Dziennik gajowego Maruchy

"Blogi internetowe zagrażają demokracji" – Barack Obama

  • The rainbow symbolizes the Covenant with God, not sodomy Tęcza to symbol Przymierza z Bogiem, a nie sodomii


    Prócz wstrętu budzi jeszcze we mnie gniew fałszywy i nikczemny stosunek Żydów do zagadnień narodowych. Naród ten, narzekający na szowinizm innych ludów, jest sam najbardziej szowinistycznym narodem świata. Żydzi, którzy skarżą się na brak tolerancji u innych, są najmniej tolerancyjni. Naród, który krzyczy o nienawiści, jaką budzi, sam potrafi najsilniej nienawidzić.
    Antoni Słonimski, poeta żydowski

    Dla Polaków [śmierć] to była po prostu kwestia biologiczna, naturalna... śmierć, jak śmierć... A dla Żydów to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z Najwyższym
    Prof. Barbara Engelking-Boni, kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów, TVN 24 "Kropka nad i " 09.02.2011

    Państwo Polskie jest opanowane od wewnątrz przez groźną, obcą strukturę, która toczy go, niczym rak, niczym demon który opętał duszę człowieka. I choć na zewnatrz jest to z pozoru ten sam człowiek, po jego czynach widzimy, że kieruje nim jakaś ukryta siła.
    Z każdym dniem rośnie liczba tych, których musisz całować w dupę, aby nie być skazanym za zbrodnię nienawiści.
    Pod tą żółto-błękitną flagą maszerowali żołnierze UPA. To są kolory naszej wolności i niezależności.
    Petro Poroszenko, wpis na Twiterze z okazji Dnia Zwycięstwa, 22 sierpnia 2014
  • Kategorie

  • Archiwum artykułów

  • Kanały RSS na FeedBucket

    Artykuły
    Komentarze
    Po wejściu na żądaną stronę dobrze jest ją odświeżyć

  • Wyszukiwarka artykułów

  • Najnowsze komentarze

    Bezpartyjna o Wolne tematy (24 – …
    Maverick o Raport ONZ: Ukraina naruszała…
    Bezpartyjna o Wolne tematy (24 – …
    Włodek o 1984 spóźni się 40 lat (2…
    Bezpartyjna o Wolne tematy (24 – …
    lewarek.pl o Pamiętajmy o losie Serbów
    Sceptyk o Raport ONZ: Ukraina naruszała…
    Bezpartyjna o Wolne tematy (24 – …
    Ale dlaczego? o 1984 spóźni się 40 lat (2…
    Bezpartyjna o Wolne tematy (24 – …
    Bezpartyjna o Wolne tematy (24 – …
    Bezpartyjna o Wolne tematy (24 – …
    Boydar o Wolne tematy (24 – …
    Zenon_K o Wolne tematy (24 – …
    Boydar o Wolne tematy (24 – …
  • Najnowsze artykuły

  • Najpopularniejsze wpisy

  • Wprowadź swój adres email

Wołyń 1943 odłożyć na półkę?

Posted by Marucha w dniu 2022-07-11 (Poniedziałek)

Kolejna rocznica ludobójstwa na Wołyniu wzbudzała irytację „Gazety Wyborczej” i „Gazety Polskiej”. Ta pierwsza piórem Pawła Smoleńskiego proponuje odłożenie kwestii Wołynia na półkę z napisem „historia”.

Autor pisze: „Paradoksalnie – moskiewscy agresorzy ofiarowali obu naszym narodom nieoczekiwany prezent (…) Być może więc dostaliśmy nieoczekiwaną szansę, by polsko-ukraińskie waśnie odłożyć tam, gdzie ich miejsce, czyli na półkę z napisem „historia”. Ukraińcy muszą obronić swój kraj przed rosyjską agresją. Polacy powinni rozplatać gordyjski węzeł Wołynia, ale to zajęcie dla historyków, a nie polityków”.
[Jakbym słuchał banderowca… – admin]

Wtóruje mu jego rozmówca, ukraiński historyk Andrij Pawłyszyn, które w ogóle poddaje w wątpliwość to co stało się na Wołyniu: „Wołyń ’43 wciąż potrzebuje uczciwego, dogłębnego i szczegółowego przebadania, zarówno z polskiej, jak i ukraińskiej strony. Bardzo brakuje nowych studiów historycznych, wiarygodnych statystyk, a nawet prokuratorskich śledztw, choć na te może być za późno z przyczyn oczywistych, braku świadków i sprawców. Nasza wiedza o Wołyniu opiera się w gruncie rzeczy na relacjach ustnych, spisywanych kilkadziesiąt lat po tych strasznych wydarzeniach – to raczej wspomnienia, a nie tworzone na bieżąco pamiętniki czy dzienniki. Lub na opowieściach ludzi, którzy otrzymali je niejako w rodzinnym spadku, a sami nie byli bezpośrednimi świadkami”.

To jest taka sama narracja jaką stosują negacjoniści Holocaustu – nie było żadnego rozkazu wymordowania Żydów, Hitler o niczym nie wiedział, świadkowie konfabulują, napisali swoje wspomnienia po latach, a poza tym nie widzieli tego na własne oczy.

To straszne, że „Gazeta Wyborcza” tropiąca wszelkie przejawy antysemityzmu posługuje się argumentacją spadkobierców hitleryzmu.

I z drugiej strony „Gazeta Polska” sugeruje: „W tym roku ta szczególna rocznica stanie się dla Moskwy idealnym pretekstem do próby poróżnienia Polaków i Ukraińców, przy wykorzystaniu zarówno agentury wpływu, jak i tzw. pożytecznych idiotów. Kluczową rolę – co można już łatwo zaobserwować w sieci – Kreml przewidział dla autorów, twórców, administratorów i uczestników”.

Oto dwie strony tego samego, antypolskiego medalu – „Gazeta Wyborcza” i „Gazeta Polska”. Obchody tegoroczne stały się jednak, wbrew oczekiwaniom tych ośrodków, wyjątkowo spontaniczne i liczne, taka była nasza odpowiedź na próby zakłamania historii pod pretekstem wojny.

I na koniec jeszcze jeden „kwiatek”. Swoje „trzy grosze” dorzuca także skrajnie tendencyjny portal wp.pl, próbując przedstawiać wszelką aktywność na polu upamiętniania ofiar Wołynia i Kresów Wschodnich jako rosyjską działalność dywersyjną.

Niejaki Michał Marek mówi: „W ostatnich dniach aktywizują się również środowiska, które od lat kooperują z rosyjskim aparatem propagandowym. Część z nich organizuje manifestacje o charakterze upamiętniania ofiar rzezi wołyńskiej. Wydarzenia te mają jednak przede wszystkim charakter natury politycznej, spychając kwestie upamiętniania ofiar rzezi na plan drugi. Takie wydarzenia są monitorowane przez stronę rosyjską pod kątem pozyskania materiałów do działań dezinformacyjnych. Każda prowokacja czy agresywne hasła są wykorzystywane do uwiarygodniania przekazu o tym, iż Polacy rzekomo masowo nienawidzą Ukraińców”.

To typowy donos posługujący się insynuacją. Autor nie wymienia o kogo mu chodzi (boi się konsekwencji), ale w ten sposób rzuca cień podejrzenia na wszystkich.

Pozwalam sobie dodać, że nasze środowisko już od połowy lat 90. angażuje się w upamiętnianie ofiar OUN-UPA i już wtedy, kiedy Rosja to lekceważyła, przestrzegało przed odradzaniem się tej zbrodniczej ideologii, na długo zanim pojawił się Putin i teorie na temat tzw. wojny hybrydowej.

Po drugie, jeśli ktoś, a dotyczy to prawie wszystkich mediów, kooperuje z ukraińskim aparatem propagandowym, niech nie mierzy innych swoją miarą.

Jan Engelgard
https://myslpolska.info

Komentarzy 55 do “Wołyń 1943 odłożyć na półkę?”

  1. wolyniak said

    W zadnym wypadku niezamknietej do dzis sprawy Wolynia i Kresow Wschodnich nie wolno odlozyc na polke. Elementy tych zdarzen zazebiaja sie dzis po dziesiatkach lat.

    Raptem, zdradziecki rzad w Warszawie zrobil z potomkow mordercow ludnosci na Wolyniu wielkich przyjaciol, wbrew woli znaczacej czesci spoleczenstwa polskiego. Rzad zakazal zle mowic i banderowcach, powywieszali wszedzie gdzie tylko mozliwe niebiesko-zolte szmaty, czy tez zdobia sobie wstazeczkami klapy na marynarkach takimi samymi barwami, ktore w bardzo znacznej polskiej spolecznosci budza niesmak i pobudzaja niechec do „gosci”.

    Dobrze, ze chociaz nie paraduja ci polityczni zdrajcy w barwach czarno-czerwonych szmat…

    Dlaczego dzis Duda w swojej przemowie nie wspomnial kto byl autorem rzezi wolynskiej, czyzby nie chcial narazic sie banderowskiemu komikowi?
    Chce pojednania z oprawcami, ktorzy nawet slowa przepraszam nie powiedzieli?

    Osobiscie nigdy nie wybacze banderowcom za wymordowanie czesci mojej rodziny, gdzie nawet na ich grobach nie moge zniczy zapalic, bo ich szczatki walaja sie gdzies po polach, a rzad ukrainski nie zezwala na ekshumacje i pochowek.

    Rozumiem, ze nie wszyscy Ukraincy sa za krzewieniem banderyzmu, ale wiele mlodych ludzi pracujacych w Polsce z wielka pogarda odnosi sie do Polakow. Taka sytuacja nie jest bezpieczna dla nas, jako spoleczenstwa polskiego. To sa symptomy ideologii banderowskiej, ktora dla nas niebezpieczna.

    Dziwi mnie rowniez zachowanie rezysera Smarzowskiego, ktory tworzac film „Wolyn” musial zapoznac sie z historia i wiedziec jak ten narod postepowal z Polakami, a dzis jest wspolorganizatorem zbiorki pieniedzy na zakup drona dla banderowskiej armii…

    Smutne to, nigdy bym sie tego po nim nie spodziewal, tym bardziej, ze dolozylem pieniadze na dokonczenie tego filmu dla odtajnienia polskiej smutnej historii.

  2. lewarek.pl said

    Ukraińcy znikają z historii Rzezi Wołyńskiej.

    – Rośnie coraz większa gotowość polskich elit, aby nad Wołyniem przejść do porządku dziennego. Być może jest tak, że poza naciskiem amerykańskim, pojawia się wizja powstania nagłej federacji polsko-ukraińskiej – oświadczył w sobotę redaktor naczelny tygodnika Do Rzeczy Paweł Lisicki w debacie pt. „Wołyń a relacje Warszawa-Kijów. Jak rozmawiać o ludobójstwie w sytuacji wojny na Ukrainie”. – I konieczne jest cofanie przeszłości. Przeskakujemy historię. I na ołtarzu tego składamy wszystko, co wydarzyło się do tej pory. Jest to podejście absolutnie chore, szalone i radykalnie niebezpieczne – wskazał.
    Zwrócił uwagę na zaskakujący wątek, który coraz częściej pojawia się w polskiej narracji historycznej. Jego zdaniem polega on na tym, że Polacy zaczynają dokonywać z Wołyniem tego, co z nazistami zrobili Niemcy:
    – Czyli sprowadzamy to, co działo się na Wołyniu, tylko do radykalizmu nacjonalistów UPA zarządzanych przez Niemców. Wybielić i uznać, że w tym, co się wydarzyło, nie brała udziału ludność ukraińska. Myślę, że tego typu narracja się pojawia i w dużym stopniu będzie dominowała w głównym przekazie. W ten sposób oddajemy pamięć o ofiarach, które zginęły na Wołyniu, a później w Małopolsce Wschodniej – dodał, wskazując, że jest to zafałszowanie historii.

    https://kresy.pl/wydarzenia/lisicki-polskie-elity-sa-gotowe-aby-nad-wolyniem-przejsc-do-porzadku-dziennego/

    Anglojęzyczny profil twitterowy Instytutu Pamięci Narodowej opublikował w niedzielę i poniedziałek serię wpisów dotyczących 79. rocznicy Krwawej Niedzieli na Wołyniu, która przypada w poniedziałek. Zamiast terminu „ludobójstwo”, napisano o „masakrze”. Nie wskazano też narodowości sprawców.
    Podobna sytuacja miała miejsce w poniedziałek. W poniedziałkowym wpisie także nie wskazano narodowości sprawców. Użyto jedynie skrótu UPA, który jest niezrozumiały dla anglojęzycznych odbiorców.

    https://kresy.pl/wydarzenia/ipn-pisze-o-masakrze-na-wolyniu-bez-okreslenia-narodowosci-sprawcow/

  3. angol said

    Marsz pamięci. 10.7.2022r.

  4. angol said

    codzienność upadliby „pogrzeb banderowca”
    to nie jest historia to teraźniejszość

  5. angol said

    Ukraińcy idą po resztę/ Lucyna Kulińska

  6. ! said

    Film z tego pogrzebu przestałem swojemu proboszczowi. Efekt był taki, że teraz jeszcze bardziej bredzi z ambony o dobrych ukrach, złym Putinie, Fatimie, gwałcących Rosjanach i tych „złych” Polakach jak ja itd.
    Zastanawiam się czy jest sens w ogóle na Mszę chodzić jakąkolwiek. NOM czy Trydnencka jedno wyjdzie gdy kazanie i ogłoszenia będzie klepał rusofobiczny oszołom.

