowe zdobyło ponad 63 000 żołnierzy.
Kontyngent Federacji Rosyjskiej na terytorium Syrii nie przekraczał dwóch tysięcy osób.
Nawet opozycyjni użytkownicy Twittera (zakazanego w Federacji Rosyjskiej) wątpili w dane podane przez niemieckich dziennikarzy.
Ponadto nie ma potrzeby takiego przerzutu wojsk z Syrii.
Ekspert wojskowy Władimir Mamontow zauważył wcześniej , że Rosja ma obecnie wszelkie środki do zakończenia operacji specjalnej.
I tak to wygląda.
Boydar said
Słabą pamięć ma pani Solarewicz, i najwyraźniej brak znajomości faktów. Owszem, babcia mogła mówić po ukraińsku, jeśli była czytata, znaczy się czytająca. Ale prababcie już nie. Bo za czasów prababci pani Solarewicz, żadnego ukraińskiego języka jeszcze nie było, wybitni fachowcy dopiero nad nim pracowali.
Dobrze by było też wyjaśnić, co to za nazwisko „Solarewicz”, bo tak jak jest to „Trybuna Ludu” i „TVP PR1”
Olo said
Islamistyczny ISIS, neobanderyzm czy poliniactwo to nowy rodzaj broni biologicznej stworzony za pomocą nowych mediów. Hoduje się nie pojedynczych żołnierzy-najemników a całe społeczności najemnicze, które można posłać na dowolną wojnę.
Olo said
Solarewicz – stare, polskie, dobre, kresowe nazwisko.
Boydar said
I dlatego mówili po ukraińsku
Powtórzę – w naszej części szwiata człowieka odróżniamy po uważaniu Najświętszej Panienki i stosunku do Rosji
! said
Pewnie twórca solarów czy jakiejś tam fotowoltaiki.
Boydar said
I ja tak cóś podejrzewam
Marucha said
No tak…
Tym razem nie spodobało się nazwisko „Solarewicz”. I stąd różne „dociekania”, oczywiście na niekorzyść podejrzanej (na pewno krypto-chazarka).
Prawdopodobnie oznaczało ono tego, co rozwozi sól. Bo nie zawsze były w słowiańskiej Europie Biedronki i Lidle. Rozwoziło się nie tylko sól, ale i maź do wozów konnych, oleje, sadło, dziegieć itp.
Być może przybyli z Czech albo Serbii (na terenach byłej Jugosławii mieszka wielu Solarewiczów).
Nazwisko jest notowane od połowy XVIII wieku.
>http://archiwumkresowe.pl/ja-juz-nie-wroce-ale-ty-wrocisz-dzieje-rodziny-solarewiczow-z-pietrycz-pod-zloczowem/
Boydar said
No już, dobrze, nie nerwujsia Panie Gajowy, starzy kolejarze mawiali, że sprawdzania nigdy dosyć.
———-
Na ogół nie lubię plotek, które niebezpiecznie graniczą ze szkalowaniem.
I taki umrę.
Admin
Boydar said
Ok, możesz Pan sobie nie lubić, ale uprzejmnie proszę nie umierać.