Piskorski i Radzikowski o Andrzeju Lepperze
Posted by Marucha w dniu 2022-08-12 (Piątek)
Michał Radzikowski: W dniu 5 sierpnia br. mija kolejna rocznica tajemniczej śmierci Andrzeja Leppera. Pomimo, że okoliczności tego tragicznego zdarzenia przemawiają za tym, że przewodniczacy Samoobrony RP został zamordowany – oficjalnie przyjęto, że było to samobójstwo.
Od samego początku zdumiewająca była indolencja organów ścigania – na miejscu zdarzenia nie zabezpieczono wszystkich dowodów, jak również nie przeprowadzono czynności rutynowo wykonywanych w tego typu sytuacjach. Przykładowo sekcję zwłok przeprowadzono z opóźnieniem.
Powstaje pytanie, czy działania te były celowe? Byłeś jedną z osób, które kontaktowały się z Andrzejem Lepperem na krótko przed jego śmiercią. Czy sprawiał wówczas wrażenie człowieka zdesperowanego, który zamierza pożegnać się z życiem?
Mateusz Piskorski: 4 sierpnia, w czwartek, w godzinach wieczornych rozmawiałem z nim po raz ostatni. Jechałem wtedy z Katowic, gdzie rozmawiałem na jego prośbę z górniczymi związkowcami na temat wspólnego startu w wyborach parlamentarnych. Przypomnijmy, że jesienią 2011 roku odbyły się wybory do Sejmu i Senatu. Andrzej Lepper i Samoobrona miały wówczas plan powrotu na poziom parlamentarny. Pomimo licznych problemów, istniały pewne twarde przesłanki, by móc zakładać, iż plan ten się powiedzie. Myśleliśmy o zawiązaniu dość szerokiej koalicji, poszerzeniu bazy poparcia o zupełnie nowe środowiska.
Moja rozmowa z nim była dość krótka, trwała pewnie kilka minut. Zadzwoniłem, bo chciałem przekazać mu informacje o przebiegu i rezultatach rozmów. Informacje te były dość budujące. Ucieszył się i poprosił, żebym następnego dnia, 5 sierpnia 2011 roku, o godzinie 9:00, odwiedził go w warszawskim biurze Samoobrony przy alejach Jerozolimskich 30. Głos miał zmęczony i zmartwiony, ale na moje pytanie o to, czy coś się stało odpowiedział krótko: – Te problemy, co zawsze. Najważniejszym z tych problemów był stan zdrowia jego syna, Tomasza, który był wówczas ciężko chory.
Założyciel Samoobrony nie miał osobowości depresyjnej, a już na pewno nie samobójczej. To był człowiek o niezwykłej sile charakteru, twardej psychice, zahartowanej dodatkowo latami nagonek, represji i wściekłych ataków całego właściwie establishmentu politycznego III / IV RP. Zawsze mu tej wielkiej, wewnętrznej siły zazdrościłem. Wynikała ona nie tylko, jak niektórzy twierdzą, z jego „chłopskiego” pochodzenia, ale przede wszystkim z faktu, że on do końca wierzył, że w Polsce możliwe jest odsunięcie od władzy obozu szeroko rozumianych neoliberałów, przede wszystkim postsolidarności, do której podchodził z obrzydzeniem.
Odpowiedź na Twoje pytanie może być zatem tylko jedna, i to bardzo jednoznaczna: nie, Andrzej Lepper nie sprawiał wrażenia kogoś, kto chciałby pożegnać się z nami i z tym światem.
Byłem przesłuchiwany przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie jako jedna z osób, które 5 sierpnia 2011 roku przebywały w biurze Samoobrony wtedy, gdy za jego ścianą, w wydzielonej części mieszkalnej rozgrywał się dramat. Czytałem uzasadnienie prokuratury o umorzeniu śledztwa. Wskazuje ono jednoznacznie, że komuś zależało na ukróceniu tego tematu. Przyczyny mogły być przypuszczalnie dwie: polecenie polityczne lub pogardliwy stosunek do Leppera, jako człowieka, którego życie warte jest mniej od życia wielkomiejsko-urzędniczych elit. Skłaniam się ku tej pierwszej.
Michał Radzikowski: Jeżeli przyjmiemy wersję o zabójstwie – komu Twoim zdaniem mogło zależeć na wyeliminowaniu przewodniczącego Samoobrony? W 2011 roku Samoobrona RP była poza parlamentem, a Andrzej Lepper nie piastował żadnej funkcji publicznej. Co więcej – był w dalszym ciągu uwikłany w niezakończone sprawy sądowe. Czy nadal stanowił zagrożenie dla politycznego establishmentu? Czy prawdą jest, że zamierzał przejść do kontrofensywy i zabiegał o utworzenie alternatywnego bloku opozycyjnego zarówno wobec rządzącej wówczas Platformy Obywatelskiej, jak i Prawa i Sprawiedliwości?
Przewijał się również wątek posiadania dokumentów i materiałów obciążających ważnych polityków. A może właściwym tropem dla wyjaśnienia zagadki śmierci Andrzeja Leppera są działania obcych służb i wywiadów? Czy Twoim zdaniem istnieje jeszcze szansa na to, aby tajemnica śmierci Andrzeja Leppera została wyjaśniona?
Mateusz Piskorski: Andrzej Lepper miał wizję powołania patriotyczno-społecznego bloku sił opozycyjnych, zarówno wobec neoliberałów, jak i neokonserwatystów. Jednych i drugich uznawał za reprezentacje interesów niepolskich, ekspozytury wielkiego, transnarodowego kapitału działające wbrew interesom Polaków. Miał tego bardzo głęboką świadomość, opartą na różnych źródłach.
Był świadkiem tragizmu pseudoreform lat 1990 i zarazem jedną z ofiar polityki symbolizowanej przez Leszka Balcerowicza (stąd jego słynne „Balcerowicz musi odejść”). Spotykał się z tysiącami ludzi poszkodowanych przez tzw. transformację, szok bez terapii, jak „terapię szokową” neoliberałów określił prof. Grzegorz Kołodko. Poza tym, odbywał rozmowy i czytał książki głównych krytyków prywatyzacji, znany był mu dorobek prof. Kazimierza Poznańskiego, dr. Ryszarda Ślązaka, prof. Jacka Tittenbruna, prof. Witolda Kieżuna i wielu, wielu innych, również tych znanych z łamów „Myśli Polskiej”.
