„Stop ukrainizacji Polski” – potencjał i echa
Posted by Marucha w dniu 2022-09-29 (Czwartek)
W kolejnych polskich miastach odbywają się pikiety pod hasłem „Stop ukrainizacji Polski”. Inicjatywa Grzegorza Brauna i jego Konfederacji Korony Polskiej może i nie przyciąga na razie tłumów, ale już powoli zaczyna wpływać na retorykę innych graczy na polskiej scenie politycznej. Bo ma potencjał, choć na ten moment jej rozwój blokują pewne ograniczenia.
Konfederacja przeciwko federacji
W Warszawie pikieta i przemarsz przeciwników ukrainizacji polskiej rzeczywistości we wszystkich jej wymiarach zebrało się kilkuset. Niektórzy z nich przyjechali do stolicy z innych miast i regionów. Nie była to jakaś oszałamiająca liczba. Za to wśród uczestników znaleźli się przedstawiciele rożnych formacji i środowisk politycznych. I już samo to świadczyć może o perspektywach całej inicjatywy, choć w innych miastach demonstracje okazują się znacznie mniej liczne.
Problemy, na które zwraca uwagę Grzegorz Braun, są realne. „Marzeniem urzędującego prezydenta (…) jest ‘żeby nie było granicy’ między nami, Polakami, a Ukraińcami. Powtórzył później, że liczy na to, że tej granicy ‘faktycznie nie będzie’. I to jest bardzo niebezpieczne” – przestrzegał przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie poseł Braun.
I ma rację. Andrzej Duda wielokrotnie wypowiadał się w takim duchu w ostatnich miesiącach. Z czasem jego oświadczenia tego rodzaju uznawane zaczęły być za coś całkowicie normalnego. W pewnej chwili okazało się, że na obrzeżach obozu władzy faktycznie funkcjonują koncepcje powołania do życia jakiegoś wspólnego polsko-ukraińskiego tworu państwowego (pisaliśmy o tym w tekście na temat pomysłów głoszonych przez Marka Budzisza).
Trudno powiedzieć czy i na ile poważnie tego rodzaju konstrukcje nadal rozpatrywane są w kuluarach i gabinetach polskiej klasy rządzącej. Adresat słów Brauna był jednak właściwy, choćby w kontekście wizyty skrajnych ukraińskich nacjonalistów w Belwederze, do której doszło kilka dni wcześniej.
Ośrodek prezydencki konsekwentnie realizuje politykę stopniowego oswajania Polaków z wszelkimi, nawet najbardziej patologicznymi wykwitami współczesnego ukraińskiego życia politycznego. I być może niektórzy jego przedstawiciele faktycznie wierzą w polsko-ukraińskie projekty federacyjne, a przynajmniej ścisły i nierozerwalny sojusz Warszawy z Kijowem.
Byt i świadomość
„Polacy są społecznością, bo już nie zawsze narodem, drugiej-trzeciej kolejności odśnieżania, z perspektywy władz” – mówił w Warszawie Grzegorz Braun. Sprawy związane z bezpieczeństwem socjalno-bytowym Polaków w kontekście kompleksowych preferencji dla przybyszów z Ukrainy polityk poruszał już latem, w sygnowanej przez jego partię broszurze na temat zjawiska ukrainizacji polskiego życia publicznego. I właśnie to zagadnienie wydaje się najbardziej aktualne z punktu widzenia przeciętnego obywatela.
Ukrainizacja polskiej polityki to bowiem nie tylko kwestie związane z opisywanym przez Brauna procesem osiedlenia ludności ukraińskiej na terenie niemal jednolitej do tej pory etnicznie i kulturowo Polski. To również konkretne zapisy ustawowe dotyczące kwestii podatkowych, ubezpieczeniowych oraz ekonomicznych, wyraźnie preferujące przybyszów z Ukrainy w porównaniu z Polakami. To w istocie zachęty pod ich adresem, by w Polsce pozostali na dłużej, lub nawet na stałe. Z perspektywą uzyskania obywatelstwa na czele. Jak wiemy, nie na tym polega status uchodźców, którym zresztą – w świetle marcowej specustawy adresowanej właśnie do Ukraińców – imigranci specjalnie nawet się interesują.