  7. JanuszT said

    ❗11 lipca – Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich zwyrodnialców na obywatelach II RP.
    ——————————————–
    11 lipca 1943 r. Ukraińcy zaatakowali polską ludność cywilną w blisko stu miejscowościach na Wołyniu. Napad został zaplanowany i skoordynowany tak, aby wyspecjalizowane grupy morderców zaskakiwały jak największą liczbę Polaków w trakcie niedzielnego nabożeństwa. Przeprowadzona tego dnia ludobójcza masakra na blisko 8 tys. przedstawicieli polskiej ludności cywilnej, przeszła do historii pod nazwą „krwawej niedzieli”.

    Była ona niewątpliwie jednym z najdramatyczniejszych rozdziałów trwającej kilka lat Rzezi Wołyńskiej, w czasie której w wyjątkowo bestialski sposób (m.in. posługując się piłami, siekierami, widłami, kosami, nożami itp.) Ukraińcy pozbawiali życia Polaków. W męczarniach zadawanych przez dawnych sąsiadów, ginęły także kobiety, dzieci i osoby starsze. Celem przeprowadzanych na masową skalę mordów ze szczególnym okrucieństwem, była eksterminacja polskiej ludności.

    11 lipca 1943 r. to jeden z najtragiczniejszych dni w całym okresie II wojny światowej. Pamięć o ofiarach Ludobójstwa Wołyńskiego to wyraz szacunku dla tysięcy naszych Rodaków brutalnie pozbawionych życia za to tylko, że byli Polakami. Tysiące z nich nigdy nie doczekało godnego pochówku. Dzisiaj „wołają do nas z grobów, których nie ma”.

    Pamiętajmy pamiętać!

    Janusz Talarczyk, syn śp Wołyniaka z Horochowa (WOŁYŃ) 😞🧎🧎🧎🧎🧎🧎🙋🙏

  8. Adrem said

    Nie pozwólmy tego zakłamać w imię czegośtam.

  9. Leniwiec said

    Ukraińcy nie zgadzają się na ekshumację ofiar rzezi wołyńskiej, gdyż wyszło by na jaw jak okrutnie zastali zamordowani Polacy np. widoczne by były rozbite czaszki, pocięte kończyny, połamane żebra. Ale wiadomo jak przyjdzie rozkaz z Waszyngtonu to trzeba będzie zapomnieć o naszych bestialsko zamordowanych braciach i siostrach. Z drugiej strony jestem ciekaw co by się działo, gdyby żydostwu USA-mani kazali zapomnieć o holokauście. Dlatego też, gdy była ta wielka sraczka z pomocą dla potomków banderowców to nie dałem ani jednego grosza bo dopóki ofiary zbrodni wołyńskiej nie mają swoich grobów to nie mamy o czym rozmawiać. Byłem bardzo zdziwiony jak rząd warszawski wspiera tych bandytów z dzikich pól ale oni w tym rządzie to raczej nie są Polakami. Czy zauważyliście, że Duda w trakcie swoich żałosnych przemówień zwraca się to tłumu Polacy a nie rodacy, gdyż chyba jego rodakami żydzi.

  10. Leo said

    Używając argumentum ad hitlerum pan Engelgard się zaorał brzydko. Musi się chłopina nauczyć, że tego typu argumenty osłabiają moc wypowiedzi jak i zresztą każde opieranie się o Najcenniejsze Plemię.

  11. Bezpartyjna said

    „Janusz Talarczyk, syn śp Wołyniaka z Horochowa (WOŁYŃ)
    Pamiętajmy pamiętać!”
    Zarówno o Tych co zginęli jak i tych, którym cudem udało się przeżyć!

    Aleksandra, córka Śp. Wacława ze Zdołbunowa, obwód rówieński.

    https://www.google.com/url?sa=t&source=web&rct=j&url=https://slowopolskie.org/zdobunow-miasto-dubieskich-i-lubomirskich-na-woyniu/&ved=2ahUKEwjC_eu4kvH4AhUMqYsKHYOFCOwQFnoECBwQAQ&usg=AOvVaw2Ov1IRORSDAmhl9us4ykZI

    Do: Sz. P. Wołyniak

    „Fala pędzącej krwi zciemniła światy,
    bulgot jej rwących kół urąga słońcu!
    jak ciężka wieść – dobija nóż poświaty,
    – ciężarnej Matki krzyk nie znajdzie ojców.

    Dzieciom, wbijanym na widły rozrzyna ból oczy,
    pożar jak spazm szarpie szalonym wrzaskiem –
    – nie odda dziad ziemi ochrypłych plwocin
    – gdy kopnął go krwią umazany kaszkiet.
    Runęła ogniem szalona dziejów banda,
    zaorał świt dymiących Prochów zgliszcza –
    – nie oddał się w Kościołach Bóg na handel
    gdy oderżniętą głową padł w progu zakrystian.

    Płoną jak dzicz stępiałe oczy chłopa –
    ślepe od krwi z cuchnących pobojowisk –
    śmiertelny marsz wbija łoskot łopat…

    Zerwał się Step –
    lecz krew przelana zabroniła dobiec”

    Józefa Radzymińska, wiersz „Wołyń”

    Niestety emocje wzięły górę i … 💧

    Pamiętamy o Wszystkich Rodakach z Wołynia!
    Amen

  12. ! said

    I tak to już jest. Kto pamięta o Wołyniu? Starsi ludzie, synowie i córki tych co tam żyli i widzieli lub zginęli. I też tylko od nich słyszałem w prywatnych opowieściach prawdę. Młodzi nic nie wiedzą, mają to gdzieś.

  13. JanuszT said

    Lᴀᴛᴏ ɴᴀ Wᴏᴌʏɴɪᴜ – ᴛᴀᴋ ᴜᴍɪᴇʀᴀʟɪ Pᴏʟᴀᴄʏ

    Dziś dzień Dzień Pamięci Męczeństwa Kresowian. Tragiczna karta w historii narodu polskiego. Ludobójstwo na Kresach to jednak nie tylko lipiec 1943 na Wołyniu. Czystki etniczne przeprowadzane przez UPA miały miejsce zarówno wcześniej jak i później. Kulminacja mordów we wschodniej Małopolsce przypada na rok 1944. „Sen o wolnej Ukrainie” i polityczna agitacja nacjonalistycznych elementów popchnęły rzesze Ukraińców do strasznego okrucieństwa. Mordowali zarówno Polaków jak i swoich rodaków, którzy jednak postanowili się sprzeciwić temu bestialstwu i pomagali lub ukrywali swoich polskich sąsiadów.
    Poniżej garść wspomnień, tych, którym udało się przeżyć „piekielne lato” na Wołyniu.
    Człowiek nie powinien szukać zemsty, nie powinien redukować się do poziomu oprawcy. Jednak należy pamiętać i przypominać o ofiarze tych, którzy stracili swoje życie, ponieważ chcieli żyć w swoich domach na terenie, który ktoś inny określił jako swój. Historia często się powtarza, choć czasami aktorzy się zmieniają…

    *****

    „Zachodzimy, tam masa ludzi. Koło jeziorka jakiś ołtarz zrobiony, batiuszka [ksiądz prawosławny] już jest. A ludzi masa, furami pozajeżdżali, z daleka. Stanęliśmy koło Ukrainki i słuchamy. Batiuszka modlił się. A ludzie, mężczyźni, przeważnie coś w rękach mają. Ten ma siekierę, ten ma nóż, ten ma kosę, ten ma jakieś widły. […] Ten batiuszka modli się, obraca się do ludzi: »Ukraina! Priszoł czas twojej własti«. Taką naukę im dawał i wreszcie mówi tak: »Bery kosu, bery niż i na Lacha i ryż…«. To znaczy, żeby szli rżnąć tych Polaków. I my tak stoimy. Podchodzi do nas ukraiński chłopak, kolegował się kiedyś z moim bratem, taki Andriej. Podchodzi do nas: »Dziewczęta, co wy tutaj robicie? Uciekajcie. Jak ktoś pokaże, że wy Polki, to już do domu nie wrócicie”.

    ****”

    „Około północy znużony strachem i snem udaję się do swojej kryjówki w stodole. Budzą mnie strzały z karabinów i zajadłe wycie i szczekanie psa. Zrywam się z posłania. Widzę przez szparę w ścianie stodoły, jak banda UPA morduje ojca. Otoczony gromadą uzbrojonych w karabiny i siekiery, szamoczący się z bandytami, otrzymuje siekierą cios w głowę z tyłu. Zachwiał się do przodu, zgiął w kolanach i upadł twarzą na ziemię w konwulsjach. Matka zdążyła wybiec z przeraźliwym krzykiem: „Och Matko Najświętsza!” i wbiegła przez furtkę do ogródka. Na głośny ryk: „Stij!” zatrzymała się, ale została powalona strzałem i uderzona siekierą już na leżąco. Przerażające krzyki rozpaczy, bez możliwości ratunku, miotającego się rodzeństwa i goniących za nimi morderców. Tak, to już koniec świata dla nich, bez żadnej możliwości ratunku. Oszołomiony masakrą i tragedią rodziny widzę jak sąsiad z wołaniem: „Uciekać, banda UPA morduje!” wybiegł tylnym wyjściem na zewnątrz stodoły. Wypadam za nim i na pewną odległość odbiegliśmy, ale już zauważeni przez nas za nami wybiega reszta rodziny sąsiada, ale już odbiec nie zdążyli zastrzeleni kolejno z karabinów i dobijani siekierami”.

    *****

    „Gospodarz leżał na podwórzu koło psiej budy, miał odpiłowane lub odrąbane ręce i nogi, obok wielka kałuża krwi. Już nie krzyczał, ale żył jeszcze, świadczyły o tym konwulsyjne drgania kadłuba. W dniu śmierci miał 42 lata. Jego żona Hanna – lat 36, córki: Kazimiera – lat 10, Leokadia – lat 7, Regina – lat 3, leżały nieco dalej w kurzu i krwi. Zostały potraktowane podobnie jak Siatecki”.

    *****

    „Ciągle wracam do tych wydarzeń z 16 lipca 1943 roku, jak musieliśmy się wszyscy zgromadzić w szkole. To była ta słynna samoobrona, to był początek obrony. W szkole było bardzo dużo ludzi, także spoza Huty Stepańskiej. […] Byliśmy tam do 18 lipca, a potem wyszedł rozkaz, żeby się wycofać do Sarn, bliżej kolei, tam, gdzie byli Niemcy. […] Szybko wróciliśmy do domu, każdy co mógł, to wziął. Tylko ja nie zdążyłam wejść na furmankę, bo postanowiłam jeszcze wrócić do domu po mój obrazek, który dostałam na Pierwszą Komunię. Biegłam za furmanką, ale było bardzo dużo ludzi. […] Mama krzyczała i wyciągała ręce, żeby mnie wciągnąć na ten wóz, ale nie zdążyłam. Widziałam bardzo dużo pomordowanych. Pamiętam, że napadnięto na nas w trakcie tego wycofywania się. Jak słyszałam te krzyki i strzały banderowców: »Urra, urra, rezać Lachy«, to ja ze strachu przeskoczyłam przez rów, bo zobaczyłam, że niektórzy uciekają do lasu. […] Tam zgubiłam but i ten obrazek. Uciekałam w sukieneczce, w której byłam przyjęta do Pierwszej Komunii, tylko przefarbowanej na niebiesko. […] Zobaczyłam wtedy kobietę z rozciętym brzuchem, nieżywą, przy niej dziecko siedziało, płakało. Widziałam też innych martwych ludzi. Gdy biegłam do lasu, zobaczyłam mojego wujka, brata ojca, który biegł z narzeczoną – złapała mnie za rękę i tak żeśmy szli dzień, noc i jeszcze dzień, aż do Sarn”.

    *****

    „Gdy przyszliśmy na miejsce, mózg i jedna połowa głowy wciąż leżały na drodze, a pozostała część ciała niedaleko w kartoflisku. Liczyłem, ile rzędów rosnących ziemniaków przebiegł ten człowiek z połową głowy, było ich aż 14. Po chwili poszliśmy dalej na podwórko i tam zobaczyliśmy na trawie ciało ich matki, lat ok. 70. Leżała z rozłożonymi rękami, ledwie w samej koszulinie, znać było wyraźnie dwie rany postrzałowe na piersiach”.

    *****

    „Uszliśmy może ze 150 metrów, kiedy Mama zauważyła kilku młodych mężczyzn wychodzących z lasu. Każdy miał w ręku siekierę. Mama zaczęła krzyczeć przeraźliwie, abyśmy się chowali. Rozbiegliśmy się wszyscy w zboże na tyle już duże, że pozwalało nam ukryć się. Brat Marcel z siostrą Stasią odbiegł od nas, siostrę Lodzię pociągnęła za sobą jedna z naszych sąsiadek, a ja zostałam z Mamą.
    Rozpoczęła się rzeź. Banderowcy uderzali na oślep siekierami i nożami kogo dopadli. Kilku z nich nadjechało na koniach i tratując w poszukiwaniu ofiar zboże – mordowali znalezionych. Kilku banderowców podbiegło do mojej mamy i jeden z nich uderzył ją w głowę siekierą. Mama upadła i wypuściła z rąk brata Tadzia, a ja z przerażenia krzyczałam. Na całym polu był ogromny wrzask i lament, ludzie błagali swoich oprawców o darowanie życia, no bo przecież ich znali. Oprawcy byli jednak bezwzględni. Mama czołgając się, przygarnęła do siebie płaczącego Tadzia i zakrwawionemu dała pierś.
    Po niedługiej chwili banderowcy ponownie dobiegli do mojej Mamy i podcięli jej gardło. Jeszcze żyła kiedy zdarli z niej szaty i poodcinali piersi. Ja leżałam przytulona do ziemi, chyba ze strachu nawet nie oddychałam. Mama i Tadzio strasznie się męczyli, Mama powyrywała sobie długie włosy z głowy, była strasznie zmieniona, bałam się jej, prosiła o wodę. Jak trochę się uspokoiło pobiegłam na nasz ogród i na listku kapusty przyniosłam trochę wody, ale nie podałam bo już nie jęczała i bałam się jej. W pewnym momencie zobaczyłam straszny ogień i wycie zwierząt, to paliły się nasze zabudowania, bydło i konie chodziły po ogrodzie, a trzoda i drób paliły się razem z budynkami”.

