Właściwie to już nie wiem co o tym myśleć. Cały czas obserwuję ten sam fenomen – pewna część moich rodaków nieustannie wkłada ręce swej naiwności w imadło zbiórek szczytnych, są te paluszki regularnie miażdżone, ale… proceder powtarza się coraz to.
I właściwie człek się zastanawia czy bardziej się oburzać na cwaniactwo inicjatorów ściemy czy martwić naiwnością społeczności darczynnej. Nawet sobie, przy okazji takich akcji zrobiłem krótką historię zbiórek szczytnych, ba – nawet znalazłem tego źródła w… stanie wojennym.