Oczywiście, w wystąpieniach Grzegorza Brauna nie brakuje też akcentów tożsamościowych. „Polacy mają prawo nie lękać się utraty tożsamości przez własne państwo, władze, służby, armię. Mają święte prawo nie czuć się intruzami we własnym kraju i oczekiwać, że ich państwo będzie celebrować przede wszystkim polską pamięć historyczną” – mówił polityk.
Tożsamość współczesnej Ukrainy, usilnie forsowana przez Kijów po przewrocie w 2014 roku, stoi zaś w ewidentnej opozycji do tożsamości polskiej, której częścią składową jest pamięć o zbrodni ludobójstwa dokonanej przez ukraińskich nacjonalistów, a także terrorze OUN / UPA przed i po II wojnie światowej. To truizm.
Echo
Jak można się było spodziewać, akcja „Stop ukrainizacji Polski” spotyka się z milczeniem mediów, poza wąską grupą antysystemowych portali i kanałów w mediach społecznościowych. Jej potencjałem musieli jednak poczuć się zaalarmowani politycy. Zresztą, należy przyjąć, że śledzą oni też sondaże. Z jednego z przeprowadzonych ostatnio badań wynika jednoznacznie: wyborcy Prawa i Sprawiedliwości, ale także parlamentarnej Lewicy, sceptycznie odnoszą się wobec pomysłu osiedlenia na terytorium Polski ludności ukraińskiej. [To już nie pomysł, to fakt – admin]
Z akcji Brauna muszą wyciągać zatem wnioski. I modyfikować dotychczasową retorykę. Na pikiecie w Warszawie pojawił się dystansujący się wcześniej od inicjatyw lidera Konfederacji Korony Polskiej poseł Konfederacji z Ruchu Narodowego Krzysztof Bosak. A kilka dni później prezes PiS zarzekał się, że żadnych planów integracji polsko-ukraińskiej jego formacja nie zamierza realizować. Jarosław Kaczyński dodał też, że Ukraińcy muszą uczciwie rozliczyć się z historii, w tym zbrodni na Polakach, a nawet przestać czcić sprawców i inspiratorów ludobójstwa.
Akcja Brauna zmusiła zatem cześć sceny politycznej do rewizji dotychczasowej retoryki, choć niekoniecznie poglądów. I to pokazuje jej rzeczywisty potencjał.
Szanse i ograniczenia
Modyfikacja retoryki w obszarze historycznym i tożsamościowym to jednak nie wszystko. Realnych działań mających na celu zmianę obowiązujących przepisów stosowanych wobec Ukraińców oczekiwać nie sposób.
Ukrainizacja ma ponadto wymiar znacznie szerszy. Dotyczy całości polskiej polityki zagranicznej, i to prowadzonej od lat. Pod hasłem wylansowanym przez Grzegorza Brauna można zatem dokonać ważnego uzupełnienia: zaproponowania programu racjonalizacji i ekonomizacji polskiej polityki zewnętrznej, w szczególności wschodniej. I zresztą w ostatnich wypowiedziach kilku polityków Konfederacji takie postulaty zaczynają się pojawiać, co – o dziwo – zrelacjonowały nawet niektóre media tzw. głównego nurtu. Wówczas sformułowana zostanie kompleksowa alternatywa dla tkwiących w miazmatach neoprometeizmu i jagiellonizmu neoromantycznych elit III RP.
Ograniczenia mogą tu wystąpić dwa.
Po pierwsze, system w poczuciu zagrożenia podejmować może formalne i nieformalne próby „zdyscyplinowania” Grzegorza Brauna jako najbardziej rozpoznawalnego wyraziciela postulatów godzących w jego podstawy. To już częściowo się dzieje, choćby na drodze prób pozbawienia go immunitetu poselskiego.
