O demokrację
Posted by Marucha w dniu 2022-07-20 (Środa)
Jak zauważa prof. Adam Wielomski, najbardziej satysfakcjonującą klasyfikacją historycznych nurtów nacjonalizmu, jest ich podział według „fal nacjonalizmu”. Poruszanie się po tym podmokłym terenie sprawia często ugrzęźnięcie w wielu dylematach i kontrowersjach wewnątrz dzisiejszego ruchu narodowego, może jedynie pozornie w miarę spójnego.
Dylematy i kontrowersje toczą się zarówno wobec konkretnych idei, jak i postaci i ich autorytetu. Adam Wielomski w swojej książce „Nacjonalizm wobec problemu Europy”[1], rozróżnia dwie historyczne fale nacjonalizmu: demokratyczną i niedemokratyczną.
O nacjonalizmie z okresu pierwszej jego fali powyżej przytoczony autor pisze następująco: „Jego istotą jest uznanie prawa narodów do samostanowienia tak o swoich granicach (samostanowienie zewnętrzne), jak i formach władzy, ustroju”. W Polsce ten nurt wyraził się najpierw w reformach Sejmu Wielkiego, później w ideach romantyzmu i powstaniach.
Drugi nurt – jak przekonuje Wielomski – powstał na fali zawiedzenia się demokratyczno-liberalnymi instytucjami i w efekcie sojuszu z konserwatystami tj. prawicą.
Inne stanowisko dotyczące ruchu narodowego zajmuje Nikodem Bończa-Tomaszewski w swojej książce „Demokratyczna geneza nacjonalizmu”. Autor powstanie właściwego polskiego nacjonalizmu, umiejscawia trochę później, utożsamiając go bezpośrednio z powstaniem endecji, czyli według wcześniejszego badacza tematu nacjonalizmem drugiej fali. Bończa-Tomaszewski nacjonalizmu pierwszej fali nie nazywa wprost tym określeniem. Następnie uważa, że demokratyzm był tym poglądem z którego wyrósł właściwy ruch narodowy [2].
Kiedy jakiś system staje się skostniały i przeładowany zbędnymi ideami, zawsze na aktualności zyskuje hasło „powrotu do źródeł”. Oba wyżej wymienione stanowiska badaczy, mogą okazać się nam bardzo przydatne w realizacji tego hasła.
Dzisiaj mało komu idea nacjonalistyczna kojarzy się z demokracją. Część badaczy nieprzyjemnie nastawionych do nacjonalizmu widzi wręcz w nazwie „narodowa demokracja”, jedynie walor propagandowy, o czym pisze Bończa-Tomaszewski [3].
Tymczasem jest wręcz przeciwnie – udowadnia to Adam Wielomski, pisząc o „pierwszej fali nacjonalizmu”, jak i autor „Demokratycznej genezy nacjonalizmu” pisząc o korzeniach endecji. Ten drugi bardzo dobitnie udowadnia, że redakcja Głosu, w tym myśl Popławskiego, miała charakter wybitnie demokratyczny, wręcz bez domieszek nacjonalizmu. Głosowicze byli radykalnie demokratyczni, antyklerykalni, lewicowi, postępowi.
Bończa-Tomaszewski pisze: „Głos rzucał się również w wir walki z reakcją. Dla czytelnika przyzwyczajonego do obrazu endecji jako ugrupowania konserwatywnego, zadziwiająca może być siła, z jaką przyszła elita nacjonalistyczna porywa się na niektóre sprawy”[4]. Przyszli endecy ukształtowali swoją doktrynę w oparciu o idee postępowe i demokratyczne końca XIX wieku, co przecież jak zauważa powyższy autor, kłóci się z konserwatywnymi zapatrywaniami dzisiejszego ruchu narodowego.
Obojętnie, więc którą falę nacjonalizmu uznamy za „swoją”, i którego badacza przyjmiemy stanowisko, musimy przyznać – nacjonalizm jest w swojej genezie demokratyczny.
Przyjmując stanowisko Wielomskiego, musielibyśmy powiedzieć: myśl demokratycznego nacjonalizmu długo była w Polsce martwa. Nie była w ogóle utożsamiana z czymś takim jak nacjonalizm. Była nazywana raczej nazywana patriotyzmem lub romantyzmem i przez środowisko narodowo-endeckie częściej krytykowana. Musimy zapytać samych siebie: czy uważamy Staszica, Kołłątaja, Kościuszkę, Mickiewicza, i wszystkich rewolucjonistów, którzy chcieli niepodległej a zreformowanej wedle demokratycznych zasad Polski, nie tylko za nacjonalistów, ale również za naszych najważniejszych poprzedników.