    *****

    „Moja kuzynka [stryjeczna siostra] po sąsiedzku mieszkała w naszej wiosce. Jej mąż był Ukrainiec. Jak uciekaliśmy, to mój ojciec mówił do niego: »Kumie, uciekajcie, bierzcie dzieci i uciekajcie«. »Oj nie, ja nie będę uciekał. Mam dwóch braci, mam dwóch szwagrów Ukraińców, oni mnie obronią, nie dadzą mnie«. Jak przyszli mordować, to rodzina nawet nie wiedziała, że go zabili. […] Na dworze był, przyszli i siekierą głowę rozwalili. Zaszli do mieszkania, żona na łóżku spała. Jak uderzyli kobietę w głowę siekierą, to chłopak – miał może dziewięć albo dziesięć lat – zerwał się i krzyczał: »Stepane, ne byj mene! Ja tobi dam chliba«. To znaczy, że znajomy był, bo dziecko znało go. A ten, jak machnął siekierą po głowie, chłopak zwalił się na podłogę. A najstarsze dwa chłopaki, jeden miał chyba dwanaście lat, drugi czternaście, to na piecu spali, to oni ocaleli. […] Bali się złazić. Rano, jak przyjechali Niemcy, zaczęli wynosić z mieszkania matkę i chłopaka. Gdy zobaczyli, że wszystkich wynoszą, to któryś ze strachu krzyknął”.

    *Na fotografii:
    1. Rodzina Jasiończaków z Woli Ostrowieckiej, zamordowana w 1943 r. przez UPA.
    2. Młoda kobieta zamordowana najprawdopodobniej siekierą w Sannikach koło Bełżca. Najprawdopodobniej 1944 rok.
    3. Polscy pasażerowie pociągu na trasie Bełżec-Rawa Ruska zamordowani przez UPA po jego zatrzymaniu.

    #OkruchyHistorii
    #Wołyń
    #UPA
    #zbrodnia
    #historia
    #IIWojna

  14. Olo said

    Ludobójstwo cały czas trwa. Dzisiaj banderowcy mówią po polsku, uchodzą za Polaków, a nawet wcielają się w rolę polskich patriotów i naczelników państwa. Wszystko po to, żeby osłabić czujność Polaków i jak najwięcej wymordować. Zamiast używania siekier i pił, banderowskie rezuny robią nam dzisiaj holokaust sanitarny i ekonomiczny. Jak długo jeszcze?

  15. bronek said

    Na mojego nosa Rosjanie nie pozwolą polskojęzycznym w Polsce obrócić kota ogonem w temacie mordów na Wołyniu i inny miejscach kaźni – ponieważ w obecnym czasie ta prawda – mimo woli – jest korzystna dla Rosjan – wiec będą o niej przypominać. W każdym razie ja będąc na miejscu Rosjan – tak bym zrobił.

  16. JanuszT said

    Tu nie chodzi tylko proszę państwa o 11 lipca 1943r, ale o wszystkie morderstwa w okresie 1939-1947r, bo Ukraińcy zaczęli tak naprawdę L U D O B Ó J S T W O na naszych braciach i siostrach już we wrześniu 1939r o czym mało wiadomo, ale tak właśnie było. O początkach ludobójstwa na Wołyniu, Kresach Wschodnich, także oprócz województwa wołyńskiego – w tarnopolskim, stanisławowskim, lwowskim na Polesiu, Lubelszczyźnie; opowiada o tym na YouTubie i nie tylko tam wielki Polak/Ormianin Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski oraz mający ogromną wiedzę w tym temacie prof Andrzej Zapałowski. Polecam państwu posłuchać obu rodaków! Dodam, że pierwsze morderstwa na narodzie polskim dokonywane przez Ukraińców datują się w latach 1916-1918. Dopóki Ukraina nie dopuści strony polskiej w celu dokonania ekshumacji zwłok (jeżeli takowe się ostały) i ich oględzin, udokumentowania i pochówku, możemy tylko li domniemywać ile rzeczywiście naszych rodaków zamordowano. Myślę że w granicach od 250 000 tys do nawet… 600 000 tys.❗🪓🪚🔨❓❗🔴
    Na samym Wołyniu w 1939r żyło – 350 tys Polaków, a już w 1946r zaledwie 2-3 tysiące, czyli można domniemywać, że reszta została zamordowana i wywieziona przez Związek Radziecki w głąb ZSRR w tym na Sybir.
    Pamiętajmy rodacy o naszych Braciach i Siostrach bestialsko zamordowanych przez UPAdlińców banderowskich i samych Ukraińców!🇵🇱🧎🧎🧎🧎🧎🧎🧎🧎🧎🧎🙏😞🙋…

  17. revvers said

    – Dzisiaj można widzieć w tym sytuację odwrotną do tamtej, gdy Polaków usiłowano się za wszelką cenę pozbyć, także zabierając im życie. Dzisiaj Ukraina poprzez ten akt i gest prezydenta składa symboliczne zaproszenie, jesteście tutaj na szczególnych prawach witani. Niech to też będzie dla nas jakiś znak w tych wszystkich sprawach, których często mówić trudno – podkreślił Andrzej Duda. – Chcemy prawdy, grobów, tego, co jest normalne w cywilizacji, w której oba nasze narody wyrosły – chrześcijańskiej, łacińskiej. Chcemy móc pomodlić się na grobach naszych najbliższych, rodaków, wskazanych z imienia i nazwiska, o ile to jeszcze możliwe. Chcemy zaoferować to samo, aby i tam, gdzie na naszej ziemi pochowani są Ukraińcy, też był grób. I nie będzie ich tyle co na Wołyniu. Ale nie licytujmy się na liczby.

    https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,28676415,andrzej-duda-prawda-o-rzezi-wolynskiej-tym-ludobojstwie.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Gazeta_Wyborcza&fbclid=IwAR2zFC1dF7OTEqL6hT7Yxz9DEHml4iYvQc7US8rD8oJ55rpGZ49h6No4MrM&disableRedirects=true

    ps. moze to ktos przetlumaczyc na jezyk prawdy? bo jak na razie nie dopusza sie polakow do badan nad miejscach kazni polakow na Wolyniu,
    za to przez bledna polityke historyczna usuwa sie polskie znaki z miednoje i w katyniu.

    Juz dal o sobie znac ambasador ukrainy w Berlinie Mielnik gloryfikujacy Bandere i jego czystki etniczne na Ukrainie.

    A w Mariupou wcale sytuacja innych narodowosci nie poprawila gdzie na terenie portu lotniczego Mariuola urzadzono mejsce kazni rosjan, ukrincow , grekow tam licznie zamiszkujacych.

  18. JanuszT said

    Zdjęcia proszę państwa, co do wpisu mojego nr 13 (jeszcze moderuje się) są u blogera na Facebooku #Okruchy Historii, trzeba wpisać tylko tą frazę na Facebooku i tam te zdjęcia są, dwa bardzo drastyczne, a tutaj są niewiasty (kobiety), a także witrynę kochanego Maruchy czytają kobiety z zewnątrz. Z szacunku do nich.

  19. UZA said

    „Rozumiem, ze nie wszyscy Ukraincy sa za krzewieniem banderyzmu”

    Obawiam się, że wszyscy. Czas po zamachu stanu w 2014 r. banderowcy wykorzystali na indoktrynację dzieci i zastraszenie starszych. Chyba im się udało i dlatego etniczni Rosjanie na wschodzie Krainy U (za wyjątkiem Doniecka i Ługańska) walczyli z rosyjskim wojskiem zamiast się cieszyć z wyzwolenia.

  20. JanuszT said

    Re 12: Wykrzyknik (❗)

    Bo te wałachy rządowe krypto banderowskie i żydowskie cały czas fałszują historię nowożytnej Polski w tym zbrodnie niesamowitego L U D O B Ó J S T W A na WOŁYNIU i KRESACH WSCHODNICH. Cały czas skurwysyny Nam wmawiają, że to nie jest poprawnie politycznie o tym mówić i pisać❗❓❗🪓🪚🔨❗Bo UPAdlińcy Nas bronią przed agresją rosyjską, a to nie jest prawdą, bo przecież graniczymy z obwodem kaliningradzkim i z tego co wiem to bracia rosyjscy tamże są bardzo przyjaźnie nastawieni do Nas Polaków.
    Jak można zakłamywać wszystko tu i teraz i manipulować opinią publiczną to widzimy na co dzień jak łżą te rządowe bydlaki i te sprzedajne dziennikarskie q*rwy polińskie. Wybaczcie mój język gajówkowicze, ale trzeba im w te ich zakłamane ryje napluć prawdą.
    JT. syn ŚP Wołyniaka z Horochowa, który cudem przeżył.😱😞🙏.
    Tato Z. – rocznik 1933r.
    Ja J. – rocznik 1962r.

  21. JanuszT said

    ROZMOWA Z DUCHEM
    Na ścieżce prawdy którą wciąż chodzę
    Spotkałem dziecko przy polnej drodze
    Pytam się czemu stoisz sam w cieniu
    Patrzysz na pole w martwym milczeniu?

    Na tej polanie tu wśród tej gliny
    Leżą wciąż kości mojej rodziny
    Mówiąc te słowa głowę unosi
    I o modlitwę mnie za nich prosi

    Mów chłopcze szybko jak to się stało
    Co Twoich bliskich tutaj spotkało?
    Odpowiadając ociera łzy
    Tu im przerwano o życiu sny

    My na Wołyniu dom swój mieliśmy
    Tak bardzo wszyscy się kochaliśmy
    Żyliśmy razem w zgodzie w przyjaźni
    Do czasu strasznej wojennej kaźni

    Miałem mamusię siostrę i brata
    Taty nie było bo walczył w AK
    Kiedy nadeszły ponure dni
    Wszyscy mężczyźni do walki szli

    Pewnej niedzieli tak w środku dnia
    Napadły na nas dwie sotnie z upa
    W rękach swych mieli widły siekiery
    Na ustach okrzyk to dla bandery

    Moją siostrzyczkę strasznie męczyli
    Najpierw pobili potem zgwałcili
    Piłą jej nogi poucinali
    I rany solą posypywali

    A kiedy mama bardzo krzyczała
    Bo jej córeczka w mękach konała
    Ją też złapali związali drutem
    A oczy tępym wybili dłutem

    Brata znaleźli później w stodole
    I zakopali go żywcem w dole
    Kiedy się ziemia jeszcze ruszała
    Mama już siły krzyczeć nie miała

    Ja im też uciec tak bardzo chciałem
    Mówię to szczerze ja próbowałem
    Lecz Ukraińcy wszędzie już byli
    I mnie w tym miejscu właśnie zabili

    Od tamtej pory każdego roku
    Stoję samotnie zawsze po zmroku
    Jestem strażnikiem naszej mogiły
    Świadkiem tych czasów co kiedyś były

    Jedno pytanie mnie wciąż nurtuje
    Czy pamięć o nas ktoś pielęgnuje
    I dla tych ofiar których nie zliczę
    Czy w wolnej Polsce palą się znicze

    Wołyńskie Dzieci my pamiętamy
    I pamięć o Was wciąż przywracamy
    Wszystko co w naszej mocy czynimy
    I NIGDY o Was nie zapomnimy!

    Kiedy kończyłem mówić to zdanie
    Byłem już sam przy tej polanie
    Nie było dziecka brakło mi tchu
    A wokół mnie rozkwitł kwiat Lnu …

    Krwawa niedziela w Pamięci zostanie
    Ślad Polskiej krwi na Kresu bramie
    To dla Narodu poważna sprawa
    Bo tylko prawda ” PRAWDA JEST CIEKAWA”.
    Grzegorz Wójcik

    #Wołyń43
    #11lipca
    #GenocidumAtrox
    #ToByłoLudobójstwo
    #Pamiętamy

  22. revers said

    Bardzo intrygujące wiadomości docierają z Kijowa.

    Jest na Ukrainie jeden słynny zbrodniarz – Oniszczenko-Abalmaz. Najpierw kierował zorganizowaną grupą przestępczą, razem z którą brał udział w Euromajdanie. Zaraz po zwycięstwie „patriotów” pięciokrotnie ścigany za poważne i szczególnie poważne przestępstwa otrzymał policyjne naramienniki i stał się dowódcą nazistowskiego batalionu Tornado, w porównaniu z bojownikami którego najwybitniejsi zbrodniarze Azowa to chłopaki z przedszkola (co czwarty bojownik Tornado miał kartotekę kryminalną).

    Będąc dowódcą tej jednostki, Oniszczenko osobiście i wspólnie z kolegami porywał, torturował i gwałcił mieszkańców Donbasu – mężczyzn, kobiet, dzieci – z taką intensywnością, że nawet Główna Prokuratura Wojskowa Ukrainy za rządów Poroszenki, która w ogóle nie przejmowała się zbrodniami ukraińskich bojowników, miała go dość i wsadziła do więzienia. Jednak to, co dla Poroszenki wydawało się „za bardzo”, dla Zieleńskiego okazało się „w sam raz”, ponieważ dziś ten bohater po siedmiu latach w więzieniu… został zwolniony.

    Teraz znów będzie bronił ukraińskiego raju w Donbasie. Koledzy Oniszczenki, nawiasem mówiąc, już od dawna są na wolności, także wyzwoleni przez Zieleńskiego. Wspaniałe państwo. W ciągu 79 lat nic się nie zmieniło.