A czy był zagrożeniem dla postsolidaruchów? Sądzę, że potencjalnie tak, bo przecież był jedynym politykiem spoza ich środowiska i spoza neoliberalnej socjaldemokracji, który miał niemal stuprocentową rozpoznawalność wśród Polaków. Już samo to wystarczało, by uznawać, że ma kapitał polityczny mogący zaszkodzić interesom wielu wpływowych grup.
Gdybym znał treść dokumentów zgromadzonych przez Andrzeja Leppera i mogących stanowić zagrożenie dla dużej części polskiej klasy politycznej, zapewne już bym – podobnie jak on – nie żył. Z jego relacji wynika, że takie dokumenty i informacje posiadał. Budził zaufanie. Jego informatorami byli również przedstawiciele służb specjalnych.
Ja miałem do tego dość ambiwalentny stosunek. Z jednej strony wiedziałem, że choćby w dawnej Służbie Bezpieczeństwa czy w służbach wojskowych są osoby, które możemy określić mianem frakcji patriotycznej. Z drugiej, obawiałem się, że jednak te struktury mogą próbować instrumentalnie wykorzystywać kontrolowane przecieki, próbować użyć Andrzeja Leppera we własnych rozgrywkach. Pełnej wiedzy na ten temat nie mam.
Mogę jednak postawić dość twardą hipotezę: najbardziej prawdopodobne jest wyeliminowanie lidera Samoobrony przez lub na zlecenie służb obcych. Z kilku powodów mogły być to służby amerykańskie. Po pierwsze, Lepper mógł potencjalnie stanąć na czele bloku politycznego o charakterze suwerenistycznym, opartego na niezgodzie na stacjonowanie w naszym kraju obcych wojsk i wykorzystywania nas do realizacji interesów anglosaskich. Po drugie, przypomnijmy, że w 2011 roku wciąż głośna była sprawa tajnych więzień CIA na terytorium Polski. W 2007 roku powstała komisja śledcza Parlamentu Europejskiego badająca tą sprawę. W 2010 na ekrany wszedł głośny i znakomity film Jerzego Skolimowskiego „Essential Killing”, który sprawił, że zaczęto o tym dyskutować publicznie. Toczyło się postępowanie przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w sprawie skarg Abu Zubajda z Palestyny i Abda al-Rahima al-Nashirii z Arabii Saudyjskiej, którzy byli bestialsko torturowani przez Amerykanów na terenie Polski.
W 2014 roku trybunał w Strasburgu potwierdził zasadność ich skarg. Andrzej Lepper jako pierwszy ujawnił publicznie łamanie prawa krajowego i międzynarodowego oraz praw człowieka przez Amerykanów w naszej części Europy. Miał na ten temat wiedzę i materiały. Gdy pytałem go o to, odpowiadał, że z uwagi na bezpieczeństwo moje i mojej rodziny nie może mi tych dokumentów pokazać. Dodam tylko, że jego sejf w warszawskim mieszkaniu przy alejach Jerozolimskich po jego śmierci był pusty. Najprawdopodobniej ktoś w pośpiechu zabrał z niego całą zawartość.
Szansa na wyjaśnienie śmierci Andrzeja Leppera istnieje, choć jest dziś czysto teoretyczna. W praktyce, aby to stało się możliwe, trzeba by odsunąć od władzy klasę polityczną sprawującą w Polsce władzę po 1989 roku. Wydaje się to skrajnie mało prawdopodobne, lecz historia nie takie figle płatała. Ważne jest przypominanie o całej sprawie. Dlatego cieszy mnie inicjatywa powołania sejmowej komisji śledczej w tej sprawie zapowiedziana przez Konfederację. Mam nadzieję, że w przypadku jej powstania zasiądzie w niej ktoś z polityków poza wszelkimi podejrzeniami o konszachty z POPiS, na przykład Grzegorz Braun.
Ważne jest też pisanie o całej sprawie. Planuję wydanie książki pod tytułem Kto zabił Andrzeja Leppera, w której ujawnię pewne fakty i pokażę niektóre wątki. Z drugiej strony, chciałbym przestrzec wszystkich przed hochsztaplerami w rodzaju Wojciecha Sumlińskiego, którzy w sposób totalnie dyletancki, realizując z góry założone tezy polityczne, próbują „wyjaśniać” śmierć Andrzeja Leppera. To zwykłe hieny, żerujące na tragedii ku uciesze jej rzeczywistych sprawców.
Michał Radzikowski: Andrzej Lepper był liderem protestów społecznych w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku i symbolem sprzeciwu wobec kursu politycznego przyjętego po 1989 roku. Był politykiem z olbrzymią determinacją i charyzmą. Publicznie podnosił problemy zwykłych, szarych ludzi – często lekceważonych i krzywdzonych przez elity polityczne III RP. Początkowo byli to rolnicy wpędzeni w pułapkę kredytową, a następnie również inne grupy zawodowe i społeczne – pracownicy likwidowanych zakładów pracy, kopalń, PGR-ów, a w zasadzie wszyscy ci, którzy ponieśli straty w wyniku transformacji ustrojowej po 1989 roku.
Uderzające było to, że tak zwane „elity polityczne” zarówno z prawicy, jak i lewicy przez cały czas dążyły do ośmieszenia, skompromitowania i zmarginalizowania lidera Samoobrony. Andrzeja Leppera przedstawiano w mediach jako człowieka ograniczonego i nieobytego – chama, warchoła i politycznego watażkę. Taki był przekaz głównego nurtu. Byłeś jednym z najbliższych współpracowników Andrzeja Leppera – nakreśl Jego sylwetkę nie tylko jako polityka, ale również jako człowieka. Jaką osobą był poza salą konferencyjną i sejmową mównicą?