Przyjmując z kolei stanowisko Bończy-Tomaszewskiego, zauważamy jak nieznana jest geneza ruchu narodowego, który jest uważany za jednostronnie reakcyjny oraz antydemokratyczny.
Wierzę, że prawdziwym odrodzeniem idei nacjonalistycznej w Polsce i Europie będzie powrót do korzeni. Korzeniami nacjonalizmu, obojętnie którego badacza stanowisko przyjmiemy, zawsze będzie idea demokratyczna. Dzisiaj, więc bitwa o nacjonalizm znaczyć musi tyle co bitwa o demokrację. Koniecznym będzie odrzucenie reakcyjnej łatki przypiętej nacjonalistom i ukazanie się jako ruch nowoczesny i postępowy.
Edmund Szymaś
[1] „Nacjonalizm wobec problemu Europy”, Adam Wielomski
[2] „Demokratyczna geneza nacjonalizmu. Intelektualne korzenie ruchu narodowo–demokratycznego” Nikodem Bończa-Tomaszewski
[3] ibidem.
[4] ibidem s. 26
Komentarzy 7 do “O demokrację”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Enya said
Wielomskiego lepiej słuchać, na YT.
Krzysztof M said
Zabierzcie mu mikroskop. 🙂
rafał said
MĘDRCY I MĄDRALE MĄDRALUJĄ A WOJCIECH OLSZAŃSKI CZEKA ,BO POTEM BĘDZIE CZEKA ………
plausi said
Próba wyrwania z demokrtycznego otępienia
„idee postępowe i demokratyczne końca XIX wieku ”
Najpierw ustalmy pojęcia:
– https://pppolsku.wordpress.com/2016/08/07/slowni/#Demokracja
trudno byłoby znaleźć pojęcie, które byłoby bardziej manipulowane niż „demokracja”.
Te idee postępowe doprowadziły w prostej linii do takich zdarzeń jak I. i II. Wojna z tzw. rewolucją 1917. roku włącznie, zresztą ta we Francji wyrasta z tym samych „idei postępowych”:
– https://plausi.wordpress.com/2022/07/16/z-dystansu-historii/#Likwi
dobrze sobie może to uświadomić, zanim zaczniemy się zachłystać postępowością i wszelkimi takimi fajnymi rzeczami, które w pocie czoła wymyślono dla ludzkości, i które z definicji są czymś dobrym i to od paru wieków. Ta dobroć tych idei nie przeszkodziła przecie zniknąć Polsce z kart historii na dobry wiek. Persowie oczekują od tej dobroci zniknięcia takiego małego kraiku na BW, ale czy starczy dobroci dla tego celu ? Możliwości przesiedlenia do Trójmorza są wszakże przygotowywane, można przyjąć, że w sensie autorów „postępowo i demokratycznie”.
Także ta dyskusja dopuszcza się niefrasobliwie do manipulacji terminów, o czym więcej w naszym pierwszym linku, i zachłystuje się nacjonalizmem, nieco pogardzanym pojęciem przez ludzi przyzwoitych.
Nacjonalizm odwołuje się do pojęcia narodu, które już samo w sobie jest dość trudne do zdefiniowania, przywołujemy tu rozterki Renana w jego wykładzie „Co to jest naród”. Naród jako pojęcie polityczne ukształtował się dopiero w XIX. wieku, kiedy siły kapitałowe potrzebowały go, aby sprowokować wojny między narodami. W następstwie niezbędnego „braterstwa broni” wytworzyły się pojęcia i więzi narodowe.
Jest rzeczą nie tylko naturalną, ale i rozsądną, że
1. członkowie rodziny mogą rozwinąć więzi rodzinne
2. członkowie gminy czy miasta więzi gminne
3. członkowie regionu więzi regionalne
4. członkowie jakiejś grupy społecznej, więzi społeczne
5. członkowie grupy społecznej, które się upiera identyfikować jako naród, więzi narodowe, także w formie nacjonalizmu
Skoro dotarliśmy już tak daleko, czy w Polsce odgrywa nacjonalizm Polaków jakąś rolę ?