  23. I*** said

    (11) Czcijmy pamięć wszystkich Polaków – bestialsko pomordowanych przez bandy zbrodniarzy, zwanych szumnie „ukraińskimi nacjonalistami z UPA”, i zwerbowaną przez nich okoliczną ludność – na Wołyniu i w Malopolsce Wschodniej!

  24. Magdalena said

    LESZEK ŻEBROWSKI. WOŁYŃ – MANIPULACJE I POPRAWNOŚĆ POLITYCZNA. PRYMAT POLITYKI NAD HISTORIĄ?

  25. Magdalena said

    Czy Polska powinna poświęcać się za innych? (dr Jan Przybył)

  26. Bezpartyjna said

    … „Młodzi nic nie wiedzą, mają to gdzieś.”

    Bardzo smutne, przygnębiające a zarazem niepokojące 😢
    Jestem prawie samotnicą (taką z wyboru, swoista samotność duszy wśród miliarda żyjących istot), jednakże sporadyczne kontakty z młodymi dają mi dużo do myślenia. Nie żebym krytykowała, ponieważ bardzo lubię ludzi, dyskretnie popatrzeć, posłuchać, odrobinkę pogawędzić, ogromnie pośmiać się i pożartować. Mam też spore doświadczenie życiowe przez co potrafię wiele faktów przeczuć – faktycznie podejście młodych do własnej historii nie napawa mnie optymizmem – w myśl powiedzenia -” naród, który nie zna swej historii skazany jest na jej powtórne przeżycie”.
    A Pan idzie we właściwym kierunku.

  27. Bezpartyjna said

    Oczywiście Panie I***.

  28. minka said

    Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski opublikował na Twitterze zdjęcie kartki i znaczków pocztowych, jakie przygotowała kilka dni temu ukraińska poczta. Znajduje się na niej Roman Szuchewycz, dowódca ludobójczej organizacji UPA, która odpowiada za Rzeź Wołyńską.

    „Roman Szuchewycz, kolaborant hitlerowski i dowódca ludobójczej UPA na okolicznościowych kartkach, pieczątkach i znaczkach, wydanych na Ukrainie tuż przez polskim Narodowym Dniem Pamięci 11 lipca” – napisał ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, zamieszczając zdjęcie pobrane ze strony ukraińskiej poczty.

  29. JanuszT said

    12 lipca 1943r. Horochówka pow. Horochów, Ukraińcy zamordowali około 30 Polaków.
    #NeverAgain #WeRememberTheFact #ПамятаємоПравду #Reparacje #UkrainianReparationsForPoland #Odszkodowania #CzasZapłatyZaRzeź !!! #Polishholokaust #WW2 #WorldWarTwo #Wołyń #Kresy #UkrainianMurdered #OUN #UPA #UA #Ludobójstwo #Genocidum #Genocide #GenocidumAtrox #UkrainianCrimes #UkrainskieZbrodnie
    Tam urodził się mój śp Tato. 🤥😞🤥🧎🧎🧎🧎🧎🧎🧎🧎🧎🧎🙏🙏🙏🙏…

  30. Marucha said

    Re 18:
    Nie wszyscy Ukraińcy są banderowcami… nie wszyscy Żydzi nienawidzą chrześcijan… nie wszyscy pedofile są homoseksualistami… itp. itd.
    Rzygać się chce.

  31. JanuszT said

    To prawda, prawdziwy Polak by nie miał sumienia tym skur…nom pomagać.
    Pomagając im to plujemy w oczy tym, którzy zostali brutalnie wymordowani przez ukraińskich KATÓW!

  32. JanuszT said

    Jeszcze jeden wpis z terenu bliskiemu mojemu sercu. JT😞🤥😱

    ❗️11 lipca 1943 r. w miasteczku Kisielin pow. Horochów, ukraińscy siepacze zaatakowali Polaków w kościele, po zakończeniu mszy świętej. Spędzili do nawy głównej część Polaków, rozebrali do naga i rozstrzelali z karabinu maszynowego, rannych dobijali różnymi narzędziami, najczęściej zakłuwali bagnetami. Zginęło co najmniej 109 Polaków w kościele i wokół niego. Jedna grupa przez kilka godzin skutecznie broniła się m. in. rzucając w napastników cegłami.

    ✔️Relacja Anieli Dębskiej:

    „Dzień 11 lipca 1943 r. był pochmurny. Około godziny jedenastej zaczął padać deszcz. Ludzie szybko wchodzili do kościoła. Nabożeństwo odbyło się bez przeszkód, normalnie. Ja jak zwykle poszłam na chór, należałam bowiem do kościelnego chóru, który zawsze śpiewał podczas nabożeństw. Na koniec jak zwykle wykonaliśmy „Żegnaj Królowo”. Po mszy św. jako jedna z pierwszych wyszłam z kościoła, razem z mężczyznami, którzy jak zwykle spieszyli się na papierosa. Gdy stanęłam przed świątynią i spojrzałam w stronę ogrodu księdza, zobaczyłam idącą tyralierę. Obróciłam się w drugą stronę, gdzie znajdował się park hrabiowski i tam też zobaczyłam uzbrojonych Ukraińców. Jak zobaczyłam Ukraińców, idących w stronę kościoła, to nie miałam żadnych wątpliwości, że przyszli nas wymordować. Od razu, tak jak wszyscy, cofnęłam się do świątyni. Mój przyszły mąż, czyli Włodzimierz Sławosz Dębski, jako członek konspiracji też wiedział, co się święci i zaczął zamykać drzwi w kościele. Ludzie byli przerażeni. Niektórzy stali nieruchomo pod ścianami kościoła. Część pobiegła na chór, a nawet na strych. Po chwili rozległ się okrzyk: Otwórzcie drzwi, oni tylko kogoś szukają. Zabiorą go i pójdą sobie! Mnie wtedy zamroziło. Okazało się, że niektórzy Polacy, ratując swe życie, byli skłonni wydać na śmierć kogoś ze swoich sąsiadów. Jak zaobserwował to mój mąż, pierwszym człowiekiem, który wezwał do otwarcia drzwi był Tadeusz Różański, ochotnik w wojnie z bolszewikami z 1920 r. Miał on złudzenia, że Ukraińcy mają wobec Polaków dobre zamiary. Zaraz potem córka organisty, Bronisława Janaszkówna, zwróciła się do swojej stryjecznej siostry: Chodź Tereska! Otwórzmy! I poszły obie otwierać. Część ludzi, w tym ja, na komendę mojego przyszłego męża ruszyło przejściem z kościoła na piętro plebanii. Tam się zabarykadowaliśmy. Ukraińcy już wtedy zaczęli do nas strzelać. Celowali w okna w przejściu. Idący przede mną wysoki mężczyzna, którego zapamiętałam, bo bardzo ładnie śpiewał, dostał kulę i padł ranny. Nie wiem jak razem z siostrą zdołałyśmy go podnieść i zawlec na górę. Mój przyszły mąż wraz z innymi mężczyznami zabarykadował drzwi meblami, w rezultacie czego Ukraińcy nie mogli ich sforsować, mimo że kilkakrotnie ponawiali próby. Banderowcy w tym czasie wyprowadzali już z kościoła Polaków sądzących, że jak w nim zostaną, to ocalą życie. Wszyscy zostali później zamordowani. Ludzie zgromadzeni w kilku pokojach na piętrze plebani byli bardzo przerażeni. Dopiero zdecydowane komendy mojego męża postawiły ich na nogi. Obrona zaczęła samorzutnie ich porządkować. Przy każdym oknie stanęło po trzech, czterech mężczyzn. Napastnicy początkowo strzelali w okna bezładnie. Pociski trafiały w sufit. Ksiądz Kowalski, znajdujący się w jednym z pokoi, chciał zasłonić okno poduszką, wierząc, że kula nie przebije pierza, ale bandyta strzelił, gdy kładł poduszkę i dostał kulę. Pocisk przebił poduszkę i ranił księdza. Myślałam, że nie żyje, ale okazało się, że nie. Mój przyszły mąż kazał mi się nim zająć. To był nasz pierwszy ranny. Wcześniej, co trzeba podkreślić, ksiądz wszystkim udzielił ostatniego rozgrzeszenia i przygotował każdego z nas na śmierć! W którymś momencie zaczęły się ataki przez okna. Najpierw ostrzelali nas z broni palnej, aż tynk zaczął się sypać. Powstał wielki kurz, rozległo się dzikie Hurra! i jeden z napastników zaczął wchodzić po drabinie. Zaczęliśmy rzucać w niego cegłami, które wyjęliśmy z pieca. To poskutkowało, bandyta się cofnął. W kilki minut później ataki znowu się nasiliły. Nadal broniliśmy się, zrzucając na głowy napastników cegły i kafle z rozbieranych pieców. Powstało duże zagrożenie, gdy jeden z bandytów wlazł na dach obory, stojącej o kilka metrów od narożnika plebani. Usiadł okrakiem na kalenicy i zaczął nas ostrzeliwać. Widział nas bardzo dobrze. Gdyby jego ostrzał napastnicy skoordynowali z atakami z drabiny, to wdarliby się na górę. Na szczęście zaczęło lać i ten siedzący na dachu, porzucił swoje stanowisko. Kolejny bandzior pojawił się nagle na daszku letniego ołtarza, przylegającego do plebani. Strzelał z bliska wprost w nasze okna. Romuald Rodziewicz zaryzykował, wychylił się z okna i uderzył napastnika w tył głowy cegłówką. Ten runął w dół, machając rękami. Później upowcy wzmogli ataki od strony zabarykadowanych drzwi i zaczęli strzelać w drewniany sufit księżowskiej spiżarni kulami zapalającymi. Według mojego męża na pomysł ten wpadł pewnie Iwan Fediuk, który przed laty służył u księdza i dobrze znał ten budynek. Sufit się jednak nie zapalił. Przy obronie zabarykadowanych drzwi zginął Janek Krupiński. Dostał ukraińską kulę przez otwór wyrąbany w drzwiach. Umarł na rękach zrozpaczonej matki. Mój przyszły mąż został ranny w nogę odłamkiem granatu. Zajęłam się nim, wykonując tampon z grubo złożonych gazet i ciasno owinęłam, co zatamowało krwotok z przerwanej arterii. Ciężko ranny został też Władysław Kraszewski, który zmarł z upływu krwi. Upowcy, kontynuując atak, wrzucali do nas przez okna granaty, które staraliśmy się im odrzucać. Nie byli biegli w sztuce żołnierskiej i odbezpieczali granaty nieprawidłowo, dzięki czemu mieliśmy czas, by je odrzucać. Czyniąc to, wiele osób spośród nas otrzymało rany postrzałowe. Późnym wieczorem Ukraińcy rozsierdzeni naszą obroną podpalili stodołę, oborę księdza, a także parter plebani i wnętrze kościoła. Chcieli sobie oświetlić plac boju. Liczyli też, że ogień przeniesie się na dach plebani. Nie był jednak na tyle intensywny, żeby go ogarnąć. Byliśmy okropnie zmęczeni i wyczerpani, ale walczyliśmy dalej. Wśród obrońców pałeczkę po moim mężu przejęli mój przyszły szwagier Jerzy Dębski, który mimo ran zachowywał się bardzo dzielnie, a także bracia Chmielniccy, Romuald Rodziewicz i Józef Bagnecki. Mężczyzn odpierających ataki wspierały też dziewczęta. Jedną z nich była moja siostra Tumiła, a także Adela Ziółkowska, Teresa Świderska, Elzamina Romanowska i Teresa Masłowska. Wszyscy rzucali cegłami i czym popadnie w napastników, którzy ponownie zaczęli po drabinach wspinać się na zajmowane przez nas piętro. Pamiętam łapy bandziora, który chwycił za parapet okna, a także reakcję Bronka Kraszewskiego, który złapał z Janaszkiem maszynę do szycia i rzucili nią w napastnika. Zleciał w dół i został odniesiony przez swych kompanów na punkt zborny w pobliżu cerkwi. Tam, jak się później okazało, w jednym z domów na strychu siedział Stanisław Janaszek, bratanek organisty i przez szparę między deskami oglądał plac i rozpoznawał wszystkich Ukraińców, biorących udział w mordzie Polaków w kościele i w szturmie na piętro plebani. Gdy zapadła noc, napór Ukraińców na kościół słabł. Strzelanina ustawała. W końcu około północy ktoś zauważył, że bandyci ustawiają się na rynku w kolumnę i zbierają się do odejścia. Nie wiedzieliśmy, czy to nie jest podstęp. Czterech mężczyzn spuściło się po linie na dół, żeby udać się do Rudni, Zaturzec i Mańkowa w celu ściągnięcia pomocy. Żaden z nich jednak nie wrócił. Rozpłynęli się we mgle. Po nich na dół po linach zjechały dwie kobiety, które rozpoznały sytuację i kazały wszystkim zjeżdżać na dół. Ja z moim przyszłym mężem, jego bratem i jeszcze jednym chłopakiem zostaliśmy do rana na plebani. Przez całą noc co pewien czas musiałam luzować opaskę uciskową, żeby krew dopływała do nogi. Przyszły mąż miał uszkodzoną tętnicę pod kolanem, co powodowało, że przy każdym popuszczeniu opaski strasznie krwawił. Jakoś dotrwaliśmy do rana. Wtedy spuściliśmy Sławka na dół i ukryliśmy go w malinach. Następnie ogrodami zaczęłam przekradać się do naszego domu po konie. Szłam wolno, uważając, czy nie kręcą się w pobliżu jacyś upowcy. Gdy dotarłam do naszego domostwa, nie zastałam nikogo. Rodzice nie byli w kościele. Grupa upowców szła ich zamordować, ale ojciec w porę ich zobaczył i wraz z mamą zdążyli wyskoczyć przez okno i schronić się w zbożu, a później na cmentarzu żydowskim. Przesiedzieli w nim całe niedzielne popołudnie, noc i wyszli z ukrycia dopiero, gdy zaczęłam się kręcić po podwórku. Zwierzęta nie były nakarmione, krowy niewydojone. Ja zaprzęgłam konie do wozu i z tatusiem pojechaliśmy pod kościół. Tam już było kilku Ukraińców, przeciwników mordów. Pomogli nam przenieść mojego przyszłego męża na wóz. Przywieźliśmy go do nas do domu, a ja poszłam szukać Dębskich. Jak ich znalazłam, przyszli i zrobili synowi profesjonalny opatrunek. Na wieczór zawieźliśmy go do Ukraińca zaprzyjaźnionego z Dębskimi. Nazywał się Parfeniuk. Ukrył Sławka w swojej stodole. Tu był najbezpieczniejszy. Doglądali go tu razem ze mną ojciec i matka. Po dwóch dniach musiał zostać przewieziony do szpitala w Łokaczach. Mój ojciec dał konie, a Ukrainka Paraska Padlewska podjęła się zawiezienia go. Tu amputowano mu nogę. Później przetransportowano go do Włodzimierza i dzięki pomocy kolegów z konspiracji dostał się do szpitala. Moja rodzina ukrywała się u Ukraińca Sawy Kowtoniuka, który przechowywał nas w stodole i w zbożu. Nocami widać było łuny płonących, mordowanych przez upowców kolejnych polskich wsi. W dzień przez Kisielin bandyci pędzili stada krów zrabowane u polskich gospodarzy, które czując, że idą na rzeź, strasznie ryczały. Na trzeci dzień Sawa przyszedł rano do ojca i powiedział, że upowcy chcą z nim rozmawiać. On poszedł. Gdy wrócił, poinformował nas, że przekonywali go, że atak na kościół był nieporozumieniem, że to się już nie powtórzy. Sugerowali też ojcu, by z rodziną wracał do domu, bo nic jej nie grozi. Ojciec wahał się, ale Ukrainiec ostrzegł go, by nie wierzył w zapewnienia upowców. Jego zdaniem chcą oni wszystkich Polaków wymordować. 15 lipca 1944 r. przeprowadził nas do Zaturzec. Najpierw wziął kosę na plecy, poszedł przez swoje pole i łąkę do lasu i sprawdził, czy droga jest wolna. Po godzinie wrócił i powiedział, że można iść. Szybko ruszyliśmy do Zaturzec. Nie mieliśmy co zabierać z domu, bo wszystko zostało zrabowane. Tak jak my postąpiła większość mieszkańców Kisielina i okolicy. Dębscy zostali w Kisielinie. Ojciec mojego przyszłego męża, Leopold, nie chciał się nigdzie ruszać. Wierzył, że jako lekarz jest niezbędny dla Ukraińców i ci go nie ruszą. Upowcy zabrali go z domu w końcu lipca i powieźli drogą do Twerdyń. Więcej go nikt nie widział. Jego żona zginęła wraz z nim. Według Ukrainek, Anny Parfeniuk i Ahniji Sidłowskiej, gdy Ukraińcy zabierali Dębskiego, jego żonie powiedzieli: A ty idź, gdzie chcesz. Miała bowiem wpisaną w dowodzie narodowość ukraińską. Wpisał ją szef rejonu. Ona odpowiedziała, że miejsce żony jest przy mężu i razem z nim dobrowolnie poszła na śmierć. Ukraińcy zamordowali jeszcze Wincentego i Józefa Biesiagów, Rudolfa Nowickiego i Salomeę Ziółkowską. Jak po latach ustalił mój mąż, Ukraińcy zamordowali w kościele w Kisielinie 17 osób, pochodzących z Kisielina, dwie osoby z Kisielina Zielonej, dziewięć z Adamówki, jedną z Jachimówki, pięć z Janowca, trzy z Dunaju, dwie z Leonówki, jedną z Niedźwiedziej Jamy, osiem z Rudni, dwie z Trystaku, dwie z Twerdynia, dziesięć z Warszawki, pięć z Woronczyna, osiem z Zapustu, siedem z Żurawca. Łącznie zamordowali 82 osoby. Cztery osoby poległy w obronie świątyni. Dzięki obronie uratowało się zaś osiemdziesiąt osób. Mord w kościele był oczywiście dopiero początkiem czystki etnicznej, przeprowadzonej przez UPA w całej okolicy”.