Po drugie, wzorem organizatorów protestów w Czechach, formacja Brauna powinna otworzyć się na nowe, niekoniecznie jednoznacznie prawicowe środowiska i inicjatywy. Ciężka, chłodna i głodna zima spowodować może pojawienie się wyjątkowej szansy na rozhermetyzowanie zabetonowanej sceny politycznej, i to w przededniu wyborów parlamentarnych planowanych na 2023 rok.
„Stop ukrainizacji Polski” to akcja, której już udało się zmienić wymiary okna Overtona, czyli akceptowalnych w sferze publicznej ram debaty. Czy przyniesie też dalej idące następstwa?
Mateusz Piskorski
https://myslpolska.info
Komentarzy 30 do “„Stop ukrainizacji Polski” – potencjał i echa”
Sorry, the comment form is closed at this time.
UZA said
„Akcja Brauna zmusiła zatem cześć sceny politycznej do rewizji dotychczasowej retoryki, choć niekoniecznie poglądów.”
Jeżeli nawet Panowie Duda czy Morawiecki mają jakieś poglądy, to przecież nikogo one nie obchodzą. To po prostu urzędnicy kolonialnej administracji, całkowicie podlegli waszyngtońskiej centrali, która zresztą sama jest tylko zbrojnym i politycznym ramieniem wielkiej finansjery. Poliniaccy kompradorzy robią i będą robić tylko to, co im każą zamorscy panowie. Jeśli teraz szczekają trochę inaczej niż na początku całego zamieszania, to widocznie dlatego, że padły inne komendy. Przy całej sympatii dla Pana Posła Brauna, nie sądzę, żeby mógł On to towarzystwo do czegokolwiek zmusić swoimi akcjami – za bardzo się boją zwierzchności.
Emilian58 said
Potrzebna jest większa znacznie obecność na takich manifestacjach. A ludność tubylcza w Ukropolin póki co woli pierdzieć w stołek przed tvdajnią bo tvdajnia to dla nich wyrocznia.
Hulajdusznik said
UZA, nic ująć. Dodam tylko od siebie, że wszystkie akcje organizowane przez Braunów i im podobnych są podejrzane, bo podejrzani są dla mnie organizatorzy. Zresztą, póki co innych organizatorów trudno jest oczekiwać. Zresztą, same protesty ni nie zmienią. Upuszczania pary w gwizdek ciąg dalszy.
Emilian, kto jeszcze dycha po tzw. szczypionkach, to i telewizora słucha. Ot, najzwyklejsza czerń z białymi licami. Ta nikła obecność na tych tzw. manifestacjach może świadczyć także o mądrym instynkcie albo oparta jest na słusznych wnioskach. Ludzie mądrzy czekają, bo cóż im robić, kiedy wokół wszechobecna durnota przebiła już dno, wyssała muł i wwierca się dalej i głębiej w otchłań absurdu?
Ludzie mądrzy najpierw kombinują, jak tu by przeżyć. Potem czeka ich mozolna praca szukania im podobnych. Następnie wyłonią jakieś autorytety, a z nich lidera. Do tego potrzebne są środki, dobry, sprytny plan i siła. Udzielanie się w tej chwili w jakichkolwiek akcjach, które na pewno są pod auspicjami i z poduszczenia unych, to niepotrzebna utrata energii i narażanie zdrowia i życia. To jeszcze nie ten czas. Lepszym sposobem jest umożliwienie pojedyńczym parchom i zdrajcom ucieczki w niebyt.
Bezpartyjna said
Ha, jak dwie niedziele zejdą się do kupy a wróble bedą ważyć po kilosie to może tubylcy ruszą cztery litery w obronie swoich żywotnych interesów.
NICK said
Żadnej wojny i manifestów.