Po tym, jak obchodzimy się z UKRAINIZACJĄ Polski
– https://marucha.wordpress.com/2022/07/17/braun-przeciwko-ukrainizacji/#comment-1018257
należy stwierdzić, że praktycznie taki nacjonalizm nie istnieje, za to bardzo rozwinięte w Polsce są dwa nacjonalizmy: ukraiński i żydowski. W tej sytuacji dyskusję o polskim nacjonalizmie uważamy za zupełnie nie na miejscu. Ten stan dokumentuje jeszcze lepiej jak absurdalne były straty ludzkie w 1939. czy od 1.08.1944. w Warszawie. Z nacjonalizmem nie miały one nic wspólnego, były co najwyżej „postępowe i demokratyczne”, jak co najmniej straty ludzkie przez dwa wcześniejsze wieki.
Nie wiemy, jakie zamiary przyświecały autorom cytowanych ksiąg, poza naturalnie zarobienia trochę grosiwa, ale nie widzimy podstaw, aby im w tym zarobku pomagać.
UZA said
„1. członkowie rodziny mogą rozwinąć więzi rodzinne
2. członkowie gminy czy miasta więzi gminne
3. członkowie regionu więzi regionalne
4. członkowie jakiejś grupy społecznej, więzi społeczne
5. członkowie grupy społecznej, które się upiera identyfikować jako naród, więzi narodowe, także w formie nacjonalizmu”
Tylko więzi wymienione w punkcie pierwszym, zwłaszcza te pomiędzy rodzicami a dziećmi, mają charakter naturalny. Powstają niejako automatycznie, nawet przy braku intensywnych kontaktów (zdarza się przecież, że matki szukają swoich dzieci, oddanych kiedyś do adopcji i odwrotnie). Inne więzi – między obcymi ludźmi – mają charakter sztuczny i wymagają dodatkowych czynników integrujących, takich jak kultura, religia, wspólnoty interesów, poglądów, zainteresowań czy wspólny wróg.
Wspólna kultura, tradycja, religia i wspólne interesy mogą łączyć grupy ludzi zamieszkujących jakich rejon czy region. Wspólnym wrogiem w takim przypadku mogą być władze centralne lub przedsiębiorcy, którzy np. chcą ludzi wywłaszczać w związku z budową autostrady, wycinają las – ulubione miejsce rekreacji albo planują zamknąć dający zatrudnienie wielu mieszkańcom zakład pracy czy ważną dla nich stację kolejową.
Niektóre grupy, które upierają się identyfikować jako naród – np. Ukraińcy bazują głównie na nienawiści wobec wybranych obcych nacji, których obsadzili w roli wrogów i gorąco pragną eksterminować. Ich naturalne, chyba wręcz wrodzone, okrucieństwo jest umiejętnie podsycane przez edukację od najmłodszych lat. Tak naprawdę tylko to Ich spaja gdyż silnej, atrakcyjnej, własnej kultury nie wypracowali, religia – wobec powszechnego zeświecczenia – ma raczej charakter symboliczny, a własnych interesów nie są nawet w stanie właściwie rozeznać ( w swoim „samostijnym” państwie cierpią nędzę i nawet rządy sprawują tam przedstawiciele innych nacji).
Inna grupa – Żydzi – zawsze opierała swoją spójność i odrębność na strategii wielorakich powiązań. Ich identyfikacja była zakorzeniona zarówno w ekskluzywistycznej religii i wypływającej zeń tradycji, specyficznych instytucjach plemiennych także z aspektem ekonomicznym (Kahał) jak i w opozycji względem obcych, uważanych za godnych pogardy i zwalczania (goim). Współcześnie – wobec dotykającego także tę społeczność zeświecczenia, słabości tradycyjnych plemiennych struktur ściśle z religią powiązanych i atrakcyjności kultur krajów osiedlenia – kierownicze gremia żydowskie położyły wielki nacisk na szukanie wrogów i intensyfikowanie nienawiści wobec nich. Stąd na przykład organizowane dla żydowskiej młodzieży cykliczne treningi nienawiści pod pretekstem odwiedzania obozów koncentracyjnych (tylko tych usytuowanych na polskiej ziemi). Pielęgnowane jest też u Żydów poczucie własnej wyższości (jako narodu wybranego przez samego Boga a przez to i szczególnie uzdolnionego, skazanego na sukces w każdej dziedzinie i zasługującego na szczególną pozycję oraz wszelkie przywileje). Zastraszeni i przekupieni albo po prostu durni goje gorliwie temu przytakują, przez co wzmacniają efekt.
Wśród ludów arabskich identyfikacja narodowa zdecydowanie ustępuje religijnej. Każdy Arab przede wszystkim czuje się muzułmaninem, a dopiero w dalszej kolejności Egipcjaninem czy Syryjczykiem . Chyba tylko u Turków identyfikacja religijna nie przyćmiła narodowej, co dowodzi, że muzułmanin muzułmaninowi nierówny.
A co z Polakami ? Naszych przodków, opiewanych w Trylogii , jednoczyła religia (mimo całej tolerancji, dominowali katolicy) i kultura (przeplatany łaciną, specyficzny język a nawet tradycyjny strój). Rzeczpospolita miała także licznych wrogów, lecz polskie poczucie narodowe opierało się raczej na wysokiej samoocenie, szacunku dla siebie i swoich (oczywiście nie-chłopów), szczerej i prostej religijności, umiłowaniu wolności. Szlachcic – Sarmata kochał Ojczyznę tym bardziej, im Jej było mniej, bo najważniejsza była dla Niego swoboda. Niechęci do obcych nigdy w polskim społeczeństwie nie było i nadal nie ma, co w zestawieniu z zanikiem poczucia własnej wartości zdaje się stanowić dla narodu śmiertelne zagrożenie.
Sądzę, że rozbiory były dlatego takim ciosem dla Rodaków, że oznaczały one więcej państwa – pazernego, opresyjnego, wciskającego się w każdy kąt i do wszystkiego się wtrącającego. Obojętnie patrząc na śmierć starej Matki-Ojczyzny , dawni Polacy wyobrażali sobie, jak małe dzieci, że kiedy zostaną sierotami, to już im wszystko będzie wolno, bo matula nie skrzyczy i nie da klapsa. Tymczasem pojawiły się macochy z pejczami i karabinami. Ta historia się powtórzyła. Miliony Polaków w radosnym, chocholim tańcu żegnały Polskę Ludową, pędziły do Unii, NATO, święcie wierząc , że te – wespół z USA – zapewnią im raj na ziemi. Do dziś wierzą w te fetysze i są gotowi wyrzec się Boga, Honoru i Ojczyzny, byle tylko zagraniczni panowie dali – te dolary czy EURO. Tymczasem panowie chętnie biorą (ile się tylko da) , a dawać nie chcą. I co dalej z Polakami ? Czy naród polski zniknie ? Nie, nie zniknie, bo jest potrzebny – wrogom. Chyba nigdy i nigdzie nie znajdą lepszego frajera i winowajcy zastępczego do strzyżenia i bicia. Nawet jeśli dziś szczwacze wskazują na Ruskich, to przyszłość należy do Polaków.
Peryskop said
Prof. UZA przerosła prof. Wielomskiego!
W sile argumentacji.
plausi said
„wspólnoty interesów”
ad. 5, UZA
są chyba najważniejszymi naturalnymi źródłami więzi, inne są raczej mechanizmami tworzenia więzi, lub ich niszczenia. W rodzinie mamy naturalnie wspólnotę interesów, tą najbardziej naturalną jest przekazanie genów na potomstwo.
Damy przykład niszczenia. Skrajne grupy politeczne lewicy i prawicy zwykle adresują swą propagandę do tej samej grupy społecznej, warstwy najbiedniejszej. Ta warstwa ma wspólne interesy, ale dzięki spolaryzowaniu jednej jej części taką, drugiej z kolei inną ideologią osiągają zleceniodawcy ideologii mniej więcej neutralizację warstwy, która prowadzi samoniszczące walki pod dwoma różnymi ideologiami. Ta warstwa jest politycznie bez znaczenia.
Nacjonalizm jest wcale rozsądną ideą, ale jak ma się rzecz ze wspólnotą interesów ? Polski naród ma dwie warstwy: szlachecką i chamów. Jakaż może być wspólnota intersów tych nienawidzących się wzajemnie lub będących w zależności pana i parobka warstw, zresztą zręcznie rozdzielonych trzecią warstwą, pasożydującą na obu.
– https://pppolsku.wordpress.com/2016/08/07/gadz/#Heine
Naturalnie warstwa szlachecka z definicji pojmuje się jako eksploatatorów chamów, trudno tu dostrzec wspólnotę interesów. Czy nacjonalizm przy takiej strukturze społeczeństwa w ogóle jest możliwy ?