    Materiał #AGNIESZKA MARCINIUK facebook

  33. kolejny said

    Niech argumentem dla tych co twierdzą, że nie wszyscy ukraińcy są banderowcami będzie historia mojej ś.p. babci z okolic Lwowa. Cytat Babci.”Jeszcze wieczorem bawiliśmy się razem z ukraińskimi dziećmi, kiedy w nocy przyszli do nas i zaczęli zabijać. Znali nas wszystkich”. Takich opowieści jest mnóstwo. Radzę wam tchórze ukrywający się pod płaszczykiem tolerancji i „miłosierdzia” zmienić natychmiast podejście bo będziecie kolejnymi ofiarami tych socjopatów=opętańców. Waszym problemem jest zamiana katolicyzmu na tę wydmuszkową, posoborową sektę lolka jp2. Prawdziwy katolik jest rozważny, ostrożny, odważny, nie szuka poklasku, nie spoufala się, ma hierarchię ważności. Dla niego, mając rodzinę(rzadkośc bo lepiej być samemu czy ewentualnie mieć psa i kota) najpierw kocha żonę, dzieci, potem rodziców, rodzeństwo, dalszą rodzinę, innych katolików, swoich rodaków a dopiero później „przelewa” pozostałą miłość bliźniego na inne narody, wiedząc, będąc rozważnym komu można zaufać więcej a do kogo zachować dystans.Przy czym ta milość bliźniego, to przede wszystkim przykład by inni poznali prawdziwą wiarę a nie debilne uśmieszki i wazaliniarstwo jak w przypadku obcych (ukraińcy i inni przybysze). Zawsze też katolik wie, że jego uwaga przede wszystkim skierowana jest na Pana Boga i Jego okolicę(Matka Boża, święty Józej i inni).
    Katolik nie ulega manipulacji diabło-mediów, ukierunkowujących go bezmózgowo na jakieś sentymentalne wsparcie, sympatie do jakiegokolwiek narodu…..

  34. JanuszT said

    Śp Tato opowiadał mnie, że prababcię moją banderowcy przybili za… język do drzewa, żeby konała powoli, wykrwawiła się itd…

    Nigdy przed banderowcem nie uklęknę bracia i siostry, a także przed murzynem czy innym kolorowym, wolę umrzeć…

  35. Bezpartyjna said

    Panie Januszu (mam nadzieję, że wybaczy mi Pan tę poufałość),
    jutro jeszcze raz przeczytam Pańskie teksty, zwłaszcza relacje, przepelniony bólem wiersz, zdjęcia, doczytam o Horochowie, … dzisiaj zbyt duża dawka do ponownego przemyślenia i refleksji. I w ogóle cały wątek o Wołyniu.

    Przytulam Wszystkich Piszących z Sercem, Czytających Rozumem oraz Uczących się Naszej historii!

  36. JanuszT said

    Pani Oleńko kochana nie ma żadnego problemu, My jesteśmy tylko i aż w gościnie u wielce szlachetnego naszego kochanego Maruchy, wielkiego człowieka.

  37. Bezpartyjna said

    P. Kolejny,

    tak, to jest właśnie sedno sprawy, a jednocześnie stanowi olbrzymi problem (?) we właściwym rozumowaniu u wielu Rodaków (?)
    Swoją drogą poruszył Pan bardzo wiele absolutnie ważnych kwestii.

  38. Boydar said

    A jak ja piszę zez śledzioną (bo mam, a serca już nie mam) to też się mogę załapać ? Śledziona też jest wporzo, co Pani szkodzi …

  39. revers said

    W Warszawie podczas marszu upamiętniającego rzeź Wołyńską doszło do ewakuacji uczestników

    Ponad tysiąc osób ewakuowano z Krakowskiego Przedmieścia w Warszawie. Koło kościoła św. Anny policyjni pirotechnicy unieszkodliwili pocisk przyniesiony przez 31-letniego mężczyznę na uroczystości zorganizowane w ramach obchodów rocznicy zbrodni wołyńskiej.…

  40. revers said

    Ukraina powinna mieć prawo do przeprowadzania uderzeń na obiekty wojskowe na terytorium Rosji, Białorusi i Krymu znajdujące się poza jej kontrolą – oświadczyły USA.

    Paul Massaro, doradca amerykańskiej komisji rządowej ds. bezpieczeństwa i współpracy w Europie, poinformował o tym na swoim koncie na Twitterze.

    ———-
    Niech spróbują…
    Admin

  41. Ukrainiec NIGDY Nie był, NIE Jest I NIE Będzie Moim Bratem ! said

    Twój komentarz oczekuje na moderację.
    2022-07-12 (Wtorek) @ 01:20:20
    [Zwrotka 1]
    Ukraińska krew to WROGA krew. Jestem Polakiem
    Żaden Ukrainiec NIE jest moim bratem
    W zgodzie z historią, a nie na bakier
    Niesie mnie PRAWDA, nie powstrzyma żadna propaganda

    To walka o PAMIĘĆ, nie wolno zapomnieć
    Co nam zrobili BANDEROWCY, ich morderstw
    Gwałcili, zabijali kobiety, a małe dzieci
    Kurwa, nabijali na sztachety

    Kim trzeba być i co trzeba mieć w głowie?
    Tak NIE zrobi nawet zwierzę, a co dopiero człowiek?
    Co to za NACJA ukraińcy? To PRZEKLĘTA swołocz
    Która ZARZNĄ sąsiada, który mieszka od lat obok

    A nasi politycy stają z nimi ramię w ramię
    Lansując się na neo-banderowskim Majdanie
    ODZIERAJĄC z godności bestialsko zabitych Polaków
    Wspierając potomków naszych katów

    [Refren] x2
    Zamknij oczy i weź sobie to wyobraź
    Kobieta gwałcona na oczach jej ojca
    Konające dzieci NABITE na płotach
    Martwy mężczyzna z bagnetami w oczach

    Zarżnięta Matka z flakami na wierzchu
    Unoszący się zapach krwi w powietrzu
    Wyobraź to sobie siostro, bracie zanim
    Zsolidaryzujesz się z przeklętym UKRAINCEM!

    [Zwrotka 2]
    Nie zabijali tak po prostu, to sprawiało im radość
    Cięli Polki od waginy po szyje żywcem
    Słabo aż się robi człowiekowi, kiedy o tym wszystkim myśli
    I ja mam się bratać z ich potomkami? NIGDY!

    My, Polacy nosimy w sercach blizny historii
    O Wołyniu, o zabitych bliźnich nikt nie zapomni
    Rodziny, małe dzieci, tortury, bestialskie mordy..
    Przecież to robili właśnie oni, banderowcy

    A Ty, jak chcesz to pal za ich potomków świeczki w oknach
    Ja tego nie zrobię, bo myślę o naszych przodkach
    Kiedy to robisz to przewracają się w grobach
    Bo bratasz się z tymi, co mają BANDERĘ za Boga

    I przestań mi gadać, że mam ludzkie życie za nic
    I tak nigdy w życiu nie przeleję krwi za nich
    Jak będzie trzeba to przeleję krew w obronie naszych granic
    NIGDY nie zbratam się z Ukraińcami!

    [Refren] x2
    Zamknij oczy i weź sobie to wyobraź
    Kobieta gwałcona na oczach jej ojca
    Konające dzieci nabite na płotach
    Martwy mężczyzna z bagnetami w oczach

    Zarżnięta Matka z flakami na wierzchu
    Unoszący się zapach krwi w powietrzu
    Wyobraź to sobie siostro, bracie zanim
    Zsolidaryzujesz się z przeklętymi UKRAINCAMI!

    [Zwrotka 3]
    Pretekst do wojny, kaprys Stalina
    Slabodna, niezawisla Ukraina
    PRZESTAŃ popierać, jak nie wiesz synu
    Czym był Wołyń przy Katyniu..

    Nie ma na świecie takiego drugiego
    Miejsca krwią sąsiadów zbrukanego
    Mordu przez świat przemilczanego
    Przez naród, co nie zna języka własnego

    50 tysięcy rodzin mieszanych
    Leży bez mogił gdzieś pogrzebanych
    Bo gieroje z uon z siekierami
    Kazali, by powybijali się sami

    Jak mąż, Ukrainiec nie chciał Polki ubić
    Całą rodzinę doprowadzał do zguby
    Gdy żona, UKRAINKA męża nie zabiła
    Ona wraz z dziećmi życiem przypłaciła

    Zwykły BANDYTYZM ukrainski, napady, dywersja
    Sąsiedzka przemoc – to był ich zwyczaj
    Przemyt, gwałty, grabieże, morderstwa
    Aż powstał Korpus Ochrony Pogranicza

    Skradzione ziemie tam, gdzie leżą szczątki
    Najciemniejsze historii zakątki
    Zanim powstała Dywizja Wołyńska
    Popełniali ludobójcze skurwysyństwa

    200 tysięcy wymordowanych
    Narodowo-wyzwoleńczy schemat
    Dziś mówią o UPA jak o bohaterach
    Każą zapomnieć tych, których nie ma

    Po polskich wsiach nie ma nawet fundamentów
    Dla Ukraińców te ziemie są przeklęte
    Tam gdzie pomniki stoją bez głów
    Od zawsze była Polska i będzie Polska znów!