Hulajdusznik said
Pani bezpartyjna, tu na tym nieszczęsnym ziemskim padole, gdzie bżydal swoje pazury rozpostarł, a w szczególności w Polszcze, to już wszystkie Niedziele zlazły się do kupy. I inne takie nazwiska od dni tygodnia i jem podobne też się zlazły do kupy. Une oblazły w kupie wszystkie żywotne jenteresy. W szczególności te nasze. Une chcieli i chcą coraz bardziej tylko naszego dobra. Dosłownie. A że ta ich kupa narobiła już kupę kup po wszystkich krzakach, chaszczach, laskach, gajach i ruczajach, to śmierdzieć musi.
Ruszyć swoje cztery litery… aśćka powiadasz? W obronie swoich żywotnych interesów? Nooo… jeżeli ktoś wlazł im do chałupy, namieszał w słabych głowach, oszwabił itd. to rzeczywiście: najlepszym sposobem jest wyjść na ulicę, żeby zaprotestować. A co! Niech parchy widzą, że to nie przelewki! Na pewno się wystraszą i od zaraz będą cacy. A nam wszystkim będzi się żyło zgodnie z żywotnymi interesami.
To ten sam parch, co krzyczał na drugiego parcha „będziesz pan wisiał”, tylko że nie dokończył, bo teraz to pewnie ten pan wisi sobie u pana krzykacza na ścianie w gabinecie na honorowym miejscu. To ten sam parch, który głosował za przeniesieniem ychniej własności na polskie bogactwa naturalne. Jest tego więcy.
Hulajdusznik said
NC said
Wypowiedzi Dudy godzą w porządek konstytucyjny Polski i jako takie powinny były zostać przedmiotem śledztwa UOP. Ale nie słyszałem o postępowaniu wobec Dudy?
Bezpartyjna said
„To jeszcze nie ten czas. Lepszym sposobem jest umożliwienie pojedyńczym parchom i zdrajcom ucieczki w niebyt.”
Ale dlaczego pojedynczym, i co sami z siebie się tak rozpłyną w ten niebyt? Czekamy na to ponad 800 lat a bilans strat po naszej stronie jest wybitnie niekorzystny, ale faktycznie jak nas nie ukatrupią to możemy poczekać następne millenium.
szwedzki said
Ad.3 Panie Hulajdusznik, nie można było tego ująć lepiej.Kłaniam się-Szwedzki
Peryskop said
Hultajdooschnick podpadł tu już. Właśnie za takie sprytne niby lapsusy wpływo-ajenciarskie.
Plus nad-przesada w hejt szmonc slangu.
WHAT NEXT ?
revers said
z telegramu: „Nasz rodak nieco niecenzuralnie (stąd ostrzeżenie 18+) próbuje zadać pytanie: dlaczego V Liceum Ogólnokształcącym im. Jana III Sobieskiego w Kaliszu jest dosłownie pokryte godłami Ukrainy…
I nie ma ani jednego polskiego. Można zrozumieć jego oburzenie.
Ale musi się cieszyć, że w naszych liceach na razie nie śpiewa się „Ojciec nasz Bandera”. Przynajmniej nie mieliśmy takich doniesień.”
po ukrainsku spiew, czy na lekcji jezyka ukrainskigo.
Józef Bizoń said
„bilans strat po naszej stronie jest wybitnie niekorzystny” – ad.9
bo Polacy wielokrotnie w przeciągu tego okresu czasu zostali wpuszczani w maliny argumentem stosowanym przez Bezpartyjną.
Hulajdusznik said
Już w „Seksmisji” było parę dobrych, proroczych tekstów. Jeden z nich – „Idźmy na wschód. Tam na pewno przetrwała jakaś cywilizacja” został wychlastany nożyczkami przez jakichś przychlastów. Aha… baby miały tam też taki cwany peryskop, co to, gdzieby go nie obróciły, zawsze pokazywał to samo – beznadziejny obraz.