Mateusz Piskorski: W pierwszej kolejności był właśnie człowiekiem, a nie politykiem. Być może to go zresztą na polskiej scenie politycznej zgubiło. Etycznie przerastał o głowę wszystkich pozostałych jej czołowych aktorów. Miał w sobie wszystko to, czego oczekujesz od członka rodziny. Moja relacja z nim, z uwagi na różnicę wieku, była trochę taka ojcowska. Traktował mnie jak kogoś, komu można się zwierzyć, porozmawiać o swoich prawdziwych odczuciach, myślach. Z czasem nie było między nami żadnego dystansu, choć ja zawsze zwracałem się do niego „szefie”, a on do mnie na „ty”.
O jego prywatnych wypowiedziach na temat niektórych spraw nie chcę publicznie mówić, bo przecież on chciał, by były prywatne, wypowiadał je do mnie podczas licznych podróży po Polsce i po świecie. Opowiem jedynie o dwóch przypadkach obrazujących charakter naszych relacji.
W 2004 roku zostałem niewybrednie zaatakowany przez „Gazetę Wyborczą”. Zestaw zarzutów standardowy dla tego środowiska: „faszyzm”, „nacjonalizm” itp. Byłem wtedy w moim rodzinnym Szczecinie i zadzwonił do mnie ktoś, bym włączył telewizor, bo mówi o mnie Lepper. Co zrobiłby w takiej sytuacji każdy partyjny lider? Odciąłby się od atakowanego członka partii. Co zrobił Andrzej Lepper? Powiedział, że za rok będę kandydatem do Sejmu i – jeśli tak postanowią wyborcy – posłem. I tak się stało.
Lepper nigdy nie zachowywał się wobec ludzi, którym ufał, w sposób nielojalny. Publicznie stawał w ich obronie przed kolejnymi nagonkami. I drugi przypadek, już po wypadnięciu Samoobrony z Sejmu. Poprosił mnie do swojego gabinetu i zapowiedział, że chciałby, żebym stanął na czele partii. Odmówiłem. Powiedziałem, że Samoobrona to on. Uśmiechnął się tylko i przyznał mi w sumie rację. Ale dodał, że za kilka lat i tak do tematu wróci.
Michał Radzikowski: Na polskiej scenie politycznej po 1989 roku Samoobrona RP była w zasadzie jedynym liczącym się ugrupowaniem otwarcie kontestujacym zarówno przyjęty wówczas przez Polskę kierunek geopolityczny, czyli opcję euro-atlantycką, jak również neoliberalny model gospodarczy. Nie było tajemnicą, że Andrzej Lepper dążył do zbudowania przyjaznych relacji Polski z Rosją i Białorusią. Dla postsolidarnościowych ugrupowań (a także liberalnej części SLD) stanowisko takie było niemal herezją. Czy Twoim zdaniem gdyby Samoobrona uchroniła się od błędów i zdołała utrzymać się na scenie politycznej – istniała szansa na reorientację polskiej polityki w apekcie wewnętrznym i międzynarodowym?
Mateusz Piskorski: Wiesz, to jest trochę uprawianie historii alternatywnej, które niezbyt mi odpowiada. Co do diagnozy programowej partii Andrzeja Leppera – masz rację. Główny koordynator prac nad kompleksowym programem Samoobrony, Stanisław Kowalczyk, znakomicie dostrzegał istnienie zespołu naczyń połączonych: atlantyzm w geopolityce – neoliberalizm w gospodarce. Dzisiaj wiele środowisk słusznie kontestuje neoliberalizm i podporządkowanie korporacjom, ale nie rozumie lub przemilcza fakt, że geopolitycznym zabezpieczeniem tego wszystkiego jest zakotwiczenie w relacji wasalnej w bloku anglosaskim.
Kilka lat temu ówczesny minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski przekonywał, że amerykańskie bazy wojskowe w Polsce to zabezpieczenie inwestycji zza oceanu. Myśmy w Samoobronie mówili o tym wprost. Choć nie zdołałem przeforsować w jej programie wyjścia Polski z NATO, czego zawsze byłem konsekwentnym zwolennikiem. Celem mojego udziału w polityce było doprowadzenie do sytuacji, w której trwałym elementem polskiego systemu partyjnego stanie się ugrupowanie odrzucające atlantyzm i neoliberalizm. W warunkach demokratycznych byłoby to możliwe. Partia wpływałaby na dyskurs publiczny w tych sprawach, dawałaby kontrę jastrzębiom neoprometeizmu i neojagiellonizmu. Niestety, funkcjonujemy w warunkach autorytaryzmu. Gdyby Lepper nadal żył, pewnie próbowano by wsadzić go do więzienia, albo w inny sposób zneutralizować.
Michał Radzikowski: Wielu uważa, że początkiem końca Samoobrony było wejście tej partii w koalicję z Prawem i Sprawiedliwością oraz Ligą Polskich Rodzin po wyborach w 2005 roku. Osobiście podzielam ten pogląd. Wchodząc do koalicji rządowej na ówczesnych warunkach, Samoobrona przestała być partia protestu i poniekąd straciła swoją tożsamość jako siły kontestującej przeobrażenia ustrojowe po 1989 roku. Nie muszę chyba dodawać, że program Samoobrony w wielu sprawach pozostawał w jaskrawej sprzeczności z programem Prawa i Sprawiedliwości – chociażby w kwestiach związanych z polityką zagraniczną, reprywatyzacją, lustracją, dekomunizacją, czy szerzej – spojrzeniem na okres Polski Ludowej. Również polityka gospodarcza ówczesnej koalicji rządowej, firmowana przez Zytę Gilowską nie miała nic wspólnego z programem Samoobrony. Co sprawiło, że Andrzej Lepper zdecydował się na porozumienie z PiS i wejście do rządu? Czy w Samoobronie były wówczas stanowiska odmienne?
Mateusz Piskorski: Całkowicie się z Tobą zgadzam. Ja zresztą wielokrotnie przekonywałem Andrzeja Leppera, że stały przed partią dwie drogi: mozolnego budowania pozycji i wielkości, albo mniej lub bardziej nagłego upadku. I przywoływałem dwa przykłady partii z naszego regionu Europy.
Na Słowacji Robert Fico założył w 1999 roku Kierunek – Socjalną Demokrację (SMER). W kolejnych latach konsekwentnie odmawiał udziału w jakichkolwiek koalicjach rządowych w charakterze mniejszego partnera, choć propozycji miał mnóstwo. W 2006 roku sam sformował rząd, zapraszał mniejszych koalicjantów i został po raz pierwszy premierem. A przecież SMER też był partią protestu, tyle że konsekwentną.