    [Refren] x2
    Zamknij oczy i weź sobie to wyobraź
    Kobieta gwałcona na oczach jej ojca
    Konające dzieci nabite na płotach
    Martwy mężczyzna z bagnetami w oczach

    Zarżnięta Matka z flakami na wierzchu
    Unoszący się zapach krwi w powietrzu
    Wyobraź to sobie siostro, bracie zanim
    Zsolidaryzujesz się z Ukraińcami!

  42. revers said

    Wolyn 1943 caly film

  43. Ale dlaczego? said

    Dziś za to widziałem „na mieście” Ukrainkę z koszulką z napisem jakimś o wojnie rosyjskiej i tryzubem.
    Co do ścierw jak gazeta „polska”, to dlaczego autor wprost nie przypomniał, że red. naczelny tego gówna, Sakiewicz jest agentem SBU i został przez nią odznaczony medalem za wspieranie banderowców?
    Zaś co do gówna wyborczego, to przecież współrealizują obietnicę: „Was Polaków nie będzie”. Po co to zdziwienie?
    Za wp zapewne też jacyś czosnkowi stoją.
    Zresztą.
    Naczelny ma OCZYWISTE referencje, a może nawet Ukr, sądząc z nazwiska:
    https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Piotr_Mie%C5%9Bnik

  44. mate29 said

    „Zachód ” utworzył : Gazetę Polską i PIS dla „ciemnoty moherowej ”
    oraz Gazetę Wyborczą i PO dla ” wykształciuchów „

  45. mate29 said

    https://wydarzenia.interia.pl/zagranica/news-rzeczniczka-rosyjskiego-msz-odpowiada-lechowi-walesie,nId,6149712

    Wałęsa zdradza bardzo ważne fakty historyczne !
    Plan zniszczenia ( wyzwolenia ) Rosji powstał już w latach 1990 – tych!
    Planiści rozpisali go na etapy :
    1, Utworzyć na terenach otaczających Rosję bojówki anty rosyjskie ( OUN , UPA , Azow ,Prawy Sektor , Aidar , „żołnierze wyklęci” , … )
    2. Zniszczyć ( wyzwolić ) państwa ,które w jakikolwiek współpracowały z Rosją ( Jugosławia , Libia , Syria , Irak ,… )
    3 . Cały czas prowadzić nagonkę na Rosjan w mediach ( TVN co dziennie pieprzyła o Katyniu a o Wołyniu ani razu , …)
    4. Teraz przyszedł czas na samą Rosję

  46. Piskorz said

    re 16 Dodam, że pierwsze morderstwa na narodzie polskim dokonywane przez Ukraińców datują się w latach 1916-1918.”…Tak było,pisałem tu o tym..!!

  47. JanuszT said

    46.

    Ok panie Piskorzu, dużo pan czyta to i pan wie jak było i jest.

  48. ! said

    PiS neguje ludobójstwo na Wołyniu.

    Rosjanie jako jedyny kraj walczą o pamięć pomordowanych Polaków, a rząd Polski to zbojkotował!

    Patrzcie!

    https://wiadomosci.wp.pl/oswiadczenie-ponad-40-panstw-zbojkotowalismy-spotkanie-na-forum-onz-6789480822020736a

    Zapamiętajcie państwa, które zanegowały ludobójstwo na Wołyniu i które poparły banderowską Ukrainę atakując Rosjan na forum ONZ:

    Oświadczenie zostało podpisane przez: Albanię, Andorę, Australię, Austrię, BELGIĘ, Bułgarię, Kanadę, Chorwację, Republikę Cypryjską, Czechy, Danię, Estonię, Finlandię, Francję, Gruzję, Niemcy, Grecję, Gwatemalę, WĘGRY, Islandię, Irlandię, WŁOCHY, JAPONIĘ, Łotwę, Liechtenstein, Litwę, Luksemburg, Maltę, Republikę Mołdawii, Monako, Czarnogórę, Macedonię Północną, Niderlandy, Nową Zelandię, Norwegię, Palau, Polskę, Portugalię, Rumunię, Słowację, Słowenię, Hiszpanię, Szwecję, Ukrainę, Wielką Brytanię, Stany Zjednoczone i Unię Europejską.

  49. ! said

    Na to wychodzi, że w Europie tylko Rosja, Białoruś, SERBIA i co ciekawe Turcja nie poparły banderyzmu i nie zanegowały Wołynia. Watykan pewnie chciał ale w ONZ to ma chyba tylko status obserwatora.

  50. JanuszT said

    … Bandyci spotkali ojca na podwórku, wprowadzili go do kuchni i kazali położyć się na podłodze. Pamiętani wyraźnie bladą twarz ojca. Powiedział cicho do nas: „Kładziemy się dzieci, oni będą teraz nas rabować”. W tej sekundzie słyszałam straszliwy huk wystrzału karabinowego — trzymałam na ręku matą Basie. Skaczę w jednej chwili do uchylonego okna, Basia wypadła mi z rąk, słyszę za sobą dalej kilka wystrzałów karabinowych. Wybiegam na podwórze, wpadam w zboże. Uciekam, nie wiem w jakim kierunku, ale byle dalej od bandytów. Za mną skoczył do okna brat Marian. Trafiły go jednak dwie kule bandytów –jedna w plecy obok łopatki, druga rozpryskowa urwała mu dolną lewą żuchwę. Padł do tyłu z powrotem do wewnątrz i zawisł na kołysce, na biegunach, stojącej tuż przy oknie. Marian zapamiętał tylko dwa słowa bandyty, który w tym momencie podszedł do kołyski i złapawszy go za włosy zwisającej w dół głowy, powiedział „Konać Lachu”!…
    13 czerwca Ukraińcy zamordowali…
    #ToMyjesteśmyPamięcią #PlomienBraterstwa #ПолумяБратерства
    #NeverAgain #WeRememberTheFact #ПамятаємоПравду #Reparacje #UkrainianReparationsForPoland #Odszkodowania #CzasZapłatyZaRzeź !!! #Polishholokaust #WW2 #WorldWarTwo #Wołyń #Kresy #UkrainianMurdered #OUN #UPA #UA #Ludobójstwo #Genocidum #Genocide #GenocidumAtrox #UkrainianCrimes #UkrainskieZbrodnie

  51. JanuszT said

    🇵🇱#Wołyń #bandera #ukraina #ukrainapolska
    Nie o zemstę chodzi a o Pamięć i Prawdę…
    Wołyń, 1943-1945… R.I.P.

    „Płakały drzewa,niebo płakało,
    Dziś już historią to co się stało.
    Czy ktoś pamięta,rzeź niewiniątek,
    Mord banderowców,dało początek.
    Popatrz tatusiu-Czy to sąsiedzi?
    Tata nie zdążył dać odpowiedzi.
    Głowę przecięło ostrze siekiery,
    Do domu weszła,armia bandery.
    Nastał krzyk żony,dzieci płakały,
    Lecz co Ich czeka to nie wiedziały.
    Takie niewinnie,życia spragnione,
    Śmiercią męczeńską,dziś zakończone.
    Pierwsza w kolejce,dziewczynka mała,
    Na nic się zdało że tak płakała.
    A banderowcy zabawę mieli,
    Najpierw paluszki,wszystkie obcięli
    Dziecię piszczało,oddech zapiera,
    Gdy twarz ćwiartował,straszny bandera.
    Takich boleści,nie wytrzymało,
    Biedne dzieciątko,życie oddało.
    Następny chłopak z ogromnym krzykiem,
    W ręku oprawcy z Jego językiem.
    Też musiał przyjąć,wiele katuszy,
    Gdy obcinano Mu nos i uszy.
    Zakończył życie po wielkiej męce,
    Teraz już z siostrą,idą za ręce.
    Choć już promienni,lecz jeszcze smutni,
    W domu zostali,sprawcy okrutni.
    Czekają jeszcze na brata swego,
    Choć tak niedawno,urodzonego.
    Płakał jak zawsze,bez świadomości,
    Choć ból miał wielki,łamanych kości.
    Nie płacz dzieciątko,zaraz się skończy,
    Z siostrom i bratem znów Cię połączy.
    Małe serduszko,już bić przestało,
    Gdy o podłogę się roztrzaskało.
    Śmiercią męczeńską,poszła gromadka,
    Na koniec jeszcze została matka.
    Ona już wiele się nacierpiała,
    Śmierć własnych dzieci,męża widziała.
    Najpierw zgwałcili,oczy wykłuli,
    Jeszcze na koniec Jej brzuch rozpruli.
    W krwawym potoku,gdy tak leżała,
    Jako ostatnia,życie oddała.
    Chodźcie dzieciątka-Mężu kochany,
    Razem pójdziemy w niebieskie łany
    I jeszcze wiele do Nas dołączy
    Okrutnym mordem,swe życie skończy.
    Dziś pamiętajmy z Wołynia ludzi,
    Gdy w naszych sercach,rozpacz się budzi
    Żyć w innym czasie to szczęście Mamy,
    Tylko dlaczego,Niedoceniamy?”

    #Wołyń

  52. revers said

    Obrona Huty Stepańskiej 16-18 lipca 1943 r.
    Tekst Janusz Horoszkiewicz, Kustosz Pamięci Narodowej.
    W 2018 r. na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie pojawiła się nowa tablica, a na niej wśród innych nazw widnieje napis Huta Stepańska i Wyrka. Czym zasłużyły te dwie wsie na taki zaszczyt? Ja syn świadka wydarzeń, który widział na własne oczy historię, opiszę w wielkim skrócie, co słyszałem od wielu Jemu podobnych.
    Polacy w osaczeniu stają się ofiarą Ukraińców.
    Zimowym dniem 4 lutego 1943 r. do Huty Stepańskiej przyjechał saniami z Folwarku koło Ostów, położonych kilkanaście kilometrów przed Sarnami Mieczysław Drzewiecki. Zajmował się handlem żywnością i był częstym gościem w Hucie. On to przywiózł tragiczną wiadomość o wymordowaniu 3 lutego w sąsiedniej Janówce 8 osób w domu Bronisława Teodorowicza. Zamordowani byli w niezwykle okrutny sposób, a kilkoro miało porąbane głowy. Na Hucian padł strach, snuli przeróżne domysły i pozostało na tym, że był to napad rabunkowy. Podobnych napadów i tak samo okrutnych zbrodni było w okolicy już kilka, wydarzyły się końcem 1942 r., zabity został wtedy Bolesław Bańkowski i spalony na ognisku przez Ukraińców Jan Zieliński. Nikt jeszcze nie słyszał o banderowcach.
    Prawdziwy szok przyszedł w niedziela 7 lutego 1943r. kiedy w oddalonych o 6 km do Huty Stepańskiej, Butejkach dokonano następnej okrutnej zbrodni.
    Zamordowani zostali Eugeniusz i Zofia Sokołowscy, ich zamężna córka Maria Bratkowska będąca w dziewiątym miesiącu ciąży z 3 letnim synem Andrzejkiem oraz narzeczeństwo Edward Kalus 23 i Eugenia Jucewicz. Powiązanych drutami domowników pilnowali w salonie bandyci, nie wychodzili na zewnątrz. Czekali oni na powrót Sokołowskiego i Kalusa, kiedy wrócili wieczorem, tak samo ich powiązali. Zanim zaczęli mord, torturowali ich. Miejscowi mówili, że chcieli od mordowanych złota, którego nie mieli. Następnie kazali chłopom, Ukraińcom z sąsiednich domów przynieść topór i pniak. Postawili go w salonie i kolejno odrąbywali głowy. Mordercy byli Ukraińcy z Kryczylska, ich akcent mowy nie budził żadnych wątpliwości. Był z nimi też Misza Lender, Ukrainiec ze Stepania, kolega Edwarda Kalusa. Za dwa dni banderowcy wymordowali Parośl, a nocą z 9 na 10 lutego napadli na dom Piotrowskich w Hucie i zabili 4 osoby. Stanisław Piotrowski broniąc się zabił jednego napastnika toporem, a drugiemu odrąbał ramię, który wieziony do rodzinnych Telcz już za Hutą stracił przytomność.
    Powołanie samoobrony w Hucie Stepańskiej i Wyrce
    W dzień 10 lutego za radą Ks. dr Bronisława Drzepeckiego, Hucianie powołali pierwszą polską samoobronę na Wołyniu. Wiekowa wieś szlachecka, z równie długimi tradycjami uczestnictwa jej obywateli we wszystkich wojnach, postanowiła stanąć do swojej obrony. Za jej przykładem szybko poszła równie ważna wieś Wyrka. Tak powstał rejon samoobrony Huty i Wyrki, które szybko stały się dla okolicznych Polaków jedynym ratunkiem, a dla banderowców solą w oku. Powołano dowództwo cywilne z Władysławem Kurkowskim na czele i wojskowe z pierwszym komendantem Hieronimem Konwerskim.
    We wsi było nieco ukrytej broni kłusowniczej i karabinów z czasów I Wojny Światowej. Całą nadzieję jednak położono w próbie odnalezienia 40 karabinów mało kalibrowych, a będących przed wojną własnością Związku Strzeleckiego. Akcją ukrycia broni po wkroczeniu sowietów kierował komendant Strzelców Stanisław Garbowski, pomagali mu w tym huciańscy policjanci. Wszystkich uczestników ukrycia broni aresztowano 30 września 1939 r., a w końcu wywieziono ich na Sybir. Mimo poszukiwań broni nigdy nie odnaleziono. Pozostało poszukiwanie ukrytej broni i zakup od Węgrów chroniących tory. Akcja była na tyle skuteczna, że do napadu zdołano zebrać jej ponad 80 sztuk, w tym karabiny maszynowe.
    Szybko samoobrona zdołała zabezpieczyć wieś oraz okoliczne sąsiednie wsie przed banderowcami. Tam gdzie nie było samoobrony kolejno wsie były napadane i unicestwiane, a ci, którym nie udało się zbiec, byli zabijani. Tak w drugiej połowie marca unicestwione zostały polskie wsie i osiedla wokół Derażnego i Chołoniewicz. W kwietniu mordy przybliżyły się pod Hutę i Wyrkę. Początkiem miesiąca wymordowali Dworzec. Doszło też 7 kwietnia do tzw. bitwy w Butejkach, wtedy to Polacy prewencyjnie zaatakowali stacjonujący tam duży oddział banderowców, w wyniku walki zginęło 16 członków samoobrony i 2 sowieckich partyzantów wspierających polski atak. W Wielki Piątek 23 kwietnia wymordowana została Janowa Dolina. Pętla wokół Huty i Wyrki coraz mocniej się zaciskała. We wsi zgromadziło się bardzo dużo uciekinierów z całej okolicy. Polskie wsie odcięte zostały od świata, pozostała im jedynie walka lub śmierć.
    Przygotowania do zbrojnej obrony wsi.
    Dowództwo, po odejściu ze wsi z partyzantami Konwerskiego (zginą on w niewyjaśnionych okolicznościach) objął chorąży Jan Szabelski, wprowadzając drakońską dyscyplinę. Tylko w ten sposób można było przeciwstawić się banderowcom i samoobronie wsi ukraińskich wspierającej swoimi siłami banderowców. Nowe siły i większe możliwości sprowadzili razem ze swoim przybyciem w maju uciekinierzy z Wilczego, podobnie wcześniej siły wzmocnione zostały przez Halinówkę. Już wtedy banderowcy nie mogli ot tak sobie zaatakować i zdobyć nasze samoobrony. A co było równie ważne samoobrony wspierane one były przez sowieckich partyzantów, przechodzących „Szlakiem Poleskim” z lasów Zwiero-Kotowskich na bagna Polesia.
    Wokół Huty Stepańskiej zostały w przemyślany sposób wykonane fortyfikacje obronne. Utworzono 6 Sektorów obrony z dużymi bunkrami strzeleckimi, jako ich centrum. Kopano okopy i rozciągano druty kolczaste tworząc zasieki na wzór wojny sprzed ponad 20 lat, którą wszyscy dorośli mieli w pamięci. Wszystko działo się w atmosferze strachu związanego z nieprzerwanymi mordami banderowców w okolicy. Jednocześnie ciągle groziła ze strony Niemców pacyfikacja, za posiadanie broni. Wymagało to wielkich zabiegów, aby skutecznie ją kryć, a na wypadek nagłego ataku natychmiast mieć do dyspozycji.
    Sądny Dzień, batalion pacyfikacyjny przybył zniszczyć wieś.
    Nieprzerwany ciąg wydarzeń, jakie w czerwcu 1943 r. działy się w Hucie Stepańskiej i okolicy, zwiastował nadchodzący nieuchronnie koniec. Rozpoczęło się od złapania 9-ciu uzbrojonych sowieckich partyzantów, których posądzano, że to banderowcy i próbowano oddać w ręce Niemców. Kilka dni po tym, od strony Stydynia przez Omelankę weszła niemiecka kompania Wermachtu i zatrzymała się w Słonym Błocie. Niemcy patrolowali teren, a na drugi dzień odeszli do Stepania. Ich przyjście było bardzo niepokojące.
    Za tydzień 16 czerwca, nastał „Sądny Dzień” dla Huty Stepańskiej. Wieś został otoczona przez batalion pacyfikacyjny. Kto mógł uciekł ze wsi, broń pochowano, a wszyscy z niepokojem oczekiwali następnych wydarzeń. Niemieccy żołnierze czekali na rozkaz pacyfikacji. W domu organisty Franciszka Józiuka obradował Sąd Wojenny. Niemcy zarzucali Hucianom wspieranie sowieckich partyzantów, ukrywanie Żydów, posiadanie broni ręcznej i maszynowej, napadów na ukraińskie wsie, łączności radiowej z Londynem i otrzymywanie zrzutów broni. Za to wszystko groziła całkowita zagłada wsi i egzekucja ludności.
    Jako główny obrońca wystąpił Ks. dr Bronisław Drzepecki, biegle władający językiem niemieckim. Po kolei obalał wszystkie zarzuty, wskazując na prowokację ukraińską. Sąd nie podjął decyzji o pacyfikacji, jednak do końca nie dał wiary wyjaśnieniom i ostrzegł przed pomocą dla partyzantów, stwierdzając „Następnym razem pacyfikacja będzie bez sądu”.