Józef Bizoń said
Przestroga dla Rzeszowa – O tym jak to Grzegorz Braun uratował Aleksandrę Dulkiewicz i układ gdański
https://jozefbizon.wordpress.com/2021/03/29/przestroga-dla-rzeszowa-o-tym-jak-to-grzegorz-braun-uratowal-aleksandre-dulkiewicz-i-uklad-gdanski/
Po wykonaniu zadania został przerzucony do bastionu PiS na Podkarpacie. Do tej pory struktur zero. Zero tez miejscowego zaplecza intelektualnego.
Chodzi o nie nadwyrężenie PiS-u na Podkarpaciu, a przy okazji zostać nadal posłem.
Józef Bizoń said
moderacja
———–
Nie musi Pan tego nieustannie wpisywać. Przecież widzę, czyje komentarze zatrzymał system…
Admin
minka said
Kto nie zna historii, ten jest skazany na jej powtarzanie!
Dość ukrainizacji Polski! Dość łaszenia się do ukropolińskich okupantów! Tu jest nasza ziemia, nasza ojczyzna, nasza Polska! Bądźmy w końcu narodem mądrym przed szkodą, a nie jak pisał Kochanowski w „Pieśni o spustoszeniu Podola”, że „na koniec Polak nową przypowieść sobie kupi, gdzie przed szkodą i po szkodzie wciąż głupi”!
Emilian58 said
@Hulajdusznik
„To nie ten czas”??? Wkrótce może się okazać że czasu jest KONIEC, ZERO, NUL!!! Chyba że dawcą czasu jest ten żubr czy bizon ewentualnie ten śwecki Olaf.
Kura domowa said
Kochanowski miał rację. Minęło 500 lat od jego wypowiedzi. I dalej pustka. Nic się w tych głupich łbach nie zmienilo. Jak za PRL u ludzie wyszli na ulice bo kiełbasa podrożała, tak teraz jak węgiel chodzi po 3500 za tonę, to cicho sza.
Kura domowa said
Służby i policja nie są po stronie Narodu. Jak ktoś się wychyli to szybko traci życie. A życie trzeba szanować.Czarno widzę przyszłośc Polski. I żadne pokrzepienie serc już nie pomoże.
Hulajdusznik said
Panie Emilianie, żebyśmy się dobrze zrozumieli – to nie czas na uliczne manifestacje organizowane przez podejrzanie nieciekawe typy. To czas i to najwyższy na umożliwienie podróży w niebyt wszystkich kanalii najgorszego sortu. Każdy patriota może zadziałać wedle odwagi, sumienia, możliwości, zasobów, stopnia desperacji, dogodności sytuacji oraz zasięgu.
To taka nienagłaśniana operacja specjalna byłaby. Powód w zasadzie taki sam jak ten tam hen na „ukrainie”.
Hulajdusznik said
A najbardziej nieprawdopodobnym, ale i legalnym, dającym najbardziej realne szanse na powodzenie, byłoby sugerowane przeze mnie już parokrotnie w Gajówce, utworzenie polskiej armii w Rosji. Nie mamy wcale tak daleko do i z Królewca.
Emilian58 said
@Hulajdusznik
Pomysł utworzenia armii polskiej w Rosji bardzo mi się podoba i owszem. Ale NAWET gdyby to zaraz zablokują tę rosyjską enklawę i po ptokach. Musiałoby zaistnieć wiele tak sprzyjających warunków że aż niewiarygodnych! Kraje bałtyckie są raczej nie do odzyskania a przecież ta Śwecja i pijusy z Finlandii zostały wcielone do mafi bandyckiej.
Magdalena said
„Tak Gaweł i Dulkowski – złodzieje i pederaści z fundacji, która regularnie kradnie Twoje darowizny jadą po Polakach którzy są przeciw Ukraińcom – otrzymali kolejne zamówienie od swoich kuratorów z ulicy Rakowieckiej”
https://t.me/dostawcy/12514
minka said
Grzegorz Braun pozbawiony poselskiego immunitetu z taaakiej głupoty… ewidentna rozgrywka polityczna…
JanuszT said
Ad.15. Pan Józef Bizoń
Dokładnie Panie Józefie, braun to jest parch żydowski zadaniowiec. „Owoce” jego mówią nam wszystko, tutaj też u gajowego Maruchy są parchy, które go popierają. Ja nie mam za co tego PARCHATEGO NEOLIBERAŁA Z WROCŁAWIA POPIERAĆ.
minka said
@ 26
Proponuje aby pan znalazł kolejnego parcha w swojej lodówce.
Uwieź mi człowieku, od tego się zaczyna.
minka said
Kaczyński trąbi na odwrót?
Widząc rzekome kresowe przebudzenie Jarosława Kaczyńskiego – wolę w porę zapytać: kto mu kazał? I ile na tym mamy stracić…
Polityka III RP wobec Ukrainy dotarła do punktu krytycznego. Tak, jak można się było spodziewać, niewydolna polska gospodarka, niezregenerowana po okresie pandemii, obciążona kosztami kryzysu energetycznego i fatalnie zarządzana przez premiera Mateusza Morawieckiego nie jest już w stanie dalej zabezpieczać pełnoskalowego zakresu ukraińskiej turystyki zasiłkowo-imigracyjnej. Co więcej, coraz trudniej udawać przed Polakami, że wielomilionowa masa przybyszów to tylko „sytuacja przejściowa”. Przeciwnie, obok wędrujących między oboma krajami rzekomych uchodźców, wpadających tylko po kolejne świadczenia – widać coraz wyraźniej co najmniej kilka milionów zainteresowanych trwałym przesiedleniem do Polski. Tymczasem przed partyjnym establishmentem aż dwa kolejne lata wyborcze.
Pokusa wykreowania z imigrantów nowej kategorii zdyscyplinowanego elektoratu jest wprawdzie kusząca, jednak zwłaszcza formacja taka jak Prawo i Sprawiedliwość musi być szczególnie wyczulona na ewentualny odpływ czy choćby zniechęcenie swych dotąd żelaznych wyborców. Zwłaszcza, gdyby mieli oni alternatywę w postaci listy wyborczej nieco mniej entuzjastycznie nastawionej do postępującej ukrainizacji Polski.
Pogrzeb UkroPolinu?
Dożywający nieuchronnego końca swej politycznej kariery Jarosław Kaczyński, mimo objawów narastającego oderwania od rzeczywistości, wydaje się świadomy tych zagrożeń dla swego dzieła. Chociaż więc jego optymalnym zwieńczeniem nadal byłaby zapewne pełnowymiarowa wojna polsko-rosyjska, to uderzająca jest zmiana akcentów zauważalna w głośnym już „>opolskim wystąpieniu lidera PiS. Kaczyński wprawdzie nadal zachwalał ukraiński opór i polską rolę w jego podtrzymywaniu („
Gdyby nie walka Ukraińców, to Polska i państwa bałtyckie zostałyby zaatakowane razem”), jednak co najmniej równie mocno zdezawuował wizję UkroPolinu, czyli unii polsko-ukraińskiej. – To nie jest projekt naszego środowiska politycznego! – podkreślił Kaczyński, choć jeszcze latem to właśnie media związane z PiS były w ścisłej czołówce promowania tej koncepcji, byle tylko nie dać się pod względem ukraińskiego federalizmu wyprzedzić politykom parlamentarnej opozycji, zwłaszcza z PSL i Porozumienia Gowina.
Tymczasem teraz Kaczyński nie tylko zastrzegł, że „Ukraińcy nie po to walczą tak zaciekle, by zaraz potem godzić się na układ, w którym czuliby się jakoś podporządkowani”, uzasadniając to uzasadnionymi obawami naszych sąsiadów przed powrotem „polskich Panów”, ale także pierwszy raz określił warunki progowe dalszej, w tym powojennej współpracy polsko-ukraińskiej. Znalazły się wśród nich „powiedzenie prawdy o Wołyniu” i wznowienie ekshumacji polskich ofiar ukraińskich nazistów. Mimo bardzo zawoalowanej formy najmocniej w uszach ukraińskich musiało jednak zabrzmieć wezwanie do wycofania się z kultu osób, „którzy, gdyby dożyli innych warunków stanęliby przed sądem no i wyrok mógłby być tylko jeden”.
Nawet bez użycia nazwiska Stepana Bandery – jawne pochwalenie czapy dla wodza ukraińskiego szowinizmu to faktycznie non possumus w bieżących relacjach z Kijowem, czyniącym z führera OUN(B) prawdziwego patrona wojny z Rosją. Fakt, że Kaczyński wygłosił te odwrotowe tezy w ramach z góry zaaranżowanej sesji „odpowiedzi na pytania”, wskazuje, że mieliśmy do czynienia z przemyślanym zagraniem propagandowym, mogącym zwiastować zmianę całej narracji rządowej tak, by wyjść naprzeciw coraz bardziej niechętnym Ukrainie poglądom elektoratu prawicy.
Kresowa ofensywa
Kaczyński nieprzypadkowo wybrał też zapewne miejsce dla swego wystąpienia, Opole bowiem, podobnie jak m.in. Dolny Śląsk to wszak regiony zasiedlone w dużej mierze zasiedlone przez potomków Kresowian, dziś zaś poddane intensywnej ukrainizacji wraz z napływem przesiedleńców. Łącznie ok. 12 proc. populacji Polski ma korzenie kresowe, zaś świadomość ta jest na tyle silna, że co najmniej kilku tysiącom rodzin polskich pozwala nadal ubiegać się o restytucję majątków bezprawnie odebranych wypędzanym, bądź o wypłatę rekompensat i odszkodowań za wywłaszczenia.
Choć nadal inicjatywy takie wydają się marginalne, pozostając zgodnie potępiane przez partyjny establishment, to jednak niezapowiadana wcześniej wolta Kaczyńskiego wskazuje, że kwestie kresowa i ukraińska okazały się wystarczająco poważne z punktu widzenia strategów obozu rządzącego, czy może raczej tych, którzy dyktują kierunki polityki III RP.
Odwrócenie sojuszy?
Bo z drugiej strony bądźmy jednak tyleż poważni, co podejrzliwi. Biorąc pod uwagę całkowitą niesamodzielność geopolityczną III RP – czy byłaby możliwa jakakolwiek autentyczna zmiana kierunku, jakieś stawianie warunków przez Warszawę, słowem: zachowywanie się jak prawdziwe, a nie celulozowe państwo? Jeśli Kaczyński w imieniu Polski odżegnuje się od unii z Ukrainą, znaczy to po prostu, że projekt ten stracił rekomendację anglosaską. Albo więc Londyn i Waszyngton same sobie poradzą z konsumowaniem kijowskich resztek, albo z góry zakładają scenariusz, w którym… kontrolę nad Ukrainą stracą, a zatem trzeba szybko odnowić antyukraińskie resentymenty w przygranicznych koloniach, by tak jak dziś Rosjan, tak za chwilę gwałtownie zaczęły nienawidzić Ukraińców.
W tym bowiem cała rzecz, że w zachodnich układankach żaden ze słowiańskich narodów nie ma jakiejś przypisanej na stałe wartości. Przeciwnie, wszystkie powinny być stale skłócane i napuszczane jeden na drugi, byle tylko służyło to interesom zachodnich stolic.
Dlatego właśnie, widząc rzekome kresowe przebudzenie Jarosława Kaczyńskiego – wolę w porę zapytać: kto mu kazał? I ile na tym mamy stracić…
Konrad Rękas
https://chart.nowyekran24.com/post/169464,kaczynski-trabi-na-odwrot
tak na szybko ważny tekst
JanuszT said
Co się zaczyna? Neoliberał to najgorszy skrw… stąpający po tej świętej ziemi Matce. Zawłaszczanej przez takich gnoi jak braun i jemu podobni liberałowie, libertarinie, lewactwo etc.
Hulajdusznik said