Na Węgrzech w 1998 roku Niezależna Partia Drobnych Rolników (FKgP) Józsefa Torgyána weszła do gabinetu koalicyjnego z Fideszem Viktora Orbána. Po czterech latach poparcie dla FKgP spadło z prawie 14% do niespełna 1%. To jest pewna prawidłowość, którą zresztą obszernie opisuję w moim, obronionym w 2011 roku na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu doktoracie. Samoobrona w 2004 roku miała sondażowe poparcie na poziomie ponad 20%. Mogła pójść drogą SMER. Poszła jednak drogą Torgyána.
Dlaczego? Andrzej Lepper był poddany potwornym naciskom, i to z różnych stron. Osobiście nie wierzył w mit PiS jako siły, z którą mogłoby mu być pod drodze, choćby w sprawach gospodarczych. Wiedział, że za socjalno-niepodległościową maską kryje się klasyczny neoliberalizm, kontynuacja dewastacji Polski konsekwentnie prowadzonej przez postsolidaruchów. Ale mieliśmy nacisk ze strony hierarchii Kościoła, kilku ważnych biskupów, w tym Leszka Sławoja Głódzia, a także ciśnienie struktur terenowych.
Lepper uważał, że z układu rządowego będzie mógł wyjść w odpowiednim momencie i powrócić do roli twardej opozycji. Ale później doszły metody autorytarne PiS, prowokacje służb i represje. Pamiętam taką rozmowę z Andrzejem Lepperem z 2007 roku. Przekonywałem, że warto poświęcić klub parlamentarny, który przeszedłby do Kaczyńskiego, dając mu większość, pozostać w kilku-kilkunastu i przejść do radykalnej opozycji antysystemowej. Janusz Maksymiuk powiedział nam wówczas, że jeden z dziennikarzy przekazał mu z kuluarów PiS wiadomość, że każdy z naszej trójki ma zostać aresztowany pod różnymi sfabrykowanymi zarzutami. Wniosek był jasny: w warunkach demokratycznych moglibyśmy jeszcze Samoobronę uratować, ale w realiach neosanacyjnego autorytaryzmu już nie.
Michał Radzikowski: Wspominając Andrzeja Leppera i czasy świetności Samoobrony nie sposób nie dodać przysłowiowej łyżki dziegciu do garnca miodu. Podobnie jak Ty działałem w Samoobronie, jednak na znacznie niższym szczeblu, tj. na szczeblu lokalnym. Było to bardzo pouczające doświadczenie. Przede wszystkim uderzyło mnie, że wśród lokalnych działaczy były osoby totalnie bezideowe, przypadkowe, chcące „coś ugrać”, bądź „ubić jakiś interes”.
Jedną z takich osób był niejaki Zbigniew Ł. [Łuczak – admin] – przewodniczący Samoobrony w Łodzi i późniejszy wicemarszałek Województwa Łódzkiego. Jest on obecnie oskarżony w procesie gangu zajmującego się fałszowaniem aktów notarialnych i usiłującego w ten sposób przejmować łódzkie kamienice. Pamiętam, że człowiek ten powierzył mi w 2003 roku zadanie przygotowania sygnalnego numeru lokalnej gazety Samoobrony. Gdy numer został już zredagowany, nagle okazało się, że Pan Zbyszek nie raczył opłacić drukarni, choć wcześniej zapewniał, że wszystkiego dopilnuje. Tak to niestety na poziomie lokalnym często wyglądało.
Inną niezrozumiałą sytuacją było na przykład przyznanie „jedynki” na łódzkiej liście Samoobrony w wyborach w 2005 roku Piotrowi Misztalowi. Jak to się skończyło dobrze wiemy.
Swoistym paradoksem był także fakt, że nie wykorzystano potencjału intelektualnego dr. Jacka Kardaszewskiego, który działał wówczas w łódzkiej Samoobronie. W ogóle miałem wrażenie, że niektórzy lokalni liderzy partyjni niechętnie patrzyli na osoby wykazujące się aktywnością i inwencją, gdyż traktowali je jako potencjalne zagrożenie dla swojej pozycji w partii. Czy Andrzej Lepper miał świadomość tych nieprawidłowości i czy w ogóle miał czas zajmować się sprawami na poziomie regionalnym? Czy nie było czasami tak, że Andrzej Lepper ponosił koszty błędnych decyzji niektórych swoich współpracowników i lokalnych baronów?
Mateusz Piskorski: Michale, mówisz o patologiach, które występują w każdej partii mającej jakiekolwiek znaczenie polityczne w Polsce. W Samoobronie nie było ich ani mniej, ani więcej niż w innych ugrupowaniach. Kiedyś przeprowadzono badanie motywacji przynależności do partii politycznych. Okazuje się, że zdecydowana większość ich członków jest w nich ze względów czysto koniunkturalnych: znalezienie pracy, poprawienie swojej sytuacji życiowej, załatwienie czegoś dla kogoś. To jest, oczywiście, problem, ale bardzo głęboki, wynikający pewnie jakoś z deformacji polskiego charakteru narodowego, całkowicie odwspólnotowionego.
Motywacje ideowe przyświecają niewielkiej, śladowej mniejszości. W Samoobronie, jako partii protestu, dochodził jeszcze problem polegający na tym, że ludzie zapisywali się do niej, by po prostu wyrazić swój sprzeciw wobec systemu, ale wielu z nich nie miało skrystalizowanych poglądów politycznych na szereg spraw. Andrzej Lepper zwalczał niektóre patologie, ale – aby je wyeliminować – musiałby pewnie pozbyć się jakichś 75% działaczy. A to było niemożliwe. Poza tym, nie był w stanie kontrolować rosnących liczebnie struktur, a swoich zaufanych „komisarzy politycznych” miał zdecydowanie zbyt mało.
Michał Radzikowski: W moim przekonaniu w chwili obecnej bardzo brakuje nam polityka formatu Andrzeja Leppera. Chodzi mi przede wszystkim zagrożenia wynikające z aktualnej sytuacji geopolitycznej. Jestem przekonany, że gdyby Andrzej Lepper żył, to czyniłby wszystko co jest możliwe, aby uchronić Polskę przed wojną. Co do aktualnie rządzących – uważam, że jest akurat odwrotnie. Należy zatem zadać zasadnicze pytanie – co zostało po Samoobronie? Czy Twoim zdaniem pozostał jeszcze potencjał by wypełnić testament polityczny Andrzeja Leppera? Czy jest to jeszcze możliwe?
Mateusz Piskorski: Trochę do niektórych wątków tego testamentu politycznego nawiązywała partia, którą obaj współtworzyliśmy, Zmiana. I reakcja systemu na jej pojawienie się była aż nazbyt alergiczna. Andrzej Lepper miał fenomenalną zdolność dokonywania transformacji dostosowujących go do zmieniających się realiów społecznych, technologicznych. Dziś miałby 68 lat, ale jestem pewien, że znakomicie wyrażałby nastroje dużej części Polaków. Ten człowiek miał absolutny słuch społeczny, który nie zawodził go, choć zewnętrzne podszepty wywoływały niekiedy zakłócenia i szumy.
Andrzej Lepper był niepowtarzalny. Nie będzie drugiego Leppera, nie będzie nawet podróbek jakoś go przypominających. Próby naśladowania go wyglądają żałośnie, komicznie. Pozostało jednak dziedzictwo w postaci jego biografii współczesnego polskiego buntownika, człowieka walki, trochę może nazbyt romantyczne. Są też ludzie, którzy być może w pewnym momencie jakoś się zaktywizują.
Poczekajmy na krach gospodarczy i bankructwo obecnej polityki społecznej, gospodarczej, zagranicznej, dekompozycję obozu autorytarnej władzy. I wtedy otworzy się okno możliwości, pojawi się szansa na przypomnienie dorobku i słów Andrzeja Leppera. Wtedy może komuś uda się zapalić polityczny znicz na jego grobie w zachodniopomorskiej, malowniczej wsi Krupy.
Komentarzy 49 do “Piskorski i Radzikowski o Andrzeju Lepperze”
Sorry, the comment form is closed at this time.
rafał said
,,,ŻYDZI ZAMORDOWALI LEPPERA ,TO CZUĆ I WIDAĆ GOŁYM OKIEM..
Emilian58 said
Jeżeli nigdy nie wyjaśniono śmierci tylu głów państw to nie mam złudzeń że wyjaśni się śmierć Leppera. A nawet jest prawdopodobne że się to bardziej zagmatwa a po kilka osób przyjdzie baba z kosą.
Piskorz said
re art….wieś Krupy leży w połowie drogi między Koszalinem a Słupskiem; trochę bliżej Słupska. ! Tylko admin. jest to Zachodnio-Pomorskie…tylko !!
Jaki to zachód Polski ? /Proszę wejść w internet..i wpisać wieś Krupy/.. Warto popatrzeć na mapę.!
Listwa said
Anzelm said
Z biegiem lat będzie się tworzyła legenda A. Leppera, kolejny mit polski. Mam ten przywilej, że byłem świadkiem tych czasów i kity mogą dzieciom neostrady zapodawać. Lata 90-te to zupełnie inny A. Lepper, rzeczywisty przywódca ludowy. Niestety okazał się przysłowiowym chłopem wpuszczonym do biura, który atrament wypił. Establiszment szybko się zorientował, że jest prostszy od kija(w sensie moralnym) i obsypał go świecidełkami. Nagle zaczął nosić drogie garnitury i buty po pare tysięcy i to był jego koniec. Prawdziwy Lepper, który dawał nadzieję tysiącom ludzi, to ten w tureckim sweterku i ze śmieszną grzywką, potem to już była skorumpowana przez cwaniaków podróbka. Wyparł się siebie, swojego dziedzictwa i to było przyczyną jego porażki. Reszta to tylko konsekwencja…
———
Dlaczego go zabili? Za to, że Pana zdaniem się skorumpował?
Admin
Anzelm said
Panie Adminie, ludzie giną za paczkę fajek albo bilet na tramwaj. Przy takich „kolegach” jakich miał Lepper, to i tak się nażył, że ho ho
Marucha said
Re 6:
Niech Pan nie trywializuje.
Leppera zabito z przyczyn politycznych.
Anzelm said
Niech Pan nie trywializuje.
Leppera zabito z przyczyn politycznych.
Jasne, miał zostać prezydentem stanów zjednoczonych i rosji jednocześnie i sekretarzem generalnym onz w wolne soboty jeszcze. Zazdrośnicy tego nie mogli znieść i go wyhuśtali. Panie, jak się z bandziorami herbatnikuje, to takie są niestety konsekwencje. Nie miał przykładu z Dębskim? Niestety nauka poszła w las. Polityczne, to on najwyżej był zagrożeniem dla sołtysa swojej wioski.
! said
Właśnie z przyczyn politycznych został zamordowany. Chciał wrócić do gry. Gdyby dzisiaj był w sejmie byłby po stronie Rosji i przeciw Ukrainie.
Marucha said
Re 8:
Dziękuję za cenny wkład do dyskusji.
Piskorz said
re 5 P. Anzelm..trochę śledziłem drogę polit. p. Leppera…i mowa moja będzie krótka..proszę się od Niego odpierdolić !! Bo jak brak zielonego pojęcia/kto za tym stał, co Lepper chciał itd itd/…to pozostaje tylko chamska , poniżej pasa, ironia.! Drugi chuj…z N. Zelandii ../sic//…też się do Niego przypierdalał…to mu ostro napisałem /ma jakąś posiadłość /noclegi/ na Kaszubach….i taki wuj z NZ będzie po Lepperze jeździł. Pieprzył, że Lepper opalony i w garniturach chodzi .!! Niewiadomski…też przypierdalał się…do Witosa..!! A kto o tym wie?!! A mało to było na świecie przywódców rodem ze wsi lub małego miasta ?!
Carlos said
Ja tez pamietam Leppera z tamtych lat. Lepper byl przeciwwaga do sprzedajnego PSL-u. Po wyborach do Sejmu ,gdzie LPR i Samoobrona dostaly ok 30% glosow, bandyci rzadzacy Polska nie mogli sobie pozwolic na taka powtorke. W momencie ,kiedy Lepper zapowiedzial powrot do polityki, wydal na siebie wyrok smierci. Anzelm sam zachowuje sie jak kmiotek ze wsi , dyskryminujac osiagniecia Leppera. W Chicago A.Lepper spotkal sie z synem Roberta Kennediego i zapobiegl ( niestety tylko na chwile) przeprowadzke firmy Smithfield Foods, ktora pozniej weszla na rynek polski niszczac fizycznie polski rynek wieprzowiny i chemicznie polska glebe .Lepper przeszkadzal mafiom okraglostolowym robic miliardowe biznesy i dlatego zginal, podobnie jak Filip Adwent i inni ludzie pragnacy silnej Polski. Czytalem w tamtych latach mala broszurke z wywiadem z A. Lepperem, gdzie opisywal bardzo logicznie ,dlaczego kopalnie wegla sa w Polsce nieoplacalne? Szkoda ,ze nie pamietam tytulu. Pan Anzelm udaje znafce, wiec szkoda slow na komentarz.
Boydar said
Nie wiem kto zamordował Andrzeja Leppera, na pewno nie ja. Jednak wielu Jego śmierć była bardzo na rękę. My tutaj, ochodzić prawdy nawet i w akademickiej dyskusji, możemy wyłącznie opierając się na post factum – kto i jak zareagował, kto co zrobił a kto właśnie nic. Także i dzisiaj – kto co „mówi” o tym zdarzeniu (bo nie tylko o samym fakcie śmierci). Przy czym nie biorę pod uwagę sfory przemądrzałych ratlerków.
Anzelm said
Widzę, że niektórym już uderzył do głowy mit Leppera na „białym c-330”. Przyznaje, że sam w l. 90- tych dałem się temu ponieść, ale zrzucam to na karb młodego wtedy wieku i niedoświadczenia. Ale gdy czytam porównania tego człowieka z W. Witosem, to krew zaczyna się gotować i reagować trzeba. W. Witos uratował Polskę od kolejnego kataklizmu, spowodowanego przez szaleńców, W. Witos nie pobierał szkoleń od pedofilów, W. Witos nie robił interesów z gangsterami i wykoleńcami i na kurwy z nimi nie chadzał. W. Witos nie rozstawał się z Różańcem, a do spowiedzi do Krakowa musiał jeździć, ponieważ front jedności klerykalno-obszarniczej odmawiał mu spowiedzi w Tarnowie i okolicach. Prostytutki nigdy nie oskarżały Witosa, o to, że je zapłodnił. Oszczercy robili co mogli aby go skompromitować ale to im do głowy nie przyszło, bo wiedzieli, że takie gówno się nie przylepi.
Pomimo, że W. Witos miał za sobą większość wsi polskiej, a znaczyło to więcej niż dzisiaj, musiał uciekać z kraju. Taka jest siła lewiatana i jego sług. Mówienie, że Lepper wracał do polityki i coś by zmienił jest wyrazem albo skrajnej naiwności albo głupoty w postaci nieskalanej. Dziwię się dr Piskorskiemu, którego cenię, że daje się wkręcać w takie rozmowy.
A skąd jest Anzelm? Anzelm jest właśnie z wsi galicyjskiej, dlatego nie musi udawać miłości i szacunku do chłopa i robotnika, bo jest jednym i drugim.
Piskorz said
re 12 P. Carlos b. dziękuję. Wydrukuję to sobie na swój użytek, sedno rzeczy !! Krótko i treściwie. Dobrze, że wspomniał pan Adwenta…był kategorycznie przeciw UE. i wyprzedaży polskiej ziemi !! ps A ten p. Anzelm…to powinien nauczyć się tego na pamięć!
ps” W książce do historii za babci-komuny była fotka sztandaru z …napisem
ŻYWIĄ I BRONIĄ”…wiadomo kto. Cześć im.
kontra said
re 5
Premier Andrzej Lepper miał w TV występować w tureckim sweterku? Żeby Polacy brali go za menela?
Nosił buty za ok 1 tys. zł polskiej firmy.
Miał chodzić w szmaciakach z Lidla?
Anzelm said
AD 15 Ty potrafisz powrósło zrobić, jeśli w ogóle wiesz co to jest? A teraz pytanie z zootechniki. W którą stronę kreci się świni ogon? To do wszystkich szpeców od wsi i wieśniaków.
Anzelm said
@Kontra. I tym się właśnie różni prymityw od zawodowca. Wiesz ile kosztował zegarek Busha, który mu zawinęli w Albanii? A był to najtańszy Timex za kilkadziesiąt $, a stać go na całą fabrykę Rolexów czy Patków Ktoś, kto chce uchodzić za reprezentanta biednych i sierot nie może nosić butów droższych od najniższej emerytury. Kumasz temat, czy mam jeszcze pisać o zegarkach i garniturach Kwacha itd. Typowe zachowanie nuworyszów, którzy pojęcia nie mają o elementarnych formach zachowań. Leppera przecież kształcił wybitny „fachowiec” Tymochowicz. Wychodzi na to, że ten „ludowy przywódca” nawet takich podstawowych spraw nie czuł, a chciał Polskę zbawiać. Ja nie twierdzę, że nie miał dobrych intencji, ale takimi to piekło jest wybrukowane.
———–
I co? I to ma dyskwalifikować Leppera?
I pewnie jeszcze smarkał w jedwabną chusteczkę…
Admin
Anzelm said
Pan też tego nie rozumie Adminie? To się nazywa wiarygodność na poziomie profesjonalnym. Tego brakuje na przykład szefowi, który odmawia podwyżki ze względu na trudności finansowe firmy, a sam przyjeżdża do pracy nowym bentleyem. Lepper się nie skończył z powodu Kaczora i tego trockisty Kamińskiego ale z powodu zerwania więzi z bazą, która go wyniosła prawie na szczyt. Poza tym otoczył się kurwiarzami i bandziorami czyli nie miał moralnych kwalifikacji, bo mu takie towarzystwo nie przeszkadzało.
kontra said
re 18
Tak, busz był zawodowym bandytą z tanim zegarkiem
————
!
Admin
plausi said
źródło naszej demokracji
Ad 4, Listwa
– https://pppolsku.wordpress.com/2016/08/07/slowni/#PPZ
Jest to samo, co i w innych krajach
– https://marucha.wordpress.com/2020/09/24/polska-przyciaga-coraz-wiecej-spolecznej-szumowiny/#comment-919286
Przypadek śmierci Leppera jest chyba dowodem na to, z jakim zacięciem walczy się o tę demokrację, nie tylko w Wolnej Polsce.
UZA said
„Prostytutki nigdy nie oskarżały Witosa, o to, że je zapłodnił. Oszczercy robili co mogli aby go skompromitować ale to im do głowy nie przyszło, bo wiedzieli, że takie gówno się nie przylepi.”
Bo to były inne czasy. Przedstawicielki najstarszej profesji nie były wtedy jeszcze tak bezczelne, bo też nikt by ich „świadectw” nie słuchał i nie traktował poważnie. A dzisiaj oszczercy rzucają gównami, bo taka broń jest im najbliższa i niczym innym nie dysponują, a poza tym dzisiejsza publika, w odróżnieniu od dawniejszej, takie rzeczy lubi.
Piskorz said
re 18 Ktoś, kto chce uchodzić za reprezentanta biednych i sierot nie może nosić butów droższych od najniższej emerytury. Kumasz temat, czy mam jeszcze pisać o zegarkach i garniturach Kwacha itd. „”…Ale filozofia, ja pierdolę..! Człeku…co za kit tu wciskasz ?! Co ma piernik do wiatraka?
ps UZA dobrze pisze Oszczercy robili co mogli aby go skompromitować”…
Carlos said
Deprecjonowanie dzialalnosci Andrzeja Leppera jest sukinsynstwem, jakikolwiek jest powod.
Carlos said
Anzelm said
A cóż to, Lepper ogłoszony został świętym Pańskim, że skurwysyństwem jest krytyka. Ludzie!!! Czego sie napaliliście albo nawąchali? Najpierw nie wolno było słowa powiedzieć na Piłsudskiego, potem JPII, a teraz moda na Leppera się pojawiła. Dla tego narodu nie ma jednak ratunku, zostanie kompostem
Marucha said
Re 26:
Święty, czy nie święty, należy mu się sprawiedliwa ocena jego działalności – a nie dywagacje o butach.
Anzelm said
@ No to wskaż Pan jeden plus dodatni dokonany, bo tutaj już niektórzy pierdolca dostają i porównują go z Witosem.
Piskorz said
re 28 i porównują go z Witosem.”…TYLKO W TYM SENSIE, ŻE OBAJ BYLI Z TEGO SAMEGO ŚRODOWISKA.. ps Witos się uratował, bo uciekł do Czechosłowacji..Obaj chcieli jak najlepiej dla Polski ! PAN MARUCHA /27/ DOBRZE NAPISAŁ.
Anucha said
Lepper zginął bo nie był dżentelmenem.
Z mównicy sejmował mówił o pieniądzach.
.https://m.youtube.com/watch?v=jdYPsCUDVrU
Carlos said
Anzelm nie rozumie prostej rzeczy. Lepper intelektualista nie pociagnalby za soba tyle chlopow.. Prostymi metodami wprowadzil Samoobrone do Sejmu. Nie uniknal bledow ( chociazby wejscie do koalicji z diablem) ale myslal ,ze bedzie mial wplyw na polityke rzadu. Jak Kaczor zobaczyl ,ze polityka Leppera nie zgadza mu sie z jego koncepcjami, od razu uruchomil Kaminskiego i Lepper musial odpierac ataki wymyslonych oskarzen. Dzieki Lepperowi ludzie dowiedzieli sie o machlojkach wszyskich partii i choc to wlasnie mu zaszkodzilo , czesc ludzi zobaczyla jaki jest kon. I to jest niezaprzeczalny sukces Leppera ( nie tylko oczywiscie) a nie to ze wg Anzelma nie spelnil oczekiwan. Dotknal nietykalnych i zapowiedzial druga czesc, wiec go wykonczyli. A jaki mamy Narod (ktory wysmiewal „prostaka” Andrzeja) to widac w ostatnich 2 latach i teraz w czasie wojny. Anzelm dolacza do tych wyzej wymienionych. Jesli byl o wiele madrzejszy i inteligentniejszy od Leppera, czemu nie zalozyl chociazby opozycyjnego kola wiejskiego?
Carlos said
Peryskop said
Na domiar nieszczęścia Anzelm robi wrażenie erudyty i osoby oczytanej.
A prawda może być arcyboleśnie prosta.
Pieprząc dyskredytuje śp A. Leppera, bo prawdopodobnie wywodzi się z kręgów krytykowanych przez ofiarę zabójstwa.
Koko said
A. Lepper zginął, bo był tak naprawdę sam. Wszedł do gry bez swojej armii. To było do przewidzenia. Dobrzy ludzie będą musieli stworzyć więzy plemienne między sobą i struktury wojownicze, jeśli nie chcą być zabijani. Ludzie źli tworzą grupy, gangi, mafie. Ludzie dobrzy są jak jelenie, sami bez nikogo do pomocy.
Joannus said
”A skąd jest Anzelm? Anzelm jest właśnie z wsi galicyjskiej, ….”
Wieś galicyjska. Tamże swego czasu furmankami przywożono odcięte głowy, za opłatę od sztuki.
kontra said
re 33 Koko
100% racji.
Anzelm said
Te powyższe wpisy świadczą tylko o naiwności i prostolinijności dobrych Polaków, co odczytują wartość pieniądza po jego nominale. To słynne przemówienie Leppera w sejmie, było po prostu zagraniem jednej bezpieczniackiej szajki przeciwko drugiej. Lepper był rozgrywany jak dziecko przez graczy, przy których był cienkim zawodnikiem. To samo było przy Klewkach, jedna szajka zagarnęła szmal od CIA, a druga została wykolegowana i stąd rola Leppera. Jesteście boleśnie infantylni.
Anzelm said
…Wieś galicyjska. Tamże swego czasu furmankami przywożono odcięte głowy, za opłatę od sztuki…była to bardzo niska cena za lata upokorzeń i praktycznego niewolnictwa. Jeszcze w 1843 roku sejm(stany) galicyjskie odrzuciły pomysł likwidacji pańszczyzny.
…Pieprząc dyskredytuje śp A. Leppera, bo prawdopodobnie wywodzi się z kręgów krytykowanych przez ofiarę zabójstwa… Tak jest wywodzę się z postkomunistycznej warstwy uprzywilejowanej, dlatego miałem przez większość swojego życia przywilej noszenia cegieł i mieszania zaprawy na budowach całej zachodniej Europy. Pomyśleć, że piszą to zasrańcy, którzy nie wiedzą w którą stronę kręci się świni ogon lub nie potrafią poprawnie trzymać w ręku młotka lub łopaty.
Peryskop said
Wątpię, ażeby ktoś ciężko charujący, nie doceniał siermiężnej, lecz jednoznacznie anty-systemowej postawy A. Leppera.
Coś tam się wlecze za Anzelmem.
Marucha said
Re 38:
Czy Pana zdaniem tylko ten, kto wie, w którą stronę jest zakręcony świński ogon, ma prawo wypowiadać się o Andrzeju Lepperze?
Boydar said
[harować] zwykło się pisać przez samo ha, no hyba rze ktuś mocno kształcuny
Anzelm said
Piszę się przez ch, Panie Boydar, to tak uważają prawdziwi Polacy, geo-politycy i „goroncy” patroci for-umiani, co jeszcze „wiedzom”, co się za kim wlecze. Na razie udowadniają, że za nimi wlecze się analfabetyzm.
Anzelm said
Panie Marucha, nie tylko w tej sprawie ale w każdej, trzeba oprócz ogólnie dostępnej wiedzy, posiadać zdolność wnioskowania opartego na zasadach logiki formalnej, a nie zachowywać się jak rozdygotany emocjonalny animal. Lepper został wykorzystany do wysadzenia z siodła sitwy gen. Dukaczewskiego i zastąpienia jej przez wygłodniałą sitwę kretynów po-pisowskich udających zawodowych czekistów.
———–
Mnie logika formalna sugeruje, że skoro zabili Andrzeja Leppera, to musiał być dla nich groźny.
Admin
Anzelm said
Na razie, to nie wiemy kto zabił i za co. Faktem jest, że Lepper był tak nasączony informacjami z różnych klik bezpieczniackich, że rzeczywiście ktoś zdecydował o zamknięciu pozycji Lepper i wyciszeniu hałasu. Lepper był do tego stopnia naiwny, że wydawało mu się, że gwarancje swojego bezpieczeństwa zdeponował u mecenasów Kucińskiego i Żarskiej, czym zrobił im koło pióra, bo się im zamarło nagle wraz z tymi kompromatami. Od tej pory Lepper żył na kredyt i czekał na samobójcę. Tak to jest jak się koleguje z zawodowymi mordercami. Owszem mógł pożyć, ale to trzeba po Bożemu żyć, a nie grać w karty z zawodowymi szulerami i jeszcze mieć złudzenia, że się ich wykoleguje.
——–
Mógł być naiwny, ale nie był lajdakiem, jak wszyscy polskojęzyczni politycy. Jako polityk MUSIAŁ spotykać się z różnymi ludźmi.
Admin
Anzelm said
Panie admin Pan mnie rozczarowuje. To co Pan prezentuje, to tautologia albo prościej mówiąc pleonazm. To tak jakby powiedzieć uczciwy złodziej albo prawdomówny kłamca. Taką właśnie konstrukcją jest Pana stwierdzenie, że wszyscy polskojęzyczni politycy są łajdakami. Proszę się zdecydować albo politycy albo łajdacy a nie powtarzać dwukrotnie tej samej wartości, to jakby powiedzieć pełny komplet. Co do Leppera, to sam Pan go dyskwalifikuje, przyznając, że mógł być naiwny. To proszę Pana, jest dyskwalifikacja dla polityka, czerwona kartka i zawieszenie w rozgrywkach, polityk może być złodziejem lub mordercą ale nigdy naiwny, to tak jakby ktoś chciał wygrać mistrzostwa w pływaniu, nie potrafiąc pływać.
————
Nie przyjmuję Pana wypowiedzi do wiadomości.
Admin
Boydar said
Ja uważam, że nie „za co” tylko „dlaczego”. Poza tym, mógł być (i zapewne był) groźny niekoniecznie dla „kogoś”, stawiam na dla „czegoś”.
Dla czego ? Dla tego co mamy obecnie. A co mamy to nie jest takie proste określić – maskirowka idzie pełną parą i robią ją najlepsi fachowcy. Zupełnie nie rozumiem po co, ale to może nawet lepiej (że nie rozumiem). Co z tym wspólnego ma/miał śp. Andrzej Lepper ? Albo był człowiekiem małej wiary albo zbyt prostym (prostolinijnym ?), chciał zrobić porządek sam, „tu i teraz”, i to leżało w poprzek. No i zbyt uparty był, nie dało Mu się przetłumaczyć. Jego zabójstwo (ewidentne) było także ostrzeżeniem dla innych, żeby przed szereg przypadkiem nie wychodzili.
Tak ja to widzę, ale przecież wierzyć w to nie musowo 🙂
Jabo said
Panie Boydar, ja zaś uważam, że Lepper został wciągnięty w grę, która go przerosła. Nie intelektualnie, ale moralnie. Był za uczciwy. Zasiadł do gry z szulerami, nie wiadomo z własnej woli, czy został wciągnięty. Informacje, które Andrzej Lepper posiadł, nie mógł zdobyć sam, zostały mu dostarczone. Te o talibach w Klewkach i o łapówkach wręczanych politykom w hotelowych pokojach. Szef „Samoobrony” stał się narzędziem rozgrywki tajnych służb. Wykorzystano jego uczciwość i odwagę. Zabójstwo Leppera było zatarciem śladów tej rozgrywki. Zginął z resztą nie tylko on, ale dwoje mecenasów z nim związanych, u których mógł zdeponować niebezpieczne materiały.
Boydar said
Przychylam się. Został wykreowany i wciągnięty. „Ktoś” chciał żeby żaba wyskoczyła wcześniej. A On uwierzył, że to wszystko naprawdę. Tak samo jak np. ja (i 10 mln. innych), że pierwsza Solidarność mogła zwyciężyć wszechobecny syf.
Carlos said