    cdn.

  53. revers said

    C.d. Odchodzący Niemcy proponowali opuszczenie wsi, oferowali chętnym ochronę w drodze do s
    tacji. Z okazji skorzystało kilkanaście rodzin, przeważnie uciekinierów z innych wsi. Odszedł min. dowódca VI Sektora obrony Leon Krokus, na którego miejsce mianowano 21 letniego Edwarda Pomerańskiego z Halinówki.
    Atmosfera trwogi i pobożności.
    Po odejściu Niemców w Hucie nastała atmosfera wielkiej pobożności oraz pobudzona została nadziei na przetrwanie. Księża modląc się nieustannie z wiernymi, wezwali do zachowania ścisłego postu na resztę życia, w środę przed oktawą Bożego Ciała. Intencją tego postu było ocalenie z rąk banderowskich morderców. Dla upamiętnienia ocalenia wsi i ochrony przed bandami, postawiono po kilku dniach trzy krzyże z napisem „Jezu Ratuj Nas”. Ocalał jeden koło Słonego Błota, stoi do dziś, i jest naocznym świadkiem zagłady wsi.
    W całej okolicy Polacy stawiali krzyże, miały za wstawiennictwem Bożym uchronić ludność od nieszczęść. Święta wyczekiwane były z nadzieją, pokładaną w Opaczności Bożej, nie pominięto żadnego z nich. W okresie mordów banderowskich, kojarzyły się jednak z wielkim zagrożeniem. W święto Zwiastowania Pańskiego 25 marca banderowcy napadali na kolonie i wsie wokół Derażnego, w Wielkim Tygodniu wysadzali kościół w Stepaniu i mordowali Janową Dolinę. Nakładające się na siebie ważne święta Narodzenie Jana Chrzciciela i Boże Ciało 24 czerwca, Apostołów Piotra i Pawła 29 czerwca i odpust Najświętszego Serca Pana Jezusa 2 lipca, wydawały się być idealną datą dla banderowskiego ataku. Dla uspokojenia ludności w czasie procesji demonstracyjnie wzmacniano sektory obrony, a mężczyźni niebędący dotychczas w odwodzie kosynierów musieli przy sobie posiadać piki do obrony. Jednak procesja odbyła się bez incydentów. Obrońcy przygotowywali się ciągle do walki, ale banderowcy mieli chwilowo inne plany, nadchodził 11 lipca. Ostatnią uroczystością i pożegnalnym świętem był odpust parafialny, Najświętszego Serca Pana Jezusa, 2 lipca. Podobnie zabezpieczona, jak Boże Ciało.
    Banderowcy tańcują 11 lipca.
    Kilka dni później przyszła wiadomość radiowa o śmierci Wodza Naczelnego Władysława Sikorskiego, od strony wsi ukraińskich słychać było głośne dźwięki muzyki i piosenek partyzanckich. Demonstrowali w sposób jednoznaczny wrogość do Polaków, a ich radość była wielka. W Hucie Stepańskiej i Wyrce odbyły się Msze żałobne w intencji ojczyzny i tragicznie zmarłego Wodza. Niemcy już się nie pokazywali, Ukraińcy nie mieli wstępu do polskich wsi, więc księża mogli pierwszy raz zaryzykować tak radykalne uroczystości. Wśród modlących się zapanowała atmosfera żałoby i zagubienia, dotychczas kultywowana była nadzieja na odrodzenie Polski za sprawą opatrznościowej misji Wodza.
    Jednak każdy kolejny dzień przynosił złudną nadzieję na uspokojenie sytuacji, ludzie mówili „Przecież Ukraińcy muszą tak jak i my kosić swoje zboża”. I nagle nieco się uspokoiło, przygasły nocami łuny pożarów od tygodni rozjaśniające niebo ze wszystkich stron. Na kilka dni przed 11 lipca zaprzyjaźnieni Ukraińcy, a było ich nie mało informowali, że banderowcy gdzieś pojechali furmankami. Jednak w kwatermistrzostwie banderowskim w Hutwinie i Stydyniu Wielkim przygotowania do karmienia dużej ilości ludzi trwały ze wzmożoną siłą. Zabijane były świnie i wędzone niekończące się pęta kiełbas. Bimbrownie gnały beczki samogonu, aby zabawa była jak się patrzy. Pracujący przy tym ludzie mówili „Szykuje się jakieś wielkie weselisko, chłopcy (tj. banderowcy) będą tańcować.”
    Nie było łączności ze światem, nikt nie wiedział o masowych mordach w odległych powiatach włodzimierskim, horochowskim, kowelskim i łuckim.
    Nieuchronny atak zbliżał się gwałtownie.
    Nadzieję na ocalenie studził jednak konny zwiad huciański, operujący daleko pomiędzy ukraińskimi wsiami. Informacje o przemieszczaniu się oddziałów banderowskich pod Hutę Stepańską zabierały spokój. W czasie jednego z wypadów zwiadowcy zdołali pojmać i sprowadzić do Huty furmana, który na chwilę odstał od kolumny banderowskich wozów jadących od strony Czernyża w kierunku Stydynia Wielkiego. Wóz wypełniony był łupami z jakiejś napadniętej i obrabowanej polskiej miejscowości. Przesłuchiwany dokładnie zdał relację o trasie przejazdu i planach banderowców. Ze względu na to, że widział pozycje obronne w Hucie Stepańskiej, które były ukrywane w największej tajemnicy, dowództwo podjęło decyzję o rozstrzelaniu furmana, rozkaz został wykonany. Wszyscy Ukraińcy wiedzieli, że żaden z nich nie wyjdzie żywy z Huty Stepańskiej, w ten sposób zabezpieczano się od szpiegów. Okrucieństwa banderowskich mordów, wymuszały na samoobronie takie trudne decyzje. Chodziło o życie ponad 4000 osób osaczonych i skazanych na walkę o przeżycie. Wsie, które nie stworzyły samoobrony, przestawały już istnieć.
    Ostatecznym potwierdzeniem planu ataku było złapanie w Wyrce banderowskiego zwiadowcy, który podkradał się ostatniej przed atakiem nocy, pomiędzy polskimi pozycjami. Członkowie samoobrony wyciągnęli z niego wszystko, co wiedział, mówił z nadzieją na darowanie życia. Został jednak samowolnie zabity, bez wiedzy dowództwa. Dokonali tego z zemsty obcy, którzy razem z rodzinami ukrywali się w Wyrce, a ich domy były popalone, mieli też pomordowanych w swoich rodzinach. Dowódca na przyszłość zakazał takiej samowoli, karcąc egzekutorów.
    Atak na Hutę Stepańską i Wyrkę.
    Banderowcy atak na Hutę Stepańską rozpoczęli z nastaniem ciemności 16 lipca 1943 r. tj. w święto Matki Boskiej Szkaplerznej. Wystrzelone race świetlne dały sygnał do ataku. Już wcześniej wielki dzwon im. Piotr-Paweł alarmował ludność, bo od strony północnej widać było łuny za Wyrką, to paliły się domy koło Sosznik. Teren zupełnie równinny pozwalał dokładnie określić miejsce i odległość pożarów. Jako punkt obserwacyjny służyła wysoka wieża na kościele. Na rejon samoobrony Wyrki banderowcy atakowali z innego kierunku; Werbcza Wielkiego, Horodzca, Romejek i Polic.
    Atak banderowski wyglądał strasznie. W łunach palących się, pojedynczych domów widać było nieprzebraną masę „czerni”. Szli jak powolna nawała, w rękach trzymając widły, siekiery, szpikulce osadzone na drzewcach. Okrzyki hura, hura, ryzać lachów, hura, hura, paraliżowały obrońców. Według wiarygodnych relacji i tego, co udało mi się ustalić plan banderowców był następujący; pozorowany atak miał odwrócić uwagę od głównego kierunku natarcia.
    Atak pozorowany szedł od strony Stepania poprzez Kamionkę Nową prosto na I Sektor (pierwszy), jego celem było wyciągnięcie obrońców z innych sektorów i udaniem się do pomocy zaatakowanym. Podstęp się nie udał, I Sektor odparł atak, a pozostałe Sektory pozostały na stanowiskach i podjęły walkę.
    Główny zmasowany atak kierował się od strony Rudni, poprzez Lady w kierunku II Sektora obrony przechodząc obok uzdrowiska Słone Błoto. Dowódca sektora zabronił strzelać z oddali, a w tym czasie masa „czerni” zalewała łąki nad rzeczką Gołubicą. Kiedy banderowcy byli już w odległości mniejszej jak 200 m, ktoś z obrońców poderwał się do ucieczki, a za nim ruszyła większa część z kilkudziesięciu osobowej obsady bunkra. Zdołano jednak opanować panikę i zawrócić uciekinierów z powrotem do okopów. Wielką w tym rolę odegrał Franciszek Pomerański i bracia Tkaczyki z kol. Ładesa. Jednocześnie Janek Drozdowski z lkm-mu (lotniczy karabin maszynowy, wymontowany z zestrzelonego niemieckiego samolotu) rozpoczął ostrzał atakującej hordy banderowskiej.

  54. revers said

    C.d Za każdym wystrzałem ustępował strach, do tego na pozycję wracali ci, których zdążyli wcześniej
    uciec.
    Nikt już nie myślał o ucieczce, obrońcy zrozumieli, z kim walczą. Banderowcy od miesięcy napadający i mordujący bezbronnych oraz wspierający ich „siekiernicy” nie byli tacy straszni. Co innego zamordować kogoś bezbronnego w nocy i spalić słomą kryte chaty, a co innego atakować uzbrojonego, potrzeba było odwagi, a tej nie mieli. Los Huty i zgromadzonej tam ludności zależał w tamtym momencie od ilości pozostającej obrońcom amunicji, a tej gwałtownie ubywało. Tak minęła straszna noc ataku, o świcie całonocne walki ustały.
    Upadek Wyrki i odwrót obrońców do Huty.
    Ze względu na wcześniejsze przygotowanie stanowisk do obrony, ataki odpierane były z niewielkimi stratami. Bunkry wokół Huty doskonale zdały egzamin, grad kul nie czynił wielkich spustoszeń. Dla ochrony ludzi, ufortyfikowano piętrową, murowaną szkołę, czyniąc z niej szpital i miejsce dla matek z małymi dziećmi i starców. Na placu szkolnym ogrodzonym siatką metalową wykopane były rozległe schrony ziemne, mogące pomieścić wielką ilość ludności.
    Dowództwo samoobrony nie przewidziało jednak napływu uciekinierów z rejonu Wyrki. Nikt nie przypuszczał z jak wielką skalą ataku banderowskiego przyjdzie się mierzyć obrońcom. Plan zakładał, że na wypadek ataku na jakąś wieś inne przyjdą jej z pomocą, a banderowcy naraz zaatakowali wszystkie. Rozlegle położona Wyrka nie była w stanie się obronić, związała jednak w najgorszym momencie walk połowę sił banderowskich, co dało szansę obrony dla Huty.
    Kiedy uciekinierzy z Wyrki przybyli nakazano kopać następne schrony. Prace szły bardzo szybko i już po kilku godzinach wszyscy znaleźli w nich miejsce. Niebyły one jednak zabezpieczone od góry, chroniły jedynie od ostrzału karabinowego. Banderowcy przy ataku używali również moździerza, a każdy wybuch budził grozę.
    W czasie walki ciężko raniony w nogę został dowódca Jan Szabelski, co mocno zaciążyło nad zaistniałą sytuacją. Leżąc na wozie wydawał rozkazy w tej sytuacji zaistniała potrzeba powołania nowego komendanta. Ostatnim jego istotnym do obrony rozkazem było zaciśnięcie pierścienia obrony do centrum wsi, a tym samym wycofanie obrońców z odległych stanowisk. Był to rozkaz bardzo trafny i pozwolił na dalszą obronę.
    Zbieranie zamordowanych i zbiorowy pogrzeb.
    Poranek 17 lipca rozpoczął się spokojnie. Banderowcy wycofali się do Rudni i tam przygotowywali do następnego ataku, ściągając dodatkowe siły „czerni” z okolicznych wsi. Zganiali na powrót „czerń” która wbrew rozkazom rozeszła się do domów. Albowiem niewielka jej ilość przybyła pod Hutę z własnej woli, lecz z przymusu, przypędzona karabinami banderowców. Jednocześnie Hucianie wyszli na przedpola zbierać od zabitych banderowców broń i amunicję. Czesław Piotrowski walczący w I Sektorze podaje liczbę zabitych Ukraińców na ponad 30. Dane opisane przez Ukraińców w „Lytopisach” tom 2 i 5, wydanych w Toronto niewiele mają wspólnego z prawdą, a więcej z tworzonym kultem banderowskim.
    W tym czasie Hucianie rozpoczęli zbierać trupy z okolicy, tam gdzie można było bezpiecznie dotrzeć. Od strony Zakuścia przywieziono 10 ciał, kilkanaście z za rzeczki Gołubicy, a 17 z Kamionki Nowej wyciągniętych z domu Bronisława Hadama. 5 osób zakłutych wyciągnęli ze schronu Alojzego Sawickiego min. żonę Antoniego Skrzybalskiego, Genowefę i 9 miesięcznego Ludwika. Przywieziono zamordowane córki Hieronima Konwerskiego, Janinę i Wandę. Zabitego w czasie zwiadu Sulikowskiego z Borowej, Babcię Michalinę Kuczyńską, wiejską znachorkę i akuszerkę oraz dziesiątki innych. Zwłoki zwożone były do Domu Ludowego (obecnie w tym miejscu stoi dom W. P. Krota), tam myto pokrwawione ciała, rozpoznawano i przygotowywany był pogrzeb. Większość zginęła od ciosów siekiery lub wideł, niektóre zwłoki nie miały swoich członków. Ile osób zamordowanych nie przywieziono trudno powiedzieć, ale było ich z cała pewnością dużo. O losie wielu ludzi i całych rodzin wszelki słuch zaginą na wieki. W zbiorowej mogile położono jednocześnie ponad 100 osób.
    Stefan Pałka dobija umierającą w męczarniach córkę.
    Szczególnie dramatyczny był pochówek żony i córki Stefana Pałki z Sosznik. Do Huty Stepańskiej uciekli w czasie napadu na kolonię. Stefan jak i inni mężczyźni włączył się natychmiast po przybyciu do samoobrony. Jego żona i córki siedziały w prowizorycznych schronach, koło szkoły, a On był na stanowisku bojowy. Alfreda starsza córka Stefana, usłyszała nadlatujący pocisk z nieba i za chwilkę nastąpił wybuch, który poranił jej nogi. Z boku leżała poraniona mama, Helena (z domu Redest), Alfreda chciała Ją podnieść, ale mama powiedziała żeby ratowała siostrę Krysię, mającą 3 latka. Za chwilę przybiegł jej tata z chłopcami z samoobrony, bo widział gdzie spadł pocisk. Zabrał z nimi żonę i córkę, ponieśli je do szkoły, gdzie był szpital polowy. Alfreda szła za nimi, trzymając za rękę umierającą mamę, która żyła jeszcze kilka minut. Siostrę Krystynę jedynie owinęli w szmatę i kazali zabrać, jak wynosili Ją z sali opatrunkowej to wołała, że chce do Mamy. Miała całkowicie porozrywane wnętrzności, bardzo się męczyła, to trwało długo. Traciła przytomność i z powrotem zaczynała jęczeć z bólu. Ojciec prosił, aby ktoś dobił umierającą córkę, nikt tego jednak nie zrobił. Jeden z obrońców dał mu karabin, a On sam strzelił i zakończył męki córki. Sam szukał śmierci i zgina niedługo po córce.
    Inni znów opowiadali, jak jedna matka przyniosła dwoje zabitych małych dzieci, położyła je przy innych trupach i poszła po następne zamordowane dzieci. Czy przyszła nikt tego nie wie?
    Następna noc walki.
    Następna noc 17 VII przebiegła w zaciętych walkach. Banderowcy w jednym z ataków wdarli się pod sam Dom Ludowy, odległy około 100 m od kościoła, uciekać nie było gdzie. Jedna z kobiet układała obok siebie małe dzieci i mówiła „Niech nas zabiją razem pod kościołem”. Te słowa zapadły w pamięci Mirosława Czarneckiego, który tam leżał i czekał na śmierć. W tym czasie Hucianie z zaciętością odparli i ten atak.
    Wśród banderowców było bardzo dużo obcych, którzy nie znali w ogóle terenu, obrońcy z niedowierzaniem obserwowali jak po zatoczeniu koła ostrzeliwali sie na wzajem. Dwaj obcy banderowcy pobłądzili nocą i przyszli spokojnie pomiędzy obrońcami pod sam kościół gdzie zostali schwytani. Nikt by ich nie rozpoznał gdyby nie był, podwinięty lewy rękaw, taki mieli znak rozpoznawczy.
    Decyzja o opuszczeniu Huty Stepańskiej.
    Nie było najmniejszych złudzeń, co do losu Polaków na wypadek klęski. Banderowcy z zemsty za własne straty dokonaliby masakry tysięcy ludzi. Już wieczorem 17 lipca dowództwo podjęło decyzję o opuszczeniu wsi, czekano tylko na stosowną do tego celu chwilę. Trudno wyobrazić sobie tamtą atmosferę, setki furmanek kłębiących się w centrum wsi i tysiące ludzi zatrwożonych o swój los. Po 2-ugiej w nocy ktoś rozpuścił wśród ludności plotkę, że obrońcy uciekli, a wieś jest niebroniona. Rzeczywiście nikt nie widział uzbrojonych, walczyli w okopach. Rozpoczęła się wtedy paniczna ucieczka około 1000 osób, w kierunku Rafałówki skończyła się tragicznie na moście za Wyrką, gdzie zginęła niewiadoma ilość z kolumny uciekinierów. Ich nabrzmiałe, poczerniałe ciała leżały na drodze i po polach, widział je na własne oczy mój Tata Szczepan, kiedy po dwóch tygodniach z lasów wyprowadzali niedobitków Niemcy. Gospodarze odsuwali je długimi drągami z drogi, bo konie nie chciały iść, taki był odór, że nie można było się do nich zbliżyć.

  55. revers said

    C.d Kiedy z powod
    u braku amunicji, zapadła ostateczna decyzja o opuszczeniu Huty Stepańskiej 18 lipca 1943 r., przed kościołem stało kilkaset furmanek wypełnionych ludźmi, formowano kolumnę do wymarszu. Ustawiano obok siebie po kilka wozów, rozstawiano uzbrojoną obronę, gotową odeprzeć ewentualny atak. Z dyscypliną czekano na rozkaz wymarszu.
    Doszło międzyczasie do ostrego konfliktu, co do kierunku odwrotu, część Hucian z Kopijami na czele optowała za przedarciem się do Przebraża i dalszego trwania na rodzinnej ziemi. Jednak trzeci z kolei dowódca, porucznik Kochański zadecydował kierunek do torów tj. na Grabinę, a co za tym szło opuszczenie Wołynia i wyjazd na roboty do Niemiec. Do torów było blisko, a do Przebraża daleko. Konflikt znalazł tragiczny finał w oddziale partyzanckim na „Zasłuczu”, wtedy Kochański wydał rozkaz zabić skrytobójczo 3 kuzynów Kopijów z Zaułka, najwaleczniejszych obrońców Huty Stepańskiej.
    O 13.00, uciszył się gwar, zebrani jak fala rozpoczęli klękać, a oczy strwożonych ludzi zwróciły się pod kościół. Na wóz wstąpił Ks. Bronisław Drzepecki, udzielił wszystkim absolucji generalnej (in articulo mortis), kończąc słowami „Niech was błogosławi Wszechmocny Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty”. Na zebranych spłynęła wiara w szczęśliwy ratunek, a rozwinięte i podniesione chorągwie procesyjne wskazały drogę.
    W tym czasie od strony Słonego Błota doszło do kolejnego ataku, samoobrona wsparta przez około 500 kosynierów odparła atak. Banderowcy i „czerń” rzucili się do ucieczki, a obrońcy dołączyli do wychodzącej kolumny. Jednocześnie rozpętała się wielka burza z piorunami, która postępowała za opuszczającymi Hutę, jakby ochraniając jej tyły. Tak Hucianie wyruszyli w nieznane, na zawsze opuszczając ojczystą ziemię.
    Obowiązywał zakaz zabierania zwierząt, aby nie spowalniać kolumny. I wtedy wydarzyła się rzecz niezwykła, przy kolumnie zebrały się wszystkie wypuszczone, wolno chodzące krowy, wyczuwające swój los. Ruszyły za kolumną do końca wsi, a potem stanęły. Wielu świadków mówiło, że z ich oczu lały się łzy, jeszcze z oddali słychać było ich błagalny ryk. Podobnie, liczne w okolicy bociany już wcześniej, zaniepokojone o los swojego potomstwa zachowywały się dziwnie nienaturalnie. Próbowały jakby zmuszać do wcześniejszej nauki lotu swoje pisklęta i opuszczenia gniazd znajdujących się na słomianych dachach.
    Przechodzący obok spalonych Hał, Hucianie dopadli i zabili Ukraińców rabujących zgliszcza. Przed nocą cała kolumna szczęśliwie dotarła pod Grabinę, gdzie uzyskali pomoc od Niemców z placówki osłaniającej tory. Komendant placówki Otto Symkowski okazał wiele życzliwości dla przybyłych Polaków.
    Banderowcy wchodzą do opuszczonej Huty Stepańskiej.
    Banderowcy ostrożnie weszli do opuszczonej Huty. Ku zmartwieniu „czerni” nie pozwolili rabować wsi. Sami rabowali i wspaniałomyślnie rozdawali po wsiach nędzne trofea zdobyczne. W następnych dniach wpuścili „czerń”, aby mogła zebrać ochłapy, pokrwawione poduszki, stare baniaki, nadpalone meble i złapać wypłoszone zwierzę.
    Kościół został podpalony 19 lipca o świcie. Wsi jednak nie spalili, stała obrabowana do czasu przyjścia Armii Czerwonej w styczniu 1944 r. Wtedy Ukraińcy z Werbcza Wielkiego, Małego i Kryczylska zaczęli zasiedlać gospodarstwa. Na to banderowcy nie mogli pozwolić i w marcu 1944 r. spalili doszczętnie prawie wszystkie domy. Kilka domów banderowcy rozebrali dla siebie. Wielki i mały dzwon zostały zabrane, do Stydynia Wielkiego i zakopane, tak przeleżały do 1991 r. dziś dzwonią w tamtejszej dzwonnicy. Taki był koniec polskiej Huty Stepańskiej.
    Dziś nie znam już żadnego żywego obrońcy Huty Stepańskiej i Wyrki. Niedługo poumierają Ci, którzy wtedy byli dziećmi. Pamięć o Wołyniu odejdzie razem z Nimi, zgaśnie jak znicz na grobie. Dlatego to opisuję, aby jakakolwiek pamięć przetrwała.
    Janusz Horoszkiewicz
    Kustosz Pamięci Narodowej

Sorry, the comment form is closed at this time.

 
%d blogerów lubi to: